wtorek, 13 sierpnia 2013

Prezes klubu Fajdka: Karnawał czeka nas dopiero w Rio


Rozmawiał Wiesław Pawłat
 
13.08.2013 , aktualizacja: 13.08.2013 18:53
A A A Drukuj
Prezes Agrosu Zamość Konrad Firek (z prawej) i mistrz świata Paweł Fajdek

Prezes Agrosu Zamość Konrad Firek (z prawej) i mistrz świata Paweł Fajdek

Sukces młociarza Pawła Fajdka, mistrza świata z Moskwy, wywołał olbrzymie poruszenie wśród mieszkańców Zamościa. - Nie ma co się dziwić, to największe osiągnięcie sportowe w historii Zamojszczyzny - dowodzi Konrad Firek, prezes Agrosu Zamość, klubu, w którym występuje złoty medalista.
Rozmowa z Konradem Firkiem*

Wiesław Pawłat: Jak pan odebrał wyczyn swojego zawodnika?

Konrad Firek: Mimo nie najlepszego wyniku w kwalifikacjach wierzyłem, że będzie dobrze. Cieszyłem się już od pierwszego rzutu, który zresztą okazał się zwycięski. Po zakończeniu konkursu moja radość nie miała granic. Długo nie mogłem się uspokoić i żeby usnąć, musiałem się ratować proszkami.

Do tej pory w imprezach najwyższego rzędu Fajdek raczej zawodził. Niektórzy zaczęli już mówić, że to wielki zwycięzca konkursów mniejszej rangi...

- To nie do końca jest tak. Wszyscy patrzą na niego przez pryzmat tego nieszczęsnego występu na igrzyskach olimpijskich w Londynie, gdzie trzy razy trafił w siatkę otaczającą rzutnię i odpadł z konkursu. A przecież Paweł dwukrotnie wygrał Uniwersjadę. Był młodzieżowym mistrzem Europy, mistrzem Polski seniorów. Zwyciężył też w wielu innych prestiżowych konkursach. Niedawno uległ na mistrzostwach Polski Szymonowi Ziółkowskiemu, choć deklarował, że już nigdy z nim nie przegra. W moskiewskich kwalifikacjach też mu Szymon dołożył i myślę, że strasznie go to rozdrażniło. Do tego stopnia, że w finale wszedł do koła i od razu machnął tak daleko, że rywale nie byli w stanie go przerzucić. Załatwił sprawę w pierwszej kolejce. Poza tym każdy rok startów działa na jego korzyść zarówno pod względem fizycznym, techniczno-taktycznym, jak i psychicznym. Może też zaowocowało wsparcie psychologa dr. Nikodema Żukowskiego.

Skąd Fajdek wziął się w Zamościu, przecież mieszkał na drugim krańcu Polski.

- Startował w naszym klubie młociarz Bartłomiej Błachowski, który był kolegą Pawła. W 2007 r. w Zamościu odbywały się mistrzostwa Polski LZS i obaj na nich rzucali. Być może Bartek mu coś zasugerował, bo jeszcze na zawodach Paweł zgłosił się do nas wraz ze swoją trenerką z Zielonego Dębu Żarów Jolantą Kumor i zgłosił chęć występów w Agrosie. Oczywiście się zgodziliśmy i już w 2008 r. wystartował w naszych barwach na mistrzostwach świata juniorów, gdzie zajął czwartą lokatę.

W klubie mieliście bądź macie wielu olimpijczyków, uczestników mistrzostw świata czy Europy. Czym przyciągacie tych sportowców do siebie?

- W zasadzie większość z nich wywodzi się z naszego regionu, jak Anna Jakubczak, Dorota Gruca, Izabela Kostruba, Andrzej Jaros. Blisko do Zamościa miała też młociarka Katarzyna Kita, która była mistrzynią Europy juniorek. Staramy się bazować na zawodnikach i zawodniczkach z naszego regionu. Uważnie ich obserwujemy i najzdolniejszych obejmujemy szkoleniem.

Wracając do Pawła, jaki on jest?

- To trudne pytanie. Na pewno jest człowiekiem, który ma własny pomysł na życie i na trenowanie także. Mogę powiedzieć, że łatwy w prowadzeniu nie jest.

Czy mistrz świata często bywa w Zamościu?

- Przyjeżdża kilka razy w roku. Zresztą trudno się temu dziwić, bo większość czasu spędza na zgrupowaniach i zawodach, trenuje w Poznaniu, a poza tym jeszcze studiuje w warszawskiej Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie.

Czy w związku ze zdobytym złotem klub przewiduje dla zawodnika jakąś specjalną nagrodę?

- Z pewnością klub coś przygotuje i władze Zamościa także. Bardzo liczymy w tym względzie również na władze wojewódzkie. Oczywiście nagrodzimy zarówno zawodnika, jak i jego trenera Czesława Cybulskiego.

Kiedy następny start wielkiego młociarza w barwach Agrosu?

- Już niedługo, i to na Lubelszczyźnie. W Białej Podlaskiej 31 sierpnia odbędzie się finał ligi, w którym Paweł wystąpi.

Jak daleko zajdzie Paweł Fajdek?

- Myślę, że jak będzie dalej współpracował z trenerem Cybulskim, to karnawał czeka nas dopiero wRio de Janeiro, gdzie na igrzyskach olimpijskich Paweł powinien zdobyć medal.

* Konrad Firek jest prezesem Agrosu Zamość