Pokazywanie postów oznaczonych etykietą JAN PAWEŁ II. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą JAN PAWEŁ II. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 maja 2011

Homilia Benedykta XVI podczas beatyfikacji Jana Pawła II

Opus Dei -
Drodzy Bracia i Siostry,

Już sześć lat minęło od dnia, w którym zebraliśmy się na tym Placu, aby celebrować pogrzeb papieża Jana Pawła II. Ból utraty był głęboki, ale jeszcze większe było poczucie jakiejś ogromnej łaski, która otaczała Rzym i cały świat: łaski, która była owocem całego życia mojego umiłowanego Poprzednika, a szczególnie jego świadectwa w cierpieniu. Już tamtego dnia czuliśmy unosząca się woń świętości, a Lud Boży na różne sposoby okazywał swoją cześć dla Jana Pawła II. Dlatego chciałem, aby – przy koniecznym poszanowaniu prawa Kościoła – jego proces beatyfikacyjny przebiegał w sposób możliwie najszybszy. I oto nadszedł oczekiwany dzień; przyszedł szybko, ponieważ tak podobało się Bogu: Jan Paweł II jest błogosławiony.

Pragnę skierować serdeczne pozdrowienia do was, którzy tak licznie przybyliście do Rzymu ze wszystkich stron świata dla tej szczególnej okazji: księży kardynałów, patriarchów Kościołów Wschodnich, braci w biskupstwie i kapłaństwie, oficjalnych delegacji, ambasadorów i władz, osób konsekrowanych i wiernych świeckich. Tym pozdrowieniem ogarniam także wszystkich, którzy łącza się z nami za pośrednictwem radia i telewizji.

Tę drugą Niedzielę Wielkanocną błogosławiony Jan Paweł II ogłosił Niedzielą Bożego Miłosierdzia. Została ona wybrana na dzisiejszą uroczystość, ponieważ mój Poprzednik – z wyroku Opatrzności – oddał ducha Bogu właśnie w wigilię tej niedzieli. Ponadto dziś jest pierwszy dzień maja, miesiąca maryjnego, jest to również wspomnienie św. Józefa Robotnika. Wszystkie te okoliczności wzbogacają naszą modlitwę, pomagają nam, którzy jesteśmy jeszcze pielgrzymami w czasie i przestrzeni. O ileż bardziej świętują aniołowie i święci w Niebie. Jednak jeden jest Bóg, jeden Chrystus Pan, który niczym most łączy ziemię z niebem, a my czujemy się w tym momencie bardziej niż kiedykolwiek uczestnikami niebieskiej liturgii.

„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli!”. W dzisiejszej ewangelii Jezus wypowiada to błogosławieństwo, błogosławieństwo wiary. Uderza nas ono w sposób szczególny, gdyż zgromadziliśmy się, by uczestniczyć w beatyfikacji, a jeszcze bardziej dlatego, że został ogłoszony błogosławionym Papież, następca Piotra, którego powołaniem jest umacnianie braci w wierze. Jan Paweł II jest błogosławiony ze względu na swą wiarę, mocną i wielkoduszną, wiarę apostolską. Przychodzi nam też na myśl inne błogosławieństwo: „Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony, albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16,17). Cóż takiego objawił Ojciec niebieski Szymonowi? To, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga żywego. Na mocy tej wiary Szymon staje się Piotrem, Opoką, na której Jezus może zbudować swój Kościół. Bycie błogosławionym na wieki Jana Pawła II, które Kościół dziś z radością ogłasza, wpisane jest w te właśnie słowa Chrystusa: „Błogosławiony jesteś, Szymonie” i „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Jest to błogosławieństwo wiary, którą Jan Paweł II otrzymał w darze od Boga Ojca dla budowania Kościoła Chrystusowego.

Nasza myśl biegnie jeszcze ku innemu błogosławieństwu, które w Ewangelii poprzedza wszystkie pozostałe. Chodzi o błogosławieństwo odnoszące się do Dziewicy Maryi, Matki Zbawiciela. Do tej, która dopiero co poczęła Jezusa w swoim łonie, zwraca się św. Elżbieta: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”. Maryja jest wzorem błogosławieństwa wiary. Radujemy się wszyscy, że beatyfikacja Jana Pawła II ma miejsce w pierwszym dniu miesiąca maryjnego, pod matczynym spojrzeniem Tej, która swoją wiarą podtrzymuje wiarę apostołów, i stale podtrzymuje wiarę ich następców, szczególnie tych, którzy są powołani, by zasiąść na katedrze Piotrowej. Maryja nie pojawia się w opowiadaniach o zmartwychwstaniu Chrystusa, lecz jest jakby wszędzie obecna w ukryciu: jest ona Matką, której Jezus powierzył każdego z uczniów i całą wspólnotę. Zauważmy szczególnie, że owocna, matczyna obecność Maryi została odnotowana przez ewangelistów Jana i Łukasza w sytuacjach poprzedzających to, co jest opowiedziane w dzisiejszej ewangelii i w pierwszym czytaniu: w relacji o śmierci Jezusa, w której Maryja pojawia się u stóp krzyża; i na początku Dziejów Apostolskich, które ukazują ją pośród uczniów zgromadzonych na modlitwie w wieczerniku.

Również dzisiejsze drugie czytanie mówi nam o wierze. Święty Piotr, pełen duchowego entuzjazmu, wskazuje nowo ochrzczonym na racje ich nadziei i radości. Lubię podkreślać, że w tym fragmencie początku Pierwszego Listu, Piotr nie nakazuje, lecz wskazuje. Pisze bowiem: „Dlatego radujecie się” – i dodaje: „Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągnięcie cel waszej wiary – zbawienie dusz”. Wszystko jest w trybie wskazującym, gdyż zaistniała nowa rzeczywistość, zrodzona ze zmartwychwstania Chrystusa, rzeczywistość dostępna w wierze. „Stało się to przez Pana – mówi Psalm – i cudem jest w naszych oczach”, w oczach wiary.

Drodzy Bracia i Siostry. Dziś jawi się naszym oczom, w pełnym duchowym świetle Chrystusa zmartwychwstałego, postać umiłowanego i czczonego Jana Pawła II. Dziś jego imię zostaje włączone w poczet świętych i błogosławionych, których on sam takimi ogłosił podczas prawie 27 lat swojego pontyfikatu, przypominając z mocą o powszechnym powołaniu do wyżyn życia chrześcijańskiego, do świętości, jak to stwierdza konstytucja soborowa, Lumen gentium, o Kościele. Wszyscy członkowie Ludu Bożego – biskupi, kapłani, diakoni, wierni świeccy, zakonnicy, zakonnice – jesteśmy w drodze ku ojczyźnie niebieskiej, gdzie nas poprzedziła Dziewica Maryja, złączona w szczególny i doskonały sposób z tajemnicą Chrystusa i Kościoła.

Przesłanie Jana Pawła II brzmiało: człowiek jest drogą Kościoła, a Chrystus jest drogą człowieka.
Karol Wojtyła, najpierw jako biskup pomocniczy, a potem jako arcybiskup krakowski, uczestniczył w Soborze Watykańskim II, i zdawał sobie sprawę, że poświęcenie Maryi ostatniego rozdziału dokumentu o Kościele oznaczało wskazanie na Matkę Bożą jako obraz i wzór świętości dla każdego chrześcijanina i całego Kościoła. Tę teologiczną wizję błogosławiony Jan Paweł II odkrył już w młodości, a następnie zachowywał i pogłębiał przez całe życie. Wizja ta streszcza się w biblijnym obrazie Chrystusa na krzyżu z Maryją, Jego Matką u boku. Obraz ten, znajdujący się w ewangelii Jana, został ujęty w biskupim, a potem papieskim herbie Karola Wojtyły: złoty krzyż, litera M po prawej stronie u dołu, i zawołanie Totus Tuus, które odpowiada słynnemu zdaniu św. Ludwika Marii Grignon de Monforta, w którym Karol Wojtyła odnalazł podstawową zasadę swego życia: „Totus tuus ego sum et omnia mea tua sunt. Accipio Te in mea omnia. Praebe mihi cor tuum, Maria – Cały jestem twój i wszystko, co moje, Twoim jest. Odnajduję Cię we wszelkim moim dobru. Daj mi Twe serce o Maryjo”.

W swoim Testamencie nowy Błogosławiony napisał: „Kiedy w dniu 16-tym października 1978 roku konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński, powiedział do mnie: «Zadaniem nowego Papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie»”. Dalej czytamy: „Pragnę raz jeszcze wyrazić wdzięczność Duchowi Świętemu za wielki dar Soboru Watykańskiego II, którego wraz z całym Kościołem – a w szczególności z całym episkopatem – czuję się dłużnikiem. Jestem przekonany, że długo jeszcze dane będzie nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw, jakimi Sobór dwudziestego wieku nas obdarował. Jako biskup, który uczestniczył w soborowym wydarzeniu od pierwszego do ostatniego dnia, pragnę powierzyć to wielkie dziedzictwo wszystkim, którzy do jego realizacji są i będą w przyszłości powołani. Sam zaś dziękuję Wiecznemu Pasterzowi za to, że pozwolił mi tej wielkiej sprawie służyć w ciągu wszystkich lat mego pontyfikatu”. Ale o jaką sprawę chodzi? Chodzi o to samo, co Jan Paweł II wyraził już podczas swej pierwszej uroczystej Mszy na Placu św. Piotra w niezapomnianych słowach: „Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!”. To, o co nowo wybrany Papież prosił wszystkich, sam wcześniej uczynił: otworzył dla Chrystusa społeczeństwo, kulturę, systemy polityczne i ekonomiczne, odwracając z siłą olbrzyma – siłą, którą czerpał z Boga – tendencję, która wydawała się być nieodwracalna.

[po polsku] Swoim świadectwem wiary, miłości i odwagi apostolskiej, pełnym ludzkiej wrażliwości, ten znakomity Syn narodu polskiego, pomógł chrześcijanom na całym świecie, by nie lękali się być chrześcijanami, należeć do Kościoła, głosić Ewangelię. Jednym słowem: pomógł nam nie lękać się prawdy, gdyż prawda jest gwarancją wolności.

Jeszcze dosadniej: przywrócił na siłę wiary w Chrystusa, gdyż jest on Redemptor hominis, odkupicielem człowieka, co stało się tematem jego pierwszej encykliki i przewodnim wątkiem pozostałych.

