sobota, 6 października 2007

Ruszył kanał TVP Info - konkurencja dla TVN 24

jg
2007-10-06, ostatnia aktualizacja 2007-10-06 20:38

Ruszył kanał informacyjny telewizji publicznej, który zastąpił publiczne pasma regionalne TVP 3. W pierwszym dniu zobaczyliśmy nadawane na żywo najważniejsze wydarzenia soboty. Kanał ma być konkurencją dla TVN 24.

Zobacz powiekszenie
Fot. TVP Info
Rozmowa w redakcyjnym studio
Zobacz powiekszenie
Fot. TVP Info
Relacja reportera TVP Info

Oprócz newsów pokazano m.in. program publicystyczny "Studio Wschód" - poświęcony m.in. gazowemu konfliktowi między Rosją a Ukrainą, a wieczorem rozmowę na żywo o służbie zdrowia.

Wydarzeniami, którymi żyły dziś obie telewizje informacyjne były konwencje największych partii oraz stan zdrowia rannego w Iraku ambasadora Edwarda Pietrzyka.

Obie telewizje nadały na żywo wystąpienia szefa Samoobrony Andrzeja Leppera i przewodniczącego SLD Wojciecha Olejniczaka. TVN 24 z konferencją Leppera wszedł z opóźnieniem, z kolei TVP Info nie nadało od początku wystąpienia Olejniczaka.

Obie stacje pokazały konferencję lekarzy na temat stanu zdrowia ambasadora Pietrzyka oraz transmisję z konwencji Platformy Obywatelskiej w Poznaniu. Obie nadały też retransmisję z konferencji LPR. TVP Info w odróżnieniu od TVN 24 pokazało na żywo przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego z pogrzebu poległego w Iraku funkcjonariusza BOR. TVN 24 nadało w serwisach relację z pogrzebu.

Obie stacje nadawały też transmisję na żywo z konwencji PiS w Łodzi, z tym, że TVN 24 pokazało jedynie wystąpienia wicepremier Zyty Gilowskiej i premiera Jarosława Kaczyńskiego. TVP Info transmitowało także poprzedzające je przemówienia m.in. prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego, posła PiS Pawła Zalewskiego i kandydującego z list PiS szefa PSL Piast Janusza Wojciechowskiego.

Brzeziński: Prognoza dla świata

Zbigniew Brzeziński*
2007-10-06, ostatnia aktualizacja 2007-10-05 19:18

Żyjemy w okresie bezprecedensowego przebudzenia politycznego. Ideologiczne ostrze tej nowej globalnej świadomości jest politycznie antyimperialne, historycznie - antyzachodnie, a emocjonalnie - coraz bardziej antyamerykańskie.

Zobacz powiekszenie
fot. Kamil Gozdan / AG
Zbigniew Brzeziński
Siłą napędową tego zjawiska jest młodzież. W szczególności kilkadziesiąt milionów studentów z tzw. szkół wyższych, często o bardzo niskim poziomie naukowym, z Azji, Bliskiego Wschodu, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Skupia się w tych ośrodkach podniecona, antyimperialistyczna i często bardzo antyamerykańska młodzież Trzeciego Świata skłonna do łatwej mobilizacji politycznej.

Internet i telewizja są instrumentami pobudzania podniecenia i mobilizacji do walki zaczepnej ze znienawidzonym status quo, łącznie z udziałem w organizacjach terrorystycznych. Nasuwa się tu analogia z rewolucyjnym proletariatem Marksa.

Szeroko rozpowszechniona świadomość niesprawiedliwości istniejących układów gospodarczych jest obecnie wyjątkowo konkretna i bezpośrednia. W Nepalu, Sudanie czy na Tahiti upośledzeni i niecierpliwi mają dobre rozeznanie istniejących nierówności oraz wiedzę, gdzie jest lepiej i jak tam się dostać.

Tym przemianom w politycznym profilu ludzkości towarzyszy przesuwanie się gospodarczego, a z czasem i politycznego centrum z Zachodu na Daleki Wschód. W ciągu dwóch dekad Chiny, Indie i Japonia zajmą czołowe miejsca w hierarchii światowej. Ameryka nadal będzie numerem jeden, ale jej przewaga będzie się zmniejszać.

