Ogniska ptasiej grypy zostały wykryte w gminie Brudzeń Duży w powiecie płockim - w miejscowościach Uniejewo i Myśliborzyce. - To przede wszystkim choroba ptaków, a nie ludzi - uspokajają służby wojewody.

Fot. Tomasz Niesłuchowski / AG
Ferma - ognisko ptasiej grypy w Myśliborzycach

Fot. Tomasz Niesłuchowski / AG
Ferma - ognisko ptasiej grypy w Uniejewie

Fot. Tomasz Niesłuchowski / AG

Fot. Tomasz Niesłuchowski / AG
Patrol policyjny w Myśliborzycach

Fot. Tomasz Niesłuchowski / AG
Zamknięta droga w Murzynowie

Fot. Tomasz Niesłuchowski / AG
Jeden z patroli pod Brudzeniem

Fot. Tomasz Niesłuchowski / AG
Konferencja prasowa w starostwie

Fot. Tomasz Niesłuchowski / AG
Wójt Brudzenia Dużego Henryk Kisielewski
ZOBACZ WIDEO
ZOBACZ TAKŻE
- Główny Lekarz Weterynarii: Ok. 2000 sztuk drobiu mogło trafić do sklepów (01-12-07, 13:40)
- Ptasia grypa na fermie we wschodniej Anglii (13-11-07, 00:10)
Byłeś świadkiem tego wydarzenia? Przyślij relację lub zdjęcia na Alert 24.
Co to jest ptasia grypa? Przeczytaj odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania. Sprawdź, jak uniknąć tej choroby - Państwowa Inspekcja Sanitarna przygotowała specjalną ulotkę.
- Już dwa tygodnie temu słyszeliśmy, że na fermie w Uniejewie ptaki zaczynają chorować - opowiadała nam sołtys Irena Matusiak. Jest jednocześnie sąsiadką właścicieli fermy drobiu w Myśliborzycach. - Ludzie mówili o tym i podejrzewali, że to wina paszy - dodawała... przeczytaj naszą relację z dwóch wsi, o których w sobotę mówił cały kraj.
Jak informuje Michał Boszko, starosta płocki, pierwsze informacje o padłych ptakach służby weterynaryjne dostały w piątek. Próbki zostały wysłane do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. O 3. rano w sobotę przyszła wiadomość: wszystko wskazuje na to, że to najgroźniejsza odmiana wirusa H5N1. Półtorej godziny później rozpoczął pracę zespół kryzysowy w powiatowym inspektoracie weterynarii. Ostateczne potwierdzenie wirusa H5N1 dotarło do niego o 10.
Zakażenie przyszło z góry
Z relacji Hilarego Januszczyka ze starostwa powiatowego wynika, że na jednej fermie było 3,2 tys., a na drugiej 1 tys. indyków. Na jednej padło ponad 300 sztuk, na drugiej ok. 100 (po południu miała się rozpocząć operacja zagazowania pozostałych).
- Brudzeń Duży i okolice to teren podwyższonego ryzyka - ocenia Jacek Gruszczyński, powiatowy lekarz weterynarii. - W pobliżu są Wisła i jej dopływy, liczne jeziora. Bytuje tu dużo ptactwa wodnego. Z dużym prawdopodobieństwem można więc stwierdzić, że źródłem zakażenia były jego odchody. Wystarczyło, że wolno żyjące ptaki przedostały się choćby tylko na chwilę na teren fermy albo nad nią przeleciały.
Jedną z pierwszych decyzji sztabu kryzysowego było sprowadzenie mat dezynfekcyjnych. Takie muszą być m.in. na wszystkich drogach prowadzących do Uniejewa i Myśliborzyc. Całkowicie zakazany został wstęp do gospodarstw, na których są fermy z ptasią grypą.
Januszczyk relacjonuje, że zostały wyznaczone dwie strefy: zapowietrzona (w promieniu 3 km) i zagrożona (w promieniu 10 km). Dla mieszkańców okolicznych miejscowości zostały przygotowane ulotki z podstawowymi zaleceniami.
