niedziela, 24 kwietnia 2016

Andrzej Duda: nie jestem w konflikcie z Jarosławem Kaczyńskim


- Nie jestem ani zależny od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ani nie jestem z nim w konflikcie - powiedział w obszernym wywiadzie z Polską Agencją Prasową prezydent Andrzej Duda. Przyznał także m.in., że "Unia Europejska jest ogromną wartością".

Udostępnij
391
Skomentuj
Foto: YVES HERMAN / ReutersAndrzej Duda

Swoje relacje z Jarosławem Kaczyńskim, Duda określa jako "dobre". - To są relacje dwóch polityków, którzy znają się od wielu lat, którzy blisko ze sobą współpracowali, którzy szli przez wiele lat ze wspólnym programem. Który, w moim przekonaniu, jest nadal aktualny i ja także podjąłem się realizacji elementów tego programu - przyznał w rozmowie z PAP.

- Jeśli ktoś na tym tle dopatruje się sporów, to patrzę na to z dużym uśmiechem, podobnie jak na tych, którzy mają do mnie pretensje, że podpisuję ustawy realizujące program PiS, mimo że ja przez lata głosiłem ten sam program. I ja, i pan prezes Kaczyński, jesteśmy politykami. Nie jesteśmy tu dla siebie, jesteśmy po to, by naszą pracą przyczyniać się do rozwoju kraju i do polepszania życia obywateli - dodał.

"UE jest słaba decyzyjnie, brak jej solidarności z Europą Środkowo-Wschodnią"

Prezydent skomentował też obecną sytuację panująca wśród państw Unii Europejskiej. Jego zdaniem, UE powinna być unią państw narodowych, które współpracują ze sobą głównie na niwie gospodarczej, bez ingerowania w suwerenność. Dodał, że UE jest dla niego, podobnie jak dla większości Polaków, ogromną wartością.


PAP zapytała prezydenta, jak silne jest - jego zdaniem - zagrożenie dla integralności UE, w kontekście m.in. planowanego referendum w Wielkiej Brytanii, referendum w Holandii, czy wpływu kryzysu imigracyjnego na strefę Schengen.

Według Andrzeja Dudy, wyniki referendum holenderskiego, w którym Holendrzy w większości opowiedzieli się przeciwko umowie stowarzyszeniowej UE-Ukraina, świadczą nie tyle o niechęci do Ukrainy, co o wzroście nastrojów eurosceptycznych.

- Te wyniki są złe dla Ukrainy, ale jeżeli się przyjrzymy, jak przebiegało głosowanie i jakie argumenty pojawiały się w mediach, to wniosek jest taki, że w tym referendum wypowiedzieli się przeciwnicy Unii Europejskiej, którzy z zasady uważają, że Europazjednoczona jest im niepotrzebna. To nie są ludzie, którzy mieli coś zasadniczo przeciwko Ukrainie; to są ludzie, którzy nie są zwolennikami Unii Europejskiej, integracji europejskiej, są eurosceptykami i to wyraziście - powiedział prezydent.

Podkreślił też, że Unia Europejska jest dla niego, "podobnie jak dla zdecydowanej większości Polaków, ogromną wartością". - Jestem zwolennikiem UE jako unii państw narodowych, które współpracują ze sobą przede wszystkim na niwie gospodarczej, bez ingerowania w elementy, które powinny pozostać w zakresie suwerenności - oświadczył.

Według prezydenta właśnie takiego modelu Unii domagał się też brytyjski premier David Cameron, kiedy zawierał porozumienie z Radą Europejską "w przedmiocie pewnego rozluźnienia tych więzów". Pod koniec lutego UE i W. Brytania porozumiały się w sprawie warunków członkostwa tego kraju w UE. Umowę zawarto po maratonie negocjacji w Brukseli. Niedługo potem premier David Cameron ogłosił, że referendum dot. ewentualnego Brexitu odbędzie się 23 czerwca. Jednym z najtrudniejszych problemów negocjacji były żądania Londynu dotyczące ograniczeń w dostępie świadczeń socjalnych dla imigrantów z innych krajów UE.

Andrzej Duda ocenił jednocześnie, że Brexit oznaczałby poważne osłabienie UE. - Większość odpowiedzialnych polityków w UE ma nadzieję, że do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii nie dojdzie, bo to na pewno oznaczałoby kolejny kryzys w UE i na pewno oznaczałoby tendencję, która jest niebezpieczna - powiedział prezydent.

Pytany, czy Polska ma jakiś scenariusz na wypadek, gdyby Brytyjczycy powiedzieli jednak Unii "nie", zaznaczył, że przede wszystkim ten scenariusz będzie musiał być scenariuszem ogólnounijnym. - To będzie wielki kłopot, ponieważ trzeba będzie przeprowadzić jakąś procedurę, która nie będzie procedurą krótkotrwałą - dodał.

