czwartek, 11 października 2007

Sanepid bada tajemniczą chorobę z Filipin

Klaudiusz Slezak, Radio TOK FM, jg
2007-10-11, ostatnia aktualizacja 2007-10-11 19:20

Jak dowiedziało się Radio TOK FM, Sanepid będzie szukał tajemniczej choroby tropikalnej pochodzącej z Filipin, na którą miał zapaść były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Kwaśniewski ma się jutro pojawić w Sanepidzie. Zostanie z nim przeprowadzony wywiad, po którym zapadnie decyzja o ewentualnych dalszych badaniach

Zobacz powiekszenie
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG
Aleksander Kwaśniewski podczas konwencji w Szczecinie
- To jest nasz obowiązek - mówi Główny Inspektor Sanitarny Andrzej Wojtyła. Wszczęliśmy postępowanie zgodnie z obowiązującą nas ustawą o chorobach zakaźnych i zakażeniach. Sprawę oddaliśmy w ręce Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie.

- Teraz jej inspektorzy będą oceniać, czy tajemnicza choroba może zagrażać ludziom, którzy się z nią zetknęli - dodaje Wojtyła. - Jeżeli faktycznie to zagraża zdrowiu lub życiu ludności, to trzeba będzie podjąć działania zapobiegawcze w stosunku do ludzi, którzy mają styczność z tą chorobą.

To oczywiście może oznaczać nawet kwarantannę dla wszystkich, którzy zetknęli się z osobą która jest nosicielem takiej choroby. O chorobie będzie musiał też opowiedzieć lekarz który ją stwierdził i przepisał leki Aleksandrowi Kwaśniewskiemu.

Dziwne zachowania b. prezydenta

O swojej przywiezionej z Filipin chorobie Kwaśniewski mówił po konwencji LiD w Szczecinie podczas której zachowanie byłego prezydenta zwróciło uwagę dziennikarzy. Aleksander Kwaśniewski przysypiał przed wejściem na mównicę. Podczas wystąpienia mówił wolno, z przerwami, był wyraźnie w gorszej formie.

- Jeśli chodzi o stan ducha czy zdrowia, to mogę powiedzieć, że od kilku miesięcy używam silnych środków medycznych, to wynika z dolegliwości, jakich nabawiłem się w czasie pobytu na Filipinach. Wymagają one takiego radykalnego leczenia i tyle. Czasami człowiek czuje się lepiej, czasami gorzej - tłumaczył później Kwaśniewski. Zapewniał też, że bierze leki, których nie wolno łączyć z alkoholem "więc ich nie łączy".

Jednak pod koniec września ukraińska telewizja nagrała wystąpienia byłego prezydenta podczas których również zachowywał się dziwnie. Kwaśniewski przyznał wtedy, że był pod wpływem alkoholu. O lekach nie wspominał.

Kwaśniewski rezygnuje z udziału w konwencjach we Wrocławiu i Zielonej Górze

az, PAP
2007-10-11, ostatnia aktualizacja 2007-10-11 19:05
Zobacz powiększenie
Aleksander Kwaśniewski
Fot. PETER ANDREWS REUTERS

Twarz kampanii wyborczej koalicji Lewica i Demokraci (SLD+SdPl+PD+UP), b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, wbrew wcześniejszym planom, nie weźmie udziału w zaplanowanych na piątek i sobotę konwencjach wyborczych LiD we Wrocławiu i Zielonej Górze.

ZOBACZ TAKŻE
SERWISY
Szef sztabu wyborczego LiD, przewodniczący SLD Wojciech Olejniczak powiedział w czwartek, że decyzja podyktowana jest zmianą strategii wyborczej centrolewicy.

Na konwencjach obecny będzie szef SLD, natomiast b. prezydent ma się skoncentrować na debacie wyborczej z liderem Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem. Debata ma odbyć się w najbliższy poniedziałek o godz. 20. Pytany, czy decyzja o nieobecności b. prezydenta na konwencjach ma związek z doniesieniami mediów, że Kwaśniewski był nietrzeźwy na wiecu LiD w Szczecinie, Olejniczak odpowiedział, iż ma związek z - jak to określił - "bezpardonowym atakiem jaki przepuściły na Aleksandra Kwaśniewskiego media i politycy innych partii".

Olejniczak: To bezpardonowy atak

W Szczecinie we wtorek b. prezydent podczas wiecu LiD-u i na konferencji prasowej sprawiał wrażenie niedysponowanego, komentatorzy sugerowali, że był pijany. Kwaśniewski powiedział w środę, że cierpi na wirusową chorobę tropikalną, na którą zachorował na Filipinach i zażywa bardzo mocne leki, i to było przyczyną nietypowego zachowania.

Komentując zachowanie Kwaśniewskiego premier Jarosław Kaczyński powiedział w środę, że jest "oczywistością", iż b. prezydent był pijany podczas spotkania wyborczego LiD w Szczecinie. -To bezpardonowy, bezprzykładny atak na człowieka, który przez ostatnie 10 lat był prezydentem Polski, a teraz chce się przekreślić jego dokonania - stwierdził Olejniczak. Zapowiedział, że w debacie z Tuskiem Kwaśniewski "będzie zdecydowanie walczył o pozycję LiD i swoją własną na scenie politycznej".

Kwaśniewski: Muszę być w telewizji

Były prezydent na konferencji prasowej w Kaliszu powiedział, że jego rezygnacja z udziału w konwencjach jest spowodowana względami technicznymi. - To wynika z tych planów, które kształtują się w ostatniej chwili - mówił.

Jak wyjaśnił, w piątek, po debacie Kaczyński-Tusk został zaproszony do stacji TVN, aby skomentować tę debatę. - Fizycznie jest niemożliwe, aby z Wrocławia dostać się do Warszawy, tak szybko, aby obejrzeć debatę i jeszcze ją skomentować - zaznaczył.

Na niedzielę zaplanowana jest konwencja LiD w Łodzi. Według Olejniczaka - który jest liderem łódzkiej listy LiD - b. prezydent pojawi się na tej konwencji. Kwaśniewski powiedział jednak, że nie będzie go na niedzielnej konwencji LiD, ponieważ - jak wyjaśnił - musi się przygotować do swojej poniedziałkowej debaty z Tuskiem.

PiS atakuje Donalda Tuska: Oszukał dzieci z Pomorza!

strem, PAP
2007-10-11, ostatnia aktualizacja 2007-10-11 19:08

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości, szef PO Donald Tusk zachował się "moralnie nagannie", ponieważ "oszukał" dzieci na Pomorzu. Według PiS chodzi o to, że nie wszystkie środki z utworzonej przez Tuska fundacji "Dar Gdańska" były przekazywane adresatom, czyli dzieciom. Donald Tusk zarzuty polityków PiS nazwał "paskudnymi i z najgorszą wolą przygotowanymi atakami".

Zobacz powiekszenie
Fot. Andrzej Monczak / AG
Przemówienie Donalda Tuska na konwencji PO w Poznaniu
Wiceszefowa klubu PiS Jolanta Szczypińska podkreśliła na czwartkowej konferencji prasowej, że "fundacja której celem była pomoc i wsparcie dla dzieci z Pomorza Gdańskiego, która miała pomagać dzieciom, tak do końca nie spełniała swojej roli".

- Nie wszystkie środki z tej fundacji zostały przekazane na główny cel - oceniła. Z kolei wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra powiedział, że w 1995 roku Tusk ustanowił charytatywną fundację - a jej celem była wszechstronna pomoc dzieciom".

Putra mówił, że Tusk wykazywał w swoich oświadczeniach majątkowych zyski ze sprzedaży albumu "Był sobie Gdański", którego wydawcą była Fundacja Pomocy Dzieciom Skrzywdzonym - Dar Gdańska.

- Stawiamy pytanie, czy nie jest moralnie naganne, że (Tusk) otrzymywał pieniądze z fundacji charytatywnej, którą sam założył - mówił Putra.

Wtórowała mu Szczypińska: "czy nie jest wstyd panu Donaldowi Tuskowi za to, że tak naprawdę zamiast te środki przeznaczyć dla dzieci, jednak w jakiś sposób oszukał te dzieci?". - To jest moralnie naganne naszym zdaniem i taka postawa jest etycznie naganna - podkreśliła. - Nie będziemy zawiadamiać żadnej prokuratury, bo wszystko się dzieje zgodnie z prawem - dodała.

"Docierały do nas sygnały o nieprawidłowościach"

Szczypińska poinformowała, że sygnały "o nieprawidłowościach dotyczących Fundacji "Dar Gdańska" docierały do PiS od dłuższego czasu". - Niestety okazało się, że te zarzuty pod adresem nieprawidłowej działalności fundacji "Dar Gdańska" jednak się potwierdziły - powiedziała. - Prasa wielokrotnie donosiła, że w 2001 roku prawa autorskie do tej serii fundacja odsprzedała firmie Millenium Media sp. z o.o. za około 5 tys. zł - powiedział Putra.

Według niego, prasa donosiła, że "dyrektorem fundacji był tym czasie Grzegorz Fortuna, jednocześnie większościowy udziałowiec firmy Millenium Media sp. z o.o., a udziałowcem firmy Millenium Media sp. z o.o. była również Fundacja Liberałów, której fundatorem i członkiem rady był Donald Tusk".- A wszystkie te trzy podmioty funkcjonowały w biurze pod tym samym adresem (...) następnie fundacja stopniowo ograniczała swoją działalność, by 1 sierpnia 2005 roku decyzją Donalda Tuska ulec likwidacji - opisywał wicemarszałek. Jak powiedział, z oświadczeń majątkowych Tuska za okres 2000-2005 wynika, że otrzymał on ok. 191 tys. 695 zł z tytułu honorariów autorskich.

