sobota, 26 stycznia 2008

Nowe prawo w nowym roku

2008-01-02 07:00:47



fot: PAP/Radek Pietruszka
Nowy Rok przyniósł wiele zmian: wyższe płace, emerytury i renty, krótszy czas pracy lekarzy i więcej możliwości przy wyborze komornika.


Wzrosną pensje

Od 1 stycznia o 2 punkty procentowe maleje składka płacona przez pracowników na ubezpieczenie rentowe. O tyle samo zmniejszy się też wysokość składki opłacanej przez pracodawcę.

To drugi etap obniżki, po lipcowym zmniejszeniu składki o 3 punkty procentowe.

Styczniowa obniżka będzie miała wpływ na wysokość pensji, ale też, co istotne, obniży koszty pracy. Dzięki obniżce składki, w portfelach osób otrzymujących średnie wynagrodzenie znajdzie się o 50 złotych więcej. Co istotne, jeśli pracodawca wypłaca grudniową pensję w styczniu, jej także dotyczy podwyżka.

Lipcowa obniżka składki rentowej nie miała wpływu na koszty pracy, ponieważ dotyczyła jedynie części składki płaconej przez zatrudnionego. Obecna redukcja zmniejszy też koszty ponoszone przez pracodawców - od każdego tysiąca złotych pensji brutto zapłacą oni o około 20 złotych mniej.

OBLICZ SWOJĄ PENSJĘ - KALKULATOR PŁAC Money.pl

Wyższa płaca minimalna

Minimalne wynagrodzenie, gwarantowane ustawowo wszystkim zatrudnionym na pełnym etacie wzrosło o 20 procent. Będzie to miało wpływ nie tylko na zarabiających najmniej: w związku z podwyżką płacy minimalnej zmieniają się też limity egzekucji komorniczych (pracodawca nie będzie mógł potrącić z pensji więcej, niż do kwoty 857,13 złotych w przypadku egzekucji innych, niż dotyczące alimentów. Obciążonemu długami pracownikowi zostanie więc niemal 160 złotych więcej. Zwiększy się także kwota, która pozostać musi na rachunku pracownika z tytułu innych potrąceń, takich jak kary pieniężne czy rozliczenie zaliczek.

Wyższa płaca minimalna to także większe stawki za pracę w godzinach nocnych oraz tzw. "postojowe".

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Kto zyska na podwyżce płacy minimalnej?

Większa stabilność dla firm

Właścicieli małych firm ucieszy zapewne poważna zmiana w obliczaniu kwoty obrotów, po przekroczeniu której zobowiązani są do płacenia podatku VAT. Dotychczas limit wyrażany był w euro, po kursie z pierwszego dnia roboczego w październiku. Od nowego roku zamiast 10 tysięcy euro wynosi on 50 tysięcy złotych.

Jest to rozwiązanie korzystne dla małych podatników, biorąc pod uwagę, że niewielkie firmy nieczęsto rozliczają się w walucie innej, niż lokalna.

Umacniający się złoty sprawiał, że mały podatnik, osiągający przychody nie przekraczające 10 tys. euro niespodziewanie mógł być obciążony nowymi obowiązkami.

Mogło się nagle okazać, że wbrew swoim przewidywaniom, stał się nagle podatnikiem VAT.

Osiągając te same nominalnie przychody, co w latach poprzednich, przez aprecjację złotego przedsiębiorca znacznie wcześniej "wpadał w VAT", niż by tego oczekiwał.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Limity VAT - już nie liczymy na euro

Podatek dochodowy bez istotnych zmian

Od nowego roku zwaloryzowana została kwota wolna od podatku oraz wysokość pierwszego progu skali podatkowej.
Podatku nie zapłacą zarabiający mniej, niż 3.088,68 złotych. Najniższą, 19-procentową stawkę będą płacić ci, których dochody nie przekroczą 44.490 złotych.

Wzrosną też nieco pracownicze koszty uzyskania przychodu: dla pracujących w jednym zakładzie wyniosą one 111,25 złotych miesięcznie, czyli 1335 rocznie a dla zatrudnionych w kilku firmach 2002,05 zł. rocznie. Dojeżdżający do pracy z innej miejscowości będą mogli odliczyć sobie 2.502,56 złotych.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Podatek dochodowy - zmienia się niewiele

Lekarze będą pracować krócej

W ramach dostosowania polskich przepisów do prawa unijnego do 48 godzin tygodniowo zmniejszy się czas pracy lekarzy. Zmieni się też sposób jego liczenia - zostaną do niego włączone dyżury, które dotychczas nie były traktowane jak normalne godziny czasu pracy.

Dodatkową zmianą jest gwarantowany 11-godzinny odpoczynek w czasie każdej doby. Zmiany w czasie pracy lekarzy mogą poważnie odbić się na funkcjonowaniu szpitali. Prezes Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel jest wręcz zdania, że "w ochronie zdrowia zapanuje chaos".

Zgodnie z prawem (tzw. klauzula opt-out), lekarz będzie mógł pracować dłużej, nawet do 72 godzin tygodniowo, ale musi wyrazić na to zgodę.

ZOBACZ TAKŻE:

Lekarze pracują krócej

Wzrosną renty i emerytury

Zmieniają się przepisy dotyczące waloryzacji rent i emerytur. W związku z tym już od marca ZUS wypłaci więcej wszystkim emerytom i rencistom. Dotychczas waloryzacja oparta była jedynie na wskaźniku inflacji i dokonywano jej tylko wtedy, gdy od poprzedniej podwyżki inflacja wzrosła o co najmniej 5 procent.

Według nowych zasad waloryzacja dokonywana będzie co roku a jej wskaźnik opierać się ma nie tylko na inflacji, czyli cenach, ale także na wzroście wynagrodzeń.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Wraca coroczna waloryzacja rent i emerytur

Wierzyciel wybierze komornika

Od nowego roku w każdym rewirze w Polsce będzie mogło działać kilku komorników, a nie, jak dotychczas, tylko jeden.

Istotną dla wierzycieli zmianą będzie też możliwość wybrania komornika spoza rewiru. W przypadku, gdy majątek dłużnika znajduje się w miejscowości, w której wierzyciel nie zna osoby uprawnionej do przeprowadzenia egzekucji, będzie mógł zlecić ją komornikowi, z którym wcześniej współpracował i do którego ma już zaufanie.

Nowe przepisy zostały jednak bardzo krytycznie przyjęte przez środowisko komorników. Obawiają się oni, że w wyniku ich wprowadzenia nastąpi zamęt.