Według prezydenta UE potrzebuje dziś przede wszystkim więcej solidarności i decyzyjności. - Unia Europejska jest silna, gdyż tworzą ją w większości mocne państwa, ale jednocześnie słaba, jeżeli chodzi o podejmowanie zdecydowanych kroków. Dzisiaj przede wszystkim zadaniem UE powinno być rozwiązywanie kryzysu imigracyjnego poprzez usuwanie jego źródeł - mówił. Jak dodał, w tej kwestii "potrzebne byłoby bardziej zdecydowane domaganie się przestrzegania prawa międzynarodowego, chociażby od Rosji".

Władysław Bartoszewski - dyplomata w służbie wartości


Władysław Bartoszewski był niestrudzonym orędownikiem pojednania polsko-niemieckiego i dialogu między Polakami a Żydami. Budował świat lepszy, oparty na prawdzie, sprawiedliwości, miłości i wolności - napisał o nim papież Jan Paweł II.

Udostępnij
496
Skomentuj
Foto: Andrzej Hulimka / East NewsWładysław Bartoszewski

Bereś: Bartoszewski był wśród moich bohaterów

"Czy normalny człowiek dorosły, nie dziecko, chodzi i mówi: kocham matkę, kocham ojca, kocham dziadzia, kocham babcię? Kochaj do cholery, tak, powinieneś, ale o czym ty mówisz? Do dziś nie cierpię tych, którzy krzyczą głośno o Polsce, bo mam poważne podejrzenia co do ich kompleksów. Może się za mało, do cholery, tą Polską zajmowali w życiu?".

    - O III Rzeczypospolitej chciałbym móc powiedzieć słowami Peryklesa, tak jak je przekazał Tukidydes w "Wojnie peloponeskiej": W naszym życiu państwowym kierujemy się zasadą wolności. Kierujemy się wyrozumiałością w życiu prywatnym, szanujemy prawa w życiu publicznym, jesteśmy posłuszni każdoczesnej władzy i prawom, zwłaszcza tym niepisanym, które bronią pokrzywdzonych i których przekroczenie przynosi powszechną hańbę - deklarował Władysław Bartoszewski w inauguracyjnym wystąpieniu z 24 maja 1995 roku po jego wyborze na ministra spraw zagranicznych.

    I natychmiast podkreślił: - Polityka zagraniczna tak pojmowanego państwa winna łączyć jasno sprecyzowane priorytety i konsekwentną ich realizację z respektowaniem podstawowych wartości etycznych. Winna być skuteczna, oparta na zasadach otwartości i wielotorowości działania, uważna, przewidująca i patrząca w przyszłość.

    Był to początek drogi Bartoszewskiego jako szefa dyplomacji, po kilku latach pełnienia funkcji ambasadora Polski w Austrii. Bartoszewski przekonywał, że najważniejszym priorytetem Polski jest pełna integracja z Sojuszem Północnoatlantyckim i Unią Europejską. W obu tych międzynarodowych organizacjach widział fundament trwałego pokoju w Europie i na świecie, ale także źródło dobrobytu, o którym Polacy tak marzyli w PRL-u.

    - Członkostwo w Unii Europejskiej utrwali nasze nowe miejsce w Europie i świecie jako państwa demokratycznego i nowoczesnego, stanie się dźwignią dynamicznego rozwoju gospodarczego, społecznego i cywilizacyjnego oraz gwarancją narodowego bezpieczeństwa - przekonywał Bartoszewski. Dodał przy tym, że obecność Polski w UE będzie nie tylko korzystna dla Polaków, ale także dla reszty Europejczyków.

    Za istotne uznał jednak również relacje z naszym największym wschodnim sąsiadem - Rosją. Pamiętając o 45 latach wpływu Związku Sowieckiego na wewnętrzne sprawy Polski i jej pozycję na świecie, Bartoszewski zastrzegł, że "Polska nie prowadzi i nie będzie prowadzić dwóch odrębnych polityk - wschodniej i zachodniej".

    - Członkostwo w strukturach zachodnich oraz przyjazne stosunki z naszymi wschodnimi sąsiadami stanowią dwa wzajemnie uzupełniające się oraz wzmacniające elementy jednej strategii: służą zagwarantowaniu Polsce bezpieczeństwa i zapewnieniu warunków pomyślnej transformacji i rozwoju. Politykę zagraniczną w odniesieniu do regionu na wschód od Polski będziemy prowadzić cierpliwie i konsekwentnie, pomni, że obszar ten charakteryzuje się znaczną dynamiką zmian, a także niestabilnością - zaznaczył nowy szef dyplomacji, który w 1995 roku objął urząd.

