niedziela, 18 marca 2012

"Łowczyni nazistów" na prezydenta Niemiec?

17:07, 27.02.2012 /PAP


BEATE KLARSFELD KANDYDATKĄ LEWICY

"Łowczyni nazistów" na prezydenta Niemiec?
Fot. klarsfeldfoundation.orgBeate Klarsfeld z mężem stawili czoła nazistom
Beate Klarsfeld, zaangażowana w ściganie hitlerowskich zbrodniarzy i dokumentowanie Holokaustu, jest kandydatką partii Lewica na prezydenta RFN. 73-letnia polityk zmierzy się w wyborach prezydenckich z byłym szefem niemieckiego urzędu do spraw akt NRD-owskiej bezpieki Stasi, Joachimem Gauckiem, popieranym przez pozostałe główne partie polityczne.
Szef Lewicy Klaus Ernst poinformował w poniedziałek o tym, że ugrupowanie "jednogłośnie" poparło kandydaturę Klarsfeld na prezydenta. Tym samym jedna z najbardziej zaangażowanych w ściganie zbrodniarzy nazistowskich działaczek spróbuje odebrać zwycięstwo faworyzowanemu Gauckowi, którego wspierają rządzący chadecy i liberałowie oraz socjaldemokraci i Zieloni. 
Ta dymisja powinno była nastąpić już dawno. Afera wokół Christiana Wulffa... czytaj więcej »


Niestrudzona śledcza

Klarsfeld stała się sławna, gdy w 1968 r. na zjeździe partii CDU wymierzyła policzek ówczesnemu kanclerzowi RFN Kurtowi Georgowi Kiesingerowi, nazywając go nazistą. Razem z mężem Sergem Klarsfeldem dzięki wielkiemu zaangażowaniu w ściganie sprawców Holokaustu, doprowadzili oni do zidentyfikowania i ekstradycji byłego szefa Gestapo w Lyonie Klausa Barbiego, zwanego "rzeźnikiem z Lyonu".

Niektórzy politycy Lewicy wyrażają się jednak sceptycznie o kandydaturze Klarsfeld na prezydenta RFN, właśnie ze względu na jej solidarność z Izraelem.

Desant z Paryża?

Mieszkająca w Paryżu kandydatka na prezydenta RFN z zadowoleniem przyjęła poniedziałkową decyzję władz Lewicy. - Lewica szanuje to, że od lat staram się budować mosty między narodami niemieckim a żydowskim - powiedziała Klarsfeld agencji dpa.

Lewica nie została włączona przez kanclerz Angelę Merkel w poszukiwania ponadpartyjnego kandydata na prezydenta i zdecydowanie odrzuciła kandydaturę Joachima Gaucka na prezydenta Niemiec.
Tak jak oczekiwano nad Szprewą, prezydent Niemiec Christian Wulff podał się... czytaj więcej »
Oficjalnie liderzy ugrupowania zarzucają politykowi, że głoszone przez niego poglądy są sprzeczne z ideą sprawiedliwości społecznej, bo popiera kapitalizm sterowany przez rynki finansowe, wojnę w Afganistanie i skrytykował niedawno protesty ruchu Occupy. - Gauck będzie prezydentem zimnego serca - powiedziała szefowa Lewicy Gesine Loetzsch.

Walka w Bundestagu

Działacze Lewicy, do której należy wielu postkomunistów z dawnej NRD, przyznaje jednak, że głównym argumentem przeciwko Gauckowi jest dla nich jego przeszłość. Na czele urzędu ds. akt Stasi, zwanego wcześniej Urzędem Gaucka kandydat w wyborach prezydenckich angażował się w lustrację i rozliczenia z komunistyczną przeszłością.

Niemieckie Zgromadzenie Federalne wyłoni nowego prezydenta prawdopodobnie 18 marca. Przedterminowe wybory są konieczne, bo 17 lutego do dymisji podał się dotychczasowy prezydent Christian Wulff. Dzień wcześniej hanowerska prokuratura wystąpiła o uchylenie jego immunitetu w związku z podejrzeniem o przyjmowanie i udzielanie korzyści majątkowych w czasie, gdy był on premierem landu Dolna Saksonia.

adso//gak/k
 

"Jaka piękna niedziela!". Gauck nowym prezydentem

15:17, 18.03.2012 /PAP


ZASTĄPI NA STANOWISKU CHRISTIANA WULFFA

APTN/EPA
W Berlinie Zgromadzenie Federalne wybrało nowego prezydenta Niemiec. Został nim charyzmatyczny Joachim Gauck, były pastor, działacz antykomunistycznej opozycji w dawnej NRD i pierwszy szef archiwum akt byłej NRD-owskiej bezpieki Stasi. Gauck powiedział w przemówieniu, że szerokie poparcie dla jego kandydatury daje mu nadzieję na zbliżenie między rządzącymi a społeczeństwem, do czego chciałby się przyczynić będąc prezydentem.
Gauck uzyskał poparcie 991 spośród 1232 obecnych w czasie głosowania członków zgromadzenia. Nowo wybrany prezydent oświadczył, że z całego serca i z wdzięcznością godzi się wziąć na siebie odpowiedzialności, jaką mu powierzono. - Jaka piękna niedziela! - powiedział tuż po ogłoszeniu wyników wyborów w Zgromadzeniu Federalnym.

