Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KARA ŚMIERCI. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KARA ŚMIERCI. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 listopada 2009

Dwóch zawodowych katów

Mikołaj Lizut
2007-11-13, ostatnia aktualizacja 2007-11-13 01:00

Fot. VAHID SALEMI AP


Fot. DAVE MARTIN AP
Co wiadomo o katach?

- Zawodowych katów było dwóch i rekrutowali się ze strażników. Teraz to zapewne emeryci. Mieli też pomocników, którzy asystowali przy egzekucjach. Przez cały czas pracowali normalnie w więzieniu, a za każdą egzekucję otrzymywali dodatkowe wynagrodzenie. W latach 70. było to tysiąc złotych, więc sporo. Obaj kaci pracowali w Warszawie. Jeśli egzekucja była w innym mieście, kat jechał dzień wcześniej. Kat miał prawo zapoznać się wcześniej z aktami skazanego.

Na początku lat 70. rozeszła się plotka, że służba więzienna robi nabór na katów. W archiwum więziennym trafiłem na listy chętnych. Motywacje są przerażające - trzeba skończyć z chwastami, morderców należy wieszać, oczyścić społeczeństwo itp. Nikt z tych, którzy się zgłosili, nie dostał tej roboty.

Jak wyglądała egzekucja przez rozstrzelanie?

- W okresie, który badam, czyli od 1970 do 1988 roku, rozstrzelano trzech żołnierzy za zabójstwa na tle seksualnym. Wyroki sądów wojskowych były wykonywane tylko w Warszawie, w Forcie Rembertowskim. To była rozbudowana "ceremonia". Najpierw więzień trafiał do więzienia na Rakowiecką. W dniu egzekucji formowano specjalny konwój. Jego opis jest w tajnym rozporządzeniu ministra sprawiedliwości. W jednej więźniarce jechał skazany w eskorcie żołnierzy WSW, którzy stanowili także pluton egzekucyjny. W drugim samochodzie jechała trumna i słup, który wkopywano w ziemię, żeby przywiązać skazanego. Na miejscu straceń prokurator odczytywał wyrok, a więzień miał prawo do ostatniego życzenia. Następnie dowódca plutonu zawiązywał mu oczy i przywiązywał sznurem do słupa. Pluton strzelał z bliska, a ich zadaniem było trafienie w serce.

A kim byli skazani?

- Piszę książkę o karze śmierci w Polsce w latach 1970-88, czyli do ostatniej wykonanej egzekucji. W tym czasie wykonane zostały 182 egzekucje. Byli to ludzie skazani za zabójstwa, w wielu przypadkach w procesach poszlakowych.

Znam jedną sprawę, w której skazany na śmierć jedynie pomagał w zbrodni. To było sześciokrotne zabójstwo na Kurpiowszczyźnie z połowy lat 70. Młody, lekko upośledzony chłopak zabił żonę i pięć innych osób z jej rodziny. Jego wuj świecił latarką, a chłopak strzelał po kolei do domowników. Podczas procesu główny sprawca zapadł na psychozę reaktywną i stracił jakikolwiek kontakt z rzeczywistością. Zbrodnia była potworna, a procesowi towarzyszyła wielka społeczna presja. Ze sprawy prokuratura wydzieliła więc proces samego wuja i sąd skazał go na śmierć. Sprawa głównego sprawcy ze względu na jego stan psychiczny rozpoczęła się dopiero sześć lat po zabójstwie. Człowiek przed sądem musi być świadomy tego, co się dzieje, mieć szanse złożyć wyjaśnienia. Chłopak dostał 25 lat. W 1991 roku wyszedł na wolność, choć trzeba go było od razu przewieźć do domu opieki społecznej. Miał wtedy 53 lata i był warzywem, nie nawiązywał kontaktu z otoczeniem.

Zdarzało się, że wieszano chorych psychicznie?

-Zdarzało się, że sędziowie skazywali na karę śmierci mimo, że psychiatrzy stwierdzali poważne zaburzenia oskarżonych. W 1986 r. powieszono człowieka za zabójstwa na kobietach na tle seksualnym. Sęk w tym, że facet był nekrofilem, który współżył ze zwłokami. Kilkakrotnie włamywał się do przycmentarnych kaplic. Był więc bezwzględnie chory, kwalifikował się do zamkniętego zakładu.