Karol Wojtyła zasiadł na Stolicy Piotrowej przynosząc ze sobą głęboką refleksję nad konfrontacją pomiędzy marksizmem i chrześcijaństwem, skupioną na człowieku. Jego przesłanie brzmiało: człowiek jest drogą Kościoła, a Chrystus jest drogą człowieka. Kierując się tym przesłaniem, będącym wielkim dziedzictwem Soboru Watykańskiego II i jego sternika, sługi Bożego, Papieża Pawła VI, Jan Paweł II prowadził Lud Boży do przekroczenia progu trzeciego tysiąclecia, który ze względu na Chrystusa mógł nazwać „progiem nadziei”. Tak, poprzez długą drogę przygotowania Wielkiego Jubileuszu, na nowo ukierunkował chrześcijaństwo ku przyszłości, Bożej przyszłości, wykraczającej poza historię, lecz również w niej zakorzenionej. Ten ładunek nadziei, który w pewien sposób został zawłaszczony przez marksizm oraz ideologię postępu, słusznie oddał on chrześcijaństwu. W ten sposób przywrócił nadziei jej autentyczne oblicze, aby móc przeżywać dzieję w duchu „adwentu”, osobistej i wspólnotowej egzystencji skierowanej na Chrystusa, w którym wyraża się pełnia człowieka i spełnienie jego oczekiwań sprawiedliwości i pokoju.

Chciałbym na koniec podziękować Bogu za osobiste doświadczenie długoletniej współpracy z Papieżem, Janem Pawłem II. Już wcześniej miałem możliwość poznania i docenienia jego osoby, lecz od 1982 roku, gdy wezwał mnie do Rzymu na prefekta Kongregacji Nauki Wiary, przez kolejne 23 lata mogłem być przy nim i coraz bardziej go podziwiać. Moja posługa była wspierana jego głęboką duchowością i bogactwem jego intuicji. Zawsze uderzał mnie i budował przykład jego modlitwy: zanurzał się w spotkaniu z Bogiem, pomimo rozlicznych trudności jego posługiwania. A potem świadectwo jego cierpienia: Pan pozbawiał go stopniowo wszystkiego, lecz on pozostawał skałą, zgodnie z wolą Chrystusa. Jego głęboka pokora zakorzeniona w intymnym zjednoczeniu z Chrystusem, pozwoliła mu dalej prowadzić Kościół i dawać światu jeszcze bardziej wymowne przesłanie, i to w czasie, gdy topniały jego siły fizyczne. W ten sposób doskonale zrealizował on powołanie każdego kapłana i biskupa: bycia jedno z Chrystusem, z Tym, którego codziennie przyjmuje i ofiaruje w Eucharystii.

Błogosławiony jesteś umiłowany Papieżu Janie Pawle II, ponieważ uwierzyłeś. Prosimy, byś nadal umacniał z nieba wiarę Ludu Bożego. Amen.

Kalendarium Karola Wojtyły - Jana Pawła II

Jan Turnau
2011-04-27, ostatnia aktualizacja 2011-04-27 15:50

Ojciec Święty Jan Paweł II we Wrocławiu  31.05.1997 r.
Ojciec Święty Jan Paweł II we Wrocławiu 31.05.1997 r.
Fot. Mieczysław Michalak/ AG

Urodził się w 1920 r., w 1978 r. został papieżem, w 2005 r. zmarł - przypominamy najważniejsze fakty z życia Jana Pawła II

ZOBACZ TAKŻE
18 maja 1920 r. - w Wadowicach rodzi się syn Emilii z Kaczorowskich i Karola, w domu żydowskiego kupca Chaima Bałamutha

13 kwietnia 1929 r. - umiera matka Karola

5 grudnia 1932 r. - śmierć Edmunda, starszego o czternaście lat brata

lato 1938 r. - przeprowadzka z ojcem do Krakowa

jesień 1938 r. - Karol zapisuje się na polonistykę na Uniwersytecie Jagielońskim

październik 1940 r. - zaczyna pracować jako robotnik w krakowskim kamieniołomie

18 lutego 1941 r. - śmierć ojca

październik 1942 r. - Karol Wojtyła zostaje klerykiem konspiracyjnego seminarium duchownego w Krakowie

39 lutego 1944 r. - zostaje potrącony przez niemiecki samochód ciężarowy. Ratuje go niemiecki oficer, który zatrzymuje inną ciężarówkę i każe przewieźć Polaka do szpitala. Diagnoza: rana szarpana głowy, wstrząs mózgu

wiosna 1945 r. - anonimowy debiut literacki poematem "Pieśń o Bogu ukrytym" w miesięczniku "Głos Karmelu"

1 listopada 1946 r. - przyjmuje święcenia kapłańskie



16 października 1978, godz. 18.44 - kardynał Pericle Felici ogłasza ludziom zgromadzonym na Placu Św. Piotra w Rzymie: "Zwiastuję wam radość wielką: mamy papieża. Najdostojniejszego i Najprzewielebniejszego Pana Kościoła Świętego, Kardynała Karola Wojtyłę, który przybrał sobie imię Jan Paweł II"



4 marca 1979 r. - pierwsza encyklika "Redemptor hominis" ("Odkupiciel człowiek"): "Rola Kościoła jest służebna, gdyż Kościołowi nie wolno szukać siebie dla samego siebie"

2-10 czerwca 1979 r. - pierwsza pielgrzymka do ojczyzny. Słowa: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi". Wypowiadając je, Papież nie zdawał sobie sprawy z ich sensu politycznego, ale ucieszył się, że zostały tak odebrane



11 listopada 1979 r. - przemówienie w Papieskiej Akademii Nauk. Papież powiada: "Galileusz wiele wycierpiał od ludzi i instytucji Kościoła"

8 grudnia 1979 r. - pierwsze z orędzi na Światowy Dzień Pokoju: "Nie ma pokoju, jeśli nie ma gotowości do szczerego i ciągłego dialogu"

2-12 maja 1980 r. - pierwsza podróż do Afryki. Słowa: Gdyby w przyszłości Afrykanie "mogli pozostać panami własnego losu, jestem pewien, że mieliby pokój"

3 maja-2 czerwca 1980 r. - pierwsza podróż do Francji. Przemówienie na sesji UNESCO w Paryżu. Papież stwierdza, że "pierwszym i podstawowym wymiarem kultury jest zdrowa moralność: kultura moralna"

15-19 listopada 1980 r. - pierwsza podróż do Republiki Federalnej Niemiec. Papież porównał się do Marcina Lutra: "Reformator kilka wieków temu przybył do Rzymu jako pielgrzym, a dziś biskup Rzymu przybywa jako pielgrzym do duchowych spadkobierców". Powiedział też: "Kto spotyka Chrystusa, spotyka judaizm"

16 grudnia 1980 r. - list do Leonida Breżniewa o sytuacji w Polsce: "Ufam, że zrobi Pan wszystko, co w Pana mocy, żeby rozładować obecne napięcie, aby polityczna opinia publiczna została uspokojona w kwestii tego delikatnego i pilnego problemu"

16-27 lutego 1981 r. - podróż do Filipin i Japonii. W orędziu do narodów Azji wygłoszonym w Manili Papież stwierdza, że Kościół katolicki uznaje wszystkie elementy prawdy i dobra, jakie są w hinduizmie, katolicyzmie i islamie

13 maja 1981 r. - zamach na Placu Św. Piotra



14 września 1981 r. - encyklika "Laborem exercens". ("Wykonując pracę"), pierwsza z trzech na tematy społeczne. Praca "stanowi klucz do całej kwestii społecznej, jeśli staramy się ją widzieć naprawdę pod kątem dobra człowieka"

12-15 maja 1982 r. - podróż do Portugalii. Jan Paweł II mówi w homilii, że "grzech zyskał tak bardzo prawo obywatelstwa, a negacja Boga rozprzestrzeniła się w ludzkich światopoglądach i programach"

15 czerwca 1982 r. - podróż do Szwajcarii "Jeżeli Kościół, Stolica Apostolska mówią językiem mocnym, to pragnę, aby był on przyjęty jako język pokorny"

2-10 marca 1983 r. - pielgrzymka do Ameryki Środkowej: W Nikaragui rządzonej przez marksizujący reżim Daniela Ortegi wykrzykuje się hasło "Niech żyje władza ludowa". Rozgniewany Papież woła: "Cisza!"

14-15 sierpnia 1983 r. - podróż do Francji. Papież mówi bardzo mocno o także współczesnych prześladowaniach za wiarę, dyskryminacji wierzących

11 grudnia 1983 r. - pierwsza w historii wizyta papieża w Kościele luterańskim w Rzymie

31 marca 1985 r. - pierwszy w historii papiestwa dokument zwrócony wyłącznie do młodego pokolenia

11-21 maja 1985 r. - podróż do krajów Beneluksu. W Holandii przyjęcie bardzo chłodne, w Belgii lody pękają

8-20 sierpnia 1985 r. - pielgrzymka do Afryki. W Maroku przemówienie do 80 tys. młodych muzułmanów

13 kwietnia 1986 r. - historyczna wizyta w synagodze rzymskiej



27 października 1986 r. - pierwszy Światowy Dzień Modlitw o Pokoju w Asyżu

8-14 czerwca 1987 r. - pielgrzymka do Polski, w czasie której w przemówieniu młodzieży podają wymagające moralnie "skrzydlate" słowa, że każdy powinien mieć swoje Westerplatte

10-21 września 1987 r. - podróż do USA, spotkanie z 30 przywódcami religijnymi różnych Kościołów, według kogoś z niekatolików to najważniejsze wydarzenie ekumeniczne stulecia

1-10 czerwca 1989 - pierwsza w historii pielgrzymka papieża do krajów skandynawskich

1 grudnia 1989 r. - Michaił Gorbaczow w Watykanie



15 marca 1990 r. - nawiązanie stosunków dyplomatycznych między Watykanem i ZSRR.

21-25 kwietnia 1990 r. - pielgrzymka do Czechosłowacji. Prezydent Havel: "Uczestniczę w cudzie"

1-9 czerwca 1991 r. - pierwsza pielgrzymka do wolnej Polski. Padają bardzo ostre słowa o aborcji

7 czerwca 1992 r. - podczas dziewiątej pielgrzymki do Afryki prośba o wybaczenie "okrutnej zniewagi", jaką był handel niewolnikami

15 lipca 1992 r. - operacja nowotworu na jelicie grubym

15 stycznia 1993 r. - podczas spotkania z polskimi biskupami w Watykanie przypomnienie: " Kościół katolicki nie jest związany z żadnym systemem politycznym i nie utożsamia się z żadną partią polityczną"

19 lutego 1993 r. - w rządzonym przez fundamentalistów islamskich Sudanie papież krytykuje przywódców państw muzułmańskich za narzucanie szariatu

9-16 sierpnia 1993 r. - pielgrzymka do Jamajki, Meksyku i USA. Bardzo ostra krytyka aborcji i eutanazji.

