sobota, 2 lipca 2011

Open'er drugiego dnia skąpany w deszczu, ale zagrał. I to jak! [RELACJA]


Mariusz Wiatrak, Kasia Rogalska, Przemek Gulda, Patryk Gochniewski
02.07.2011 aktualizacja: 2011-07-02 15:53
Monika Brodka na Open'erze
Monika Brodka na Open'erze
Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta

Fatalna pogoda została głównym bohaterem drugiego dnia festiwalu. Wiało, lało i zacinało, ale nikt z tego powodu nie miał zamiaru przerywać imprezy. I dobrze - bo skąpani w deszczu byliśmy świadkami rewelacyjnych koncertów.

Jarvis Cocker z Pulp w strugach deszczu
Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Jarvis Cocker z Pulp w strugach deszczu

Fot. Dominik Werner / Agencja Gazeta
"Jak plemienni szamani" - Foals na Open'er Festival 2011
Cut Copy rozgrzali publiczność przed koncertem Crystal Fighters
Fot. Dominik Werner / Agencja Gazeta
Cut Copy rozgrzali publiczność przed koncertem Crystal Fighters
To, że bezlitosne prognozy synoptyków tym razem się sprawdzą, wiadomo było już od rana. Nad Gdynią zawisły ciężkie chmury, rozszalał się wiatr i ulewa była już tylko kwestią czasu. Skutki fatalnej pogody odczuli wszyscy - publiczność, które tego dnia stawiła się na koncertach mocno przerzedzona i artyści, którzy musieli udowodnić, że dobrą zabawę potrafią rozkręcić w każdych warunkach. I udowodnili!

Smutni The National *****, koncert życzeń Coldplay **** - Tak ocenialiśmy pierwszy dzień Open'era >>

Brodka: Witajcie na Glastonbury! ****

Świetny przykład na to, że jednak można z siebie zrzucić odium otaczające wylansowane przez telewizję gwiazdki. Wystarczy konsekwentna praca i pomysł na siebie. Brodka go ma. Na Open'erze zaprezentowała głównie materiał ze swojej najnowszej płyty "Granda" - zadziorny, energetyczny, przyjemnie brudny. Niczym egzotyczny ptak pojawiła się jaskrawych barwach, skakała na gumowej trampolinie, schodziła do publiczności i dzielnie stawiała czoła pogodzie. Gdy deszcz zalał jej sprzęt, śpiewała dalej. A capella. Nieźle, jak na "dziewczynę z "Idola".

Pulp: Gdańsk, do you want to Gdance? ****

Jedni z najbardziej oczekiwanych wykonawców tegorocznego festiwalu, reklamowani jago "spektakularny powrót po latach". Nadzieje były spore, więc i ryzyko porażki duże. Jarvis Cocker i spółka udowodnili, że Brytyjczycy wiedzą, jak poradzić sobie z pogodą. Sposób na ulewę? Najlepiej ją zgadać. Cocker stwierdził nawet, że jeszcze nigdy nie miał okazji śpiewać tak mokry. - Nie oszukujmy się, i tak nikt z nas nie będzie już suchy! Ruszajcie się, będzie wam cieplej - wołał ze sceny. I faktycznie: było! W kulminacyjnym momencie koncertu Cocker zażartował: "Gdańsk, do you want to Gdance?". Rozległy się pierwsze dźwięki jednego z najbardziej tanecznych utworów z repertuaru zespołu, "Disco 2000" i wszyscy zatańczyliśmy jak w ogromnej dyskotece.

Przemoknięty do ostatniej nitki - Relacja z koncertu Pulp >>

Cut Copy: temperatura sięga zenitu****

Ich występ sprawił, że chociaż na chwilę pod namiotową scenę z powrotem zawitało prawdziwe lato. Zagrali swoje największe przeboje, znakomicie łącząc brzmienie sprzed kilku dekad z nowoczesną elektroniką. Naszym zdaniem, pierwsza trójka - obok Pulp i Foals - piątkowego wieczoru na Open'erze.

"Rozszalały tłum - Relacja z koncertu Cut Copy >>

Foals: Szamani deszczu się nie boją *****

Późna pora, wiatr, lejący się deszcz i listopadowa temperatura. W takich warunkach trudno skupić na sobie uwagę publiczności. Tymczasem ta, mimo że już przerzedzona, zachowywała się na ich koncercie jak zahipnotyzowana. Foals ograniczyli kontakt ze słuchaczami do minimum, a całą uwagę skupili na muzyce: długich, transowych kawałkach z niezwykłą rockową precyzją i niecodzienną barwą głosu Yannisa Philippakisa, który co chwila zbiegał ze sceny, grał na gitarze, przerzucał się na bębny. Momentami bardziej przypominał skąpanego w strugach deszczu szamana niż wokalistę "zespołu dance-punkowego" jak ochrzciła ich prasa na początku kariery. Jak na razie, zdecydowanie najmocniejszy moment festiwalu!

"Wyjść na scenę i grać nuta po nucie? Nas to nie interesuje" - Wywiad z Foals >>

Deszcz: Wara od Open'era! *

Mimo że nikt go nie zapraszał, on i tak się pojawił, a do tego skradł widowisko sporej części wykonawców. Wszyscy o nim mówili, wszyscy o nim pisali, co więcej - to on odpowiadał za świetne efekty wizualne. Ale mimo wszystko: nie polecamy. I uważamy, że takie gwiazdy powinny się trzymać od Open'era z daleka!

Openerowa lista przebojów Kultury - dzień drugi:

Foals *****

Pulp ****

Cut Copy ****

Brodka ****

Deszcz *



***** - "widzieliśmy, słyszeliśmy - możemy umrzeć", ****- "perfekcja, koncert bliski ideału", *** - "nie zawiódł, nie zachwycił", ** - "a miało być tak pięknie...", * - "ciesz się, że cię tam nie było!"