Literacki Nobel dla brytyjskiej pisarki Doris Lessing

cheko, ulast
2007-10-11, ostatnia aktualizacja 2007-10-11 15:57

- Jej epicka proza jest wyrazem kobiecych doświadczeń. Przedstawia je z pewnym dystansem, sceptycyzmem, ale też z ogniem i wizjonerską siłą - napisano w uzasadnieniu decyzji jury o przyznaniu Nobla w dziedzinie literatury Doris Lessing. Najprawdopodobniej Lessing jeszcze nie wie o noblowskim wyróżnieniu bo... wyszła na zakupy.

Zobacz powiekszenie
Fot. MARTIN CLEAVER AP
Doris Lessing - laureatka literackiego Nobla 2007
Zobacz powiekszenie
Fot. ALONSO GONZALEZ Zobacz powiekszenie
Fot. MARTIN CLEAVER AP


Horace Engdahl, sekretarz Szwedzkiej Akademii, powiedział agencji Associated Press, że próbował dodzwonić się do laureatki, ale nikt nie podnosił słuchawki. "Obawiam się, że właśnie jest na spacerze w parku i przechodnie atakują ją wiadomością o nagrodzie" - mówił sekretarz. Agent pisarki Jonathan Clowes zdradził, że w momencie ogłoszenia nagrody laureatka była na zakupach, z których jeszcze nie wróciła.

Najstarsza noblistka w historii

Lessing jest najstarszą laureatka literackiego Nobla w historii. Urodziła się w 1919 roku. Pierwsze lata swojego życia spędziła w Rodezji Południowej - obecnym Zimbabwe. Do Wielkiej Brytanii wyjechała w 1948 roku.

Najbardziej znane książki noblistki to "Lato przed zmierzchem", "Pamiętnik przetrwania", "Piąte dziecko". Opublikowała również pięć powieści fantastycznych pod tytułem "Canopus in Argus. Archives". Lessing jest także autorką opowiadań o problematyce moralno-psychologicznej, w których krytykuje stosunki społeczne w południowej Afryce.

Ceremonia wręczenia literackiego Nobla odbędzie się 10 grudnia w Sztokholmie. Oprócz wyróżnienia laureat otrzyma 10 milionów koron - równowartość półtora miliona dolarów.

Wyróżnienie jest przyznawane przez Szwedzką Królewską Akademię Nauk. To druga w ciągu ostatnich trzech lat nagroda dla pisarza tworzącego w języku angielskim - w 2005 roku Nobla otrzymał Harold Pinter.

Tokarczuk: Nobel dla Lessing to trafny wybór

Pisarka Olga Tokarczuk powiedziała, że tegoroczna laureatka literackiej nagrody Nobla "jest trochę zapomnianą autorką, ale ma nieprawdopodobną siłę pióra". To trafny wybór - cieszę się tym bardziej, że doceniono kobietę - powiedziała pisarka.

Faworytem bukmacherów był Philip Roth

Faworytem angielskich bukmacherów był Philip Roth. Za jednego funta postawionego na amerykańskiego pisarza można było dostać pięć. Drugi w bukmacherskich rankingach był włoski profesor, powieściopisarz i eseista Claudio Magris. W dalszej kolejności plasowali się poeci - Australijczyk Les Murray, Szwed Thomas Transtromer, żyjący w Libanie Syryjczyk Adonis, którego prawdziwe nazwisko brzmi Ali Ahmad Said, Koreańczyk Ko Un, buddyjski mnich i poeta i Francuz Yves Bonnefoy. Pełni nadziei na sukces pozostawali również regularni kandydaci - Haruki Murakami, pisarz i publicysta izraelski wymieniany jako noblista w ubiegłych latach Amos Oz oraz amerykańska pisarka Joyce Carol Oates.

Mniejsze szanse według bukmacherów mieli Milan Kundera, Thomas Pynchon i Mario Vargas Llosa. Najmniejsze - Salman Rushdie i Adam Zagajewski. Jeśli ktoś okazał się na tyle odważny, by postawić na Polaka, w przypadku jego zwycięstwa znacznie by się wzbogacił. Za jednego postawionego funta dostałby w takiej sytuacji aż 100.

Lessing nie było na tzw. sztokholmskiej giełdzie

Na tzw. sztokholmskiej giełdzie, krążyło siedem nazwisk jako najpewniejszych kandydatów do tegorocznego lauru: Ko Un, brytyjski pisarz Ian McEwan, Joyce Carol Oates, Amos Oz, Claudio Magris, pisarka i nowelistka z Kanady Margareta Atwood, oraz Adonis, który w ubiegłym roku był - według szwedzkich mediów - prawie pewnym laureatem literackiego Nobla. Szwedzka Akademia zdecydowała jednak inaczej i jej decyzje są wciąż niemal niemożliwe do przewidzenia.

PO: Jak uwłaszczyli się ludzie Kaczyńskiego

jg, PAP
2007-10-11, ostatnia aktualizacja 2007-10-11 17:47

Mogło dojść do naruszenia prawa przy przejmowaniu przez Fundację Prasową Solidarność części majątku likwidowanej RSW "Prasa-Książka-Ruch" - twierdzi w swoim raporcie Platforma Obywatelska. Zarzuca też m.in. Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego współpracownikom "uwłaszczenie się na majątku Skarbu Państwa".

Zobacz powiekszenie
Fot. KACPER PEMPEL REUTERS
Jarosław Kaczyński
Chodzi m.in. o uzyskanie od Skarbu Państwa - w trybie bezprzetargowym - prawa wieczystego użytkowania gruntu przy ul.Nowogrodzkiej 84/86 (mieści się tam m.in. siedziba Prawa i Sprawiedliwości) i Alejach Jerozolimskich 125/127. Platforma twierdzi też, że Fundacja uzyskała nieodpłatnie prawa własności do postawionych na tej ostatniej działce budynków.

Do naruszeń prawa - według Platformy - mogło też dojść przy uzyskaniu od Skarbu Państwa - bez przetargu - prawa wieczystego użytkowania gruntu przy ul.Ordona 3 oraz ul. Srebrnej 16 i odpłatnie (po zaniżonej cenie) budynków postawionych na tych gruntach.

PO o modelu zaplecza gospodarczego, stworzonego przez Kaczyńskiego

W przygotowanej przez siebie analizie PO przedstawia "opis modelu zaplecza gospodarczego, jaki stworzył Jarosław Kaczyński w celu finansowania kierowanych przez siebie partii politycznych (PC a potem PiS) uwłaszczając się wraz z grupą najbliższych mu współpracowników na bazie majątku narodowego - likwidowanej RSW "Prasa-Książka-Ruch".

W raporcie opisano powstanie w 1990 r. Fundacji Prasowej "Solidarność", której założycielami byli m.in.: J.Kaczyński, Sławomir Siwek (obecnie członek zarządu TVP), Maciej Zalewski i Krzysztof Czabański (obecnie prezes Polskiego Radia). Według raportu, założyciele Fundacji najprawdopodobniej nie wystąpili do Komisji Krajowej NSZZ "S" o wyrażenie zgody na używanie w nazwie słowa "Solidarność".

W raporcie podkreślono, że Czabański pełnił z jednej strony funkcję likwidatora RSW "Prasa Książka-Ruch", a z drugiej - założyciela Fundacji Prasowej Solidarność. PO przypomina, że w 1991 r. w siedzibie RSW przy ul. Bagatela 14 w Warszawie, siedzibę uzyskał Zarząd Główny Porozumienia Centrum.

Platforma ocenia też, że doszło do naruszenia prawa przez złożenie do aktów notarialnych nieprawdziwych oświadczeń, jakoby Fundacja była następcą prawnym likwidowanej RSW.

PO zwraca uwagę, że część budynku położonego w Alejach Jerozolimskich 125/127 natychmiast po przejęciu w dzierżawę wydzierżawiono Bankowi-Przemysłowo-Handlowemu za trzykrotnie wyższą stawkę płatną za 13 lat z góry.

Według PO, po przejęciu przez Fundację nieruchomości w Alejach Jerozolimskich, na Nowogrodzkiej, Ordona i Srebrnej oraz - nieodpłatnie lub za najniższą z możliwych stawek - prawa własności do postawionych na tych gruntach budynków, następował podział tego majątku między nowo tworzone podmioty.

PO wymienia spółkę z o.o. "Srebrna" (w jej zarządzie miał zasiadać m.in. Kazimierz Kujda i Krzysztof Wyszkowski, a w Radzie Nadzorczej - Lech Kaczyński), "Srebrna-Media" sp. z o.o. (członkiem zarządu miał być m.in. Ludwik Dorn), Fundację Nowe Państwo (ustanowioną w 1997 m.in. przez ks.abp. Tadeusza Gocłowskiego, Jarosława Kaczyńskiego i Krzysztofa Czabańskiego). Według raportu, w 2001 roku przeniesiono wszystkie udziały jakie Fundacja prasowa Solidarność posiadała w spółkach "Srebrna" i "Srebrna Media" na rzecz Fundacji Nowe Państwo.

Kolejne spółki to: "Air Link" sp. z o.o. oraz "Celsa" sp. z o.o. W 1997 z inicjatywy Sławomira Siwka została założona Fundacja Solidarna Wieś.

Platforma podkreśla w raporcie, że w zarządzie Fundacji Prasowej Solidarność zasiadał obecny członek Trybunału Konstytucyjnego Wojciech Hermeliński, a w Radzie Nadzorczej spółki "Srebrna" m.in. Marek Suski i Jolanta Szczypińska.

"Kaczyński z towarzyszami partyjnymi należy do nomenklatury"

"Jarosław Kaczyński z grupą najbliższych mu współpracowników od ponad 16 lat aktywnie funkcjonuje w obrocie gospodarczym pomnażając i w pełni kontrolując oraz wykorzystując do celów politycznych przejęty de facto nieodpłatnie (...) od Skarbu Państwa i wniesiony do wykreowanych przez niego podmiotów gospodarczych ogromny majątek" - czytamy w raporcie.

Ponadto, według PO, to Kaczyński "wbrew głoszonym przez siebie poglądom i politycznym hasłom, w których piętnuje rzekomych oligarchów, którzy jakoby dorobili się ogromnych majątków uwłaszczając się na majątku narodowym" wraz ze swoimi współpracownikami "stworzył układ, który okazuje się być jednym z największych beneficjentów transformacji gospodarczej".

