awe, jg, PAP
2008-03-12, ostatnia aktualizacja 2008-03-12 17:32
Dwa wojskowe śmigłowce z tajnymi agentami na pokładzie, na rozkaz ministra obrony, wystartowały z Warszawy, aby schwytać Ryszarda Krauzego. Musiały zawrócić. Bo choć 13 lipca zeszłego roku nakaz zatrzymania biznesmena był gotów, plany pokrzyżował świadek, który nie zeznał tego, czego spodziewał się Zbigniew Ziobro - poinformował Dziennik.pl. Zbigniew Ziobro przyznał w TVN 24, że jeden śmigłowiec faktycznie leciał, ale nie po to by zatrzymać, lecz przesłuchać Krauzego.
ZOBACZ WIDEO
ZOBACZ TAKŻE
- Krauze, Kaczmarek i gabinet w Gdyni (11-03-08, 00:00)
- "Newsweek" i TVN: znajomość Krauzego i Kaczmarka (10-03-08, 00:00)
- Kaczyński przyznaje: Prezydent mylił się co do Krauzego (24-02-08, 11:09)
- Ćwiąkalski ws. Krauzego: Zmiany w prokuraturze mogą być konieczne (29-12-07, 21:20)
- ''Nakaz zatrzymania Krauzego uchylono za czasów Ziobry'' (06-12-07, 17:49)
Według informacji "Dziennka" biznesmen miał być zatrzymany już w lipcu ubiegłego roku. Wysłano po niego wojskowe śmigłowce z prokuratorami i agentami CBA na pokładzie. To nowy wątek "afery przeciekowej".
Zgodę na wysłanie maszyn na wniosek ministra sprawiedliwości miał w pilnie wydać szef MON Aleksander Szczygło. - Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam. Jest to objęte klauzulą tajności - mówił Szczygło "Dziennikowi". Śmigłowce wystartowały z lotniska w Warszawie. Agenci mieli zadanie natychmiast zatrzymać Krauzego. Z decyzją o aresztowaniu czekano, aż przesłuchiwany wtedy prezes PZU Jaromir Netzel powie coś, co obciąży biznesmena.
Rzecznik MON Robert Rochowicz nie chciał komentować doniesień, dotyczących - jak zaznaczył - poprzedniego ministra.
Netzel daje alibi Kaczmarkowi
Dzięki podsłuchom śledczy wiedzieli m.in., że prezes PZU ma dać alibi Januszowi Kaczmarkowi w sprawie wizyty w hotelu Marriott. Netzel miał potwierdzić wersję ministra, że to właśnie z nim się tam spotkał, a nie z Krauzem.
Jak pisze "Dziennik" prokuratorzy chcieli uprzedzić działania Kaczmarka i Netzela i nie dopuścić, aby ustalili wspólną wersję alibi. Prowadzący sprawę zwrócili się więc o pilną pomoc do Zbigniewa Ziobry. Chcieli pilnie przesłuchać Netzela. Ziobro zadzwonił więc do niego z prośbą o pilne stawienie się w siedzibie CBA w Gdańsku przy ul. Kurkowej. Ziobro unika jednak odpowiedzi o szczegółach akcji. - Nie wolno mi mówić, jest to objęte tajemnicą. Mogę tylko powiedzieć, że moje osobiste zaangażowanie w tę sprawę spowodowało, że Janusz Kaczmarek mi groził - mówił Ziobro "Dziennikowi"
W TVN24 tłumaczył: - Jak to czasami bywa w informacjach medialnych jest w tym źdźbło prawdy i są też informacje, które rzeczywistości nie odpowiadają. Rzeczywiście dla dobra śledztwa były podejmowane działania, które miały zapewnić, aby jak najszybciej został czy zostali określeni świadkowie przesłuchani przez prokuratorów. Był to wyścig z czasem - powiedział Ziobro w TVN24..
Zaznaczył, że sprawa dotyczyła "ogromnie ważnego śledztwa związanego z podejrzeniem przecieku sprawy operacji specjalnej, gdzie mógł zostać zatrzymany w związku z podejrzeniem korupcji wicepremier polskiego rządu".
