Niemcy wracają z MŚ bez medalu
PAP, pk
2008-03-10, ostatnia aktualizacja 2008-03-10 13:56

Fot. Thomas Kienzle AP
Po raz pierwszy od 1985 roku niemieccy lekkoatleci wrócili z imprezy rangi mistrzowskiej bez medalu. Mimo to jeden z trenerów Juergen Mallow nie zalicza startu szesnastu reprezentantów kraju w 12. Halowych Mistrzostwach Świata w Walencji do nieudanych.
- Nikt nie zawiódł, widzę w tym wszystkim wiele pozytywnego. Oczywiście muszę przyznać, że lekkoatletyka w naszym kraju w ostatnich latach raczej przeżywa regres, niż rozkwit, ale pamiętajmy o tym, że nie wystawiliśmy najsilniejszej ekipy - skomentował Mallow.
Najwyżej wśród Niemców, na piątym miejscu sklasyfikowano tyczkarza Tima Lobingera i płotkarza Thomasa Blascheka.
- Wiem, że kibice spodziewali się, że będzie znacznie lepiej i że zdobędę medal. Sam też o tym marzyłem. Na mityngach przed mistrzostwami świata regularnie skakałem 5.80, a to dałoby mi w Walencji brązowy medal. Okazało się jednak, że rywale w niedzielę byli ode mnie o klasę lepsi - powiedział 36-letni Lobinger.
Na znacznie więcej liczyła również skacząca wzwyż Ariane Friedrich, która w tegorocznym sezonie halowym regularnie pokonywała wysokość dwóch metrów.
- Ósme miejsce mnie nie zadowala. Nie jest to wszystko na co mnie stać, 1,93 to nie jest imponujący wynik. Przekonałam się jednak, że start na mityngach to całkiem co innego, niż rywalizacja w mistrzostwach świata - wyznała 24-letnia lekkoatletka.
Polacy wystartowali także w mocno okrojonym składzie, ale przywieźli ze sobą dwa brązowe medale, które wywalczyli Monika Pyrek w skoku o tyczce i Tomasz Majewski w pchnięciu kulą.
Po lekkoatletycznych MŚ w hali: Prognostyk przed Pekinem
Wojciech Borakiewicz
2008-03-09, ostatnia aktualizacja 2008-03-09 22:04
W piątek kulomiot Majewski, w sobotę tyczkarka Pyrek - dwa brązowe medale to osiągnięcia Polski w Walencji
Jak nie Monika Pyrek, to Anna Rogowska, jedną z tych zawodniczek zawsze stać na skok po medal w mistrzowskiej imprezie. W sezonie halowym to Pyrek jest liderką. Tak samo było w sobotę w Walencji.
Pyrek zaliczała w sobotnim finale za pierwszym razem 4,40 m, 4,60 i potem 4,70. To najlepszy jej wynik w sezonie - tyle samo skoczyła dwa tygodnie temu podczas mistrzostw Polski w Spale. Wystarczyło, żeby zdobyć brązowy medal - drugi dla Polski w halowych mistrzostwach świata i osiemnasty w historii tych zawodów. Rogowska była szósta (4,55).
- To bardzo dobre uwieńczenie sezonu halowego i dobry prognostyk przed igrzyskami w Pekinie - powiedziała Pyrek, która na trzecim stopniu podium stanęła razem z Brazylijką Fabianą Murer.
Czołówka w skoku o tyczce kobiet jest stabilna jak w rzadko której konkurencji. Czołowa szóstka to te same, znane od lat, zawodniczki. Może do nich dołączyć kolejna Rosjanka Julia Gołubczikowa, która do Walencji nie przyjechała.
Tak samo stała, jak czołówka, jest też zwyciężczyni. Jelena Isinbajewa wygrywa wszystkie najważniejsze imprezy od czterech lat. W Walencji trzeci raz z rzędu została mistrzynią. Kiedy przed zawodami zapytano ją, której z konkurentek obawia się najbardziej, odpowiedziała: - Najgroźniejszą moją rywalką jestem ja sama.
Po sobotnim konkursie niezachwiana wiara w siebie jest jednak na pewno nadwątlona. Isinbajewa wygrała z drugą Amerykanką Jennifer Stuczynski tylko dlatego, że wysokość 4,75 pokonała w pierwszej próbie. Stuczynski zrobiła to za drugim razem. Kolejnej wysokości, 4,85, nie udało się już przeskoczyć ani jednej, ani drugiej tyczkarce.
- Czułam, że mogę skoczyć lepiej, ale nie wiem, co się stało - tłumaczyła Isinbajewa, która zaczęła od rekordu świata w lutym (4,95 w Doniecku), ale potem skakała już znacznie słabiej i rywalki coraz bardziej ją naciskały. Wśród tych, które marzą o tym, żeby latem zdetronizować carycę tyczki, są obie Polki, to jednak może się udać, pod warunkiem że podopieczna Witalija Pietrowa nie będzie w stanie skakać na poziomie pięciu metrów, na razie dla rywalek nieosiągalnym.
Bariery ludzkich możliwości dotknął w Walencji złoty medalista biegu na 60 m przez płotki, Chińczyk Liu Xiang. W eliminacjach zmierzono, że jego reakcja na strzał startera wynosiła tylko 0,105 s. To tylko 0,005 s więcej niż dopuszczalne przez regulamin minimum, mniej niż mrugnięcie okiem. Liu Xiang był tak błyskawiczny na starcie, że zmylił tym najszybszego w tym roku na 60 m ppł Kubańczyka Dayrona Roblesa (miał już 7,33 s i osiem z dziesięciu najlepszych czasów w tym sezonie halowym). Stanął w blokach obok Liu Xianga i kiedy padł strzał startera, był pewny, że jego rywal popełnił falstart, więc zwolnił. Kiedy się zorientował, że trzeba biec, było za późno.
Bohaterem Walencji był jednak szwedzki skoczek wzwyż Stefan Holm, który wywalczył tytuł po raz czwarty, wyrównując osiągnięcie sławnego Kubańczyka Javiera Sotomayora.
W niedzielnych finałach startowały tylko obie nasze sztafety 4x400 m. Panie były ostatnie, mężczyźni ulegli USA, Jamajce i Dominikanie.
12.HMŚ w lekkiej atletyce - 400 m mężczyzn
PAP, pn
2008-03-09, ostatnia aktualizacja 2008-03-09 17:10

