czwartek, 31 lipca 2014

Oglądanie porno zostawia ślad w mózgu

Wojciech Moskal
30.07.2014 , aktualizacja: 30.07.2014 20:00
A A A Drukuj
 Seksoholizm to jednostka chorobowa, która wiąże się m.in. z kompulsywną masturbacją, natręctwami seksualnymi, częstymi zdradami czy częstym oglądaniem pornografii

Seksoholizm to jednostka chorobowa, która wiąże się m.in. z kompulsywną masturbacją, natręctwami seksualnymi, częstymi zdradami czy częstym oglądaniem pornografii (Fot. 123rf)

Czy od pornografii uzależniamy się tak samo jak od narkotyków czy alkoholu? Nie do końca wiadomo, choć w mózgu i porno, i kokaina "wyglądają" tak samo.
Artykuł otwarty
Ta dyskusja trwa już od lat i nie dotyczy, oczywiście, tylko seksu czy pornografii. Podstawowym zadawanym tu pytaniem jest: od czego możemy się uzależnić, a od czego nie?

Dla wielu osób odpowiedź wydaje się prosta i oczywista - jeżeli mamy silny przymus robienia czegoś, poszukiwania tego, dostarczania naszemu organizmowi w tej czy innej postaci i nie jesteśmy w stanie nad tym w żaden sposób zapanować - jest to uzależnienie. Brzmi prosto, i może też dlatego w ostatnich latach zapanowała wręcz moda na rozpoznawanie u siebie czy u innych wszelkiej maści uzależnień. Śledząc medialne doniesienia i reportaże z ostatnich lat, można by wręcz nabrać przekonania, że we współczesnym świecie uzależnić się można właściwie od wszystkiego.



Weźmy na przykład jedzenie. Rzeczywiście, są osoby, które kompulsywnie się objadają swoimi ulubionymi potrawami, choćby w reakcji na stres. Czy jednak istnieje coś takiego jak uzależnienie np. od słodyczy, pizzy czy gazowanych napojów?

- Nie ma czegoś takiego jak uzależnienie od jakiegoś konkretnego pokarmu. To mylenie pojęć. Lubimy pewne rzeczy, cieszymy się z ich konsumpcji, ale to nie ma nic wspólnego z mechanizmem rozwoju w naszym mózgu prawdziwego uzależnienia, jak np. przy narkotykach - mówił niedawno dla "Tylko Zdrowie" prof. Adam Drewnowski, jeden z najbardziej znanych na świecie ekspertów zajmujących się odżywianiem, kierujący Centrum Zdrowia Publicznego i Odżywiania na Uniwersytecie Waszyngtońskim w Seattle (USA).

Teraz w świecie naukowym na tapecie jest kolejna - po jedzeniu - przyjemność, której namiętnie oddaje się człowiek - seks.

Uważa się, że uzależnienie od seksu - seksoholizm - to jednostka chorobowa, w której skład wchodzą m.in. kompulsywna masturbacja, natręctwa seksualne, częsta zdrada czy częste oglądanie pornografii. O uzależnieniu od tej ostatniej mówi się ostatnio szczególnie dużo, głównie w kontekście internetu. Krótko mówiąc - łatwo uzależnić się od porno, łatwo od sieci, a od porno w sieci już w ogóle. Wielu psychiatrów i psychologów odrzuca jednak możliwość klasycznego uzależnienia się od seksu. Uważają oni, że mamy tu raczej do czynienia z pewną modą podsycaną przez media, świetnie się w tychże mediach sprzedającą, szczególnie jeżeli podawana jest w kontekście gwiazd show-biznesu (któż w końcu nie słyszał o uzależnieniu od seksu choćby Michaela Douglasa?).

19 seksoholików

Pytanie, czy rzeczywiście możemy tu mówić o uzależnieniu, zadała tym razem dr Valerie Voon z wydziału psychiatrii słynnego uniwersytetu w Cambridge.

Do swojego eksperymentu zaangażowała ona 38 mężczyzn. U połowy z nich wcześniej rozpoznano symptomy seksoholizmu. - Ci ludzie mieli ewidentne problemy z kontrolowaniem swoich zachowań seksualnych, co bardzo niekorzystnie odbijało się na ich życiu, w tym na związkach, które tworzyli z kobietami - mówiła dr Voon w rozmowie z agencją Reuters.

Wszyscy ochotnicy przeszli serię badań za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego. Dzięki tej metodzie, mierzącej poziom zużycia tlenu w tkankach, można sprawdzić aktywność poszczególnych rejonów w mózgu, np. w odpowiedzi na jakieś bodźce. W tym przypadku były to oczywiście bodźce seksualne - filmy pornograficzne z sieci. Wybór metody ewentualnego pobudzenia był nieprzypadkowy. - 19 mężczyzn przyznało, że zaczęli oglądać pornografię w bardzo młodym wieku i w bardzo dużych ilościach. Wszystko to nosiło cechy uzależnienia, jakie widzimy np. u osób uzależniających się od narkotyków. Czy jednak w ich mózgach zachodzą te same zmiany? - pytała dr Vonn.

Odpowiedź na to pytanie opublikowała niedawno w prestiżowym magazynie "PLOS ONE".

- Okazało się, że na pokazywane filmy zareagowali wszyscy mężczyźni. W mózgach seksoholików zdecydowanie mocniej świeciły jednak trzy rejony. I nie były to wcale przypadkowe miejsca - mówiła Reutersowi Valerie Voon.

Wspomniane miejsca to: brzuszna część prążkowia, przednia część kory obręczy i ciało migdałowate.

Pierwsze związane jest z motywacją i nagradzaniem. Drugie również jest zaangażowane w układ nagrody. Uważa się, że jest bardzo istotne w rozwoju uzależnienia od narkotyków. Trzecie miejsce również ulega aktywacji, gdy ktoś sięga po kokainę czy heroinę.

Podnieta bez przyjemności

- Sprawdzaliśmy jeszcze jedną ważną rzecz - stopień pobudzenia, chęć osiągnięcia takiego stanu, ale również to, czy oglądanie porno badanym po prostu sprawiało przyjemność. To ważne, ponieważ w przypadku narkomanów doskonale znany jest fakt, że mają oni niesłychanie silny przymus zażycia narkotyków, ale w pewnym momencie nie daje im to już wielkiej satysfakcji - wyjaśniała Voon.

Okazało się, że u obserwowanych seksoholików było podobnie. - Byli bardzo silnie pobudzeni, ale niekoniecznie sprawiało im to jakąś wyraźną przyjemność - pisze Voon w "PLOS ONE".

Czy otrzymane przez badaczkę wyniki stawiają kropkę nad i, będąc ostatecznym dowodem na to, że uzależnienie od seksu i pornografii istnieje naprawdę? Otóż nie.

Przede wszystkim, żaden rozsądny specjalista nie diagnozuje uzależnienia na podstawie skanów mózgu.

Eksperyment nie dał też odpowiedzi na pytanie, co jest skutkiem, a co przyczyną, a jedynie wskazał, że istnieje pewien związek pomiędzy zachowaniami seksualnymi a aktywnością pewnych części mózgu.

- To dopiero wstępne badania. By zrozumieć prawdziwą istotę seksoholizmu i potwierdzić, że jest on podobny do uzależnienia od narkotyków, konieczne są dalsze prace - podsumowuje Valerie Voon.