Andrzej Kublik
04.08.2014 , aktualizacja: 03.08.2014 20:02
Moskwa ma powody, by się zastanowić nad swoją polityką. Arbitraż w Hadze skazał Rosję na 50 mld dol. odszkodowania dla byłych akcjonariuszy koncernu Jukos, a UE i USA zaostrzyły sankcje wobec tego kraju.
Artykuł otwarty
Wyrok trybunału arbitrażowego w Hadze może przejść do historii ze względu na gigantyczną kwotę zasądzonego odszkodowania. Sędziowie jednomyślnie uznali, że władze Rosji z powodów politycznych postanowiły doprowadzić do bankructwa koncern Jukos, który na początku tego stulecia był największą rosyjską kompanią naftową. I za to Trybunał w Hadze skazał Rosję na zapłatę 50 mld dol., czyli ok. 666 dol. na każdego obywatela Rosji.
Część byłych akcjonariuszy Jukosu zapowiedziała, że może zmniejszyć kwotę swoich roszczeń, jeśli Moskwa umorzy postępowania karne wytoczone im i byłym menedżerom koncernu. A Rosja z kolei natychmiast zapowiedziała, że odwoła się od wyroku arbitrażu.
A wyrok ten jest interesujący także ze względu na ujawnione w trakcie procesu okoliczności, które wyjaśniły pewne zagadki likwidacji Jukosu, takie jak przejęcie złóż tego koncernu w Jugańsku na Syberii.
Czym Jukos podpadł Kremlowi?
Problemy Jukosu zaczęły się w 2003 r., kiedy pod zarzutem nadużyć prywatyzacyjnych popełnionych niemal dekadę wcześniej został zatrzymany szef koncernu Michaił Chodorkowski. Jak zeznał w Hadze Andriej Iłłarionow, który w tym czasie był doradcą prezydenta Rosji Władimira Putina, gospodarz Kremla uznał, że Chodorkowski "źle się zachował" i "przestał współpracować", gdyż bez uzgodnienia z Putinem zaczął rozmawiać o połączeniu Jukosu z największym amerykańskim koncernem paliwowym ExxonMobil, a także wspierał finansowo opozycję. I według Iłłarionowa już pod koniec 2002 r. w Prokuraturze Generalnej Rosji powołano zespół ok. 50 urzędników, którzy zajmowali się wyłącznie fabrykowaniem zarzutów wobec Chodorkowskiego i Jukosu.
Jednak losy Jukosu ważyły się przez kilka miesięcy po zatrzymaniu Chodorkowskiego. Rosyjski fiskus zarzucał koncernowi nadużycia podatkowe i nakładał z tego powodu kary, przynajmniej za 2000 i 2001 r. zawyżone - jak w tym tygodniu uznał Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Ostatecznie los Jukosu został przesądzony jesienią 2004 r. We wrześniu tamtego roku tuż przed wizytą premiera Chin Wen Jiabao w Moskwie Jukos nagle wstrzymał transporty kolejowe ropy naftowej dla Chińczyków, tłumacząc, iż po zajęciu kont przez komorników nie ma pieniędzy na opłacenie ceł i przewóz cystern.
Miesiąc po tym incydencie ministerstwo sprawiedliwości Rosji ogłosiło, że aby zaspokoić swoje roszczenia wobec Jukosu, na przymusowej aukcji sprzeda największe złoża koncernu w Jugańsku, z których pochodziło 60 proc. ropy naftowej wydobywanej przez Jukos.
Zęby na te złoża ostrzył sobie Gazprom, który zamierzał je przejąć za pieniądze pożyczone od konsorcjum kierowanego przez Deutsche Bank. Jednak tuż przed aukcją sąd w USA - na wniosek akcjonariuszy Jukosu - zakazał uczestniczyć w niej Gazpromowi.