Fot. Thomas Kienzle AP
Brązowy medalista lekkoatletycznych mistrzostw świata w Helsinkach (2005) Kanadyjczyk Tyler Christopher zdobył w Walencji w biegu na 400 m złoty medal 12. halowych mistrzostw świata (45,67).
25-letni zawodnik, który uzyskał najlepszy w tym roku wynik na świecie, wyprzedził Szweda Johana Wissmana (46,04) i reprezentanta Bahamów Chrisa Browna (46,26).
Męska sztefeta w finale HMŚ w lekkiej atletyce
kris, PAP
2008-03-09, ostatnia aktualizacja 2008-03-09 12:48
Piotr Klimczak próbuje przepchnąć się między Francuzem Panelem Brice'em i Hiszpanem Luisem Floresem. Za ten atak polska sztafeta została zdyskwalifikowana.

Fot. Israel Lopez / AP
Polska sztafeta 4x400 m mężczyzn awansowała w Walencji do finału 12. halowych mistrzostw świata w lekkiej atletyce. W walce o medale rywalami podopiecznych trenera Józefa Lisowskiego będą zespoły: USA, Rosji, Wielkiej Brytanii, Dominikany i Jamajki.
W eliminacjach Polacy zajęli drugie miejsce (3.09,81) za Dominikaną (3.09,77) biegnąc w składzie: Piotr Kędzia (AZS Łódź), Piotr Klimczak (Kraków), Grzegorz Zajączkowski (AZS AWF Kraków) i Wojciech Chybiński (AZS UWM Olsztyn).
Australijczycy, którzy byli w czołówce przed trzecią zmianą, zgubili pałeczkę, a po jej podniesieniu z bieżni Dylan Grant nie miał już szans, aby dogonić rywali.
Finałowy bieg o 19.05 będzie ostatnią konkurencją mistrzostw świata. Godzinę wcześniej wystartują Polki w sztafecie 4x400 m (eliminacje nie odbyły się) mając za przeciwniczki zespoły USA, Rosji, Białorusi, Czech i Rumunii.
W niedzielę odbędą się finały w czternastu konkurencjach. Polscy lekkoatleci wystąpią tylko w sztafetach. Dotychczas zdobyli w Walencji dwa brązowe medale: w piątek Tomasz Majewski (AZS AWF Warszawa) w pchnięciu kulą, a w sobotę Monika Pyrek (MKL Szczecin) w skoku o tyczce.
Złoto LoLo Jones w biegu na 60 m ppł
PAP
2008-03-08, ostatnia aktualizacja 2008-03-08 21:27
Amerykanka LoLo Jones wywalczyła w Walencji tytuł halowej mistrzyni świata w biegu na 60 m przez płotki (7,80). Drugie miejsce zajęła jej rodaczka Candice Davis (7,93), a trzecie Kubanka Anay Tejeda (7,98).
To pierwszy medal Lolo Jones na arenie międzynarodowej. Niespełna 26-letnia zawodniczka, grająca chętnie na wiolonczeli, w mistrzostw świata w Osace 2007 zajęła szóste miejsce na 100 m ppł i to był jej największy do tej pory sukces.
Halowa rekordzistka świata Susanna Kallur (7,68) nie pojawiła się na starcie biegu półfinałowego. 27-letnia Szwedka podczas rozgrzewki doznała kontuzji podudzia.
Faworytka gospodarzy, Hiszpanka nigeryjskiego pochodzenia Josephine Onyia zahaczyła nogą atakującą o ostatni płotek i wywróciła się.
Holm halowym mistrzem świata w skoku wzwyż
mk, pap
2008-03-08, ostatnia aktualizacja 2008-03-08 21:29
Stefan Holm podczas skoku