PO napisała w raporcie, że J.Kaczyński z "towarzyszami partyjnymi" należy do tzw. nomenklatury, która swój "ogromny potencjał ekonomiczny" zbudowała "wyłącznie poprzez uwłaszczenie się na majątku skarbu państwa".

Raport PO pierwsze ujawniły w środę "Fakty" TVN.

Sensacyjne zwycięstwo Zagłębia w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych

mik, PAP
2007-10-11, ostatnia aktualizacja 2007-10-11 22:46
Zobacz powiększenie
Piłkarze Flensbrug-Handewitt (w środku Marcin Lijewski) wysłuchują uwag trenera Kenta Harry'ego Andersona.
Fot. SCANPIX NORWAY REUTERS

Piłkarze ręczni Interferii Zagłębia Lubin wygrali na wyjeździe z zespołem SG Flensburg-Handewitt 33:32 (14:15) w meczu trzeciej kolejki grupy G Ligi Mistrzów. Ten wynik to sensacja. Flensburg-Handewitt to finalista Champions League z ubiegłego sezonu i obecny lider Budnesligi - najsilniejszej ligi świata w piłce ręcznej.

Spisywani na straty piłkarze Zagłębia walczyli dzielnie i nie pozwolili Niemcom rozwinąć skrzydeł. Flensburg od początku ruszył mocno i starał się odskoczyć, ale Lubinianie trzymali wynik i nie pozwalali rywalom zyskać więcej niż 2 bramki przewagi. Spotkanie znakomicie rozpoczął Michał Kubisztal, który zdobył 4 z 5 pierwszych bramek dla Zagłębia. W bramce świetnie spisywał się Michał Świrkula.

O ile w pierwszej połowie wszystko na co stać było polski zespół to gra "cios za cios", to w drugiej Lubinianie pokazali grę, jakiej jeszcze nie prezentowali w tej edycji Ligi Mistrzów. Zepchnęli Flensburg do obrony i w 44. minucie uzyskali czterobramkowe prowadzenie 24:20. Na 7. minut przed końcem spotkania rywale zniwelowali różnicę do jednego punktu, a świetnie w tym okresie grał Lars Christiansen. Najlepsza drużyna polskiej ekstraklasy potrafiła jednak utrzymać prowadzenie do końca meczu.

Najskuteczniejszym zawodnikiem niemieckiej drużyny był Polak Marcin Lijewski (6 bramek), który na początku roku wraz z reprezentacją Polski zdobył tytuł wicemistrza świata.

Zagłębie zdobyło pierwsze punkty w swoim debiucie w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych. Tym samym Lubinianie zrównali się dorobkiem punktowym z Flensburgiem. Obie ekipy, a także norweski Drammen HK, mają w po dwa punkty. Przewodzi w tabeli z kompletem zwycięstw hiszpański Real Ciudad.

W następnym spotkaniu grupy G 14 października Real zagra na wyjeździe z Drammen.

SG Flensburg-Handewitt - Interferii Zagłębie Lubin 32:33

SG Flensburg-Handewitt: Sijan, Holpert, - von Behren, Lackovic (1), Nielsen, Eggert (5/3), Mogensen (5), Christiansen (5), Vranjes, Johannsen, Lijewski (6), Petersson (5), Knudsen (5)

MKS Interferie Zagłębie Lubin: Covtun, Swirkula, Malcher - Orzlowski, Stankiewicz 5, Niedośpial, Gorniak 1, Steczek, Tomczak 4, Adamczak, Babicz, Kozlowski 2, Stankiewicz 5, Kubisztal 7, Adamczak, Jaszka 6, Obrusiewicz, Anuszewski 3

Widzów: ok. 6 tys.

Sędziowie: Vaidas Mazeika, Mindaugas Gatelis (obaj Litwa)

Skarga kasacyjna musi mieć mocne podstawy

10-10-2007, ostatnia aktualizacja 11-10-2007 09:03

Ostatnia szansa na zwycięstwo z fiskusem to skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Tu już trzeba mieć mocne argumenty i solidnie je uzasadnić

źródło: SPINKA

Przemysław Wojtasik Napisanie dobrej kasacji to trudne zadanie i potykają się na nim nawet doświadczeni prawnicy. Często zdarza się, że przegrywają z powodu niedociągnięć proceduralnych. Wystarczy, że zarzuty są źle sformułowane albo słabo uzasadnione i sąd w ogóle nie zajmie się istotą sprawy.

Inicjatywa należy do skarżącego

Dlaczego tak jest? Otóż sąd kasacyjny ocenia sprawę w granicach zarzutów. Jeśli więc sami wyraźnie nie określimy, w jaki sposób naruszono przepisy, sędziowie NSA nie uwzględnią nieprawidłowości z własnej inicjatywy. Wyraźnie się to podkreśla w wyrokach: ∑ „Sąd II instancji nie może z własnej inicjatywy podjąć żadnych badań w celu ustalenia innych – poza przedstawionymi w skardze kasacyjnej – wad zaskarżonego orzeczenia lub postępowania przed sądem I instancji i musi ograniczyć się wyłącznie do weryfikacji zarzutów sformułowanych przez wnoszącego skargę kasacyjną” (wyrok NSA z 30 sierpnia 2005 r., FSK 2025/04).∑ „NSA nie jest uprawniony do samodzielnego dokonywania konkretyzacji zarzutów lub też formułowania domysłów w zakresie tego, na jakiej podstawie została oparta skarga kasacyjna, jakiego dotyczy przepisu i jakie jest uzasadnienie stawianych zarzutów. Skarga kasacyjna będąca zbiorem »luźno rzuconych« przez jej autora przepisów prawa, niepowiązanych między sobą i nieodnoszących się do konkretnie rozpatrywanego stanu faktycznego sprawy, przy braku jasnego i precyzyjnego określenia celu przywołania takich, a nie innych przepisów prawa – nie może zostać uwzględniona” (wyrok NSA z 24 marca 2006 r., I FSK 741/05).

Tylko niektóre elementy można uzupełnić

Co więc powinno znaleźć się w skardze? Jej podstawowe elementy to: ∑ oznaczenie sądu, do którego jest skierowana, ∑ dane skarżącego (imię i nazwisko lub nazwa, adres zamieszkania lub siedziba), jego przedstawicieli ustawowych i pełnomocników,∑ określenie strony przeciwnej,∑ wartość przedmiotu zaskarżenia,∑ oznaczenie rodzaju pisma (czyli skarga kasacyjna),∑ podpis strony albo jej przedstawiciela ustawowego lub pełnomocnika,∑ spis załączników.Jeżeli skarga nie spełnia tych wymogów, sąd wzywa skarżącego do jej uzupełnienia. Mamy na to siedem dni i dopiero wtedy, gdy nie zastosujemy się do wezwania, skarga zostaje odrzucona. Poważniejsze konsekwencje powoduje brak tzw. wymagań materialnych skargi. Są to: ∑ oznaczenie zaskarżonego orzeczenia, ze wskazaniem, czy jest ono zaskarżone w całości, czy w części,∑ przytoczenie podstaw kasacyjnych i ich uzasadnienie,∑ wniosek o uchylenie lub zmianę orzeczenia, z oznaczeniem zakresu (w całości lub w części).Jeżeli brakuje tych elementów, sąd od razu odrzuca skargę.

Wskaż swoje oczekiwania

W skardze trzeba wyraźnie sformułować, jakie są nasze oczekiwania. Musimy więc określić, czy wnosimy o uchylenie, czy o zmianę wyroku (w całości lub w części). Jak bowiem wspomnieliśmy, sąd jest związany granicami skargi (wyjątkiem od tej zasady jest obowiązek uwzględnienia z urzędu okoliczności stanowiących podstawę nieważności postępowania). W postanowieniu NSA z 11 maja 2004 r. (FSK 916/ 04) podkreślono: „Brak wniosku o uchylenie lub zmianę orzeczenia uniemożliwia merytoryczne rozpoznanie skargi. Sam zwrot zawarty w skardze »zaskarżam wyrok w całości« nie wskazuje żądania strony. Redakcja skargi kasacyjnej nie może stwarzać wątpliwości interpretacyjnych. Sąd nie może domyślać się intencji autora skargi kasacyjnej ani wnioskować, czego strona skarżąca oczekuje”.

Najważniejsze są zarzuty

Najważniejsze w skardze są jej podstawy, czyli przyczyny kwestionowania wyroku. Przesłanką uwzględnienia skargi może być: ∑ naruszenie prawa materialnego przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie, ∑ naruszenie przepisów postępowania, jeżeli uchybienie to mogło mieć istotny wpływ na wynik sprawy.Naruszenie prawa materialnego przez błędną wykładnię polega na mylnym rozumieniu treści określonej normy prawnej. Natomiast niewłaściwe zastosowanie przejawia się w przyjęciu do ustalonego stanu faktycznego przepisu, który nie może mieć do niego zastosowania.Istotne jest przy tym, aby istniał związek przyczynowy między naruszeniem prawa i treścią rozstrzygnięcia, polegający na tym, że gdyby nie doszło do uchybienia, treść wyroku byłaby inna. Oczywiście musi to wykazać sam skarżący. Jak stwierdził NSA w wyroku z 29 czerwca 2005 r. (FSK 451/04): „Autor skargi winien wskazać na konkretne naruszone przez sąd – skarżonym orzeczeniem – przepisy prawa materialnego, wskazując, na czym polegała ich błędna wykładnia i niewłaściwe zastosowanie oraz jaka powinna być – zdaniem skarżącego – wykładnia prawidłowa i właściwe zastosowanie”.Przyczyną zakwestionowania wyroku może być też naruszenie procedury (jeśli miało to istotny wpływ na wynik sprawy).
Wojciech Pietrasiewicz, doradca podatkowy ze Spółki Doradztwa Podatkowego Baker & McKenziePrzyczyną uwzględnienia skargi kasacyjnej może być naruszenie prawa materialnego przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie. Wydaje się, że jednoczesne spełnienie obu tych przesłanek w stosunku do tego samego przepisu może mieć miejsce tylko w wyjątkowych sytuacjach. Niekiedy wskazuje się nawet, że taka sytuacja w praktyce nie jest możliwa. Ale niektórzy pełnomocnicy powołują w skargach kasacyjnych obie te podstawy, wychodząc z założenia, że im więcej zarzutów, tym lepiej. Oczywiście sąd rozpatrzy tylko te, które zostały prawidłowo sformułowane, ale przedstawiając kilka różnych zarzutów kasacyjnych pełnomocnicy zmniejszają ryzyko odrzucenia skargi. Jeśli WSA dokonał błędnej wykładni konkretnego przepisu ustawy podatkowej, musimy w skardze go wskazać (np. art. 16 ust. 1 pkt 8 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych) oraz powołać podstawę kasacyjną (art. 174 pkt 1 ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi). Podobnie będzie w sytuacji niewłaściwego zastosowania danego przepisu. Tak jest wtedy, gdy WSA przyporządkował niewłaściwy przepis do ustalonego stanu faktycznego bądź też w ogóle go nie zastosował, choć powinien.

