Tomasz Prusek
2007-09-19, ostatnia aktualizacja 2007-09-19 20:30
Inwestorzy na całym świecie ruszyli do zakupów akcji po mocnym cięciu stóp procentowych przez amerykański bank centralnyOgłoszona we wtorek wieczorem naszego czasu decyzja Fed o obcięciu głównej stopy procentowej o 0,5 pkt proc. wywołała natychmiastowe zwyżki notowań na giełdach nowojorskich. Na Wall Street indeks Dow Jones zyskał ostatecznie 2,5 proc., a wskaźnik technologicznych spółek Nasdaq - aż 2,9 proc.
Reakcja inwestorów była tak entuzjastyczna, bo choć powszechnie spodziewano się podwyżki, to mało kto przypuszczał, że będzie ona tak znacząca. Po raz ostatni Fed zdecydował się na zmianę stóp w tak dużym zakresie w listopadzie 2002 r.
Tańszy kredyt ma pomóc zażegnać kryzys na rynku kredytów hipotecznych w USA. Tym bardziej że najnowsze dane wskazują na jego pogłębianie. Wczoraj, a więc już po decyzji Fed, podano, że w sierpniu mocniej, niż prognozowano, spadła w Stanach liczba nowych pozwoleń na budowę i rozpoczętych inwestycji, szczególnie domów jednorodzinnych.
Wczoraj do intensywnych zakupów akcji przystąpili ci inwestorzy, którzy ze względu na różnice czasowe nie mogli zareagować we wtorek. W górę poszybowały indeksy giełd azjatyckich, a następnie europejskich.
Duży optymizm widać było w naszym regionie - mocno drożały akcje w Pradze, Budapeszcie i Warszawie. Nasz indeks największych spółek zyskał na starcie aż 3 proc., napędzany zakupami zagranicznych funduszy inwestycyjnych.
Na korzyść młodych rynków przemawiała także wczorajsza decyzja japońskiego banku centralnego. Bankierzy z Tokio zdecydowali, że nie będą podnosić stóp, chociaż wcześniej były sygnały, że ciesząca się jednym z najtańszych kredytów na świecie gospodarka rozwija się na tyle szybko, iż stopy muszą wzrosnąć.
W zeszłym miesiącu Bank Japonii nie podniósł stóp tylko dlatego, że mogłoby to rozchwiać rynki finansowe pogrążone w kryzysie z powodu rynku nieruchomości w USA. Chodzi o to, że inwestorzy masowo pożyczali japońskie jeny, aby inwestować je na rynkach akcji na całym świecie, szczególnie tych młodych, takich jak Warszawa. Gdyby stopy w Japonii poszły w górę, to skończyłoby się źródło bardzo taniego pieniądza, a to mogłoby ograniczyć inwestycje globalnych funduszy na giełdach.
Przypomnijmy, że tak stało się na przełomie lutego i marca, gdy po podwyżce stóp w Japonii do 0,5 proc. doszło do fali wyprzedaży na młodych giełdach od Szanghaju po Warszawę. Giełdy odzyskały równowagę dopiero po kilku tygodniach.
Po euforii wywołanej wtorkową decyzją Fed analitycy i zarządzający zadają sobie pytanie: co dalej? Czy to wystarczy, aby na giełdy powróciła hossa?
- Jeśli spojrzeć wstecz, obniżki stóp procentowych zapowiadały raczej kłopoty inwestorów giełdowych niż ich sukcesy. Kiedy 30 stycznia 2001 r. Fed obniżył stopę o 0,5 pkt proc. (do 6 proc.), indeks S&P miał już za sobą kilka miesięcy trendu spadkowego. Zapowiadana przez kilka tygodni obniżka pozwoliła indeksowi na wzrost o 5 proc. w ciągu dwóch tygodni, ale sama decyzja o obniżce stóp trendu nie zmieniła - mówi Emil Szweda, analityk w firmie doradczej Open Finance.