Mięso spod Brudzenia w sklepach?
W południe do tej sprawy odniósł się przebywający na Pomorzu premier Donald Tusk.
- Od rana jestem stale informowany o przypadkach ptasiej grypy pod Płockiem - odpowiadał na pytania dziennikarzy. - Wiem, że powstał zespół do monitorowania sytuacji, nie ma powodów do paniki, nie ma zagrożenia dla zdrowia ludzkiego. Jest tylko pewien problem sanitarny i weterynaryjny.
Premier dodawał, że kontaktował się z wicepremierem Grzegorzem Schetyną i z minister zdrowia Ewą Kopacz.
Ewa Lech, Główny Lekarz Weterynarii, podczas konferencji prasowej w Warszawie, wyliczała, że ok. 2 tys. sztuk drobiu z ferm zakażonych ptasią grypą mogło trafić do sklepów. To ok. 6 tys. kg mięsa, z których 1 tys. kg nie zostało poddane obróbce termicznej.
Mięso było najpierw przewiezione do trzech ubojni z woj. warmińsko-mazurskiego (najwięcej do ubojni w Drwęcznie, gm. Orneta), a potem prawdopodobnie do sklepów.
- Nie ma żadnych powodów do obaw, wirus powodujący ptasią grypę u drobiu jest niebezpieczny dla człowieka tylko wtedy, gdy podlega mutacjom. Wszystko jest pod naszym nadzorem. Właśnie sprawdzamy drogę, jaką przebyło mięso, ustalamy konkretne sklepy - zapewniała Ewa Lech.
Lekarze zlustrują fermy
Uspokajał też Józef Knap, doradca Głównego Inspektora Sanitarnego: - Owszem, wirus H5N1 jest potencjalnie podejrzewany o to, że przenosi się na człowieka, ale dzieje się tak jedynie w skrajnych warunkach. Np. w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie ludzie mieszkają bezpośrednio na fermach, jedzą surowe mięso. W żadnym kraju Unii Europejskiej nie było dotąd przypadku przeniesienia się wirusa na człowieka. Trzeba pamiętać, że wirus ginie poza organizmem ptaka lub podczas obróbki cieplnej.
Jak zapowiada Ewa Lech, w najbliższym czasie będą skontrolowane tzw. gospodarstwa kontaktowe - te, w których byli np. ludzie wcześniej przebywający w fermach uznanych za ogniska ptasiej grypy.
Lech nie wyklucza pojawienia się w okolicy kolejnego ogniska choroby. - Dlatego zostali wyznaczeni lekarze wolnej praktyki, którzy zajmą się lustracją wszystkich ferm w strefie zapowietrzonej - zapowiada Jacek Gruszczyński.
Co to jest ptasia grypa? Przeczytaj odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania. Sprawdź, jak uniknąć tej choroby - Państwowa Inspekcja Sanitarna przygotowała specjalną ulotkę.
- Już dwa tygodnie temu słyszeliśmy, że na fermie w Uniejewie ptaki zaczynają chorować - opowiadała nam sołtys Irena Matusiak. Jest jednocześnie sąsiadką właścicieli fermy drobiu w Myśliborzycach. - Ludzie mówili o tym i podejrzewali, że to wina paszy - dodawała... przeczytaj naszą relację z dwóch wsi, o których w sobotę mówił cały kraj.
Jak informuje Michał Boszko, starosta płocki, pierwsze informacje o padłych ptakach służby weterynaryjne dostały w piątek. Próbki zostały wysłane do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. O 3. rano w sobotę przyszła wiadomość: wszystko wskazuje na to, że to najgroźniejsza odmiana wirusa H5N1. Półtorej godziny później rozpoczął pracę zespół kryzysowy w powiatowym inspektoracie weterynarii. Ostateczne potwierdzenie wirusa H5N1 dotarło do niego o 10.
