Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WŁOCHY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WŁOCHY. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 13 listopada 2008

Odłączą kobietę od aparatury. Watykan: To wyrok śmierci

mm, PAP
2008-11-13, ostatnia aktualizacja 2008-11-13 23:55

Włoski Sąd Najwyższy upoważnił ojca kobiety, która od 16 lat jest w stanie wegetatywnym, do odłączenia jej od aparatury, przez którą jest odżywiana. - To skazanie dziewczyny na śmierć - uważa przewodniczący Papieskiej Akademii Życia.

Ojciec 10 lat walczył w sądach

37-letnia Eluana Englaro uległa wypadkowi samochodowemu w 1992 roku. Od tego czasu przebywa w szpitalu na północy Włoch. Jej ojciec od 10 lat walczył we włoskich sądach o prawo do odłączenia jej od aparatury podtrzymującej życie.

Sąd Najwyższy w Mediolanie uznał, iż udowodniono, że śpiączka, w którą zapadła Englaro, jest nieodwracalna. Jak dowiedziono, przed wypadkiem Eluana była zdania, że woli umrzeć niż być sztucznie utrzymywana przy życiu.

"To skazanie na śmierć"

Watykan przerwanie odżywiania osoby w stanie wegetatywnym uważa za eutanazję i morderstwo. Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia arcybiskup Rino Fisichella oświadczył w reakcji na to orzeczenie: - To skazanie dziewczyny na śmierć.

Zwolennicy eutanazji określili orzeczenie sądu jako historyczne. Zdania włoskich polityków były podzielone. Krytykowali je zwłaszcza katoliccy parlamentarzyści.

piątek, 9 maja 2008

Silvio Berlusconi zaprzysiężony na premiera Włoch

Tomasz Bielecki
2008-05-09, ostatnia aktualizacja 2008-05-08 16:32

Silvio Berlusconi został w czwartek zaprzysiężony na nowego premiera Włoch. Obiecuje walkę ze stagnacją gospodarczą oraz z przestępczością.

Zobacz powiekszenie
Fot. ALESSANDRO GAROFALO REUTERS
Silvio Berlusconi
ZOBACZ TAKŻE
Rząd Silvia Berlusconiego to 62. gabinet w historii powojennych Włoch. Jeden z najbogatszych Włochów był już dwukrotnie premierem, a w latach 2001-06 odniósł niebywały sukces, bo jako pierwszy po 1945 r. rządził przez pełną kadencję. - Nie dajemy sobie żadnej taryfy ulgowej. W ciągu stu dni musimy pokazać Włochom, że potrafimy wypełniać obietnice - zapowiedział Berlusconi, którego rząd zostanie zatwierdzony przez parlament w przyszłym tygodniu.

Nowy gabinet opiera się na centroprawicowej koalicji Lud Wolności, która w kwietniowych wyborach odsunęła od władzy centrolewicę premiera Romana Prodiego oraz szefa Partii Demokratycznej Waltera Veltroniego. Główni koalicjanci Berlusconiego to byli postfaszyści z Sojuszu Narodowego Gianfranca Finiego oraz nacjonaliści z Ligi Północnej Umberta Bossiego. - Ten rząd ostatecznie kończy okres powojenny we Włoszech. Faszystowskie korzenie przestały się liczyć w polityce. A jednocześnie z parlamentu po raz pierwszy po wojnie zniknęli komuniści - tłumaczy politolog Giovanni Nicotri.

Premier Berlusconi stawia przed rządem trzy cele. Chce zażegnać widmo recesji, rozwiązać sprawę wzrostu przestępczości oraz nielegalnej imigracji, a także położyć kres katastrofie Neapolu, gdzie od kilku miesięcy zalegają na ulicach niewywożone śmieci. - Teraz Włochy są znane całemu światu jako "kraj pod śmieciami". Musimy oczyścić się z tej hańby - mówi Berlusconi.