Ameryka, tocząc niedookreśloną wojnę z terroryzmem, może wdać się w długotrwały konflikt z politycznie pobudzoną ludzkością, z ludnością Iraku, Iranu, Afganistanu i Pakistanu. Uniemożliwiłby on Ameryce odgrywanie koniecznej roli stabilizatora systemu międzynarodowego. To mogłoby przyczynić się do groźnego zaognienia istniejących, bardziej tradycyjnych konfliktów międzynarodowych.

Są też dwa dodatkowe ważne znaki zapytania - Europa i Rosja. Czy Unia Europejska pozostanie wielkim przedsięwzięciem gospodarczym, któremu brak politycznej jedności i ambicji do odgrywania geostrategicznej roli? I czy Rosja, która odwrotnie, ma wyraźne i przesadne ambicje geopolityczne, ale brak jej możliwości gospodarczych i demograficznych, pójdzie śladem Ukrainy i przyłączy się do jeszcze większej Europy? Czy też starać się będzie o czołową rolę w świecie, ale w cieniu rosnącej i groźnej dla siebie potęgi Chin?

Po raz pierwszy w historii łatwiej jest zabić milion ludzi, niż rządzić milionem ludzi. Bez zasadniczej reformy hierarchii światowej nie będziemy w stanie efektywnie reagować na wyzwania wynikające z nowej jakości, jaką jest politycznie przebudzona i coraz bardziej dynamiczna ludzkość.

Przez ostatnie 200 lat w skład czołówki światowej wchodziło kilka ciągle tych samych państw. Konserwatywna równowaga europejska mogła sobie pozwolić na ignorowanie aspiracji narodów słabszych i nie całkiem jeszcze politycznie przebudzonych. Prawie 100 lat temu traktat wersalski dyktowały przede wszystkim Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Francja. Niemcy i Rosja były w zasadzie nieobecne i to one podważyły system wersalski, opierając się na nowych formach totalitarnej mobilizacji mas.

Ponad 50 lat temu nową wersję układu światowego dyktowały w Poczdamie Stany Zjednoczone i Rosja Sowiecka oraz do pewnego stopnia Wielka Brytania. Rezultatem było zawieszenie broni oparte na niestabilnym i częściowym podziale świata na dwie sfery wpływów. Ameryka dzięki planowi Marshalla i NATO wygrała rozgrywkę o Europę. A Rosja dzięki zwycięstwu komunistycznej partii Chin początkowo wygrała rozgrywkę o Chiny. Jednak hegemoniczne postępowanie Kremla z czasem zrodziło sojusz amerykańsko-chiński. I w rezultacie Rosja Sowiecka obydwie powyższe rozgrywki przegrała.

W 1991 roku Stany Zjednoczone pozostały na rynku światowym jako jedyne supermocarstwo.

Przez 200 lat konflikt o dominację nad światem toczył się głównie na terenie Europy. Dziś główną areną konfliktów o przyszłość świata jest podbrzusze Euroazji od Suezu do granicy chińskiej, od południowej granicy obecnej Rosji do Morza Arabskiego i Oceanu Indyjskiego.

Głównym zadaniem Ameryki jest obecnie wykorzystanie jej wyjątkowej przewagi, by wciągnąć do odpowiedzialności za świat nowych, wpływowych uczestników, którzy wyczuwają, że obecny stan rzeczy wymaga wielkich przemian, i którzy dysponują dostateczną potęgą gospodarczą i polityczną, by ten stan rzeczy wspólnie zmienić. Kto powinien brać w tym czynny udział? Oczywiście Stany Zjednoczone, ale jedynie jeśli nie staną się sparaliżowaną ofiarą jednoczesnej wojny w Iraku, Iranie, Afganistanie i Pakistanie.

Kto jeszcze? Oczywiście Chiny. Niezależnie od braku demokracji, jest to potęga społecznie udana i coraz bardziej wpływowa w świecie. Posiada wyjątkowe umiejętności dyplomatyczne. Japonia - to dobry obywatel świata, potęga gospodarcza, sojusznik Ameryki, który przyczynia się do równowagi geostrategicznej na Dalekim Wschodzie.