Zakażenie przyszło z góry
Z relacji Hilarego Januszczyka ze starostwa powiatowego wynika, że na jednej fermie było 3,2 tys., a na drugiej 1 tys. indyków. Na jednej padło ponad 300 sztuk, na drugiej ok. 100 (po południu miała się rozpocząć operacja zagazowania pozostałych).
- Brudzeń Duży i okolice to teren podwyższonego ryzyka - ocenia Jacek Gruszczyński, powiatowy lekarz weterynarii. - W pobliżu są Wisła i jej dopływy, liczne jeziora. Bytuje tu dużo ptactwa wodnego. Z dużym prawdopodobieństwem można więc stwierdzić, że źródłem zakażenia były jego odchody. Wystarczyło, że wolno żyjące ptaki przedostały się choćby tylko na chwilę na teren fermy albo nad nią przeleciały.
Jedną z pierwszych decyzji sztabu kryzysowego było sprowadzenie mat dezynfekcyjnych. Takie muszą być m.in. na wszystkich drogach prowadzących do Uniejewa i Myśliborzyc. Całkowicie zakazany został wstęp do gospodarstw, na których są fermy z ptasią grypą.
Januszczyk relacjonuje, że zostały wyznaczone dwie strefy: zapowietrzona (w promieniu 3 km) i zagrożona (w promieniu 10 km). Dla mieszkańców okolicznych miejscowości zostały przygotowane ulotki z podstawowymi zaleceniami.
Mięso spod Brudzenia w sklepach?
W południe do tej sprawy odniósł się przebywający na Pomorzu premier Donald Tusk.
- Od rana jestem stale informowany o przypadkach ptasiej grypy pod Płockiem - odpowiadał na pytania dziennikarzy. - Wiem, że powstał zespół do monitorowania sytuacji, nie ma powodów do paniki, nie ma zagrożenia dla zdrowia ludzkiego. Jest tylko pewien problem sanitarny i weterynaryjny.
Premier dodawał, że kontaktował się z wicepremierem Grzegorzem Schetyną i z minister zdrowia Ewą Kopacz.
Ewa Lech, Główny Lekarz Weterynarii, podczas konferencji prasowej w Warszawie, wyliczała, że ok. 2 tys. sztuk drobiu z ferm zakażonych ptasią grypą mogło trafić do sklepów. To ok. 6 tys. kg mięsa, z których 1 tys. kg nie zostało poddane obróbce termicznej.
Mięso było najpierw przewiezione do trzech ubojni z woj. warmińsko-mazurskiego (najwięcej do ubojni w Drwęcznie, gm. Orneta), a potem prawdopodobnie do sklepów.
- Nie ma żadnych powodów do obaw, wirus powodujący ptasią grypę u drobiu jest niebezpieczny dla człowieka tylko wtedy, gdy podlega mutacjom. Wszystko jest pod naszym nadzorem. Właśnie sprawdzamy drogę, jaką przebyło mięso, ustalamy konkretne sklepy - zapewniała Ewa Lech.
Lekarze zlustrują fermy
Uspokajał też Józef Knap, doradca Głównego Inspektora Sanitarnego: - Owszem, wirus H5N1 jest potencjalnie podejrzewany o to, że przenosi się na człowieka, ale dzieje się tak jedynie w skrajnych warunkach. Np. w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie ludzie mieszkają bezpośrednio na fermach, jedzą surowe mięso. W żadnym kraju Unii Europejskiej nie było dotąd przypadku przeniesienia się wirusa na człowieka. Trzeba pamiętać, że wirus ginie poza organizmem ptaka lub podczas obróbki cieplnej.
Jak zapowiada Ewa Lech, w najbliższym czasie będą skontrolowane tzw. gospodarstwa kontaktowe - te, w których byli np. ludzie wcześniej przebywający w fermach uznanych za ogniska ptasiej grypy.
Lech nie wyklucza pojawienia się w okolicy kolejnego ogniska choroby. - Dlatego zostali wyznaczeni lekarze wolnej praktyki, którzy zajmą się lustracją wszystkich ferm w strefie zapowietrzonej - zapowiada Jacek Gruszczyński.