Walka z imigracja i wzrostem przestępczości były najbardziej nośnymi hasłami Berlusconiego, choć statystyki pokazują, że Włochy pozostają jednym z bezpieczniejszych krajów Unii Europejskiej. Niemniej nowy szef MSW Roberto Maroni (z Ligi Północnej) jeszcze przed zaprzysiężeniem zapowiadał przyspieszone deportacje nielegalnych imigrantów spoza UE oraz renegocjacje umów unijnych, by umożliwić wysiedlenie części rumuńskich Romów, których jest we Włoszech blisko milion. Politycy Ligi Północnej chcą też wzmocnienia i uzbrojenia straży obywatelskich, które miałaby pomagać policji, ale ten pomysł na razie odrzuca sam Berlusconi.

Pierwsze posiedzenie nowego rządu odbędzie się za tydzień w Neapolu, gdzie premier chce błyskawicznie rozwiązać problem fatalnego gospodarowania pięniędzmi na budowę nowych wysypisk (przechwytuje je mafia), co doprowadziło do kryzysu śmieciowego. Niewykluczone, że rząd właśnie w Neapolu ogłosi plan ożywienia gospodarki. Na razie Berlusconi zapowiada obniżenie podatków, a opozycja wypomina mu, że obecne kłopoty Włoch (planowany wzrost gospodarczy na poziomie 0,5 proc.) to głównie skutek jego premierowania w latach 2001-06. Nie wiadomo, jak Berlusconi pogodzi zapowiedzi inwestycji w infrastrukturę Południa z żądaniami Ligi Północnej, która chce zatrzymać przepływ pieniędzy z bogatej Północy do budżetu centralnego.

Nowym szefem MSW został Franco Frattini. Berlusconi uznaje się za przyjaciela George'a W. Busha i popiera amerykańską wojnę z terroryzmem.

Źródło: Gazeta Wyborcza

czwartek, 24 kwietnia 2008

Wystawiono ciało św. Ojca Pio

2008-04-24 19:46:48
Radio Watykańskie/a.

„Relikwie Ojca Pio przywołują na pamięć całe dobro, jakiego dokonał pośród nas” – powiedział kard. José Saraiva Martins. Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych przewodniczył uroczystej Eucharystii, która zainicjowała oficjalne wystawienie doczesnych szczątków Ojca Pio.

W liturgii sprawowanej na placu przed nową bazyliką w San Giovanni Rotondo wzięło udział 15 tys. czcicieli świętego stygmatyka z całego świata. Kard. Saraiva Martins przypomniał, że do grobu Ojca Pio co roku ściągają miliony wiernych spragnionych prawdy, pocieszenia i nawrócenia. „Teraz, wraz z wystawieniem jego doczesnych szczątków – dodał kardynał - rozpoczyna się czas szczególnie intensywnego pielgrzymowania. Dla wszystkich będzie to głębokie wewnętrzne przeżycie.”

„To, co widzimy, to nieżywe ciało, pozbawione już tego życia, które Bóg stwórca tchnął w pierwotną glinę. Stając w obliczu tajemnicy śmierci, wezwani jesteśmy do zrozumienia, że to, co widać, to nie jest całe życie” – mówił kard. Martins. - Ciało jest tu, ale Ojciec Pio to nie tylko zwłoki: w istocie on, który żył w pełnej jedności z Jezusem ukrzyżowanym, teraz żyje w ostatecznej komunii ze zmartwychwstałym Jezusem – dodał purpurat z Watykanu. Zdaniem prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych obecność ciała Ojca Pio stanowi wezwanie do pamięci. „Patrząc na jego doczesne szczątki wspominamy całe dobro, jakiego dokonał pośród nas. Relikwie zachęcają nas też do spojrzenia w przyszłość, do odnowienia wiary w zmartwychwstanie ciała, kiedy Bóg powróci w chwale. Relikwie są zapowiedzią nowego stworzenia, które narodzi się z jedności ze Zmartwychwstałym” – powiedział kard. Martins.

Po Mszy św. prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych przeszedł procesyjnie do krypty w kościele Matki Bożej Łaskawej, gdzie wystawione jest ciało Ojca Pio. Umieszczono je w kryształowej urnie na piedestale. Całość zwieńczona jest baldachimem. Twarz świętego stygmatyka została pokryta woskową maską.

