Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WYBORY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WYBORY. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 kwietnia 2008

Lepper i Jurek chcą do Senatu

Jarosław Stróżyk, Józef Matusz 05-04-2008, ostatnia aktualizacja 05-04-2008 07:15

Działacze Samoobrony nie wykluczają, że do walki o mandat może się włączyć ich lider

autor zdjęcia: Darek Golik
źródło: Fotorzepa

Podkarpacie przeżyje niedługo najazd polityków. W związku z wyborami uzupełniającymi do Senatu (po śmierci senatora Andrzeja Mazurkiewicza) o mandat może się ubiegać nawet kilkanaście osób.

Jako pierwszy zgłosił się były poseł Samoobrony detektyw Krzysztof Rutkowski. Kolejnym oficjalnym kandydatem jest były wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski z Ligi Polskich Rodzin.

– Myślę, że mam spore szanse na zwycięstwo, zważywszy na atmosferę, jaka się wytworzyła przy okazji ratyfikacji traktatu lizbońskiego – mówi „Rz”. Samoobronę może reprezentować lider tej partii Andrzej Lepper. – Jeszcze nie zapadła decyzja. Wszystko zależy od tego, czy lokalni działacze będą chcieli – podkreśla w rozmowie z „Rz” Lepper.

Działacze partii nie mają nic przeciwko tej kandydaturze.

– Nie zaprzeczam – odpowiada Kazimierz Rochecki, p.o. przewodniczącego Rady Wojewódzkiej Samoobrony na Podkarpaciu, pytany, czy to Lepper będzie kandydatem partii.

Jeszcze nie zapadła decyzja. Wszystko zależy od tego, czy lokalni działacze będą chcieli, żebym kandydowałAndrzej Lepper lider Samoobrony

Najprawdopodobniej były wicepremier swoją decyzję ogłosi w sobotę na konferencji prasowej w Rzeszowie. O jego zamiarach może świadczyć dwudniowy program spotkań z mieszkańcami w okręgu krośnieńsko-przemyskim, gdzie odbędą się wybory.

Do kandydowania przymierza się też były marszałek Sejmu Marek Jurek, lider Prawicy Rzeczypospolitej. Kilka dni temu w Rzeszowie powiedział, że nie podjął jeszcze decyzji.

Nieoficjalnie przedstawiciele PR prowadzą rozmowy o stworzeniu szerszego prawicowego bloku. Może być z tym problem, bo LPR ma już kandydata. A na poparcie PiS nie ma co liczyć. – Wystawimy kandydata, który będzie reprezentował PiS i szeroki ruch prawicowy, a do tego ruchu Marek Jurek nie należy – mówi Marek Kuchciński (PiS).

Partia namawia do kandydowania posła Stanisława Zająca, który w kolejnych wyborach uzyskiwał bardzo dobry wynik. Mieszkający w Jaśle były wicemarszałek Sejmu nie podjął decyzji i niechętnie rezygnowałby z mandatu poselskiego.

– Naszym kandydatem będzie Ryszard Pacławski lub Lucjan Kuźniar – zapowiedział w piątek w Rzeszowie szef podkarpackich ludowców Jan Bury.Pacławski, były wiceprezes TVP za czasów Roberta Kwiatkowskiego, pochodzi z Sanoka i w ostatnich wyborach był kandydatem ludowców do Senatu. Kuźniar jest przedsiębiorcą.

PSL chce zaistnieć w wyborach i nie przyjmuje propozycji PO, by wystawić wspólnego kandydata. PO, która w ostatnich wyborach na Podkarpaciu uzyskała najgorszy wynik w kraju, ma zgłosić Macieja Lewickiego, radnego wojewódzkiego z Przemyśla.

SLD zgłosi kandydata w poniedziałek. – Nie będzie to już Grzegorz Lato – mówi działacz Sojuszu z Rzeszowa. Lato był już senatorem. Swojego kandydata zamierza też wystawić Partia Demokratyczna.

Kiedy wygasa mandat senatora

Niedawna śmierć senatora PiS Andrzeja Mazurkiewicza sprawiła, że konieczne jest przeprowadzenie wyborów uzupełniających do Senatu na Podkarpaciu. Ich termin nie został jeszcze wyznaczony. Mandat senatora może wygasnąć także z powodu utraty przez niego prawa wybieralności, pozbawienia mandatu prawomocnym orzeczeniem Trybunału Stanu, zrzeczenia się mandatu, zajmowania w dniu wyborów stanowiska lub funkcji, których nie można łączyć z mandatem senatora, powołania podczas kadencji na stanowisko, którego nie można łączyć z mandatem senatora (np. wójta lub wybór do europarlamentu).

Wygaśnięcie mandatu senatora stwierdza marszałek Senatu. Postanowienie to powinno być ogłoszone w Monitorze Polskim. Potem w ciągu trzech miesięcy muszą się odbyć wybory.

js

Źródło : Rzeczpospolita

piątek, 21 marca 2008

OBWE: prezydent był stronniczy przed wyborami

Dominik Uhlig
2008-03-21, ostatnia aktualizacja 43 minuty temu

Zaangażowanie rządu i prezydenta w kampanię oraz stronniczość publicznych mediów to najważniejsze zarzuty OBWE w raporcie z wyborów 2007.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Lech Kaczyński
ZOBACZ TAKŻE
"W ostatnim tygodniu kampanii wyborczej doszło do incydentów, które zamazały granice między rządem i instytucjami państwowymi a rządzącą partią, potencjalnie łamiąc art. 5.4 dokumentu kopenhaskiego OBWE z 1990 r., który zobowiązuje do rozdziału między państwem a partiami" - piszą obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

Wybory w Polsce obserwowało 12 osób z 10 krajów OBWE.