      Na pewno nie dam rady spełnić wszystkich oczekiwań, wiązanych z moją osobą i moją prezydenturą. Ale jedno mogę obiecać: ze wszystkich sił i z całego serca mówię "tak" odpowiedzialności, którą mi dziś powierzono      
Prezydent Niemiec, Joachim Gauck
- Na pewno nie dam rady spełnić wszystkich oczekiwań, wiązanych z moją osobą i moją prezydenturą. Ale jedno mogę obiecać: ze wszystkich sił i z całego serca mówię "tak" odpowiedzialności, którą mi dziś powierzono - zaznaczył.

Joachim Gauck przypomniał, że dokładnie 22 lata temu, 18 marca 1990 roku, w dawnej komunistycznej Niemieckiej Republice Demokratycznej odbyły się pierwsze wolne wybory. - Miliony mieszkańców wschodnich Niemiec po 60 latach panowania dyktatur wreszcie mogły być obywatelami - wspominał. - Nigdy nie zapomnę tamtych wyborów, zarówno ponad 90-procentowej frekwencji, jak i mojego własnego wewnętrznego poruszenia. Wiedziałem, że my, moje rodzinne miasto, mój szary, upokarzany kraj, będziemy teraz Europą.

Beate Klarsfeld, zaangażowana w ściganie hitlerowskich zbrodniarzy i... czytaj więcej »
Podkreślił, że ze szczęścia odzyskania wolności wyrasta "obowiązek, ale też szczęście poczucia odpowiedzialności". - Dziś wybraliście prezydenta, który nie wyobraża sobie siebie bez tej wolności i nie potrafi wyobrazić sobie swego kraju bez praktykowanej odpowiedzialności - powiedział Gauck.

- Przyjmuję to zadanie z nieskończoną wdzięcznością człowieka, który po długim błądzeniu przez polityczne pustynie XX wieku wreszcie i nieoczekiwanie odnalazł wolność i który przez minione 20 lat miał szczęście współtworzyć demokratyczne społeczeństwo - dodał.

Miał dwóch przeciwników

Kandydatów na urząd głowy państwa było troje. Kontrkandydatką Gaucka była - wystawiona przez postkomunistyczną Lewicę - Beate Klarsfeld, od lat zaangażowana w ściganie zbrodniarzy nazistowskich. Lewica miała jednak tylko 10 proc. miejsc w liczącym 1240 członków Zgromadzeniu Federalnym, złożonym z posłów Bundestagu i takiej samej liczby przedstawicieli krajów związkowych Niemiec. Klarsfeld uzyskała 126 głosów. Trzeci kandydat to historyk-rewizjonista, Olaf Rose, wystawiony przez skrajnie prawicową Narodowodemokratyczną Partię Niemiec (NPD).

W miejsce skompromitowanego Wulffa

      Przyjmuję to zadanie z nieskończoną wdzięcznością człowieka, który po długim błądzeniu przez polityczne pustynie XX wieku wreszcie i nieoczekiwanie odnalazł wolność i który przez minione 20 lat miał szczęście współtworzyć demokratyczne społeczeństwo      
Prezydent Niemiec, Joachim Gauck
Przedterminowe wybory prezydenckie były konieczne, bo w połowie lutego, po zaledwie 20 miesiącach pełnienia urzędu, do dymisji podał się prezydent Christian Wulff. Hanowerska prokuratura wszczęła przeciw niemu śledztwo w związku z podejrzeniem o przyjmowanie łapówek w czasie, gdy był premierem Dolnej Saksonii.

Według komentatorów, zarówno śledztwo, jak i ujawnione przez media bliskie związki Wulffa ze światem biznesu mocno nadwyrężyły wizerunek urzędu głowy państwa. Wprawdzie prezydent Niemiec pełni głównie funkcje reprezentacyjne, ale czasem odgrywa rolę autorytetu dla rządzących i opinii publicznej.

Dlatego wielu Niemców ma nadzieję, że 72-letni Gauck zdoła przywrócić urzędowi należną mu powagę. Cieszy się on dużą sympatią i szacunkiem. Już w 2010 r., gdy po raz pierwszy kandydował na prezydenta Niemiec z rekomendacji SPD i Zielonych, okrzyknięto go "prezydentem ludzkich serc". Wówczas przegrał jednak z popieranym przez koalicję rządzącą Wulffem.