Do tej pory chęć modlitwy przy doczesnych szczątkach Ojca Pio wyraziło milion osób, rezerwując konkretny termin pielgrzymki. W ciągu godziny do krypty będzie wpuszczanych ok. 600 osób. Ciało będzie wystawione do końca roku, z możliwością wydłużenia terminu o kilka miesięcy. W związku z tym liczono, że do San Giovanni Rotondo przybędzie Benedykt XVI. Watykański rzecznik prasowy wyjaśnił jednak, że w tym roku takiej pielgrzymki nie ma w papieskim programie. Przyszłoroczne podróże - dodał ks. Federico Lombardi - są dopiero planowane.

Odkąd poinformowano, że ciało ojca Pio zostanie wystawione w krypcie w San Giovanni Rotondo do sanktuarium dzwonią ludzie z całego świata z prośbą o informacje. Jak mówi miejscowy ordynariusz, abp Domenico D'Ambrosio, „w wielu ludziach jest ogromne pragnienie zobaczenia twarzy Ojca Pio, skonfrontowania tego co zobaczą, z tym co jest opisane w wielu wspomnieniach i utrwalone na zdjęciach. Przybędzie też wielu ludzi, którzy osobiście znali Ojca Pio, dla nich to będzie powtórne doświadczenie misterium krzyża, które poprzez swoje stygmaty opowiadał Ojciec Pio”. Hierarcha wskazuje, że stajemy w obliczu świętości, która mocno przemawia także do serca współczesnego człowieka. „Ten rok to będzie nasza wspólna wędrówka, próba ukazania kapłaństwa Ojca Pio. Nie było ono niczym innym jak przekazywaniem ludziom miłosierdzia Bożego i krzyża Chrystusa, który wciąż nas zbawia. Bóg wykorzystał Ojca Pio by tę prawdę na nowo przypomnieć światu: tylko poprzez krzyż Chrystusa świat został odkupiony” – powiedział Radiu Watykańskiemu abp D'Ambrosio. Ordynariusz San Giovanni Rotondo podkreślił, że dla niego najpierw ekshumacja, a następnie wystawienie ciała Ojca Pio, jest wyjątkowym doświadczeniem osobistym. „Z pewnym lękiem i drżeniem serca patrzyłem na wielką świętość Ojca Pio i na mój brak świętości. Z drugiej strony zrozumiałem, że jest to ciągłe wezwanie do życia Ewangelią i świadczenia o tej cząstce świętości którą Bóg złożył w każdym z nas” – wyznał abp D'Ambrosio.

środa, 16 kwietnia 2008

Berlusconi i Putin będą rozmawiać o zmianie trasy gazociągu South Stream

mm, PAP
2008-04-16, ostatnia aktualizacja 2008-04-16 15:30

Budowa gazociągu South Stream (Południowy Strumień) będzie jednym z głównych tematów rozmów prezydenta Rosji Władimira Putina z przyszłym premierem Włoch Silvio Berlusconim.

Zobacz powiekszenie
Fot. ALESSANDRO GAROFALO REUTERS
Silvio Berlusconi
ZOBACZ TAKŻE
Putin i Berlusconi spotkają się w czwartek i piątek w rezydencji włoskiego magnata medialnego na Sardynii.

Prezydent Rosji będzie pierwszym zagranicznym politykiem, który zobaczy się po wyborach parlamentarnych we Włoszech z Berlusconim, wracającym do władzy po dwóch latach.

Według rosyjskich mediów, Moskwa poważnie rozważa zmianę trasy tej magistrali, którą gaz z Rosji i Azji Środkowej przez Morze Czarne i Bałkany ma popłynąć do Europy Południowej i Środkowej, z ominięciem Ukrainy.

Początkowo planowano, że jedna z nitek South Stream przez Bułgarię, Serbię i Węgry dojdzie do Austrii. Teraz - jak ujawnił dziennik "Kommiersant" - Gazprom chce ją poprowadzić przez Bułgarię, Serbię, Węgry i Słowenię do Północnych Włoch.

