Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 października 2008

Dorn: Jestem PiS-owcem na wygnaniu

mar
2008-10-21, ostatnia aktualizacja 2008-10-21 17:45

-Jestem PiS-owcem na wygnaniu i ja do PiS-u wrócę - zapowiedział tuż po wykluczeniu z PiS-u Ludwik Dorn. - Obawiam się dla mojej partii perspektywy dezintegracji, gdy zderzy się z rzeczywistością wyborów, gdy ujawniają się napięcia - mówił Dorn, dodając, że nadal chce temu przeciwdziałać i że "w sumieniu pozostaje członkiem PiS". Zapowiedział, że pozostanie posłem niezrzeszonym.

Zobacz powiekszenie
Fot. Krzysztof Miller / AG
Wniosek o usunięciu Ludwika Dorna złożył prezes partii Jarosław Kaczyński

PiS wyrzuca Dorna. Wyrok: Dezawuował osobę samego prezesa




- Nie będę próbował ani tworzyć żadnej nowej partii, ani przystępować do organizacji parapartyjnych, ani tworzyć koła. Pozostanę posłem niezrzeszonym - zapowiedział Dorn.

Zrelacjonował też przebieg dzisiejszych obrad w siedzibie PiS-u na Nowogrodzkiej. - Głosowanie wbrew mojemu apelowi było jawne, choć mogło być tajne - powiedział Dorn.

- Był jeden zarzut, o obrażanie członków partii, z dwoma przykładami: pierwsza egzemplifikacja to stwierdzenie ze stycznia o susłoizacji partii, egzemplifikacja druga - sformułowanie o dworze sułtana otoczonego przez eunuchów. W swoim wystąpieniu odrzuciłem te zarzuty: jeśli określenie z eunuchami to nawiązanie do zakorzenionej w filozofii politycznej koncepcji władzy patrymonialnej. Wyjaśniłem, że PiS przeszło przez ostatnie półtora roku niekorzystną ewolucję: od partii opartej na silnym przywództwie, na które było przyzwolenie społeczne, do takiej, w której prezes traktuje partię jak swoją własność, a jej członków - jak rzeczy. Czyli połączenie władzy politycznej i dysponowania własnością. Był to rozbudowany wywód poparty wieloma przykładami - mówił Dorn.

Dorn stwierdził też, że chciał wyjść po swoim wystąpieniu, ale Marek Suski zarzucił mu brak szacunku dla obecnych na sali. Jarosław Kaczyński, zaczynając swoje wystąpienie, stwierdził później drwiąco, że myślał, iż Dorna już na sali nie będzie.

"Nie ma żadnych reguł"



Dorn mówił, że przez ostatni rok próbował przeciwstawić się "dość wszechstronnemu kryzysowi partii". - Teraz też będę próbował przeciwstawić się mu przy bardzo małych możliwościach działania - zapowiedział.

Jak mówił, główny problem członków PiS-u to brak podstawowego bezpieczeństwa politycznego. Podał przykład Jacka Kurskiego - zawieszonego w zeszłym roku za wypowiedź o torebce Jolanty Szczypińskiej, później - przywróconego do łask w obliczu przedterminowych wyborów, gdy mógł się przydać. Kurski został następnie nawet awansowany - na członka Komitetu Politycznego PiS.

- To pokazuje, że nie ma żadnych reguł: z woli prezesa można jednego dnia zostać zawieszonym, a następnego - awansowanym i to bardzo, a to bardzo wysoko - podkreślił Dorn. Jak dodał, mówił wtedy Jarosławowi Kaczyńskiemu, że gdyby to od niego zależało, Kurski nie wszedłby do Komitetu Politycznego. - Już raz powiedziałem przed wyborami w 2007, że jeśli pan Kurski zostanie członkiem Komitetu Politycznego, to ja nie będę wiceprezesem. Bo pan Kurski jest, powiedzmy, przydatny do niektórych zadań, ale od tego do Komitetu Politycznego droga daleka. Nie słyszałem, by ktokolwiek w Platformie Obywatelskiej myślał o awansowaniu pana posła Palikota na członka Zarządu Głównego - zakończył Dorn.

Szacki: Czas indywidualistów w polityce minął

sobota, 14 czerwca 2008

PiS o tajnym funduszu: To brednie

Przecieki ze sprawy byłego ministra sportu

Newsweek: Były minister sportu chciał wyprowadzić 100 milionów złotych na tajny fundusz PiS

Brednie - tak Joachim Brudziński z PiS komentuje doniesienia "Newsweeka", że jego partia chciała finansować kampanię wyborczą z pieniędzy na Euro. Według tygodnika, tak zeznał współpracownik oskarżonego o korupcję byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Pomysłodawcy wyprowadzenia na tajny fundusz 100 mln zł, przeznaczonych na inwestycje związane z Euro 2012, mieli powoływać się na europosła PiS Adama Bielana.

czytaj dalej...
REKLAMA

"Czekam na to, jak kolejni dziennikarze ujawnią, że nasz tajny fundusz mamy u Kim Dzong-Ila" - mówi dziennikowi.pl Brudziński.