CBA, Sawicka, TVP

W raporcie, który dostaliśmy wczoraj, obserwatorzy krytykują konferencję prasową szefa CBA z 16 października, gdy Mariusz Kamiński pokazał nagrania z akcji CBA przeciw posłance PO Beacie Sawickiej i wezwał do zastanowienia, na kogo głosować.

"Sposób, w jaki publiczna telewizja przedstawiła zarzuty postawione posłance, tym samym podważając wiarygodność całej jej partii, był sprzeczny z zasadami wynikającymi z przepisów ustawy medialnej".

OBWE krytykuje też prezydenta - za "stronnicze polityczne interwencje". Przykład: 18 października w Programie 1 Polskiego Radia Lech Kaczyński oświadczył, że są powody, by uchylić immunitet niektórym liderom PO. Ale nie podał żadnych nazwisk.

Media publiczne stronnicze

Na podstawie trwającego dwa tygodnie monitoringu wieczornych programów informacyjnychTVP, obserwatorzy OBWE krytykują media publiczne. Wyliczają, że wprawdzie trzy kanały TVP poświęciły najwięcej czasu Platformie (30 proc. w TVP 1 i TVP 2; 32 proc. w TVP Info). Jednak informacje o PO były "przeważnie neutralne i negatywne".

W porównaniu z PO, telewizja publiczna przedstawiała PiS w sposób "jakościowo zrównoważony" - czyli zarówno pozytywnie, jak i neutralne i negatywnie. PiS miał 24 proc. czasu w TVP 1 i TVP2 oraz 19 proc. w TVP Info.

Publiczne radio - obliczyli obserwatorzy - dało 36 proc. czasu PiS, PO - 25, a LiD - 21 proc.

Raport OBWE źle ocenia nadzór Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nad mediami. Stwierdza wręcz, że KRRiT "nie sprostała swojej konstytucyjnej odpowiedzialności".

OBWE zaleca, by zmniejszyć wpływ rządu na skład Rady.

Radio Maryja i gazety

Raport stwierdza, że Radio Maryja prezentowało "wyraźne uprzedzenia" wobec PO". "Gazeta Wyborcza" - była niechętna PiS, a "Rzeczpospolita" - Platformie. Większą równowagę obserwatorzy dostrzegli w "Dzienniku".

Przepisy do poprawy

Obserwatorzy zauważają, że gdy Sąd Najwyższy rozpatruje protesty wyborcze, interes publiczny reprezentuje prokurator generalny, czyli minister partii rządzącej. A jest to konflikt interesów.

OBWE zaleca zwiększenie udziału kobiet w parlamencie. A także - gwarancje prawne, by wyborom w Polsce mogli się przyglądać bezstronni obserwatorzy krajowi i międzynarodowi. Przypomnijmy, że początkowo rząd PiS nie chciał wpuścić misji OBWE, mimo że np. we Francji, USA, na Białorusi nie było problemu. 1

Źródło: Gazeta Wyborcza

środa, 27 lutego 2008

Tusk: Trzeba rozważyć przesunięcie wyborów

tan, Gazeta.pl, mar
2008-02-27, ostatnia aktualizacja 2008-02-27 17:24

- Trzeba rozważyć przesunięcie terminu wyborów parlamentarnych 2011 roku, tak, aby kampania wyborcza nie zakłóciła polskiej prezydencji w UE - powiedział Donald Tusk podczas spotkania ze studentami na Uniwersytecie Warszawskim. Jak dodał, będzie w tej sprawie rozmawiał z prezydentem i szefami klubów parlamentarnych. Premier odpowiadał też na pytania dotyczące m.in. czesnego, tarczy, sprawy Kosowa, czy... różnic między nim a Kaczyńskim.

Zobacz powiekszenie
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Donald Tusk
ZOBACZ TAKŻE
Szef rządu ws. prezydencji powiedział też, że inny pomysł w tej sprawie, to przyjęcie zasady "po wyborach nie zmieniamy rządu do grudnia 2011 r., do końca polskiej prezydencji, aby rząd który rozpoczął prezydencję, kontynuował ją".

Polska prezydencja rozpoczyna się w lipcu 2011; trwa pół roku. Wybory parlamentarne mają odbyć się w październiku 2011 r.

Tusk zapewnił, że nie chodzi mu o to, aby przedłużyć o kilka lat kadencję rządu. - Prezydent Lech Kaczyński dość szybko by się zorientował, gdybym to zaproponował - żartował.

Pytany po spotkaniu, czy możliwy jest wcześniejszy termin wyborów, np. na wiosnę 2011 r., Tusk powiedział: - Zastanawiamy się, co by było optymalne z punktu widzenia polskiej prezydencji.

Jak dodał - jako szef partii rządzącej - musi być wyjątkowo ostrożny w proponowaniu zmian terminu wyborów. - To wrażliwy temat. Będę chciał rozmawiać z liderami klubów parlamentarnych i prezydentem. Jest to sprawa w sposób tak oczywisty ogólnonarodowa, że nie będziemy robili z tego przedmiotu sporu.

Tusk do studentów: Pokazaliście, że młoda Polska dojrzewa

Na początku premier podziękował studentom za udział w wyborach. - Do dziś jestem poruszony tym niespodziewanym zdarzeniem, czyli tym nadzwyczajnym, jeśli chodzi o frekwencję, zaangażowaniem pokolenia 18- 25-latków w wybory - mówił Tusk. Przypomniał, że jego pokolenie "utyskiwało", że z kadencji na kadencję parlamentu spada frekwencja w wyborach. - Wasze pokolenie pokazało, że to wcale tak nie jest, że tak nie musi być - dodał.

