poniedziałek, 12 listopada 2007

Można wystąpić o unieważnienie zawartego małżeństwa

Rozstrzygnięcie sądu administracyjnego nie oznacza automatycznego nieistnienia małżeństw zawartych przed nieprawidłowo powołanym kierownikiem urzędu stanu cywilnego.

ORZECZENIE

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach rozstrzygnął, że działający od pół roku kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Bytomiu został powołany nieprawidłowo. W tym czasie udzielił on ok. 200 ślubów. Gazeta Prawna jako pierwsza pisała o konsekwencjach, jakie mogą grozić samorządom, które nie przeprowadziły konkursu na to szczególne stanowisko.

- Wojewoda zaskarżył do sądu uchwałę Rady Miejskiej z Bytomia o powołaniu kierownika USC bez konkursu. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach stwierdził nieważność uchwały radnych (sygn. akt IV Sa/GL 928/07) i przyznał racje wojewodzie - wyjaśnia Leszek Trepka ze śląskiego urzędu wojewódzkiego.

Sąd wskazał, że sprawa należy do właściwości sądów administracyjnych, bo dotyczy prawidłowości powołania na stanowisko związane z wykonywaniem funkcji publicznych, a nie stosunku pracy.

- W uzasadnieniu sąd wskazał, że kierownik USC jest pracownikiem samorządowym zatrudnionym na pod-stawie mianowania lub umowy o pracę. Nie jest zatrudniany na podstawie powołania, wbrew literalnemu brzmieniu przepisów prawa o aktach stanu cywilnego. Oznacza to, że konieczne jest przeprowadzenie konkursu - wyjaśnia Leszek Trepka.

Podobne orzeczenia zapadły w wojewódzkich sądach administracyjnych w Lublinie, Łodzi, a także w NSA, do którego odwołali się radni z Rychwału (sygn. II OSK 1445/07).

- Sąd pokreślił wyraźnie, że jego orzeczenie nie oznacza nieistnienia małżeństw zawartych przed nieprawidłowo powołanym kierownikiem USC, bo rozstrzyganie w tej kwestii nie należy do sądów administracyjnych - wskazuje Leszek Trepka.

Wyrok oznacza jednak, że wszystkie działania podjęte zostały przez podmiot nieuprawniony i umożliwia każdemu wystąpienie do sądu powszechnego o stwierdzenie nieistnienia małżeństwa.

- W sytuacji gdy nie zostanie spełniona którakolwiek z ustawowych przesłanek zawarcia małżeństwa, każdy, kto ma w tym interes prawny, może wystąpić z powództwem o ustalenie nieistnienia małżeństwa - wyjaśnia Patrycja Hryniewicz, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Podobny los spotka akty stanu cywilnego.

Małżonkowie, którzy poniosą szkody wynikłe z działania samorządów, mogą dochodzić odszkodowania oraz zadośćuczynienia.

Wyrok w sprawie Bytomia nie jest prawomocny i miasto rozważa wniesienie skargi do NSA.

Strefa Gazy: Dziesiątki tysięcy ludzi zgromadziły się w centrum miasta

jas, PAP
2007-11-12, ostatnia aktualizacja 2007-11-12 12:02
Zobacz powiększenie
Malarz tworzy podobiznę Arafata na murze
Fot. STR REUTERS

Dziesiątki a być może nawet setki tysięcy ludzi zgromadziły się w poniedziałek rano w centrum Miasta Gaza z okazji obchodów trzeciej rocznicy śmierci bojownika o prawa palestyńskie Jasera Arafara.

Zobacz powiekszenie
Fot. KHALIL HAMRA AP
Palestyńskie dzieci modlą się przy podobiźnie Jasira Arafata
Zobacz powiekszenie
Fot. KHALIL HAMRA AP
Palestyńskie dzieci trzymają świeczki i podobizny Jasira Arafata
Zobacz powiekszenie
Fot. IBRAHEEM ABU MUSTAFA REUTERS
Palestyńskie dzieci podczas ceremonii upamiętniającej śmierć Jasira Arafata
Według agencji AFP, w Gazie mogło zgromadzić się nawet do 250-300 tysięcy ludzi.

Manifestacja w Gazie organizowana jest przez związaną z prezydentem Autonomii Mahmudem Abbasem organizację Al-Fatah. Nad tłumem uczestników tej największej jak do tej pory manifestacji Fatahu w Gazie widnieją portrety Arafata oraz żółte sztandary organizacji i flagi palestyńskie.

Bezpośrednio przed uroczystościami proprezydencki Fatah zaapelował do swych zwolenników, by przybyli bez broni, co pozwoliłoby uniknąć starć z rywalizującym z Fatahem Hamasem.