Kwestionujemy wyrok sądu, a nie decyzję fiskusa

W skardze musimy wypunktować błędy sądu I instancji, a nie organów podatkowych. Na tym etapie walczymy bowiem z wyrokiem, a nie z decyzją. W skardze musimy więc wyraźnie określić, w jaki sposób wojewódzki sąd administracyjny naruszył przepisy. Jeśli źle interpretuje np. regulacje mówiące o kosztach uzyskania przychodów, musimy pokazać, na czym polega błąd i jaka jest właściwa wykładnia.

Jaki przepis powołać

Jeśli natomiast naruszył procedurę, musimy wskazać konkretny przepis ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Złamanie zasad postępowania może przykładowo polegać na nieuwzględnieniu całokształtu materiału dowodowego zgromadzonego w aktach sprawy, np. opinii biegłego, bez wskazania w uzasadnieniu przyczyn takiego pominięcia. – W takich sytuacjach często powołuje się art. 141 § 4 ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, zarzucając niepełne uzasadnienie wyroku – mówi Wojciech Pietrasiewicz, doradca podatkowy z Baker & McKenzie. – To jednak ryzykowne, gdyż niektóre składy orzekające uważają, że ten przepis można naruszyć tylko wtedy, gdy uzasadnienie w ogóle nie zawiera wymaganych elementów. Jeśli je zawiera, NSA może nie uznać zarzutu. Dlatego uważam, że bezpieczniej jest powoływać – w wypadku naruszenia przepisów proceduralnych – art. 145 § 1 pkt 1 lit. c) ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi.

Sąd nie narusza ordynacji

Wojewódzki sąd administracyjny nie może natomiast naruszyć przepisów ordynacji podatkowej. W wyroku z 2 lutego 2006 r. (FSK 1161 /04) NSA stwierdził, że nie może rozpatrzyć zarzutów naruszenia przepisów ordynacji podatkowej, ponieważ ich adresatami mogą być organy podatkowe, a nie sąd administracyjny. Także w wyroku z 13 stycznia 2006 r. (I FSK 465/05) NSA przypomniał: „Odniesienie się przez sąd drugiej instancji do powołanego przez skarżącego przepisu ordynacji podatkowej byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby łącznie z tym przepisem został przywołany – jako naruszony – przepis procedury prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi”.

Jeśli pominięto błędy fiskusa

Z kolei w wyroku z 18 września br. (I FSK 1204/06) NSA podkreślił, że aby skutecznie postawić zarzut naruszenia przepisów postępowania przez organ podatkowy, należy go powiązać z odpowiednimi przepisami regulującymi postępowanie przed sądem administracyjnym I instancji. Nie wystarczy przytoczyć tylko przepisy ordynacji podatkowej. Trzeba je powiązać z zarzutami naruszenia przez WSA art. 145 lub art. 141 § 4 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Tak więc przepisy ordynacji podatkowej powołujemy wtedy, gdy podstawą zarzutu jest pominięcie przez sąd uchybień organów podatkowych. Jeżeli urzędnicy nieprawidłowo przeprowadzili postępowanie (bo np. nie przesłuchali ważnego świadka, o co wnioskował podatnik), to błędem sądu I instancji jest to, że tych nieprawidłowości nie uwzględnił przy wydawaniu wyroku.
Podstawowe reguły kasacji Przy składaniu skargi musimy koniecznie pamiętać, że: ∑ skarżymy wyrok wojewódzkiego sądu administracyjnego, a nie decyzję organów podatkowych, dlatego w podstawach skargi nie wskazujemy uchybień fiskusa, ale błędy sądu I instancji, ∑ sąd jest związany granicami skargi, musimy więc: – precyzyjnie określić, czy wnosimy o uchylenie, czy zmianę wyroku (w całości czy w części), – wskazać przepis, który został naruszony, jeśli tego nie zrobimy, NSA nie uwzględni go z własnej inicjatywy.
Na złożenie skargi kasacyjnej mamy 30 dni, liczone od dnia doręczenia orzeczenia wojewódzkiego sądu administracyjnego.

Wnosimy ją do sądu, który wydał zaskarżony wyrok. Można też wysłać skargę pocztą lub złożyć w polskim urzędzie konsularnym.Jeżeli się spóźnimy, możemy złożyć wniosek o przywrócenie terminu – w ciągu siedmiu dni od ustąpienia przyczyny jego przekroczenia.

Potrzebny specjalista

Przygotowanie kasacji musimy powierzyć specjaliście. Powinien to być adwokat bądź radca prawny. Ustawodawca wprowadza tutaj kilka wyjątków, m.in. w zakresie obowiązków podatkowych skargę może sporządzić doradca podatkowy.Jak podkreślił NSA w postanowieniu z 2 lutego 2004 r. (GSK 9/04): „skarga do NSA podlega odrzuceniu jako niedopuszczalna z powodu jej sporządzenia przez pełnomocnika skarżącego, który nie ma wymaganych kwalifikacji”.

Skarga kosztuje

Kasacja to także wydatki. Jest to przede wszystkim wpis sądowy, który wynosi połowę wpisu za skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego (nie mniej jednak niż 100 zł). W razie przegrania sprawy skarżący może zostać obciążony kosztami strony przeciwnej. Podatnicy znajdujący się w trudnej sytuacji materialnej mogą skorzystać z tzw. prawa pomocy. Instytucja ta obejmuje zwolnienie od kosztów sądowych oraz ustanowienie pełnomocnika bez ponoszenia przez stronę kosztów jego wynagrodzenia.

Można się ustosunkować

Jeżeli skargę na wyrok sądu I instancji złożyła izba skarbowa, podatnik może się do niej ustosunkować. Czyli odnieść do żądań zawartych w kasacji i przedstawić kontrargumenty. Odpowiedź na skargę wnosi się do wojewódzkiego sądu administracyjnego w terminie 14 dni od jej doręczenia.

Zażalenie na postanowienie

Do Naczelnego Sądu Administracyjnego można też wnieść zażalenie na postanowienia wojewódzkiego sądu administracyjnego. Jest to jednak możliwe tylko w przypadkach wyraźnie przewidzianych przez ustawodawcę. Można przykładowo zakwestionować postanowienie o:∑ odmowie wstrzymania wykonania decyzji,∑ oddaleniu wniosku o wyłączenie sędziego,∑ odrzuceniu skargi kasacyjnej. Zażalenie wnosi się w terminie siedmiu dni od doręczenia postanowienia.
Źródło : SPINKA

Polsce grożą sankcje za akcyzę na samochody

Anna Grabowska 10-10-2007, ostatnia aktualizacja 11-10-2007 08:25

Nasz rząd będzie musiał wyjaśnić w Brukseli, dlaczego nie wykonuje wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie zwrotu akcyzy od unijnych samochodów. Na Polskę mogą zostać nałożone miliony euro kary

Dotarliśmy do skargi skierowanej do Komisji Europejskiej, a dotyczącej wyroku ETS z 15 czerwca 2006 r. (C-313/05).

Wynika z niego, że nasza ustawa akcyzowa, obowiązująca od 1 maja 2004 r. do 1 grudnia 2006 r., dyskryminowała używane auta osobowe z UE. Były one obciążane nawet 65-proc. akcyzą, podczas gdy na identyczne pojazdy, tyle że nabyte w Polsce, nakładano ją w wysokości 3,1 proc. lub 13,6 proc (odpowiednio do pojemności silnika).

Projekt utknął w Sejmie

"Prawo wspólnotowe sprzeciwia się podatkowi akcyzowemu w zakresie, w jakim kwota podatku nakładana na pojazdy używane starsze niż dwuletnie, nabyte w państwie członkowskim innym niż Polska, przewyższa rezydualną kwotę tego podatku (czyli płaconą w kraju – przyp. red.) zawartą w wartości rynkowej podobnych pojazdów, które zostały zarejestrowane wcześniej w Polsce” – głosi sentencja wyroku ETS.

W ten sposób Trybunał wytknął polskiemu ustawodawcy, że art. 80 naszej ustawy o podatku akcyzowym, nakazujący pobieranie podatku przed pierwszą rejestracją auta na terenie kraju, jest niezgodny z art. 90 traktatu Wspólnot Europejskich. Dotyczy to tej jego części, która powodowała różnicowanie nabywców aut krajowych i unijnych.

Od 1 grudnia 2006 r. przepisy zostały zmienione i akcyza na samochody jest taka sama, niezależnie od pochodzenia pojazdu. Jednak ci, którzy wcześniej musieli zapłacić za dużo, nadal nie mogą dostać zwrotu. MF opracowało wprawdzie projekt ustawy w tej sprawie, ale utknął on w Sejmie, który przed samorozwiązaniem nie zdołał go uchwalić. Tymczasem od wyroku ETS minęło już półtora roku.