    REKLAMA

    Bartoszewski jako dyplomata stał się symbolem pojednania i dialogu między narodami Polski, Niemiec i Izraela. Urodził się 19 lutego 1922 roku w Warszawie w rodzinie urzędników, egzamin dojrzałości zdał w 1939 roku i już od wczesnych młodych lat - ten późniejszy historyk, dziennikarz, publicysta, pisarz i opozycjonista - przejawiał zainteresowanie sprawami państwami i jego polityki zagranicznej.

    Decydujący wpływ na jego formację intelektualną - jak sam podkreślał - miała druga wojna światowa. - Była potężnym wstrząsem dla hierarchii wartości, zarówno w teorii - gdy człowiek zastanawiał się nad ładem moralnym, jak i w praktyce - gdy zniszczone zostały wszystkie nasze plany i marzenia - powiedział Bartoszewski w jednym z wywiadów opublikowanych w jego książce pt. "Warto być przyzwoitym".

    Nie tylko wojna, ale i trudne stalinowskie czasy po 1945 roku - jak zaznaczył - wytwarzały sytuacje konfrontacyjne, w których zmuszony był do podejmowania świadomych wyborów.

    Pod wpływem zbrodniczego charakteru wojny ukształtowały się przekonania polityczne i społeczne Bartoszewskiego, które w późniejszych latach zadecydowały również o jego wyjątkowości jako dyplomaty, wykazującego głęboką empatią wobec słabszych i pokrzywdzonych. Bartoszewski, który w 1940 roku przez ponad sześć miesięcy był więźniem Auschwitz, zdecydował się ryzykować własne życie, by ratować życie innych. "Naszym zadaniem było - najogólniej mówiąc - ratowanie ludzi od śmierci: szukanie pomieszczeń dla uciekinierów z gett i obozów, zaopatrywanie ich w obowiązujące dokumenty, udzielanie dorywczych lub stałych zasiłków materialnych, niekiedy też dopomaganie w znalezieniu pracy dla tych (głównie kobiet), którzy mieli odpowiednie warunki - wygląd! - umożliwiające względnie bezpieczne poruszanie się" - wspominał po latach swoją działalność w Radzie Pomocy Żydom "Żegota".

    Lata wojny są obecne w jego bogatej spuściźnie historycznej, swoją pracę traktował jako "wypełnienie nakazu dania świadectwa". Jest autorem opracowania "Egzekucje publiczne w Warszawie w latach 1943-1944", które zostało włączone do materiałów dokumentacyjnych, przygotowanych przez stronę polską na proces norymberski.

    Why Russia Harasses U.S. Aircraft


     APRIL 20, 2016 | 09:00 GMT  
     Text Size 
    A Russian Su-24 jet makes a close-range and low-altitude pass near the USS Donald Cook in the Baltic Sea on April 12. Russia sometimes uses close interceptions to deter U.S. craft without sparking outright combat. (U.S. Navy)

    Summary

    Since Russia annexed Crimea in 2014, tension with the West has been high, affecting eastern UkraineSyria and hot spots across the former Soviet sphere. Less overtly, Moscow has been working to protect areas vital to Russian interests by raising the stakes of U.S. operations there. This has manifested in numerous aggressive interceptions of U.S. military aircraft in flight, especially over the Black and Baltic seas. The interceptions, which are reportedly occurring more frequently, aim to dissuade Washington from operating in that airspace. 

    Analysis

    On April 14, a Russian Su-27 fighter jet performed a barrel roll maneuver over a U.S. Air Force RC-135 spy plane flying in international airspace over the Baltic Sea. Just three days earlier, two Russian Su-24 bombers flew dangerously and repeatedly close to a U.S. destroyer, also in the Baltic Sea. The most recent intercept came less than a week before the NATO-Russia Council is set to convene for the first time since 2014. Along with the fighting in Ukraine and Afghanistan, military transparency and risk reduction — timely and relevant topics given the interception incidents — will be up for discussion at the meeting.

    Not all interceptions are aggressive. In fact, the tactic is standard practice among militaries, both in the air and at sea. Around the world, aircraft and ships from a multitude of countries routinely intercept, visually inspect and escort other aircraft and maritime vessels passing through sensitive airspace or waters. Air forces, navies and coast guards worldwide regularly perform intercepts of this kind to enforce an air defense identification zone such as that in the East China Sea, to police operations such as NATO's Baltic Air Policing mission or, as necessary, to conduct ad hoc tactics. In these capacities, interceptions are almost invariably non-threatening; they are simply a means by which nations enhance their situational awareness and protect against contingencies.

    But some interceptions deviate from the norm. In a deliberate ploy to deter a nation's forces from transiting a specific space, aircraft or ships may display aggressive maneuvers, harassing and intimidating targets. These interceptions resemble a high-stakes game of chicken, daring the foreign craft to continue on its route, despite the increased risk of collision, or back down.