Indie również stają się potęgą. Nie można też pomijać Indonezji, największego kraju islamskiego nadal będącego w zasadzie demokracją, z wielkim potencjałem gospodarczym. Również Rosji nie należy odsuwać na bok.

W interesie Ameryki nie jest Europa zależna od Ameryki, ale Europa z potencjałem i wolą odgrywania decydującej roli w świecie. Kto w tej Europie ma takie ambicje? Przede wszystkim Wielka Brytania, Francja i Niemcy.

Wzrastająca rola Polski w Europie, w Europie politycznie ambitnej, światowo odpowiedzialnej, jest zgodna z zasadniczym interesem Ameryki. Ponieważ przyszłość Rosji nie jest przesądzona, geografia polityczna wskazuje jasno, że dobre, sąsiedzkie stosunki z Niemcami są dla Polski wrotami do czynnego udziału w budowie politycznie spoistej i potężnej Europy. Nie można budować na wspomnieniach o wieczystym wrogu.

Nie zanosi się na nowy kongres wiedeński czy wersalski i nie będzie nowego Poczdamu, ale potrzeba wyłonienia nowej, odpowiedzialnej czołówki światowej, nowej solidarności światowej jest jasna. Można ją zacząć tworzyć nieformalnie przez coroczne spotkania wybitnych działaczy politycznych i strategów z czołowych państw nowej ery - z Ameryki, Unii Europejskiej, Chin, Japonii, Indii, Indonezji i Rosji. Właśnie tu, w Gdańsku.





Fragmenty wykładu wygłoszonego 1 października 2007 r. w Gdańskim Aeropagu



*Zbigniew Brzeziński

członek rady prestiżowego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie (CSIS), w latach 1977-81 doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Jimmy'ego Cartera. Ostatnio ukazała się jego książka "Wybór. Światowa dominacja czy światowe przywództwo" (2004)

Źródło: Gazeta Wyborcza

W Argentynie rugby przyćmiło futbol

mik
2007-10-06, ostatnia aktualizacja 2007-10-06 03:12

Zobacz powiększenie
Fot. JUAN MEDINA REUTERS

Po raz pierwszy w dziejach sportu w Argentynie rugby wyparło z czołówek gazet. Sukcesy zawodników z Ameryki Południowej podczas Puchar Świata we Francji wypłynęły nawet na terminarz rozgrywek piłkarskich.


Z powodu niedzielnego ćwierćfinału argentyńskich rugbistów (przeciwko Szkocji) organizatorzy postanowili o dwie godziny przesunąć prestiżowe derby stolicy między River Plate, a Boca Juniors, by kibice mogli obejrzeć telewizyjną transmisję z Paryża. Mecz w Buenos Aires zaplanowany był początkowo niemal na tę samą godzinę, co ćwierćfinał.

- To pokazuje ludziom, że cały świat nie kręci się wokół piłki nożnej - powiedział Marcelo Loffreda, trener argentyńskich rugbistów.

Jeśli Pumy (przydomek rugbistów z Argentyny) pokonają Szkocję, to po raz pierwszy zagrają w półfinale najważniejszej imprezy świata w rugby.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Francuzi pokonali All Blacks!

ACM, Reuters
2007-10-06, ostatnia aktualizacja 2007-10-06 23:18
Zobacz powiększenie
Fot. CHARLES PLATIAU REUTERS

Rugbiści Francji sprawili niemałą sensację w Cardiff, eliminując w ćwierćfinale jednego z faworytów do zwycięstwa w Pucharze Świata - Nowozelandczyków


W pierwszej połowie zdecydowanie przeważali uważani za faworytów turnieju Nowozelandczycy, którzy prowadzili już 13:0. Francuzi pierwsze punkty zdobyli tuż przed przerwą.

Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie. To dążący do odrobienia strat Francuzi przejęli inicjatywę i na dziesięć minut przed zakończeniem meczu objęli prowadzenie. Duża w tym zasługa mającego polskie korzenie Frederica Michalaka, który zaraz po tym jak wszedł na boisko w 68. minucie, efektownie zapoczątkował akcję dającą "trójkolorowym" prowadzenie.