Najdłuższa odsiadka zakończona egzekucją trwała od sierpnia 1971 do września 1987 roku Facet był chory psychicznie i 16 lat trwało doprowadzenie go do stanu, w którym można go było powiesić. Absurd, prawda?

Jak w czasach kary śmierci zachowywali się sędziowie? W składach sądzących zabójców byli przeciwnicy szubienicy?

- Część sędziów to byli krwawi ludzie, którym podpisanie wyroku smierci nie sprawiało trudności. Niektórzy sędziowie w Sądzie Najwyższym podtrzymywali wyroki śmierci, choć nigdy nie widzieli na oczy oskarżonego. Pewnie nie mieli odwagi, by na nich patrzeć.

Ale trafiłem też na wspaniałe przykłady przeciwników kary głównej w składach sędziowskich i bardzo odważne zdania odrębne. Mam akta sprawy z sądu wojskowego. Żołnierz na przepustce zgwałcił i zabił kobietę. Skazano go na rozstrzelanie i wyrok wykonano, ale jeden z młodych sędziów wojskowych, który orzekał w tym procesie, napisał wspaniałe zdanie odrębne, powołując się na Kartę praw człowieka. Próbowałem go odnaleźć, pogratulować mu, zaprosić na spotkanie ze studentami. Niestety, nie udało mi się.

Bardzo dramatyczny był słynny proces Krakosa i Matuszewskiego w 1983 r. Na kanwie tej historii powstał "Krótki film o zabijaniu" Kieślowskiego. Proces toczył się w stanie wojennym i miał go - mówiąc językiem esbecji - trochę przykryć. Proces toczył się przy drzwiach otwartych, w sądzie na każdej rozprawie zbierał się tłum żądający stryczka, a reżimowe gazety dodatkowo podgrzewały atmosferę.

Jeden z sędziów był zdecydowanym przeciwnikiem kary śmierci. Mimo ogromnej presji wyłamał się i sąd doraźny musiał skazać oskarżonych na 25 lat więzienia. Oczywiście doszło do rewizji nadzwyczajnej i Sąd Najwyższy skazał Krakosa na śmierć.

Zwolennicy przywrócenia kary głównej mówią, że chodzi o jej stosowanie w wyjątkowo drastycznych wypadkach, gdy wina i premedytacja oskarżonego nie budzą żadnych wątpliwości.

- Czytając akta spraw, w których zapadły wyroki śmierci, dochodzę do wniosku, że wątpliwości były często. Szczególnie dotyczy to zbrodni najbardziej okrutnych, bestialskich, przy których każdemu opadają ręce, a opinia publiczna domaga się szubienicy. Na ogół wszystkie okoliczności znamy z relacji sprawcy, bo rzadko są świadkowie. Sędziowie często miewali różne wątpliwości. W końcu jeśli oskarżony współpracuje podczas procesu, przyznaje się do winy, to kanon prawny mówi, że sąd powinien to uwzględnić przy wymierzaniu kary.

Wie pan, każdy z nas ma wyrok. Pan Bóg najpierw nas zabije, a później osądzi. Absolutnym argumentem przeciw karze śmierci jest dla mnie to, że jeśli państwo zabija w imieniu prawa bezbronnego człowieka, to traci moralną przewagę nad przestępcami. Nie są mnie w stanie przekonać w tej sprawie żadne argumenty. Ani te zawarte w opisie zbrodni skazanego, ani pseudo-humanitaryzm współczesnych egzekucji.

Źródło: Duży Format

Wykonano karę śmierci na "snajperze z Waszyngtonu"

mm, PAP
2009-11-11, ostatnia aktualizacja 2009-11-11 09:16
Przed egzekucją pod zakładem karnym stali ludzie trzymając świeczki i transparenty
Przed egzekucją pod zakładem karnym stali ludzie trzymając świeczki i transparenty
Fot. JONATHAN ERNST REUTERS

W zakładzie karnym w stanie Wirginia wykonano karę śmierci na Johnie Allenie Muhammadzie, nazywanym "snajperem z Waszyngtonu", który w październiku 2002 r. wraz z partnerem sterroryzował stolicę USA oraz jej okolice, zabijając 10 przypadkowych osób.