A według "Newsweeka", o tym, że plan wyprowadzenia pieniędzy powstał jeszcze zanim zaczęły się inwestycje w stadiony i infrastrukturę na Euro 2012, zeznał w prokuraturze Tadeusz M., wicedyrektor Centralnego Ośrodka Sportu. Zatrzymano go w czerwcu zeszłego roku po tym, jak przyjął kontrolowaną łapówkę od podstawionych agentów CBA.

Zatrzymanie Tomasza Lipca przez CBA
Jak dodaje "Newsweek", według Tadeusza M., pieniądze miały one trafić na fundusz, z którego byłyby opłacane wyborcze wydatki polityków PiS. Organizatorzy tego procederu mieli się ponoć powoływać na europosła Adama Bielana, jednego ze strategów kampanii wyborczych PiS.

Ale prokuratura wciąż nie wyjaśniła, czy to prawda. A sam europoseł odrzuca wszelkie oskarżenia.

Jak wyznał Tadeusz M., plan był prosty: pieniądze miały być wyprowadzone pod pretekstem różnego rodzaju usług, m.in. ubezpieczania inwestycji, ochrony oraz wydatków na reklamę i marketing. "To zostało ustawione na etapie przygotowywania przetargów" - tłumaczył prokuratorom M.

Z informacji "Newsweeka" wynika, że w ręce śledczych wpadł schemat tego przedsięwzięcia, który Tadeusz M. przechowywał w swoim laptopie. Obecnie, jako dowód rzeczowy, znajduje się on w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.

Tadeusz M. jako jedna z pierwszych osób załamał się w śledztwie i złożył obszerne wyjaśnienia. To m.in. właśnie dzięki niemu prokuraturze udało się oskarżyć o korupcję byłego ministra Tomasza Lipca. Akt oskarżenia przeciwko niemu wczoraj został przesłany do sądu.

"Wyjaśnienia M. w pozostałych sprawach zostały ocenione jako wiarygodne" - mówi osoba znająca akta sprawy. "Ale wątek dotyczący 100 milionów jest wciąż wyjaśniany i na razie trudno powiedzieć, czy uda się potwierdzić jego słowa" - dodaje.

Ale wyjaśnienie słów Tomasza M. znalazła już Elżbieta Jakubiak, następczyni Lipca w fotelu ministra sportu. "To desperacka próba obrony oskarżonego" - mówi dziennikowi.pl Jakubiak. Według niej, Centralny Ośrodek Sportu w ogóle nie był brany pod uwagę przy organizacji Euro 2012.

Joachim Brudziński, szef zarządu głównego PiS też ma swoją ripostę na doniesienia "Newsweeka". "To bardzo fajne informacje. Czekam tylko na to, jak kolejni dziennikarze ujawnią, że nasz tajny fundusz mamy u Kim Dzong-Ila a wspierają nas w tym wszystkim indyjscy milionerzy" - kpi Brudziński. "To brednie, brednie i jeszcze raz brednie. Partia jest finansowana z budżetu, tak jak wszystkie inne partie. Przedstawiamy sprawozdania a każda złotówka jest rozliczana" - dodaje już zupełnie poważnie w rozmowie z dziennikiem.pl.

Akta sprawy, w tym także zeznania M., trafiły niedawno do sejmowej komisji śledczej ds. nacisków na służby specjalne. Komisja bada, dlaczego prokuratura zdecydowała o zatrzymaniu Lipca dopiero po wyborach. Oczywiste jest bowiem, że rządzącym wówczas politykom PiS było nie na rękę zatrzymanie członka rządu przed przyśpieszonymi wyborami parlamentarnymi.

"Newsweek" ujawnił, że za wstrzymaniem wykonania decyzji o zatrzymaniu stała ówczesna prokurator okręgowa w Warszawie, Elżbieta Janicka. Tuż po publikacji straciła stanowisko. W jej sprawie toczy się obecnie postępowanie dyscyplinarne.

Sprawa Lipca była niewygodna dla polityków PiS jeszcze z jednego powodu. Po zatrzymaniu minister ujawnił, że miał wgląd w tajne stenogramy z podsłuchów. Miał mu je przekazać wiceszef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Grzegorz Ocieczek. Także ten wątek wciąż wyjaśnia prokuratura - pisze "Neweek".

piątek, 9 maja 2008

Kaczyński: Zmiany w konstytucji, by pozbyć się polityków opozycji

awe
2008-05-08, ostatnia aktualizacja 2008-05-08 23:09

Nie ma żadnego kryzysu przywództwa w PiS - powiedział Jarosław Kaczyński w telewizji Trwam. Według niego PiS nigdy nie był partią dyktatury, a jej obraz jest wykrzywiany przez media, które stosują zasadę "kłam, kłam, kłam" Kaczyński powiedział, że w sprawie nowelizacji konstytucji trzeba postawić pytanie, czy zmiany przepisów nie mają służyć eliminacji przeciwników politycznych.

Zobacz powiekszenie
Jarosław Kaczyński w telewizji Trwam


- Trzeba sobie zadać pytanie: jak to właściwie będzie, czemu mają służyć te przepisy, czy nie to nie jest tak, że przy ich pomocy będzie się czołowych polityków opozycji eliminowało? I to jest pytanie całkowicie zasadne - mówił Kaczyński w Radiu Maryja i Telewizji Trwam.

Kaczyński podkreślił, że należy rozważyć, czy w przypadku skazania za każde przestępstwo umyślne należy wprowadzić zakaz zasiadania w parlamencie.

- Musimy zastanowić się, czy w przypadku każdego przestępstwa umyślnego, także drobnego, tak drastyczna kara ma być stosowana. Musimy zastanowić się nad tym, czy możemy sobie pozwolić na to, żeby polski system prawny i system całego życia publicznego w sensie moralnym był zupełnie niekonsekwentny - powiedział.

"To moment próby dla PO"

Kaczyński zwrócił uwagę, że podstawowego prawa obywatelskiego może być pozbawiony człowiek skazany za jazdę rowerem po pijanemu, czy za złożenie antydatowanego podpisu, a z przywilejów korzystają ludzie związani z UB i SB.

- Wielokrotny morderca w todze z dawnych lat komunizmu pobiera bardzo wysoką emeryturę. Człowiek, który katował najlepszych Polaków w katowniach UB, czy SB, też ma wielkie przywileje. Ludzie, którzy szkodzili straszliwie współpracując z SB spokojnie mogą pełnić różne funkcje, zresztą są bardzo ważni w tym rządzie; jeden przynajmniej - argumentował.

Zdaniem byłego premiera, jeśli ma dojść do nowelizacji konstytucji, to zmiany muszą dotyczyć "wszystkich innych kwestii, tzn. wprowadzenia porządku moralnego w nasze życie publiczne". Zaznaczył, że chodzi o odebranie przywilejów sprawcom zbrodni i sprawy lustracyjne.

- Można by to załatwić w jednym pakiecie w ten sposób, że Trybunał Konstytucyjny już nie mógłby tego po prostu zakwestionować. Tego rodzaju propozycje będą propozycjami PiS. To będzie też taki moment próby dla PO - o co w gruncie rzeczy chodzi, o to by przy pomocy tego przepisów ścigać rzeczywistych przestępców, czy też może przeciwników politycznych - podkreślił prezes PiS.

Sejm debatował nad projektami zmian ustawy zasadniczej autorstwa PO. Platforma proponuje m.in. usunięcie z konstytucji zapisów, które stanowią, że od dnia ogłoszenia wyniku wyborów do dnia wygaśnięcia mandatu, parlamentarzysta bez zgody Sejmu nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Kluby parlamentarne zgadzają się wstępnie na zmiany w konstytucji przewidujące zakaz zasiadania w parlamencie osób skazanych. Nie ma za to zgody co do projektu zniesienia immunitetu formalnego. Propozycjami zajmie się komisja nadzwyczajna.

"Media stosują zasadę: kłam, kłam, kłam"

- Nasi przeciwnicy robią wszystko, żebyśmy osłabli i próbują wzniecić różne pożary wewnątrz partii. Czasem korzystając z pewnych drobnych wydarzeń, które rzeczywiście miały miejsce, czasem z historii zupełnie wyssanych z palca- stwierdził Kaczyński na antenie telewizji Trwam. Prezes PiS był gościem programu "Rozmowy niedokończone". Pytany przez publiczność - studentów uczelni ojca Rydzyka stwierdził, że w jego partii nie ma żadnego kryzysu przywództwa. W ten sposób Kaczyński odniósł się do sprawy konfliktu wokół wyboru szefa krakowskiego PiS. Według niego PiS nigdy nie był partią dyktatury. - Nie wierzcie państwo w medialny obraz PiS -u - mówił. Jego zdaniem "partia, jak każda ma swoje wady". - Tylko Chrystus był bez grzechu. Nie są to wady o których piszą media, a które stosują zasadę "kłam, kłam, kłam, a coś z tego zostanie - dodał.

Komisje śledcze mają skompromitować PiS

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego działające w Sejmie dwie komisje śledcze "to są instytucje powołane, aby skompromitować PiS i za wszelką cenę wykazać, że dochodziło do nadużyć władzy". Przypomniał, że obecnie toczy się kilka spraw związanych z zatrzymaniem byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. - Ludzie, którzy chcieli dojść do prawdy i zatrzymać wysokich urzędników państwowych na nadużyciach są ścigani, a panowie Kaczmarek i Kornatowski mają się jak pączek w maśle - stwierdził. - To nasuwa wątpliwości czemu ta władza służy - dodał.

A co na ten temat pisze Rmf.fm? Sprawdź!