piątek, 22 czerwca 2012

Boniek: Przegraliśmy jak frajerzy. Franek i jego drużyna to spieprzyli

Boniek: Przegraliśmy jak frajerzy. Franek i jego drużyna to spieprzyli

Data dodania: 2012-06-22 06:00:09 ▪ Ostatnia aktualizacja: 2012-06-22 10:24:38

Polska

Cezary Kowalski

Boniek: Przegraliśmy jak frajerzy. Franek i jego drużyna to spieprzyli

Zbigniew Boniek (© FOT GRZEGORZ JAKUBOWSKI/POLSKAPRESSE)

- Generalnie to nasza drużyna miała prawo przegrać, zawsze przecież ktoś w sporcie musi być przegrany. Ale można było przegrać jak Szwecja, Ukraina czy Chorwacja. Z honorem, po wielkiej walce i dobrej grze. My przegraliśmy jak frajerzy. Czy się to komuś podoba, czy nie - mówi Zbigniew Boniek, legendarny piłkarz reprezentacji Polski, w rozmowie z Cezarym Kowalskim.

Uważa Pan, że blisko trzy lata pracy Franciszka Smudy to czas, który nie został stracony, i zostały stworzone solidne fundamenty pod reprezentacjęna eliminacje mistrzostw świata, które rozpoczynają się we wrześniu? 
Panie, jeszcze jedno takie pytanie i pójdę po alkomat, i poproszę, aby pan dmuchnął. (śmiech) Przez cały okres swojej pracy Smuda zagrał trzy poważne mecze o punkty, dwa zremisował, jeden przegrał. Dodam, że wszystkie graliśmy na własnym terenie. Gdyby ktoś w ten sposób rozpoczął jakiekolwiek eliminacje - od takich wyników, u siebie - od razu straciłby pracę, bo to pewnie oznaczałoby, że stracił również szanse awansu. No, nie można tego określić inaczej: to kompromitacja.
∨ Czytaj dalej

Reklamy Google

Oferta Dla Kibica
Mistrzowska Oferta od TESCO. Sprawdź Co Się Przyda Na Mecz!
www.Tesco.pl/Dla_Kibica

Pokoje na Euro 2012
Niskie Ceny Pokoi, 8km do Stadionu. WiFi,TV,Wyżywienie,Parking, Zobacz!
noclegiokecie.pl/Euro_2012_Warszawa

Nie chcę znęcać się nad Frakiem, bo jak śpiewała Maryla Rodowicz: "Ale to już było". Podobało mi się, że od razu po przegranym meczu powiedział, że odchodzi. Wyjechał sobie do Wadowic, koniec, kropka. No tak, skasował jeszcze solidnie PZPN na koniec, ale to nie nowina. Wiadomo przecież, jak bardzo Franek kasę lubi. Jakby była taka możliwość, to wziąłby nie tylko za te dwa punkty, ale także za wrażenia artystyczne. (śmiech) 

Waldemar Fornalik z Ruchu Chorzów ma zostać następcą Franciszka Smudy. To dobry kandydat na selekcjonera? 
Żaden nie jest zły. Pytanie tylko, czy prawdą jest, że cały sztab dobrać ma mu PZPN. A słyszałem, że tak, i drugim trenerem ma zostać dotychczasowy asystent Franciszka Smudy Jacek Zieliński, pewnie zostawią także trenera od przygotowania fizycznego, fizjologa, psychologa, trenera od napastników i tak dalej. Jeśli tak miałoby być, to od razu Fornalik stawia się na przegranej pozycji. Daje sobie wszystko narzucić i staje się marionetką. Zresztą Franek też kiedyś mówił, że nie potrzebny mu psycholog, bo kadra to nie dom wariatów. A jak zbliżał się turniej, to jednak ktoś taki znalazł się w kadrze i prowadził terapię z zawodnikami. 