Fot. Fernando Bustamante AP
Szwed Stefan Holm wywalczył w Walencji w skoku wzwyż tytuł halowego mistrza świata (2,36). Drugie miejsce zajął obrońca tytułu sprzed dwóch lat z Moskwy Rosjanin Jarosław Rybakow (2,34), a trzecie reprezentant Cypru Kyriakos Ioannou (2,30).
Holm - najniższy skoczek wśród liczących się zawodników w tej konkurencji (181 cm) - po raz czwarty (Lizbona 2001, Birmingham 2003
i Budapeszt 2004) zdobył złoty medal mistrzostw świata w hali. Wyrównał w ten sposób osiągnięcie słynnego Kubańczyka Javiera Sotomayora, który zwyciężał w latach 1989, 1993, 1995 i 1999.
32-letni Holm zapowiedział, że po igrzyskach w Pekinie, gdzie będzie bronił tytułu z Aten (2004), zakończy karierę. Trenerem jest jego ojciec, ślusarz i spawacz z zawodu.
Dopingowicz zdobył medal
misza
2008-03-07, ostatnia aktualizacja 2008-03-07 20:57

Fot. Michael Probst AP
Dwain Chambers z czasem 6,54 zdobył srebrny medal w biegu na 60 m na halowych mistrzostwach świata w Valencii. Anglik wrócił do sportu po dwuletniej dyskwalifikacji za doping.
Złoty medal wywalczył Nigeryjczyk Olusoji Fasuba z czasem (6,51). Trzeci był Kim Collins, który uzyskal taki sam czas jak Chambers.
Wynik srebrnego medalisty to jego rekord życiowy. - Fajnie jest znów być na bieżni i biegać szybko - powiedział 30-letni spinter. Występ w finale był dla niego najważniejszym w sezonie. Brytyjski Komitet Olimpijski trzy lata temu zdyskwalifikował go dożywotnio za stosowanie sterydów THG. Mimo odwołań Chambers nie pojedzie na Igrzyska Olimpijskie do Pekinu. - Valencia to mój Pekin. Dałem z siebie wszystko - mówił w Hiszpanii.
Mało brakowało, a zabrakło by go nawet na MŚ. Mimo wywalczenia halowego mistrzostwa Wielkiej Brytanii w biegu na 60 m z wynikiem 6,55 s. i minimum na imprezę w Valencii Brytyjska federacja lekkoatletyczna nie chciała włączyć go do składu. Zgodziła się dopiero gdy zawodnik zagroził procesem.
Chambersa nie lubią też organizatorzy mityngów. - Nie będziemy zapraszać takich zawodników. Ci ludzie uczynili zbyt wiele złego dla sportu - mówił kilka tygodni temu Rajne Soderberg, prezes grupy Euromeetings, która skupia 51 mityngów, w tym zawody Złotej Ligi.
- Chcę aby wszyscy wiedzieli, że narkotyki i doping to zło. Większą satysfakcję sprawia wygrywanie bez środków wspomagających - powiedział Chambers w Valencii.