Zdaniem Tuska, było "coś fascynującego" w "niezwykle nowoczesnej formule komunikowania się i mobilizacji na rzecz uczestnictwa w wyborach". Jak dodał, wcześniej taką mobilizację w komunikowaniu się "bez instytucji pośredniczących" młode pokolenie pokazało po śmierci Jana Pawła II.

- Pokazaliście naszym pokoleniom, że młoda Polska dojrzewa do demokracji, adekwatnie także do wzrostu cywilizacyjnego i technologicznego - powiedział premier.

"Ustawy trzeba uchylać, a nie uchwalać"

Pierwszą kwestią w debacie z jaką zmierzyć się musiał Tusk było pytanie o sposób rządu na walkę z biurokracją. Jego zdaniem walka z natłokiem przepisów wymaga "determinacji graniczącej z szaleństwem" i... dlatego powinien się tym zajmować właśnie Janusz Palikot. Tusk powiedział, że przepisów w Polsce jest za dużo i jest złą manierą polskich polityków mierzenie efektywności pracy parlamentu i rządu właśnie miarą ilości przygotowanych i przyjętych ustaw. - Chciałbym, żeby mój rząd i ten parlament przeszły do historii, jako te które więcej przepisów uchylił niż przyjął - mówił premier.

Studenci pytali o siebie

Wiele z pytań, które studenci zadali premierowi, dotyczyło kwestii sytuacji wyższego szkolnictwa i losu studentów w Polsce. Zapytany o to, jak powinien wyglądać system finansowania szkolnictwa wyższego premier powiedział, że jego rządowi zależy na wyrównaniu szans i zlikwidowaniu sytuacji w której biedniejsi studenci muszą płacić czesne uczelniom prywatnym, które na dodatek zazwyczaj mają niższy poziom nauczania od publicznych.

- Póki ja będę premierem nie będzie takiej decyzji "a, wrzućmy czesne - będzie więcej pieniędzy w budżecie - zapewnił studentów Donald Tusk. Odpowiedziały mu oklaski.

"Jak wytłumaczyć Niemcom, że Tusk to nie Kaczyński?"

Jedno z kolejnych pytań zadane zostało przez niemieckiego studenta, który doniósł, że nie wie jak przekonać swoich kolegów z Niemiec, że Tusk to nie Kaczyński. Poprosił więc premiera o wskazanie trzech różnic między nim, a jego poprzednikiem. Wyraźnie speszony Donald Tusk przestraszony tym, że "pytanie go pogrąży" odpowiedział, że... różnice widać, gdy wstanie i się wyprostuje. Potem wymienił jeszcze kolor włosów i poprosił o następne pytanie.

Sprawy międzynarodowe: Kosowo i tarcza

- Dlaczego złamał pan prawo międzynarodowe i wolę większości Polaków i uznał niepodległość Kosowa? Pytanie padło z ust Michała Tuska, który synem premiera bynajmniej nie jest. Premier w odpowiedzi po raz kolejny zapewnił, że Polska nie występuje przeciwko Serbii a on sam "jest zakochany w Jugosłowiańskiej kulturze". Uznał, że Polska musiała wpisać się w ciąg decyzji państw całego globu, a zadaniem Polski w tej sytuacji jest balansowanie między interesami światowych mocarstw.

Czy nie powinno być referendum w sprawie tarczy?

Zapytany przez studenta nauk politycznych o kwestię przeprowadzenia ewentualnego referendum, w którym Polacy wyraziliby swoje zdanie w sprawie planów postawienia w Polsce elementów systemu przeciwrakietowego, Donald Tusk odpowiedział, że decyzji militarnych "nie można podejmować za pomocą referendum". Przywołał kilka sytuacji z XX wieku, kiedy - jego zdaniem - referenda mogłyby negatywnie wpłynąć na bieg historii (Amerykańska interwencja w Europie podczas II wojny światowej, czy traktat monachijski i działanie premiera Chamberlaina). - Gdyby Amerykanie w 1941 roku byli zapytani o to, czy chcą wojsk w Europie to dziś moglibyśmy tu nie siedzieć - przekonywał Tusk. - Takie decyzje zostawiłbym do podjęcia specjalistom.

poniedziałek, 7 stycznia 2008

Kandydaci Partii Republikańskiej

Opr. Marcin Nowak, Gazeta.pl
2008-01-03, ostatnia aktualizacja 2008-01-03 21:54

Iowa jest pierwszym stanem USA, w którym Demokraci i Republikanie wyłoniają swych kandydatów na przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. W następnej kolejności prawybory odbędą się w sobotę w Wyoming (tylko Republikanie) i 8 stycznia - w New Hampshire. Seria prawyborów zakończy się 3 czerwca głosowaniem w Montanie, Nowym Meksyku i Południowej Dakocie. Kto zostanie kandydatem z ramienia Republikanów?