- Są już powiadomieni sołtysi, jesteśmy w kontakcie z proboszczami, którzy podczas mszy będą mówic ludziom, jak należy się w najbliższych dniach zachowywać - opowiadał Henryk Kisielewski, wójt Brudzenia Dużego. - Nie spodziewam się większych problemów. Tym bardziej, że nasza gmina nie słynie z ferm drobiowych. Zdecydowana ich większość to małe fermy, w tym roku nie rozwijały się z powodu wysokich cen paszy.
Sytuacja kryzysowa, ale w kategoriach gospodarczych
W przerwie wspólnego posiedzenia dwóch zespołów zarządzania kryzysowego: wojewódzkiego i powiatowego, kolejna konferencja prasowa odbyła się w budynku płockiego starostwa.
- W tym tygodniu zostałem wojewodą mazowieckim, wolałbym, aby to pierwsze spotkanie z państwem w Płocku przebiegało w innych okolicznościach. Niestety, mamy sytuację kryzysową, musimy dzielić się informacjami na jej temat - mówił Jacek Kozłowski.
Relacjonował, że o 10.30 uczestniczył w spotkaniu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Uzupełniał: - Tego typu ogniska pojawiają się zwłaszcza jesienią już od kilku lat. Ale i ja pragnę przypomnieć, że jeszcze nigdy dotąd w Europie nie doszło do przeniesienia wirusa na człowieka. Wystarczy stosować podstawowe zasady higieny i poddawać mięso obróbce termicznej. Oceniam sytuację jako kryzysową w kategoriach gospodarczych, może się ona odbić na hodowcach drobiu i zakładach zajmujących się obróbką mięsa.
Zakładamy, że żadnych pacjentów nie będzie
Wojewoda podał, że w strefie zapowietrzonej (czyli w promieniu 3 km) są dwie gminy: Brudzeń Duży i trzy miejscowości w gminie Nowy Duninów po drugiej stronie Wisły. Z kolei strefa zagrożona (10 km) obejmuje teren gmin Brudzeń Duży, Stara Biała, Nowy Duninów (wszystkie w powiecie płockim) i Mochowo w powiecie sierpeckim oraz jedną gminę w woj. kujawsko-pomorskim. - Nie ma tam żadnych nowych ognisk zapalnych - zapewniał Jacek Kozłowski.
Jakie miejscowości obejmuje każda ze stref, wszystkie obowiązujące od soboty zakazy i nakazy - można znaleźć w specjalnym, wydanym po południu rozporządzeniu wojewody mazowieckiego.
- Ustalamy osoby, które mogą być narażone na zakażenie. W ogóle jest ich 40 - obliczała Małgorzata Czerniawska-Ankiersztejn, mazowiecki wojewódzki inspektor sanitarny. - Wśród nich: 21 mieszkańców powiatu płockiego i 19 z powiatu nidzickiego.
Ci ostatni to tzw. łapacze - ludzie, którzy wyłapywali indyki następnie przewiezione do ubojni.
- Od rana jeździmy do każdej z rodzin tych 40 osób, by ocenić stan zdrowia i poinformować, że w razie pojawienia się dolegliwości należy jak najszybciej zgłosić się do lekarza - mówiła Małgorzata Czerniawska-Ankiersztejn. - Zakładamy, że żadnych pacjentów nie będzie, ale dmuchając na zimne, sprawdzamy czy na ich przyjęcie są przygotowane oddziały zakaźne.
O powołaniu własnego sztabu kryzysowego informował też Jacek Olejnik, zastępca komendanta płockiej policji. Zadaniem jego ludzi jest kontrola ruchu drogowego, zabezpieczenie stref zapowietrzenia i zagrożenia. - Mieszkańcy zachowują się odpowiedzialnie, ze zrozumieniem. Mam nadzieję, że tak będzie przez cały czas - komentował Olejnik.
Będą odszkodowania
Marek Sawicki, minister rolnictwa, zakazał organizacji "targów z udziałem ptaków oraz pojenia drobiu wodą z otwartych zbiorników". Rozporządzenie zostanie opublikowane w poniedziałek.
