sobota, 1 marca 2014

Ukraina ma słabe wojsko. Korupcja, niskie morale, sprzęt po ZSRR

26 lutego 2014, 17:57


Ukraina ma słabe wojsko. Korupcja, niskie morale, sprzęt po ZSRR
Foto: mil.gov.uaUkraińskie wojsko niewiele zmieniło się od czasów ZSRR

W kluczowym momencie ukraińskiej rewolucji jednym z najczęściej stawianych pytań było to, jak zachowają się siły zbrojne. Jak wiadomo, ostatecznie zachowały neutralność. Teraz ukraińskie wojsko staje w obliczu silnej presji Rosji w związku z grą o Krym. W tej rozgrywce siły zbrojne Kijowa nie mają istotnego znaczenia. Od swojego powstania są traktowane przez polityków po macoszemu, znajdują się w stanie permanentnej redukcji i uginają się pod ciężarem spadku po Armii Czerwonej.

Przez cały okres kryzysu ukraińskie wojsko pozostało w koszarach. W starciach z demonstrantami wykorzystywano jedynie wojska wewnętrzne MSW. Opozycja obawiała się jednak wprowadzenia stanu wyjątkowego i wyjścia regularnych sił zbrojnych na ulice.

Ukraina jak Grenlandia, Krym jak Osetia. Rosyjskie scenariusze czy blef?

Straszenie...
czytaj dalej »
Wydaje się jednak, że dowództwo wojska opierało się próbom wykorzystania w wewnętrznym starciu. 19 stycznia, niedługo po nieudanym nocnym szturmie na Majdan i niedługo przed próbą krwawej pacyfikacji, Janukowycz zwolnił ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego gen. Wołodymyra Zemana. Najwyższym rangą wojskowym na Ukrainie został admirał Jurij Iljin. Mniej więcej w tym samym czasie ogłoszono, że siły zbrojne mogą zostać wykorzystane „zgodnie z prawem w operacji antyterrorystycznej”.

Ubogi krewny

Nagła zmiana na stanowisku szefa Sztabu Generalnego mogła oznaczać, że gen. Zeman nie chciał zdecydowanie wesprzeć Janukowycza. Pomimo tego, że to on wyniósł go na najwyższą pozycję w siłach zbrojnych w 2012 roku. Obrazuje to z jednej strony mocno zakorzenioną neutralność polityczną w ukraińskim wojsku, jak i to, że nie czuło się ono w mocny sposób przywiązane do Janukowycza. Nie miało mu być za co wdzięczne, bowiem pomimo kilku głośnych deklaracji, nie interesował się specjalnie siłami zbrojnymi.

Gdyby Janukowycz był ukraińskim Putinem i mocno akcentował rolę oraz znaczenie wojska, jednocześnie zapewniając mu szczodre finansowanie, być może nastawienie żołnierzy do niego byłoby inne. Rzeczywistość jest jednak taka, że siły zbrojne są pariasem ukraińskiego państwa. Otrzymują znikome finansowanie i Kijów nie przywiązuje do nich wielkiej wagi.

Jaceniuk kandydatem na premiera Ukrainy

Arsenij Jaceniuk,...
czytaj dalej »
Skutkuje to tym, że od początku swojego istnienia są w stanie ciągłej redukcji, przy czym nie jest to powiązane z realną reformą. Ukraińskie wojsko nigdy nie otrzymało zauważalnych ilości nowego uzbrojenia. Poziom wyszkolenia jest bardzo słaby, bo brakuje pieniędzy na amunicję i paliwo. Taki stan w sposób oczywisty przekłada się na niskie morale, podkopywane w dalszym stopniu przez korupcję, obecną w każdej sferze ukraińskiej państwowości.

Problematyczne bogactwo uzbrojenia

Siły zbrojne Ukrainy od swojego formalnego utworzenia w 1991 roku uginają się pod ciężarem spadku po Armii Czerwonej. Na terenie Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej stacjonowały znaczne siły należące do „drugiego rzutu strategicznego”, czyli wojsk, które miały po wybuchu wojny z NATO ruszyć przez Polskę do ataku na Zachód.