Pytam się, co taki specjalista może zrobić w ciągu paru tygodni. Przecież on nawet nie zdąży poznać tych ludzi, do których powinien podchodzić indywidualnie. Nawrzucali grzybów do barszczu i spodziewali się sukcesu. To tak, jakby zebrać najbardziej doświadczone polskie piosenkarki - Santor, Rodowicz, Sobczyk, Sipińską - i kazać im grać w zespole oraz zmusić do zrezygnowania z prywatnych ambicji. Taki Fornalik, jeśli zostanie selekcjonerem, musi mieć swoich ludzi, być prawdziwym szefem i do tego mieć parasol ochronny. Widzieliśmy, jak Franek był pozbawiony wsparcia, jak miotał się i wypowiadał w każdej sprawie. Dzisiaj piłka nożna to jest towar. Nie wystarczy wygrywać, aby być dobrym. Za to dobrym można być nawet bez wygrywania. Trzeba jednak wiedzieć, jak w tym biznesie się poruszać. Prawdę mówiąc, to zatrudnienie Fornalika jest taką randką w ciemno. Nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie kotary. 

Pan kiedyś też zagrał w ciemno, ściągając z Cypru Jerzego Engela, który później, pierwszy raz po 16 latach, awansował z kadrą na mundial. 
Zgadza się, ale Jurek dostał prawdziwy parasol ochronny. Pamiętacie, ile meczów nie mógł wygrać, zanim zaczęło mu iść. Nie było konferencji prasowej, na której redaktor Kmiecik nie zadawał pytania wprost: Kiedy ten pan zostanie wyp... Nie jestem pewien, czy Fornalik jest w stanie dostać takie wsparcie w związku, jakie miał kiedyś Engel. Zresztą dyskusja o nowym selekcjonerze to nie jest największy problem polskiej piłki. To jest w ogóle bardzo mało istotne, kto nim będzie. 

Cała Polska tym żyje. 
Bo przecenia rolę trenera w piłce nożnej. Zastanawiam się, dlaczego kiedyś wszyscy trenerzy byli dobrzy? Wszyscy. Górski, Gmoch, Strejlau, Kulesza, nawet Wójcik. A teraz wszyscy są źli. I wie pan, dlaczego, bo jednak najwięcej zależy od samych zawodników. Trener może trochę pomóc albo trochę zaszkodzić, ale takiego radykalnego wpływu na drużynę nie ma. 

W takim turnieju jak Euro, w takiej drużynie jak Polska to trochę może jednak oznaczać zwycięstwo zamiast remisu albo remis zamiast porażki. 
No, zgadza się. Gdyby z Grekami wpuścił Sobiecha na ostatnie minuty i kazał grać długą piłką do napastników, to może by coś wpadło. Ja mówię jednak o pryncypiach. Nam się wydaje, że sport to jest nie wiadomo jaka dziedzina, i podchodzimy do niej przesadnie naukowo. Pamiętam, jak Małysz w pewnym momencie wpadł w dołek. Cały sztab zaangażowano, aby to badał. Psycholog, fizjolog zastanawiali się, pod jakim kątem nogę zgina, jak się wybija z progu. A jak się Aleksander Kwaśniewski zapytał Apoloniusza Tajnera, dlaczego Małysz przestał tak daleko skakać, to usłyszał, że oni przede wszystkim nie wiedzą, dlaczego w ogóle zaczął. A to przecież żona mu doradziła: Weź, Adam, i zacznij wreszcie skakać. No i zaczął. (śmiech) 

Czyli trener nic nie jest w stanie sknocić? 

Oczywiście, że jest. Pamiętam, jak po kilku dniach zgrupowania Robert Lewandowski powiedział, że jak tak dalej będzie trenował, to za dwa, trzy dni będzie biegał, ale do tyłu. No i sprawdziło się. Biegał do tyłu. Na pewno zawodnicy nie grali tak dobrze jak w klubach. Generalnie to nasza drużyna miała prawo przegrać, zawsze przecież ktoś w sporcie musi być przegrany. Ale można było przegrać jak Szwecja, Ukraina czy Chorwacja. Z honorem, po wielkiej walce i dobrej grze. My przegraliśmy jak frajerzy. Czy się to komuś podoba, czy nie. 

Co dalej z tą kadrą? 
Czterech, pięciu czy nawet sześciu zawodników powinno sobie dać spokój.