    Though the tactic carries a risk of damage to both sides, the initiator holds the advantage. Usually in aerial interceptions, a sleek, fast fighter jet targets a lumbering bomber or reconnaissance plane. The initiator of the encounter is often far less valuable — in monetary cost and in the number of flight crew aboard — than the intercepted target, raising the stakes for leaders (and crew) as they decide how to respond. As a fighter jet carries out dangerous maneuvers around it, the target is left to wonder about the interceptor's intentions and skill.

    For Russia, close interceptions offer a means to deter U.S. craft without sparking outright combat. The tactic has worked for Moscow already: In July 2014, a Russian jet's aggressive flight so alarmed the crew of a U.S. RC-135 over the Baltic Sea that it accidentally fled into Swedish airspace to evade the interceptor.

    But close intercepts do not always go as planned. In the April 2001 Hainan Island incident, for example, a collision during a close intercept left a Chinese pilot dead, his J-8II interceptor destroyed and a U.S. EP-3E signals intelligence aircraft seriously damaged. A number of Cold War-era close intercepts also caused collisions, particularly between ships. This led to the 1972 U.S.-Soviet Incidents at Sea Agreement, which sought to reduce the chances of collision and manage escalation when collisions did occur. Further efforts to limit the risk of escalation produced the 2014 Code for Unplanned Encounters at Sea, which included Russia and China, as well as a 2014 agreement between the United States and China to regulate incidents between the two.

    But the past few years have demonstrated that the agreements are not enough to stop such dangerous close encounters, at least not between the United States and Russia. And given the substantial tension between the two countries, a midair or at-sea collision resulting from a close interception could trigger retaliatory measures, leading to an escalation that neither side wants. Even so, as long as tension persists between Russia and the United States, the interceptions are likely to continue.

    Barack Obama ponownie ostrzega Brytyjczyków przed wyjściem z UE

    24.04.2016, 05:43

    • Amerykański prezydent ostatniego dnia wizyty w Wielkiej Brytanii spotkał się z ponad 500 młodymi ludźmi w londyńskiej Lindley Hall
    • Obama przekonywał Brytyjczyków, aby pozostali w UE
    • Wzywał, aby porzucili izolacjonizm i "nie odwracali się od świata"
    Barack Obama w Lindley Hall w LondynieBarack Obama w Lindley Hall w Londynie (
    PAP/EPA / WILL OLIVER
    )
    - Pojawiają się znów głosy nawołujące do izolacjonizmu i ksenofobii. Kiedy rozmawiam z młodymi ludzi, błagam ich, aby je odrzucili - mówił Barack Obama w Lindley Hall. 

    W udzielonym na zakończenie wizyty w Wielkiej Brytanii wywiadzie dla BBC prezydentUSA ponownie ostrzegł Brytyjczyków przed wyjściem ich kraju z UE, oświadczając, że wynegocjowanie odrębnego dwustronnego układu handlowego z USA może zająć pięć, a nawet 10 lat. 

    - Może upłynąć 5 lat, 10 lat, zanim będziemy w stanie coś osiągnąć - powiedział Obama w wywiadzie. - UK nie będzie mogło wynegocjować coś ze Stanami Zjednoczonymi szybciej niż UE. Nie zrezygnujemy z naszych starań wynegocjowania układu handlowego z naszym największym partnerem handlowym, czyli z rynkiem europejskim - dodał amerykańskiprezydent


    Reuter zauważa, że Obama, któremu pozostało jeszcze dziewięć miesięcy do zakończenia jego drugiej kadencji prezydenckiej, spędził trzy dni swojej wizyty w Londynie na przekonywaniu Brytyjczyków, aby pozostali w UE. 

    Wizyta Obamy i jego decyzja o ingerencji w toczącą się w Wielkiej Brytanii debatę na temat dalszego członkostwa w UE przed czerwcowym referendum wywołały niezadowolenie środowisk eurosceptycznych. Zwolennicy wyjścia Wielkiej Brytanii z UE utrzymują, że będzie ona mogła z łatwością wynegocjować porozumienia handlowe i to na lepszych warunkach, będąc poza UE. 

    Według sondażu firmy badawczej YouGov 53 proc. Brytyjczyków uważa, że wypowiedzi Obamy o ewentualnym wyjściu Wielkiej Brytanii z UE były niewłaściwe. Przeciwnego zdania było 36 proc. ankietowanych.