Po uzyskaniu niepodległości Ukraina odziedziczyła po ZSRR rozmieszczone na jej terytorium potężne zgrupowanie liczące niemal milion żołnierzy, kilkanaście tysięcy czołgów oraz wozów opancerzonych, 1,5 tysiąca samolotów, silną Flotę Czarnomorską oraz ponad tysiąc głowic jądrowych z rakietami i bombowcami do ich przenoszenia. Do tego po całym kraju były rozsiane wielkie arsenały z zapasami amunicji w ilości niezbędnej do walki z NATO.

Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / MichaelZmodernizowane ukraińskie T-64 na paradzie w Kijowie. Jest ich mniej niż sto, ale to dotychczas największy program modernizacji ukraińskiego wojska

Jednocześnie Ukraina odziedziczyła bardzo silny przemysł zbrojeniowy, stanowiący około 1/3 potencjału ZSRR w tym zakresie. Skupione na wschodzie kraju i w Kijowie fabryki oraz biura konstrukcyjne specjalizowały się w broni pancernej, rakietach strategicznych, bombowcach i ciężkich samolotach transportowych, oraz silnikach lotniczych i elektronice.

100 oligarchów i "rodzina" ma 80 proc. majątku Ukrainy. Czy zabiorą im fortuny?

Było oczywiste, że niepodległa Ukraina nie jest w stanie utrzymać tak olbrzymich sił i nie da zatrudnienia rozbudowanemu przemysłowi. Wojsko niemal natychmiast zaczęto redukować, a przemysł zbrojeniowy pozostawiono samym sobie, przez co zaczął obumierać. Pomimo znacznych cięć w latach 90-tych, koszty utrzymania oraz utylizacji starego uzbrojenia i amunicji pochłaniały praktycznie całe wydatki na wojsko. Niskie pensje i utrata uprzywilejowanej pozycji, którą siły zbrojne miały w ZSRR, doprowadziły do upadku morale oraz odejścia wielu oficerów.

Z powodu niemal permanentnego kryzysu gospodarczego państwa kolejne rządy w Kijowie maksymalnie ograniczały wydatki na siły zbrojne, które nieustannie oscylowały około jednego procenta PKB. Dla porównania, w Polsce w ostatnich latach jest to prawie dwa razy więcej i dopiero przy wojsku liczącym około stu tysięcy ludzi pozwala to prowadzić zauważalną modernizację.

Nieustanny rozkład

180 tys. żołnierzy
700 czołgów
2000 wozów opancerzonych
70 śmigłowców
200 samolotów bojowych
26 okrętów

Siły Zbrojne Ukrainy

Stan zapaści utrzymuje się do dzisiaj. Siły zbrojne Ukrainy liczą obecnie około 180 tysięcy ludzi. Nie sposób stwierdzić jaką dokładnie ilością uzbrojenia dysponują. Nominalne liczby podawane przez ministerstwo obrony to około 700 czołgów i dwóch tysięcy wozów opancerzonych, ok. 70 śmigłowców, 200 samolotów bojowych i 26 okrętów. Ile faktycznie jest w stanie jeździć lub latać, to zupełnie inna sprawa. Dla przykładu z około 50 nominalnie posiadanych myśliwców Su-27 prawdopodobnie tylko kilkanaście jest sprawnych. Pozostałe wymagają napraw, remontów lub służą za źródło części zamiennych. Są to jednocześnie jedne z najnowszych samolotów w ukraińskiej służbie. Mają obecnie „tylko” po około 25 lat.

Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / Victor DashkiyeffT-84 Opłot-M to najnowszy czołg ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Jest przeznaczony głównie na eksport. Nie ma nadziei na rychłe znaczące zamówienia krajowe. Podobnie jest z większością nowoczesnego uzbrojenia opracowywanego na Ukrainie

Wiek i jakość to kolejny problem. Praktycznie cały sprzęt ukraińskiego wojska to spadek po Armii Czerwonej. Zakupów nowego uzbrojenia przez dwie ostatnie dekady nie było, poza wyjątkami potwierdzającymi regułę. Na przykład w ostatnich latach zakupiono 10 nowoczesnych czołgów T-84 Oplot-M, co jest kroplą w morzu potrzeb. Tańsze i łatwiejsze modernizacje też są symboliczne. Największą jest unowocześnienie starych czołgów T-64 stanowiących podstawę wojsk pancernych, do standardu „Bułat”, ale oznacza to około 80 sztuk. Na dodatek pomimo starań inżynierów z słynnej fabryki czołgów w Charkowie nie są to już maszyny najnowocześniejsze.