Nowelizacja zmniejsza też stawki wynagrodzeń, jakie komornik będzie mógł pobrać w najprostszych przypadkach egzekucji - czyli z rachunków bankowych i wynagrodzeń. Zmniejszą się one o połowę - z 15 do 8 procent.

Jarosław Kaczyński: Jeszcze będę premierem

Szef PiS o swoich politycznych planach

Szef PiS: Jeszcze będę premierem, a mój brat zostanie prezydentem na drugą kadencję

Prezes PiS jest pewny, że wróci na stanowisko szefa rządu. Bo następne wybory wygra właśnie jego partia. Jarosław Kaczyński nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Szef PiS nie wyobraża sobie również, by jego brat mógł opuścić Pałac Prezydencki wcześniej niż po upływie drugiej kadencji.

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla RMF FM i tygodnika "Newsweek" otwarcie przyznaje, że ma nadzieję na kompromitację rządu Donalda Tuska. Ale nawet wtedy nie będzie zwolennikiem przyspieszonych wyborów. Szef PiS chce odzyskać władzę, ale dopiero po tym, jak upłynie pełna kadencja obecnego Sejmu.

"Nie uważam, żeby to był rząd na cztery lata, w szczególności kiedy spojrzeć na interes kraju. Ma jednak większość. Ona się może rozchwiać, to nie jest wykluczone, bo to nie jest większość jednopartyjna, chociaż większości jednopartyjne też się czasem chwieją. Po pierwsze trzeba trochę zaczekać. Po drugie, to nie powinno prowadzić do nowych wyborów" - deklaruje Jarosław Kaczyński.

Szef Prawa i Sprawiedliwości nie ma żadnych wątpliwości kto wygra wybory prezydenckie w 2010 roku. To będzie jego brat, który zapewni sobie drugą kadencję w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu. W dodatku, Lecha Kaczyńskiego nie będzie trzeba przekonywać do weryfikacji wyborczej.

"Nie sądzę, żeby brata trzeba było namawiać. Sądzę, że brat podejmie sam taką decyzję a my ją wesprzemy i sądzę, że tym prezydentem po raz drugi w 2010 roku zostanie. Mimo tych wszystkich niedogodności, przeciwieństw, które są mu w wielkiej mierze na zasadzie tej akcji medialnej, która przypisuje mu różne rzeczy, z którymi nie ma nic wspólnego, które się przed nim piętrzą. Krótko mówiąc niezależnie od tego wszystkiego sądzę, że Lech Kaczyński odejdzie w chwale z urzędu prezydenckiego w grudniu 2015 roku" - podkreśla Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS przyznaje też w wywiadzie, że ma wciąż duże zaufanie do Zbigniewa Ziobry. Ale powstrzymuje się od komentarza czy ten polityk mógłby go zastąpić na stanowisku szefa partii.

"Ja bym wolał jeszcze trochę zaczekać, to znaczy jeszcze trochę tym królem pobyć. Wiem, że to nie może trwać wiecznie i ktoś mnie musi zastąpić. Gdybym dzisiaj wskazywał swojego kandydata to bym mu bardzo szkodził. Poza tym, trzeba się jeszcze przyjrzeć. Są różni ludzie i to niekoniecznie musi być polityk tego najmłodszego pokolenia. Mogą to też być politycy starsi. Ja nie mam zamiaru być szefem partii do później starości. W Polsce nie ma tradycji gerontokracji i może dobrze" - tłumaczy Jarosław Kaczyński.

Maria Szarapowa wygrała Australian Open

Korespondencja Jakub Ciastoń, Melbourne Park
2008-01-26, ostatnia aktualizacja 2008-01-26 08:48
Zobacz powiększenie
Fot. TIM WIMBORNE REUTERS

Nie było niespodzianki w kobiecym finale w Melbourne. Rozpędzona niczym nurkujący bombowiec Rosjanka Maria Szarapowa pokonała Serbkę Anę Ivanović 7:5, 6:3 sięgając po swój trzeci w karierze wielkoszlemowy tytuł

SERWISY
Po ostatniej piłce meczu na Rod Laver Arena Rosjanka padła na kolana i schowała twarz w dłoniach. Chwilę później podbiegła do trybun, by odebrać gratulację od ojca Jurija i Michaela Joyca, swojego trenera (a właściwie bardziej sparingpartnera i doradcy). Zwycięstwo zadedykowała jego zmarłej niedawno na raka matce Jane. - Była wspaniałą osobą. Dla mnie ostatni rok był bardzo ciężki. Długo leczyłam kontuzję, nie mogłam grać. Byłam sfrustrowana. Ale gdy umarła mama Michaela i jego rodzina przeżywała tę tragedię, zdałam sobie sprawę, że tenis jest rzeczą bardzo małą, w zasadzie nieistotną - mówiła po meczu Szarapowa, dla której po Wimbledonie (2004) i US Open (2006), to trzecie zwycięstwo w Wielkim Szlemie. Na konferencji prasowej padło później pytane, czy wcześniej przygotowała sobie tę mowę. Rosjanka odparła, że nie.

Dziwnym trafem mamy stały się zresztą motywem przewodnim finału. Zarówno mama Szarapowej Jelena, jak i mama Ivanović Dragana miały bowiem w sobotę urodziny. Obie tenisistki składały im za pośrednictwem telewizyjnych kamer życzenia.

Rozgrywane w nieznośnym upale (było ponad 30 st. C w cieniu) spotkanie trwało godzinę i 31 minut. Momentami było wyrównane, ale 15 tysięcy fanów na korcie i kilka milionów przed telewizorami spodziewało się chyba jednak trochę większych emocji. Australijczycy dopingowali Serbkę, która grała w swoim drugim wielkoszlemowym finale (w zeszłym roku przegrała w Paryżu z Justine Henin). Czerwony transparent "Australia Loves Ana" na niewiele się jednak zdał, bo Szarapowa od dwóch tygodni jest nie do zatrzymania. Zakończyła turniej bez straty seta. Jak sama przyznała, to był zdecydowanie najlepszy jej występ w karierze. Ćwierćfinałowe miażdżące zwycięstwo Marii z Justine Henin, może być też zwiastunem przetasowań w ścisłej światowej czołówce.

Ivanović miała w tym meczu swoje szanse - w pierwszym secie w pięknym stylu odrobiła stratę od stanu 2:4 i wyszła na 5:4. Chwilę później była nawet o dwie piłki od wygrania seta, ale Szarapowa odpaliła rakiety, których Serbka nie dała już rady zestrzelić. Fenomenalny serwis i ciąg do przodu, który kończyły potężne uderzenia - to była broń Rosjanki zarówno w tym meczu, jak i w całym Australian Open.