Gaucka mantra o wolności

Były pastor znany jest ze swoich płomiennych przemówień, których głównym tematem jest wolność, powiązana z poczuciem odpowiedzialności. Wzywa on do zaangażowania społecznego i przestrzega przed zapominaniem historii. - Dla mnie najważniejsze jest, by 
Tak jak oczekiwano nad Szprewą, prezydent Niemiec Christian Wulff podał się... czytaj więcej »
ludzie znów dostrzegli, że żyją w dobrym kraju, który mogą kochać, bo daje możliwość życia w wolności - mówił tuż po ogłoszeniu swojej kandydatury.

Niektórych mantra Gaucka o wolności nieco irytuje. - Dla niego istnieje tylko ten jeden temat - utyskiwała podobno kanclerz Angela Merkel podczas niedawnych negocjacji w sprawie kandydata na nowego prezydenta. Część mediów sugeruje jednak, że sceptycyzm Merkel mógł wynikać z jej obaw przed charyzmą przyszłego prezydenta, któremu być może będzie musiała ustąpić miejsca w rankingach sympatii dla polityków.

Kontrowersje wzbudziły też przypomniane niedawno wypowiedzi Gaucka, który jako odważne określił obraźliwe dla imigrantów tezy socjaldemokratycznego polityka Thilo Sarrazina, a antykapitalistyczne protesty ruchu Occupy nazwał dziecinnymi. Publicyści polemizują również, czy Gauck ma rację, porównując reżimy nazistowski i komunistyczny.

Dla wielu Niemców symboliczne znaczenie ma fakt, że 20 lat po zjednoczeniu Niemiec dwie najwyższe funkcje w tym państwie będą w rękach osób pochodzących ze wschodnich Niemiec (Merkel także wywodzi się z dawnej NRD).

Chce ocalić pamięć o zbrodniach reżimu

Gauck urodził się 24 stycznia 1940 r. w Rostocku. Gdy miał jedenaście lat, jego ojciec został aresztowany przez sowieckie wojska pod zarzutem szpiegostwa i zesłany na cztery lata do gułagu na Syberii. Gauck studiował teologię i został pastorem. Znajdował się pod stałą obserwacją NRD-owskiej bezpieki, Stasi.

Były prezydent Niemiec Christian Wulff, który zrezygnował z urzędu w... czytaj więcej »
W 1989 r. stał się jednym z założycieli organizacji Neues Forum, antykomunistycznej opozycji w d. NRD i posłem w wyłonionej w pierwszych wolnych wyborach Izbie Ludowej. W latach 1990-2000 pełnił funkcję pełnomocnika federalnego ds. materiałów Państwowej Służby Bezpieczeństwa NRD (Stasi). Kierowaną przez niego instytucję nazywano powszechnie urzędem Gaucka.

Za jedno ze swoich najważniejszych zadań Gauck nadal uznaje walkę o to, by zbrodnie reżimu komunistycznego nie uległy zapomnieniu.

Lubi Polaków

Nowy prezydent Niemiec nie kryje sympatii dla Polski. - Polska, która w swojej historii przedkładała wolność nad bezpieczeństwo, która bardziej hołdowała powstańcowi niż poddanemu i której obywatele zdecydowanie bardziej cenią sobie "mniej państwa w państwie", niż zbyt "wiele państwa w państwie", taka Polska może pozbawić niektórych w Europie, np. Niemców, lęków i natchnąć ich odwagą - podkreślił na początku marca w wystąpieniu na Uniwersytecie Łódzkim.

Żyje w wolnym związku

Gauck od 12 lat żyje w nieformalnym związku z dziennikarką Danielą Schadt. Z żoną, z którą ma czworo dzieci, rozstał się ponad 20 lat temu, ale nigdy się nie rozwiódł.

Niektórzy politycy sugerowali mu ostatnio, by "uporządkował" swą sytuację życiową i poślubił swoją partnerkę. Sondaże pokazały jednak, że większości Niemców nie przeszkadza, iż przyszły prezydent żyje w związku partnerskim.

ktom, mon/tr
 

Białoruś: Rozstrzelano obu skazanych za zamach w metrze


Skazani przez białoruski sąd na karę śmierci za zamach w mińskim metrze w kwietniu 2011 roku Dźmitry Kanawałau i Uładzisłau Kawaliou zostali straceni - podała w sobotę państwowa agencja BiełTA. Kara śmierci wykonywana jest na Białorusi przez rozstrzelanie.

Dźmitry Kanawałau i Uładzisłau Kawaliou w sądzie
Dźmitry Kanawałau i Uładzisłau Kawaliou w sądzie /AFP

Wcześniej o wykonaniu wyroku na Kawaliowie powiadomiła jego rodzina, a media niepaństwowe o tym, że stracony został Kanawałau. W wybuchu na stacji metra w centrum Mińska 11 kwietnia zeszłego roku zginęło 15 osób.