W środę o problemach związanych z budową tej rury prezes Gazpromu Aleksiej Miller rozmawiał w Moskwie z ministrem finansów Węgier Janosem Veresem, który współprzewodniczy rosyjsko-węgierskiej międzyrządowej komisji ds. współpracy gospodarczej. Szczegółów nie ujawniono.

Natomiast w ubiegły piątek o możliwości włączenia Słowenii do tego projektu Miller dyskutował w Lublanie ze słoweńskim prezydentem i premierem Daniło Turekiem oraz Janezem Janszą.

Zdaniem cytowanego przez "Kommiersanta" analityka Michaiła Korczemkina, Austria wypadła z South Stream, gdyż Gazprom i jego austriacki partner OMV nie byli w stanie podzielić się rynkiem wewnętrznym tego kraju. Rosyjski koncern odmówił też sprzedaży gazu firmom, które mają zarezerwowane moce w gazociągu transaustriackim.

Jak twierdzi moskiewska gazeta, stosunki między Gazpromem i OMV popsuły się już w styczniu, wkrótce po podpisaniu przez oba koncerny porozumienia, na mocy którego Austriacy m.in. odstąpili rosyjskiemu monopoliście połowę udziałów w hubie gazowym (giełdzie) w Baumgarten, największym w Europie Środkowej ośrodku handlu błękitnym paliwem.

Właśnie w Baumgarten miała się znaleźć końcówka South Stream. Dochodzi tam również największy gazociąg dostarczający surowiec z Rosji do Europy Zachodniej przez Ukrainę i Słowację.

Także w Baumgarten ma się kończyć magistrala Nabucco, projektowana przez Unię Europejską, a popierana też przez Stany Zjednoczone. Za pośrednictwem Nabucco przez Gruzję i Turcję do Europy Środkowej miałoby płynąć paliwo z Azerbejdżanu i Azji Środkowej. Jego dostawami zainteresowana jest m.in. Polska.

OMV zapowiadało utworzenie tam razem z Gazpromem międzynarodowej giełdy handlu gazem.

South Stream, który Gazprom zamierza ułożyć z włoskim koncernem Eni, ma być oddany do eksploatacji w 2013 roku. Rurą tą planuje się przesyłać 30 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Gazociąg ten uważany jest za konkurenta dla magistrali Nabucco.

South Stream przedstawiany jest też jako południowy odpowiednik Nord Stream (Gazociągu Północnego), który przez Morze Bałtyckie ma dostarczać gaz bezpośrednio z Rosji do Niemiec, z ominięciem Białorusi i Polski.

Magistrala będzie mieć 900 kilometrów długości. Zacznie się od tłoczni Bieriegowaja w rejonie portu Dżubga, w Kraju Krasnodarskim, gdzie swój początek bierze już inna czarnomorska rura - Blue Stream (Błękitny Strumień), dostarczająca rosyjski gaz do Turcji.

Stamtąd zostanie doprowadzona do Warny, w Bułgarii, gdzie podzieli się na dwie nitki: północną - przez Serbię i Węgry do Austrii lub północnych Włoch oraz południową - przez Grecję i Morze Adriatyckie do południowych Włoch.

Nabucco ma się zaczynać w Azji Środkowej, przecinać Morze Kaspijskie, Azerbejdżan i Turcję, skąd po dnie Morza Czarnego pobiegnie do Turcji, a stamtąd - do Bułgarii, Rumunii, Węgier i Austrii.

Jego przepustowość ma wynosić 31 mld metrów sześciennych paliwa rocznie. Zakłada się, że pierwszy gaz tą rurą popłynie w 2012 roku. Wciąż nie wiadomo jednak, kto zapełni gazociąg surowcem. Koszty jego budowy szacuje się na 4,6 mld euro.

wtorek, 15 kwietnia 2008

Trzeci raz Berlusconi

Tomasz Bielecki, Rzym
2008-04-15, ostatnia aktualizacja 2008-04-15 00:12

Zobacz powiększenie
Fot. GREGORIO BORGIA AP

Miłośnik futbolu, miliarder i magnat telewizyjny wygrywa z politykiem intelektualistą. Zmęczeni i zniecierpliwieni coraz gorszymi zarobkami i emeryturami Włosi liczą na cud gospodarczy po zmianie rządu

Wstępne wyniki wyborów dawały wczoraj wieczorem centroprawicowej koalicji Silvio Berlusconiego ok. 8 pkt proc. przewagi nad centrolewicową Partią Demokratyczną kierowaną przez niedawnego burmistrza Rzymu, pisarza i dziennikarza Waltera Veltroniego. Zwolennicy Berlusconiego wyszli na ulice Rzymu, by świętować jego rychły powrót na fotel premiera. A był nim już dwukrotnie.