Spółka krzak kupuje złoża Jukosu
Dalsze wydarzenia zaszokowały cały świat. Trwającą pięć minut aukcję wygrała nieznana nikomu spółka BajkałFinansGrup, którą zarejestrowano dwa dni przez licytacją. Nie można było jej znaleźć w miejscu, które podała jako swoją siedzibę - w tym budynku znajdowały się tylko sklep z telefonami komórkowymi, agencja nieruchomości i kawiarnia. I owa spółka z minimalnym kapitałem zakładowym o równowartości ok. 400 dol. zaoferowała za złoża Jukosu 9,4 mld dol. (jedną czwartą ich wartości), a na dodatek zapłaciła prawie 1,8 mld dol. wadium za udział w aukcji. Trzy dni po zwycięskiej licytacji owa spółka widmo została przejęta przez niewielki do tego czasu państwowy rosyjski koncern naftowy Rosnieft. A ten na przejęcie głównych złóż Jukosu pożyczył 6 mld dol. w Chinach za pośrednictwem rosyjskiego rządowego banku VEB. Dwa lata później Rosnieft przejął też pozostałe główne złoża Jukosu, które po bankructwie tego koncernu zostały wystawione na licytację.
Do tej pory nie było wiadomo, do kogo należał BajkałFinansGrup. Zagadkę rozwiązało dopiero orzeczenie arbitrażu w Hadze. W czasie rozprawy przedstawiciele rządu Rosji utrzymywali, że BajkałFinansGrup była spółką specjalnego przeznaczenia, którą w interesach państwa rosyjskiego założyli przedstawiciele koncernu naftowego Surgutnieftiegaz i od tego właśnie koncernu pożyczyli 1,8 mld dol. na wadium za złoża Jukosu. Ale według przedstawicieli rządu Rosji Surgut nie miał pieniędzy na opłacenie reszty należności i musiał sprzedać złoża przejęte od Jukosu. Trafiło na Rosnieft.
Tajemnicza firma naftowa
W ten sposób przed Trybunałem w Hadze władze Rosji potwierdziły przypuszczenia, że w wywłaszczenie Jukosu był zaangażowany koncern Surgutnieftiegaz, który wcześniej zaprzeczał tym przypuszczeniom. A Surgut to jedna z największych i najbardziej tajemniczych kompanii naftowych w Rosji. Lwią część zysków odkłada i jego zasoby gotówki szacuje się na ponad 20 mld dol. I w razie potrzeby z dnia na dzień może sięgnąć po te pieniądze w interesie Kremla.
W 2009 r. to właśnie Surgut niespodziewanie wyłożył 1,4 mld euro, by kupić od austriackiego koncernu OMV ponad 21 proc. akcji węgierskiego koncernu paliwowego MOL. I potem Budapeszt dwa lata blokował Surgutowi prawo do skorzystania z tych akcji, aż wreszcie Rosjanie ustąpili i sprzedali je Węgrom.
Teraz zaskórniaki firm takich jak Surgut mogą mieć jeszcze większe znaczenie dla Moskwy. Od sierpnia inwestorzy z Unii Europejskiej nie mogą przyznawać nowych pożyczek na ponad 90 dni największym rosyjskim bankom Sbierbank, VTB, Gazprombank, VEB i Rossiełchozbank. Takie same sankcje na te banki - poza Sbierbankiem - nałożyły Stany Zjednoczone, dodatkowo zakazują przyznawania pożyczek na ponad 90 dni koncernom paliwowym Rosnieft i Novatek. To oznacza wielką presję finansową na rosyjskie banki, które do końca przyszłego roku muszą spłacić ponad 50 mld dol. zagranicznych długów. Rosyjskie giganty bankowe nie będą też mogły pożyczyć w UE i USA pieniędzy, by pomóc rodzimym koncernom w spłacie ich zadłużenia. A rosyjskie koncerny w ciągu czterech lat muszą zwrócić 112 mld dol. zagranicznych pożyczek. Rosyjskie banki i koncerny będą musiały szukać pieniędzy w kasie państwa i we własnych rezerwach. To oznacza dla nich i dla całej Rosji rezygnację z wielu planów rozwoju i międzynarodowej ekspansji. A wyrok arbitrażu w Hadze może przysporzyć władcom Kremla dodatkowego bólu głowy, jeśli akcjonariusze Jukosu będą próbowali go wyegzekwować.
Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,16423492,Bol_glowy_Putina__Kreml_pograzyl_Jukos__teraz_on_zaszkodzi.html#BoxBizTxt#ixzz39SmpGSNl