Zobacz powiekszenie
Fot. MIKE THEILER REUTERS
Rudolph Giuliani
Zobacz powiekszenie
Fot. SAUL LOEB AFP
Michael Dale Huckabee
Zobacz powiekszenie
Fot. Cheryl Senter AP
Mitt Romney
Zobacz powiekszenie
Fot. J. SCOTT APPLEWHITE AP
John McCain
Zobacz powiekszenie
Fot. LAWRENCE JACKSON AP
Fred Thompson
Zobacz powiekszenie
Fot. Evan Vucci AP
Ron Paul
Zobacz powiekszenie
Duncan Hunter
Rudolph Giuliani

Zaczynał jako prokurator, potem został urzędnikiem Departamentu Sprawiedliwości. Jego kariera polityczna nabrała impetu, gdy został burmistrzem Nowego Jorku. Popularność zdobył najpierw zdecydowanie walcząc z przestępczością, a później gdy przewodził nowojorczykom w czasie ataków terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Jego postawa podczas akcji ratunkowej w World Trade Center przyniosła mu tytuł Człowieka Roku 2001 tygodnika "Time", a także Order Imperium Brytyjskiego, otrzymany z rąk królowej Elżbiety II.

Giuliani jest członkiem liberalnego skrzydła Partii Republikańskiej. Jako zwolennik prawa do przerywania ciąży, czy ochrony mniejszości seksualnych, przysporzył sobie krytyków ze strony konserwatywnego odłamu partii.

Jeśli Giulianiemu uda się jednak zdobyć nominację z ramienia Republikanów może mieć szansę na walkę o prezydenturę z żoną Billa Clintona - Hillary. Do tego politycznego starcia mogło już dojść w 2000 roku w wyborach do Senatu, ale Giuliani wycofał się z przyczyn zdrowotnych (rak prostaty). Nieoficjalnie mówiono, iż jego szanse zostały podkopane, gdy przyznał się do zdrady małżeńskiej z sekretarką.

Michael Dale Huckabee

Wieloletni gubernator Arkansas pokazał, że należy do konserwatywnego skrzydła Partii Republikańskiej. Zdecydowany przeciwnik aborcji i praw dla par homoseksualnych. Konserwatywne poglądy Huckabee może tłumaczyć fakt, iż był on pastorem baptystycznym, a przez dwa lata był nawet przewodniczącym konferencji baptystycznej stanu Arkansas.

W swojej kampanii podkreśla, że chce zająć się przede wszystkim systemem edukacji, opieką zdrowotną, ekologią i infrastrukturą.

Huckabee jest też zapalonym muzykiem. Gra na gitarze basowej w zespole rock'n'rollowym - Capital Offense.

Mitt Romney

Najbardziej znany z organizacji zimowej olimpiady w Salt Lake City (stał na czele komitetu organizacyjnego). Później jako gubernator Massachusetts chciał przywrócić w tym stanie karę śmierci, co spotkało się z ostrą krytyką nie tylko ze strony demokratów, ale i samych republikanów.

W 2004 roku prowadził kampanię urzędującego prezydenta George'a W. Busha w Massachusetts i Michigan. Bush przegrał w obu tych stanach. Romney pomimo tego niepowodzenia uznawany jest za świetnego mówcę i bardzo dobrego zarządcę. Problemem dla wielu Amerykanów może się jednak okazać jego wiara. Romney jest bowiem mormonem, co w Stanach Zjednoczonych może nie przysporzyć mu zbyt wielu zwolenników.

John McCain

Senator Partii Republikańskiej. Jego ojcem był admirał marynarki wojennej USA John S. McCain, Jr. Kontynuując tradycje rodzinne John McCain wstąpił do marynarki, gdzie służył jako pilot. Brał udział w wojnie w Wietnamie, gdzie w 1967 został wzięty do niewoli. Przebywał w niej przez 6 lat, co przyniosło mu szczególne uznanie. Jako syn admirała miał bowiem możliwość wcześniejszego wyjazdu z Wietnamu, ale odmówił opuszczenia swoich towarzyszy. Posiada liczne odznaczenia wojskowe m.in. Purpurowe Serce, czy Legię Zasługi.

Już w 2000 roku ubiegał się o nominację Republikanów na urząd prezydenta. Wygrał prawybory w stanach New Hampshire, Michigan, Arizona, Rhode Island, Connecticut i Vermont. Nominację uzyskał jednak wówczas George W. Bush.

McCain coraz częściej łączony jest z niepopularną wojną w Iraku (był zwolennikiem wysłania tam dodatkowych sił amerykańskich), co może fatalnie wpłynąć na jego szanse w prezydenckich wyborach.

Fred Dalton Thompson

Jedna z barwniejszych postaci wśród kandydatów na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Obiecujący prawnik (brał udział w senackim śledztwie w sprawie afery Watergate), znany aktor (odtwórca roli prokuratora okręgowego w serialu "Prawo i bezprawie" i drugoplanowy aktor w takich filmach, jak "Polowanie na Czerwony Październik", czy "Szklana pułapka 2"), aż w końcu ambitny polityk (w latach 1994 - 2003 republikański senator ze stanu Tennessee) i ekspert od spraw bezpieczeństwa narodowego. Thompson uważany jest za umiarkowanego przedstawiciela Partii Republikańskiej (opowiedział się przeciwko impeachmentowi prezydenta Billa Clintona).

Aktorstwo porzucił w okresie kadencji w Senacie, aby powrócić do niego po jej zakończeniu.

Ron Paul

W Izbie Reprezentantów zasiadał dziewięciokrotnie. Po 20 latach zdecydował, że ponownie spróbuje swoich sił w walce o stanowisko prezydenta USA. W 1988 robił to z ramienia Partii Libertariańskiej. Poglądy Paula nie są zbytnio konserwatywne -Libertarianie postulują nieograniczoną swobodę dysponowania własną osobą i własnością, o ile tylko postępowanie to nie ogranicza swobody dysponowania swoją osobą i własnością komuś innemu. W kwestiach społecznych Ron Paul popiera więc legalizację marihuany, choć sprzeciwia się aborcji, a także małżeństwom homoseksualnym, jednocześnie będąc przeciwnym regulacji tych kwestii przez państwo. Z racji sprzeciwu wobec zwiększaniu podatków Ron Paul otrzymał tytuł "Najlepszego Przyjaciela Podatników".