-Koniec z komunistami, lewakami, przefarbowanymi katolikami -mówili o odchodzącym rządzie Romano Prodiego.

Przeciwnicy Berlusconiego nazywają go drugim Putinem i śmiertelnym zagrożeniem dla włoskiej demokracji. Zwolennicy widzą w nim jedyny ratunek przed klasą zawodowych i nudnych polityków, którzy pogrążają Włochy w szarości i kryzysie.

Dla tych drugich jest błyskotliwym magnatem medialnym, dla pierwszych- brutalnym monopolistą, który jako premier wspierał brudnymi metodami kanały telewizyjne należące do jego rodziny. Dla jednych jest przestępcą podatkowym, dla drugich - godnym podziwu spryciarzem, który potrafi wykorzystywać luki prawne. Dla zwolenników to telewizyjny mesjasz, a dla wrogów - 71-letnia podreperowana sylikonem gwiazdka.

-Berlusconiemu pomagał nie tylko czar jego telewizji, ale i zmęczenie Włochów centrolewicą. Odchodzący rząd zrobił wiele dobrego dla gospodarki, ale ludzie nie zdążyli dostrzec efektów reform -mówi publicysta Gigi Riva.

W 2008 r. wzrost gospodarczy ma wynieść zaledwie 0,5 proc. Włosi coraz mniej zarabiają i dostają coraz niższe emerytury w porównaniu z innymi krajami "starej" Europy i dlatego szukają ratunku w zmianie rządu.

Zarówno Berlusconi, jak i Veltroni obiecywali obniżki podatków i ułatwienia wprowadzeniu drobnego biznesu. Ich programy ekonomiczne były tak podobne, że Włosi ukuli dla nich żartobliwą zbiorczą nazwę "Veltrusconi".

Brak wyraźnych różnic programowych sprawił, że dla wielu Włochów ważniejsza była przeszłość i styl obu polityków. Wybierali między Berlusconim, który wyzywał rywali od głupków i naiwniaków, a Veltronim zapewniającym o szacunku dla rywali. Między Berlusconim, który tłumaczył młodym kobietom, że ślub z jego synem to najszybsza droga do zrobienia kariery, a Veltronim mówiącym o programach wspierających emancypację kobiet i młodych bezrobotnych.

Odrzucili byłego komunistę Waltera Veltroniego, którego idolem jest Mały Książę, a zagłosowali na tradycjonalistę Berlusconiego oskarżanego, że tak jak Książę Machiavellego dla władzy cynicznie manipuluje społeczeństwem. Rzeczywiście, będąc po raz drugi premierem (2001-06), wyrzucał z publicznej telewizji niewygodnych dziennikarzy i kazał swym deputowanym uchwalać ustawy ratujące go przed procesami.

Lęk Włochów przed imigracją sprawił, że sprzymierzona z Berlusconim ksenofobiczna Liga Północna zdobyła aż 8 proc. głosów. Niewykluczone, że teraz stanie się tak wymagającym partnerem, że Berlusconi ją porzuci i za kilka miesięcy zgodzi się na wielką koalicję rządową z Veltronim. -Kampania była mniej agresywna niż w 2006 r. To może ułatwić porozumienie - uważa prawicowa publicystka Elisa Calessi.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Silvio Berlusconi - sprzedawca snów

rozmawiał w Rzymie Tomasz Bielecki
2008-04-15, ostatnia aktualizacja 2008-04-14 18:01

Głównym problemem nie jest Berlusconi, lecz - jak mówimy włosku - berlusconismo. To przypadłość wielu Włochów, którzy są na tyle łatwowierni, żeby kupować te mało wyrafinowane sny o bogactwie

Zobacz powiekszenie
Fot. GREGORIO BORGIA AP
Tomasz Bielecki: Silvio Berlusconi od lat zjednuje sobie Włochów, obiecując im spełnienie marzeń o dobrobycie oraz sukcesie. Dlaczego tak wielu wyborców wciąż mu wierzy?