Ten pojedynek nazywano najpiękniejszym finałem Wielkiego Szlema. Nie ze względu na najpiękniejszą grę, lecz urodę rywalek. Uroda w sporcie niby nie ma znaczenia, ale jeśli tak, to jak wytłumaczyć fakt, że Szarapowa przez kilka lat zarabiała rocznie więcej niż Roger Federer. Albo to, że gdy w zeszłym roku ruszyła oficjalna strona internetowa Any Ivanović, odwiedziło ją ponad 40 mln osób. Ivanović, która w poniedziałek awansuje na drugie miejsce na świecie, jest chyba pierwszym poważnym zagrożeniem dla Szarapowej na marketingowo-medialnym tronie kobiecego tenisa.

Konto Rosjanki wzbogaciło się w sobotę o 1,3 mln australijskich dolarów, Ivanović dostanie połowę tej kwoty. Szarapowa powiedziała, że świętować sukces wybierze się być może na koncert The Police, który wieczorem miał odbyć się na pobliskim stadionie krykietowym.

Prosto z Australian Open Rosjanka leci do Tel Awiwu na mecz z Izraelem w Pucharze Federacji, czyli w drużynowych rozgrywkach kobiecego tenisa. To w karierze Szarapowej też chwila szczególna - Rosjanka nigdy dotąd nie grała dla Rosji. Była krytykowana, że coraz bardziej odwraca się od własnej ojczyzny. - Choć mieszkam w USA od wielu lat, nie znaczy to, że zapomniałam o moich korzeniach - podkreśliła więc twardo Szarapowa.

Ivanović przemawiając do widzów na Rod Laver Arena bardzo się wzruszyła. Chwaliła Rosjankę, ale zapowiedziała, że w następnym wielkoszlemowym finale zagra jeszcze lepiej. Podziękowała za pomoc Svenowi Groenefeldowi, holenderskiemu trenerowi, który doradza jej w WTA Tour w ramach kontraktu z Adidasem. Dziękowała też najważniejszej osobie w jej zespole, czyli Danowi Holzmannowi. To szwajcarski biznesmen, który siedem lat temu wyciągnął pomocną dłoń do Ivanović, która jako13-letnia juniorka uciekała z Jugosławii przed wojną. Holzmann wykładał pieniądze na rozwój kariery Ivanović. Inwestycja okazała się strzałem w dziesiątkę. Teraz Holzmann, już jako menedżer Serbki, liczy wpływy jakie zaczyna przynosić to jedno z najszybciej rozwijających się tenisowych przedsięwzięć

Draba: To niebywałe, że nie powiadomiono prezydenta od razu o wypadku CASY

ulast, jg, PAP
2008-01-26, ostatnia aktualizacja 2008-01-26 13:23

Prezydent wyleciał z wizytą do Chorwacji, bo nie miał informacji o katastrofie wojskowego samolotu CASA - uważa zastępca szefa Kancelarii Prezydenta, Robert Draba. Jak informuje MON, próby kontaktu z dyrektorem Departamentu Systemu Obronnego podjęto od godziny 19.40. Udało się skontaktować dopiero po godz. 20.00.

Zobacz powiekszenie
Fot. Albert Zawada / AG
Robert Draba, zastępca szefa Kancelarii Premiera
Draba powołał się na informacje mediów, które podają, że samolot spadł o godzinie 19.07, a prezydent wylatywał do Chorwacji o godz. 20.15. - To jest niebywałe, żeby godzinę po zdarzeniu prezydent nie miał tej wiedzy, bo prezydenta nie poinformowano i prezydent poleciał do Chorwacji i następnie w Chorwacji się dowiedział i przerywał wizytę. Gdyby prezydent miał tę wiedzę w czasie wylotu, do Chorwacji by nie wyleciał - powiedział Draba w sobotę w radiowej Trójce.

Według niego, informacje o tego typu katastrofie ma najpierw Ministerstwo Obrony Narodowej i ten resort albo przez Kancelarię Premiera albo bezpośrednio powinien błyskawicznie przekazać informacje Kancelarii Prezydenta.

- Jeżeli Kancelaria Prezydenta rzeczywiście przez godzinę nie wiedziała o tak poważnym wypadku, to jest to skandal - dodał Draba. W jego opinii, sprawę tę trzeba będzie wyjaśnić.

Kalisz: Za Kwaśniewskiego był system informowania

Poseł Ryszard Kalisz (LiD) przypomniał, że gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, to istniał system informowania o tego typu sytuacjach. - Informacja docierała do prezydenta bardzo szybko, najszybciej przez szefa kancelarii bądź przez oficera dyżurnego. Ten system powinien działać - powiedział. Dodał, że system taki działał za wszystkich rządów.

Według Kalisza, oficerowie dyżurni w Kancelarii Prezydenta czy w odpowiednich resortach pracują całą dobę, mają ze sobą łączność. - Tego rodzaju informacje powinny do prezydenta spływać w minutę, dwie, prawie równolegle - powiedział.

Nikt nie odbierał telefonów?

Tymczasem Cezary Siemion dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON tłumaczy, że oficer dyżurny od 19.40 próbował dodzwonić się do przedstawicieli podlegającego prezydentowi Biura Bezpieczeństwa Narodowego, jednak nikt nie odbierał telefonu. Jego zdaniem dopiero o godz. 20 udało się dodzwonić do przedstawicieli BBN.

Oświadczenie KPRM w sprawie nowego Szefa ABW

26.01.2008, Warszawa
Komunikat

1.Czy zachodzi niebezpieczeństwo, że w prowadzonym śledztwie dotyczącym wycieku tajnych informacji z Ery GSM mogą być w przyszłości postawione zarzuty Krzysztofowi Bondarykowi?

Ad 1. Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie od 08.12.2005 roku dotyczy popełnienia przestępstwa ujawnienia informacji stanowiących tajemnicę państwową w okresie od marca do grudnia 2005 roku w siedzibie firmy PTC sp. z o.o. w Warszawie. Śledztwo jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Jak wiele innych osób zatrudnionych w PTC sp. z o.o. Pan Krzysztof Bondaryk był w nim świadkiem. Śledztwo trwa od kilku lat. Wszelkie insynuacje, jak też jakiekolwiek sugestie władzy wykonawczej wobec prokuratorów, co do możliwości postawienia zarzutów, są niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa.

2. W jakich firmach i na jakich stanowiskach pracował Krzysztof Bondaryk i czy ABW prowadzi postępowanie wobec którejś z tych firm?

3. Czy prawdą jest, że w ostatnich kilku latach Krzysztof Bondaryk pracował w firmach Zygmunta Solarza i był z tym biznesmenem blisko związany?