John Allen Muhammad
Fot. STR Reuters
John Allen Muhammad
Reporterzy czekają na wiadomość o egzekucji
Fot. JONATHAN ERNST REUTERS
Reporterzy czekają na wiadomość o egzekucji
Ku pamięci ofiar i przeciw egzekucji. Późnym wieczorem pod zakładem karnym zapalono świeczki. Na zdjęciu Desmond Lane, przyszedł pod więzienie z ojcem
Fot. JONATHAN ERNST REUTERS
Ku pamięci ofiar i przeciw egzekucji. Późnym wieczorem pod zakładem karnym...
Egzekucję poprzez wstrzyknięcie trucizny przeprowadzono o godz. 21 lokalnego czasu w więzieniu w Jarratt, 90 km na południe od Richmond, stolicy Wirginii. Zza szyby przyglądali się jej bliscy ofiar 48-letniego dziś Muhammada, świadkowie oraz dziennikarze.

- Zgon stwierdzono o godz. 21.11. Nie było żadnych komplikacji - powiedział rzecznik Departamentu Więziennictwa Wirginii Larry Taylor. Jak dodał, skazany nie skorzystał z prawa do wygłoszenia ostatniego oświadczenia przed wykonaniem kary.

Zastrzelili 10 osób

Muhammad został skazany na karę śmierci za zabicie Deana Harolda Meyersa na stacji benzynowej nieopodal Manassas, 150 km na północ od Richmond.Wyrównaj z obu stron

To jednak tylko jedno z serii morderstw dokonanych przez niego oraz jego 17-letniego wówczas współpracownika Lee Malvo, który odsiaduje karę dożywocia. W ciągu trzech tygodni w październiku 2002 r. zastrzelili 10 osób w Wirginii, Maryland oraz Dystrykcie Kolumbii (okręgu stołecznym). Strzały do przypadkowych ludzi zajętych codziennymi czynnościami, takimi jak koszenie trawnika czy mycie samochodu, oddawali z bagażnika samochodu Chevrolet Caprice, co utrudniało ich schwytanie.

Nie było ułaskawienia

Seria zabójstw wywołała w USA panikę, tym większą, że świeże były wciąż wspomnienia po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 r.

Muhammad nigdy nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Jego obrońcy argumentowali, że jest on niepoczytalny, bowiem cierpi on na zespół stresu pourazowego wywołany przeżyciami z czasów wojny w Zatoce Perskiej.

Gubernator Wirginii Tim Kaine, któremu przysługiwało prawo ułaskawienia Muhammada, nie dał jednak tej argumentacji wiary. - Nie widzę powodów, które uzasadniałyby wstrzymanie egzekucji - napisał w oświadczeniu. Także amerykański Sąd Najwyższy odrzucił w przededniu wykonania kary śmierci prośbę o jej odroczenie.

sobota, 2 maja 2009

Bulwersująca egzekucja w Iranie - powieszono 23-latkę

Amnesty International/08:33

Na całym świecie protestowano przeciwko egzekucji Delary Darabi

W Iranie została stracona Delara Darabi, skazana na karę śmierć za zbrodnię, którą rzekomo popełniła w wieku 17 lat. Egzekucja odbyła się w Centralnym Więzieniu w mieście Raszt. Delara jest drugą już osobą w tym roku, której zostało odebrane życie za zbrodnię, którą rzekomo popełniła będąc jeszcze nieletnią - informuje Amnesty International.
Amnesty International jest oburzone egzekucją Delary Darabi. - Jej prawnik nie został poinformowany o tej egzekucji. Według obowiązującego prawa władze miały obowiązek poinformowania prawnika na co najmniej 48 godzin przed egzekucją - powiedziała Hassiba Hadż Sahraoui, zastępczyni Dyrektora Programu Amnesty International ds. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.

- Wydaje się, że był to cyniczny krok ze strony władz, które chciały uniknąć demonstracji w kraju i na całym świecie, a które mogły ocalić życie Delary Darabi" - dodała.

Młoda Iranka w wieku 17 lat napadła ze swoim chłopakiem na dom ciotki. Prawdopodobnie podczas szamotaniny chłopak Delary dźgnął kobietę nożem. Początkowo winę wzięła na siebie 17-latka, ponieważ wierzyła, że nie grozi jej egzekucja jako nieletniej. Szybko jednak zmieniła zeznania, ale dla sądu było już za późno. Irańskiego wymiaru sprawiedliwości nie przekonały nawet tak jasne dowody, jak fakt, że kobieta została ugodzona nożem bardzo silnie przez praworęczną osobę, a Delara była leworęczna. Chłopak dostał 10 lat więzienia za współudział.