"Było podejrzenie, że ktoś dopuścił się przecieku z tego śledztwa i z tej właśnie operacji i dlatego trzeba było podjąć wszystkie niezbędne działania, które były w zasięgu ręki polskiej prokuratury, by natychmiast przesłuchiwać wszystkich świadków, którzy mają na ten temat wiedzę, aby uniemożliwić ewentualne porozumienie się poszczególnych osób i ustalenie wspólnej wersji wydarzeń" - dodał Ziobro.
Sprawę komentował dziś także premier Donald Tusk:
Potwierdzić wersję Kaczmarka
Z ujawnionych przez resort sprawiedliwości podsłuchów wynika, że Netzel w drodze na przesłuchanie rozmawiał z szefem policji Konradem Kornatowskim. Miał on sugerować mu, aby potwierdził wersję Kaczmarka o spotkaniu w Marriocie.
Oto fragment zapisu ich rozmowy telefonicznej:
Kornatowski: Na policję jedziesz?
Netzel: Na Kurkową 8. Tam jest CBA.
Kornatowski: Kurwa jego mać!
Netzel: Ale ja naprawdę nic nie wiem.
Kornatowski: Jarek, ja wiem, że nie wiesz. Pamiętaj, jak raz widziałeś się z naszym kolegą tu wspólnym z Gdyni (chrząknięcie), to się z nim widziałeś, nie?
Netzel: Ale ja wszystko wiem. Ja błagam ciebie, no!
Zgodę na wysłanie maszyn na wniosek ministra sprawiedliwości miał w pilnie wydać szef MON Aleksander Szczygło. - Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam. Jest to objęte klauzulą tajności - mówił Szczygło "Dziennikowi". Śmigłowce wystartowały z lotniska w Warszawie. Agenci mieli zadanie natychmiast zatrzymać Krauzego. Z decyzją o aresztowaniu czekano, aż przesłuchiwany wtedy prezes PZU Jaromir Netzel powie coś, co obciąży biznesmena.
Rzecznik MON Robert Rochowicz nie chciał komentować doniesień, dotyczących - jak zaznaczył - poprzedniego ministra.
Netzel daje alibi Kaczmarkowi
Dzięki podsłuchom śledczy wiedzieli m.in., że prezes PZU ma dać alibi Januszowi Kaczmarkowi w sprawie wizyty w hotelu Marriott. Netzel miał potwierdzić wersję ministra, że to właśnie z nim się tam spotkał, a nie z Krauzem.
Jak pisze "Dziennik" prokuratorzy chcieli uprzedzić działania Kaczmarka i Netzela i nie dopuścić, aby ustalili wspólną wersję alibi. Prowadzący sprawę zwrócili się więc o pilną pomoc do Zbigniewa Ziobry. Chcieli pilnie przesłuchać Netzela. Ziobro zadzwonił więc do niego z prośbą o pilne stawienie się w siedzibie CBA w Gdańsku przy ul. Kurkowej. Ziobro unika jednak odpowiedzi o szczegółach akcji. - Nie wolno mi mówić, jest to objęte tajemnicą. Mogę tylko powiedzieć, że moje osobiste zaangażowanie w tę sprawę spowodowało, że Janusz Kaczmarek mi groził - mówił Ziobro "Dziennikowi"
W TVN24 tłumaczył: - Jak to czasami bywa w informacjach medialnych jest w tym źdźbło prawdy i są też informacje, które rzeczywistości nie odpowiadają. Rzeczywiście dla dobra śledztwa były podejmowane działania, które miały zapewnić, aby jak najszybciej został czy zostali określeni świadkowie przesłuchani przez prokuratorów. Był to wyścig z czasem - powiedział Ziobro w TVN24..
Zaznaczył, że sprawa dotyczyła "ogromnie ważnego śledztwa związanego z podejrzeniem przecieku sprawy operacji specjalnej, gdzie mógł zostać zatrzymany w związku z podejrzeniem korupcji wicepremier polskiego rządu".