WIĘCEJ NA TEN TEMAT

  • Niezależne białoruskie media zwracają uwagę, że do egzekucji dwóch mężczyzn skazanych za podłożenie bomby w mińskim metrze, doszło w niezwykle szybkim tempie. Od decyzji sądu o skazaniu Dźmitra Kanawałaua i Uładzisława Kawaloua na karę śmierci minęło zaledwie 3 i pół miesiąca. Wczoraj rząd potwierdził informację, że obaj zostali straceni.więcej »

Dwaj 25-latkowie pochodzący z Witebska zostali zatrzymani niecałe dwa dni po zamachu. Kanawałau został oskarżony o przygotowanie i podłożenie ładunku wybuchowego na peronie metra. Kawaliou - o współudział i niepowiadomienie o przestępstwie.

O wykonaniu wyroku śmierci na Kawaliowie zawiadomił listownie jego rodzinę w Witebsku Sąd Najwyższy. - Mama właśnie wyjęła je (zawiadomienie - red.) ze skrzynki. Z Sądu Najwyższego, z 16 marca, że wyrok został wykonany - powiedziała niezależnym mediom w sobotę siostra Kawalioua, Taciana. Jak dodała, zawiadomienie wysłano zwykłym listem.

O tym, że stracony został także Kanawałau, poinformował początkowo portal internetowy Tut.by, nie podając źródeł tej informacji. Wieczorem stracenie obu skazanych potwierdziła BiełTA, powołując się na państwową telewizję ONT.

W środę telewizja państwowa podała, że prezydent Alaksandr Łukaszenka nie ułaskawi obu skazanych.

Na procesie, który rozpoczął się jesienią 2011 roku, obaj mężczyźni byli oskarżeni o terroryzm, za co grozi na Białorusi najwyższy wymiar kary. Kanawałau był także oskarżony o dwa inne wybuchy: w Mińsku w 2008 roku oraz w Witebsku w 2005 roku. W obu tych przypadkach rannych zostało kilkadziesiąt osób.

Kanawałau przyznał się do winy i odmówił zeznań w sądzie. Odczytano jego zeznania ze śledztwa. W jednym z nich mówił, że postanowił zdestabilizować sytuację na Białorusi, a celem, który chciał osiągnąć, było przestraszenie społeczeństwa.

Kawaliou w trakcie procesu konsekwentnie zaprzeczał swojemu udziałowi w zamachu. W ostatnim słowie wyraził też przekonanie, że zamachu nie przeprowadził Kanawałau.

Krótko po zamachu w metrze władze wykluczyły jego tło polityczne. Zarazem Prokuratura Generalna ostro reagowała na niektóre publikacje opozycyjnych mediów na temat zamachu, a gazeta "Nasza Niwa" otrzymała za jeden z artykułów oficjalne ostrzeżenie z Ministerstwa Informacji.

Media państwowe, relacjonując proces od jego rozpoczęcia, informowały, że śledczy są przekonani o winie oskarżonych. Z kolei organizacje obrony praw człowieka zwracały uwagę na wątpliwości podnoszone przez obronę oraz nieprawidłowości proceduralne w trakcie śledztwa i postępowania sądowego.


Matka Kawalioua /AFP

Matka Kawalioua apelowała w miniony piątek do Łukaszenki o odroczenie egzekucji o rok. "Proszę na mocy artykułu 61. konstytucji polecić organowi, który zgodnie z prawem powinien wykonywać wyroki, by odroczył na rok wykonanie kary śmierci na moim synu. Mam nadzieję, że w tym czasie zostanie rozpatrzony wniosek skierowany do Komitetu Praw Człowieka ONZ" - napisała Lubou Kawaliowa.

15 grudnia 2011 roku Komitet Praw Człowieka ONZ zarejestrował skargę matki oraz siostry Kawalioua - Taciany, na naruszenie jego prawa do życia. Zgodnie z obowiązującą procedurą komitet zwrócił się jednocześnie z prośbą do państwa białoruskiego o niewykonywanie wyroku do czasu rozpatrzenia skargi.

O ułaskawienie skazanych apelowali obrońcy praw człowieka oraz społeczność międzynarodowa, m.in. szef Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Jean-Claude Mignon, według którego istnieją "oczywiste oznaki świadczące o tym, że przyznanie się do winy, na podstawie którego skazano Kanawałaua i Kawalioua, wymuszono torturami".

Grudniowy sondaż niezależnego białoruskiego ośrodka NISEPI wykazał, że więcej Białorusinów (43,3 proc.) nie wierzy w winę skazanych niż w nią wierzy (37 proc.).