W ostatnich minutach przeważali Nowozelandczycy, jednak dwukrotnie w pobliżu pola punktowego Francji gubili piłkę i nie dali rady uzyskać dającego im zwycięstwo przyłożenia.

W półfinale, 13 października na Stade de France w Paryżu, rywalami Francuzów będą broniący tytułu Anglicy, którzy wcześniej w sobotę sprawili inną niespodziankę, eliminując kolejnych faworytów do tytułu - Australijczyków.

Francja - Nowa Zelandia 20:18 (3:13)


PunktyPrzyłożeniaPodwyższeniaKarneŻółta kartka
FrancjaThierry Dusautoir, Yannick JauzionLionel Beauxis, Jean-Baptiste ElissaldeBeauxis (2)-
Nowa ZelandiaLuke McAlister, Rodney So'oialoDaniel CarterCarter (2)McAlister
Sędziował Wayne Barnes (Anglia)
Widzów: 71 699

Legia przegrała w Poznaniu, sensacja w Bełchatowie

mm
2007-10-06, ostatnia aktualizacja 2007-10-06 20:54
Zobacz powiększenie
Kibice Lecha
Fot.Piotr Skornicki / AG

W najciekawszym sobotnim meczu 10. kolejki Orange Ekstraklasy Legia przegrała z Lechem w Poznaniu 0:1 i straciła fotel lidera na rzecz Wisły. Zespół z Krakowa rozgromił kolejnego beniaminka i przewodzi w lidze. Sensacyjnie zakończyło się spotkanie w Bełchatowie, gdzie wicemistrzowie Polski zostali rozgromieni przez beniaminka z Bytomia


Lech - Legia 1:0 (0:0)
Lech po bramce Rengifo pokonał na stadionie przy ul. Bułgarskiej Legię 1:0. Ta sztuka udała się poznaniakom trzeci raz z rzędu. Goście nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę Dolhy, przegrali mecz i stracili pierwsze miejsce w lidze.

Górnik - Zagłębie S. 4:2 (1:2)
Jarka - Zagłębie 4:2. Drużyna z Sosnowca nieoczekiwanie prowadziła po pierwszych 45 minutach 1:2, ale ostatecznie wysoko przegrała w Zabrzu. Niekwestionowanym bohaterem meczu, a może nawet całej 10. kolejki OE został Dawid Jarka, który zdobył... cztery gole.

GKS - Polonia 0:3 (0:0)
Sensacja w Bełchatowie. Wicemistrzowie Polski zostali rozgromieni przez Polonię Bytom. Beniaminek staje się powoli postrachem ligowych potentatów. Niedawno pokonał najlepszą drużynę ostatniego sezonu - Zagłębie Lubin. Teraz trzy punkty zdobyte w Bełchatowie pozwoliły zawodnikom Dariusza Fornalaka opuścić strefę spadkową.

Wisła - Jagiellonia 5:0 (3:0)
W tym sezonie Wisła Kraków gromi beniaminków. Polonia Bytom poległa 0:5, Ruch Chorzów 0:3. Jagiellonia również nie sprostała piłkarzom "Białej Gwiazdy" tracąc pięć bramek w Krakowie. Bramki zdobyli obydwaj bracia Brożkowie, Paulista i Zieńczuk.

Korona - Cracovia 2:0 (1:0)
Korona nie zachwyciła, ale wykonała swoje zadanie pokonując Cracovię. Goście nie znaleźli sposobu na jakiekolwiek zagrożenie bramki gospodarzy. Bramki w Kielcach zdobyli obcokrajowcy - Edi i Hermes.

Zagrają w niedzielę:

Zagłębie L. - Groclin
W Lubinie po mistrzowskiej atmosferze pozostały wspomnienia. Za nami półmetek rundy jesiennej, a obrońcy tytułu wciąż rozczarowują. Grają słabo i mają już 10 punktów straty do liderującej Legii, a do wicelidera - krakowskiej Wisły - niewiele mniej - bo 9 punktów. Zwycięstwo z grodziszczanami pomogłoby rozwiać złą atmosferę w klubie.

