środa, 16 kwietnia 2008

Życie seksualne Polaków

Jowita Kiwnik
2008-04-11, ostatnia aktualizacja 2008-04-14 12:39
Zobacz powiększenie
Polacy już nie są najgorszymi kochankami świata

Polak w sypialni, jest może mało doświadczony, ale za to lubi eksperymentować - wykazały najnowsze badania Durexa. I chociaż liczbą kochanków nie imponujemy, jesteśmy z naszego życia seksualnego bardzo zadowoleni.

Zobacz powiekszenie
Według ekspertów Durexa - kluczem do sukcesu w łóżku jest wzajemny szacunek, zaufanie i rozmowa
Zobacz powiekszenie
Aż 59 proc. Polaków uważa prezerwatywę za najlepszą formę antykoncepcji
ZOBACZ TAKŻE
SONDAŻ
Czy czerpiesz satysfakcję ze swojego życia seksualnego?

Jasne, mam super partnera i w sprawach łóżkowych jesteśmy dobrani idealnie
Nie bardzo i nie wiem, jak to powiedzieć partnerowi, żeby się nie obraził
Nie mam problemu, ponieważ nie mam partnera i nie uprawiam seksu

Słynny brytyjski producent prezerwatyw Durex zajrzał do ponad 26 tys. sypialni kobiet i mężczyzn w 26 krajach świata. Ankieterzy pytali min. o zadowolenie z seksu, gotowość do eksperymentowania i łóżkowych partnerów. Wszystko po to, żeby ustalić co sprawia, że coraz bardziej lubimy się kochać.

Europa od łóżka

Dobra wiadomość - już nie jesteśmy najgorszymi kochankami świata. A za takich byliśmy uważani jeszcze kilkanaście lat temu. Tymczasem okazuje się, że Polacy kochają się coraz częściej - średnio 143 razy w roku (osiem lat temu uprawialiśmy seks aż o 52 razy mniej!), czyli mniej więcej co dwa dni. Gorętsi od nas są co prawda Grecy (164 razy) i ciut Brazylijczycy (145 razy), ale to i tak znacznie więcej niż średnia światowa, która wynosi "zaledwie" 103 stosunki rocznie.

Ciężko nas jednak zadowolić - mimo niezłych wyników, prawie połowa Polaków uważa, że mogłaby kochać się jeszcze częściej. Więcej od innych nacji poświęcamy czasu na grę wstępną i seks, które w polskiej sypialni zajmują średnio 39 minut. Na tym polu wygrywamy o trzy minuty z Rosjanami - wschodni sąsiedzi zaś nie przekraczają nawet średniej światowej.

I aż o sześć minut wyprzedzamy Francuzów, którzy poświęcając na seks tylko 33 minuty awansowali z miana "najlepszych" do "najszybszych" kochanków w Europie. Dłużej od nas kochają się Nigeryjczycy - statystyczny stosunek, bez gry wstępnej, zajmuje im średnio 24 minuty (w Polsce jakieś pięć minut krócej).

Satysfakcja gwarantowana

Lubimy się kochać. I nie ma się czemu dziwić, skoro trzech na pięciu Polaków, co oznacza jakieś 24 miliony narodu przyznaje, że zwykle podczas stosunku osiąga orgazm. Pod tym względem jesteśmy czwartym najszczęśliwszym narodem świata. Przed nami są tylko Nigeryjczycy, Meksykanie i Hindusi.

Seks najmniej cieszy zaś Japończyków i Francuzów. Średnia światowa satysfakcji seksualnej również nie jest szokująca - tylko 44 proc. ankietowanych przyznaje, że lubi swoje życie erotyczne i zaledwie 48 proc. uważa seks za udany.

Nad Wisłą szczytują częściej mężczyźni (64 proc.). A co druga osoba w kraju deklaruje, że jest w pełni zadowolona ze swojego życia erotycznego. Co ciekawe liczba orgazmów rośnie wraz z wiekiem - większą satysfakcję ze współżycia deklarują osoby po 65 roku życia niż młodsze. Wagę do seksu przywiązujemy niemałą - aż ośmiu na dziesięciu pytanych (79 proc. społeczeństwa) uważa go za ważny aspekt związku.

Mało doświadczeni, ale chętni

Jeszcze kilka lat temu przodowaliśmy w Europie jako zdeklarowani monogamiści. W 2001 roku co czwarty Polak miał tylko jedną partnerkę seksualną. Tacy wierni już nie jesteśmy. Jednak wciąż jeszcze, pod względem liczby partnerów, wyniki badań Durexa są dla Polaków druzgoczące.

Mamy najmniejszą liczbę partnerów w Europie, co sytuuje nas na ostatnim miejscu "seksualnego peletonu". Statystyczny Polak przyznaje się do 12 partnerek, Polka zwykle ma pięciu kochanków. Trochę daleko nam do liderów z Austrii, gdzie kobiety zmieniają partnerów 19 razy, a mężczyźni... 29. Bardziej doświadczeni są od nas nawet Rosjanie. Wschodni sąsiedzi mają około 28 partnerek, Rosjanki zaś około 17 kochanków.

Nie warto jednak popadać w kompleksy - Rosjanie ponoć w łóżku są samolubami i myślą bardziej o zaspokojeniu własnej żądzy zamiast o partnerkach. Brak doświadczenia nadrabiamy za to chęciami - jesteśmy narodem najbardziej otwartym na eksperymenty. Ponad połowa z nas uważa, że ma urozmaicone życie erotyczne i jest z tego faktu niezmiernie szczęśliwa. Na nudę w sypialni skarżą się natomiast Niemcy, Rosjanie i, o dziwo, seksualni przodownicy - Austriacy.

Poeksperymentujmy

Z entuzjazmem podchodzimy do łóżkowych igraszek i chętnie poszukujemy nowych podniet. Eksplorują głównie 25-34-latki. W sypialni lubimy snuć erotyczne fantazje (72 proc.), doceniamy erotyczne masaże (69 proc.), czytamy regularnie świerszczyki (46 proc.), a wielu z nas przyznaje, że spróbowałoby przebierania się i ogrywania ról (14 proc.).

Lubimy się też zaspokajać sami - do masturbacji przyznaje się ponad ośmiu na dziesięciu Polaków (81 proc. w porównaniu do 83 proc. na świecie). Jedna czwarta z nas robi to przynajmniej raz w tygodniu. Zmienia się też sypialniana moda - do lamusa odeszły bawełniane majtki i flanelowe piżamy - dzisiaj chętnie zamieniamy je na seksowną bieliznę. Bez wstydu sięgamy też po seksualne gadżety - 20 proc. z nas używa wibratorów, 19 proc. środków nawilżających - światowe statystyki są tylko niewiele wyższe. Do tego chcemy więcej!

Chętnie wypróbowalibyśmy żele wzmacniające odczuwanie orgazmu, afrodyzjaki, feromony i erotyczne olejki. a nawet uważamy, że te produkty powinny być dostępne w każdym większym sklepie. Dwie trzecie Polaków optymistycznie zakłada, że ludzie w najbliższej dekadzie staną się bardziej tolerancyjni i otwarci na seksualne eksperymenty.

