Rozmawiała Agnieszka Kublik
2007-10-17, ostatnia aktualizacja 2007-10-16 20:33
Beata Sawicka usiłowała wciągnąć w swoją orbitę ludzi, którzy są twarzami PO. Jakby chodziło o kompromitację całej PO. Zastanawiam się, czy CBA jej do tego nie użyło
Fot. Sergiusz Pęczek / AG
Julia Pitera
Agnieszka Kublik: Pani dobrze znała Beatę Sawicką?
Julia Pitera, posłanka PO, była wiceprzewodnicząca sejmowej komisji sprawiedliwości, była prezes Transparency International: Jakoś tak wiosną tego roku Sawicka zaczęła bardzo intensywnie zabiegać o kontakty ze mną i Ewą Kopacz. W rezultacie w lipcu Sawicka i ja zajęłyśmy się sprawą upadłości huty szkła Julia, razem złożyłyśmy wniosek o wpisanie kontroli tej huty w plany NIK.
Wcześniej, w czerwcu, Sawicka zaczęła mi opowiadać, a potem innym kolegom z Platformy, że jest inwigilowana i podsłuchiwana przez służby, mówiła, że chodzi o ABW. Na przełomie sierpnia i września była tym bardzo przejęta, twierdziła, że się cały czas wokół niej kręcą. Poradziłam jej, że zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych ma prawo do wglądu w informacje zbierane na nią przez służby, jeśli nie jest podejrzewana o przestępstwo. Zaproponowałam jej nawet, że napiszę taki wniosek. Ale potem Sawicka się o niego nie upominała.
Faktycznie Sawicka była inwigilowana, ale przez CBA.- No właśnie. Zupełnie więc nie rozumiem, jak osoba, która sama podejrzewa, że jest obserwowana przez służby, że jest podsłuchiwana, może tak swobodnie rozmawiać przez telefon o łapówce, a potem ją wziąć, i to dwukrotnie.
Proszę zwrócić uwagę, że CBA mogło zatrzymać Sawicką na gorącym uczynku już wtedy, gdy po raz pierwszy wzięła łapówkę. A jednak tego nie robi. Moim zdaniem CBA chciało poczekać, aż będą gotowe listy wyborcze i faktycznie kilka dni po zamknięciu list, na których Sawicka się znalazła, CBA ją zatrzymało.
A może chodziło jeszcze o coś innego? Sawicka tuż przed zatrzymaniem usiłowała dodzwonić się do Marka Biernackiego, chciała go ściągnąć na to spotkanie. Gdyby Biernacki odebrał telefon i poszedł, pewnie razem zostaliby aresztowani.
Sawicka usiłowała wciągnąć w swoją orbitę ludzi, którzy są twarzami Platformy: Ewę Kopacz, Marka Biernackiego i mnie. Jakby chodziło jej o kompromitację tych osób, a w konsekwencji całej PO.
A swoją drogą to szukanie kontaktu z Ewą, która u nas zajmuje się służbą zdrowia, i ten atak na nas, że sprywatyzujemy szpitale i ludzie nie będę mieli pieniędzy na leczenie, jakoś dziwnie mi współgra.
I współgra mi też z tym moja historia z początku sierpnia. Otóż odezwał się do mnie kolega, z którym pracowałam przed 15 laty w URM. Od tego czasu nie miałam z nim kontaktu. I nagle zaczął bardzo intensywnie zabiegać o spotkanie. Dzwonił do domu, był wyraźnie zdeterminowany, by się ze mną zobaczyć. W końcu się spotkaliśmy 10 sierpnia, czyli dwa dni po tym, jak Sawicka uzgodniła z agentem CBA sprawę przekazania jej pieniędzy.
Ten kolega zaczął opowiadać, że kiedyś doradzał SLD, a teraz ma prywatną zachodnią firmę, i zapytał, czy mogłabym mu doradzić, jak inwestować, jak szukać przetargów, jak wejść na rynek. Zbaraniałam. Powiedziałam mu, by przetargów poszukał w internecie. Szybko się pożegnał. Już wtedy czułam, że coś jest nie tak, opowiadałam o tym kolegom z Platformy. Teraz jestem pewna, że przeczucie mnie nie zmyliło. Pewnie CBA chciało mnie złapać w swoje sieci.
Biernacki twierdzi, że Sawicka poszukiwała przez niego kontaktu z burmistrzem Helu, tym, z którym potem wzięła łapówkę.- Coś mi tu nie gra. Bo jeśli to Sawicka miała zaproponować pracującemu pod przykryciem agentowi CBA interes na Helu, to musiała już coś o tym wiedzieć. Tymczasem okazuje się, że dopiero szukała do burmistrza numeru telefonu. Wygląda na to, jakby dopiero usiłowała nagrać tę całą korupcyjną sytuację. Czyli, że inicjatywa nie była po jej stronie.
Powiedziała pani, że wygląda tak, jakby Sawicka chciała skompromitować PO.- Zastanawiam się, czy nie została użyta przez CBA przeciwko Platformie. Jeśli tak by było, to albo jej coś obiecali, albo faktycznie ABW za nią chodziło i coś na nią znalazło. Słuchając tych nagranych przez CBA rozmów, miałam wrażenie, jakby Sawicka odgrywała napisaną dla niej rolę.