Sawicki zapewnił jednocześnie, że hodowcy drobiu z Uniejewa i Myśliborzyc otrzymają odszkodowania. - Chcemy, by skutki gospodarcze były też jak najmniej dotkliwe dla producentów - zaznaczył.
Nawiązał do przypadków ptasiej grupy w Rumunii, Niemczech i Wielkiej
Brytanii. - Tam nie miało to wpływu na zachowania konsumentów i handlowców - komentował. Oświadczył, że ma nadzieję, iż podobnie będzie w Polsce. Zagwarantował, że UE nie wprowadzi zakazu eksportu drobiu; wstrzymany ma być wyłącznie handel drobiem ze strefy zapowietrzonej.
Przypomnijmy: po raz pierwszy przypadki ptasiej grypy wykryto w Polsce w marcu 2006 r. w centrum Torunia.
Sytuacja kryzysowa, ale w kategoriach gospodarczych
W przerwie wspólnego posiedzenia dwóch zespołów zarządzania kryzysowego: wojewódzkiego i powiatowego, kolejna konferencja prasowa odbyła się w budynku płockiego starostwa.
- W tym tygodniu zostałem wojewodą mazowieckim, wolałbym, aby to pierwsze spotkanie z państwem w Płocku przebiegało w innych okolicznościach. Niestety, mamy sytuację kryzysową, musimy dzielić się informacjami na jej temat - mówił Jacek Kozłowski.
Relacjonował, że o 10.30 uczestniczył w spotkaniu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Uzupełniał: - Tego typu ogniska pojawiają się zwłaszcza jesienią już od kilku lat. Ale i ja pragnę przypomnieć, że jeszcze nigdy dotąd w Europie nie doszło do przeniesienia wirusa na człowieka. Wystarczy stosować podstawowe zasady higieny i poddawać mięso obróbce termicznej. Oceniam sytuację jako kryzysową w kategoriach gospodarczych, może się ona odbić na hodowcach drobiu i zakładach zajmujących się obróbką mięsa.
Zakładamy, że żadnych pacjentów nie będzie
Wojewoda podał, że w strefie zapowietrzonej (czyli w promieniu 3 km) są dwie gminy: Brudzeń Duży i trzy miejscowości w gminie Nowy Duninów po drugiej stronie Wisły. Z kolei strefa zagrożona (10 km) obejmuje teren gmin Brudzeń Duży, Stara Biała, Nowy Duninów (wszystkie w powiecie płockim) i Mochowo w powiecie sierpeckim oraz jedną gminę w woj. kujawsko-pomorskim. - Nie ma tam żadnych nowych ognisk zapalnych - zapewniał Jacek Kozłowski.
Jakie miejscowości obejmuje każda ze stref, wszystkie obowiązujące od soboty zakazy i nakazy - można znaleźć w specjalnym, wydanym po południu rozporządzeniu wojewody mazowieckiego.
- Ustalamy osoby, które mogą być narażone na zakażenie. W ogóle jest ich 40 - obliczała Małgorzata Czerniawska-Ankiersztejn, mazowiecki wojewódzki inspektor sanitarny. - Wśród nich: 21 mieszkańców powiatu płockiego i 19 z powiatu nidzickiego.
Ci ostatni to tzw. łapacze - ludzie, którzy wyłapywali indyki następnie przewiezione do ubojni.
- Od rana jeździmy do każdej z rodzin tych 40 osób, by ocenić stan zdrowia i poinformować, że w razie pojawienia się dolegliwości należy jak najszybciej zgłosić się do lekarza - mówiła Małgorzata Czerniawska-Ankiersztejn. - Zakładamy, że żadnych pacjentów nie będzie, ale dmuchając na zimne, sprawdzamy czy na ich przyjęcie są przygotowane oddziały zakaźne.