4-9 września 1993 r. - pielgrzymka do Litwy, Łotwy i Estonii. Ostra krytyka ateistycznego komunizmu, ale i odcięcie się od klerykalizmu - rozumianego wąsko jako bezpośredni udział w rządach albo "niewłaściwa ingerencja w działalność instytucji publicznych"

5 października 1993 r. - encyklika "Veritatis splendor" ("Blask prawdy"), potępiająca relatywizm poznawczy i etyczny

30 grudnia 1993 r. - podpisanie pierwszego w historii porozumienia między Watykanem i Izraelem

28 kwietnia 1994 r. - papież łamie sobie kość biodrową

13 maja 1994 r. - list do biskupów opowiadający się zdecydowanie przeciw kapłaństwu kobiet

13-14 lipca 1994 r. - zebranie kardynałów, podczas którego papież wzywa biskupów do wielkiego rachunku sumienia

11 września 1994 r. - wizyta w Chorwacji, wezwanie do narodów byłej Jugosławii, by sobie wzajemnie przebaczyły

2 listopada 1994 r. - wywiad Jasia Gawrońskiego dla włoskiej "La Stampy", gdzie papież krytykuje zwolenników kapitalizmu za zamykanie się na to, co komunizm zrobił dobrego

30 marca 1995 r. - encyklika "Ewangelium vitae" ("Ewangelia życia") potępiająca aborcję, sztuczne zapłodnienie, eutanazję, samobójstwa, eksperymenty na embrionach, ale też zwiększająca dystans moralny wobec kary śmierci

21-27 maja 1995 r. - wizyta w Czechach z mszą w polskim Skoczowie, podczas której papież stwierdza wielką nietolerancję wobec katolików istniejącą w jego ojczyźnie



25 maja 1995 r. - encyklika "Ut unum sint" ("Aby byli jedno") z propozycją miedzywyznaniowego dialogu na temat prymatu papieża

29 czerwca 1995 r. - "List do kobiet" z pierwszą w historii autokrytyką Kościoła za jego rolę w dyskryminacji kobiet

8 października 1996 r. - pomyślna operacja brzucha

21-24 sierpnia 1997 r. - wizyta w zlaicyzowanej i głęboko antyklerykalnej Francji. Niedzielna msza na hipodromie Longchamp gromadzi z górą milion wiernych

31 października 1997 r. - przemówienie do uczestników watykańskiego sympozjum o korzeniach antyjudaizmu, w którym papież stwierdza, że Szoah było ludobójstwem szczególnym, bo uderzyło w naród wybrany przez Boga, dotykając w ten sposób bezpośrednio Kościół

21-25 stycznia 1998 r. - pielgrzymka na Kubę, podważająca duchowe fundamenty tego bastionu komunizmu

12 grudnia 1999 r. - apel do rządzących, by porozumieli się w sprawie zniesienia kary śmierci
12 marca 2000 r. - wyznanie win Kościoła, rozpisane na głosy Papieża i siedmiu kardynałów kurialnych

20-26 marca 2000 r. - pielgrzymka do Ziemi Świętej: Jordanii, Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Rząd Izraela uznał ją za najważniejszą wizytę w historii tego państwa, a niektórzy komentatorzy za najważniejszą podróż papieża



30 kwietnia 2000 r. - kanonizacja mistyczki siostry Faustyny Kowalskiej, która przekazała orędzie o Miłosierdziu Bożym, poprzednio kwestionowane przez Kurię Rzymską

3 września 2000 r. - beatyfikacja papieży Piusa IX i Jana XXIII, symboli postaw przeciwnych: ciasnoty i otwarcia.

24 października 2001 r. - orędzie do sympozjum z okazji 400. rocznicy przybycia do Chin jezuity Matteo Ricciego, symbolu dialogu chrześcijaństwa z kulturą chińską. Pokorne i niezwykle życzliwe przesłanie do władzy i całego narodu chińskiego

23-24 kwietnia 2002 r. - spotkanie z biskupami USA w sprawie księży pedofilów. Papież stwierdza, że jest zdruzgotany faktami tych skandalicznych grzechów

7 października 2002 r. - kanonizacja Josemarii Escrivy de Balaguera, założyciela kontrowersyjnej wśród katolików zachodnich organizacji "Opus Dei"

19 maja 2003 r. - przemówienie do Polaków, bez żadnych wątpliwości popierające integrację Polski z Unią Europejską

24 września 2003 r. - środowa audiencja generalna odwołana z powodu choroby papieża. Mówienie sprawia mu coraz większą trudność

11 listopada 2003 r. - przemówienie do związkowców "Solidarności" z krytyką związku za upolitycznienie, za zbyt słabą obronę ludzi pracy

24 sierpnia 2004 r. - telegram do kard. Franciszka Macharskiego, świadectwo moralności dla Czesława Miłosza, by mógł być pochowany na Skałce

18 stycznia 2005 r. - bezprecedensowa audiencja dla 160 rabinów i kantorów, reprezentujących wszystkie nurty judaizmu

1 lutego 2005 r. - przewiezienie papieża w trybie nagłym do kliniki Gemalli

27 marca 2005 r. - papież ukazuje się w oknie watykańskim, ale nie może mówić

2 kwietnia 2005 r., godzina 21.37 - papież Jan Paweł II umiera

8 kwietnia 2005 r. - pogrzeb Jana Pawła II



Źródło: Gazeta Wyborcza

Jan Paweł II błogosławionym

Beatyfikacja Jana Pawła II

amk,jen,pap,zyt 01-05-2011, ostatnia aktualizacja 01-05-2011 13:46
Wielkość tekstu: A A A

Papież Benedykt XVI odprawił mszę beatyfikacyjną na Placu Świętego Piotra. Uroczystości związane z beatyfikacją Ojca Świętego trwają także w wielu miejscach w Polsce.

Czytaj o uroczystościach w Polsce

Czytaj relację z wydarzeń sobotnich

Obejrzyj zdjęcia z soboty

13:42

Wśród ponad miliona uczestników uroczystości beatyfikacji Jana Pawla II, najwięcej - oczywiście poza Włochami - było Polaków i Francuzów - pisze "Le Monde". Według AFP: 80 tys. Polaków i 40 tys. Francuzów.

"Polacy byli wszędzie, byli wszechobecni" - relacjonuje agencja.

Wysłannicy hiszpańskich mediów obliczyli, że poza Włochami wśród tłumów uczestniczących w ceremonii beatyfikacyjnej po pielgrzymach z Polski - najwięcej było Hiszpanów.

- W ciągu sześciu lat pontyfikatu Benedykt XVI ogłosił już 34 świętych i prawie 600 błogosławionych, w większości Hiszpanów - podkreśla hiszpańska agencja prasowa EFE.

13:18

Pielgrzymi powoli opuszczają plac św. Piotra. - To wielka radość, że mamy kolejnego błogosławionego z naszego kraju - mówili polscy pielgrzymi. Wyrażali nadzieję, że Jan Paweł II zostanie szybko ogłoszony świętym.

13:00

Zakończyła się msza beatyfikacyjna Jana Pawła II.

12:46

Papież zwrócił się do rodaków błogosławionego po polsku: "Serdeczne pozdrowienie kieruję do Polaków biorących udział w tej beatyfikacji osobiście lub za pośrednictwem środków przekazu. Pozdrawiam kardynałów, biskupów, kapłanów, osoby konsekrowane i wszystkich wiernych. Pozdrawiam przedstawicieli władz państwowych i terytorialnych, na czele z Panem Prezydentem. Wszystkich zawierzam wstawiennictwu waszego błogosławionego Rodaka, papieża Jana Pawła II. Niech wyprasza dla was i dla swej ziemskiej Ojczyzny dar pokoju, jedności i wszelkiej pomyślności".

12:42

Grupa ponad 800 pielgrzymów, którzy przyjechali z Warszawy do Rzymu pociągiem "Popiełuszko" uczestniczyła w mszy beatyfikacyjnej. Nie wszystkim udało się wejść na pl. Św. Piotra.

- Cieszę się bardzo, że doszłam tak blisko, że mogę być na beatyfikacji naszego Ojca Świętego. On jest dla mnie, jak bliski członek rodziny - powiedziała Justyna Kryza spod Czarnkowa w Wielkopolsce. - To wspaniałe, mogę widzieć bazylikę i papieża na telebimie - dodała. Stała w połowie głównej alei prowadzącej wprost do bazyliki. Kilkadziesiąt metrów przed nią był wielki ekran, na którym doskonale widać było papieża Benedykta XVI przewodniczącego liturgii beatyfikacyjnej. Wokół mnóstwo ludzi, panował ogromny tłok. Ale to nie przeszkadzało pani Justynie. - W tak wyjątkowej chwili, niewygody nie są ważne - zapewniła.

12:30

Msza beatyfikacyjna dobiega końca. Papież dziękuje jej uczestnikom w wielu językach.

12:03

Część osób, którym na pl. św. Piotra jest za gorąco próbuje wyjść z sektorów, przedzierając się przez tłum. Niektórzy po nocy spędzonej na oczekiwaniu teraz śpią na karimatach i foliach. Służby medyczne udzielają pomocy osobom, które zasłabły lub źle się poczuły - głównie starszym. W pobliżu placu stoją namioty medyczne. Słychać sygnały karetek. Pielgrzymom rozdawana jest woda.

11:32

Papież wygłosił fragment homilii po polsku: - To, o co nowo wybrany papież prosił wszystkich, sam wcześniej uczynił: otworzył dla Chrystusa społeczeństwo, kulturę, systemy polityczne i ekonomiczne, odwracając z siłą olbrzyma, z siłą, którą czerpał z Boga tendencję, która wydawała się być nieodwracalna - mówił Benedykt XVI.

- Swoim świadectwem wiary miłości, i odwagi apostolskiej, pełnym ludzkiej wrażliwości, ten znakomity syn narodu polskiego, pomógł chrześcijanom na całym świecie, by nie lękali się być chrześcijanami, należeć do Kościoła, głosić Ewangelię. Jednym słowem pomógł nam nie lękać się prawdy, gdyż prawda jest gwarancją wolności - powiedział.

Polacy oklaskami podziękowali papieżowi za słowa wypowiedział po polsku.

11:29

- Radujemy się wszyscy, że beatyfikacja Jana Pawła II ma miejsce w pierwszym dniu miesiąca maryjnego, pod matczynym spojrzeniem tej, która swoją wiarą podtrzymuje wiarę apostołów, i stale podtrzymuje wiarę ich następców, szczególnie tych, którzy są powołani, aby zasiąść na katedrze piotrowej - mówił Benedykt XVI

11:20

- Już sześć lat minęło od dnia, w którym zebraliśmy się na tym placu, aby celebrować pogrzeb papieża Jana Pawła II - mówił w homilii papież Benedykt XVII. - Ból utraty był głęboki, ale jeszcze większe było poczucie jakiejś ogromnej łaski, która otaczała Rzym i cały świat: łaski, która była owocem całego życia mojego ukochanego poprzednika, a szczególnie jego świadectwa w cierpieniu. Już tamtego dnia czuliśmy unoszącą się woń świętości, a Lud Boży na różne sposoby okazywał swoją cześć dla Jana Pawła II.