Wzmocniono siły porządkowe w Gazie

Kontrolujący Strefę Gazy a rywalizujący z Fatahem radykalny ruch Hamas przed poniedziałkową manifestacją postawił swych bojowników w stan gotowości, wzmacniając środki bezpieczeństwa w mieście.

Organizacja palestyńska Hamas postawiła w Strefie Gazy w poniedziałek w stan gotowości zbrojne oddziały w związku z planowanymi przez proprezydencką Al-Fatah obchodami trzeciej rocznicy śmierci Jasera Arafata.

Bojówki Hamasu wzmocniły ochronę budynków administracji Strefy. Ustawiono posterunki drogowe.

W poniedziałek dobiegają końca trzydniowe palestyńskie obchody rocznicy śmierci - 11 listopada 2004 roku - lidera palestyńskiej walki o prawo do samostanowienia Jasera Arafata.

Obchody na Zachodnim Brzegu

W niedzielę główne uroczystości rocznicowe odbywały się w Ramalli na Zachodnim Brzegu Jordanu. W Gazie siły Hamasu udaremniły podjętą przez związanych z Fatahem studentów próbę zorganizowania wiecu w mieście. Doszło do starć, w których co najmniej trzech demonstrantów zostało poważnie rannych. Kilka osób zatrzymano. Zdaniem obserwatorów, sytuacja może powtórzyć się w poniedziałek w czasie wiecu Fatahu.

W niedzielę prezydent Autonomii Mahmud Abbas na uroczystościach rocznicowych w Ramalli oddał hołd Jaserowi Arafatowi; wykorzystał też okazję, by podkreślić "historyczną szansę" dla powstania niepodległej Palestyny, jaką stanowić mają planowane przed końcem roku rozmowy bliskowschodnie w Annapolis w Stanach Zjednoczonych.

Abbas odsłonił uroczyście w sobotę w Ramalli kamienno-szklane mauzoleum Jasera Arafata.

Arafat o niepodległą Palestynę walczył przez kilkadziesiąt lat. Był (od 1996 r.) prezydentem Autonomii Palestyńskiej a wcześniej - przewodniczącym Organizacji Wyzwolenia Palestyny i założycielem w 1958 roku partii Fatah. Otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 1994 roku wraz z politykami Izraela Icchakiem Rabinem i Szimonem Peresem. W ostatnich latach życia był krytykowany za dyktatorski sposób rządzenia. Zmarł 11 listopada 2004 roku we francuskim szpitalu wojskowym w wieku 75 lat.

Obrona Andrzeja Leppera złożyła zażalenie na kaucję

ulast, PAP
2007-11-12, ostatnia aktualizacja 28 minut temu

Obrona lidera Samoobrony Andrzeja Leppera, podejrzanego w tzw. seksaferze, skierowała w poniedziałek do łódzkiego sądu zażalenie w sprawie zastosowania przez prokuraturę poręczenia majątkowego. W zażaleniu adwokaci Leppera proponują zamianę 50 tys. zł kaucji na poręczenie osobiste.

Zobacz powiekszenie
Fot. Sergiusz Pęczek / AG
Andrzej Lepper po przesłuchaniu w łódzkiej prokuraturze
Prokuratura przedstawiła Lepperowi zarzuty: kilkukrotnego żądania i przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Anety Krawczyk oraz usiłowania doprowadzenia innej działaczki Samoobrony do obcowania płciowego. Liderowi Samoobrony grozi do 8 lat więzienia. Lepper nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Prokuratura zastosowała wobec niego poręczenie majątkowe, uznając taki środek zapobiegawczy za wystarczający.

Termin na wpłacenie przez Leppera kaucji upływa w poniedziałek o północy. Jak poinformował jeden z adwokatów Leppera, mec. Wiesław Żurawski, w poniedziałek zażalenie zostało wysłane do sądu pocztą. W zażaleniu obrońcy Leppera przekonują, że nie ma wysokiego stopnia prawdopodobieństwa popełnienia czynów zarzuconych Lepperowi.

Mecenas podkreślił także, że nie ma przesłanki dla stosowania środka zapobiegawczego wobec Leppera. Przypomniał, że takie środki stosowane są w celu prawidłowego zabezpieczenia toku postępowania karnego, a jego zdaniem "trudno nawet przypuszczać, żeby Andrzej Lepper próbował się uchylać od stawiania się w prokuraturze czy próbował cokolwiek w sprawie mataczyćń.

Dodał, że jeżeli mimo wszystko sąd uzna, że zachodzi potrzeba zabezpieczenia postępowania, to obrona zaproponowała poręczenie "osoby godnej zaufania". Nie chciał ujawnić, kto poręczył za lidera Samoobrony.