Z wykształcenia Paul jest lekarzem. Przyjął ponad 4000 porodów.

Duncan Hunter

Jako kongresman z Kalifornii dał się poznać jako sojusznik amerykańskiej armii. Podobnie jak inny kandydat republikanów - John McCain - Hunter jest bowiem weteranem wojny wietnamskiej (służył w elitarnych oddziałach spadochroniarzy i Rangersach). Za zasługi dla amerykańskiej armii został odznaczony Brązową Gwiazdą.

Kongresman opisywany jest też jako wróg nielegalnych imigrantów. Ponadto, jeśli zostanie wybrany na prezydenta USA, ma zamiar podjąć twarde negocjacje handlowe z Chinami.

Kandydaci Partii Demokratycznej

Opr. Robert Kowalik, Gazeta.pl
2008-01-03, ostatnia aktualizacja 2008-01-03 21:42

Iowa jest pierwszym stanem USA, w którym Demokraci i Republikanie wyłaniają swych kandydatów na przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. W następnej kolejności prawybory odbędą się w sobotę w Wyoming (tylko Republikanie) i 8 stycznia - w New Hampshire. Seria prawyborów zakończy się 3 czerwca głosowaniem w Montanie, Nowym Meksyku i Południowej Dakocie. Kto zostanie kandydatem z ramienia Demokratów?

Zobacz powiekszenie
Fot. JIM BOURG REUTERS
Hillary Clinton
Zobacz powiekszenie
Fot. M. Spencer Green AP
Barack Obama
Zobacz powiekszenie
Fot. JOHN GRESS REUTERS
John Edwards
Zobacz powiekszenie
Fot. Paul Sancya AP
Bill Richardson
Zobacz powiekszenie
Fot. Paul Sakuma AP
Chris Dodd
Zobacz powiekszenie
Fot. Charlie Neibergall AP
Dennis Kucinich
Zobacz powiekszenie
Fot. Evan Vucci AP
Joe Biden
Zobacz powiekszenie
Fot. Jim Cole ASSOCIATED PRESS
Mike Gravel
Hillary Clinton

Przez wiele miesięcy główna kandydatka Partii Demokratycznej w zbliżających się wyborach prezydenckich w USA. Jednak przed prawyborami w stanie Iowa sondaże dawały jej 28 proc. na wygraną w wyścigu o nominację z ramienia swojej partii, mniej więcej tyle samo co jej głównym konkurentom: Barackowi Obamie i Johnowi Edwardsowi.

Jej kariera polityczna obfituje w ewenementy. Była pierwszą w historii pierwszą damą, która ubiegała się o urząd senatora. W listopadzie 2000 roku została pierwszą kobietą senator z Nowego Jorku. Na drugą kadencję została wybrana w listopadzie 2006 roku. W latach 1993-2001 dzielnie znosiła blaski i cienie prezydentury swego męża. Przetrwała kryzys małżeński i przyznanie się męża do zdrady. Jako pierwsza dama zasłynęła broniąc praw dzieci i kobiet, jednak fiaskiem zakończyła się jej próba aktywniejszego zaistnienia w polityce. Przygotowany pod jej kierownictwem projekt reformy ochrony zdrowia został skrytykowany przez ekspertów. Do polityki powróciła zasiadając w senatorskim fotelu. Na początku ubiegłego roku zadeklarowała oficjalnie chęć kandydowania na urząd prezydenta USA. Triumfalnie oświadczyła: "I'm in, I'm in it to win".

Kandydatura Hillary wzbudza spore emocje i ostro polaryzuje opinie Amerykanów. Przede wszystkim dlatego, że ma poważne szanse być pierwszym w historii USA prezydentem kobietą. Głównym zarzutem wysuwanym przez oponentów Clinton jest jej niestałość poglądów. Najbardziej widoczne jest to w sprawie interwencji w Iraku. Początkowo głosowała "za", do dziś nie potrafi oficjalnie jednak przyznać się czy był to błąd czy nie.

Barack Obama

Ten 45-letni czarnoskóry profesor prawa z Harvardu ma niespodziewanie spore szansę na elekcję z ramienia Demokratów. Syn emigranta z Kenii i białej Amerykanki (rodzice rozwiedli się gdy miał dwa lata), wychowywał się w Indonezji i w Honolulu. Choć w młodości nie był zbyt grzecznym chłopcem (pił i palił marihuanę do czego przyznał się w autobiografii) udało mu się jednak odebrać solidne wykształcenie, m.in. został pierwszym od 104 lat czarnoskórym redaktorem naczelnym "Harvard Law Review". Zaraz po studiach jako pracownik socjalny pomagał biednym na ulicach Chicago, choć miał papiery na to, by otworzyć intratną kancelarię prawniczą.

W 1996 roku Obama został wybrany do Senatu stanu Illinois, gdzie został przewodniczącym komisji zdrowia i opieki społecznej. Cztery lata później przegrał walkę o partyjną nominację w wyborach do Izby Reprezentantów USA. Do Senatu dostał się w 2004 roku. Pomogło mu błyskotliwe przemówienie podczas konwencji prezydenckiej Partii Demokratycznej w Bostonie. Wzywał w nim do politycznego kompromisu i polityki ponad podziałami.