Ad 2.3. Szczegółowe informacje dotyczące przebiegu kariery zawodowej Pana Krzysztofa Bondaryka prezentowane były na forum Kolegium ds. Służb Specjalnych. Wszelkie uwagi lub wątpliwości przedstawiciela Pana Prezydenta, który był tam obecny, zostały wyjaśnione. Pan Krzysztof Bondaryk pracował w wielu instytucjach, np. w Invest-Banku, w Elektrimie. Piastował tam stanowiska kierownicze, nigdy nie ukrywając tego faktu. Zatem wszelkie publiczne insynuacje wobec Pana Krzysztofa Bondaryka, w związku z jego pracą są daleko idącym nadużyciem i nie odpowiadają prawdzie.

4. Czy wyjaśniono przyczyny odwołania Krzysztofa Bondaryka z funkcji wiceministra spraw wewnętrznych w rządzie Jerzego Buzka i czy jest prawdą, że próbował przejąć i wykorzystać dokumentację tzw. Akcji „Hiacynt”?

Ad 4. Przyczyny odwołania Krzysztofa Bondaryka z funkcji wiceministra spraw wewnętrznych są znane i nie budzą jakichkolwiek wątpliwości, w szczególności co do kwalifikacji i zdolności do pełnienia funkcji Szefa ABW. Jakiekolwiek sugestie dotyczące prób przejęcia przez Pana Krzysztofa Bondaryka rzekomej dokumentacji „Hiacynt”, będące w rzeczywistości faktem prasowym, są całkowicie nieprawdziwe. Wielokrotnie wydawane w różnych okresach przez kolejnych Szefów UOP i ABW, certyfikaty i poświadczenia świadczą w sposób nie budzący wątpliwości o wiarygodności Pana ppłk. Krzysztofa Bondaryka.

Krzysztof Bondaryk był funkcjonariuszem UOP w latach 1990 – 1996. W okresie swojej służby był wielokrotnie nagradzany i odznaczany m.in. Złotym Krzyżem Zasługi w 1993 r. Opinia wydana w dniu zwolnienia z UOP, a dotycząca przebiegu służby K. Bondaryka jednoznacznie wskazuje, że (cyt.) „był funkcjonariuszem zdyscyplinowanym, sumiennym i obowiązkowym. Cechowało go wysokie poczucie odpowiedzialności w wykonywaniu zadań służbowych oraz rozwaga w podejmowaniu decyzji”. Krzysztof Bondaryk z UOP odszedł na własną prośbę w 1996r.

Od czasu wejścia w życie Ustawy o ochronie informacji niejawnych z dnia 22 stycznia 1999 r. Krzysztof Bondaryk był wielokrotnie sprawdzany i certyfikowany przez UOP i ABW. W dniu 25 maja 1999 r. Krzysztof Bondaryk otrzymał Certyfikat Bezpieczeństwa NATO (NATO SECRET). 19 października 2000 r. otrzymał poświadczenie bezpieczeństwa osobowego, upoważniające do dostępu do informacji stanowiących tajemnicę państwową, oznaczonych klauzulą „ściśle tajne”. Kolejne poświadczenia bezpieczeństwa osobowego, wydawane przez UOP i ABW datowane są na dzień 31 lipca 2001 r. i 18 kwietnia 2005 r.

W okresie od 16 marca 2007 r. do 31 maja 2007 r. ABW prowadziła dodatkowo wobec Krzysztofa Bondaryka postępowanie kontrolne w okresie pełnienia przez Niego funkcji doradcy Sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych. Postępowanie to zakończyło się stwierdzeniem cyt.: „ABW nie wnosi zastrzeżeń do ww. osoby i potwierdza jej dalszą zdolność do zachowania tajemnicy w zakresie określonym w posiadanym przez nią poświadczeniu bezpieczeństwa”.

Wobec powyższego należy stwierdzić, iż Służby Ochrony Państwa w wyniku szczegółowych i wielokrotnych ustaleń potwierdziły, iż ppłk Krzysztof Bondaryk daje pełną rękojmię zachowania tajemnicy państwowej, jak również spełnia kryteria dopuszczenia do tajemnic NATO oraz, że nie ma wobec niego żadnych zastrzeżeń co do właściwego postępowania z informacjami niejawnymi, tak obecnie jak i w przeszłości.

Kto ukradł NASZE pieniądze?

24.01.200806:00
fot. thetaXstock
Dopadł nas kryzys, na który nie zasłużyliśmy. Polskie spółki mają się świetnie, gospodarka pędzi, jednak WIG stracił w pół roku jedną trzecią wartości. Czyja to wina?


Desperacki krok amerykańskiego banku centralnego nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. We wtorek Fed obniżył stopy procentowe o 0,75 punktu procentowego. To bardzo dużo, jednak nie zachęciło inwestorów do zakupów. Przez następne dwa dni amerykańskie indeksy spadały, by odbić się minimalnie od dna pod koniec tygodnia.

Warszawska giełda sięgnęła dna. Od lipca zeszłego roku WIG stracił 33 procent. Ale jeszcze na początku stycznia giełda, dzięki debiutowi banku Unicredit świętowała nowy rekord - jej kapitalizacja, czyli łączna rynkowa wartość wszystkich notowanych akcji, przekroczyła po raz pierwszy w historii 1 bilion złotych. Od tego czasu zmniejszyła się o 90 miliardów.

Jak to możliwe, że inwestorzy tracą pieniądze, skoro polskie spółki wciąż rozwijają się i mają rewelacyjne wyniki finansowe? Dlaczego, chociaż ekonomiści jeszcze w zeszłym przepowiadali kolejny rok dynamicznego wzrostu gospodarczego, teraz zaczyna się głośno mówić o nadchodzącej recesji w USA i Europie Zachodniej? Dlaczego, mimo rozwoju nauk ekonomicznych, nowych technologii ułatwiających dostęp do informacji, mówi się o groźbie największego kryzysu od czasów II wojny światowej?

Przyczyny spadków na GPW są dwie. Pierwsza to międzynarodowy kryzys finansowy, spowodowany zapaścią na rynku hipotek w USA. Druga - panika i masowa ucieczka Polaków z funduszy inwestycyjnych, które do tej pory napędzały rodzime indeksy. Manageria pomoże wam znaleźć winnych.

1. Płacimy za swoją chciwość

Spytaliśmy o zdanie znanego komentatora rynków finansowych Tadeusza Mosza. Dla niego obecna sytuacja to normalka:

Pan Mosz jest bardzo przekonujący. Rzeczywiście najpierw inwestorzy za bardzo chcieli zarobić, a potem za bardzo bali się stracić. Jednak nam już takie wyważone wypowiedzi nie wystarczą.