Gigi Riva, publicysta tygodnika „L'Espresso": Berlusconi nie potrafił spełnić tych marzeń, będąc dwukrotnie premierem, ale wielu Włochów wierzy mu, bo jest świetnym sprzedawcą telewizyjnych snów. Snów, że - jeśli stanie na czele rządu, to wszyscy dostaniemy szansę, by stać się bogaci i piękni jak on sam. A kiedy się zestarzejemy, to tak jak on przeszczepami zagęścimy sobie włosy i podciągniemy skórę na twarzy. Berlusconi nie ukrywa obsesji na punkcie młodości, a to przecież łączy go z ogromną liczbą ludzi.

Takie sny mogą kupować tylko naiwni...

- Głównym problemem nie jest Berlusconi, lecz - jak mówimy włosku - berlusconismo. To przypadłość wielu Włochów, którzy są na tyle łatwowierni, żeby kupować te mało wyrafinowane sny o bogactwie. Berlusconi, może jeszcze nie myśląc o wejściu do polityki, wychowywał sobie tych Włochów od połowy lat 70. za pomocą swych telewizji. W kraju nękanym kryzysami oraz terrorem Czerwonych Brygad media Berlusconiego pokazywały filmy i audycje rozrywkowe z nieprawdziwego świata wyłącznie pięknych kobiet, grzecznych dzieci i rodzin, gdzie największą tragedią nie jest śmierć czy bieda, lecz co najwyżej zdrada. Zamiast ponurych, lecz prawdziwych informacji, sprzedawały barwne plotki.

To przekłamana karykatura włoskiej bella vita?

- Tak, ale pociągnęła włoskie gospodynie domowe, włoskich macho, włoskich dziadków oraz babcie ślepo zapatrzone w ekran telewizyjny. Do dziś to te grupy są trzonem jego elektoratu.

Jak Berlusconi przekuł to na poparcie polityczne?

- Swoją pierwszą partię, Forza Italia, założył w zaledwie sto dni, co jego spece od reklamy przedstawiali jako wielki sukces. To był produkt marketingowy budowany przez socjotechników za pomocą niemal codziennych sondaży opinii publicznej oraz trzech kanałów telewizyjnych koncernu Berlusconich. Oczywiście wtedy pomógł kryzys wywołany antykorupcyjną akcją "Czyste ręce", która zmiotła wszystkie tradycyjne partie polityczne.

Kultura tabloidu pleni się w całej Europie, ale chyba nigdzie nie wpłynęła aż tak bardzo na politykę. Berlusconi działał przecież na wolnym rynku, nie miał gwarantowanego monopolu. Co w tym czasie robiły media publiczne?

- Potężna telewizja publiczna RAI ze swymi trzema kanałami nie zaproponowała Włochom alternatywy, lecz przyjęła zasady gry narzucone przez koncern Berlusconiego. To była nasza tragedia. W ten sposób teleturnieje, blondynki oraz plotki zaczęły dominować nad treściami niekomercyjnymi we wszystkich ogólnowłoskich kanałach TV. Kiedy Berlusconi jako premier przejął kontrolę nad RAI, to już nawet nie musiał w niej dużo zmieniać. Tak jest do dziś i we Włoszech, i w wielu innych krajach. My jednak byliśmy pod tym względem chyba pionierami w Europie i może dlatego u nas berlusconismo miało najwięcej czasu, aby się najlepiej zagnieździć.

Czy Włosi jeszcze długo będą kupować sny od Berlusconiego?