"Było podejrzenie, że ktoś dopuścił się przecieku z tego śledztwa i z tej właśnie operacji i dlatego trzeba było podjąć wszystkie niezbędne działania, które były w zasięgu ręki polskiej prokuratury, by natychmiast przesłuchiwać wszystkich świadków, którzy mają na ten temat wiedzę, aby uniemożliwić ewentualne porozumienie się poszczególnych osób i ustalenie wspólnej wersji wydarzeń" - dodał Ziobro.
Sprawę komentował dziś także premier Donald Tusk:
Potwierdzić wersję Kaczmarka
Z ujawnionych przez resort sprawiedliwości podsłuchów wynika, że Netzel w drodze na przesłuchanie rozmawiał z szefem policji Konradem Kornatowskim. Miał on sugerować mu, aby potwierdził wersję Kaczmarka o spotkaniu w Marriocie.
Oto fragment zapisu ich rozmowy telefonicznej:
Kornatowski: Na policję jedziesz?
Netzel: Na Kurkową 8. Tam jest CBA.
Kornatowski: Kurwa jego mać!
Netzel: Ale ja naprawdę nic nie wiem.
Kornatowski: Jarek, ja wiem, że nie wiesz. Pamiętaj, jak raz widziałeś się z naszym kolegą tu wspólnym z Gdyni (chrząknięcie), to się z nim widziałeś, nie?
Netzel: Ale ja wszystko wiem. Ja błagam ciebie, no!
Stenogramy z podsłuchów zostały przez prokuraturę przedstawione we wrześniu zeszłego roku
Śmigłowce zawracają
Śledczym udało się przesłuchać Netzla, zanim spotkał się z Kaczmarkiem. Prezes PZU zeznał jednak, że widział się z Kaczmarkiem, ale przed hotelem. Zeznanie różniło się bowiem od złożonego przez Kaczmarka. Powiedział on, że spotkanie odbyło się na piętrze hotelu. Zeznania okazały się sprzeczne. Netzel nie zeznał jednak nic, co obciążałoby Krauzego. Jak podaje "Dziennik" nie było podstaw do zatrzymania biznesmena, więc śmigłowce zawróciły do Warszawy.
Prokuratorzy postawili Kaczmarkowi, Kornatowskiemu oraz Netzlowi zarzuty składania fałszywych zeznań. Według śledczych, oskarżeni mijali się z prawdą po to, by nie wyszło na jaw, kto zdradził Andrzejowi Lepperowi tajemnicę, że zasadza się na niego CBA. Z podsłuchanych rozmów telefonicznych wynika, że Kaczmarek, Kornatowski i Netzel dogadali się, że będą kłamać w tej sprawie, jeśli zainteresują się nimi organa ścigania.
Śmigłowce zawracają
Śledczym udało się przesłuchać Netzla, zanim spotkał się z Kaczmarkiem. Prezes PZU zeznał jednak, że widział się z Kaczmarkiem, ale przed hotelem. Zeznanie różniło się bowiem od złożonego przez Kaczmarka. Powiedział on, że spotkanie odbyło się na piętrze hotelu. Zeznania okazały się sprzeczne. Netzel nie zeznał jednak nic, co obciążałoby Krauzego. Jak podaje "Dziennik" nie było podstaw do zatrzymania biznesmena, więc śmigłowce zawróciły do Warszawy.
Prokuratorzy postawili Kaczmarkowi, Kornatowskiemu oraz Netzlowi zarzuty składania fałszywych zeznań. Według śledczych, oskarżeni mijali się z prawdą po to, by nie wyszło na jaw, kto zdradził Andrzejowi Lepperowi tajemnicę, że zasadza się na niego CBA. Z podsłuchanych rozmów telefonicznych wynika, że Kaczmarek, Kornatowski i Netzel dogadali się, że będą kłamać w tej sprawie, jeśli zainteresują się nimi organa ścigania.