Grali w piątek:

Odra - Ruch 2:0
Nowy trener Odry Wodzisław Janusza Białek potrafi zdziałać cuda. Już dobę po poniedziałkowym angażu poprowadził swoich piłkarzy do efektownego 6:1 z Polonia Bytom w Pucharze Ekstraklasy. W piątek Odra w znacznie ważniejszym, bo ligowym, meczu pokonała u siebie Ruch Chorzów i szkoleniowiec mógł się cieszyć z wyśmienitego początku pracy przy Bogumińskiej.

Widzew - ŁKS 0:0
57. derby Łodzi okazały się wielką klapą. Ponad osiem tysięcy fanów wychodziło ze stadionu mocno rozczarowanych. Doszło do tego, że w obu drużynach trudno kogoś wyróżnić - byli tylko zawodnicy przeciętni, słabi i bardzo słabi.

Szok w Gelsenkirchen, kryzys w Stuttgarcie

ACM, AFP
2007-10-06, ostatnia aktualizacja 2007-10-06 19:22
Zobacz powiększenie
Piłkarze Karlsruhe w szale radości po zwycięstwie na Arena AufSchalke
Fot. INA FASSBENDER REUTERS

W sobotę kibice na Arena AufSchalke przeżyli szok za sprawą beniaminka z Karlsruhe, który pokonał Schalke 2:0. W głębokim kryzysie są mistrzowie Niemiec ze Stuttgartu, którzy w takim samym stosunku ulegli gościom z Hanoweru

Zobacz powiekszenie
Fot. THOMAS BOHLEN REUTERS
Znów dramat w Stuttgarcie. Mistrzowie Niemiec po raz drugi z rzędu przegrali 0:2 na własnym stadionie


Piłkarze z Karlsruhe dzięki zwycięstwu awansowali na drugie miejsce w tabeli Bundesligi, tracąc dwa punkty do liderów z Bayernu. To trzeci wygrany mecz KSC z rzędu. Pierwszą bramkę strzelił w 69. minucie Christian Timm, notujący tym samym pierwsze trafienie w nowym klubie. Kwadrans później uderzył drugi raz i po tym ciosie Schalke już się nie podniosło. Przegrana jest tym bardziej upokarzająca, że oglądało ją ponad 60 tys. kibiców na wypełnionym po brzegi stadionie.

"Królewsko-niebiescy" wicemistrzowie Niemiec wyglądali na zmęczonych i po boisku poruszali się raczej apatycznie. Trzeba dodać, że rozgrywali siódmy mecz w ciągu trzech tygodni. Po pierwszej porażce na własnym stadionie od 2 marca Schalke spadło z drugiego na piąte miejsce w tabeli.

Niedaleko od Gelsenkirchen, w Duisburgu, swój mecz grał Werder Brema, do składu którego po 10 tygodniach absencji wrócił Torsten Frings. Bremeńczycy chcieli zmyć z siebie odium środowej przegranej z Olympiakosem 1:3 na własnym stadionie, która znacznie zmniejszyła ich szanse na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Udało się - Werder wywiózł z Zagłębia Ruhry trzy punkty po imponującej grze, zwyciężając 3:1. To pozwoliło bremeńczykom wrócić na trzecie miejsce w tabeli. Honorową bramkę dla MSV zdobył grający przeciwko swojemu dawnemu klubowi Brazylijczyk Ailton.

Kryzys przeżywają natomiast mistrzowie Bundesligi ze Stuttgartu. We wtorek przegrali 0:2 z Barceloną, a w sobotę doznali bolesnej porażki w takim samym stosunku z Hannoverem 96, w dodatku oba mecze przegrywając na własnym stadionie.

Nie mogło być jednak inaczej, bo już w siódmej minucie czerwoną kartkę za zagranie piłki ręką w polu karnym zobaczył kapitan VfB Fernando Meira. Stuttgart wciąż szuka wyjścia z koszmaru, który przeżywa w obecnym sezonie - w 9 meczach odniósł 5 porażek.

W niedzielę niezwyciężony dotąd gwiazdozbiór Bayernu Monachium rozegra 176. w historii Bundesligi derby Bawarii z 1. FC Nuernberg.