W swojej walce o elekcję z ramienia Demokratów Obama prezentuje dość radykalny pakiet poglądów: jest za legalnością aborcji, upomina się o prawa homoseksualistów, jest zwolennikiem kontroli dostępu do broni, ograniczonego stosowania kary śmierci, a także stworzenia programu legalizacji pobytu imigrantów. Najważniejsze mogą jednak okazać się zdecydowane veto w sprawie wojny w Iraku, oraz to, że jest żywą wykładnia amerykańskiego mitu "self made-mana". Jego krytycy wytykają mu przede wszystkim brak doświadczenia w polityce, nazywając go ironicznie "rock star" czy też "beach babe".

John Edwards

Jego szanse na nominację są dość mocne, choć nie jest tak barwną postacią jak Clinton czy Obama. Edwards otarł się już o najwyższy urząd, kiedy to w 2004 roku jako zastępca Johna Kerry'ego nieznacznie przegrał walkę o wice-prezydencki fotel. W prawyborach przed czterema laty zajął drugie miejsce.

Edwards był pierwszą osobą w swojej rodzinie, która uczęszczała na wyższe studia. Uzyskał dyplom bakałarza (licencjata) z technologii przemysłu włókienniczego, a następnie dyplom prawniczy na Uniwersytecie Karoliny Północnej. Pierwsze 20 lat pracy poświęcił karierze prawniczej. Zdobył sławę jako wyjątkowo sprawny adwokat walcząc o odszkodowania dla osób poszkodowanych przez lekarzy i szpitale. Zdobył też spore pieniądze i, co ważne, doszedł do nich w sposób uczciwy i zaczynając od zera.

Dopiero w 1996 roku zajął się polityką do czego skłoniła go śmierć syna w wypadku samochodowym. Doszedł do stanowiska senatora z Północnej Karoliny. Jego program czasem kluczy drogą środka: chce zalegalizować pobyt imigrantów ale i uszczelnić granicę z Meksykiem; jego zdaniem o homoseksualistach powinny decydować władze stanowe, choć osobiście nic przeciwko nim nie ma; głosował za inwazją na Irak, ale potem uznał to za błąd. Innym razem skręca w lewo, kiedy mowa o legalizacji aborcji, zmniejszeniu przepaści między bogatymi i biednymi, czy też rozprawieniu się z grupami interesów w Waszyngtonie. John Edwards jest konsekwentny. Przed czterema laty od razu zgłosił się do ponownej walki z republikanami. Jest też twardy i zdecydowany. Przed pierwszym starciem w Iowa urządził 36-godzinny maraton przedwyborczy. Dzielnie pomaga mu chora na raka żona Elizabeth.

Bill Richardson

60-letni Richardson ma za sobą długą karierę polityczną. Był m.in. przez trzy lata sekretarzem energii w rządzie Billa Clintona. Przede wszystkim jednak Richardson znany jest jako gubernator Nowego Meksyku. Sam określa tę posadę: "Najlepsza robota jaką miałem". Jego sukces na południu Stanów to przede wszystkim zmniejszenie podatków. Opowiada się m.in. za edukacją seksualną, legalną i bezpieczną aborcją, minimalną płacą dla nauczycieli i powszechnym systemem ochrony zdrowia. Jako demokrata popiera jednak niespodziewanie karę śmieci i powszechny dostęp do broni palnej. Na początku wspierał interwencję w Iraku, ale obecnie jest za wycofaniem wojsk.

Richardson ma pewne doświadczenie na arenie międzynarodowej. Przez rok piastował funkcję ambasadora USA przy ONZ przejmując schedę po Madeleine Albright. Wielokrotnie podróżował do Północnej Korei jako negocjator, walczył również o prawa więźniów politycznych na Kubie. Czterokrotnie nominowany był do pokojowej Nagrody Nobla. Jeśli zostanie wybrany, będzie pierwszym prezydentem meksykańskiego pochodzenia. W notowaniach przedwyborczych zbierał około 10 proc. głosów.

Chris Dodd

Senior senator ze stanu Connecticut, skąd wybierany jest bez przerwy od 1980 roku. Dokonał tego jako pierwszy senator z tego stanu. Pochodzi ze starej katolickiej rodziny o irlandzkich korzeniach. Obecnie jest przewodniczącym senackiej komisji bankowej. Zarzuca mu się, że jego kampania prezydencka jest finansowana przez przemysłowców, zrzeszonych w komisji, której przewodniczy. Dodd proponuje wycofanie wojsk z Iraku w ciągu jednego roku. Sam nazywa siebie czarnym koniem wyborów, choć podobnie jak Kucinichowi i Bidenowi, prognozy dają nie więcej niż 1 proc. głosów.

Dennis Kucinich

Nazwisko odziedziczył po ojcu, kierowcy ciężarówki pochodzącym z Chorwacji. Urodził się i niemal całe życie związany był z Cleveland w stanie Ohio. W 1977 roku został burmistrzem tego miasta, stając się najmłodszą osobą w historii USA pełniącą tę funkcję. Był to dość burzliwy czas w historii miasta. Kucinich wszedł w konflikt z mafią, po tym jak sprzeciwił się sprzedaży elektrowni miejskiej. Mafia planowała nawet zamach na jego życie.

Jego późniejsze przygody pełne są wzlotów i upadków, włączając w to bankructwo, związek z aktorką Shirley Maclaine, fotel radnego Cleveland i w końcu wycofanie się z polityki w latach 80. W 1996 roku Kucinich powrócił i to od razu jako przedstawiciel 10. obwodu z Ohio w Izbie Reprezentantów. To jego trzecie z rzędu podejście do prezydentury. Sam określa swoje poglądy jako centrum Partii Demokratycznej.