Na razie nie wiadomo, kiedy łódzki sąd rejonowy rozpozna zażalenie obrony na kaucję.

Lider Samoobrony został w czwartek przesłuchany jako podejrzany w tzw. seksaferze w Samoobronie. Prokuratura przedstawiła mu dwa zarzuty: kilkukrotnego żądania i przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Anety Krawczyk oraz usiłowania doprowadzenia innej działaczki Samoobrony do obcowania płciowego. Do obu przestępstw - zdaniem prokuratury - miało dojść przy wykorzystaniu stosunku zależności kobiety w ramach struktury Samoobrony. Według śledczych, w przypadku Anety Krawczyk łączyło się to ze zgodą podejrzanego na zatrudnienie jej w biurze poselskim Stanisława Łyżwińskiego. W obu przypadkach do przestępstwa miało dochodzić wspólnie i w porozumieniu z Łyżwińskim. Lepper nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił odpowiedzi na pytania śledczych i obrońców.

Komorowski: Los mandatu Ołdakowskiego powinien rozstrzygnąć TK

ulast, jas, IAR, PAP
2007-11-12, ostatnia aktualizacja 43 minuty temu

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiedział w poniedziałek, że zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie, czy dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski może jednocześnie sprawować mandat poselski. To nie jest problem polityczny, ale czysto prawny - ocenił.- Decyzja marszałka o zwróceniu się w tej sprawie do TK jest słuszna - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski.

- Nie poglądy prawników, ale ustawy decydują o tym, kto powinien zrezygnował z mandatu poselskiego. Chodzi o ustawę o mandacie posła i senatora oraz o ustawę o pracownikach kultury. Wszyscy dyrektorzy szkół, szpitali, bibliotek zrezygnowali ze swoich funkcji. Pan Ołdakowski - nie. Trybunał Konstytucyjny będzie musiał zbadać te dwie ustawy i mankamenty spójności tych ustaw - powiedział Komorowski w radiowych "Sygnałach Dnia".

- Marszałek Komorowski podjął słuszną decyzję, przyjmując, że w tej kwestii do powinien się zwrócić do Trybunału Konstytucyjnego - tak krok marszalka Sejmu ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski.

Komorowski: Nie będę Ołdakowskiemu utrudniał pełnienia funkcji posła

- Nie marszałek, który jest też politykiem, a TK powinien takie wątpliwości rozstrzygać - podkreślił.

Komorowski dodał, że jeszcze w poniedziałek będzie konsultował się z prawnikami w sprawie skierowania wniosku do TK.

Komorowski zapewnił, że w sprawie Ołdakowskiego nie ma żadnych podtekstów politycznych. Chodzi tylko o problem równości wszystkich wobec prawa.

Dodał, że zrobi, co będzie mógł, aby nie utrudniać Janowi Ołdakowskiemu pełnienia funkcji posła. Bronisław Komorowski powiedział, że wszelkie mankamenty prawne powinno się w zgodzie z prawem rozstrzygać na korzyść konkretnej osoby.

Tym samym marszałek Sejmu złagodził swoje wcześniejsze stanowisko w tej sprawie. W zeszłym tygodniu twierdził, że Jan Ołdakowski będzie na pewno musiał zrzec się mandatu poselskiego, jeśli dalej będzie chciał pełnić funkcję dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego.

Ołdakowski: Zaakceptuję decyzję TK



Sam Ołdakowski uznał skierowanie sprawy jego mandatu do TK za "honorowe i dobre dla obu stron". Zapewnił, że podporządkuje się decyzji sądu i - jeśli będzie trzeba - zrezygnuje z funkcji posła.

Ołdakowski podkreślił, że czuje się powołany do działania na rzecz muzeum i Warszawy a działalność polityczna miała być poboczną, i dlatego, jeśli okaże się, że nie będzie mógł łączyć funkcji, zrezygnuje z mandatu parlamentarzysty. Mimo to uważa, że da się łączyć obowiązki posła i dyrektora.

Szczygło: W Iraku zatrzymano 6 sprawców zamachu z kwietnia

awe
2007-11-12, ostatnia aktualizacja 2007-11-12 11:14

- Wczoraj udało się złapać 6 terrorystów odpowiedzialnych za śmierć polskiego żołnierza w Iraku w kwietniu i ostrzał polskiej bazy - powiedział w TVN 24 minister Obrony Narodowej Aleksander Szczygło

Zobacz powiekszenie
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Aleksander Szczygło
W zamachu zginął starszy szeregowy Tomasz Jura. Czterech innych żołnierzy zostało rannych. 20 kwietnia obok samochodu z Polakami wybuchła mina.

