mar, PAP
2008-03-20, ostatnia aktualizacja 2008-03-20 14:21
Po dziewięciu miesiącach kryzysu politycznego przywódca flamandzkich chadeków Ives Leterme otrzymał z rąk króla Alberta II nominację na premiera Belgii.
ZOBACZ TAKŻE
- Belgia: król poprosił Verhofstadta o opanowanie kryzysu (03-12-07, 18:38)
- Belgia: zawieszenie negocjacji ws. utworzenia rządu (17-08-07, 17:23)
SERWISY
Verhofstadt, szef rządu od 1999 roku, pokonany w czerwcowych wyborach parlamentarnych w 2007 roku, zgodził się w grudniu pokierować tymczasowym gabinetem, by zakończyć kryzys polityczny, w jakim znalazła się Belgia po wyborach.
Przyczyną tego najdłuższego w historii Belgii kryzysu politycznego był konflikt między Flamandami, stanowiącymi 60 proc. 10-milionowej Belgii, a frankofonami. Ci pierwsi domagają się wzmocnienia regionów kosztem państwa federalnego.
Zwycięzcy czerwcowych wyborów, 47-letniemu Leterme'owi, liderowi Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej i Flamandzkiej, który pod hasłami przekazania regionom większej władzy zdobył ponad 800 tys. głosów., aż dwukrotnie nie udało się jednak sformować nowego rządu.
Dlatego w grudniu król Belgów Albert II powierzył Verhofstadtowi misję kierowania rządem przejściowym.
Przejęcie przez Leterme'a urzędu premiera jest następstwem porozumienia programowego, które kilka dni temu osiągnęło pięć partii tworzących tymczasowy rząd.
Ustalono skład rządu
W nocy ze środy na czwartek osiągnięto też porozumienie w sprawie składu nowego gabinetu. Zasiądzie w nim 15 ministrów i 7 sekretarzy stanu, wybranych z trzech partii frankofońskich (socjaliści, liberałowie, centryści) oraz dwóch niderlandzkojęzycznych (chrześcijańscy demokraci, liberałowie). Główni ministrowie pozostaną bez zmian: Karel de Gucht (minister spraw zagranicznych), Patrick Dewael (minister spraw wewnętrznych), Pieter De Crem (minister obrony) oraz Jo Vandeurzen (minister sprawiedliwości).
Porozumienie programowe pięciu partii politycznych dotyczy m.in. polityki gospodarczej, imigracji, spraw społecznych i służby zdrowia. Nie obejmuje natomiast najtrudniejszej kwestii, która uniemożliwiała powołanie rządu od wyborów, czyli dalszego wzmocnienia regionów kosztem państwa federalnego.
Decyzje w sprawie znalezienia nowych zasad współżycia niderlandzkojęzycznych Flamandów oraz frankofonów z Brukseli i Walonii w federalnej, podzielonej na trzy regiony Belgii zostały odłożone do lipca.
Z uwagi na istniejące różnice zdań analitycy już teraz przepowiadają nowy kryzys polityczny w połowie roku. - Załatwiono tylko to, co i tak było najłatwiejsze. W porównaniu z 10 czerwca nasz kraj nie posunął się ani o krok do przodu - komentował sceptycznie dziennik "Le Soir".
"Będą premierem wszystkich Belgów"
Punktem spornym pozostaje wciąż zakres władzy regionów w sprawach podatków, polityki zatrudnienia, zdrowia, rodziny i spraw społecznych oraz ostateczne wyjaśnienie drażliwej kwestii praw językowych i wyborczych frankofonów mieszkających we Flandrii.
Leterme obejmie rządy w niezbyt komfortowej sytuacji - z sondaży opinii publicznej wynika, że zaufanie do niego ma tylko co dziesiąty frankofon i 45 proc. Flamandów.
63 proc. populacji "nie ma zaufania" do nowego rządu.
Na brak popularności wśród frankofonów Leterme zasłużył sobie m.in. fotografując się na tle flamandzkiej flagi z czarnym orłem oraz myląc na oczach telewidzów słowa narodowego hymnu Belgii z francuską Marsylianką w dniu obchodów święta narodowego Belgii 21 lipca.
Leterme przyznał się ostatnio, że popełnił kila błędów, ale się zmienił. - Będą premierem wszystkich Belgów - zapowiedział.