Joe Biden

Urodzony w 1942 roku Biden sześć razy z rzędu został senatorem ze stanu Delaware. Obecnie jest przewodniczącym senackiej komisji spaw zagranicznych w Kongresie USA. To już trzecia kampania prezydencka Joe Bidena. Poprzednio bez powodzenia stawał w szranki w 1988 i 2004 roku. W swoim obecnym programie wyborczym zwraca uwagę, że Ameryka jest nie tylko zagrożona przez terrorystów, ale równie poważnie przez brak systemu zdrowotnego, przestępczość i zależność energetyczną opartą o czerpanie ropy naftowej z niestabilnych regionów świata. Biden dołączył do krytyków interwencji w Iraku nazywając ją największą porażką polityki zagranicznej USA nowożytnych czasów.

Mike Gravel

Ten 78-letni były senator z Alaski zasłynął w na początku lat 70. kiedy to zdecydowanie wystąpił przeciwko poborowi do wojska w czasie trwania wojny w Wietnamie. Przyczynił się też do publikacji w New York Timesie tzw. Dokumentów Pentagonu - ściśle tajnych historii dogorywającej wojny w Wietnamie napisanych dla wąskiego grona decydentów. Dziś Gravel wykorzystuje kampanię wyborczą m.in. do popularyzacji demokracji bezpośredniej - systemu politycznego, w którym decyzje podejmuje się przez głosowanie ludowe, w którym wziąć udział mogą wszyscy obywatele uprawnieni do głosowania. Jako pacyfista jest oczywiście za natychmiastowym wycofanie wojsk z Iraku.

Prawybory w USA. Ostatnia prosta przed New Hampshire

Aleksander Daukszewicz
2008-01-07, ostatnia aktualizacja 2008-01-07 20:31

Po dramatycznym starciu w Iowa przyszła pora na prawybory prezydenckie w stanie New Hampshire. W ostatnim dniu przygotowań, kandydatów walczących o partyjne nominacje czeka morderczy maraton publicznych wystąpień, przemówień, bankietów i spotkań z wyborcami. Czy umocnią one pozycję dotychczasowych liderów? Według najnowszych sondaży faworytami są Barack Obama i John McCain.

Zobacz powiekszenie
Fot. BRIAN SNYDER REUTERS
Łzy w oczach Hillary Clinton?
Kandydaci Demokratów | Kandydaci Republikanów

Największą przegraną prawyborów w Iowa okazała się Hillary Clinton. Była pierwsza dama przegrała nie tylko ze swoim głównym oponentem Barackiem Obamą, ale także z plasującym się teoretycznie dalej w rankingach popularności Johnem Edwardsem. Czy tym razem będzie inaczej?

Jak pisze na swoim blogu Marcin Gadziński z "Gazety Wyborczej" wśród komentarzy pojawiły się i takie, że Hillary Clinton może się wycofać po dotkliwej porażce. Według różnych źródeł podczas spotkania z wyborcami w kawiarni w Portsmouth, w oczach byłej pierwszej damy widać było łzy. Więcej

Najnowsze sondaże opublikowane przez USA Today i CNN sugerują, że pani Clinton może liczyć jedynie na drugie miejsce. Barack Obama utrzymuje nad panią senator przewagę mogącą wynosić, nawet trzynaście punktów procentowych. Lider Demokratów ma zatem realne szanse umocnić swoją pozycję.

Sondaż przeprowadzony dla USA Today daje Obamie 41% głosów, na Hillary Clinton zagłosuje 28% wyborców. Dane przytaczane przez CNN mówią o 39% poparcia dla Baraka Obamy, 29% dla byłej pierwszej damy i 16 dla Johna Edwardsa.

Sytuację Hillary Clinton komplikuje trzeci kandydat Demokratów, John Edwards, który w weekendowych debatach telewizyjnych wspierał Baracka Obamę. Ten niecodzienny sojusz jest szeroko komentowany. Pojawiają się nawet sugestie, że Edwards nie myśli już o prezydenturze, widzi się natomiast w roli wiceprezydenta u boku Obamy.

Tymczasem Edwards z kampanii wcale się nie wycofuje, nadaje jej natomiast bardziej emocjonalny ton. Przed wtorkowymi prawyborami wystąpił w otoczeniu rodziny tragicznie zmarłej Nataline Sarkisyan. W zeszłym miesiącu kompania ubezpieczeniowa, wbrew wcześniejszym ustaleniom, nie wypłaciła pieniędzy na drogą operację przeszczepu wątroby siedemnastolatki. Dziewczyna zmarła. Edwards, który aktywnie wspierał walkę rodziny Sarkisyan o pieniądze, występuje obecnie w roli krytyka amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej.

Ciekawie wygląda także sytuacja wśród Republikanów. Mike Huckabee, który nieoczekiwane wygrał pierwsze prawybory, nie ma raczej szans na zwycięstwo. Z sondażu CNN wynika, że kandydat Chucka Norrisa w New Hampshire będzie dopiero trzeci. Na pierwsze miejsce wysuwa się bowiem wielki przegrany z Iowa, senator John McCain. McCain przez ostatnie dni wymieniał ciosy ze swoim głównym oponentem Mittem Romneyem. Z walki tej wyszedł z sześcioprocentową przewagą w sondażach, liczy jednak na więcej i zapowiada, że może pokonać nawet Obamę.

Sondaż CNN potwierdza odradzającą się przewagę McCaina, dając mu 32% głosów. Następni są Romney z 26% poparciem i Huckabee, który może liczyć na 14% głosów.