- Na szczęście te metody powoli się zużywają. Moim zdaniem w ostatniej kampanii medialny czar Berlusconiego działał słabiej niż kiedykolwiek. On sam wykorzystywał nie tylko efekt polityka gwiazdora, ale też znużenie Włochów nieudanym rządami centrolewicy Romano Prodiego.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Strach przed obcymi dobrze sprzedaje się we włoskiej kampanii wyborczej


Tomasz Bielecki, Rzym
2008-04-11, ostatnia aktualizacja 2008-04-10 18:53

O ile w Rzymie otwarta ksenofobia uchodzi za rzecz w fatalnym guście, to na północy kraju politycy Ligi Północnej, czyli wyborczego sojusznika partii Silvio Berlusconiego, nie hamują się

Zobacz powiekszenie
Fot. STRINGER/ITALY REUTERS
Berlusconi, którego partia prowadzi w sondażach, na wiecu w Neapolu 4 kwietnia
"Większość była przetrzymywana w fatalnych warunkach zdrowotnych. Źle traktowana, często w ciąży i na łańcuchach. Uwolniono je w błyskawicznej akcji władz sanitarnych i przewieziono do schroniska. Czeka je adopcja" - tak rzymska gazeta "DNews" obwieściła wczoraj uwolnienie 66 kotów i 26 psów z nielegalnego obozowiska Romów w Muratella pod Rzymem. Tylko krótko wspomniano o zburzeniu około setki tamtejszych domów-namiotów. Nie wiadomo, co będzie z ich mieszkańcami.

Rzymscy Cyganie, którzy przyjechali tu głównie z Rumuni, oraz inni, głównie afrykańscy imigranci, nie mogą liczyć w stolicy Włoch na zbytnią życzliwość. W kampanii przed niedzielno-poniedziałkowymi wyborami używa ich jako straszaka głównie skrajna prawica. Choć kiedy jesienią zeszłego roku żona znanego generała Giovanna Reggiani została zamordowana przez Cygana, to fala wrogości wobec obcych bez przeszkód wlała się do głównych mediów.

- Pod obozowisko wieczorami podchodzili nastolatki z kijami w rękach. Ze strachu przez kilka dni nie wypuszczałam córki poza ogrodzenie. Nie wiedziałam, czy policja będzie nas bronić - opowiada młoda Rumunka z nielegalnego obozowiska przy Tor di Quinto na północy Rzymu.

Rumunka, która przedstawia się włoskim imieniem Flavia, myliła się, bo w Rzymie nie dopuszczono do bójek. Jednak pod presją społeczną centrolewicowy rząd Romano Prodiego wprowadził wówczas przepisy umożliwiające błyskawiczną ekstradycję obywateli Unii Europejskiej na podstawie pozasądowego orzeczenia władz, że stanowią zagrożenie.

- Lewica się poddała i zaczęła stosować metody proponowane przez włoską prawicę. Na szczęście na razie skończyło się na retoryce, bo deportacje Romów okazały się dość nieliczne - mówi politolog Marco Glilioli. Sama zapowiedź "oczyszczenia" Rzymu z niebezpiecznych przybyszów podniosła wtedy władzom sondażowe notowania o kilka procent.

- Strach został - mówi Flavia, gotując obiad na małej butli gazowej przy składanym stole turystycznym i pod namiotem ogrodowym, który po uzupełnieniu ścianami z dykty stał się jej domem. - Wszystko ruchome. Łatwiej się spakować w godzinę.

O ile w Rzymie otwarta ksenofobia uchodzi za rzecz w fatalnym guście, to na północy kraju politycy Ligi Północnej, czyli wyborczego sojusznika partii Silvio Berlusconiego, nie krępują się. - Imigrantów powinno się ubierać jak trędowatych w średniowieczu. I niech ostrzegają przechodniów kołatkami - apelował niedawno Gianpaolo Gobbo, burmistrz z Treviso.

Jeden z tamtejszych radnych (też z Ligi Północnej) proponował "powrót do metod SS": - Kiedy obcy skrzywdzą jednego Włocha, ukarzmy ich dziesięciu. A pragmatyczne władze północnowłoskiego Ardo niedawno ogłosiły, że będą wypłacać swym obywatelom po 500 euro za donos na jednego nielegalnego.

