czwartek, 5 czerwca 2008

Żałoba w Jastrzębiu. Nie żyje czterech górników

mt, PAP
2008-06-05, ostatnia aktualizacja 2008-06-05 11:09

Czterech górników zginęło w nocnym wybuchu metanu w kopalni "Borynia" w Jastrzębiu Zdroju; 23 innych zostało poszkodowanych. Ratownicy górniczy wydobyli na powierzchnię ciała dwóch ostatnich górników, którzy minionej nocy zginęli w wybuchu.

Zobacz powiekszenie
Fot. Grzegorz Celejewski / AG
Górnicy z kopalni "Borynia" w Jastrzębiu
Dwie ofiary to pracownicy "Boryni", dwaj inni to pracownicy Zakładu Odmetanowania Kopalń. Ofiary miały 22, 35, 45 i 50 lat. 19 górników przebywa w dwóch śląskich szpitalach. Stan trzech, leczonych w Centrum Leczenia Oparzeń (CLO) w Siemianowicach Śląskich jest ciężki. - Robimy wszystko co możliwe, żeby ich uratować - powiedział dr Marek Kawecki z CLO.

16 górników z oparzeniami, skaleczeniami i złamaniami trafiło do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Nr 2 w Jastrzębiu Zdroju. Rzeczniczka szpitala Alicja Brocka powiedziała, że 12 z nich trafiło na ortopedię, dwóch na oddział chirurgii ogólnej, dwóch kolejnych leży na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej.

- Stan jednej z osób, leżących na OIOM-ie jest stabilny, stan zdrowia drugiej lekarze określają jako poważny - powiedziała Brocka. Rzeczniczka szpitala zastrzega, że część pacjentów może zostać wkrótce przewiezionych do innych placówek.

Ratowniczy górniczy ciągle transportują na powierzchnię czterech górników. Dwaj z nich są ranni - dwaj pozostali nie dają oznak życia. Jeden z górników, odnaleziony żywy, zmarł w trakcie transportu. Akcja wydobywania poszkodowanych trwa od kilku godzin. Ratownicy muszą przejść z poszkodowanymi na noszach kilka dzielących miejsce tragedii od szybu.

Do wybuchu doszło wczoraj wieczorem

- Według ostatnich danych w wypadku poszkodowanych zostało 23 górników z 32, którzy byli w strefie zagrożenia. 16 z nich trafiło do szpitali. Mają różnego rodzaju obrażenia - od potłuczeń i złamań do mniej lub bardziej rozległych oparzeń. Niektórzy są w szoku psychicznym - powiedziała rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer.

Jak podała rzeczniczka WUG Edyta Tomaszewska, w akcji bierze udział 11 zastępów ratowniczych. Są to ratownicy z JSW i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.

Według przedstawicieli WUG i JSW, do wybuchu doszło w środę przed godz. 23 ok. 900 metrów pod ziemią. Pracowała wówczas trzecia zmiana. W zagrożonym rejonie było wtedy 32 górników, którzy prowadzili prace remontowo-konserwacyjne przenośnika. Większość z nich tuż po wybuchu o własnych siłach wycofała się i wyjechała na powierzchnię.

Urządzenia nie wykazały zwiększonego stężenia metanu

Nie wiadomo, co mogło spowodować wybuch metanu. Według JSW, kopalniane urządzenia nie wykazały przekroczonych stężeń metanu przed wybuchem ani tuż po nim. "Borynia" należy do kopalń trzeciego stopnia zagrożenia metanowego w czterostopniowej rosnącej skali.

Okoliczności wypadku będzie wyjaśniać prokuratura i komisja powołana przez prezesa WUG. Jej pierwsze posiedzenie odbędzie się w poniedziałek. Jeszcze dziś zbierze się zespół ekspertów z "Boryni". Specjaliści zastanowią się czy i kiedy w miejscu tragedii będzie można bezpiecznie przeprowadzić wizję lokalną.

Żałoba do soboty

Prezydent Jastrzębia Zdroju ogłosił w czwartek żałobę w mieście. Potrwa ona od godz. 12 w czwartek do godz. 12 w sobotę. Z apelem o godne i pełne poszanowania dla bólu rodzin ofiar katastrofy uczczenie ich pamięci zwrócił się też do mieszkańców regionu wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk.

- Chciałbym, by instytucje kultury i rozrywki naszego regionu zachowały w tych dniach należytą powagę w prezentowanym przez nie programie artystycznym. Proszę, by repertuar placówek kulturalnych w województwie odpowiadał atmosferze szacunku dla pamięci ofiar katastrofy i tragedii ich rodzin. Połączmy się wszyscy w żałobie z rodzinami ofiar - zaapelował wojewoda Łukaszczyk.

W związku z wypadkiem na Śląsk jedzie wicepremier Waldemar Pawlak, by osobiście zapoznać się z sytuacją.