- Dlatego chciałem, aby - przy koniecznym poszanowaniu prawa Kościoła - jego proces beatyfikacyjny przebiegał w sposób możliwie najszybszy. I oto nadszedł oczekiwany dzień, przyszedł szybko, ponieważ tak podobało się Bogu: Jan Paweł II jest błogosławiony - mówił papież

11:15

Wierni, którzy nie dostali się w pobliże placu św. Piotra uczestniczą w mszy na mostach na Tybrze i oglądają ją na dużych ekranach, ustawionych w różnych miejscach Rzymu.

Pielgrzymi którzy starają się dostać w pobliże placu św. Piotra, gdzie odbywa się msza, nie mają na to żadnych szans. Ulice są zupełnie zablokowane przez tłumy wiernych. To z kolei potęguje uliczne korki. Na niektóre mosty można się dostać tylko z jednej strony.

Polscy pielgrzymi Paweł i Anna ze Świecia bardzo żałują, że nie spędzili na placu św. Piotra nocy. - Niestety, słuchamy mszy w dużej odległości od placu, ale przejście bliżej jest niewykonalne. Mimo wszystko atmosfera jest wspaniała, czujemy, że nasza obecność tutaj jako Polaków i katolików jest obowiązkowa - mówili.

10:48

Rozpoczęła się eucharystia.

10:45

Kardynał Vallini odczytał po łacinie słowa podziękowań: "Ojcze Święty, wikariusz generalny Waszej Świątobliwości dla diecezji Rzymu dziękuje Waszej Świątobliwości za to, że ogłosił dzisiaj błogosławionym Czcigodnego Sługę Bożego Jana Pawła II, papieża".

Kardynał Vallini i postulator procesu beatyfikacyjnego papieża ksiądz Sławomir Oder wymienili uścisk pokoju z Benedyktem XVI.

10:42

Do ołtarza przyniesiono relikwiarz z ampułką krwi Jana Pawła II. Przyniosły go dwie zakonnice, których życie jest w szczególny sposób związane z polskim papieżem.

To polska siostra sercanka Tobiana Sobótka, która pracowała w papieskim apartamencie i towarzyszyła Janowi Pawłowi II do ostatnich chwil jego życia, a także francuska zakonnica Marie Simon-Pierre ze zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego. Jej niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia nagłe wyzdrowienie z zaawansowanej choroby Parkinsona w czerwcu 2005 roku, a więc dwa miesiące po śmierci papieża, uznano za cud, przypisywany jego wstawiennictwu.

10:40

Na fasadzie bazyliki watykańskiej odsłonięto fotografię błogosławionego. Zrobił je Grzegorz Gałązka w 1989 r. Zdjęcie pochodzi z czasów, gdy Jan Paweł II miał 69 lat, ubrany jest na nim w czerwony płaszcz, zostało zrobione podczas wizyty w jednej z rzymskich parafii.

10:37

Papież wygłosił formułę beatyfikacyjną: "Spełniając pragnienie naszego brata Agostino kardynała Valliniego, naszego wikariusza generalnego dla diecezji Rzymu, wielu innych braci w episkopacie oraz licznych wiernych, po zasięgnięciu opinii Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych naszą władzą apostolską zgadzamy się, aby Czcigodny Sługa Boży Jan Paweł II, papież, od tej chwili nazywany był błogosławionym, a jego święto obchodzone mogło być w miejscach i zgodnie z regułami ustalonymi przez prawo 22 października każdego roku. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego."

Na placu zapanowała euforia. Wierni bili brawo i krzyczeli "Giovanni Paulo!". Nad głowami zebranych falowały setki tysięcy flag.

10:32

Kardynał Agostino Vallini i ksiądz Sławomir Oder odczytują biogram Jana Pawła II.

10:20

Do papieża podeszli papieski wikariusz dla diecezji rzymskiej kardynał Agostino Vallini i postulator procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II ksiądz Sławomir Oder. Kardynał Vallini wygłosi po łacinie formułę: "Ojcze Święty, wikariusz generalny Waszej Świątobliwości dla diecezji Rzymu prosi uniżenie Waszą Świątobliwość, by zechciał wpisać w poczet błogosławionych Czcigodnego Sługę Bożego Jana Pawła II, papieża".

10:05

Papież Benedykt XVI objechał plac papamobile, witany przez pielgrzymów. Był wyraźnie wzruszony. Kilka minut po godz. 10 zaczęła się msza. Koncelebrują ją kardynałowie oraz jeden arcybiskup - Mieczysław Mokrzycki ze Lwowa. Uczyniono dla niego wyjątek, jako dla byłego sekretarza polskiego papieża. Komunii udzielać będzie 800 księży.

9:58

Włoska policja podaje, że we mszy uczestniczy ponad milion osób.

9:55

Prezydent Bronisław Komorowski wraz z polską delegacją przybył na plac św. Piotra. Wśród obecnych na placu są również prezydenci: Włoch Giorgio Napolitano, Meksyku Felipe Calderon, Bośni Bakir Izetbegović, Albanii Bamir Topi, Estonii Toomas Hendrik Ilves, Beninu Thomas Yayi Boni, Kamerunu Paul Biya, Demokratycznej Republiki Konga Denis Sassou Nguesso, Hondurasu Porfirio Lobo Sosa. We włoskiej delegacji jest również premier Silvio Berlusconi oraz przewodniczący obu izb parlamentu. Przybył uważany ze despotę przywódca Zimbabwe Roberta Mugabe.

Belgię reprezentuje rodzina królewska - król Albert II z królową Paolą, Francję - premier Francois Fillon, Litwę - premier Andrius Kubilius, Stany Zjednoczone - ambasador.

9:45

Trumna ze szczątkami Jana Pawła II została ustawiona w bazylice świętego Piotra przed Ołtarzem Konfesji. Od piątku wyjęta z grobu w Grotach Watykańskich zamknięta trumna stała przy znajdującym się tam grobie świętego Piotra. Po mszy do trumny podejdzie papież Benedykt XVI wraz z kardynałami. Następnie hołd nowemu błogosławionemu oddadzą członkowie oficjalnych delegacji.

9:00

Rozpoczęło się przygotowanie do liturgii, podczas którego odmówiona zostanie Koronka do Miłosierdzia Bożego, wprowadzona przez świętą Faustynę Kowalską. Modlitwy zakończy pieśń "Jezu, ufam Tobie".

8:50

Ogromny ścisk panuje w okolicach Zamku Świętego Anioła w Rzymie, spod którego wielki tłum pielgrzymów próbuje przedostać się w kierunku Placu świętego Piotra. Blokada dróg ewakuacyjnych utrudnia niesienie pomocy ludziom, którzy zemdleli.

8:45

Plac św. Piotra został zamknięty dla pielgrzymów. Wierni nie mogą już wejść do sektorów przed bazyliką. Nikt nie potrafi określić, ile osób się w nich zgromadziło. Jedną z ostatnich większych grup, która dostała się na plac była pielgrzymka "Solidarności" z Wrocławia.

7:55

Pielgrzymi zebrani na placu św. Piotra czekają na rozpoczęcie beatyfikacji Jan Pawła II. Część osób się modli, inni odpoczywają. Do sektorów wciąż napływają kolejni wierni. Nad tłumem powiewają flagi i transparenty; w centralnej części placu jest olbrzymi baner z napisem "Deo gratias" ("Bogu dzięki").

5:30
Plac św. Piotra otwarty dla pielgrzymów. Przygotowano dla nich wodę mineralną, książeczki z planem uroczystości i pamiątkowe obrazki. Ludźmi wypełnione są wszystkie ulice dochodzące do placu przed Bazyliką, na którym stanął ołtarz polowy.

2:00
Tłumy blokują ulice prowadzące do Watykanu. Problem z dotarciem do pielgrzymów mają karetki medyczne. Także rzymskie świątynie są wypełnione ludźmi, do niektórych nie można już wejść.

00:29
Kilkadziesiąt tysięcy osób znajduje się w pobliżu Watykanu, gdzie czeka na otwarcie wejść na Plac świętego Piotra - poinformowała rzymska policja. Dobra wiadomość dla rzymskich pielgrzymów: prognozy na noc nie przewidują deszczu w tym mieście.

Kardynał Nycz: Beatyfikacja Jana Pawła II to potwierdzenie Kościoła

This browser does not support the iframe element.

Jan Paweł II w Polsce

This browser does not support the iframe element.

A karty Ewangeliarza przewracał wiatr...

This browser does not support the iframe element.

rp.pl

wtorek, 18 listopada 2008

Oddał swoje głosy Wojtyle

Ewa K. Czaczkowska 18-11-2008, ostatnia aktualizacja 18-11-2008 07:24

Kardynał Wyszyński otrzymał głosy elektorów na konklawe w 1978 r. Wycofał się i zabiegał o wybór Karola Wojtyły

Kardynałowie Karol Wojtyła i Stefan Wyszyński w 1967 roku podczas koronacji obrazu Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej
autor zdjęcia: Jakub Dobrzyński
źródło: Rzeczpospolita
Kardynałowie Karol Wojtyła i Stefan Wyszyński w 1967 roku podczas koronacji obrazu Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej

Nieznane dotąd szczegóły konklawe, na którym 16 października 1978 r. wybrany został Jan Paweł II, znajdują się w dzienniku prymasa Stefana Wyszyńskiego „Pro memoria”. Jego fragmenty drukuje w najnowszej książce „1978. Wybór papieża Jana Pawła II” historyk Peter Raina, który jako jeden z nielicznych ma do nich dostęp. Książka ukazała się w ubiegłym tygodniu.

Do tej pory nie było wiadomo, jaką rzeczywiście rolę odegrał prymas Wyszyński na październikowym konklawe. Z powodu tajemnicy, jaka obowiązuje elektorów, prymas nie pisze o wielu sprawach, np. wynikach głosowań, ale jego informacje wnoszą wiele do rekonstrukcji przebiegu tego konklawe.

Dzień po jego zakończeniu „dla historycznej pamięci” kardynał zanotował w dzienniku odpowiedź, jaką dał „grupie kardynałów”, którzy postawili mu pytanie: czy przyjąłby wybór?

Odmówił, podając powody. Po pierwsze uważał, że papieżem powinien być Włoch, gdyż mieszkańcy Rzymu mają prawo do biskupa rodaka (papież jest biskupem Rzymu).

Po drugie życiowym zadaniem prymasa Polski jest bronić Kościoła „na Wschodzie centralnej Europy”. Kardynał deklarował: „Do mnie należy – nawet paść na granicy polsko-sowieckiej, gdyby Bóg tego ode mnie zażądał”. Po trzecie ma już 77 lat, a papież musi mieć siły do pracy. Po czwarte papieżem musi być człowiek wszechstronnie do tego przygotowany. Prymas jako piąty punkt odpowiedzi podał: „gdyby wybór padł na kardynała Wojtyłę, uważam, że miałby obowiązek wybór przyjąć, gdyż jego zadania w Polsce są inne”.