Na pewno nie jest też tak, jak mówi Smuda, że po Leo Beenhakkerze zastał spaloną ziemię i brał do kadry tylko nowych zawodnikówNo, to przeanalizujmy. Lewandowski, Błaszczykowski, Piszczek, Dudka, Murawski, Wasilewski, Brożek, Obraniak. Oni wszyscy byli powoływani za Beenhakkera. Nawet Szczęsnego Leo wziął jako pierwszy na zgrupowanie. Zasługą Franka są oczywiście te farbowane lisy. I to też nie wszystkie, bo przecież Obraniaka już za Leo farbowali. Muszę jednak przyznać, że te lisy, które zafarbował Franek, się jednak sprawdziły. Taki Boenisch popełnił kilka błędów, ale generalnie się spisywał. Jak na solidnego niemieckiego profesjonalistę przystało. (śmiech) 

Oglądał Pan konferencję Grzegorza Laty? 
Tak. I nie wiem, po co ją zorganizował. Jakieś tłumaczenie z pieniędzy na premie. Przecież to kompromitacja, że prezes mówi, że zaproponował ileś tam, ale się rada drużyny nie zgodziła. A co to związki zawodowe, w drużynie, która się kilka razy w roku zbiera. Prezes powinien powiedzieć, że dostaną pieniądze, ale za wyjście z grupy. Koniec kropka. A jak się nie podoba, to do widzenia i w kadrze będą grali inni. Co to jest, że piłkarze po przegranym turnieju domagają się kasy? Albo ten tekst o tym, że w sprawie wyboru trenera rozpoczyna jakieś procedury. Propozycje powinien przedstawić prezes po konsultacji z dyrektorem sportowym i tyle. A teraz co zarząd będzie wszczynał procedury i porównywał Skorżę do Fornalika, Engela do Probierza? Zrobią tajną naradę, a później tajne głosowanie? 

Kto jest Pana faworytem? 
Jak bym teraz powiedział, że Fornalik, to już właśnie bym go ugotował. Przecież wiadomo, że Lato zrobi dokładnie odwrotnie, niż chciałby Boniek. (śmiech) 

Prezes PiS Jarosław Kaczyński twierdzi, że Pan powinien uzdrowić polską piłkę i skorzystać ze znajomości z Michelem Platinim. 
Z całym szacunkiem dla tego wybitnego polityka, ale ja już odpowiedziałem. Nie uważam, aby politycy powinni zmieniać polska piłkę. Z Platinim gadam, ale nie koniecznie o polskiej piłce. Nie zamierzam mu jakichś donosów składać. Zresztą nie gram w drużynie pana prezesa Kaczyńskiego. 

Gra Pan w drużynie PO? 
W żadnej nie gram. Ja już od dawna nie gram w piłkę. (śmiech) Kuratora usiłowali wprowadzać już Dębski, Lipiec i Drzewiecki. Wszyscy wiemy, jak to się kończyło. Owszem, politycy mogliby w jakiś sposób kontrolować sport, ale rozsądnie. Nie tak jak minister Mucha na przykład, która nawet nie wiem, czy wie, że wydaje corocznie na polską piłkę pięć milionów złotych. Na gimnazja sportowe. Zamiast marnować tę kasę na 14- czy 17-latków, którzy już powinni grać w tym wieku w piłkę na wysokim poziomie, trzeba by to przeznaczyć dla najlepszych wojewódzkich związków, które szkolą młodzież. Zastanowić się, jak wykorzystać orliki, stworzyć rozsądny program itd. 

Ile stracimy finansowo na porażce Polaków już w pierwszej rundzie? 
Setki milionów złotych. Może nawet jakiś mały procent PKB. Rozmawiałem ze specjalistami. Mogła się ta koniunktura jeszcze pokręcić. A tak załamały się kontrakty sponsorskie, reklamy, marketing, odbije się taki wynik także na sprzedaży praw do transmisji eliminacji następnego turnieju, inwestycjach w futbol klubowy i wielu innych czynnikach. Żal zmarnowanej szansy, bo była okazja, aby naprawdę boom na piłkę się w Polsce pojawił. Skoro mecze wtelewizji oglądało po 15 mln ludzi, to znaczy, że nie byli to tylko kibice, ale ludzie, którzy po prostu kochają Polskę i tym futbolem z okazji tego święta się zainteresowali.
Te wszystkie zapewnienia o tym, że atmosfera jest świetna, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, że jesteśmy świetnie przygotowani fizycznie i gotowi na każdą ewentualność, okazały się jednym, wielkim kitem. Znamienny był ostatni mecz Smudy. Trener, który słynął z tego, że jego zespoły zawsze grały ofensywnie, i swego czasu nawet na Hiszpanów wystawił trzech napastników, skończył w meczu, który musiał wygrać z jednym miotającym się w ataku Lewandowskim. Za to z trzema defensywnymi pomocnikami.