Iranka została stracona, pomimo iż 20 kwietnia br. Sąd Najwyższy odroczył jej egzekucję o dwa miesiące. - To jest wskazówka, że decyzje Sądu Najwyższego nie są respektowane i są ignorowane w prowincjach - mówi Hassiba Hadż Sahraoui.

Amnesty International uważa, że proces Delary nie był sprawiedliwy, gdyż sąd odmówił uwzględnienia dowodów, które według jej prawnika wskazywały na niewinność.

Od 2006 roku, gdy sprawa wyszła na jaw, Amnesty International prowadziła kampanię na rzecz Delary Darabi, apelując do władz Iranu o zawieszenie wyroku śmierci i o ponowne przeprowadzenie procesu w zgodzie ze standardami międzynarodowymi.

Egzekucja Delary Darabi to już 140-ta w tym roku w Iranie. Jest ona drugą kobietą, która została stracona. Od 1990 roku Iran wykonał egzekucję na co najmniej 42 nieletnich przestępcach, w tym ośmioro zostało straconych w 2008 roku i jeden 21 stycznia br. Jest to pogwałcenie prawa międzynarodowego, które bardzo jasno i stanowczo zakazuje egzekucji osób, które popełniły przestępstwo nie mając ukończonego 18-go roku życia.

wtorek, 11 listopada 2008

Wyroki śmierci za Bali wykonane

Maria Kruczkowska
2008-11-09, ostatnia aktualizacja 2008-11-09 23:05

Indonezja wykonała wyroki śmierci na zamachowcach z Bali, gdzie w 2002 r. zginęły dziesiątki zachodnich turystów. W ich rodzinnych wioskach tłum starł się z policją.

Zobacz powiekszenie
Fot. Itsuo Inouye / AP
Po zamachu z Bali masowo wyjeżdzają turyści
"Trójkę z Bali", czyli sprawców zamachu bombowego z 2002 r., stracono o północy z soboty na niedzielę. Skazani uśmiechali się i odmówili zakrycia oczu, zostali przywiązani do metalowych słupów wbitych w ziemię i rozstrzelani - podała wczoraj indonezyjska prokuratura.

Żaden ze skazanych nie wyraził skruchy. W wywiadzie dla Reutersa z ubiegłego roku mówili, że żałują jedynie, że od ich bomb zginęli niewinni muzułmanie. Indonezja już wcześniej zdążyła dobrze poznać ich twarze, bo przez ostatnie pięć lat wypowiadali się kilka razy w telewizji. Zawsze robili wrażenie zadowolonych i pewnych swych racji.

Ciała straceńców zabrały oczekujące w pobliżu więzienia dwa helikoptery, bo władze bały się tłumów fanatyków na drodze konduktu żałobnego. Obawy nie były płonne. Wczoraj we wschodniej części Jawy, w rodzinnych wioskach Amroziego, zwanego "roześmianym zabójcą", i Mukhlasa, setki ich sympatyków starły się z policją. - Ani jedna kropla krwi muzułmańskiej nie może zostać bezkarnie przelana - groził 26 letni Ganna, który przyjechał na pogrzeb z Dżakarty.

Pięć lat temu sąd indonezyjski uznał 33-letniego Imama Samudra, 43-letniego Mukhlasa i 42-letniego Amroziego, członków radykalnej organizacji islamskiej, za winnych podłożenia 12 października 2002 r. bomb, które wybuchły w dwóch nocnych klubach w kurorcie Kuta na Bali. Tamtego wieczoru w przepełnionych barach Paddy'ego i Sari rozpętało się piekło. Na wyspie nazwanej rajem na ziemi zginęły 202 osoby, w tym 88 z Australii. Wśród ofiar była dziennikarka "Gazety" Beata Pawlak.