- Myślę, że nie ma co liczyć na dłuższą poprawę nastrojów. Cięcie stóp na pewno nie rozwiązuje problemów sektora kredytów w USA w realnej gospodarce, poprawia jedynie nastroje - powiedział agencji Reuters zarządzający w DWS TFI Jarosław Niedzielewski.
Reakcja inwestorów była tak entuzjastyczna, bo choć powszechnie spodziewano się podwyżki, to mało kto przypuszczał, że będzie ona tak znacząca. Po raz ostatni Fed zdecydował się na zmianę stóp w tak dużym zakresie w listopadzie 2002 r.
Tańszy kredyt ma pomóc zażegnać kryzys na rynku kredytów hipotecznych w USA. Tym bardziej że najnowsze dane wskazują na jego pogłębianie. Wczoraj, a więc już po decyzji Fed, podano, że w sierpniu mocniej, niż prognozowano, spadła w Stanach liczba nowych pozwoleń na budowę i rozpoczętych inwestycji, szczególnie domów jednorodzinnych.
Wczoraj do intensywnych zakupów akcji przystąpili ci inwestorzy, którzy ze względu na różnice czasowe nie mogli zareagować we wtorek. W górę poszybowały indeksy giełd azjatyckich, a następnie europejskich.
Duży optymizm widać było w naszym regionie - mocno drożały akcje w Pradze, Budapeszcie i Warszawie. Nasz indeks największych spółek zyskał na starcie aż 3 proc., napędzany zakupami zagranicznych funduszy inwestycyjnych.
Na korzyść młodych rynków przemawiała także wczorajsza decyzja japońskiego banku centralnego. Bankierzy z Tokio zdecydowali, że nie będą podnosić stóp, chociaż wcześniej były sygnały, że ciesząca się jednym z najtańszych kredytów na świecie gospodarka rozwija się na tyle szybko, iż stopy muszą wzrosnąć.
W zeszłym miesiącu Bank Japonii nie podniósł stóp tylko dlatego, że mogłoby to rozchwiać rynki finansowe pogrążone w kryzysie z powodu rynku nieruchomości w USA. Chodzi o to, że inwestorzy masowo pożyczali japońskie jeny, aby inwestować je na rynkach akcji na całym świecie, szczególnie tych młodych, takich jak Warszawa. Gdyby stopy w Japonii poszły w górę, to skończyłoby się źródło bardzo taniego pieniądza, a to mogłoby ograniczyć inwestycje globalnych funduszy na giełdach.
Przypomnijmy, że tak stało się na przełomie lutego i marca, gdy po podwyżce stóp w Japonii do 0,5 proc. doszło do fali wyprzedaży na młodych giełdach od Szanghaju po Warszawę. Giełdy odzyskały równowagę dopiero po kilku tygodniach.
Po euforii wywołanej wtorkową decyzją Fed analitycy i zarządzający zadają sobie pytanie: co dalej? Czy to wystarczy, aby na giełdy powróciła hossa?
- Jeśli spojrzeć wstecz, obniżki stóp procentowych zapowiadały raczej kłopoty inwestorów giełdowych niż ich sukcesy. Kiedy 30 stycznia 2001 r. Fed obniżył stopę o 0,5 pkt proc. (do 6 proc.), indeks S&P miał już za sobą kilka miesięcy trendu spadkowego. Zapowiadana przez kilka tygodni obniżka pozwoliła indeksowi na wzrost o 5 proc. w ciągu dwóch tygodni, ale sama decyzja o obniżce stóp trendu nie zmieniła - mówi Emil Szweda, analityk w firmie doradczej Open Finance.
- Myślę, że nie ma co liczyć na dłuższą poprawę nastrojów. Cięcie stóp na pewno nie rozwiązuje problemów sektora kredytów w USA w realnej gospodarce, poprawia jedynie nastroje - powiedział agencji Reuters zarządzający w DWS TFI Jarosław Niedzielewski.
Źródło: Gazeta Wyborcza