O powołaniu własnego sztabu kryzysowego informował też Jacek Olejnik, zastępca komendanta płockiej policji. Zadaniem jego ludzi jest kontrola ruchu drogowego, zabezpieczenie stref zapowietrzenia i zagrożenia. - Mieszkańcy zachowują się odpowiedzialnie, ze zrozumieniem. Mam nadzieję, że tak będzie przez cały czas - komentował Olejnik.
Będą odszkodowania
Marek Sawicki, minister rolnictwa, zakazał organizacji "targów z udziałem ptaków oraz pojenia drobiu wodą z otwartych zbiorników". Rozporządzenie zostanie opublikowane w poniedziałek.
Sawicki zapewnił jednocześnie, że hodowcy drobiu z Uniejewa i Myśliborzyc otrzymają odszkodowania. - Chcemy, by skutki gospodarcze były też jak najmniej dotkliwe dla producentów - zaznaczył.
Nawiązał do przypadków ptasiej grupy w Rumunii, Niemczech i Wielkiej
Brytanii. - Tam nie miało to wpływu na zachowania konsumentów i handlowców - komentował. Oświadczył, że ma nadzieję, iż podobnie będzie w Polsce. Zagwarantował, że UE nie wprowadzi zakazu eksportu drobiu; wstrzymany ma być wyłącznie handel drobiem ze strefy zapowietrzonej.
Przypomnijmy: po raz pierwszy przypadki ptasiej grypy wykryto w Polsce w marcu 2006 r. w centrum Torunia.
Największym niebezpieczeństwem ptasiej grypy dla ludzi byłoby pojawienie się mutacji w strukturze genetycznej wirusa, która pozwoliłaby mu na przenoszenie się od człowieka do człowieka. W chwili obecnej człowiek może zakazić się jedynie od zwierzęcia. Prawdopodobne jest pojawienie się (na drodze mutacji) zmiany w genetycznej struktur ze wirusa umożliwiającej mu przenoszenie się od człowieka do człowieka, ale wymaga to bardzo niekorzystnego zbiegu okoliczności. Aby doszło do tej mało prawdopodobnej sytuacji człowiek lub zwierzę (np. świnia) musi zarazić się równocześnie wirusem ludzkim i zwierzęcym. Wtedy dzięki podziałowi na segmenty możliwa jest wymiana genów pomiędzy dwoma wirusami pasożytującymi na tej samej komórce. Dopiero w takiej sytuacji może powstać zupełnie nowy szczep zdolny do wywołania pandemii.
Do tej pory stwierdzono jeden przypadek przejścia wirusa z człowieka na człowieka bez utraty zjadliwości. 25 czerwca 2006 w Indonezji zmarł na ptasią grypę ojciec, zaraziwszy się uprzednio od swojego 10-letniego syna.
Zwykła grypa niebezpieczniejsza od ptasiej grypy
Najgroźniejszym obecnie szczepem wirusa ptasiej grypy jest szczep H5N1. Po raz pierwszy stwierdzono go w Hongkongu w 1997 roku. Prawdziwa epidemia ptactwa domowego wybuchła jednak dopiero w 2003 roku. Według WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) od 2003 roku zmarło co najmniej 130 na 228 osób zakażonych wirusem. Ptasia grypa charakteryzuje się więc dość dużą zjadliwością, co jest czynnikiem zmniejszającym ryzyko pandemii.
Tymczasem - jak pokazują statystyki - o wiele większa liczba ludzi umiera po zarażeniu się zwykłym wirusem grypy. Większość pacjentów, którzy zapadną na grypę, wraca do zdrowia w ciągu od jednego do dwóch tygodni. Jednak każdego roku na całym świecie na skutek grypy życie traci 2 mln ludzi. Główną przyczyną śmierci nie jest co prawda sama grypa, ale występujące po niej powikłania. Większość zgonów dotyczy pacjentów w wieku powyżej 65 lat lub młodszych, ale osłabionych przez inne niż grypa choroby. Grypa może być też niebezpieczna dla niemowląt oraz małych dzieci. W przypadku niewłaściwego leczenia albo jego braku nawet pacjenci w sile wieku mogą nabawić się poważnych komplikacji.