2. Ci przeklęci analitycy

To oni ściągnęli nieszczęście. Trudny do obrony argument, ale sugeruje go sam prezes GPW Ludwik Sobolewski, który skrytykował pesymizm "niektórych analityków". - Czasem dochodzi do nieodpowiedzialnych wypowiedzi ocierających się o manipulację - powiedział we wtorek w radiu PIN. Sobolewski, który wciąż zapewnia, że na GPW nie ma bessy, poskarżył się na malkontentów do Krajowego Nadzoru Finansowego.

Mimo oburzenia polskiego świata finansów, nie wycofał się z wypowiedzi. - Chodzi o jeden gatunek sformułowań, nie poparty uzasadnieniem, a sformułowany z dwóch kategorycznych zdań: będzie apokalipsa i kropka. Uważam to za skandal - stwierdził prezes GPW.

Były szef GPW Wiesław Rozłucki chyba może sobie pozwolić na większą szczerość- Bessa rzeczywiście jest. Natomiast nie ma recesji. I mam nadzieję, że nie będzie - powiedział w radiu Tok FM.

3. Obietnice funduszy inwestycyjnych

To opinia znanego polskiego inwestora Zbigniewa Jakubasa: - To co dzieje się na giełdzie, to w głównie efekt nierozsądnych działań funduszy inwestycyjnych w ostatnich latach.Naobiecywały klientom złote góry, teraz w panice wycofują oni swoje pieniądze. Wczoraj rozmawiałem z kobietą, która powierzyła funduszowi pieniądze ze spadku. Z 70 tys. zł zostało jej 15 tys. - mówi "Pulsowi Biznesu".

Jego zdaniem fachowcy nie przestrzegali ludzi przed negatywnymi scenariuszami, ale obiecywali kilkudziesięcioprocentowe stopy zwrotu.

Wiele w tym prawdy, ale pierwotna przyczyna zawirowań leży za oceanem. Poszukajmy tam potencjalnych winnych. Kandydatów jest sporo.

4. Banki odkryły nowe narzędzie, które ktoś ocenił na piątkę.

Kilka propozycji podsunął nam komentator "Gazety Wyborczej" Witold Gadomski:

Brzmi przekonująco. Ale czy agencje ratingowe rzeczywiście mogą wszystkich skołować?

5. Narwani karierowicze

Dobrze, też prawda. Rozumiemy, że odpowiedzialni są wszyscy, czyli nikt. Spróbujmy znaleźć konkretną osobę.

6. Jeśli już człowiek, to Alan Greenspan

A więc Alan Greenspan. Mistrz polityki pieniężnej. Człowiek, który uchronił Stany Zjednoczone i świat przed niejednym kryzysem.

Ponieważ Manageria to serwis o ludziach, postanowiliśmy pójść tym tropem. Okazało się, że nie trzeba szukać dalego. Sami pisaliśmy, o tym, że były szef Fed znalazł pracę Johna Paulsona, człowieka, który na kryzysie zbił fortunę. Nam insynuacje nie przystoją, ale odsyłamy do tego komentarza. Są też i bardziej śmiałe teorie.

Powiedzmy szczerze - nie wierzymy w to, żeby sędziwy 81-latek porwał się na taki szwindel.

7. Banki centralne

Jak to możliwe, żeby wszyscy byli winni? Księgowi, inwestorzy, finansiści, szefowie Fed - wszyscy w tym samym momencie popełnili błąd.

- Kryzys jest konsekwencją tego, jak zbudowany jest światowy system finansowy, oparty na bankach centralnych, które tworzą z niczego puste pieniądze. Jak? "Drukują" je na elektronicznych kontach, co z ekonomicznego punktu widzenia nie różni się niczym od tego drukowania papieru, które znamy z przeszłości - mówi nam Mateusz Machaj, ekspert Instytutu Misesa, zajmującego się badaniami nad austriacką szkołą ekonomii, która postuluje powrót do pieniądza opartego o złoto.

Jego zdaniem bankierzy i inwestorzy w USA ryzykowali jak szaleni na rynku nieruchomości, bo wiedzieli, że w razie kłopotów, mogą liczyć na pomoc "pożyczkodawcy ostatniej instancji", czyli banku centralnego.

Rzeczywiście, w obliczu kryzysu i Europejski Bank Centralny, i Fed nie wahają się zasilić systemów bankowych setkami miliardów euro i dolarów. Nikogo to nie dziwi, przecież walczymy z kryzysem. Na ratunek chętnie pospieszy i rząd, szczególnie przed wyborami.

Zakończmy smutnym banałem. W ekonomii nie ma darmowych obiadów, kto więc zapłaci za tę rażącą w oczy nieodpowiedzialność wielkich instytucji finansowych? Wszyscy, bo obecna walka z kryzysem polega na obniżkach stóp procentowych, czyli popuszczenia cugli inflacji. Według Machaja przyniesie to poprawę tylko wybranym kręgom z sektora bankowego, ale nie uchroni gospodarki przed korektą, a doprowadzi dodatkowo do dalszych wzrostów cen dóbr i usług.

A według was, kto jest odpowiedzialny za finansową katastrofę?

Komentarze:
25.01.08, 04:33
Gość: frank drebin
oczywiscie Balcerowicz
25.01.08, 04:34
Gość: frank drebin
i Bush
25.01.08, 10:52
Gość: jasiu
moim zdaniem to wszystko wina Platformy
25.01.08, 11:06
b_j
PiSiory zepsuły gospodarkę. Przejadły wzrost wypracowany przez poprzednie rządy. Powinni za to nieźle beknąć.
25.01.08, 11:07
Gość: Maks
Przekręt na Societe Generale. Zamykając pozycje dupnęli indeksy europejskie (makler grał na futures euro indeksów). Potem wybuchła panika spowodowana właśnie tym, że światowy system finansowy siedzi na poduszce powietrznej i wszyscy są nerwowi.
25.01.08, 11:27
Gość: Misia
Już dawno przekonałam się, że giełda jest manipulowana. Te wszystkie spadki i wzrosy służą jakimś celom. O ile przy wzrostach nawet najdrobniejsi ciułacze coś tam zyskają, to przy spadkach oni tracą najwięcej. Bogacz zawsze sobie poradzi.
25.01.08, 11:55
n_i_k
>> Pkt. 7.

Jasno i konkretnie.
25.01.08, 11:55
n_i_k
>> Pkt. 7.