Nie będzie "zimnej wojny" o Ukrainę?

W najgorszym stanie jest ukraińska flota, która ma charakter czysto symboliczny. Po podziale radzieckiej Floty Czarnomorskiej w 1997 roku Ukraińcy dostali to, czego nie chcieli Rosjanie, czyli stare i mało wartościowe jednostki. W 2013 roku wiceadmirał Jurij Iljin przyznał, że do wyjścia w morze jest gotowych tylko 11 okrętów. Znamienna jest epopeja jedynego okrętu podwodnego Ukrainy „Zaporoża”. Jednostka ma już 44 lata i należy do zabytkowego typu Foxtrot. Okręt był na tyle stary i zużyty, że w 1997 roku wycofano go ze służby. W 2003 roku rozpoczęto jednak remont, który trwał do 2013 roku. Obecnie „Zaporoże” znów pływa, ale prezentuje znikomą wartość bojową.

Brak perspektyw

Próby wyciągnięcia sił zbrojnych z zapaści są podejmowane, ale sprowadzają się do dalszych cięć i przebudowy organizacyjnej. Na nic innego Ukrainy nie stać. Pogrążony obecnie w chaosie politycznym i stojący przed widmem bankructwa kraj nie da rady zwiększyć wydatków na wojsko. Wynoszą one około dwóch miliardów dolarów (dla porównania Polska około dziesięciu) i starczają jedynie na trwanie, ale nie na rozwój.

Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / PavloZaporoże - matuzalem ukraińskiej floty i jej jedyny okręt podwodny

Sytuację pogarszają niespójne plany reform. Według planów stworzonych przez administrację Janukowycza, siły zbrojne mają docelowo zostać zmniejszone do około 120 tysięcy ludzi w 2017 roku. Jednocześnie rozpoczęto proces profesjonalizacji. Z końcem 2013 roku zakończono pobór. Problem w tym, że na stworzenie w pełni profesjonalnych sił zbrojnych potrzeba znacznych funduszy. Wojsko prosiło w związku z tym o niemal podwojenie budżetu na 2014 rok, ale w obecnej sytuacji jest jasne, że wojskowi będą mogli się cieszyć, jeśli nie zostanie on obcięty. Oznacza to, że „profesjonalizacja”, prawdopodobnie wzorowana na podobnym procesie przeprowadzonym w Rosji (tam z kolei pomysł ten przyszedł z Zachodu), jeszcze bardziej pogrąży ukraińskie wojsko. Nie będzie bowiem napływu półdarmowych rekrutów, oraz pieniędzy na zatrudnienie profesjonalnych żołnierzy.

Wszystko to składa się na obraz sił zbrojnych w zapaści, analogicznie do nie będącego w lepszym stanie całego państwa. Gdyby Rosja chciała zrealizować teoretyczny scenariusz zbrojnego wymuszenia secesji Krymu, ukraińskie wojsko nie byłoby w stanie się temu przeciwstawić. Siły zbrojne Moskwy stoją na znacznie wyższym poziomie i Kijów mógłby w takiej sytuacji liczyć tylko na międzynarodowe poparcie.

Autor: Maciej Kucharczyk//gak / Źródło: tvn24.pl

Napięcie na Krymie. Jakimi siłami dysponują Rosja i Ukraina?