W związku ze zbliżającą się egzekucją, zapowiadaną na początek miesiąca, w Indonezji podjęto nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. W czwartek w centrum Dżakarty defilowali radykałowie islamscy z okrzykiem "Allah akbar" i transparentem grożącym piekłem tym, którzy ośmielą się tknąć "męczenników". Było ich tylko stu, ale to wystarczyło, by stolica przypomniała sobie, że ostatni zamach bombowy pod ambasadą USA miał miejsce cztery lata temu.

- Większość z nas nie czuje radości, bo naszych bliskich już nie ma, ale na pewno ulgę, że nie musimy nadal uczestniczyć w tym całym cyrku - powiedział Australijczyk Trent Thompson, który stracił na Bali brata. "Cyrk" to pięć lat na rozpatrywanie odwołań obrońców i przekładanie terminu egzekucji, ostatnio z powodu ramadanu. Władze bały się, choć w Indonezji nie było od 2005 r. dużych zamachów bombowych i policja antyterrorystyczna działa lepiej.

Australia ostrzegła ponownie swych obywateli przed wyjazdami do Indonezji. Tym, którzy tam są, radzi, by omijali kurorty, plaże i bary.

Nawet rodziny ofiar bały się, że wykonanie wyroku tylko wzmocni islamski fanatyzm. - Kara śmierci pochodzi z XVIII wieku, mój brat był prawnikiem i byłby przeciw, lepiej im dać dożywocie - mówi 40-letnia architekt Susanna Miller.

Pod domami Amroziego i Mukhlasa we wschodniej części Jawy wywieszono transparent: "Za trzech skazanych 3000 nowych bojowników dżihadu". O męczeństwo w imię Allaha wzywał w tym tygodniu imam Abu Bakar Bashir, duchowy przywódca radykalnej organizacji muzułmańskiej Dżemaja Islamija. Zamachowcy z Bali byli jej członkami. Organizacja, której nazwa znaczy Wspólnota Wiernych, chce, by Indonezja weszła w przyszłości w skład szerszego kalifatu w Azji Południowo-Wschodniej. Bomby na Bali miały wystraszyć cudzoziemców z Indonezji.

Ale większość Indonezji, gdzie mieszka największa wspólnota muzułmańska świata, poparła egzekucję. - Jestem szczęśliwy - mówi Tumini, Indonezyjczyk, który pracował u Paddy'ego. - Trzeba wyplenić radykalizm islamski z korzeniami.

Nieuchwytny pozostaje główny sprawca zamachu z 2002 r. To Malaj Noordin Top, genialny konstruktor bomb, któremu przypisuje się też drugi zamach na Bali w 2005 r. i śmierć 20 cywilów, głównie obywateli indonezyjskich.

środa, 30 lipca 2008

Bush zatwierdził karę śmierci dla żołnierza

amk 29-07-2008, ostatnia aktualizacja 29-07-2008 12:18

Prezydent USA George W. Bush zatwierdził dziś wyrok śmierci dla żołnierza, skazanego w 1988 roku za morderstwa i gwałty. Stał się w ten sposób pierwszym od 51 lat prezydentem, który zatwierdził wyrok dla członka sił zbrojnych USA.

Prezydent USA George W. Bush
źródło: AFP
Prezydent USA George W. Bush

Inaczej niż w sądownictwie cywilnym, w przypadku amerykańskiego sądownictwa wojskowego niezbędna jest zgoda prezydenta - zwierzchnika sił zbrojnych.

Rzeczniczka Białego Domu Dana Perino oświadczyła, że choć jest to "trudna i poważna decyzja", to według prezydenta "nie ma wątpliwości, że wyrok jest sprawiedliwy i zasłużony".

Szeregowy Ronald A. Gray został skazany na śmierć przez sąd wojskowy w Fort Bragg, w Karolinie Północnej, za dwa morderstwa, usiłowanie morderstwa i trzy gwałty. Wcześniej sąd cywilny skazał go na kilkakrotne dożywocie. Gray dopuścił się zbrodni w latach 1986-1987.

Od kwietnia 1988 roku przebywa w celi śmierci wojskowego więzienia w Kansas.

Według danych Białego Domu ostatnim prezydentem, który decydował w sprawie wykonania wyroku na wojskowym, był John F. Kennedy w 1962 roku. Zamienił on wówczas najwyższy wymiar kary na dożywocie.

Wyrok śmierci po raz ostatni zatwierdził Dwight Eisenhower w 1957 roku.