    Rosyjskie rakiety będą mogły kontrolować cały obszar Polski


    • RMF FM: S-500, nad którym pracują w Rosji, będzie miał zasięg 600 kilometrów
    • Będzie zestrzeliwał samoloty i śmigłowce, ale także rakiety przeciwnika
    • Informację o zwiększonym zasięgu podał rosyjski producent
    Nowy rosyjski rakietowy system przeciwlotniczy, rozmieszczony na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim, będzie miał na celowniku całe niebo nad Polską.- zauważa RMF FM. Stacja powołuje się na informacje ujawnione przez koncern "Ałmaz-Antej". Nowa wersja mobilnego systemu będzie miała zasięg rażenia o 200 kilometrów większy niż wcześniejszy typ urządzenia. 

    RMF FM podkreśla, że w razie konfliktu zbrojnego, operacje lotnicze NATO na wschodniej flance będą wręcz niemożliwe. Ma to wynikać z faktu, że Polska i kraje bałtyckie nie mają żadnej broni mogącej zneutralizować rosyjskie rakiety ziemia-powietrze. 
    Rosjanie nie ukrywają, że nowy system ma także zneutralizować amerykańską tarczę antyrakietową - wyjaśnia stacja. 

    Testy Iskanderów 

    Przypomnijmy, że kilka dni temu Rosjanie pochwalili się udanymi testami innego systemu: rakiety Iskander-​M. Próby odbyły się na poligonie Kapustin Jar w obwodzie astrachańskim. Według rosyjskich władz wojskowych celem ćwiczebnego uderzenia był - odległy od miejsca startu o około 200 kilometrów - punkt dowodzenia umownego przeciwnika. 


    "Rakieta wyprodukowana z użyciem technologii obniżającej echo radiolokacyjne nie została wykryta przez środki walki radioelektronicznej umownego przeciwnika i skutecznie zaatakowała cel" - głosi wojskowy komunikat. 

    Prezentowane co jakiś czas przez Rosję plany umieszczenia rakiet Iskander w obwodzie kaliningradzkim budzą niepokój NATO, gdyż można ich używać do przenoszenia głowic nuklearnych. 

    Iskander-M w wersji dla rosyjskich sił zbrojnych wykorzystuje pociski 9K723 o zasięgu od 380 do 500 km. Rakieta ma zdolnościach manewrowe i podczas lotu może zmieniać trajektorię, przez co jest w stanie uniknąć wykrycia przez radary.

    Rok temu zmarł Władysław Bartoszewski -​ żołnierz AK, działacz społeczny, polityk

    24.04.2016, 10:53

    • Bartoszewski uczestniczył w powstaniu warszawskim 
    • Był więźniem Auschwitz 
    • W wolnej Polsce pełnił m.in. stanowisko szefa MSZ
    • Był Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata i orędownikiem polsko-niemieckiego dialogu
    WP / Łukasz Szełemej
    "Czy było łatwo? Nie. Ale w jakim moralnym, historycznym lub społecznym kodeksie jest powiedziane, że życie człowieka, narodu, a nawet ludzkiego gatunku ma być łatwe? Otóż życie nie musi być łatwe. Gorzej jeśli jest nudne" - tak sam o swoim życiu mówił Władysław Bartoszewskim w jednym z wywiadów. 

    Jego receptą było bycie umiarkowanym realistą-optymistą oraz sympatia dla życia i dla ludzi. W 2012 r. podczas uroczystości z okazji swych 90. urodzin Bartoszewski mówił, że pierwszą książką jaką wydał w III Rzeczpospolitej była publikacja zatytułowana "Warto być przyzwoitym". "Myślę, że po kilkudziesięciu latach nie zmieniłem zdania i sądzę, że nie zdążę już go zmienić na tym świecie, że trzeba odróżniać pojęcia wartości i opłacalności. Na pewno warto być przyzwoitym" - powiedział wówczas. 

    Bartoszewski, przez lata aktywny uczestnik wydarzeń na scenie politycznej, społecznej, kulturalnej, znany z ciętego języka i ostrych sądów, spotykał się również z krytyką, ale nawet jego adwersarze przyznawali, że był postacią nietuzinkową, wyróżniającą się w polskim życiu publicznym. 


    Władysław Bartoszewski urodził się 19 lutego 1922 roku w Warszawie, w maju 1939 roku zdał maturę. "Należę do generacji ludzi wychowanych w Warszawie w latach międzywojennych, szczególnie ważnych dla Polski. Było to pierwsze pokolenie wychowane nie w niewoli, a potem skonfrontowane z potwornością II wojny światowej. Była ona dla wielu osób, nie tylko w Polsce, trzęsieniem ziemi w kategoriach politycznych, ale również etycznych" - podkreślał Bartoszewski w rozmowie z "Rzeczpospolitą" (10 listopada 2004 r.). 