Jasno i konkretnie.
25.01.08, 12:06
Gość: ecot
wiele z tych punktów to jedynie skutki praprzyczyny - punktu 7
25.01.08, 12:45
Gość: Gość
Żydzi, masoni i cykliści ;-)
25.01.08, 13:01
Gość: Gość
To Lepper
25.01.08, 13:06
skogkatt
winne są państwa, które nie chronią inwestorów i instytucje finansowe przed ich nieograniczoną chciwością
nie dbając by inwestorzy byli rzetelnie informowani o ryzyku inwestycyjnym i nie byli wprowadzani w bład (vide reklamy funduszy)
nie dbając by agencje ratingowe działały rzetelnie
nie dbając by zarządzjacy instytucjami finansowymi wiedzieli, że za nieuzasadnione ryzko spotkają ich srogie kary a nie odejdą sobie na dostatnią emeryturę
25.01.08, 13:16
Gość: gość : mdvava
winni są ekonomiści. to oni stworzyli swój savuare vivre i sami ten pasztet zjedzą.
są tylko po to by manipulować dobrami tych co wytwarzają.czas aby byli rzetelni w tym co robią !!!!!
25.01.08, 17:37
Gość: gość
sami jesteśmy sobie winni
zamiast grać trzeba inwestować jeżeli ktoś zainwestował np 100tys zł
w firmę x i ona ma się dobrze to te akcje nadal są warte tyle co wcześniej i
dopóki ktoś ich nie sprzeda to są tyle warte
przecież ludzie nie przestali jeść chleba a firma nie przestała zarabiać tylko
dlatego że wig spadł o 30%
kwestia jest tylko tego żeby wiedzieć co się robi i po co i w jakim czasie
jednym słowem czegoś biedny boś głupi itd
Jeżeli ktoś nie mając pojęcia o finansach gra na giełdzie to tak samo jakby grał
w kasynie i dokładnie wie jakie ryzyko podejmuje więc wcale mi go nie szkoda
szkoda może byś wdowy z piątką dzieci którą wyrzucają na bruk za to że nie
zapłaciła czynszu a nie bałwanów którzy dają się oskubać
tylko i wyłącznie dlatego że w szkole nie chciało się uczyć ekonomi
pozdrawiam
wm
26.01.08, 08:14
bangui
Wygląda na to ,że w mediach nie można mówic ,że coś złego się dzieje w gospodarce ,bo wybuchnie panika . To niezła "wolnośc słowa" i niezła "prawda" w naszych mediach .
26.01.08, 08:16
anoresk
Afrożydomasoneria i zielone ludki z mgławicy Magellana
26.01.08, 08:52
realista4
mogę powiedziec jak straciłam 20% w funduszach
poszłam do swojego banku i znajoma na moje pytanie jak ulokować troche pieniędzy odrazu zaproponowała mi 2 fundusze
1-dynamiczny ,2 zrównowazony
nie miałam pojecia na czym to polegało [teraz juz wiem duzo],nie dała mi znac ,że cos sie dzieje ,nie powiedziała mi ,ze jest coś takiego jak konwersja
cały czas tylko powtarzała ,ze sama jest w szoku
w końcu wyciagnełam wszystko z funduszy ,łatwiej było mi sie pogodzić ze stratą niz denerwować sie codziennie
mam pytanie ,czy pracownicy maja płacone za kazdego klienta tak złapanego?
nawiasem mówiąc jak poszłam później do doradców z prawdziwego zdarzenia ,to spytano mnie czy to są wszystkie moje pieniądze ?treaz wiem dlaczego
uwazam ,ze w bankach ,przynajmniej w moim pracują ludzie ,którzy nie powinni doradzać klientom ,bo nie maja pojęcia ,zalezy im tylko na złapaniu klienta naiwnego
26.01.08, 08:59
Gość: Gość
Ludzie, nie pamiętacie ojca klasyki
To wszystko wina "układu"- bliżniak to wyjaśni i zamknie winnych na najbliższej konferencji. Czekajcie cierpliwie
26.01.08, 09:19
jarus16
O naiwniacy.Giełda w Warszawie nie ma nic wspólnego z gospodarką polska.Giełda jest po to aby drobnica dorzucała forsy rekinom.Pieniądze dorobkiewiczów polecialy do Nowego Jorku ,TelAwiwu,londynu,frankfurtu itp.
26.01.08, 09:21
Gość: :)
wszystkiemu winien Jest Stasiek Wrona :P
26.01.08, 09:28
Gość: kajtus
Polecam film Zeitgeist:
video.google.pl/videoplay?docid=-5870901554543719947

III część tego filmu pokazuje manipulacje światowych banków w celu podporządkowania sobie ludzi. Może trąci to trochę konspiracją, ale film jest warty obejrzenia.
26.01.08, 09:39
malkontent81
no niestety, chcemy być częścią światowej gospodarki to mamy i tego złe konsekwencje. myślę jednak, że to i tak lepiej niż być taką Białorusią
26.01.08, 09:44
Gość: kibuc
Lepperiada. Artykuł na poziomie podstawówki lub broszurki samoobrony,