Liczy się jakość, czyli satysfakcja zależy od współpracy

Według ekspertów Durexa - kluczem do sukcesu w łóżku jest wzajemny szacunek, zaufanie i rozmowa. Polscy kochankowie na szczęście rozmawiają - ponad połowa z nas przyznaje, że mówi partnerowi o swoich potrzebach seksualnych, dzięki czemu w sypialni jest nam coraz lepiej. Szanujemy się - 74 proc. przepytanych rodaków uważa, że partner podczas seksu okazuje szacunek.

W związkach staramy się być też mniej egoistyczni - bardziej zależy nam na zadowoleniu i przyjemności partnera. Mimo to ponad prawie połowa z nas uważa, że mogłaby mieć jeszcze więcej przyjemności z seksu. Czego potrzebujemy, żeby w pełni cieszyć się erotyką? Tęsknimy za romantycznością, beztroską zabawą, pragniemy być mniej zmęczeni i mniej zestresowani. Przede wszystkim jednak - chcielibyśmy poświęcić partnerowi więcej czasu.

Antykoncepcja

Poziom edukacji seksualnej w społeczeństwie rośnie. Niestety - w tempie, łagodnie mówiąc, średnim. Nadal uważamy, że świetną i niezawodną metodą antykoncepcyjną jest stosunek przerywany, który znalazł się aż na drugim miejscu listy najchętniej stosowanych środków antykoncepcyjnych. Metoda naturalna zajęła miejsce czwarte. Zdecydowanie przeważa jednak prezerwatywa (59 proc.). Pigułka zajęła dopiero trzecią pozycję (27 proc.).

Chcesz wiedzieć więcej - zobacz www.durex.pl

"La Repubblica": Putin rozwiódł się i w czerwcu ponownie bierze ślub

mm, PAP
2008-04-15, ostatnia aktualizacja 2008-04-15 16:31

- W największej tajemnicy ustępujący prezydent Rosji Władimir Putin rozwiódł się w lutym z żoną Ludmiłą i 15 czerwca ożeni się z młodszą o 30 lat gimnastyczką Aliną Kabajewą - pisze w korespondencji z Moskwy włoski dziennik "La Repubblica", powołując się na tamtejsze media.

Zobacz powiekszenie
Fot. Sergei Grits / AP
George Bush, Laura Bush oraz Władimir Putin z Ludmiłą Putin
Zobacz powiekszenie
Fot. ITAR TASS AP
... i z Aliną Kabajewą na bankiecie na Kremlu w 2004 roku
Prezydent Rosji i Alina Kabajewa - galeria zdjęć

Włoska gazeta twierdzi, że ślub 55-letniego Władimira Putina i 25-letniej mistrzyni olimpijskiej w gimnastyce artystycznej z Aten odbędzie się w pałacu pod Petersburgiem, gdzie dwa lata temu zorganizowano szczyt przywódców G-8.

Taką informację podała w sobotę lokalna gazeta "Moskowskij Koriespondent", zapewniając, że nie ma wątpliwości co do jej wiarygodności. "La Repubblica" powołuje się między innymi właśnie na te doniesienia.

Dementuje je natomiast rzeczniczka Aliny Kabajewej - dodaje włoski dziennik.

"La Repubblica" ujawnia, że usiłowała sprawdzić te wiadomości na Kremlu, ale nikt nie chciał rozmawiać o tym z włoskim dziennikarzem.

Zobacz także: Władimir Putin: Najseksowniejszy polityk lata

Alina Kabajewa, Ateny 2004:

Były kanclerz Niemiec Helmut Kohl bierze ślub

mm, PAP
2008-04-15, ostatnia aktualizacja 2008-04-15 15:31

Były kanclerz Niemiec Helmut Kohl chce się ponownie ożenić. Tę informację dziennika "Bild" potwierdził we wtorek szef biura Kohla, Urlich Pohlmann.

Zobacz powiekszenie
Fot. JOCKEL FINCK AP
Helmut Kohl
Wybranką 78-letniego byłego polityka jest 43-letnia Maike Richter.

Według "Bilda" Kohl poinformował o swoich planach rodzinę i najbliższych przyjaciół. Ślub miałby się odbyć możliwie szybko, ale Pohlmann nie zdradził szczegółów na temat terminu wesela. Poinformował, że uroczystość będzie miała prywatny charakter.

Maike Richter jest ekonomistką, pracuje w niemieckim Ministerstwie Rolnictwa. W czasie, gdy Kohl był szefem niemieckiego rządu, zajmowała się sprawami rolnictwa w Urzędzie Kanclerskim.

W 2005 roku, cztery lata po śmierci pierwszej żony Hannelore, Helmut Kohl przedstawił panią Richter publicznie jako swoją towarzyszkę życia.

"Jestem bardzo wdzięczny za to, że jeszcze raz mogę doświadczać szczęścia i przeżywać piękny okres w życiu" - powiedział wówczas.

Maike Richter od dawna pojawia się u boku Kohla przy oficjalnych okazjach. Razem spędzili m.in. urlop na Sri lance w czasie świąt Bożego Narodzenia w 2004 roku, kiedy Azję Południowo-Wschodnią nawiedziło tragiczne tsunami. W zeszłym roku razem uczestniczyli w gali w Fundacji im. Konrada Adenauera z okazji 50. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich.

Jak informuje "Bild", zanim zabrzmią weselne dzwony były kanclerz musi jednak dojść do zdrowia. Siedem tygodni temu przewrócił się w swoim domu w Ludwigshafen-Oggersheim i doznał urazu czaszki. Jeszcze tej samej nocy zoperowano go w klinice uniwersyteckiej w Heildelbergu. Nieco wcześniej Kohl przeszedł też operację kolana.

Obecnie były kanclerz przechodzi rehabilitację, w której wspiera go przyszła żona.

Helmut Kohl był kanclerzem od 1982 do 1998 roku i jednym z architektów zjednoczenia Niemiec. W 1960 roku poślubił Hannelore Renner. Cierpiąca na ostrą alergię na światło 68-letnia kobieta odebrała sobie życie 4 lipca 2001 roku w domu rodzinnym w Ludwigshafen-Oggersheim.

Śmierć w majestacie prawa

Jan Smoleński, Gazeta.pl
2008-04-15, ostatnia aktualizacja 2008-04-15 15:49

Ponad 1250 osób zostało straconych w majestacie prawa w 2007 roku. Międzynarodowa organizacja praw człowieka Amnesty International właśnie opublikowała swój raport dotyczący kary śmierci.

Według raportu w 2007 roku dokonano co najmniej 1252 egzekucji w 24 krajach. AI twierdzi, że 3347 osób zostało skazanych na śmierć w 51 krajach, z kolei w celach śmierci pozostaje 27,5 tys. osób.

"Złoty medal" jeszcze przed igrzyskami

Według raportu około 88 proc. wszystkich egzekucji wykonano w raptem pięciu krajach. Na tej liście pierwsze miejsce zajmują Chiny, które oficjalnie wykonały 470 egzekucji. W Chinach kara śmierci grozi za około 60 różnych przestępstw, miedzy innymi przestępstwa podatkowe, korupcję, czy kradzież faktur VAT.

Na drugim miejscu jest Iran, w którym stracono co najmniej 317 osób. Na trzecim - Arabia Saudyjska, gdzie w majestacie prawa życie straciło co najmniej 143 osoby. W obu krajach wykonywane są egzekucje na osobach, które w chwili zatrzymania miały poniżej 18 lat. W obydwu państwach karę śmierci wykonuje się między innymi bardzo okrutną metodą ukamienowania - prawo określa wielkość kamienia tak, by kamienowany nie umarł zbyt szybko. Ponadto w Arabii Saudyjskiej ścięto Egipcjanina skazanego za "uprawianie magii" i cudzołóstwo. Był jednym z co najmniej 76 obcokrajowców straconych w monarchii nad Zatoką Perską. AI jest też poważnie zaniepokojone dramatycznym wzrostem egzekucji w Iranie, Arabii Saudyjskiej oraz Pakistanie, który zajmuje czwarte miejsce na liście z minimum 135 egzekucjami.

Piątym państwem na liście są Stany Zjednoczone, w których zabito dokładnie 42 osoby.

Egzekucja - mroczny sekret

Liczba egzekucji dokonanych przez Chiny oficjalnie zmniejszyła się o ponad połowę - z 1010 do 470. AI jednak podkreśla, że podawane w raporcie liczby są "absolutnym minimum", gdyż organizacja powoływała się jedynie na oficjalne, potwierdzone informacje. Kary śmierci wykonywane są często w tajemnicy lub bardzo szybko po wydaniu wyroku. Dlatego jedynie władze Chin, które odmówiły upublicznienia dokładnych informacji o ilości straconych, wiedzą o dokładnej liczbie egzekucji. Cytowana w raporcie AI amerykańska organizacja "Dui Hua Foundation" szacuje, że nawet sześć tys. osób mogło zostać straconych.

AI wzywa do ujawnienia dokładnych danych dotyczących liczby egzekucji. "Wiele rządów twierdzi, że egzekucje odbywają się z publicznym poparciem - czytamy w raporcie. W takim razie ludzie mają prawo wiedzieć co jest wykonywane w ich imieniu".

Mimo złych informacji z niektórych krajów, to według raportu oficjalna liczba egzekucji na świecie się zmniejszyła z 1591 w 2006 roku. Ponadto raport podkreśla istotną rolę rezolucji ONZ, która wzywała wszystkie państwa do zniesienia kary śmierci.

Lista krajów, które wykonały w 2007 roku karę śmierci, oraz liczba egzekucji

Chiny - co najmniej 470

Iran - co najmniej 317

Arabia Saudyjska - co najmniej 143

Pakistan - co najmniej 135

USA - 42

Irak - co najmniej 33

Wietnam - co najmniej 25

Jemen - co najmniej 15

Afganistan - 15

Libia - co najmniej 9

Japonia - 9

Syria - co najmniej 7

Sudan - co najmniej 7

Bangladesz - 6

Somalia - co najmniej 5

Gwinea Równikowa - 3

Singapur - 2

Indonezja - co najmniej 1

Botswana - co najmniej 1

Białoruś - co najmniej 1

Etiopia - 1

Egipt - liczba nieznana

Korea Północna - liczba nieznana

Putin premierem w maju

as, tobi
2008-04-16, ostatnia aktualizacja 2008-04-16 12:00

Prezydent Władimir Putin nie zamierza oddawać władzy. Po zakończeniu kadencji prezydenta chce rządzić Rosją jako premier oraz wódz swej partii Jedna Rosja

Zobacz powiekszenie
Fot. ALEXANDER NATRUSKIN REUTERS Zobacz powiekszenie
Fot. ALEXANDER NATRUSKIN REUTERS
Na wczorajszym zjeździe Jednej Rosji prezydent Władimir Putin przyjął wcześniej wyreżyserowaną prośbę o objęcie przewodnictwa partii po zakończeniu swej kadencji 7 maja. Mająca 65 proc. miejsc w Dumie Jedna Rosja jest kwintesencją putinizmu - za jej pomocą Kreml kontroluje elity, rozdziela pieniądze dla posłusznych organizacji pozarządowych, dusi mizerną rosyjską opozycję oraz nagradza pokornych.

- Zgadzam się być szefem, jednak jako prezydent nie mogę wstąpić do partii - zastrzegał wczoraj Putin. Ale okazało się, że w Rosji nie jest to żadną przeszkodzą. Kilka godzin wcześniej delegaci w ekspresowym tempie przyjęli bowiem przepisy o kuriozalnym stanowisku bezpartyjnego szefa partii.

Dotychczasowy szef Jednej Rosji Borys Gryzłow, który jest też przewodniczącym Dumy, słynie z powiedzenia, że "parlament to nie miejsce do dyskusji". Debat nie było też więc podczas zjazdu partii - przemówienia Putina i prezydenta elekta Dmitrija Miedwiediewa wraz z gromkimi oklaskami trwały zaledwie 45 minut.

- Putin tworzył partię, potem prowadził ją do wyborczego zwycięstwa, zgodził się być premierem, a teraz staje na jej czele. Wszystko przewidywalne i zgodne z obietnicami. Nie ma zaskoczeń i o to chodzi - cieszył się wczoraj szef największego klubu przedsiębiorców Aleksander Szochin.

Putinowska stabilizacja podoba się też zwykłym Rosjanom. Dla nich Putin jest jak klasyczny rosyjski gieroj - sprytny, oddany sprawie i zawsze zwycięski. Cieszą się więc, że niczym bohater serialu powróci w kolejnym odcinku kremlowskiej sagi, w którym główną rolę gra już od ponad ośmiu lat.

Ustępujący prezydent oficjalnie potwierdził wczoraj, że najpewniej już 8 maja, dzień po odejściu z Kremla, stanie na czele rządu. Dzięki głosom Jednej Rosji będzie mieć w parlamencie większość, która wystarcza nawet do zmiany konstytucji czy wszczęcia procedury odwołania prezydenta. Zdaniem znawców Kremla to "bezpiecznik" na wypadek, gdyby przyszły prezydent Miedwiediew zechciał się nazbyt usamodzielnić.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Berlusconi i Putin będą rozmawiać o zmianie trasy gazociągu South Stream

mm, PAP
2008-04-16, ostatnia aktualizacja 2008-04-16 15:30

Budowa gazociągu South Stream (Południowy Strumień) będzie jednym z głównych tematów rozmów prezydenta Rosji Władimira Putina z przyszłym premierem Włoch Silvio Berlusconim.

Zobacz powiekszenie
Fot. ALESSANDRO GAROFALO REUTERS
Silvio Berlusconi
ZOBACZ TAKŻE
Putin i Berlusconi spotkają się w czwartek i piątek w rezydencji włoskiego magnata medialnego na Sardynii.

Prezydent Rosji będzie pierwszym zagranicznym politykiem, który zobaczy się po wyborach parlamentarnych we Włoszech z Berlusconim, wracającym do władzy po dwóch latach.

Według rosyjskich mediów, Moskwa poważnie rozważa zmianę trasy tej magistrali, którą gaz z Rosji i Azji Środkowej przez Morze Czarne i Bałkany ma popłynąć do Europy Południowej i Środkowej, z ominięciem Ukrainy.

Początkowo planowano, że jedna z nitek South Stream przez Bułgarię, Serbię i Węgry dojdzie do Austrii. Teraz - jak ujawnił dziennik "Kommiersant" - Gazprom chce ją poprowadzić przez Bułgarię, Serbię, Węgry i Słowenię do Północnych Włoch.

W środę o problemach związanych z budową tej rury prezes Gazpromu Aleksiej Miller rozmawiał w Moskwie z ministrem finansów Węgier Janosem Veresem, który współprzewodniczy rosyjsko-węgierskiej międzyrządowej komisji ds. współpracy gospodarczej. Szczegółów nie ujawniono.

Natomiast w ubiegły piątek o możliwości włączenia Słowenii do tego projektu Miller dyskutował w Lublanie ze słoweńskim prezydentem i premierem Daniło Turekiem oraz Janezem Janszą.

Zdaniem cytowanego przez "Kommiersanta" analityka Michaiła Korczemkina, Austria wypadła z South Stream, gdyż Gazprom i jego austriacki partner OMV nie byli w stanie podzielić się rynkiem wewnętrznym tego kraju. Rosyjski koncern odmówił też sprzedaży gazu firmom, które mają zarezerwowane moce w gazociągu transaustriackim.

Jak twierdzi moskiewska gazeta, stosunki między Gazpromem i OMV popsuły się już w styczniu, wkrótce po podpisaniu przez oba koncerny porozumienia, na mocy którego Austriacy m.in. odstąpili rosyjskiemu monopoliście połowę udziałów w hubie gazowym (giełdzie) w Baumgarten, największym w Europie Środkowej ośrodku handlu błękitnym paliwem.

Właśnie w Baumgarten miała się znaleźć końcówka South Stream. Dochodzi tam również największy gazociąg dostarczający surowiec z Rosji do Europy Zachodniej przez Ukrainę i Słowację.

Także w Baumgarten ma się kończyć magistrala Nabucco, projektowana przez Unię Europejską, a popierana też przez Stany Zjednoczone. Za pośrednictwem Nabucco przez Gruzję i Turcję do Europy Środkowej miałoby płynąć paliwo z Azerbejdżanu i Azji Środkowej. Jego dostawami zainteresowana jest m.in. Polska.

OMV zapowiadało utworzenie tam razem z Gazpromem międzynarodowej giełdy handlu gazem.

South Stream, który Gazprom zamierza ułożyć z włoskim koncernem Eni, ma być oddany do eksploatacji w 2013 roku. Rurą tą planuje się przesyłać 30 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Gazociąg ten uważany jest za konkurenta dla magistrali Nabucco.

South Stream przedstawiany jest też jako południowy odpowiednik Nord Stream (Gazociągu Północnego), który przez Morze Bałtyckie ma dostarczać gaz bezpośrednio z Rosji do Niemiec, z ominięciem Białorusi i Polski.

Magistrala będzie mieć 900 kilometrów długości. Zacznie się od tłoczni Bieriegowaja w rejonie portu Dżubga, w Kraju Krasnodarskim, gdzie swój początek bierze już inna czarnomorska rura - Blue Stream (Błękitny Strumień), dostarczająca rosyjski gaz do Turcji.

Stamtąd zostanie doprowadzona do Warny, w Bułgarii, gdzie podzieli się na dwie nitki: północną - przez Serbię i Węgry do Austrii lub północnych Włoch oraz południową - przez Grecję i Morze Adriatyckie do południowych Włoch.

Nabucco ma się zaczynać w Azji Środkowej, przecinać Morze Kaspijskie, Azerbejdżan i Turcję, skąd po dnie Morza Czarnego pobiegnie do Turcji, a stamtąd - do Bułgarii, Rumunii, Węgier i Austrii.

Jego przepustowość ma wynosić 31 mld metrów sześciennych paliwa rocznie. Zakłada się, że pierwszy gaz tą rurą popłynie w 2012 roku. Wciąż nie wiadomo jednak, kto zapełni gazociąg surowcem. Koszty jego budowy szacuje się na 4,6 mld euro.

ABW zatrzymała b. wiceministra zdrowia

w, PAP
2008-04-16, ostatnia aktualizacja 12 minut temu

[wyborcza.pl] Jarosław Pinkas, wiceminister zdrowia w rządzie PiS został dzisiaj zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego

Zobacz powiekszenie
Fot. Łukasz Giza / AG
Jarosław Pinkas
Funkcjonariusze wyprowadzili go z Instytutu Leków, gdzie pracuje. Według źródeł "Gazety" prokuratura chce postawić Pinkasowi zarzuty korupcyjnych relacji z jedną z firm farmaceutycznych.

ABW zatrzymało też b. zastępcę dyrektora, kierownika i zastępcę kierownika Zakładu Instytutu Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Naczelnik wydziału, prokurator Bogumiła Tarkowska potwierdziła informacje o zatrzymaniu i dodała, że "w siedzibie prokuratury rozpoczęły się już czynności z udziałem niektórych z tych osób". - Niektórych, bo nie wszystkie zostały jeszcze dowiezione do prokuratury - zaznaczyła. Nie potwierdza, że wśród zatrzymanych jest b. wiceminister.

Środowe zatrzymanie nastąpiło na zlecenie Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Łodzi i ma związek ze śledztwem dot. korupcji w służbie zdrowia. Według śledczych, sprawa ta jest jedną z największych tego typu w Polsce, a liczbę podejrzanych będzie można liczyć w setkach osób.

Tarkowska przypomniała, że śledztwo dotyczące korupcji w służbie zdrowia prowadzone jest już od dłuższego czasu. Do tej pory w tej sprawie zarzuty przedstawiono 29 osobom.

Jak dotychczas ustalono, przedstawiciele firm prowadzących działalność w branży diagnostyki laboratoryjnej, w zamian za korzystne rozstrzygnięcia konkursów, dotyczących przejęcia laboratoriów szpitalnych oraz przetargów na dostawę sprzętu medycznego i odczynników laboratoryjnych, wręczali korzyści majątkowe i osobiste pracownikom publicznych zakładów opieki zdrowotnej z terenu całego kraju.

Do pierwszych zatrzymań w tej sprawie doszło w połowie września ub. roku. Wtedy też zatrzymano 26 osób - przedstawicieli firm medycznych oraz pracowników ZOZ-ów z całego kraju.

Przedstawiono im zarzuty kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, mającej na celu popełnienie przestępstw przyjęcia lub obietnicy udzielenia korzyści majątkowej lub osobistej w związku z pełnieniem funkcji publicznej, powoływania się na wpływy w instytucji państwowej i utrudniania przetargu publicznego.

Według prokuratury, grupą przestępczą kierowali szefowie krakowskiej firmy, która działała na terenie całego kraju. Wartość wręczonych przez nich korzyści majątkowych może sięgać setek tysięcy, a nawet milionów złotych.

Ustalono, że przedstawiciele tych firm, w zamian za korzystne rozstrzygnięcia konkursów dotyczących przejęcia laboratoriów szpitalnych w całym kraju oraz przetargów na dostawę sprzętu medycznego i odczynników laboratoryjnych, wręczali korzyści majątkowe i osobiste pracownikom publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej.

Łapówki wynosiły od kilkuset złotych do kilkudziesięciu tysięcy zł. Oprócz pieniędzy, przyjmowano także korzyści w postaci: laptopów, obietnicy zatrudnienia, mebli do wyposażenia gabinetu, pokrycia kosztów przelotu i pobytu w Chicago związanego z rzekomą konferencją naukową, podczas gdy wyjazd miał cel jedynie turystyczny, pokrycia kosztów pobytu w luksusowych hotelach, telewizora plazmowego oraz innego sprzętu elektronicznego, podręczników akademickich, a nawet biletów wstępu na imprezy kulturalne dla korumpowanych i ich rodzin.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Gomułka zrezygnował z funkcji wiceministra finansów

kar, PAP, ISI
2008-04-16, ostatnia aktualizacja 23 minuty temu

Stanisław Gomułka zrezygnował z funkcji wiceministra finansów - poinformował w środę resort. Gomułka powiedział, że powody jego rezygnacji ze stanowiska są merytoryczne i przedstawił je w liście do premiera.

"W dniu dzisiejszym Stanisław Gomułka podjął decyzję o rezygnacji ze stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów. Chcę wyrazić swój żal z tego powodu. Stanisław Gomułka jest od lat moim przyjacielem. Wysoko cenię jego kompetencję i poglądy ekonomiczne. Tą drogą pragnę mu bardzo serdecznie podziękować za naszą paromiesięczną współpracę w resorcie finansów" - napisał minister finansów Jacek Rostowski w komunikacie.

"Powody swojej rezygnacji przedstawiłem w liście do premiera. I sugeruję, żeby spytać o nie premiera lub ministra finansów. Powiem tylko tyle, że są to powody merytoryczne. Nie złożyłem dymisji ze względów osobistych" - powiedział Gomułka.

Resort nie komentuje powodów rezygnacji wiceministra. Nie podał też informacji o ewentualnym następcy.

Jak podaje portal Onet.pl, według nieoficjalnych informacji obowiązki Gomułki ma przejąć Dariusz Daniluk, który obecnie odpowiada za dyscyplinę finansów publicznych.

Gomułka pełnił funkcję w resorcie finansów od początku 2008 roku. Był odpowiedzialny za reformę sektora finansów publicznych. Jest doktorem nauk ekonomicznym, wieloletnim profesorem London School of Economics oraz kilku innych renomowanych uczelni. W Polsce był doradcą trzech ministrów finansów - Leszka Balcerowicza, Jarosława Bauca i Marka Belki oraz prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP). W latach 1990-92 negocjował redukcję polskiego zadłużenia z Klubami Londyńskim i Paryskim. Doradzał także premierowi i ministrowi finansów Rosji Jegorowi Gajdarowi w kwestiach reformy finansów publicznych. Do niedawna był głównym ekonomistą PZU i szefem rady nadzorczej PZU NFI Managment.

Największe i najlepsze kancelarie prawnicze

Ireneusz Walencik, ret 16-04-2008, ostatnia aktualizacja 16-04-2008 09:25

Najwięcej prawników ma kancelaria Domański Zakrzewski Palinka. Sołtysiński Kawecki & Szlęzak zdobyli natomiast najwięcej tytułów lidera w poszczególnych dziedzinach prawa.

Takie są wyniki VI Rankingu Kancelarii Prawniczych „Rzeczpospolitej”. Wczoraj w stołecznym hotelu Victoria odbyła się uroczystość ich ogłoszenia. Honorowymi dyplomami, które wręczał redaktor naczelny Paweł Lisicki, nagrodziliśmy największe i najlepsze polskie firmy prawnicze obsługujące przedsiębiorstwa oraz wybijających się w tej dziedzinie profesjonalistów.

W uroczystości wziął udział wiceminister sprawiedliwości Marian Cichosz, który, gratulując laureatom, stwierdził, że zdrowa rywalizacja w gronie prawników jest czymś pożądanym i powoduje, że podwyższa się poziom ich pracy.

Gośćmi redakcji byli także: Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych, Zenon Marciniak, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej, prof. Janusz Trzciński, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, oraz prof. Roman Hauser, jego wiceprezes, a także szef warszawskiego Sądu Apelacyjnego Krzysztof Karpiński. – Udział w rankingach weryfikuje pozycję kancelarii na rynku – powiedział Maciej Bobrowicz. Jego zdaniem ranking „Rz” spełnia warunki wiarygodności i profesjonalizmu.

Rynek usług prawniczych przeżywał kolejny rok znakomitej koniunktury. To efekt dynamicznego rozwoju gospodarki. Żeby nadążyć za popytem na ich usługi, kancelarie wydatnie zwiększały zatrudnienie.

Rozwijały się nie tylko spółki prawnicze o zagranicznym rodowodzie, lecz także – może nawet bardziej – krajowe firmy. Rozwój jest zresztą udziałem nie tylko spółek warszawskich, z jego owoców korzystają także kancelarie z Krakowa, Trójmiasta czy Wrocławia. Rok 2007 był też kolejnym rokiem wzrostu obrotów w kancelariach. Zdaniem prawników 2008 rok nie powinien być gorszy.

W tym roku po raz pierwszy ogłoszenie wyników rankingu kancelarii zostało połączone z rozstrzygnięciem konkursu „Prawnik pro bono”. Zwycięzcą piątej jego edycji została Maria Sawicka, adwokat z Łodzi, którą nagrodzono za działalność społeczną i udzielanie pomocy prawnej na rzecz dzieci i ich matek. Wręczając laureatce nagrodę, przewodniczący kapituły konkursu, prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień stwierdził, że w tym roku nie było wątpliwości, komu ją przyznać. – Życiorys pani mecenas świadczył sam za siebie – powiedział.

Pełny ranking publikujemy w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” oraz na stronie http://www.rp.pl/temat/55759.html

Stalinowskie winy bez kary

Tomasz Pietryga 16-04-2008, ostatnia aktualizacja 16-04-2008 03:55

Sąd Najwyższy uznał, że zamykanie tak zwanych wrogów władzy ludowej było zgodne z przepisami

Śledczym IPN już raczej się nie uda doprowadzić do skazania stalinowskiego prokuratora Kazimierza Graffa. Był oskarżony o dopuszczenie do bezprawnego przetrzymywania w latach 40. tzw. wrogów władzy ludowej, m.in. działacza podziemia Stanisława Figurskiego, który przez miesiąc był trzymany w areszcie bez postanowienia o tymczasowym aresztowaniu. W tym czasie siłą zmuszono go do przyznania się do winy.

Tego rodzaju sprawy pokazują, że dla sędziów tzw. mord sądowy nie istnieje - Andrzej Paczkowski, członek Kolegium IPN

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie, a potem Sąd Najwyższy, który rozpatrywał zażalenie prokuratorów IPN, nie dopatrzył się w działalności Graffa przestępstwa. Uznał, że działał zgodnie z ówczesnym prawem. – To już kolejna kuriozalna decyzja sądu w sprawach, w których oskarżeni są komunistyczni sędziowie i prokuratorzy – twierdzą nieoficjalnie śledczy IPN.

– Czekamy na uzasadnienie decyzji Sądu Najwyższego, a potem rozważymy, czy wystąpić z kasacją – mówi Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN.

Graff ma więcej ciemnych plam w życiorysie. Osobiście uczestniczył m.in. w rozstrzeliwaniu żołnierzy państwa podziemnego w 1946 r., których sąd w Siedlcach w ciągu trzech dni skazał na śmierć. Jego roli w tej sprawie nie udało się jednak dowieść, gdyż nie zachowały się akta z tamtych wydarzeń.

Po umorzeniu sprawy Figurskiego śledczy IPN mają coraz mniej powodów do optymizmu. To już kolejna taka sprawa, która upadła. Tak było m.in. z tzw. sędziami stanu wojennego. Katowicki IPN zarzucał bezprawne stosowanie nieopublikowanego dekretu o stanie wojennym z 1981 roku.

– Sprawę ucięła uchwała Sądu Najwyższego z grudnia 2007 r. W efekcie ponad 20 sędziów i prokuratorów uniknie odpowiedzialności – mówi prokurator Piotr Nalepa z katowickiego oddziału IPN.

Zdaniem prof. Andrzeja Paczkowskiego tego rodzaju sprawy świadczą o przekonaniu przedstawicieli Temidy, że coś takiego jak zbrodnia sądowa nie istnieje. Akty oskarżenia są odrzucane, gdyż zdaniem sędziów nie mają odpowiedniego umocowania prawnego.

– Takie działania to przykład sędziowskiego korporacjonizmu. Linia obrony jest zawsze podobna. Działano na podstawie ówczesnych przepisów, nie łamano więc prawa, nawet jeśli zapadały wyroki śmierci – dodaje historyk dr Antoni Dudek.

Źródło : Rzeczpospolita

Powołania bez sensacji

MS (Inf. własna) /05:52
Leo Beenhakker (fot. PAP/EPA)
PAP
W środę selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker ogłosił szeroki skład na piłkarskie mistrzostwa Europy, które odbędą się w Austrii i Szwajcarii. W kadrze znalazło się 31 zawodników.
Oto tytuły w dzisiejszej prasie:

Przegląd Sportowy: Powołania bez sensacji
Nie 30, lecz o jednego zawodnika więcej powołał do szerokiej kadry na finały mistrzostw Europy Leo Beenhakker. Selekcjoner reprezentacji Polski wczoraj ogłosił listę piłkarzy, którzy obecnie mają największe szanse na wzięcie udziału w czerwcowym turnieju. W przeciwieństwie do nominacji na mistrzostwa świata w Niemczech dwa lata temu, obyło się bez trzęsienia ziemi. Zabrakło zarówno sensacyjnych powołań, jak i zaskakujących rezygnacji z podstawowych zawodników, a jedyną niespodzianką jest brak w kadrze choćby jednego z czterech najskuteczniejszych zawodników Orange Ekstraklasy.
Sport: Wybór Leo
Rozczarowani są na pewno Paweł Brożek i Marek Zieńczuk. Mile zaskoczeni Marek Saganowski i Artur Wichniarek. W poczekalni na nominację i polski paszport znalazł się Roger. 31 nazwisk, które ogłosił Leo Beenhakker to dopiero przymiarka do ostatecznej kadry, w której znajdzie się 23 piłkarzy.

Gazeta Wyborcza: Beenhakker: życzę miłej zabawy
Janczyk, Wichniarek, Saganowski i Roger Guerreiro mają szanse na Euro 2008. Brożek, Grosicki, Rasiak czy Kosowski - nie. Leo Beenhakker podał nazwiska 31 piłkarzy, których weźmie pod uwagę przy ustalaniu 23-osobowej kadry. - Bawcie się dobrze przy ustalaniu ostatecznego zestawienia - powiedział do dziennikarzy holenderski selekcjoner i dodał, że do Austrii i Szwajcarii zabierze: trzech bramkarzy, ośmiu obrońców, dziesięciu pomocników - wśród nich czterech skrzydłowych, czterech defensywnych i dwóch ofensywnych - oraz trzech środkowych napastników.

Rzeczpospolita: 31 na Euro
Leo Beenhakker zaprezentował nazwiska 31 piłkarzy, spośród których wybierze kadrę na Euro 2008. Na majowe zgrupowanie pojedzie 25, na mistrzostwa Europy - 23. Na liście zabrakło Rogera, ale Beenhakker zaznaczył, że piłkarz ten wciąż ma szanse na wyjazd, jeśli załatwione zostaną formalności związane z przyznawaniem obywatelstwa. Dziennik: Oto kadra Polski na Euro I wszystko jasne. Leo Beenhakker ogłosił 31 nazwisk zawodników, którzy znaleźli się w szerokiej kadrze na Euro 2008. Do 28 maja selekcjoner biało-czerwonych będzie musiał skreślić z tej listy jeszcze ośmiu piłkarzy. Wśród powołanych nie ma Brazylijczyka Rogera. Życie Warszawy: Leo czeka na Rogera Leo Beenhakker ogłosił szeroką kadrę na Euro 2008. Na razie 31 graczy, ale Roger będzie 32., bo dziś zostanie Polakiem.

Super Express: Leo patrzy jak małpa
- Nie mogę zagwarantować, że na Euro odniesiemy sukces, ale daję słowo, że Polacy nie będą musieli się za nas wstydzić - mówił Leo Beenhakker na spotkaniu poświęconym przygotowaniom do mistrzostw Europy. Holender sporo czasu poświęcił nie tylko powołaniom, ale i korupcji w polskiej piłce. - Mówię o tym ten jeden jedyny raz, więc proszę mnie posłuchać - apelował Beenhakker. - Po raz pierwszy w karierze znalazłem się tak blisko tych brudnych spraw. Dla mnie to zupełna nowość, więc patrzę na to jak małpa na zegarek. Zrobię wszystko, aby ten problem nie przeszkadzał reprezentacji, choć nie będzie łatwo. Nie jestem prawnikiem, nie znam odpowiednich przepisów, jednak mam prawo do swojego zdania: jestem zwolennikiem karania konkretnych osób, a nie klubów.

Szeroka kadra na Euro 2008:

Bramkarze: Artur Boruc (Celtic Glasgow), Tomasz Kuszczak (Manchester United), Łukasz Fabiański (Arsenal Londyn), Wojciech Kowalewski (Kolporter Korona Kielce)

Obrońcy: Jacek Bąk, Arkadiusz Radomski (obaj Austria Wiedeń), Marcin Wasilewski (Anderlecht Bruksela), Paweł Golański (Steaua Bukareszt), Mariusz Jop (FK Moskwa), Adam Kokoszka (Wisła Kraków), Jakub Wawrzyniak (Legia Warszawa), Michał Żewłakow (Olympiakos Pireus), Grzegorz Bronowicki (Crvena Zvezda Belgrad)

Pomocnicy: Dariusz Dudka, Wojciech Łobodziński (obaj Wisła Kraków), Jakub Błaszczykowski (Borussia Dortmund), Mariusz Lewandowski (Szachtar Donieck), Rafał Murawski (Lech Poznań), Łukasz Garguła (GKS Bełchatów), Jacek Krzynówek (VfL Wolfsburg), Euzebiusz Smolarek (Racing Santander), Radosław Majewski (Groclin Grodzisk Wlkp.), Michał Goliński (Zagłębie Lubin), Michał Pazdan (Górnik Zabrze).