Nie słab­nie na­pię­cie na Kry­mie, gdzie uzbro­je­ni lu­dzie za­ję­li dwa lot­ni­ska w Se­wa­sto­po­lu i Sym­fe­ro­po­lu. In­for­ma­cję, że do­ko­na­li tego żoł­nie­rze ro­syj­scy, wy­wo­ła­ły obu­rze­nie rządu Ukra­iny, który okre­ślił in­cy­den­ty "po­gwał­ce­niem mię­dzy­na­ro­do­wych norm". I choć do­nie­sie­nia te zo­sta­ły szyb­ko zde­men­to­wa­ne, eks­per­ci nie prze­sta­ją się za­sta­na­wiać nad ewen­tu­al­nym sce­na­riu­szem ro­syj­sko-ukra­iń­skie­go kon­flik­tu zbroj­ne­go. Jak wy­pa­da po­rów­na­nie mi­li­tar­ne­go za­ple­cza tych państw? Zda­niem ge­ne­ra­ła Marka Du­ka­czew­skie­go, mocną kartą prze­tar­go­wą po­zo­sta­je sta­cjo­nu­ją­ca na Kry­mie Flota Czar­no­mor­ska.

Jakimi siłami dysponują Rosja i Ukraina?Foto: Reuters

Zda­niem Du­ka­czew­skie­go, który był go­ściem "Fak­tów po Fak­tach" na an­te­nie TVN24, li­czą­ca kil­ka­dzie­siąt okrę­tów Flota Czar­no­mor­ska po­zo­sta­je bar­dzo silna i choć lata jej świet­no­ści mi­nę­ły, wciąż jest więk­sza od floty ukra­iń­skiej. A aż 70 pro­cent jej jed­no­stek jest roz­miesz­czo­nych na Kry­mie.

- Tam są i krą­żow­ni­ki, i fre­ga­ty, i kor­we­ty ra­kie­to­we – mówił Du­ka­czew­ski. - Bry­ga­da okrę­tów de­san­to­wych po­łą­czo­na z 820. Bry­ga­dą Pie­cho­ty Mor­skiej to są jed­nost­ki po­rów­ny­wal­ne z dy­wi­zją wojsk lą­do­wych – wy­ja­śniał.

Napięta sytuacja na Krymie. Zobacz, czym dysponuje Rosja

Jaką siłą dysponuje Rosja? Zobacz zdjęcia!

Po­dob­ne wy­li­cze­nia przy­ta­cza naj­now­sza "Ga­ze­ta Pol­ska co­dzien­nie", która in­for­mu­je o 11 tys. żoł­nie­rzy, pię­ciu du­żych okrę­tach, 26 jed­nost­kach bo­jo­wych, bry­ga­dzie pie­cho­ty mor­skiej, ra­kie­to­wej bry­ga­dzie obro­ny wy­brze­ża i si­łach lot­ni­czych.

REKLAMA

Kwe­stię tych ostat­nich po­ru­szył rów­nież Du­ka­czew­ski. – (…) Pułk lot­nic­twa trans­por­to­we­go. Do tego do­cho­dzi pułk lot­nic­twa prze­ciw okrę­tom pod­wod­nym. Ale, co jest nie­po­ko­ją­ce, jest też eska­dra sa­mo­lo­tów sztur­mo­wych SU-24, w tym są sa­mo­lo­ty roz­po­znaw­cze. Tam jest ogrom­na siła – po­wie­dział w TVN24.

Warto za­zna­czyć, że p.o. pre­zy­den­ta Ukra­iny Ołek­sandr Tur­czy­now ostrzegł już, iż jeśli żoł­nie­rze sta­cjo­nu­ją­cej Floty Czar­no­mor­skiej wyjdą z ko­szar, zo­sta­nie to uzna­ne za akt agre­sji prze­ciw ukra­iń­skie­mu pań­stwu. Ro­syj­ski MSZ za­po­wie­dział na­to­miast "twar­dą i bez­kom­pro­mi­so­wą od­po­wiedź na po­gwał­ce­nie praw na­szych ro­da­ków w ob­cych pań­stwach".

Zda­niem in­ne­go eks­per­ta, z któ­rym roz­ma­wia­ła te­le­wi­zja, dr. inż. To­ma­sza Szul­ca z Po­li­tech­ni­ki Wro­cław­skiej istot­na jest rów­nież kon­cen­tra­cja sił na po­łu­dniu Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej, w Kraju Staw­ro­pol­skim i Da­ge­sta­nie. - To jest do­słow­nie rzut ka­mie­niem. Można bez pro­ble­mu wpław prze­pły­nąć. Ro­sja­nie mo­gli­by, gdyby chcie­li, prze­rzu­cić woj­ska na Krym do­słow­nie w ciągu kilku go­dzin – po­wie­dział Szulc.