Politycy Ligi Północnej, a także Ludu Wolności (partii Berlusconiego) weszli przed tygodniem w ostry konflikt z mediolańskim kardynałem Dionigim Tettamanzim (wymienianym trzy lata temu wśród kandydatów na papieża).

- Nie szanujecie praw człowieka. A te prawa to także mleko dla dzieci, pomoc lekarska i prawna - ogłosił kardynał Tettamanzi po brutalnym przepędzeniu Cyganów i Tunezyjczyków z jednego z obozów pod Mediolanem. W odpowiedzi usłyszał apel o "obronę praw Włochów - zagrożonych, bitych i okradanych".

Wprawdzie Berlusconi zapewnia, że szef Ligi Północnej Umberto Bossi nie będzie ministrem jego rządu, ale toleruje go od wielu lat. Po prostu bez 7-10 proc. głosów, jakie dostaje Liga Północna, nie ma szans na zwycięstwo nad centrolewicą.

Imigranci stanowią ok. 4,5 proc. ludności Włoch - to głównie Romowie, mieszkańcy Maghrebu i czarnej Afryki. Rzymskie statystyki pokazują, że rzeczywiście dopuszczają się więcej drobnych przestępstw (głównie kradzieży) niż przeciętni Włosi. Choć stereotyp imigranta przestępcy jest tu żywy, to wciąż nie jest dominujący.

- Co to za różnica: obcy, nie obcy. Jeśli nie kradnie, a gotuje - to każdy jest w porządku - tłumaczą klienci restauracji Antico Forno Roscioli, którą prowadzi Tunezyjczyk Nabid Husejn, czyli zwycięzca tegorocznego rankingu najlepszej pasta carbonara w Rzymie.

Źródło: Gazeta Wyborcza

poniedziałek, 3 marca 2008

Ekshumacja szczątków świętego ojca Pio

Poniedziałek, 3 marca 2008

PAP 13:25

O.Pio
(fot. AFP)


Zgodnie z zapowiedziami, budzącymi od tygodni wielkie emocje, a nawet protesty we Włoszech, w sanktuarium w San Giovanni Rotondo w nocy z niedzieli na poniedziałek dokonano ekshumacji szczątków świętego ojca Pio.


Po dokonaniu niezbędnej konserwacji zostaną one wystawione w szklanej trumnie na widok publiczny 24 kwietnia. Wiadomość o ekshumacji jest jednym z najważniejszych wydarzeń dnia we Włoszech.

Uczestniczący w przewidzianych prawem kanonicznym czynnościach arcybiskup Domenico D'Ambrosio poinformował, że zwłoki świętego, 40 lat po jego śmierci, są w dość dobrym stanie.

Hierarcha, który w imieniu Watykanu sprawuje nadzór nad sanktuarium, nie wykluczył jednocześnie, że do San Giovanni Rotondo przyjedzie papież Benedykt XVI.

Ciało świętego będzie wystawione na kilka miesięcy w krypcie kościoła Santa Maria delle Grazie, a następnie złożone w dotychczasowym grobie.

Z powodu licznych protestów wiernych zrezygnowano z rozważanych planów przeniesienia na stałe trumny ojca Pio do pobliskiej nowej, nowoczesnej i bardzo przestronnej bazyliki.

Świadkami ekshumacji było około dwustu osób, w tym członkowie rodziny ojca Pio. Wszyscy złożyli wcześniej przysięgę, że dochowają tajemnicy.

Niektórzy krewni starali się nie dopuścić do ekshumacji, argumentując, że jest to świętokradztwo.

Wydarzenie to zbiega się w czasie z ożywioną dyskusją we Włoszech wokół budzącej kontrowersje książki historyka Sergio Luzzatto, który zasugerował, że zakonnik z Pietrelciny stosował kwas karbolowy, by mieć stygmaty. Przeciwko tym sugestiom ostro wystąpił między innymi znany katolicki pisarz i publicysta Vittorio Messori, który napisał dosłownie, że ojciec Pio "nie był małym chemikiem".

Sylwia Wysocka (aka)