Napastnicy: Maciej Żurawski (AE Larisa), Tomasz Zahorski (Górnik Zabrze), Radosław Matusiak (Wisła Kraków), Łukasz Piszczek (Hertha Berlin), Marek Saganowski (FC Southampton), Artur Wichniarek (Arminia Bielefeld), Dawid Janczyk (CSKA Moskwa)

Rezerwowy - Roger Guerreiro (Legia Warszawa) - jeśli otrzyma polskie obywatelstwo i FIFA wyrazi zgodę na jego udział w finałach mistrzostw Europy.

Polscy hokeiści tracą szanse na awans

2008-04-16, ostatnia aktualizacja 2008-04-16 20:17
Zobacz powiększenie
Fot. DOMINIC EBENBICHLER REUTERS

Dopiero jedenasta seria rzutów karnych zadecydowała o porażce naszej reprezentacji z drużyną Kazachstanu.

W przeciągu ostatnich szesnastu lat Polacy grali w elicie tylko raz (w roku 2002 w Szwecji). Na turniej Dywizji I (druga liga) w Innsbrucku nasz zespół jechał z nadzieją na powtórzenie tamtego sukcesu.

Niestety "biało-czerwoni" zatrzymali się jednak już na pierwszej poważnej przeszkodzie - ekipie z byłego Związku Radzieckiego. Drugą będą Austriacy, z którymi zagramy na zakończenie mistrzostw.

Po dwóch tercjach środowego meczu wydawało się, że nasz zespół odda punkty bez walki.

Polacy fatalnie prezentowali się wtedy w czasie okresów gry w przewadze, które tak naprawdę świadczą o klasie drużyny. Mało strzelali. W drugiej tercji raptem dwa razy - to tak jakby piłkarze oddali jeden strzał w pięciu meczach.

Kazachowie, którzy wygrali z nami po raz dziewiąty na jedenaście rozegranych spotkań przewyższali nasz zespół nie tylko skutecznością, ale również techniką i jazdą na łyżwach.

W ostatnich dwudziestu minutach ambitnie grający Polacy jednak odrobili straty! Polegliśmy dopiero po rzutach karnych. Wynik spotkania rozstrzygnęła dopiero jedenasta seria. Dla naszej drużyny trafili Damian Słaboń, Leszek Laszkiewicz i Marcin Jaros, ale rywal okazał się jedno trafienie lepszy.

Polacy mają jeszcze teoretyczne szanse na awans, ale nie dość, że muszą ograć faworyzowaną Austrię, to jeszcze punkty muszą pogubić Kzachowie (też grają z Austriakami).

Polska - Kazachstan 3:4 (0:1, 0:1, 3:1, 0:0)

Bramki: 0:1 Gawrilin (10.), 0:2 Spiridonow (23.), 1:2 Zapała (41.), 1:3 Uszkow (45.) 2:3 L.Laszkiewicz (49.), 3:3 Jaros (57.)
Polscy hokeiści przegrali po horrorze

Horror - tak można określić hokejowy mecz Polska - Kazachstan, który odbył się dziś, podczas mistrzostw świata I dywizji. Niestety, po tej porażce, o której przesądził rzut karny wykorzystany w jedenastej serii, Polacy mają nikłe szanse na awans do światowej elity.

"Biało - Czerwoni" walczyli w Innsbrucku naprawdę dzielnie. Po regulaminowym czasie gry i dogrywce remisowali z silnym Kazachstanem 3:3. Rozpoczęła się pierwsza seria rzutów karnych.

Na jednej się nie skończyło, konieczne były dodatkowe serie. Wszystko dzięki fantastycznej postawie bramkarzy obu zespołów, którzy ratowali swoje reprezentacje raz za razem.

W szóstej serii Krutochwostow pokonał Rafała Radziszewskiego. Po chwili fantastycznie odpowiedział Damian Słaboń - informuje onet.pl.

Wynik został ustalony w 11. serii karnych. Niestety, to Kazachowie mogą cieszyć się z wygranej.

Polska - Kazachstan 3:4 (0:1, 0:1, 3:1; 0:0, k. 3:4 )

Benedykt XVI w USA. "Wykluczę pedofilię z kapłaństwa"

jg, PAP, IAR
2008-04-15, ostatnia aktualizacja 26 minut temu
Zobacz powiększenie
Papież Benedykt XVI przybył do USA
Fot. Pablo Martinez Monsivais AP

Benedykt XVI jest już w Stanach Zjednoczonych. Dokładnie o godz. 15.50 (21.50 czasu polskiego) samolot włoskich linii lotniczych Alitalia z napisem Shepherd One (Najwyższy Pasterz) wylądował w bazie sił powietrznych Andrews pod Waszyngtonem. Na pokładzie samolotu papież obiecał, że zrobi wszystko, by wykluczyć pedofilów z kapłaństwa.

Zobacz powiekszenie
Fot. LARRY DOWNING REUTERS
Papież Benedykt XVI z wizytą w USA
Zobacz powiekszenie
Fot. Pablo Martinez Monsivais AP
Papież Benedykt XVI z wizytą w USA
Ameryka czeka na Benedykta XVI

Benedykt XVI rozpoczął sześciodniową wizytę w USA. Tuż po wyjściu z samolotu papież wymienił serdeczny uścisk dłoni z oczekującym go prezydentem George`m Bushem a następnie powitał jego żonę Laurę i córkę prezydenckiej pary - Jennę. Ceremonia miała charakter nieoficjalny, nie wygłoszono żadnych przemówień.

Przed wejściem do krytej limuzyny Benedykt XVI, uśmiechając się, pozdrawiał wiwatujący na jego cześć tłum wiernych zgromadzonych w bazie Andrews. Następnie papieski orszak wyruszył w drogę do rezydencji nuncjusza papieskiego, położonej przy jednej z reprezentacyjnych alei Waszyngtonu. Będzie to rezydencja Ojca Świętego podczas jego trzydniowego pobytu w stolicy USA.

Powitanie Benedykta XVI miało bezprecedensowy charakter, bowiem, obok dostojników Kościoła, uczestniczył w nim prezydent Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie media zauważają, że prezydent Bush nigdy nie witał żadnej osobistości już na lotnisku.

Największe zgromadzenie wokół Białego Domu

Jutro podczas oficjalnej uroczystości powitania papieża przez prezydencką parę spodziewanych jest w Białym Domu ok. 12 tys. gości. Będzie to największe takie zgromadzenie wokół siedziby prezydenta Stanów Zjednoczonych, gdyż, jak odnotowują agencje, okazała ceremonia powitania brytyjskiej królowej zgromadziła pod rezydencją prezydenta USA jedynie 7 tys. osób.

Program powitania z udziałem reprezentacyjnej jednostki amerykańskiej armii przewiduje m.in. odegranie hymnów państwowych i odpalenie 21 salw armatnich na cześć Benedykta XVI. Następnie papież i prezydent USA odbędą 45-minutową prywatną rozmowę w Gabinecie Owalnym.

