mar
2008-10-21, ostatnia aktualizacja 2008-10-21 17:45
-Jestem PiS-owcem na wygnaniu i ja do PiS-u wrócę - zapowiedział tuż po wykluczeniu z PiS-u Ludwik Dorn. - Obawiam się dla mojej partii perspektywy dezintegracji, gdy zderzy się z rzeczywistością wyborów, gdy ujawniają się napięcia - mówił Dorn, dodając, że nadal chce temu przeciwdziałać i że "w sumieniu pozostaje członkiem PiS". Zapowiedział, że pozostanie posłem niezrzeszonym.
- Dorn wyrzucony z PiS. "Dezawuował osobę samego prezesa" (21-10-08, 14:12)
- Historia sporu Ludwika Dorna z Jarosławem Kaczyńskim (21-10-08, 13:03)
PiS wyrzuca Dorna. Wyrok: Dezawuował osobę samego prezesa
- Nie będę próbował ani tworzyć żadnej nowej partii, ani przystępować do organizacji parapartyjnych, ani tworzyć koła. Pozostanę posłem niezrzeszonym - zapowiedział Dorn.
Zrelacjonował też przebieg dzisiejszych obrad w siedzibie PiS-u na Nowogrodzkiej. - Głosowanie wbrew mojemu apelowi było jawne, choć mogło być tajne - powiedział Dorn.
- Był jeden zarzut, o obrażanie członków partii, z dwoma przykładami: pierwsza egzemplifikacja to stwierdzenie ze stycznia o susłoizacji partii, egzemplifikacja druga - sformułowanie o dworze sułtana otoczonego przez eunuchów. W swoim wystąpieniu odrzuciłem te zarzuty: jeśli określenie z eunuchami to nawiązanie do zakorzenionej w filozofii politycznej koncepcji władzy patrymonialnej. Wyjaśniłem, że PiS przeszło przez ostatnie półtora roku niekorzystną ewolucję: od partii opartej na silnym przywództwie, na które było przyzwolenie społeczne, do takiej, w której prezes traktuje partię jak swoją własność, a jej członków - jak rzeczy. Czyli połączenie władzy politycznej i dysponowania własnością. Był to rozbudowany wywód poparty wieloma przykładami - mówił Dorn.
Dorn stwierdził też, że chciał wyjść po swoim wystąpieniu, ale Marek Suski zarzucił mu brak szacunku dla obecnych na sali. Jarosław Kaczyński, zaczynając swoje wystąpienie, stwierdził później drwiąco, że myślał, iż Dorna już na sali nie będzie.
"Nie ma żadnych reguł"
Dorn mówił, że przez ostatni rok próbował przeciwstawić się "dość wszechstronnemu kryzysowi partii". - Teraz też będę próbował przeciwstawić się mu przy bardzo małych możliwościach działania - zapowiedział.
Jak mówił, główny problem członków PiS-u to brak podstawowego bezpieczeństwa politycznego. Podał przykład Jacka Kurskiego - zawieszonego w zeszłym roku za wypowiedź o torebce Jolanty Szczypińskiej, później - przywróconego do łask w obliczu przedterminowych wyborów, gdy mógł się przydać. Kurski został następnie nawet awansowany - na członka Komitetu Politycznego PiS.
- To pokazuje, że nie ma żadnych reguł: z woli prezesa można jednego dnia zostać zawieszonym, a następnego - awansowanym i to bardzo, a to bardzo wysoko - podkreślił Dorn. Jak dodał, mówił wtedy Jarosławowi Kaczyńskiemu, że gdyby to od niego zależało, Kurski nie wszedłby do Komitetu Politycznego. - Już raz powiedziałem przed wyborami w 2007, że jeśli pan Kurski zostanie członkiem Komitetu Politycznego, to ja nie będę wiceprezesem. Bo pan Kurski jest, powiedzmy, przydatny do niektórych zadań, ale od tego do Komitetu Politycznego droga daleka. Nie słyszałem, by ktokolwiek w Platformie Obywatelskiej myślał o awansowaniu pana posła Palikota na członka Zarządu Głównego - zakończył Dorn.
Szacki: Czas indywidualistów w polityce minął