Dla prymasa Wyszyńskiego było to czwarte konklawe. Na pierwszym, w październiku 1958 roku, gdy wybrany został Jan XXIII, kilku kardynałów głosowało również na prymasa Polski.

Według Petera Rainy, który powołuje się na swoje rozmowy z kardynałami uczestniczącymi w konklawe w październiku 1978 roku, i tym razem oddano głosy na prymasa. Stało się to w trzecim głosowaniu, które odbyło się 15 października po południu.

Natomiast w czwartym głosowaniu na czwartym miejscu po włoskich faworytach konklawe, kardynałach Siri, Felici, Benelli, pojawiło się nazwisko Karola Wojtyły. Według innego elektora Carla Confalonieri kilka głosów miało na niego paść już podczas konklawe w sierpniu 1978 roku, gdy papieżem został Jan Paweł I.

Okazuje się, że momentem zwrotnym w październiku była kolacja po pierwszym dniu konklawe kardynałów: Giuseppe Siriego, Johna Króla, arcybiskupa Filadelfii, Karola Wojtyły i prymasa Wyszyńskiego.

Wtedy Siri, jeden z dwóch kardynałów, którzy uzyskali największą liczbę głosów, za małą jednak, by wygrać, zasugerował, że wycofa się i poprosi swoich zwolenników, by przekazali głosy na rzecz kardynała Wojtyły. Zachęcał też kardynała Króla, by zabiegał o to u elektorów z obu Ameryk.

Od tego momentu na rzecz wyboru kardynała Wojtyły zaczął również pracować wśród elektorów prymas Wyszyński. Tak było nazajutrz rano, gdy odprawiał mszę św. z kardynałami niemieckimi w Kaplicy Sykstyńskiej, a przede wszystkim w przerwie obiadowej, gdy rozmawiał najpierw z kardynałem Królem, a następnie kardynałem Königiem z Wiednia i kardynałami niemieckimi.

Przed decydującym głosowaniem prymas Wyszyński szepnął do kardynała Wojtyły: „Gdyby ks. Kardynała wybrano, proszę pomyśleć, czy nie przyjąć imienia Jana Pawła II”. „Myślałem o tym” – usłyszał w odpowiedzi.

Dziennik prymasa „Pro memoria”

Kardynał Wyszyński prowadził dziennik od 1948 r. aż do śmierci w 1981 r. To cenne źródło informacji nie tylko o prymasie, ale też o historii Kościoła w PRL i relacji państwo – Kościół. Do tej pory ukazała się część „Pro memoria”: od 1948 do 1956 roku, z lat 1965 – 1967, z roku 1971 oraz dotyczące papieża Jana XXIII. Fragmenty, np. „Zapiski więzienne”, ukazały się za życia prymasa. Wtedy korzystał z nich Andrzej Micewski, który w 1982 r. wydał biografię prymasa. Drugim historykiem, który w swoich pracach drukuje fragmenty „Pro memoria”, jest Peter Raina. Kardynał Józef Glemp objął dziennik klauzulą tajności do zakończenia procesu beatyfikacyjnego.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: e.czaczkowska@rp.pl

Rzeczpospolita

piątek, 17 października 2008

"Świadectwo" owacyjnie i z błogosławieństwem

Jacek Szczerba, Watykan
2008-10-16, ostatnia aktualizacja 2008-10-18 09:59

Pokaz
Pokaz "Świadectwa" w Watykanie / Screening of "Testimony" in Vatican
Fot. GIAMPIERO SPOSITO REUTERS

Burzliwą owacją i błogosławieństwem papieża Benedykta XVI - który powiedział, że "Jan Paweł II jest tu teraz obecny z nieba", a potem uściskał się z Lechem Wałęsą i Kazimierzem Marcinkiewiczem - zakończyła się wczoraj w Watykanie światowa premiera filmu Pawła Pitery "Świadectwo"

Scena z prezentacji filmu
Fot. GIAMPIERO SPOSITO REUTERS
Scena z prezentacji filmu "Świadectwo" w Watykanie. Film o Janie Pawle II oglądał m.in. Benedykt XVI
Benedykt XVI i Lech Wałęsa podczas premiery
Fot. ANDREW MEDICHINI AP
Benedykt XVI i Lech Wałęsa podczas premiery "Świadectwa" w Watykanie / Pope Benedict XVI and Lech Walesa on the premiere of "Testimony"
Na fabularyzowany dokument "Świadectwo", który papież Benedykt XVI nazwał po projekcji "wzruszającą historią filmową", składają się cztery elementy: wspomnienia kardynała Stanisława Dziwisza dotyczące Karola Wojtyły, narracja prowadzona przez angielskiego aktora Michaela Yorka mająca przybliżyć polityczne tło omawianych wydarzeń, materiały dokumentalne o Karolu Wojtyle i fragmenty inscenizowane.

Jedno nie ulega wątpliwości - te elementy są połączone płynnie, czasem wprost trudno zauważyć, gdzie kończy się dokument, a zaczyna inscenizacja. Tak jest choćby w przypadku opowieści o zamachu na Jana Pawła II w Fatimie w 1982 r., gdy ranił go nożem szalony hiszpański mnich Juan Fernandez Krohn. Dziwisz przyznaje zresztą w filmie, że długo starano się utrzymać ten fakt w tajemnicy.
Premiera "Świadectwa" w Watykanie | wideo


Najsłabsze w filmie są jednak inscenizacje, a przynajmniej ich część. To po nich widać, że film ma w zamierzeniu przemówić do szerokiej publiczności za granicą. Mają formułę jasełkowo-czytankową: oto ojciec Wojtyły, oficer wojskowy, modli się, oto matka całuje małego Karola w czoło, oto Wojtyła celebruje mszę w górach - nie przy ołtarzu, lecz przy walizce, z której wyciąga kielich.

Lepiej wypada fragment z papieżem potajemnie wyjeżdżającym z Watykanu na narty - ukrywa się on w płaszczu z kapturem i jest zasłonięty gazetą -- albo wspomnienie spotkania Jana Pawła II z Lechem Wałęsą podczas pielgrzymki z roku 1983, na które generał Wojciech Jaruzelski długo nie chciał się zgodzić. W końcu przystał, by odbyło się ono w schronisku w Dolinie Chochołowskiej. Bezpieka przygotowała tam salon nafaszerowany urządzeniami podsłuchowymi, ale papież wyprowadził Wałęsę na korytarz, by mogli spokojnie porozmawiać.

Ciekawsze są archiwalia. Nie widziałem wcześniej fotek z Wojtyłą jadącym pociągiem na Sobór Watykański II. Te archiwalia mają zresztą znacznie większą siłę dramaturgiczną niż inscenizacje. Trudno się dziwić - film zaczyna się od pogrzebu papieża, gdy leżącemu w trumnie Janowi Pawłowi II zakrywają twarz chustą, by dojść w finale do kadrów z Wielkanocy 2005 r., gdy ciężko chory papież nie jest już w stanie wypowiedzieć z okna błogosławieństwa "Miastu i światu".

Film Pawła Pitery koncentruje się na dwóch rzeczach: na tym, co nowego jako papież Wojtyła zaproponował światu, i na tym, jaki był jako człowiek. Motyw pierwszy nie może się oczywiście obejść bez scen z pierwszej pielgrzymki do Polski z 1979 r. i pamiętnych słów: "Niech zstąpi Duch Święty i odmieni oblicze ziemi, tej ziemi". Narrator filmu nie ma wątpliwości, że to był początek końca komunizmu.

Podczas projekcji w watykańskiej Auli Pawła VI publiczność biła brawo dwukrotnie - gdy widzieliśmy Wojtyłę w towarzystwie kardynała Ratzingera, ale najlepiej przyjęła chyba fragmenty osobisto-dowcipne. Na przykład fragment, w którym Murzyni po polsku śpiewają papieżowi "Sto lat!", a ten im dyryguje, albo kiedy ogląda rodeo w Meksyku. Widzieliśmy też, jak papież uczy się japońskiego i uczestniczy w mszy świętej w Japonii. Japończycy natychmiast podsuwają mu mikrofon, by lepiej było słychać jego śpiew, a papież śpiewa z twarzą podpartą na dłoni.

Jest kilka nieznanych szerzej szczegółów z życia codziennego papieża: kardynał Dziwisz opowiada, że Wojtyła lubił makowce, które przywożono mu z Polski, i kawę. I o tym, że miał podzielną uwagę: na wakacjach czytał jakąś poważną książkę, a jednocześnie ktoś czytał mu coś lżejszego.

Są tu też passusy dla wielbicieli tajemnic, choćby o egzorcyzmach. Papież odprawia je nad opętaną kobietą, ale na próżno. Odchodząc, rzuca jeszcze: - Jutro odprawię za ciebie mszę świętą - i kobieta natychmiast się uspokaja. Albo Dziwisz wspomina epizod z Ludźmierza, z sierpnia 1963 r. - kardynał Stefan Wyszyński koronował wówczas tamtejszą figurę Matki Boskiej. Gdy figurę przenoszono, z jej ręki wypadło berło. Schwycił je kardynał Wojtyła. - Matka Boska chce się z tobą podzielić władzą - powiedział mu na to kardynał Franciszek Macharski

Włosi - co relacjonuje jeden z polskich księży w Watykanie - tuż po premierze krytykowali film Pitery. Przyznają podobno, że jest wzruszający, ale uważają, że nie wnosi nic nowego. Nie podoba im się zwłaszcza część o rodzinie Dziwiszów, gdyż - wedle watykańskich reguł - papież nie powinien oglądać materiałów o dziejach rodu kardynała.

Aula Pawła VI przeznaczona dla siedmiu tysięcy osób była wczoraj wypełniona w znacznej części. Wśród gości projekcji byli Lech Wałęsa i Kazimierz Marcinkiewicz, naczelny redaktor "Tygodnika Powszechnego" ksiądz Adam Boniecki, a także Jolanta Kwaśniewska i Zbigniew Boniek z żoną. Na wprost sceny, nad którą zawieszono duży ekran, siedziało mnóstwo purpuratów, gdyż na premierową projekcję przybyli biskupi i kardynałowie z odbywającego się właśnie synodu.

Gdy w auli pojawił się Benedykt XVI, ludzie bili brawo, krzyczeli: "Viva papa!", i stawali na krzesłach, by robić mu zdjęcia. Papież zasiadł na tronie, z którego przemówił po filmie. Do przygotowanej wcześniej przemowy dorzucił a vista słowa świadczące o jego autentycznym przejęciu.

Źródło: Gazeta Wyborcza

czwartek, 16 października 2008

Milczący Stanisław zabiera głos

Jacek Szczerba, Watykan
2008-10-15, ostatnia aktualizacja 2008-10-16 08:15

- To był mój obowiązek wobec Jana Pawla II. W ten sposób odpłaciłem mu za jego dobroć. Wytrzymał ze mną przez 39 lat - tak mówił kardynał Stanisław Dziwisz na wczorajszej konferencji prasowej w sali "La Stampa" przy placu Świętego Piotra przed światową premierą filmu "Świadectwo", w którym Dziwisz opowiada o okresie spędzonym u boku Karola Wojtyły.