    Więzień Auschwitz 

    We wrześniu 1940 r. Bartoszewski został aresztowany podczas łapanki i wywieziony do Auschwitz, gdzie z numerem obozowym 4427 był więziony do kwietnia 1941 r. W latach 1941-44 studiował polonistykę na tajnym Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. W 1942 roku związał się z konspiracyjną katolicką organizacją społeczno-wychowawczą Front Odrodzenia Polski (FOP), wstąpił do AK pod pseudonimem "Teofil" i rozpoczął współpracę z Radą Pomocy Żydom "Żegota" przy Delegacie Rządu na Kraj. Podczas Powstania Warszawskiego był adiutantem dowódcy placówki informacyjno-radiowej "Asma" i redaktorem naczelnym czasopisma "Wiadomości z Miasta i Wiadomości Radiowe". 

    Po wojnie był współpracownikiem Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. W 1946 r. zatrudnił się w związanej z PSL Stanisława Mikołajczyka "Gazecie Ludowej". Niebawem został członkiem PSL, wówczas jedynej realnej opozycji wobec komunistów. Za działalność w tej partii Bartoszewski został w 1946 r. aresztowany pod zarzutem szpiegostwa i skazany na karę więzienia, którą odbywał do 1948 roku. Po odzyskaniu wolności Bartoszewskiego przyjęto na trzeci rok polonistyki na UW. Studia przerwało kolejne aresztowanie w grudniu 1949 r. W maju 1952 r. Bartoszewski został skazany na 8 lat więzienia za szpiegostwo. W sierpniu 1954 r. sąd zezwolił na roczną przerwę w odbywaniu kary w związku ze złym stanem zdrowia, zaś w marcu 1955 r. orzekł niesłuszność wyroku. 

    Po uwolnieniu Bartoszewski zajął się publicystyką, współpracował m.in. z tygodnikiem "Stolica" oraz "Tygodnikiem Powszechnym". Od 1958 r. eksternistycznie kontynuował studia na Wydziale Filologicznym UW, jednak nie obronił magisterium, w związku z decyzją rektora o skreśleniu go z listy studentów. 

    W latach 1973-1982 i 1984-1985 wykładał historię najnowszą na Wydziale Nauk Humanistycznych KUL, prowadził także wykłady na niemieckich uczelniach w Monachium i Eichstaett. W 1976 r. Bartoszewski poparł list intelektualistów przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, tzw. List 64. Od 1978 r. współtworzył Towarzystwo Kursów Naukowych i wykładał na tajnym Uniwersytecie Latającym. 

    Działacz "Solidarności" 

    W sierpniu 1980 r. Władysław Bartoszewski został członkiem NSZZ "Solidarność" i współtworzył Komitet Obrony Więzionych za Przekonania przy Komisji Krajowej "S". Po wprowadzeniu stanu wojennego został internowany; wypuszczono go na wolność w kwietniu 1982 r. "Moje zaangażowanie w Solidarność wynikało z prawdziwego do niej przekonania. W Solidarności widziałem kontynuację tych licznych ruchów wolnościowych, w których od chłopca uczestniczyłem" - mówił Bartoszewski w 2005 r. w wywiadzie dla PAP. 

    W latach 1990-95 był ambasadorem Polski w Austrii, później przez kilka miesięcy - ministrem spraw zagranicznych w rządzie Józefa Oleksego. W latach 1997-2001 Bartoszewski był senatorem IV kadencji z ramienia Unii Wolności. Szefem polskiej dyplomacji ponownie został w rządzie Jerzego Buzka; funkcję tę sprawował w latach 2000-2001. Od 2001 r. przewodniczył Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej przy Premierze RP. 

    W lipcu 2006 r. Bartoszewski podpisał list otwarty byłych ministrów spraw zagranicznych, krytykujący odwołanie przez stronę polską spotkania przywódców państw Trójkąta Weimarskiego, w którym miał uczestniczyć ówczesny prezydent Lech Kaczyński. W oświadczeniu b. szefowie polskiej dyplomacji napisali m.in., że "odwołanie spotkania na szczycie bez bardzo istotnej przyczyny jest lekceważące wobec partnerów". Szczyt z udziałem prezydenta Polski, Francji i Niemiec odwołano na krótko przed terminem, jako powód podając chorobę prezydenta Lecha Kaczyńskiego. 

    W październiku 2007 r. Bartoszewski stanął na czele komitetu honorowego PO przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi. Z kolei podczas wyborów prezydenckich w 2010 r. wszedł w skład honorowego komitetu poparcia kandydatury Bronisława Komorowskiego na prezydenta. 

    Sekretarz stanu w rządzie Tuska 

    20 listopada 2007 r. został przez ówczesnego premiera Donalda Tuska powołany na sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego. Pełniąc tę funkcję, zajmował się rozwojem współpracy polsko-niemieckiej oraz kontaktami z diasporą żydowską w świecie oraz współpracą z państwem Izrael. 