Specustawa nie jest potrzebna

Celnicy twierdzą, że nie mogą zwracać akcyzy z powodu braku przepisów wskazujących zasady obliczania nadpłaty. Nie zwracają uwagi ani na wyrok ETS, ani Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 6 marca 2007 r. w sprawie Macieja Brzezińskiego (III SA/Wa 254/07 ). To właśnie jego sprawa dotarła aż do ETS, a WSA jeszcze potwierdził dyskryminację wynikającą z polskiej ustawy akcyzowej i konieczność zwrotu nadpłaconego podatku. Teraz zdecydował się poinformować Komisję, że polskie władze nie wykonują wyroku Trybunału.

– Niedopuszczalne jest, żeby tysiące podatników czekało na pieniądze, które im się należą, a organy np. siedem razy przesuwały wydanie decyzji o zwrocie – podkreśla Maciej Brzeziński, współautor skargi do KE.

Wyjaśnia ona Komisji, że w wielu przypadkach, gdy polskie sądy w I instancji uchyliły decyzje organów skarbowych i nakazały zwrot akcyzy, dyrektorzy izb celnych składają od ich wyroków kasacje nie chcąc uznać, że podstawą do zwrotu jest sam wyrok Trybunału (m.in. od wyroków WSA w Gliwicach, sygn. akt III SA/Gl 704/06 czy III SA/Gl 318/07 autorstwa dyrektora Izby Celnej w Katowicach).

Zdaniem skarżących, nie zwracając akcyzy, polski rząd narusza art. 10 traktatu Wspólnot Europejskich, a argument o konieczności wprowadzania ustawy regulującej zwrot nadpłaty jest bezzasadny.

Kary obciążą budżet

Teraz Komisja zwróci się do Polski o wyjaśnienie sprawy. Rząd będzie miał dwa miesiące na odpowiedź. Jeśli KE uzna ją za niewystarczającą, może skierować sprawę do ETS z żądaniem wymierzenia Polsce kary okresowej lub ryczałtowej. ETS orzeknie ją, jeśli uzna, iż państwo nie zastosowało się do jego wcześniejszego wyroku. Może nałożyć nawet obie te kary łącznie.

Oczywiście nasz rząd będzie również musiał oddać pieniądze podatnikom. A chodzi o kwoty, zależnie od szacunków, od 200 mln do 2,5 mld zł nadpłaconego podatku. Plus odsetki za zwłokę, liczone co najmniej od daty złożenia wniosku o zwrot. Część ekspertów twierdzi, że można się ich domagać od momentu stwierdzenia nadpłaty, tj. od chwili zapłacenia zawyżonego podatku od sprowadzonego z innego kraju Unii samochodu osobowego.

Co do ewentualnych kar od Wspólnoty, to ich wysokość zależy od okresu trwania naruszenia, jego wagi, kręgu osób, którym szkodzi, a w końcu wydolności finansowej państwa. Małe jednak nie będą.

– Kary mają odstraszać państwa członkowskie od niesubordynacji wobec zastrzeżeń do ich ustawodawstwa – stwierdził ETS w wyroku 12 lipca 2005 r. przeciwko Francji (C - 304/02).

Jerzy Martini, doradca podatkowy w kancelarii Baker & McKenzie

Od wyroku ETS stwierdzającego, że polskie przepisy o akcyzie naruszają prawo wspólnotowe, sytuacja podatników, którzy ją nadpłacili, właściwie się nie zmieniła. Większość wciąż nie odzyskała nadpłaty. Przedstawiciele Ministerstwa Finansów tłumaczą, że najpierw musi wejść w życie specustawa regulująca zasady zwrotu. Zapominają jednak, że wysokość nadpłaty można określić na podstawie wyroku Trybunału, który także jest źródłem prawa. Zwrócenie uwagi Komisji na sytuację polskich podatników wydaje się więc zasadne. Być może będzie to dla naszych władz dostateczną motywacją do zmiany stanowiska i oddawania podatnikom należnych im pieniędzy, tym bardziej że obecnie narażają budżet na dodatkowe koszty związane z zapłatą odsetek za zwłokę.

Źródło : Rzeczpospolita

Dzisiaj giełda powinna pobić rekord wszech czasów

Nowy rekord indeksu największych spółek może przerwać kilkumiesięczną korektę spadkową na warszawskiej giełdzie.

W ciągu dzisiejszej sesji WIG20 będzie miał kolejną szansę na pokonanie lipcowego rekordu 3899,6 punktów, wynika z prognoz GP. Wczoraj było blisko, jednak ostatecznie indeks największych firm stracił 0,63 proc. Od kilku dni zainteresowanie inwestorów akcjami dużych spółek nie słabnie, rosną obroty, na co w dużym stopniu wpływają dobre wyniki giełd w USA. Zdaniem analityków, pokonanie historycznego maksimum mogłoby przerwać trwającą już trzy miesiące korektę na warszawskiej giełdzie.

- Na ostatnich sesjach sytuacja uległa istotnej poprawie, nie ma powodu do niepokoju i na najbliższej sesji jest szansa na pobicie rekordu. Znajdujemy się w polu rażenia szczytów, ich przebicie może zostać potraktowane jako sygnał zakończenia korekty, a za tym może pojawić się impuls wzrostowy - mówi Tomasz Jerzyk, analityk z DM BZ WBK.

Indeksom może pomóc okres oczekiwania na wyniki kwartalne, a prognozy są optymistyczne.

- Wyniki dużych spółek w IV kwartale będą dobre i mogą podtrzymać wzrosty indeksów. Wysoki wzrost gospodarczy będzie zachęcać zagranicznych inwestorów do zwiększenia zaangażowania na polskim rynku. Jeżeli prognozy wyników na kolejny rok będą podobne, będziemy mieć do czynienia z dalszymi wzrostami - uważa Marcin Materna, szef analityków Millennium Domu Maklerskiego.

Ryszard Rusak, zarządzający w Union Investment TFI, dodaje, że jak zwykle o trendzie zdecydują emocje inwestorów.

- Samo pobicie rekordu nic jeszcze nie oznacza, choć psychologicznie może działać na klientów indywidualnych, inaczej jednak reagują inwestorzy instytucjonalni. Jestem optymistą, jeśli chodzi o rynek akcji, jednak w perspektywie rocznej czeka nas duża nerwowość i wahania cen - prognozuje Ryszard Rusak.

W czym może pomóc doradca prawny?

Data: 03.10.2007 r.

Wedle przyjetego przez Radę ministrów projektu ustawy o licencjach prawniczych i świadczeniu usług prawniczych absolwenci studiów prawniczych będą mogli zajmować się doradztwem prawnym na podstawie licencji doradcy. Charakter ich pracy ma być wyłącznie usługowy i będzie podlegał prawom rynku oraz konkurencji.

Na jaką pomoc można liczyć ze strony doradcy prawnego?

Licencjonowany doradca prawny będzie mógł udzielać porad prawnych, sporządzać opinie, projekty umów i oświadczeń woli, występować przez sądami oraz przed organami wykonującymi czynności w postępowaniu przygotowawczym w sprawach o przestępstwa i wykroczenia, w tym skarbowe. Prawnicy posiadający licencje nie będą mieli uprawnień do używania tytułu zawodowego „adwokat” lub „radca prawny”.

Będą mieli natomiast obowiązek ubezpieczenia się od odpowiedzialności cywilnej za szkody wynikłe ze świadczenia tych usług.

Jakie licencje mają upoważniać do świadczenia pomocy prawnej?

Rząd proponuje wprowadzić trzy stopnie licencji doradcy. Inicjatywa rządu ma służyć zapewnieniu szerszego dostępu obywateli do usług prawniczych.

Projekt zakłada, że osoby świadczące usługi prawnicze, oprócz ukończenia wyższych studiów prawniczych i uzyskania tytułu magistra prawa, będą musiały posiadać jeden z trzech rodzajów licencji. Licencje będzie przyznawać Prawnicza Komisja Licencyjna działająca przy ministrze sprawiedliwości, która mam sprawować nadzór nad doradcami.

Licencja I stopnia

Posiadanie licencji I stopnia będzie uprawniać do udzielania porad na etapie przesądowym oraz występowania przed sądami, z wyłączeniem Sądu Najwyższego, na podstawie pełnomocnictwa udzielonego przez osobę posiadającą licencję II stopnia, adwokata lub radcy prawnego. Nie będą mogli zajmować się sprawami rodzinnymi, opiekuńczymi, postępowaniami w sprawach nieletnich, o przestępstwa, w tym skarbowe. Alternatywną formą uzyskania tej licencji będzie ukończenie szkolenia w ośrodkach akredytowanych przez Prawniczą Komisję Licencyjną.

Licencja II stopnia

II stopień licencji rozszerza uprawnienia o możliwość samodzielnego występowania przed sądami i trybunałami, za wyjątkiem m.in. spraw rodzinnych, opiekuńczych. Osoba ubiegająca się o tę kategorię licencji będzie musiała wykazać, że występowała w charakterze pełnomocnika procesowego w co najmniej 50 posiedzeniach sądowych, ale w nie mniej niż 10 sprawach. Musi również co najmniej dwa lata posiadać licencję I stopnia.

Licencja III stopnia

O III stopień licencji będą mogły ubiegać się osoby, które zaliczyły państwowy egzamin prawniczy. Weryfikacja kandydatów w ten sposób wynika ze szczególnego rodzaju spraw, którymi będą zajmować. Chodzi o weryfikację wiedzy obejmującej m.in. prawo karne, postępowanie karne, prawo karne skarbowe, prawo rodzinne.

Czego jeszcze dotyczy projekt?

Licencji prawniczej, jak pokreślono w projekcie, nie będą mogli uzyskać m.in. członkowie samorządu adwokackiego, radców prawnych, notarialnego, rzeczników patentowych lub komorniczego. Podlegają oni odrębnym przepisom, które kompleksowo określają zasady wykonywania tych zawodów, będących zawodami o szczególnym charakterze (zawody zaufania publicznego).

