zsz, awe, PAP
2010-01-01, ostatnia aktualizacja 18 minut temu
Do 93 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych samobójczego zamachu, do którego doszło w piątek podczas meczu siatkówki w pobliżu miejscowości Lakki Marwat w Północno-Zachodniej Prowincji Pogranicznej w Pakistanie - poinformowała pakistańska policja. Zamachowiec zdetonował wyładowany materiałami wybuchowymi samochód na boisku, na którym odbywał się mecz.
Poprzedni bilans mówił o co najmniej 88 zabitych. - Pięć osób zmarło w nocy w rządowym szpitalu Lakki Marwat - powiedział Mohammad Ayub, szef tamtejszej policji.
W wybuchu zniszczono aż 20 okolicznych domów. Mecz obserwował tłum ludzi, w tym osoby starsze i dzieci. Wiele osób znalazło się pod gruzami. Ranni są przewożeni do szpitali prywatnymi samochodami.
Według policji zamachowiec podjechał w okolice boiska furgonetką wyładowana materiałami wybuchowymi. Wówczas zdetonował ładunek.
Do ataku doszło w wiosce, która stawiała opór rebeliantom powiązanym z talibami i Al-Kaidą. Według miejscowych władz jej mieszkańcy utworzyli zbrojną milicję do walki z rebeliantami.
Według świadków na miejscu zamachu miał też być drugi samochód, którego kierowca po eksplozji uciekł.
- Jeden wysadził się w powietrze tu, a drugi uciekł w nieznanym kierunku. Uważamy, że drugi samochód może być użyty do ataku w innym miejscu - przekonuje przedstawiciel policji.
Atakują miejsca, gdzie jest wielu cywilów
Dotychczas ataki podczas zawodów sportowych nie zdarzały się w Pakistanie zbyt często, jednak rebelianci zaczęli ostatnio atakować miejsca, w których przebywa jednocześnie wielu cywilów, aby zwiększyć liczbę ofiar.
W odpowiedzi na ofensywy pakistańskiej armii na terenach zajmowanych przez rebeliantów w całym Pakistanie miała miejsce seria ataków terrorystycznych, w której od października zginęły setki ludzi.
Miejscowość, w której doszło do piątkowego zamachu, znajduje się w regionie, w którym rebelianci mają swoje kryjówki.
W piątek na znak protestu zamknięte były również niemal wszystkie sklepy i instytucje w finansowej stolicy Pakistanu Karaczi. Po tym jak na początku tego tygodnia podczas procesji z okazji szyickiego święta Aszura zamachowiec-samobójca zabił tam 43 osoby, tamtejsi przywódcy religijni i polityczni wezwali do protestów przeciwko przemocy.
W wybuchu zniszczono aż 20 okolicznych domów. Mecz obserwował tłum ludzi, w tym osoby starsze i dzieci. Wiele osób znalazło się pod gruzami. Ranni są przewożeni do szpitali prywatnymi samochodami.
Według policji zamachowiec podjechał w okolice boiska furgonetką wyładowana materiałami wybuchowymi. Wówczas zdetonował ładunek.
Do ataku doszło w wiosce, która stawiała opór rebeliantom powiązanym z talibami i Al-Kaidą. Według miejscowych władz jej mieszkańcy utworzyli zbrojną milicję do walki z rebeliantami.
Według świadków na miejscu zamachu miał też być drugi samochód, którego kierowca po eksplozji uciekł.
- Jeden wysadził się w powietrze tu, a drugi uciekł w nieznanym kierunku. Uważamy, że drugi samochód może być użyty do ataku w innym miejscu - przekonuje przedstawiciel policji.
Atakują miejsca, gdzie jest wielu cywilów
Dotychczas ataki podczas zawodów sportowych nie zdarzały się w Pakistanie zbyt często, jednak rebelianci zaczęli ostatnio atakować miejsca, w których przebywa jednocześnie wielu cywilów, aby zwiększyć liczbę ofiar.
W odpowiedzi na ofensywy pakistańskiej armii na terenach zajmowanych przez rebeliantów w całym Pakistanie miała miejsce seria ataków terrorystycznych, w której od października zginęły setki ludzi.
Miejscowość, w której doszło do piątkowego zamachu, znajduje się w regionie, w którym rebelianci mają swoje kryjówki.
W piątek na znak protestu zamknięte były również niemal wszystkie sklepy i instytucje w finansowej stolicy Pakistanu Karaczi. Po tym jak na początku tego tygodnia podczas procesji z okazji szyickiego święta Aszura zamachowiec-samobójca zabił tam 43 osoby, tamtejsi przywódcy religijni i polityczni wezwali do protestów przeciwko przemocy.