Do ataku doszło w północno-wschodniej dzielnicy Diwaniji, Nahda, kilka kilometrów od bazy Echo, kiedy połączony patrol irackiej armii i policji oraz Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe patrolował wyznaczony rejon odpowiedzialności w ramach kolejnej fazy operacji "Czarny Orzeł".

W Polsce, poległy żołnierz oraz ranni żołnierze pełnili służbę w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Tomasz Jura był 25 Polakiem, który zginął w Iraku od września 2003 roku.

Henryk Stokłosa zatrzymany w Niemczech

ulast, awe
2007-11-12, ostatnia aktualizacja 26 minut temu
Zobacz powiększenie
Henryk Stokłosa na terenie swojego zakładu w Śmiłowie w 2005 r.
Fot.Lukasz Cynalewski / AG

Były senator Henryk Stokłosa został zatrzymany w Niemczech podczas rutynowej kontroli drogowej. Informację o zatrzymaniu Stokłosy potwierdził TOK FM jego były obrońca Zbigniew Ćwiąkalski. Stokłosę poszukiwano m.in. za afery podatkowe w Ministerstwie Finansów, ścigany był Europejskim Nakazem Aresztowania. Teraz rozpocznie się procedura przekazywania zatrzymanego stronie polskiej.

Stokłosa jechał samochodem osobowym marki Audi. - Gdy kontrolujący go policjanci sprawdzili jego dane w SIS, okazało się, że wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania (ENA) i stawiane mu są 22 zarzuty - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Wyjaśnił także, że teraz procedura przekazania Stokłosy Polsce - na podstawie ENA - może potrwać do dwóch tygodni.

Prokuratura w Warszawie: Czekamy na decyzję niemieckiego sądu

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur powiedziała, że prokuratura uzyskała z KGP informacje o zatrzymaniu Stokłosy. - Musimy teraz poczekać na decyzję niemieckiego sądu. W ENA był zarówno wniosek o tymczasowe aresztowanie Henryka S., jak i o przekazanie go stronie polskiej - dodała. Zaznaczyła też, że w razie konieczności prokuratura przekaże Niemcom wszystkie potrzebne im dokumenty.

Niemiecka policja: Sprawa jest wyjaśniana "na szczeblu europejskim"

Niemiecka policja potwierdziła zatrzymanie Henryka Stokłosy. Rzecznik policji w Winsen powiedział Polskiemu Radiu, że Stokłosa został zatrzymany około czwartej nad ranem i nadal znajduje się w rękach niemieckiej policji. Dodał, że sprawa jest w tej chwili wyjaśniana - jak to określił - "na szczeblu europejskim". Rzecznik zastrzegł, że ze względu na trwające śledztwo niemiecka policja nie może udzielić dokładniejszych informacji.

22 zarzuty wobec Henryka Stokłosy

Stokłosa zniknął 9 miesięcy temu, kiedy prokuratura chciała go zatrzymać. Stokłosa jest podejrzany przede wszystkim o korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów i załatwianie sobie za łapówki umorzeń podatkowych.

Warszawska prokuratura wydała nakaz jego zatrzymania. Nazwisko byłego senatora pojawiało się od początku w sprawie afery w Ministerstwie Finansów. Miał być jednym z beneficjentów decyzji urzędników, którzy za łapówki umarzali podatki firmom.

Prokuratura chce mu postawić 22 zarzuty, m.in. groźby, pozbawienie wolności pracowników, wymuszenie zwrotu długu, oszustwo i przywłaszczenie pieniędzy.

Stokłosa starał się o list żelazny, dający mu nietykalność. Sąd już kilka miesięcy temu odrzucił pierwszy taki wniosek byłego senatora o list żelazny, bo uznał, że nie ma podstaw do przyjęcia, by jego wydanie zapewniło prawidłowy tok postępowania. Decyzję w sprawie kolejnego miał ogłosić 19 listopada.

To nie pierwszy konflikt Stokłosy z prawem. Na terenie jego firmy znaleziono zakopane bezprawnie szczątki zwierząt. W związku z ta sprawą były senator został skazany przez sąd za uniemożliwianie pracy inspektorowi ochrony środowiska. Ten wyrok skończył jego karierę polityczną, bo jako skazany za przestępstwo umyślne nie mógł kandydować w wyborach. Były senator przetrzymywał też bezprawnie dziennikarzy na terenie swojej firmy.

Zbigniew Ćwiąkalski powiedział w TOK FM, że nie jest już obrońcą Stokłosy. Zrzekł się pełnomocnictwa bo szykuje się do objęcia funkcji ministra sprawiedliwości.