W projekcie szczegółowo określono obowiązki i prawa licencjonowanych doradców, zasady utraty licencji oraz sankcje za naruszenie obowiązków. Rządowa propozycja nie ogranicza form prowadzenia działalności gospodarczej osób świadczących usługi prawnicze. Będą mogły więc prowadzić działalność w każdej formie dopuszczonej prawem, włącznie ze spółkami kapitałowymi. Ponadto wprowadzenie komercyjnego świadczenia usług prawniczych doprowadzi do zwiększenia konkurencji na rynku oraz rozszerzy możliwości korzystania z takich usług.

Podstawa prawna:

  • Rządowy projekt ustawy o licencjach prawniczych i świadczeniu usług prawniczych

Poradnik: kogo i kiedy można eksmitować

POSTĘPOWANIE EGZEKUCYJNE Opróżnienie lokalu mieszkalnego

Komu sąd musi zawsze przyznać prawo do     lokalu socjalnego  (Rozmiar: 75252 bajtów)
Komu sąd musi zawsze przyznać prawo do lokalu socjalnego
Wzór wniosku o wykonanie eksmisji z     lokalu Wniosek o wykonanie eksmisji z lokalu     należy skierować do komornika, a nie sądu (Rozmiar: 111109 bajtów)
Wniosek o wykonanie eksmisji z lokalu należy skierować do komornika, a nie sądu
Wzór wniosku o wykonanie eksmisji z lokalu

Eksmitować wolno nie tylko lokatora wynajmującego cudze mieszkanie, ale nawet właściciela domu. Wystarczy, że przez długi czas rażąco narusza porządek domowy i zmęczeni jego zachowaniem sąsiedzi złożą pozew do sądu.

Wczoraj do domu zakonnego Sióstr Rodziny Betańskiej w Kazimierzu Dolnym wkroczyli komornicy i wezwali przebywające tam nielegalnie siostry zakonne do opuszczenia posesji. Wyroki eksmisji wobec byłych betanek wydał w maju i czerwcu Sąd Rejonowy w Puławach, lecz siostry się do nich nie zastosowały. Dlatego komornicy wraz z policją mają prawo usunąć, nawet siłą, bezprawnie znajdujące się tam osoby.

Kiedy można eksmitować

Eksmitować można tylko osoby, które korzystają z lokalu, nie mając do niego żadnego tytułu prawnego. Może się to wiązać z samowolnym zajęciem cudzego mieszkania, jak również ustaniem stosunku najmu czy użyczenia. Wyjątkowo dopuszczalna jest nawet eksmisja osoby, która posiada uprawnienia do zajmowania lokalu (np. jest jej właścicielem).

Lokator, który utracił prawo do korzystania z mieszkania, ma obowiązek niezwłocznie się z niego wyprowadzić. W zdecydowanej większości przypadków odbywa się to dobrowolnie. Zdarza się jednak, że lokator celowo kontynuuje bezprawne zamieszkiwanie. Wówczas jedynym sposobem na dochodzenie uprawnień właścicielskich jest wystąpienie do sądu z powództwem o przymusowe opróżnienie lokalu. Z takim żądaniem może wystąpić zarówno właściciel lokalu, jak również inne upoważnione do tego osoby.

WAŻNE

Sądem właściwym do rozpoznania sprawy o eksmisję jest sąd rejonowy dla miejsca zamieszkania pozwanego (wydział cywilny). Wnosząc taki pozew, należy uiścić opłatę stałą w wysokości 200 zł.

Gdy lokator nie płaci

Przyczyny wypowiedzenia umów uprawniających do odpłatnego korzystania z mieszkania można podzielić na zależne i niezależne od postępowania lokatora. Najczęściej spotykaną w praktyce przyczyną wypowiedzenia jest zaleganie z zapłatą czynszu lub innych opłat za używanie lokalu (np. opłat za media czy składek na fundusz remontowy). Jeżeli lokator zalega z płatnościami co najmniej za trzy pełne okresy rozliczeniowe, właściciel ma prawo pisemnie powiadomić go o zamiarze wypowiedzenia najmu i ma obowiązek wyznaczyć dodatkowy termin do uregulowania zaległości.

Lokator musi się też liczyć z wypowiedzeniem umowy najmu, gdy rozporządza mieszkaniem bez wymaganej zgody właściciela. Chodzi tutaj o przypadki wynajęcia, podnajęcia lub oddania do bezpłatnego używania lokalu osobom trzecim.

Przyczyny wypowiedzenia umowy najmu mogą być również niezależne od postępowania lokatora. Rozwiązanie stosunku prawnego jest dopuszczalne, np. gdy osoba używa lokalu, który wymaga opróżnienia w związku z koniecznością rozbiórki lub remontu budynku.

WAŻNE

Brak tytułu do zajmowania mieszkania nie zwalnia lokatora od obowiązku płacenia za korzystanie z niego. Wtedy zamiast czynszu powinien płacić właścicielowi odszkodowanie.

Eksmisja na wniosek sąsiada

Zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów lokator lub właściciel innego lokalu znajdującego się w tym samym budynku może żądać eksmisji innego lokatora. Powodem takiego żądania może być rażące i uporczywe łamanie porządku domowego, które to zachowanie utrudnia korzystanie z innych lokali znajdujących się w budynku. W tym celu musi złożyć do sądu pozew o rozwiązanie stosunku prawnego uprawniającego lokatora do używania mieszkania wraz z żądaniem opróżnienia nieruchomości. Jednocześnie musi wykazać, że zakłócanie porządku domowego jest rażące (o dużym nasileniu złej woli) lub uporczywe (często powtarzające się mimo upomnień). Mało tego, dodatkowo utrudnia zamieszkiwanie. Taka uciążliwość nie musi jednak oznaczać niemożliwości zamieszkiwania.

Powództwo o nakazanie eksmisji w wyroku sądowym może wytoczyć także sam współlokator. Żądanie to może być skierowane w stosunku do innych uprawnionych do korzystania z tego samego mieszkania, a w szczególności do małżonka lub byłego małżonka lokatora. Podstawą do wytoczenia powództwa współlokatorowi może być tutaj jedynie jego rażąco naganne zachowanie, które uniemożliwia wspólne zamieszkiwanie. Naruszanie porządku domowego musi być wielokrotne i charakteryzować się szkodliwością dla innego współlokatora. Dodatkową konsekwencją dla współlokatora, który znęca się nad rodziną, oprócz wydania wyroku eksmisyjnego, jest odebranie uprawnień do lokalu socjalnego. Znęcanie się nie musi być stwierdzone wyrokiem skazującym.

Z podobnych powodów do eksmisji współlokatora może także dojść w wyniku postępowania rozwodowego. Z oczywistych względów chodzi tutaj wyłącznie o byłego małżonka.

WAŻNE

Lokator lub właściciel innego lokalu znajdującego się w tym samym budynku może żądać eksmisji innego lokatora. Powodem takiego żądania może być rażące i uporczywe łamanie porządku domowego.

Wykonanie wyroku

Osoba bezprawnie zajmująca lokal powinna go opuścić zaraz po wydaniu wyroku eksmisyjnego. Jeżeli nie chce tego zrobić, właściciel mieszkania powinien zwrócić się do sądu o nadanie wyrokowi klauzuli wykonalności i z takim orzeczeniem udać się do komornika. Wtedy komornik wyznacza osobie zobowiązanej do opróżnienia lokalu mieszkalnego termin, do którego ma wydać nieruchomość. Jeżeli dłużnik tego nie zrobi, organ egzekucyjny może zastosować środki przymusu potrzebne do wprowadzenia właściciela lokalu w posiadanie. W tym celu powinien skorzystać z pomocy policji.

WAŻNE

Od 5 lutego 2005 r. polskie prawo zakazuje tzw. eksmisji na bruk. Komornik musi wstrzymać opróżnienie lokalu do czasu, gdy dłużnikowi, który nie posiada prawa do lokalu socjalnego, nie zostanie udostępnione pomieszczenie tymczasowe lub gdy dłużnik znajdzie takie pomieszczenie.

Wyprowadzka razem z rodziną

Jeżeli termin wyznaczony przez komornika upłynął bezskutecznie i dłużnik nie opróżnił lokalu mieszkalnego, na komorniku ciąży obowiązek dokonania wszystkich czynności, które umożliwią wprowadzenie wierzyciela w posiadanie. Do tych czynności niewątpliwie należy usunięcie z mieszkania także innych osób zajmujących je wspólnie z eksmitowanym lokatorem.

Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania cywilnego, prowadzący egzekucję na podstawie tytułu wykonawczego komornik ma obowiązek usunąć z niego dłużnika oraz osoby zajmujące wspólnie z nim lokal. Nie może tego zrobić jedynie wtedy, gdy przedstawią dokumenty, które poświadczą, że ich uprawnienie do korzystania z lokalu wynika z tytułu prawnego niepochodzącego od eksmitowanego. Jednak w przypadku opróżnienia lokalu służącego zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych komornik może wykonać eksmisję tylko wobec osób wymienionych w tytule wykonawczym. W związku z tym wyłączona tutaj została możliwość rozszerzenia zakresu podmiotowego eksmisji na wszystkie osoby korzystające z lokalu.

WAŻNE

W razie uwzględnienia powództwa o eksmisję obowiązane do opróżnienia lokalu mogą być jeszcze inne osoby niewystępujące w sprawie w charakterze pozwanych. Wówczas sąd wzywa właściciela mieszkania, żeby w wyznaczonym terminie oznaczył te osoby w taki sposób, żeby to wezwanie do eksmisji było możliwe.

Usuwanie zwierząt i rzeczy

W trakcie postępowania w sprawie opróżnienia lokalu mieszkalnego dochodzi do usunięcia rzeczy należących do dłużnika. Komornik przeprowadzający egzekucję usuwa ruchomości niebędące przedmiotem egzekucji i oddaje je eksmitowanemu. W razie nieobecności dłużnika rzeczy pozostawia osobie dorosłej spośród domowników, a w przypadku gdyby i to było niemożliwe, ustanawia dozorcę.