Zobacz powiekszenie
Fot. Adam Kozak / AG
Konferencja prasowa przed premierą filmu "Świadectwo" / Press conference is being held prior to the premiere of "Testimony" / Conferenza stampa
Najpierw powstała wydana także po polsku książka "Świadectwo", w której Gian Franco Svidercoschi rozmawia z Dziwiszem o Janie Pawle II. Dziwisz pisał ją w ustroniu na chorwackim wybrzeżu Adriatyku. Tylko tam miał szansę na chwilę spokoju, tam dzwonił do niego Svidercoschi. - Po przeczytaniu książki czułem niedosyt - mówił wczoraj w Watykanie producent filmu Przemysław Hauser. - Owszem, była świetna, wspaniała, ale żebym był usatysfakcjonowany, powinna mieć 2 tys. stron. Dlatego pomyślałem o filmie.

Na film kardynała Dziwisza, zwanego Milczącym Stanisławem, namawiano przez kilka miesięcy. Potem mówił do kamery przez 16 godzin. Często przerywał: - Dosyć już tego, dosyć - i mówił dalej. Gotowy film, wyreżyserowany przez Pawła Piterę, ma tylko półtorej godziny, więc pozostało mnóstwo niewykorzystanego materiału.
- To nie jest kalendarium życia Jana Pawla II - tłumaczył Hauser. - Chodziło nam o dwie rzeczy: żeby film był prawdziwy i żeby pokazał papieża jako człowieka. Że będzie prawdziwy, gwarantował nam kardynał Dziwisz, bo lepszego świadka życia papieża nie znaleźliśmy. - Do tego czasu - zażartował na to Dziwisz.

Ekipa filmowa pracowała w naturalnych wnętrzach, m.in. w mieszkaniu Wojtyłów w Wadowicach (okazało się trudne dla filmowców, bo małe), w kurii krakowskiej, w Bazylice Świętego Piotra i w kaplicy Sykstyńskiej. Być może jako pierwsi w historii mieli możliwość nakręcenia fabularyzowanych scenek w Watykanie - o tym, jak papież wymyka się po kryjomu na narty albo jadącą przez Watykan karetką pogotowia. Do zdjęć używano naczyń liturgicznych papieża i jego szat. - To były relikwie - mówili filmowcy. - Początkowo nas paraliżowały, ale potem profesjonalizm zwyciężył.

W filmie "Świadectwo" kardynał Stanisław Dziwisz ma ujawnić fakty dotyczące drugiego, nieznanego opinii publicznej zamachu na Jana Pawła II. W 1982, rok po postrzale na placu Świętego Piotra, papież został zraniony nożem przez szalonego, ultrakonserwatywnego, hiszpańskiego księdza. Stało się to 12 maja w Fatimie, w Portugalii, dokąd Jan Paweł II udał się, aby podziękować za szczęśliwy powrót do zdrowia po ranie od kuli tureckiego zamachowca Mehmeta Alego Agcy. Ksiądz Juan Fernandez Krohn został aresztowany i spędził w portugalskim więzieniu kilka lat, zanim został deportowany do Hiszpanii. Papież kontynuował podróż, nie ujawniając odniesionych obrażeń. Dziwisz wyjawi także, że kilka dni przez śmiercią, gdy nie był już w stanie wymówić ani słowa, papież zdołał jednak powiedzieć swoim opiekunkom: "Jeśli nie będę mógł już mówić, znaczy to, że przyszedł na mnie czas".



Przygotowując się do filmu, zebrano kilkaset godzin materiałów dokumentalnych z Polski i ze świata; niektóre nigdy wcześniej nie były pokazywane, np. zapisany na kamerze 8 mm przez biskupa Tadeusza Pieronka materiał z ingresu Karola Wojtyły.

- Ten film okazał się moim przeznaczeniem - wyznał wczoraj brytyjski aktor Michael York ("Kabaret", "Trzej muszkieterowie"). - Byłem akurat w Warszawie w innej sprawie i spotkałem producenta, który spytał mnie, czy nie chciałbym zostać narratorem w filmie, w którym kardynał Dziwisz wspomina papieża Jana Pawła II. Intuicja podpowiedziała mi, żeby się zgodzić, i intuicja miała rację. Wiedziałem dużo o Janie Pawle, ale nie tak dużo jak Polacy, Włosi czy w ogóle katolicy. To, że jestem na zewnątrz każdej z tych kategorii, pomogło mi przy pracy. Podziwiam Jana Pawła II. Dzięki temu filmowi zrozumiałem, że papież był także wojownikiem. To w ogóle była niezwykła osobowość - odwaga i charyzma. Mnie interesowało także to, że Wojtyła chciał być aktorem, lecz rzucił scenę teatralną dla innej sceny, którą był cały świat.

Na konferencji prasowej do pytań wyrywali się dziennikarze z wielu krajów. Kardynał Dziwisz mówił im: - Papież kochał dziennikarzy, także gdy pisali o nim źle. Kiedyś, przeczytawszy we włoskiej gazecie krytyczny artykuł o swej pielgrzymce, powiedział: "Zasłużyłem na coś znacznie gorszego". - Co takiego miał Jan Paweł II, że ludzie wciąż o nim mówią? - dociekała głośno włoska dziennikarka. - To chyba zawiera się w jednym słowie: miłość - odpowiedział jej Dziwisz. - Każdy, kto spotkał Jana Pawła, mówił potem: To na mnie spojrzał Ojciec Święty, to do mnie się zwrócił.



"Świadectwo" trafi jutro do polskich kin. Zasadnicza wersja filmu została nagrana po angielsku, choć Dziwisz mówi w nim po polsku. Powstaną też wersje: włoska, francuska, niemiecka i hiszpańska. - Baliśmy się spolszczyć papieża - zastrzegał się w Watykanie Hauser. - Papież należy przecież do całego świata. Chcieliśmy pokazać naszego wspólnego papieża.

Muzykę do filmu Pitery napisali Vangelis (temat przewodni) i Robert Janson. Na dzisiejszej premierze w Auli Pawla VI "Świadectwo" obejrzy Benedykt XVI.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Z ziemi polskiej...

Adam Szostkiewicz
2008-10-15, ostatnia aktualizacja 2008-10-15 16:07

Zobacz powiększenie
16 października 1978: Jan Paweł II tuż po wyborze na Papieża pozdrawia wiernych w Watykanie
Fot. Massimo Sambucetti / AP

Jak 30 lat temu doszło do wyboru Karola Wojtyły na papieża.

Zobacz powiekszenie
Fot. AP
12 maja 1982. W Fatimie, w pierwszą rocznicę zamachu na swoje życie Papież odwiedził słynne sanktuarium, by podziękować Maryi za ocalenie. Wieczorem tego dnia, 12 maja, Juan Fernandez Krohn, wyświęcony na księdza przez ultrakonserwatywnego abp. Lefebvre'a, usiłował zamordować Papieża sztyletem
Zobacz powiekszenie
Okładka ostatniego numeru ''Polityki''
ZOBACZ TAKŻE
GALERIA ZDJĘĆ
SERWISY

Jan Paweł II - serwis specjalny



Kardynał Karol Wojtyła dowiedział się 29 września 1978 r. w Krakowie, przy śniadaniu, o nagłej śmierci papieża Jana Pawła I. Był wiadomością poruszony, jak cały świat katolicki. Albino Luciani zmarł w swoim apartamencie w Watykanie po zaledwie 33-dniowym pontyfikacie, mając 66 lat. 2 października metropolita krakowski wraz z prymasem Stefanem Wyszyńskim wyruszył do Rzymu na konklawe. Jan Paweł I został wybrany szybko, teraz jednak tak być nie musiało. Kardynałowie elektorzy mogli się zastanawiać, czy nie czas poszukać następcy poza grupą kardynałów Włochów.

Do puli takich potencjalnych papieży wchodził także Wojtyła. Miał nie tylko osobowość i doświadczenie; miał też zwolenników w osobach tak wpływowych osobistości Kościoła jak watykański sekretarz stanu kard. Jean Villot, Amerykanin polskiego pochodzenia kard. John Krol i kardynał wiedeński Franz König.

Wsparcie wiedeńskie

Zwłaszcza König od dawna urabiał kardynałów do głosowania na Wojtyłę, którego znał od wielu lat. Rzymskiemu taksówkarzowi wiozącemu go razem z Wojtyłą miał powiedzieć jeszcze na długo przed wyborem: Niech pan jedzie szczególnie ostrożnie, wiezie pan przyszłego papieża. König mieszkał i działał w kraju na ówczesnej granicy dwóch wrogich bloków - zachodniego i radzieckiego. Biskup Wiednia uważał, że doświadczenie życiowe, historyczne, a zwłaszcza duszpasterskie kogoś takiego jak Wojtyła może być ważne i przydatne w Kościele i świecie. Na dodatek kardynał z Krakowa miał opinię jednego z promotorów pojednania polsko-niemieckiego.

Austriak nie patrzył na Wojtyłę przez pryzmat stereotypu panującego choćby w Niemczech, że Polak katolik musi być nacjonalistą, romantykiem i mesjanistą, a więc potencjalnym źródłem kłopotów w cywilizowanej Europie. Widział w Wojtyle człowieka Kościoła na trudne czasy. Także w tym sensie, że kardynał z Krakowa reprezentował Kościół wciąż żywej masowej religijności, gdy na Zachodzie sekularyzacja robiła szybkie postępy. I gdy w Ameryce Łacińskiej równie szybkie postępy robiła tzw. teologia wyzwolenia, czyli próba pogodzenia marksizmu z Ewangelią. Wojtyła znał marksizm jako teorię i jako praktykę, wiedział, na czym polega różnica.

Niezbędnik inteligenta - Rynek w cuglach Dlaczego wolny rynek jest mitem? Kłopoty gospodarki amerykańskiej i światowej analizuje Edmund S. Phelps, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii.



Niewykluczone, że bez wsparcia Austriaka nie byłoby papieża Polaka. Nigdy się tego na sto procent nie dowiemy, bo każde konklawe osnuwa mgła nakazanej tajemnicy. Nie wyklucza to przecieków, zwłaszcza od kardynałów emerytów, którzy nie mogą głosować, ale mogą odrobinę uchylać rąbka tajemnicy, nie mając tak silnego poczucia, że łamią embargo informacyjne. To dlatego wiadomo było, że podczas konklawe, które wybrało na papieża Lucianiego, nazwisko Wojtyły już pojawiło się na kartach do głosowania - otrzymał dziewięć głosów.