    Bartoszewski wielokrotnie spotykał się w Polsce i Niemczech z niemieckimi politykami. W lutym 2008 r. współprzewodniczył polsko-niemieckim rozmowom w Warszawie na temat problematyki historycznej w stosunkach pomiędzy oboma krajami. Rok później w lutym 2009 r. spotkał się w Berlinie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Jak mówił potem, spotkanie z szefową niemieckiego rządu było "rozmową w zaprzyjaźnionym gronie" i dotyczyło całokształtu współpracy, w tym problemów, które mogą wyniknąć we wzajemnych stosunkach. 

    Gdy niemiecki Związek Wypędzonych (BdV) po raz pierwszy zgłosił kandydaturę Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" Bartoszewski ostro komentował tę decyzję, ostrzegając Niemcy przed pogorszeniem stosunków z Polską. We wrześniu 2010 r. Steinbach stwierdziła, że Bartoszewski ma zły charakter. Swoją ocenę uzasadniła "osobistymi doświadczeniami". Potem powiedziała, że żałuje tej wypowiedzi. 

    W czerwcu 2010 r., otwierając XIV Forum Polsko-Niemieckie, Bartoszewski oceniał, że w stosunkach między oboma krajami doszło już do takiej normalności, że pokłócić nas i zirytować jest coraz trudniej. Zwrócił uwagę, że "pozytywne owoce zbliżenia i pogłębienia stosunków polsko-niemieckich" widać nie tylko w polityce, ale często również w bardzo praktycznych kwestiach. 

    Jako pełnomocnik rządu ds. dialogu międzynarodowego brał m.in. udział w polsko-niemieckich konsultacjach międzyrządowych. Apelował o utworzenie w Berlinie miejsca upamiętniającego wszystkie polskie ofiary nazizmu. Postulat ten znalazł się we wspólnym oświadczeniu polsko-niemieckiego okrągłego stołu z 12 czerwca 2011 r., podpisanym także przez przedstawicieli rządów Polski i RFN. Jesienią 2015 r. Bartoszewski został pośmiertnie uhonorowany Nagrodą Polsko-Niemiecką - uznano go za jednego z głównych architektów polsko-niemieckiego pojednania. 

    Orędownik dialogu polsko-żydowskiego 

    Był orędownikiem i aktywnym uczestnikiem dialogu polsko-żydowskiego. W czasie II wojny światowej był najpierw członkiem Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom, a od 1942 r. działał w Radzie Pomocy Żydom "Żegota". W grudniu 1965 r. został przez Instytut Yad Vashem uhonorowany tytułem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata. W 2012 r. w 70. rocznicę założenia "Żegoty", jako ostatni żyjący członek kierownictwa tej Rady, mówił, że była ona instytucją wyjątkową w okupowanej Europie, nigdzie indziej organizacje tego typu nie były powiązane z rządem. 

    W 2013 r. przekazał niektóre ze swych pamiątek - m.in. Medal Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, dokumenty wiceprezesa Żegoty i przedstawiciela Bundu Leona Feinera, pierścień wytworzony w getcie łódzkim w 1942 r. - Muzeum Historii Żydów Polskich. W tym samym roku z okazji 20. rocznicy powstania Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie Bartoszewski został uhonorowany medalem imienia Elie Wiesela, najwyższym wyróżnieniem przyznawanym przez muzeum. Pełniąc funkcję pełnomocnika rządu ds. dialogu międzynarodowego, brał udział także w polsko-izraelskich konsultacjach międzyrządowych. Był honorowym obywatelem państwa Izrael. 19 kwietnia 2015 r. podczas uroczystościach 72. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim mówił, że każde pokolenie, naród i kraj potrzebuje wartości dotyczących godności życia, wolności oraz tolerancji. 

    Bartoszewski był również przez wiele lat przewodniczącym Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. W 2012 r. został honorowym obywatelem gminy Oświęcim - jako wyraz uznania dla jego działań, których celem było ocalenie pamięci o ofiarach Auschwitz tak, aby kolejne pokolenia wyciągnęły ze zbrodni wnioski na przyszłość oraz uznania za pracę w Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej. Otrzymał również Medal Miasta Oświęcimia, a w czerwcu 2015 r. imię Bartoszewskiego otrzymała sala Forum w Międzynarodowym Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu, instytucji która działa na rzecz pojednania Polaków i Niemców. 

    Bartoszewski był też jedną z osób dających świadectwo, i jako uczestnik, i jako historyk o powstaniu warszawskim. Przez wiele lat brał udział w uroczystościach upamiętniających powstańczy zryw. W 2013 r. po raz pierwszy - jak mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" - od 1945 r. zastanawiał się czy nie zrezygnować z pójścia 1 sierpnia na uroczystości przed Pomnikiem Gloria Victis na Wojskowych Powązkach - powodem były sytuacje, do których dochodziło na tej uroczystości w poprzednich latach: okrzyki, buczenie i gwizdy, podczas składania kwiatów przez przedstawicieli władz. Ostatecznie Bartoszewski wziął również wtedy udział w uroczystościach i wraz z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem złożył wieniec. 