Cytując klasyka: "W budżecie brakuje 40 mld zł. Ktoś je ukradł!"
26.01.08, 09:45
Gość: Nawiedzony
Wszystkiemu jest winiej o.Rydzyk!
26.01.08, 10:09
Gość: mysliciel
To prawda REKINY gieldy znowu zarobily na maluczkich zeszly indeksy maluczcy z malymi pieniedzmi juz zaczeli sie dusic wyzbywac akcji a ceny tych akcji poszly w dol. Rekiny kupily po niskiej cenie teraz kapital im wzrosl diametralnie. Te wszystkiie sygnaly z USA to tylko zabawa recesja sie zaczyna ale to dopiero poczatek nijak sie majacy do polskiej gospodarki. Odnosnie analitykow to Prawda ze Ci panowie nic nie wiedza analizujatylko to co sie wydarzylo danego dnia to wszystko...... GWP to dzungla w ktorej straca zawsze malutcy
26.01.08, 10:33
Gość: gosc: malutcy
Na gieldzie zawsze straca malutcy? Co za bzdura - teraz tracili takze bardzo duzi, a wielu malutkich wiedzialo kiedy sie wycofac i to z pokaznym zyskiem.
26.01.08, 10:50
marslaw1
Żydzi, Michnik, Balcerowicz i "PEDAŁY" A DOBROCZYNCĄ JARUŚ...!!!!
26.01.08, 11:02
Gość: Ryszard
Sianie paniki to jedno, a przestrzeganie przed nadmiernym optymizmem to drugie. Napewno należy unikać siania paniki, ale trzeba skłaniać ludzi do większej ostrożności i zabezpieczania się na wypadek dekoniunktury. KAŻDA hossa - tak jak i KAŻDA bessa - kiedyś się kończy. Nie wolno o tym zapominać, zwłaszcza w perspektywie wielce prawdopodobnego zawalenia sie systemu ubezpieczeń społecznych, które nas czeka najdalej za kilkanaście lat, przy braku reform z jednej strony i braku działań asekuracyjnych z drugiej.
26.01.08, 11:03
old.european
Po prostu gowno prawda, ze polskie spolki maja sie swietnie a gospodarka pedzi. Jedynie w fikcyjnych wykazach tak jest, ale wystarczy popatrzec troche na rynek, by wiedziec, jaka jest prawda. Od Gierka niewiele sie zmienilo.
26.01.08, 11:12
Gość: liber
Komentarz Machaja dotyka problemu. Przeczytajcie Rothbarda żeby dokladniej wiedziec na jakiej poduszce jest zbudowany obecnie nasz system finansowy (nie tylko polski ale i światowy). Nie mówi się tego głośno ale -dopiero działby się cyrk gdyby rozpoczął się klasyczny "run" na banki.
26.01.08, 11:16
Gość: nnnnnn
banki swiatowe sa winne.
26.01.08, 11:42
Gość: z31
Amnie to zwisa! Rząd okrada mnie przez całe zycie moje to jego zmartwienie i po osłów w parlamencie.
26.01.08, 11:46
Gość: Spokojny
A ja nie gram na giełdzie (bo to dla mnie jedno wielkie oszustwo), nie biorę kredytów (nie mam tendencji samobójczych), żyję na poziomie zarabianych pieniędzy (niezbyt wielkich ale nie wydaję więcej niż zarabiam) i nie mam konta dostępnego przez Internet (bo mając wiedzę informatyczną nie wierzę w żadne zabezpieczenia szczególnie w Polsce) I SIĘ NIE DENERWUJĘ !
DOSTOSOWAŁEM SWOJE POTRZEBY DO MOŻLIWOŚCI I DAJĘ ZATRUWAĆ SOBIE DUSZY REKLAMIE OBIECUJĄCEJ MI ZŁOTE GÓRY ZA JEDEN PODPIS CZY ZAŁOŻENIE JAKIEGOŚ RACHUNKU INWESTYCYJNEGO.

No i jeszcze nie wierzę wszelkim informacjom o naszym rozwoju gospodarczym (np. uzasadniającym wzrost cen prądu, bo jakoby rynek pracy go zużywa,he, he)
26.01.08, 11:53
Gość: Gosc
Ja pier**le spadki na poczatku roku sa cykliczne (mniej wiecej zewsze styczniu) a ze w tym roku nastapila wieksza rpzecena to od razu panika, bessa i ze zaraz zamkna gielde. Takimi powalonymi artykulami to tylko pogarsza sie sytuacje bo maly indywidualny inwestor sie zaczyna bardziej wahac... Nikt nie jest winny korekta jest naturalna tyle ze zlozyla sie z kryzysem w stanach (w duzej mierze) ale o zadnym odwroceniu trendu nie ma na razie mowy wiec skad ten zawod... kto nie wiedzial ten stracil i nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem.
A okrada to inwestorow nasz radz swoim fatalnym podatkiem belki... 19% procent za to ze nawet palcem nie kiwnal zeby rozwija polski rynek papierow wartosciowych - to jest dopiero zlodziejstwo :/ a wy tylko pier**licie ze wig20 spadl na 2800pkt czytalem ostatnio artykul pisany w momencie gdy wig20 drugi raz testowal wsparcie wlasnie na 2800 i opisywal w nim autor jak to panika szaleje na gieldzie. Je**ny pajac, zanim skonczyl go pisac to juz bylo spadkach i nastapilo mocne odbicie ech... zawsze mnie sie wydawalo ze sie malo znam ale Wy wszyscy dziennikarze to chyba jestescie banda jelopow
26.01.08, 12:02
hooter
niemal wszyscy analitycy, maklerzy a i spora część dziennikarzy używa tych samych narzędzi informatycznych i uczyło się z tych samych podręczników,
jak coś się dzieje to działanie tych narzędzi nie polega na wygaszenia trendu tylko za nadążeniem za nim. stąd wzrosty i spadki same się nakręcają
26.01.08, 12:04
Gość: Wacław
A mnie to g***o obchodzi. Nie mam pieniedzy na gieldzie i mnie to wali...
26.01.08, 12:10
adamdark01
prawda,za chciwość się płaci, bo tak się chce wygrać,jeszcze jeden dzień,a milionerzy
nie czekają, jeden,dwa dni i wyciągają,nie czekają rok.lub miesiąc,im trzeba już,
uprzedzałem i dalej uprzedzam,akcje na bursie,to jest gra w pokiera,one są dla tych
którzy mają miliony i miljardy,aby robić jeszcze więcej,właśnie z tych naiwnych,co kładą na akcje ostatnie 1000,lub więcej złotych,oni to zagarniają co dnia.
Przyczyną presperyty w Polsce jest to,że od 90 roku Polska produkcja nie doszła do samowystarczalności gospodarczo-ekonomicznej, import jest zbyt wysoki,a eksport jest słaby,większość zakładów są w rękach kapitału zagranicznego,Polska ma z tego bardzo znikomy dochód i dziękuje Bogu,że ludzie mają pracę, rolnictwo w swej większości,zacofane,małe powiatowe miasa zaniedbane,dróg porządnych brak,pociągi zapakowane,i niebezpieczne,autobusy między miastowe,pracują licho,
Policja słabo chroni obywatela,sądownictwo przestarzałego systemu,nie demokratyczny,kontrola nie jest zorganizowana,mówię o NIK-u, Urząd podatkowy nie zracionalizowany i nie sprawiedliwy,dla przykładu niech służy ten piekarz który
ludziom biednym dzielił pozostający z tego dnia chleb,obciążono go podatkiem,to w każdym normalnym państwie,urzędnik sam reguluje te sprawy,bez żadnego sądu,naturalnie,za wiedzą swoich władz,to jest władza Nikodema Dyzmy,tragi-
komedia.to jest tylko namiastek tego co można usprawnić,a tyle jest.
więc nie ma co pytać kto ukradł wasze pieniądze,nie grajcie w pokiera to nie przegracie,a jak chce wam się zaryzykować,to nie miejcie do nikogo pretensje,
jołopy.
26.01.08, 12:11
Gość: gość
Zwalanie winy na drobnych inwestorów ze wycofali to tak jak sierżantów i kaprali obarczano za klęske w kampanii wrzesniowej bo nie nauczyli zołnierzy strzelać !Rozsmieszają mnie te codzienne truizmy o silnych fundamentach i nby wzroscie ,z którego nie ma forsy ba ta płynie za granice !Giełda przestała być barometrem gospodarkia bardziej hazardem ! A jak myslicie gdzie jest ta forsa po spadkach -wyparowała czy zmienila własciciela ? W przyrodzie nic nie ginie ! Dziwne zjawisko odbywa sie również z polskim coraz bardziej sztucznie mocnym złotym ! Sztucznie po umacniają go interesy zagranicy konkretnie kurs eur/usd i pochodne a im w kraju większy bałagan to złoty mocnieszy ! Niestety równiez i dziennikarze "gazety " podchodza zbyt naiwnie to tego zjawiska chociaz tak sie szermuje słowem" prawda "
26.01.08, 12:13
Gość: yak
To napewno Gross
26.01.08, 12:19
Gość: Gość
Winny jest spadek formy Adama Malysza. Od 2001 roku Adas napedzal nasza gospodarke a teraz trzeba wierzyc ze moze biedaczek sie jeszcze podniesie...:D
26.01.08, 12:21
Gość: ADRES
TUSK I JEGO BANDA UKRADLI. WYSTARCZY ŻE TA ZŁODZIEJSKA FORMACJA DOSZŁA DO WŁADZY.
26.01.08, 12:25
Gość: exPO
wpływ polityki na zachowanie się "zwykłych"ludzi w POlsce jest ciągle olbrzymi. Ludzi przejrzeli na oczy i zobaczyli, że Tusk, Pitera, Sikorski, Ćwiąkała i inni to tylko fasadowa twarz zbudowana na propagandzie.
26.01.08, 12:27
rihi
w niemczech rowniez mowia ze gospodarka idzie b. dobrze wiec niema czego sie bac. Jestem innego zdania. Prowadze mala firme i na podstawie mojej dzialalnosci widze ze nie jest tak dobrze jak bylo kiedys. Tak, firmy zarabiaja wiecej pieniedzy ale tylko dlatego ze ceny poszly do gory, ludzie zostaja zwalniani a ci ktorzy zostaja musza robic wiecej za mniejsze pieniadze. Statystyki ida w gore, panstwo dostaje wiecej pieniedzy z podatku lecz nie oddzwierciedla to prawdy o dynamice
gospodarki. Ha, ide na filizanke kawy za 1,20 Euro do znajomego baru gdzie kiedys placilem 0,80 DM za ta sama kawe (smakowala lepiej).
Nie dajmy sie zwariowac- idzmy na spacer (na pieszo gdyz paliwo za drogie)
26.01.08, 12:30
Gość: Belzebub
Kto?