Za rzecz nie mogą być uznawane zwierzęta należące do dłużnika. Dlatego też zwierzęta mogą być usuwane z lokalu mieszkalnego tylko przy uwzględnieniu humanitarnego traktowania, a także należy im zapewnić możliwość egzystencji, zgodnie z potrzebami danego gatunku zwierzęcia i jego wieku. Zwierzętom domowym należy zapewnić pomieszczenia chroniące je przed zimnem, upałami i opadami atmosferycznymi, odpowiednią karmę i dostęp do światła oraz wody.

WAŻNE

Dozorca ma prawo wezwać dłużnika do odebrania rzeczy w wyznaczonym przez niego terminie. Nie może być on jednak krótszy niż 30 dni. Jeżeli dłużnik nie odbierze ruchomości, sąd na wniosek dozorcy i po wysłuchaniu dłużnika nakazuje ich sprzedaż.

5 mkw. minimalna powierzchnia lokalu socjalnego przypadająca na członka eksmitowanej rodziny

23,5 tys. eksmisji z prawem do lokalu socjalnego wykonano w latach 2000-2006

200 trzeba zapłacić składając pozew o eksmisję

Uważaj na pułapki szybkich kredytów na dowód

Tekst: MACIEJ SAMCIK
2007-10-11, ostatnia aktualizacja 2007-10-11 14:18

Pourlopowa susza w portfelu? Z pomocą spieszą banki, które chętniej niż kiedykolwiek pożyczają nam pieniądze niemal na piękne oczy. Wystarczy pokazać dowód osobisty.

Zobacz powiekszenie
Robert Kowalewski
Kredyty, do których zaciągnięcia wystarczy okazać dowód osobisty często nie są tak atrakcyjne, jak mogłoby to wyglądać na pierwszy rzut oka
Po USA krąży dowcip, że kredyt może tam dostać każdy, komu bije tętno. U nas są już banki, w których na szybką pożyczkę zasłuży każdy, kto pokaże dowód osobisty. Ale uwaga: w kredytach aż roi się od pułapek! Jakich?
Po USA krąży dowcip, że kredyt może tam dostać każdy, komu bije tętno. U nas są już banki, w których na szybką pożyczkę zasłuży każdy, kto pokaże dowód osobisty. Ale uwaga: w kredytach aż roi się od pułapek! Jakich?
SERWISY
Powakacyjne miesiące to dla bankowców świetny moment na oferowanie nam szybkich pożyczek. W portfelach często panuje jeszcze susza po urlopowych wydatkach, a początek roku szkolnego i akademickiego zwykle wiąże się z większymi wydatkami: na książki, ubrania, zajęcia dodatkowe.

Tej jesieni dostęp do szybkich pożyczek mamy wyjątkowo łatwy. Coraz więcej banków wprowadza bowiem do oferty "kredyty na dowód". Takie, które możemy wziąć nie tylko bez żyranta, ale nawet bez zaświadczenia o dochodach. Bank sprawdzi jedynie nasze dane z dowodu osobistego i zajrzy do danych BIK, by ustalić, czy mamy tam czystą kartę.

Jeszcze rok-dwa lata temu w takich pożyczkach specjalizowały się tylko małe banki żyjące z drogich, ale szybkich kredytów. Takie jak Eurobank, który jako pierwszy wprowadził pożyczki na dowód. Od kilku miesięcy pieniądze bez żadnych formalności możemy pożyczyć także w największych bankach detalicznych, np. w PKO BP (słynna już "max pożyczka, mini rata") czy w BZ WBK ("wszyscy biorą, a Ty?").

Wygląda na to, że pieniądze leżą na ulicy. Nic, tylko brać kredyt i wspomóc kulejący domowy budżet. Ale szybki kredyt rzadko jest tak tani, jak wygląda na pierwszy rzut oka. Bankowcy bardzo dobrze znają powiedzenie, że w przyrodzie nic nie ginie, a zwłaszcza pieniądze, które bank powinien zarobić na każdym udzielonym szybkim kredycie.

Dziś w "Pieniądzach" piszemy o najpopularniejszych sztuczkach bankowców. Co powinno cię zaniepokoić w ulotkach, reklamówkach, na plakatach i w umowach kredytowych? Zanim skusisz się na szybką gotówkę, koniecznie przeczytaj nasz przewodnik. Może uda ci się uniknąć przynajmniej niektórych kosztownych pułapek zastawianych przez bankowców

1. Niskie oprocentowanie, ale nie dla każdego

Średnie oprocentowanie kredytów gotówkowych to 12-14 proc. w skali roku. Bez kłopotu można jednak znaleźć oferty pożyczek oprocentowanych znacznie niżej niż na 10 proc. rocznie. Zanim skusisz się na taką "promocyjną" ofertę, sprawdź, czy przypadkiem niskie oprocentowanie nie jest pułapką, za którą kryją się znacznie wyższe rzeczywiste odsetki. Jakie pułapki wchodzą w grę?

(Niskie procenty, ale... tylko na krótki termin. Bank co prawda oferuje niskie oprocentowanie, ale pod warunkiem, że pożyczymy niewielką kwotę i szybko oddamy pieniądze, np. w ciągu roku. Jeśli pożyczasz pieniądze na dłużej - a tak robi przygniatająca część kredytobiorców, bo dłuższy termin oznacza niższą pojedynczą ratę - oprocentowanie jest już znacznie wyższe. Chodzi o to, żeby klient wszedł do banku skuszony niskim oprocentowaniem podawanym na plakatach.

(Niskie procenty, ale... liczone z góry. Gdy zaciągasz kredyt, odsetki powinieneś płacić od rzeczywistego zadłużenia. Czyli jeśli np. pożyczysz 10 tys. zł i spłacisz 2 tys. zł, to bank winien naliczać procenty już tylko od pozostałych 8 tys. zł. Ale niektóre banki są sprytne i naliczają całe oprocentowanie z góry, od całej kwoty kredytu. Tego nie widać gołym okiem, bo bank w obu przypadkach i tak sumuje odsetki i przelicza wszystko na tzw. raty równe. Ale różnica jest kolosalna. Na przykład spłacając 5 tys. zł przez rok przy stopie 10 proc., zapłacisz ok. 250 zł odsetek przy ich naliczaniu od rzeczywistego zadłużenia oraz ok. 500 zł, gdy są naliczane z góry. Sumując wszystkie raty własnego kredytu i odejmując od nich pożyczoną od banku kwotę, z łatwością ustalisz, który sposób stosuje twój bank.

(Niskie procenty, ale z... ubezpieczeniem. Część banków stosuje niskie oprocentowanie kredytów, ale tylko pod warunkiem, że klient jednocześnie dodatkowo opłaci polisę ubezpieczenia spłaty kredytu. Tę pułapkę szerzej opisujemy niżej.

(Niskie procenty, ale... tylko po spełnieniu dodatkowych warunków. Niektóre banki uzależniają udzielenie kredytu o preferencyjnym oprocentowaniu od przedstawienia przez klienta np. wyciągów z konta osobistego potwierdzonych przez bank, który je prowadzi. Ich uzyskanie kosztuje, nie mówiąc już o straconym czasie. Gotówka potrzebna "na wczoraj", a pani z okienka kusi dużo łatwiej dostępną gotówką, ale... już na mniej atrakcyjnych warunkach. Czasem banki proponują niskie oprocentowanie tylko swoim klientom, obcych traktując dużo gorzej.

2. Wysoka prowizja bankowa

Głównym - poza odsetkami - kosztem każdego kredytu jest prowizja pobierana przez bank. Zgodnie z prawem jej maksymalna wysokość to 5 proc. wartości przyznanych pieniędzy. Uważaj na prowizję, zwłaszcza gdy bierzesz kredyt na krótko, bo jest pobierana z góry i tym samym dużo bardziej bolesna, niż odsetki wynikające z oprocentowania! Odsetki płaci się zwykle od coraz mniejszej kwoty zadłużenia, a prowizję - od całości zadłużenia.

Innymi słowy - 5 proc. prowizji oznacza dla twojej kieszeni dużo wyższy wydatek niż wyższe o 5 proc. oprocentowanie. Jeśli dasz się skusić na reklamę kredytu oprocentowanego na 9 proc. rocznie, to po opłaceniu 5-proc. prowizji wyjdziesz na tym gorzej, niż gdybyś wziął pozornie dużo droższy kredyt oprocentowany na 17 proc., ale bez prowizji!

W niektórych bankach prowizji się nie płaci, ale tylko wtedy, jeśli jest się stałym klientem. Jeśli spłaciłeś już w danym banku kredyt albo masz w nim konto osobiste, masz szansę na niższą prowizję albo jej całkowite zniesienie.

3. Dodatkowa polisa ubezpieczeniowa

Banki coraz częściej odbijają sobie niskie oprocentowanie, narzucając klientom dodatkowy koszt w postaci polisy ubezpieczeniowej, którą klient musi wykupić razem z kredytem. Składka - najczęściej płacona jednorazowo przy zaciąganiu pożyczki - może sięgnąć nawet 5 proc. jej wartości! Jeśli dodamy te 5 proc. do oprocentowania kredytu, często okaże się, że nie jest on już tak atrakcyjny, jak wygląda na plakatach reklamowych. Czasami banki nie zmuszają klientów do wykupienia polisy, ale "motywują" ich do tego, narzucając do każdego nieubezpieczonego kredytu wyższe oprocentowanie.

Pal licho, jeśli ubezpieczenie rzeczywiście daje wymierne korzyści, np. po stracie pracy przez kredytobiorcę firma ubezpieczeniowa przejmuje spłatę wszystkich pozostałych do uregulowania rat. Często jednak ochrona wynikająca z wykupienia polisy jest czysto iluzoryczna (np. ubezpieczyciel przejmuje opłacanie składek tylko na trzy miesiące), a składka - jak najbardziej prawdziwa.