    Był autorem ok. 1,5 tys. artykułów i ok. 40 książek, m.in. "Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945" (wspólnie z Zofią Lewinówną) (1966), "1859 dni Warszawy" (1974), "Los Żydów Warszawy 1939-1943. W czterdziestą rocznicę powstania w getcie warszawskim" (1983), "Dni walczącej stolicy. Kronika Powstania Warszawskiego" (1984, 1989, 2004, 2008), "Metody i praktyki Bezpieki w pierwszym dziesięcioleciu PRL" (1985), "Jesień nadziei: warto być przyzwoitym" (1984, 1986); w późniejszych latach książkę wznowiono pt. "Warto być przyzwoitym. Teksty osobiste i nieosobiste"), zapis rozmów z Michałem Komarem "Władysław Bartoszewski: wywiad-rzeka" (2006), "Środowisko naturalne. Korzenie" (2010), "Kropla drąży skałę? Co mówiłem do Niemców i o Niemcach przez ponad pół wieku" (2011). W 2012 roku ukazała się książka "Wiosna jesienią", w której Bartoszewski przedstawia czasy tzw. odwilży 1956 r. 

    "Z całego dorobku mego życia nie żałuję ani jednego napisanego zdania, choć na pewno niejedno napisałbym lepiej, precyzyjniej, mądrzej czy trafniej. Nie ma takiego zdania, a tym bardziej ustępu czy artykułu, o którym marzyłbym: oby zapadł się on pod ziemię, oby nigdy nie był napisany. Przywiązuję bardzo dużą wagę do tego stwierdzenia" - powiedział Władysław Bartoszewski w wywiadzie dla miesięcznika "Więź" (1986). Od marca 1995 r. Władysław Bartoszewski był wiceprezesem polskiego PEN Clubu, w latach 2001-2010 prezesem, a później był jego prezesem honorowym. 

    Laureat wielu nagród 

    Bartoszewski był laureatem wielu nagród, odznaczeń i wyróżnień, m.in. Orderu Orła Białego, Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi RFN, papieskiego Orderu św. Grzegorza Wielkiego, Krzyża Wielkiego Zakonu Rycerskiego i Szpitalnego św. Łazarza z Jerozolimy. Doktor honoris causa m.in. Uniwersytetów Warszawskiego i Hajfy oraz Hebrew College w Baltimore, honorowy obywatel m.in. Warszawy, Wrocławia i Gdańska. 25 lutego 2011 powołany został przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w skład Kapituły Orderu Orła Białego i wybrany jej kanclerzem. 

    Bartoszewski angażował się również w akcje społeczne - np. w 2012 r. został honorowym ambasadorem inicjatywy warsztatów dla seniorów. W 2013 r. z kolei był wśród sygnatariuszy listu otwartego podpisanego przez polityków, kombatantów, ludzi kultury i sportowców, w którym stwierdzili oni, że referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz nie ma sensu. 

    Był też jednym ze zdobywców "Srebrnych Ust" przyznawanych przez radiową Trójkę. W czasach poprzednich rządów PiS ukuł np. określenie "dyplomatołki". Słynne są także jego stwierdzenia m.in. "Kocham moich rodaków, choć doprowadzają mnie do cholery", oraz o polityce zagranicznej prowadzonej przez rządzących ówcześnie, którą porównał do brzydkiej panny na wydaniu: "Jeśli panna nie jest piękna i posażna, to powinna być choć sympatyczna, a nie nabzdyczona" - stwierdził wówczas. 

    W oczach przyjaciół był postacią barwną i nietuzinkową, obdarzoną niezwykłą energią i encyklopedyczną pamięcią - stałym elementem opowieści o Bartoszewskim było to, że mówił on bardzo szybko i bardzo długo. 

    "By zostać autorytetem potrzebny jest zestaw jakości w człowieku, bez których jest to niemożliwe, a więc kompetencja w dziedzinie, w której się porusza, i bezinteresowne zaangażowanie. W przypadku prof. Bartoszewskiego autentyczność tego zaangażowania wytrzymuje próbę czasu, to nie są doraźne zrywy" - mówił o Bartoszewskim w 2007 r. redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki. 

    Z kolei kardiolog prof. Andrzej Szczeklik w 2007 r. w rozmowie "Tygodnikiem Powszechnym" mówił, że Bartoszewski dysponował "unikalnym ośrodkiem w swoich półkulach mózgowych - to ośrodek przyzwoitości"