Także szerszy kontekst październikowego konklawe mógł działać na korzyść opcji papieża nie-Włocha. W Kościele włoskim i innych na Zachodzie ścierały się obozy katolickiej prawicy i lewicy, trwał też spór, czy reformy podjęte na II Soborze Watykańskim (1962-1965) nie poszły za daleko, wpędzając katolicyzm w turbulencją. We Włoszech bardzo świeże i wciąż bolesne było wspomnienie dramatu porwania wiosną 1978 r. i zamordowania przez lewicowych ekstremistów lidera włoskiej chrześcijańskiej demokracji Aldo Moro, który popierał ideę kompromisu historycznego chadecji z komunistami w celu solidarnego działania dla dobra kraju. Tymczasem katolicka prawica krytykowała politykę wschodnią Pawła VI, który dążył do budowania kontaktów z władzami w bloku radzieckim dla dobra tamtejszych katolików.

Biskup ze Wschodu

Dla tych katolickich antykomunistów nawet duchowni takiej rangi jak kardynał Wojtyła wydawali się podejrzani: czy aby nie przemycą tu do nas idei bolszewickich? Podejrzliwość opierała się na przekonaniu, że w komunizmie Kościół jeśli funkcjonuje, musi być totalnie infiltrowany, a jego przywódcy nie mogą być niezależni od państwa komunistycznego.

Polscy komuniści przez pewien czas usiłowali manipulować Wojtyłą, dając mu do zrozumienia, że jest w rządzie i kierownictwie PZPR widziany jako dostojnik, z którym władze mogą rozmawiać, a nawet współpracować, inaczej niż w przypadku prymasa Stefana Wyszyńskiego. Ks. Andrzej Bardecki, wieloletni asystent kościelny "Tygodnika Powszechnego", i Jan Nowak-Jeziorański podają, że partyjny dostojnik Zenon Kliszko odrzucał wszystkie kandydatury przedstawiane (zgodnie z praktykami w PRL) przez prymasa Wyszyńskiego, gdy po śmierci abp. Eugeniusza Baziaka w 1962 r. powstał wakat na urzędzie metropolity krakowskiego.

Rywingate: będzie odwet? Śmierć Janiny Sokołowskiej, skazanej w aferze Rywina, przeszła prawie niezauważona. Ale inni -bohaterowie afery szykują odwet.



Obowiązki te pełnił, ale tylko tymczasowo, biskup pomocniczy Karol Wojtyła. Wakat przedłużał się. W końcu prymas zgłosił kandydaturę Wojtyły i partia zgodziła się niemal natychmiast w przeświadczeniu, że ten woli filozofię i chodzenie po górach niż politykę i nie będzie z nim kłopotu. "Gdyby władze komunistyczne nie odrzucały po kolei sześciu kandydatów prymasa - być może nie mielibyśmy papieża Polaka" - konkluduje Nowak-Jeziorański. Ta gra na poróżnienie obu wybitnych liderów spaliła ostatecznie na panewce w dniu wyboru Wojtyły na papieża. Władze zorientowały się, że Wojtyłą nie da się manipulować. Co gorsza, dla nich, Wojtyłę żywo interesowała rozwijająca się w Polsce opozycja demokratyczna i utrzymywał z niektórymi jej działaczami bliskie kontakty. O tym wszystkim wiedział mało kto poza Polską i znającymi sprawy polskie katolikami na Zachodzie.

Spoza układu

W październiku 1978 r. kluczowe dla kardynałów pytanie brzmiało tak samo jak przed wyborem Jana Pawła I: kto zaradzi kryzysowi, jaki ogarnął świat katolicki po soborze? Luciani był papieżem kompromisu między tradycjonalistami a zwolennikami dalszych reform. Znaczenia nabrała też kondycja fizyczna kandydatów - Paweł VI umarł na raka, w ostatnich latach pontyfikatu popadał w depresję, Jan Paweł I chorował na serce, nie chciał być papieżem, przyjął wybór z poczucia obowiązku i odpowiedzialności za Kościół.

Według wielu relacji, największe szanse na wybór miał Włoch Giovanni Benelli - umiarkowany reformista. Liczył się też inny Włoch - Giuseppe Siri, twardy konserwatysta i antykomunista. Ale ta wyrazista opozycja wcale nie ułatwiała zadania elektorom. I w tym tkwiła szansa kandydata trzeciej siły, kogoś szanowanego, ale spoza układu watykańskiego. Znaczyło jednak to także, że nie może to być przedstawiciel silnych Kościołów narodowych - z Niemiec, Francji, Ameryki Północnej - bo taki kandydat na pewno nie zdobyłby głosów kardynałów Włochów. Obawiali się oni o swoje wpływy, a papież z któregoś z tych krajów pociągnąłby za sobą do Watykanu armię księży cieszących się jego zaufaniem.

Kandydat z jakiegoś kraju peryferyjnego nie byłby takim zagrożeniem dla Włochów w watykańskich urzędach kościelnych. Rachuby tego rodzaju nie mają przy wyborze papieża znaczenia zasadniczego, ale nie można ich lekceważyć. Wiedzieli o tym dobrze ci, którzy zaczęli przekonywać kardynałów do Wojtyły - był stosunkowo młody (58 lat), znany, ceniony i lubiany, w doskonałej formie fizycznej, no i pochodził z dalekiego kraju, którego język na pewno nie wyparłby z Watykanu włoskiego.

Doktor filozofii Doktor House, bohater emitowanego również w Polsce serialu, to największa osobowość telewizyjna ostatnich lat. Na jego temat pisze się już prace naukowe.



Najważniejsze zaś, że uważał soborowe otwarcie na świat za właściwy kierunek Kościoła, a zarazem trudno było mu zarzucić słabość do lewicy. Wielu kardynałów lękało się, że posoborowy klincz konserwatystów z postępowcami doprowadzi do jakiegoś kościelnego kompromisu historycznego - trochę tak, jak w ówczesnej polityce włoskiej między chadecją a eurokomunistami. Tego z kolei nie znieśliby na przykład kardynałowie z Niemiec.

Dzięki przedwyborczej agitacji szanse Wojtyły rosły, ale ktoś zadbał też o pomoc inną niż wsparcie perswazją i modlitwą. Tuż przed pierwszą turą głosowania kardynałowie dostali kopie wywiadu udzielonego przez kardynała Siriego, który nie krył w nim swego antyreformatorskiego nastawienia. Lektura musiała wstrząsnąć elektorami o bardziej otwartych poglądach.

Pierwsze tury głosowania potwierdziły, że kandydatury Włochów wzajemnie się blokują - żadna nie zdobyła wyraźnej przewagi. Stało się jasne, że trzeba szukać wśród nie-Włochów. W ósmej turze głosowania, 16 października, kandydatura Wojtyły zebrała ponoć 99 głosów wśród 108 elektorów. W notesie biskupim zapisał on pod datą 16 października 1978 r.: "Około godz. 17.15 - papież Jan Paweł II". Zwyczajowy hołd kardynałów odebrał na stojąco, a nie w przygotowanym zawczasu fotelu-tronie. Wybrane imię papieskie mówiło, że uważa się za kontynuatora soborowej linii swych poprzedników.

W Krakowie wieść o papieżu Polaku powitał dzwon Zygmunta w katedrze wawelskiej. Państwowe media czekały na instrukcje z centrali PZPR. Kazimierz Kąkol, ówczesny szef Urzędu do spraw Wyznań, pisze we wspomnieniach, że pierwsze reakcje partyjnych notabli były negatywne i pełne obaw. Nastroje rozładował Edward Czyrek, który podsunął towarzyszom z KC myśl, iż lepszy papież Wojtyła w Rzymie niż prymas Wojtyła w Warszawie. Mało kto tak bardzo się pomylił w diagnozie. Istotę nowej sytuacji lepiej wyczuł ambasador radziecki we Włoszech. Podczas inauguracji pontyfikatu Wojtyły miał on powiedzieć do prof. Henryka Jabłońskiego, szefa delegacji PRL na tę uroczystość, że "największym osiągnięciem Polski Ludowej jest to, że dała Kościołowi papieża". Rosjanin oczywiście ironizował, ale w jakimś sensie trafił w sedno.

Jaki prezydent dla Polski? Prezydentura Wałęsy - przy współudziale Kaczyńskich - posiała złe ziarno, które dziś wydało fatalne plony -pisze na swoim blogu Adam Szostkiewicz.



Plony najważniejsze

Entuzjazmu katolików w Polsce państwowe media nie pokazały. Organ partii "Trybuna Ludu" wydrukował dzień po wyborze wiadomość, owszem, na pierwszej stronie, ale obok dużo obszerniejszego materiału "o pełnym zebraniu plonów jako najważniejszej sprawie wsi". W "Polityce" datowanej na 21 października na czołówce jest rozmowa z działaczem Stronnictwa Demokratycznego i korespondencja z Pragi pióra Jerzego Urbana. Na trzeciej stronie komentarz redakcyjny, który cytuje depeszę gratulacyjną władz PRL na ręce papieża Wojtyły. Depesza łączy wybór kardynalskiego konklawe z sukcesami budowy socjalizmu w Polsce. Autor komentarza dodaje od siebie, że "między Bugiem a Odrą tworzą się podstawy współpracy między socjalistyczną władzą państwową a Kościołem".

Inaczej postąpiły nieliczne, cenzurowane czasopisma katolickie, z krakowskim "Tygodnikiem Powszechnym" na czele. Jego redaktor naczelny Jerzy Turowicz od lat znał się i kontaktował z Wojtyłą, a pismo wspierało reformy soborowe i drukowało autorów, którzy w prasie oficjalnej byli na czarnej liście. Turowicz słał z Rzymu do Krakowa korespondencje na temat konklawe. Wybór Wojtyły pismo powitało nagłówkiem "HABEMUS PAPAM", wielkim zdjęciem, komentarzem "Radość wielka" i korespondencją Turowicza. "Jestem pod wrażeniem tego, co się stało, i w sytuacji zupełnie nowej, i mimo wszystko niespodziewanej" - pisał naczelny "TP" i zaznaczał, że Wojtyła do końca zbywał sugestie, że może wyjść z głosowania papieżem, zwrotem: wolne żarty. A czołowy publicysta religijny "TP" Tadeusz Żychiewicz życzył nowemu papieżowi, aby na wysokościach nie zaznał chłodu, "bo samotny będzie i tak".

sobota, 2 sierpnia 2008

Zagłaskiwanie papieża

Katarzyna Wiśniewska
2008-08-02, ostatnia aktualizacja 2008-08-01 15:35

Myśl, że Jan Paweł II przy całej swej wielkości mógł popełniać błędy, uważana jest na polskim podwórku jeśli nie za grzeszną, to przynajmniej za nazbyt śmiałą.