Porównanie armii

"GPC" do­ko­nu­je także krót­kie­go po­rów­na­nia po­zo­sta­łych sił zbroj­nych Rosji i Ukra­iny. Jak po­da­je, li­czeb­ność ukra­iń­skiej armii sza­cu­je się na 139 tys. ludzi. To woj­sko wy­po­sa­żo­ne jest w pra­wie 730 czoł­gów oraz ok. 2 tys. trans­por­te­rów opan­ce­rzo­nych. Ma­ry­nar­ka wo­jen­na ma 26 okrę­tów.

Armia ro­syj­ska na­to­miast ma w służ­bie czyn­nej ponad 3 mln żoł­nie­rzy, ok. 4200 czoł­gów, mniej wię­cej 8 tys. trans­por­te­rów opan­ce­rzo­nych i pra­wie 5 tys. bo­jo­wych wozów pie­cho­ty. Fe­de­ra­cja Ro­syj­ska ma także znacz­nie licz­niej­sze siły lot­ni­cze.

Jak jed­nak czy­ta­my w "GPC", "na pa­pie­rze po­rów­na­nie sił Rosji i Ukra­iny" daje wra­że­nie miaż­dżą­cej prze­wa­gi Rosji. Jed­nak trud­no po­wie­dzieć, jakie są rze­czy­wi­ste zdol­no­ści bo­jo­we jed­no­stek ro­syj­skich".

Interwencja militarna "raczej nie wchodzi w grę"

Więk­szość eks­per­ci wątpi jed­nak w to, że Rosja wkro­czy do Ukra­iny. – Wy­klu­czam taki sce­na­riusz – oświad­czył w wy­wia­dzie dla Deut­sche Welle Ger­hard Man­gott z Uni­wer­sy­te­tu w Inns­bruc­ku,"bo to by po­waż­nie za­szko­dzi­ło re­la­cjom Rosji z Unią Eu­ro­pej­ską oraz USA". Poza tym armia ukra­iń­ska mo­gła­by sta­wić za­cię­ty opór.

- Gdyby na Kry­mie miało dojść do po­waż­nych starć mię­dzy lud­no­ścią ro­syj­ską i ukra­iń­ską, albo ta­tar­ską, i wła­dza cen­tral­na w Ki­jo­wie mu­sia­ła­by za­re­ago­wać, albo za­kwe­stio­no­wać au­to­no­mię Pół­wy­spu Krym­skie­go, wów­czas mógł­bym sobie wy­obra­zić akcję mi­li­tar­ną Rosji – po­wie­dział eks­pert. Uważa to jed­nak za mało praw­do­po­dob­ne.

Rów­nież pu­bli­cy­sta Chri­stian Wip­per­fu­erth, który pra­cu­je mię­dzy in­ny­mi dla Nie­miec­kie­go To­wa­rzy­stwa Po­li­ty­ki Za­gra­nicz­nej (DGAP) w Ber­li­nie, też się ra­czej nie spo­dzie­wa in­ter­wen­cji mi­li­tar­nej na Ukra­inie. - Nie widzę żad­ne­go po­wo­du kwe­stio­no­wa­nia gra­nic Ukra­iny – po­wie­dział DW. Ale nie można tego cał­ko­wi­cie wy­klu­czyć.

Krym – teren zapalny

Au­to­no­micz­na Re­pu­bli­ka Krymu to te­ry­to­rium, na któ­rym krzy­żu­ją się wpły­wy Rosji i Ukra­iny; miej­sce o skom­pli­ko­wa­nej hi­sto­rii, w któ­rym przez stu­le­cia funk­cjo­no­wa­ło pań­stwo znaj­du­ją­cych się dziś w mniej­szo­ści Ta­ta­rów.