Prawybory w New Hampshire są dla kandydatów dodatkowo ważne z tego powodu, że przypominają prawdziwe wybory z otwartymi lokalami wyborczymi, urnami i kartami do głosowania. Pod tym względem są bardziej miarodajne niż te w Iowa, gdzie tradycyjnie głosuje się na lokalnych zebraniach członków partii, którzy wspólnie wyrażają poparcie dla poszczególnych kandydatów.

sobota, 5 stycznia 2008

Sondaż: wybory prezydenckie w Gruzji wygrał Saakaszwili

asz, PAP, IAR
2008-01-05, ostatnia aktualizacja 2008-01-05 23:08
Zobacz powiększenie
Kolejka przed lokalem wyborczym w stolicy Gruzji
Fot. Sergey Ponomarev AP

Według pierwszych sondaży, dzisiejsze wybory prezydenckie w Gruzji wygrał Micheil Saakaszwili. Opozycja oskarżyła już związaną z Saakaszwilim ekipę sprawującą władzę o "poważne naruszenia" w trakcie wyborów.

Zobacz powiekszenie
Fot. SERGEI GRITS AP
Mieszkaniec Tbilisi wrzuca głos do urny, 05.01.2008
Zobacz powiekszenie
Fot. SERGEI GRITS AP
Saakaszwili z żoną Sandrą i synek Nicholasem przed lokalem wyborczym w Tbilisi
Nieoficjalne wyniki sondaży podała telewizja Rustavi2. Wynika z nich, że Saakaszwili uzyskał 53,8 procent głosów. Jego główny konkurent - Lewan Gaczecziładze - uzyskał jedynie 28,3 procent głosów. Trzeci był opozycyjny magnat medialny Bardi Patarkacziszwili, który zdobył tylko 6 procent poparcia. Margines błędu w tym sondażu wynosi trzy procent.

Zupełnie inne wyniki badań podaje tymczasem jeden z ukraińskich instytutów badawczych. Według tych sondaży, wygrał Lewan Gaczecziładze z 30-procentowym poparciem, a drugi był Micheil Saakaszwili z wynikiem 24 procent. W pierwszych komentarzach gruzińscy eksperci twierdzą jednak, że sondaż ten jest mało wiarygodny.

Frekwencja w wyborach w Gruzji wyniosła prawdopodobnie około 50 procent.

"Sukces Gruzji zależy od tego momentu"

Prezydent Saakaszwili pojawił się dzisiaj w lokalu wyborczym w centrum Tbilisi w towarzystwie żony - obywatelki Holandii, i dwóch synów. - Dla tego regionu Gruzja jest historią wielkiego sukcesu. Teraz to od ludzi zależy, czy ten sukces będzie trwał nadal - mówił Saakaszwili po oddaniu głosu.

Jego główny rywal, kandydat opozycji Lewan Gaczecziładze, jeszcze w przeddzień głosowania zapowiedział, że nie uzna wyników wyborów, bowiem zostały one "z góry sfałszowane". Oprócz Gaczecziładzego i Saakaszwilego w wyborach startowało jeszcze pięciu kandydatów.

Opozycja oskarża

Gruzińska opozycja oskarżyła władze o "poważne naruszenia" podczas wyborów. Przedstawicielka opozycji Tina Chidaszeli powiedziała, że "wiele złego dzieje się w lokalach wyborczych". - Niektóre punkty otwarto po godzinie 8.00 rano (godz. 5 czasu polskiego), a w kilku lokalach otwarto urny i sprawdzano głosy - dodała.

Tymczasem rzecznik Centralnej Komisji Wyborczej oświadczył, że "wybory przebiegały w spokojnej atmosferze bez poważnych naruszeń". Głosowanie monitorował tysiąc obserwatorów, w tym czterystu z OBWE.

Obecne przedterminowe wybory Saakaszwili zaproponował, aby rozwiązać kryzys społeczno-polityczny, którego przejawem były listopadowe demonstracje antyrządowe i zamieszki. Wybory są połączone z referendum w sprawie daty wyborów parlamentarnych i członkostwa Gruzji w NATO.

piątek, 5 października 2007

"Puszy się jak paw, a jest tylko małym kaczątkiem"

Lepper obśmiewa premiera Kaczyńskiego:

Andrzej Lepper nie oszczędzał dziś premiera. "Puszy się jak paw, a jest tylko małym kaczątkiem" - wyśmiewał Jarosława Kaczyńskiego. Nawet kotu premiera się dostało. "Przecież kot tyle nie kosztuje, żeby pan premier nie mógł mieć własnego konta" - kpił. W atmosferze rodem ze szkolnej akademii, przy dźwięku werbli i łopocie wprowadzanych sztandarów, Samoobrona rozpoczęła swoją konwencję programową.

"Witamy Andrzeja Leppera, witamy Leszka Millera, witamy Piotra Ikonowicza" - przekrzykiwał aplauz zgromadzonych prowadzący imprezę. "To nasi trzej muszkieterowie, którzy poprowadzą nas do zwycięstwa!".

A sukces wyborczy ma przynieść program gospodarczy Samoobrony. "Inni czerpią z niego pełnymi garściami" - grzmiał Lepper. I krytykował telewizję publiczną, która nie daje jego partii dostatecznie dużo czasu antenowego. Żalił się, że nawet Partia Kobiet jest częściej na antenie niż Samoobrona.

Program Samoobrony "Człowiek - Środowisko - Gospodarka" ma służyć rozwojowi rolnictwa, budownictwa, wzrostowi gospodarczemu i... powrotowi do kraju z zagranicy młodych Polaków