Zobacz powiekszenie
AG
Katarzyna Wiśniewska
SERWISY
Reakcje Kościoła na książkę Tadeusza Bartosia o Janie Pawle II bywały barwne, jak abp. Józefa Życińskiego ("Judasz z Iskariotu nie wpadł na pomysł, aby po swym odejściu udzielać wywiadów i tłumaczyć, że wszystkiemu jest winien Pan Jezus, który źle kierował gronem apostołów") i bardziej stonowane jak Marcina Przeciszewskiego, szefa KAI ("były dominikanin stawia sobie za cel zdezawuowanie Jana Pawła II"). Łączyło je jedno: potwierdzały tezę samego autora, że kto w Polsce zabiera się do krytykowania niektórych wątków pontyfikatu Jana Pawła II, "ryzykuje wpisanie do grona antyklerykalnej i napastliwej lewicy".

Dla jednych kluczem dla zrozumienia tej książki jest status jej autora: były ksiądz, który wyładowuje swoje frustracje, sadowiąc się w wygodnej niszy krytyka Kościoła. Dla innych Bartoś to klakier zachodnich teologów i wraz z nimi najchętniej wywróciłby Matkę Kościół do góry nogami. Można więc go czytać, ale bez nadziei, że dowiemy się czegoś, czego by wcześniej nie wypisywano w liberalnych zagranicznych pisemkach.

Ja wolę lekturę bez tego pierwotnego protekcjonalizmu.

Ateizm czyli upadek

Papież nie rozumiał Zachodu - ten zarzut wobec Jana Pawła II, powtarzany często, zaczął być lekceważony jako krytykanctwo z a c h o d n i c h enfants terribles.

Tymczasem to sam papież przyznał - jak przypomina Bartoś - iż nie udało mu się trafić do Europejczyków. Pytanie: dlaczego? Czy określenie "cywilizacja śmierci", którego papież używał jako przeciwieństwo chrześcijańskiej "cywilizacji miłości" nie było nadmiernym uogólnieniem, krzywdzącym wobec niewierzących? "Ludzie niewierzący niekoniecznie są szczególnymi piewcami śmierci. Niewiara i ateizm nie muszą być przeżywane jako rozpacz. Tak zwany świat bez Boga wcale nie musi być światem bez wartości", pisze Bartoś. Jednak to, co było oczywiste choćby dla Camusa, nie było oczywiste dla Jana Pawła II. Śmiem twierdzić, że ten "świat bez wartości" można by znaleźć także wśród katolików co niedziela maszerujących do kościoła. Ale przecież to nie oni w oczach papieża budowali cywilizację śmierci...

Zupełnie inną perspektywę proponuje wybitny niemiecki teolog ksiądz Paul Zulehner. Podważa tezę będącą dla hierarchii kościelnej - a także dla papieża - niemal dogmatem: że odejście od Kościoła jest równoznaczne z moralnym upadkiem. W "Schronieniu dla duszy" Zulehner pisał: "Ludzie nie przejmują już bezkrytycznie podawanych im wzorców życia i jego interpretacji. Ich stosunek do własnego Kościoła jest teraz kwestią osobistego wyboru. To zaś otwiera nowe możliwości poruszania się w przestrzeni religijnej - zbliżenia bądź oddalenia. Jednakże nawet w sytuacji braku formalnej przynależności do któregoś z Kościołów pozostają one nadal dla wielu ludzi zasadniczym punktem odniesienia, z nimi łączą oni konkretne oczekiwania, które w niektórych dziedzinach (jak np. pokój na świecie, ochrona środowiska naturalnego, pomoc dla Trzeciego Świata) ujawniają się - jak dowodzą tego badania - zdecydowanie powszechniej niż w szeregach kościelnych wspólnot" (przeł. ks. Adam Kalbarczyk). W tych słowach można znaleźć życzliwość dla świata Zachodu, którą u Jana Pawła II przysłaniała nieufność.

Papież i ciemności wiary

Bartoś dostrzega też zgrzyt na linii Watykan - teologowie. Dla ścisłości: chodzi o tych, którzy realnie teologię uprawiają, nie bojąc się indywidualnych twórczych poszukiwań. To właśnie one kończą się nieraz oficjalnym potępieniem ze strony Kongregacji Nauki Wiary lub kuluarowym bojkotem. Wystarczy przypomnieć wybitnego teologa, jezuitę Jacques'a Dupuis, na którego za jego koncepcje chrystologiczne Jan Paweł II nałożył, na szczęście czasowy, nakaz milczenia.

Tego problemu nie można bagatelizować, tak jak zrobił to, recenzując książkę Bartosia, Jarosław Makowski („Gazeta Świąteczna”, 26-27 lipca): „Jeśli chce być wierny swemu powołaniu, teolog musi trwać w »twórczym napięciu « z Kongregacją Nauki Wiary”. Nie wiem, czym dla Makowskiego jest „twórcze napięcie”. Może obejmuje ono także poczucie osamotnienia, zaszczucie, świadomość, że koledzy po fachu ostrzą sobie na nim języki „w trosce” o Magisterium. Jeśli tak, to Dupuis - który tego wszystkiego, jak sam opowiadał, doświadczył, niepotrzebnie się martwił.

W takiej sytuacji określenia typu "szkodliwe" i "niebezpieczne" trzeba by zapewne uznać za słowa klucze języka, w jakim to "twórcze napięcie" się wyraża. Tak jak ma to miejsce w przypadku jezuity, znanego teologa wyzwolenia, o. Jona Sobrino z Salwadoru, któremu zarzucono relatywizowanie boskości Chrystusa, zakazano publikowania i głoszenia kazań. Proces przeciwko niemu Kongregacja Nauki Wiary rozpoczęła w 2001 r. Konsultor Kongregacji o. prof. Prosper Grech w rozmowie z Radiem Watykańskim stwierdził, że niektóre tezy Sobrino, cenionego duszpasterza, "mogą być szkodliwe dla wiernych jako błędne lub niebezpieczne".

Bartoś zarzuca papieżowi, że jego teologia była zbiorem pouczeń, nakazów. Stąd teologowie balansujący na granicy ortodoksji, szukający nowego języka nie znajdowali u niego zrozumienia. Ale czy papież, który ujawniałby własną niepewność w wierze i aprobował ją u teologów, może być Głową Kościoła? Według Bartosia owszem, bo pytania i wahania składają się na "myśl religijną, która nie chce z wiary budować bastionu światopoglądowej instytucji".

Dla sprawiedliwości i pełności obrazu przypomnijmy, że w bezpośrednim kontakcie z wiernymi papież daleki był od demonstrowania potęgi Kościoła. Serdeczny i pełen szacunku był Jan Paweł II zarówno wobec ubogiego mieszkańca faweli, jak i naukowca ateisty, był odbierany jak przyjaciel, nie mentor. Spotkania z wybitnymi intelektualistami, nieraz bardzo odległymi od Kościoła, które organizował w Castel Gandolfo, także świadczą o jego otwartości. Skąd zatem jej ograniczenia? Rzadko się zdarza, by hierarchowie Kościoła - w tym papieże - mówili o ciemnościach wiary, o jej meandrach, które trudno zamknąć w katechizmowych paragrafach. Skupiają się na przedstawianiu pozytywnej i w stu procentach dookreślonej wizji Kościoła - byleby nie uronić nic z jego siły i wielkości. Pytanie tylko, czy siła i wielkość to najważniejsze przymioty wspólnoty wierzących? Ten lęk przed puszczeniem katolików, w tym teologów, na głęboką wodę wiary, w której jest miejsce i na poszukiwania, i na wątpliwości, towarzyszył też najwyraźniej Janowi Pawłowi II.

Walka z pigułką

Autor "Analizy krytycznej" zarzuca Janowi Pawłowi II nieprzejednanie w kwestiach etyki seksualnej. Twierdzi, że w Kościele za minionego pontyfikatu nie doszło do poważnej debaty o antykoncepcji. I trudno nie zgodzić się z jego tezą, że sprawę rozstrzygnięto odgórnie, jeszcze za Pawła VI, a Jan Paweł II unikał konfrontacji z trudnym wyzwaniem. Ktoś mógłby zaprotestować: to oczywiste, że hierarchowie Kościoła nie dopuszczają do rozluźnienia doktryny! A jednak... Restrykcyjne podejście Watykanu do środków antykoncepcyjnych krytykował np. nieraz belgijski kardynał Gotfried Danneels: nie wahał się krytykować papieża za bezwarunkowe "nie" dla prezerwatyw. A to, że Watykan uważa encyklikę "Humanae vitae" Pawła VI za niepodważalną wykładnię w sprawach seksu, określił jako "problem" (w wywiadzie dla katolickiego "The Tablet"). Według kard. Danneelsa Kościół nadmiernie skoncentrował się na walce z pigułką, zamiast prezentować bardziej pozytywną teologię ciała. Wiele lat wcześniej "Humanae vitae" ostro skrytykował francuski teolog dominikanin Yves Congar.

Ale Jan Paweł II zdawał się nie zauważać, że strategia nakazów i zakazów wywołuje z reguły przeciwny do zamierzonego skutek. A ponadto może doprowadzić do tragedii: Kościół zbyt długo uciekał przed palącym problemem zapobiegania AIDS, zwłaszcza w Afryce. Dopuszczenie prezerwatyw (choćby tylko w niektórych sytuacjach) przez Kościół byłoby krokiem milowym, a obecny papież bardziej chyba niż jego poprzednik widzi wagę sprawy. Długo oczekiwane studium Papieskiej Rady Duszpasterstwa Służby Zdrowia o stosowaniu prezerwatyw, gdy jeden z małżonków jest zakażony wirusem HIV, czeka na zatwierdzenie Benedykta XVI. Do tej oczekiwanej ewolucji nie doszło za pontyfikatu Jana Pawła II, który na tym polu zawsze wszelkie dyskusje ucinał. Zdaniem Bartosia to dowód, że przesłanie Ewangelii papież chciał zamknąć w zbiór jednoznacznych dyrektyw etycznych, co de facto może zmniejszyć moralną wrażliwość chrześcijanina. Taką kodeksową etykę krytykuje cytowany przez Bartosia Leszek Kołakowski - za to, że "daje nam życie gotowe", życie "w świecie, gdzie wszystkie decyzje zostały już raz na zawsze podjęte".

Książka Bartosia ma niedociągnięcia, bywa przejaskrawiona. Niewątpliwym zasługom papieża, jak podjęcie intensywnego dialogu z innymi religiami, poświęcił nie dość miejsca albo wręcz umniejszył je, przeciwstawiając otwarciu na zewnątrz nieumiejętność prowadzenia dialogu wewnątrz Kościoła katolickiego. Bartoś pisze językiem emocjonalnym, może nazbyt. Nie są to jednak racjonalne powody, by książkę uważać za paszkwil na zmarłego papieża. Niestety, na polskim podwórku myśl, że Jan Paweł II przy całej swojej wielkości mógł popełniać błędy, uważana jest ciągle jeśli nie za grzeszną, to przynajmniej za nazbyt śmiałą.

Tadeusz Bartoś, „Jan Paweł II. Analiza krytyczna”, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2008.



Źródło: Gazeta Wyborcza