Bankowcy starają się, by dodatkowy koszt wynikający z konieczności wykupienia polisy nie wyglądał groźnie. Przecież to tylko 0,4 proc. kwoty kredytu miesięcznie! - przekonują niewinnym głosem. Ale te 0,4 proc. pomnożone przez 12 miesięcy daje już prawie 5 proc. w skali roku!

4. Odsetki od... prowizji

Nie masz pieniędzy na zapłacenie 5-proc. prowizji za udzielenie kredytu albo na opłacenie składki ubezpieczeniowej? Bank bardzo chętnie także i te koszty za ciebie wyłoży. Jak? Po prostu dopisze je do kredytu. Za tę pozorną wielkoduszność bankowców przyjdzie ci, niestety, dodatkowo zapłacić. Kwota kredytu okazuje się wówczas wyższa niż wartość pieniędzy, które dostaniesz do ręki. Ale przede wszystkim za te dorzucone do kredytu koszty będziesz też musiał zapłacić odsetki! Płacisz dwa razy - prowizję i odsetki od tej prowizji. Raty będą więc boleśniejsze dla kieszeni, niż mogłoby się wydawać.

5. Konieczność założenia konta osobistego

Wniosek kredytowy prawie wypełniony, a tu nagle bankowiec puka się w czoło - zapomnieliśmy o założeniu konta! To często spotykana scenka, bo coraz więcej banków wymaga od klientów zaciągających szybkie kredyty, by posiadali w banku ROR. Oficjalne tłumaczenie - żeby było łatwiej płacić raty. Mniej oficjalne - żeby łatwiej było namierzyć klienta, który nie spłaca kredytu w terminie. Całkiem nieoficjalne - żeby zarobić dodatkowe kilka procent.

Bo koszt konta bankowego, nawet jeśli zapłacimy za nie np. tylko 6 zł miesięcznie, w skali całego roku urasta do 72 zł. Jeśli pożyczamy np. 2 tys. zł, to owe 72 zł stanowią 3,5 proc, wartości kredytu. To taka dodatkowa, ukryta prowizja.

6. Dodatkowe opłaty za każdą zmianę umowy

Odsetki, procenty, prowizje - to wszystko jest bardzo ważne, ale sprawdź też, czy bank, w którym chcesz pożyczyć pieniądze, jest elastyczny. Czy będziesz mógł bez konieczności składania oficjalnych próśb czy wniosków - i płacenia dodatkowych prowizji! - zmienić wysokość raty twojego kredytu lub okres spłaty. Czy będziesz mógł zawiesić spłatę kredytu na miesiąc lub dwa, gdybyś wpadł w finansowe tarapaty.



Porównaj oferty, czyli RRSO

Zanim cokolwiek w banku podpiszesz, policz wszystkie koszty kredytu: odsetki, opłaty, prowizje. Poproś bankowców, by ci wszystko spisali w skali roku i w złotych, nie w procentach. Zsumuj wszystkie koszty i sprawdź, czy gra jest warta świeczki.

Poproś bankowców, by podali ci tzw. RRSO twojego kredytu, czyli tzw. rzeczywistą roczną stopę oprocentowania. Każdy bank ma obowiązek ją podać. Wprawdzie wskaźnik ten nie do końca odzwierciedla koszt kredytu (jeśli chcesz wiedzieć, ile zapłacisz odsetek - RRSO raczej do niczego ci się nie przyda), ale wszystkie banki mają obowiązek liczyć ów wskaźnik w taki sam sposób.

To ułatwia porównywanie ofert, gdy np. masz do wyboru dwa banki. Jeśli nie masz czasu lub ochoty porównywać tabel odsetek, opłat i prowizji - po prostu sprawdź RRSO obu. Kredyt o niższym RRSO jest zawsze tańszy, choć niekoniecznie tani. Aby wybrać tani kredyt, musisz już pofatygować się i policzyć wszystkie obciążenia "na piechotę".

Ziobro odwoła się od środowego orzeczenia sądu

kt, mar, PAP
2007-10-10, ostatnia aktualizacja 2007-10-10 20:18

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odwoła się od środowego orzeczenia Sądu Okręgowego - poinformował w środę Wydział Informacji Ministerstwa Sprawiedliwości. Sąd orzekł, że Ziobro ma przeprosić SLD za wypowiedź, że "środowisko SLD" ponosi odpowiedzialność za śmierć Barbary Blidy.

Zobacz powiekszenie
Fot. Adam Kozak / AG
Zbigniew Ziobro
SERWISY
"Minister uważa, że miał prawo wyrazić opinię, którą podważa SLD" - czytamy w oświadczeniu prasowym resortu.

Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał w środę ministrowi przeproszenie SLD za wypowiedź, że "środowisko SLD" ponosi odpowiedzialność za śmierć Barbary Blidy. Ziobro mówił o tym w Telewizji Trwam i Radiu Maryja.

Sąd zakazał ponadto ministrowi "rozpowszechniania nieprawdziwej informacji, że SLD ponosi odpowiedzialność za śmierć Barbary Blidy, ponieważ środowisko tej partii tolerowało relacje pani Blidy z osobami z mafii węglowej". Minister ma też zamieścić ogłoszenie z przeprosinami w ciągu 48 godzin od uprawomocnienia się postanowienia w tej sprawie. Przeprosiny ma opublikować w TV Trwam oraz Radiu Maryja w godzinach między 8.00 a 12.00.

Mają one brzmieć: "Ja, Zbigniew Ziobro, kandydat na posła VI kadencji Sejmu RP przepraszam SLD za to, że w czasie audycji 'Rozmowy niedokończone' w TV Trwam oraz w audycji Radio Maryja wyemitowanych w dniu 3 października 2007 roku, pomówiłem SLD naruszając jego dobre imię, poprzez zarzucenie środowisku SLD odpowiedzialności za śmierć Barbary Blidy, wskutek tolerowania jej związków z mafią węglową. Moja wypowiedź zawierała informacje nieprawdziwe. Zbigniew Ziobro, kandydat na posła Sejmu VI kadencji".

Sąd: Ziobro mówił nieprawdę i naruszył dobre imię SLD

W uzasadnieniu Sąd stwierdził m.in., że wypowiedzi Ziobry "są wypowiedziami nieprawdziwymi" i "naruszają dobre imię SLD".

- Należy uznać, że wypowiedź uczestnika postępowania jest rozpowszechniana w ramach agitacji wyborczej, bowiem przekraczała ona zwykłą obronę pracy prokuratury, do czego wystarczyłoby wykazanie prawidłowości jej działań, a posuwa się ta wypowiedź dalej stawiając zarzuty SLD - argumentowała sędzia Ewa Cywińska.

- Wypowiedź w Telewizji Trwam zawiera oprócz informacji dotyczących faktów również ocenę moralną, która nie podlega ocenie sądu w tym trybie (Ziobro podczas rozmowy w TV Trwam mówił bowiem o odpowiedzialności moralnej). Wypowiedź w Radiu Maryja ocen moralnych nie zawiera - zarzuca środowisku SLD wprost, że to co się stało z Barbarą Blidą obciąża środowisko SLD, które tolerowało tego typu relacje - mówiła sędzia wygłaszając uzasadnienie.

Jak zaznaczyła, w ocenie sądu Ziobro "nie udowodnił, że środowisko SLD wiedziało i tolerowało relacje pani Blidy z osobami z mafii węglowej, i że fakty te były powszechnie znane".

W opinii sądu, z przytoczonych przez pełnomocnika Ziobry artykułów prasowych "nie wynika, by o tych relacjach wiedziało całe środowisko SLD". - Artykuły prasowe nie przesądzają bowiem o przestępczym charakterze tej znajomości, o tym przesądzić może jedynie prawomocny wyrok sądowy - uznała sędzia.

Obrona Ziobry: Orzeczenie nie jest trafne

Obrońca Ziobry Jacek Wierciński komentował po rozprawie: - Jeśli ja dobrze usłyszałem uzasadnienie to przynajmniej w pewnym zakresie sąd uznał tę wypowiedź za dopuszczalną w zakresie odpowiedzialności moralnej.

- Pytanie powstaje tylko takie, czy tę wypowiedź należy odbierać jako całość, czy też wyrywać z kontekstu poszczególne fragmenty i twierdzić, że nie była ona całością tylko wypowiedzią częściową. W tym zakresie wydaje mi się, że to orzeczenie nie jest trafne - mówił Wierciński.

Pełnomocnicy LiD: Trzeba liczyć się z konsekwencjami

Natomiast pełnomocniczka komitetu LiD mec. Beata Czechowicz oświadczyła, że "pan minister w swojej wypowiedzi samemu sobie udzielił prawa do takiego, a nie innego twierdzenia, a sąd w swoim orzeczeniu wyraźnie mu powiedział, że tak nie wolno". Jak dodała, z tego powodu przedstawiciele LiD mają satysfakcję.

- Bo jeśli nawet człowiek decyduje się na wygłoszenie pewnych twierdzeń, które są nieprawdziwe, musi liczyć się z tym, że poniesie tego konsekwencje i tak się w tym wypadku, mam nadzieję ostatecznie, stało - dodała Czechowicz.

Zdaniem drugiego pełnomocnika LiD mec. Jacka Dubois "ten wyrok jest wspaniałym prezentem dla ministra Ziobry, bo to jest informacja, że sąd działa, reaguje szybko, sprawiedliwie, czyli spełnia się to wszystko, o co pan minister walczył".

Olejniczak: Nie wolno wykorzystywać tej tragedii do rozgrywek

Szef SLD Wojciech Olejniczak ocenił, że środowe orzeczenie sądu jest bardzo ważne, bo "pierwszy raz minister sprawiedliwości przegrał sprawę".

Olejniczak powiedział, że jest usatysfakcjonowany taką decyzją sądu. - Stoję na stanowisku, że nie można oskarżać, nie można pomawiać, tym bardziej jeśli ktoś jest ministrem sprawiedliwości i prokuratorem - powiedział szef SLD. - Nie wolno wykorzystywać tej tragedii do jakichś rozgrywek politycznych - zaznaczył.