Jerzy Urban, Jerzy Miller, Aleksander Kwasniewski, Lech Wałesa, Czesław Kiszczak, Wojciech Jaruzelsski, Florian Siwicki, Balcerowicz, Cimoszewicz, Marek Borowski, Wieczerzak, a teraz kradnie je "Donek" Tusk!
26.01.08, 12:32
Gość: bidok
czary mary. całą kupa ludzi niemających pojęcia o kapitale z pazerności na łatwe pieniądze kupowała różnej maści obligacje etc. ta kupa szmalu musi iść na super wygodne samochody i całą masę sekretarek więc mamy bessę czyli frajerzy płacą za wszystko.gdyby takich manewrów nie było to nasza giełda osiągnęła by wkrótce bilion bilionów bilionów razy tryliard do 30 potęgi a tyle to my nie mamy. co jakiś czas muszą być otrzęsiny żeby jacyś frajerzy pokryli koszta budowy min. pięknych biurowców.
ale jestem spokojny, za niedługo urośnie bo jak oceniam za mało kasy poszło a tam nie może być debetu. trzeba powtórzyć połów na "zacinkę".
normalnie to się takie rzeczy wyczyniało co 20-30 lat ale teraz coraz więcej pazernych przy korycie.
26.01.08, 12:48
Gość: Mark
Prawda jest taka, ze akcje i inne "papiery wartosciowe" (w tym pieniadze) sa de facto warto tyle ile wart jest PAPIER, na ktorym sa wydrukowane (a w czasach elektronicznego obrotu juz nawet nie tyle). To ze uwazamy, ze akcja jest cos warta, wynika z zalozenia, ze ktos zechce ja od nas kupic. Gdy nabywca sie nie znajdzie to akcja wraca do pierwotnej swojej wartosci, czyli ZEROWEJ. Proste.
26.01.08, 12:49
Gość: ja
przecież rok tęmu analitycy ogłosili że nasza giełda jest "napompowana"
że płacą ludzie za akcje więcej niż są realnie warte nie patrzą na wyniki spółek(realne) i w wyniku tego akcje rosną szybciej niż powinny
analitycy ogłosili wtedy że za ok. 6 miesięcy rozpocznie się "korekta" i rzeczywiście od lipca tak było
26.01.08, 12:55
Gość: Wojtek
Przez zrywanie negocjacji z Eureko i arogancję Kaczyńskich zapłacimy 36 mld euro prawomocnym wyrokiem Trybunalu w Hadze. Te pieniądze mogłyby się przydać gospodarce, ale oni woleli się obrażać i trzaskać drzwiami.
26.01.08, 13:14
Gość: Gość
Ciekawe czasy nastaly - teraz zabawa polega na tym kto kogo bardziej wydyma. Ja jestem ciekaw co sie bedzie dzialo po Olimpiadzie w Pekinie. Ich gielda to jest dopiero przegiecie :)
26.01.08, 13:33
Gość: qba
ale o co chodzi?
26.01.08, 13:36
Gość: GordonFreeman
Cała ta giełda to jest prawnie zalegalizowany przekręt. I temu to służy. Jest czas głaskania baranów, i czas strzyżenia baranów :) A baranów nie brakuje ostatnio.
26.01.08, 13:45
Gość: Qmpel
Złota maksyma: Kto nie gra ten nie przegrywa !!!
26.01.08, 14:05
Gość: Seb
Pomyliles epoke z twoja blyskotliwa zlota maksyma- winny szukajmy za oceanem, nie pierwszy raz gielda byla scena gierek
26.01.08, 14:06
Gość: moosk4
z 70tys zostało jej 15tys? Jaki to k. fundusz? Co za pierdoły, jaki fundusz stracił prawie 80%?

Nie ma takich, to jest dopiero manipulacja, widzę, że manageria też się obkupuje, gdy przecena na giełdzie.
Dodaj swój komentarz:
Autor:
Login / Pseudonim: Hasło:
Komentuj pod pseudonimem jako Gość lub zaloguj się | Załóż konto
Komentarz: