wtorek, 24 listopada 2009

Stępień: Dwa ośrodki władzy to ciągła wojna domowa

Rozmawiała Katarzyna Kolenda-Zaleska
2009-11-24, ostatnia aktualizacja 2009-11-24 09:53
Prof. Jerzy Stępień
Prof. Jerzy Stępień
Fot. MARTYNA JAROSZ/ AGENCJA GAZE

Gościem Katarzyny Kolendy-Zaleskiej w "Poranku Radia TOK FM" był Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego

Katarzyna Kolenda-Zaleska: Polacy nie chcą oddawać władzy w jedne ręce, bojąc się, biorąc pod uwagę historyczne doświadczenia, że to może grozić dyktaturą. Zresztą opozycja użyła tego argumentu.

Jerzy Stępień: Polacy się zawsze bali dyktatury i słusznie. W pierwszej RP baliśmy się absolutum dominium, bo obserwowaliśmy Iwana Groźnego czy jakieś rządy absolutystyczne we Francji czy w Niemczech. Natomiast nie możemy zapomnieć, że od 17 października 1999 roku w pełni działa Trybunał Konstytucyjny. I to jest autentyczny, bardzo silny tzw. weto-aktor, którego weta nie można odrzucić, który stoi na straży naszych wolności i praw. A to jest najważniejsze dla obywateli. Trybunał Konstytucyjny jest znakomitym obrońcą tej sfery. To jest doświadczenie nie tylko polskie, ale całej Europy Zachodniej i tej, która weszła na drogę demokratycznych przemian. Ci, którzy pisali tę konstytucję nie mogli sobie wyobrazić wcześniej jak silnym weto-aktorem będzie Trybunał. Więc spokojnie, żadna dyktatura nam nie grozi. Władza jest w Polsce podzielona, nie tylko na trzy podstawowe elementy, ale także na wiele innych, mamy inne zabezpieczenia instytucjonalne praw i wolności obywatelskich. Natomiast powinniśmy stworzyć warunki, żeby ktoś nareszcie zaczął tutaj rządzić. Bo jak są dwa ośrodki władzy, to jest dwuwładza. A jak jest dwuwładza, to nic dobrego dla państwa z tego nie może wyniknąć. Jak jest dwuwładza, to jest ciągła wojna domowa. Teraz toczona środkami pokojowymi. Ale po co nam wojna domowa? Nam potrzebna jest sytuacja, gdzie szybko podejmujemy decyzje i wyrównujemy te różne deficyty, które w Polsce mamy.

Katarzyna Kolenda-Zaleska: Sytuacja jest taka, że premier rzucił jakąś propozycję, o której marszałek mówi, że "to jest idea", zaprosił nas do debaty, my debatujemy, ale projektu nie ma. Czy pana zdaniem nie powinno być tak, że premier składa te propozycje i jednocześnie projekt ustawy, który znajduje się w komisji konstytucyjnej. A komisji nie ma.

Jerzy Stępień: To się czasami tak robi. Rządy zapowiadają pewne zmiany ustawodawcze i patrzą jaka jest reakcja społeczna, po czym zgłaszają projekt.

Katarzyna Kolenda-Zaleska: Taki bardziej rozmiękczony?

Jerzy Stępień: Bardziej rozmiękczony, bardziej realistyczny. I myślę, że tak będzie. Ale chcę zwrócić uwagę, że istnieje gotowy projekt, pisany przez ekspertów, czyli konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość. Myśmy ten projekt pisali przez wiele miesięcy z udziałem ekspertów z różnych dziedzin - psychologii, socjologii, zarządzania. Kiedy pokazałem na czym polega mechanizm rządzenia w Polsce pewnemu specjaliście od zarządzania, to on powiedział: "No przecież to nie może działać". Ale w latach 90' przy pisaniu konstytucji nikt nie pytał specjalistów od zarządzania. A myśmy pytali.

Prezydent to urzędnik, który "rozdziela medale". Zmiana konstytucji konieczna


as Radio TOK FM
2009-11-24, ostatnia aktualizacja 2009-11-24 13:15

Jerzy Stępień
Jerzy Stępień
Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta

- Wybieranie za kilkaset milionów urzędnika, który na dobrą sprawę nic nie może i rozdaje medale, to chyba za duży wydatek. Mamy więcej posłów i senatorów niż w Stanach Zjednoczonych, a kraj trochę mniejszy - argumentował zwolennik zmiany konstytucji Jerzy Stępień. B. prezes TK wierzy, że ustawę zasadniczą uda się szybko zmienić.

Zagłosuj w sondażuCzy jesteś za zmianami?

- Sytuacja jest doskonała, żeby dokonać zmian. Jeszcze przed wyborami - uważa gość Poranka Radia TOK FM. - Wierzę i wiem, że politycy w pewnych sytuacjach potrafią bardzo szybko iść po rozum do głowy i zmienić konstytucję. Tak jak w 1989 roku. Bo jak długo można żyć w krainie absurdu? - mówił były prezes Trybunału Konstytucyjnego.



Stępień razem z profesorami Zollem i Safianem już na początku września zgłosił projekt zmian konstytucji.

Mniej prezydenta w polityce

W przygotowanym przez trzech byłych prezesów TK projekcie, tak jak w propozycjach premiera Tuska, nie ma powszechnych wyborów prezydenta. Dlaczego? - Wybieranie za kilkaset milionów złotych urzędnika który nic nie może i rozdziela medale, to chyba za duży wydatek. Ale ogół tego nie rozumie - tłumaczył Stępień. Ale nie kryje, że wybory prezydenckie szybko nie znikną. - Najprawdopodobniej taki model zostanie, bo do ludzi chyba nie dociera że bezpośredni wybór nie ma związku z kompetencjami - mówił. Według b. prezesa TK konieczne jest tez ograniczenie możliwości wetowania przez prezydenta ustaw przyjętych przez parlament.



Gość Poranka Radia TOK FM - w przeszłości senator - jest zwolennikiem ograniczenie liczby parlamentarzystów. - Mamy więcej posłów i senatorów niż w Stanach Zjednoczonych a kraj trochę mniejszy - argumentował.

"Dwuwładza to właściwie ciągła wojna domowa"

Zdaniem Jerzego Stępnia nie ma nic dziwnego w tym, że premier proponuje zmiany konstytucji, ale nie pokazuje gotowego projektu. - Czasami tak się robi. Rządy zapowiadają zmiany, patrzą jakie są reakcję i dopiero potem zgłaszają złagodzony projekt - wyjaśnił. Krytykom zmian b. prezes TK odpowiada. - Żadna dyktatura nam nie grozi. Władza jest w Polsce podzielona nie tylko na ustawodawczą, wykonawczą, sądowniczą, ale mamy też inne gwarancje instytucjonalne praw i wolności jednostki.



Dlatego według Stępnia zmian nie należy się bać. - Musimy stworzyć warunki żeby ktoś w końcu zaczął tu rządzić. Jak jest dwuwładza to właściwie jest ciągła wojna domowa prowadzona środkami pokojowymi - argumentował.