Hi­sto­ria ro­syj­skiej obec­no­ści na Kry­mie, który od XV w. znaj­do­wał się pod pa­no­wa­niem ta­tar­skich cha­nów, sięga dru­giej po­ło­wy XVIII stu­le­cia. Wów­czas to woj­ska wier­ne ca­ry­cy Ka­ta­rzy­nie II osta­tecz­nie opa­no­wa­ły pół­wy­sep, włą­czo­ny ofi­cjal­nie do Im­pe­rium Ro­syj­skie­go w 1784 r.

W XIX w. Krym stał się areną zma­gań zbroj­nych mię­dzy Rosją a Tur­cją, An­glią i Fran­cją. Trwa­ją­ca w la­tach 1853-1856 wojna krym­ska za­koń­czy­ła się zwy­cię­stwem wojsk ko­ali­cji.

Pół­wy­sep Krym­ski prze­szedł do hi­sto­rii także za spra­wą re­wo­lu­cji 1905 r., pod­czas któ­rej w Se­wa­sto­po­lu wy­buchł bunt ma­ry­na­rzy na pan­cer­ni­ku Po­tiom­kin, o czym opo­wia­da gło­śny film Sier­gie­ja Eisen­ste­ina.

W cza­sie II wojny świa­to­wej wła­dze Związ­ku So­wiec­kie­go przy­stą­pi­ły do akcji wy­sie­dla­nia z Krymu za­miesz­ku­ją­cych go od stu­le­ci Ta­ta­rów. Zgod­nie z de­kre­tem Jó­ze­fa Sta­li­na, pierw­sza de­por­ta­cja Ta­ta­rów - oskar­ża­nych o współ­pra­cę z na­zi­stow­ski­mi Niem­ca­mi - roz­po­czę­ła się 18 maja 1944 roku i ob­ję­ła ponad 18 tys. ludzi. Osie­dla­no ich naj­czę­ściej w Uz­be­ki­sta­nie.

Nie­dłu­go po wy­sie­dle­niu Ta­ta­rów po­dob­ną de­cy­zję wy­da­no w sto­sun­ku do za­miesz­ku­ją­cych pół­wy­sep Or­mian, Gre­ków i Buł­ga­rów. Razem z nimi de­por­to­wa­no także Tur­ków, Kur­dów, Per­sów i Romów. Ogó­łem pod­czas wojny i po jej za­koń­cze­niu Krym opu­ści­ło przy­mu­so­wo 300 tys. miesz­kań­ców, z czego 200 tys. sta­no­wi­li Ta­ta­rzy.

Ma­so­we wy­sie­dle­nia uczy­ni­ły z Krymu te­ry­to­rium za­miesz­ka­ne głów­nie przez Ro­sjan. Nie zmie­ni­ło tego przy­łą­cze­nie w 1954 r. przez po­cho­dzą­ce­go z Ukra­iny Ni­ki­tę Chrusz­czo­wa ob­wo­du krym­skie­go do Ukra­iń­skiej So­cja­li­stycz­nej Re­pu­bli­ki So­wiec­kiej. Gest ten miał zna­cze­nie sym­bo­licz­ne - prze­ka­za­nie Pół­wy­spu na­stą­pi­ło w 300. rocz­ni­cę zjed­no­cze­nia Ukra­iny z Rosją.

Po roz­pa­dzie ZSRS w 1991 r. Krym stał się czę­ścią nie­pod­le­głej Ukra­iny. Fakt ten jest jed­nak kwe­stio­no­wa­ny przez część ro­syj­skiej lud­no­ści pół­wy­spu oraz nie­któ­rych po­li­ty­ków. W 1992 r. po­wsta­ła Au­to­no­micz­na Re­pu­bli­ka Krymu.

Obec­nie na Kry­mie krzy­żu­ją się wpły­wy ro­syj­skie i ukra­iń­skie. Po­wszech­nie uży­wa­nym ję­zy­kiem jest ro­syj­ski - we­dług da­nych Krem­la aż 60 proc. miesz­kań­ców pół­wy­spu sta­no­wią bo­wiem Ro­sja­nie (Ukra­iń­cy ok. 25 proc., Ta­ta­rzy - 12 proc.).

(JM)