Trener Jerzy E. usłyszał zarzut korupcyjny

PAP, tg
2008-06-04, ostatnia aktualizacja 2008-06-04 23:12
Zobacz powiększenie

Prokuratura we Wrocławiu, badająca tzw. aferę korupcyjną w polskim futbolu, postawiła zarzuty korupcyjne trenerowi Jerzemu E. jr. W środę rano syna byłego selekcjonera reprezentacji Polski zatrzymało CBA

Przesłuchanie 29-letniego Jerzego E. jr. trwało w środę do późnych godzin wieczornych. Jak powiedział prokurator Edward Zalewski, naczelnik wrocławskiego oddziału Prokuratury Krajowej, Jerzemu E. postawiono zarzut dotyczący korupcji w sporcie. Chodzi o nakłanianie i udzielanie pomocy w korupcji sportowej trzem osobom; zarzut dotyczy ustawiania 13 meczów 3. ligi w sezonie 2003/2004. E. miał konsultować się przy tym z trzema osobami, których personaliów prokuratura nie podała. Jerzy E. jr. nie przyznał się do zarzutów, ale - jak ujawnia prokuratura - "potwierdził niektóre posiadane przez śledczych informacje".

Wobec E. juniora zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 30 tys. zł i mężczyzna został zwolniony do domu. Jednocześnie prokuratura wystąpiła z wnioskiem do wydziału dyscypliny PZPN o zawieszenie mu licencji trenera.

Ranne zatrzymanie przez CBA

Tuż po rannym zatrzymaniu ojciec E. mówił portalowi Sport.pl: - Wiem tylko tyle, że syn został zatrzymany. To dla mnie wielkie zaskoczenie. Znam mojego syna bardzo dobrze i nie mam żadnych wątpliwości, że jest czysty i nie ma nic na sumieniu. Były już takie przypadki w aferze korupcyjnej, że zarzuty się nie potwierdzały. Jestem przekonany, że tak samo będzie w tym przypadku.



Sylwetka Jerzego E. juniora

Trener bardziej znany jest dzięki swojemu ojcu, niż dzięki własnym osiągnięciom. Złośliwi powtarzają, że to co osiągnął zawdzięcza w głównej mierze byłemu szkoleniowcowi kadry. Podobno był typowany przez niego na asystenta trenera Leo Beenhakkera - bo świetnie zna angielski. Ojciec próbował również zrobić go trenerem w Legii kiedy był tam dyrektorem sportowym, sprawując tą samą funkcję w Polonii uczynił go asystentem w tym warszawskim klubie.

W piłkę grał w warszawskim AWF i rezerwach Polonii. Podczas jednego ze sparingów wystąpił w pierwszym zespole "Czarnych Koszul", za czasów kiedy trenerem był Dariusz Wdowczyk. Pierwszą pracę trenerską podjął właśnie w Polonii, w drugim zespole. Miał 22 lata. Klub stracił wtedy szkoleniowca rezerw i ze względu na kiepską sytuację finansową trudno mu było znaleźć następcę. Jerzy E. przyjął stanowisko i wybronił zespół przed spadkiem.

Potem Jerzy E. jr. pracował w trzecioligowej Legionovii, drugoligowych Błękitnych Stargard Szczeciński, Radomiaku, ŁKS Łomża. Z każdych tych klubów odchodził tłumacząc, że znalazły się w kiepskiej sytuacji finansowej. Ale prezes Łomży odpowiadał na to, że doprowadził do niej właśnie swoją rozrzutnością Jerzy E.

Z Radomiakiem i Łomżą niespodziewanie awansował do II ligi. Z tym pierwszym zespole po wygranym barażu z Tłokami Gorzyce, prowadzonymi przez Marka Motykę. Kilkanaście dni później okazało się, że Jerzy E. junior został asystentem Motyki w pierwszoligowej wówczas Polonii Warszawa. Dyrektorem sportowym "Czarnych Koszul" był wtedy Władysław Jerzy Engel.

W Polonii został pierwszym szkoleniowcem po odejściu z Łomży. Był najgorszym trenerem klubu w ostatniej dekadzie. Wygrał tylko dwa mecze. Ostatnio prowadził trzecioligowy Radomiak. W trakcie rundy wiosennej został zwolniony, ale domagał się 200 tysięcy odszkodowania za niewypełnienie kontraktu.

Był dobrym znajomym zatrzymanego niedawno przez CBA Andrzeja B., byłego szkoleniowca Znicza Pruszków i drugiego trenera w Wiśle Kraków. Razem studiowali na AWF. Prawdopodobnie ta znajomość przesądziła o jego zatrzymaniu.

Jerzy E., to kolejna osoba zatrzymana w związku z toczącym się we Wrocławiu śledztwem dotyczącym korupcji w piłce nożnej, które toczy się od maja 2005 r. Do tej pory prokuratura postawiła zarzuty: działaczom sportowym, sędziom, obserwatorom PZPN, m.in. dwóm członkom zarządu PZPN Witowi Ż. i Kazimierzowi F.

W grudniu ub. roku przed wrocławskim sądem rozpoczął się pierwszy proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadło 17 osób, w tym Ryszard F., pseud. Fryzjer - domniemany organizator całego procederu.

Zobacz także:

Listkiewicz: Wdowczyka darzę szacunkiem...

CBA zatrzymuje Dariusza W. (wideo)