PAP

środa, 16 kwietnia 2008

Śmierć w majestacie prawa

Jan Smoleński, Gazeta.pl
2008-04-15, ostatnia aktualizacja 2008-04-15 15:49

Ponad 1250 osób zostało straconych w majestacie prawa w 2007 roku. Międzynarodowa organizacja praw człowieka Amnesty International właśnie opublikowała swój raport dotyczący kary śmierci.

Według raportu w 2007 roku dokonano co najmniej 1252 egzekucji w 24 krajach. AI twierdzi, że 3347 osób zostało skazanych na śmierć w 51 krajach, z kolei w celach śmierci pozostaje 27,5 tys. osób.

"Złoty medal" jeszcze przed igrzyskami

Według raportu około 88 proc. wszystkich egzekucji wykonano w raptem pięciu krajach. Na tej liście pierwsze miejsce zajmują Chiny, które oficjalnie wykonały 470 egzekucji. W Chinach kara śmierci grozi za około 60 różnych przestępstw, miedzy innymi przestępstwa podatkowe, korupcję, czy kradzież faktur VAT.

Na drugim miejscu jest Iran, w którym stracono co najmniej 317 osób. Na trzecim - Arabia Saudyjska, gdzie w majestacie prawa życie straciło co najmniej 143 osoby. W obu krajach wykonywane są egzekucje na osobach, które w chwili zatrzymania miały poniżej 18 lat. W obydwu państwach karę śmierci wykonuje się między innymi bardzo okrutną metodą ukamienowania - prawo określa wielkość kamienia tak, by kamienowany nie umarł zbyt szybko. Ponadto w Arabii Saudyjskiej ścięto Egipcjanina skazanego za "uprawianie magii" i cudzołóstwo. Był jednym z co najmniej 76 obcokrajowców straconych w monarchii nad Zatoką Perską. AI jest też poważnie zaniepokojone dramatycznym wzrostem egzekucji w Iranie, Arabii Saudyjskiej oraz Pakistanie, który zajmuje czwarte miejsce na liście z minimum 135 egzekucjami.

Piątym państwem na liście są Stany Zjednoczone, w których zabito dokładnie 42 osoby.

Egzekucja - mroczny sekret

Liczba egzekucji dokonanych przez Chiny oficjalnie zmniejszyła się o ponad połowę - z 1010 do 470. AI jednak podkreśla, że podawane w raporcie liczby są "absolutnym minimum", gdyż organizacja powoływała się jedynie na oficjalne, potwierdzone informacje. Kary śmierci wykonywane są często w tajemnicy lub bardzo szybko po wydaniu wyroku. Dlatego jedynie władze Chin, które odmówiły upublicznienia dokładnych informacji o ilości straconych, wiedzą o dokładnej liczbie egzekucji. Cytowana w raporcie AI amerykańska organizacja "Dui Hua Foundation" szacuje, że nawet sześć tys. osób mogło zostać straconych.

AI wzywa do ujawnienia dokładnych danych dotyczących liczby egzekucji. "Wiele rządów twierdzi, że egzekucje odbywają się z publicznym poparciem - czytamy w raporcie. W takim razie ludzie mają prawo wiedzieć co jest wykonywane w ich imieniu".

Mimo złych informacji z niektórych krajów, to według raportu oficjalna liczba egzekucji na świecie się zmniejszyła z 1591 w 2006 roku. Ponadto raport podkreśla istotną rolę rezolucji ONZ, która wzywała wszystkie państwa do zniesienia kary śmierci.

Lista krajów, które wykonały w 2007 roku karę śmierci, oraz liczba egzekucji

Chiny - co najmniej 470

Iran - co najmniej 317

Arabia Saudyjska - co najmniej 143

Pakistan - co najmniej 135

USA - 42

Irak - co najmniej 33

Wietnam - co najmniej 25

Jemen - co najmniej 15

Afganistan - 15

Libia - co najmniej 9

Japonia - 9

Syria - co najmniej 7

Sudan - co najmniej 7

Bangladesz - 6

Somalia - co najmniej 5

Gwinea Równikowa - 3

Singapur - 2

Indonezja - co najmniej 1

Botswana - co najmniej 1

Białoruś - co najmniej 1

Etiopia - 1

Egipt - liczba nieznana

Korea Północna - liczba nieznana