Będzie to druga w historii wizyta głowy Kościoła katolickiego w Białym Domu. Pierwszą złożył tu papież Jan Paweł II.

Wieczorem zaplanowano nieszpory i spotkanie z amerykańskimi biskupami w waszyngtońskiej bazylice Niepokalanego Poczęcia NMP. Jest to największa świątynia katolicka w całej Ameryce Północnej i jedna z dziesięciu największych na świecie.

Choć Papież odwiedzi tylko dwa miasta - Waszyngton i Nowy Jork - to program wizyty jest bogaty: przewiduje m.in. spotkanie z prezydentem USA, dwie Msze z udziałem tysięcy wiernych, wystąpienie na forum ONZ, spotkania z duchowieństwem, nabożeństwo ekumeniczne, spotkanie międzyreligijne i wizytę na Ground Zero - miejscu ataku terrorystycznego z 11 września 2001 r.

Jest to ósma zagraniczna podróż obecnego papieża. Wraz z Benedyktem XVI do USA przybyła grupa ok. 70 dziennikarzy z tzw. volo papale. Są to przedstawiciele mediów z różnych krajów, akredytowani przy Stolicy Apostolskiej i relacjonujący na co dzień wydarzenia watykańskie.

Papież obiecuje wykluczenie pedofilów z kapłaństwa

Na pokładzie samolotu do USA Benedykt XVI obiecał, że uczyni wszystko, by wykluczyć pedofilów z kapłaństwa. Benedykt XVI powiedział, że jest "głęboko zawstydzony" i "bardzo cierpi" z powodu seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży w USA.

- Głęboko wstydzimy się i uczynimy wszystko co możliwe, by coś takiego nie zdarzyło się w przyszłości - powiedział Benedykt XVI. - Całkowicie wykluczymy pedofilów ze świętego kapłaństwa - dodał w rozmowie z dziennikarzami.

Skandale związane z seksualnym wykorzystywaniem dzieci przez kapłanów zaczęły wypływać na światło dzienne w 2002 roku i doprowadziły do procesów, w których amerykańskie diecezje musiały wypłacić w sumie ponad 2 mld dolarów odszkodowań.

USA: wzrasta liczba katolików - dramatycznie spadają powołania

W Kościele amerykańskim przybywa katolików ale dramatycznie spada liczba księży - zauważa w specjalnym wydaniu przed papieską wizytą amerykański tygodnik ,,Catholic standard". Pismo archidiecezji waszyngtońskiej zwraca przy tym uwagę na wielokulturowość Kościoła w USA. W samej tylko stołecznej archidiecezji każdej niedzieli Msze odprawiane są w ponad 20 językach. Zastanawiając się, jaki Kościół zastanie Benedykt XVI w USA i na ile będzie on podobny do tego, jaki zobaczył Jan Paweł II w roku 1979 i 1999, Nancy Frazer O'Brien zwraca uwagę, że obecnie już ponad połowę wszystkich amerykańskich katolików poniżej 25. roku życia stanowi ludność hiszpańskojęzyczna - potomkowie imigrantów i ludność napływowa.

W całych Stanach Zjednoczonych Msze św. sprawowane są w ponad 30 językach. ,,W ten sposób wykonano wielką pracę na rzecz promowania wielokulturowości" - ocenia cytowany przez ,,Catholic standard" ks. Kevin Irwin, dziekan wydziału teologii i studiów religijnych Katolickiego Uniwersytetu Ameryki w Waszyngtonie.

Tygodnik zwraca uwagę na wciąż wzrastającą liczbę amerykańskich katolików: z 50 milionów w roku 1979, poprzez ponad 59 w roku 1999, do ponad 64 milionów obecnie. Ten wzrost ma jednak związek ze zwiększającą się populacją Stanów Zjednoczonych: z blisko 217 milionów mieszkańców w roku 1979 do ponad 300 obecnie.

Jednocześnie dramatycznie spadła liczba księży i zakonników pracujących w USA. W roku 1979 było ich ponad 58 tysięcy obecnie zaś - nieco ponad 41 tysięcy. Jednak Alan Schreck, dziekan wydziału teologicznego na Franciszkańskim Uniwersytecie w Steubenville w stanie Ohio zwraca uwagę, że ten alarmujący spadek może sprzyjać zaangażowaniu w pracę Kościoła większej liczby katolików świeckich.

Na samym tylko uniwersytecie w Steubenville kształci się obecnie ponad 500 studentów, z czego zdecydowana większość to świeccy - zauważa z satysfakcją Schreck.

Kongo: katastrofa samolotu - większość pasażerów przeżyła

cheko, PAP
2008-04-15, ostatnia aktualizacja 26 minut temu

Samolot pasażerski z 79 pasażerami i siedmioma członkami załogi rozbił się we wtorek w mieście Goma na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga (d. Zair). Napływają sprzeczne dane na temat liczby ofiar, te najnowsze są bardzo optymistyczne.

Zobacz powiekszenie
Fot. Lauren Vopni AP
Ekipa ratunkowa oraz mieszkańcy miasteczka Goma zgromadzili się w miejscu katastrofy samolotu
Zobacz powiekszenie
Fot. Lauren Vopni AP
Miasteczko Goma w Kenii, miejsce katastrofy samolotu
Przez kilka godzin docierały informacje, że katastrofę przeżyło sześć osób, według innych źródeł - 10. Wieczorem prywatne linie Hewa Bora, do których należał samolot, poinformowały, że przeżyła "większość" z 79 pasażerów. Konkretnych, potwierdzonych danych na razie brak.

- Zdołaliśmy uratować większość pasażerów; zostali przewiezieni do szpitali - powiedział agencji Reutera Dirk Cramers, dyrektor linii Hewa Bora. Oświadczył też, że przeżyło wszystkich siedmiu członków załogi.

Samolot uderzył w osiedle

Samolot DC-9 linii Hewa Bora spadł chwilę po starcie do Kisangani w środkowej części kraju. Z pierwszych doniesień nadchodzących z Kinszasy wynikało, że zaraz po starcie maszyna spadła na tereny zamieszkane i stanęła w płomieniach. Później nadeszły informacje, że start w ogóle się nie udał i samolot uderzył w osiedle za pasem lotniska. Brak informacji o ewentualnych ofiarach na ziemi.

Rzecznik ONZ Kemal Saiki powiedział, że Narody Zjednoczone i Czerwony Krzyż pomagały w operacji ratowniczej.

Zdaniem rzecznika MSZ Demokratycznej Republiki Konga Antoine'a Ghondy przyczyną katastrofy nie była zła pogoda. Ghonda dodał, że "są wstępne oznaki", iż samolot był przeładowany.

Krajowe linie na czarnej liście

11 kwietnia Unia Europejska dopisała Hewa Bora do czarnej listy linii lotniczych nie mających prawa latać do UE; konkretnych powodów nie podano.

Associated Press odnotowuje, że na unijnej czarnej liście jest 50 linii lotniczych z centralami w Demokratycznej Republice Konga.

Rzeczniczka UE Michele Cercone powiedziała we wtorek, że unijnym zakazem objęte są wszystkie linie z tego kraju, z uwagi na brak skutecznej kontroli zachowania "minimum standardów technicznych".