Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KAMPANIA 2010. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KAMPANIA 2010. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 maja 2009

Jerzy Buzek: premier czy prezydent

Dorota Kołakowska , Karol Manys 26-05-2009, ostatnia aktualizacja 26-05-2009 07:11

Środowisko Polski XXI chce namówić Jerzego Buzka do startu w wyborach prezydenckich – ustaliła „Rz”. PO ma kontrofertę: stanowisko szefa rządu po Donaldzie Tusku

Szanse Jerzego Buzka na stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego zależą  od wyniku Platformy  w czerwcowych wyborach
autor zdjęcia: Piotr Guzik
źródło: Fotorzepa
Szanse Jerzego Buzka na stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego zależą od wyniku Platformy w czerwcowych wyborach

Takie scenariusze usłyszeliśmy od polityków z ruchu Polska XXI i z Platformy Obywatelskiej. Oba środowiska przygotowują wariant na wypadek, gdyby nie powiodły się starania rządu o stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego dla byłego premiera.

Alternatywny kandydat

– Wiem, że liderzy Polski XXI założyli sobie, że przekonają do siebie Jerzego Buzka – mówi „Rz” polityk z władz PO.

– Też o tym słyszałem – potwierdza eurodeputowany Paweł Piskorski, szef Stronnictwa Demokratycznego.

Oficjalnie lider Polski XXI Kazimierz Ujazdowski zaprzecza, jakoby jego ugrupowanie starało się pozyskać Buzka. – Nie szukaliśmy i ja nie zamierzam szukać kandydata do wyborów prezydenckich – ucina.

Sprawa jest delikatna, bo przecież kandydat Polski XXI na prezydenta został przedstawiony w mediach już w 2008 r. – jest nim Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. Teraz jednak się okazuje, że środowisko byłych polityków PiS chętnie sięgnęłoby po Jerzego Buzka, popularnego byłego premiera.

– Część działaczy Polski XXI szuka alternatywnego kandydata, bo popełniono wtedy falstart, osłabiając szanse Dutkiewicza – twierdzi Paweł Piskorski.

Buzek jako kandydat w wyborach prezydenckich, mając polityczne zaplecze, mógłby zagrozić w przyszłorocznym wyścigu Tuskowi. – Na pewno dla Polski XXI przyciągnięcie Buzka byłoby sukcesem, ale poważnie zaszkodziłoby byłemu premierowi. Różnica w notowaniach Polski XXI i Platformy jest nie do przeskoczenia – ocenia dr Jarosław Flis, politolog z UJ.

Czy sam Buzek byłby zainteresowany startem w wyborach prezydenckich w przyszłym roku? Wczoraj nie udało nam się z nim skontaktować.

– Jeśli nawet, to Polsce XXI nie uda się go przekonać – mówi „Rz” polityk Platformy Obywatelskiej. Dlaczego? Bo PO w razie potrzeby wyciągnie z rękawa kontrpropozycję – fotel premiera.

Platforma szuka następcy Tuska

Czy Buzek może po raz drugi zostać premierem? – Na razie dokładamy wszelkich starań, by został przewodniczącym PE.

I mam nadzieję, że się to uda – mówi Waldy Dzikowski, wiceszef PO. Podkreśla, że jest jeszcze za wcześnie, by spekulować na temat kandydatów do objęcia schedy po Donaldzie Tusku.

Od dawna większość polityków PO wskazuje na wicepremiera Grzegorza Schetynę jako tego, który w razie wygranej Tuska w wyborach prezydenckich najpewniej zajmie po nim gabinet szefa rządu.

– Ale niewykluczone, że Tusk będzie się obawiał premiera o tak mocnej pozycji w partii i wolałby ugodowego Buzka – twierdzi polityk PO.

– To najlepsza kandydatura, bo przecina wszelkie walki frakcyjne w PO – twierdzi konsultant polityczny Eryk Mistewicz. – Jerzy Buzek jest też politykiem, który w ostatnich latach zrobił największe postępy. Zarówno merytorycznie, jak i w sposobie prezentowania racji.

Piskorski wątpi jednak, by Jerzy Buzek wrócił do Kancelarii Premiera. – Zająłby to stanowisko na cztery miesiące, bo mniej więcej tyle od wyborów prezydenckich zostanie do wyborów parlamentarnych w 2011. Musiałby oddać mandat eurodeputowanego, a gwarancji na to, co się wydarzy po wyborach, nie ma – ocenia szef SD.

Także osoby z otoczenia Buzka nie sądzą, aby był on zainteresowany ewentualnym premierowaniem. – Nie słyszałem, by ktoś mu to proponował lub wysyłał nawet takie sygnały – mówi Janusz Steinhoff, bliski znajomy Buzka. Jego zdaniem to tylko polityczne spekulacje.

– Nawet gdyby coś nie wyszło ze stanowiskiem przewodniczącego europarlamentu, trudno powiedzieć, czy były premier chciałby wrócić do polityki krajowej – ocenia Krzysztof Lisek z PO, szef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Europoseł Ryszard Czarnecki (PiS) sprawę kwituje tak: – Platforma boi się popularności Buzka, ale nie sądzę, by były premier odważył się wystąpić przeciw PO.

Od szefa rządu do eurodeputowanego roku

Jerzy Buzek do wielkiej polityki wszedł w 1997 r. Ku sporemu zaskoczeniu stanął wtedy na czele rządu AWS – UW. W 1999 r. gabinet ten wprowadził tzw. cztery reformy. Była to powołująca kasy chorych reforma służby zdrowia oraz obowiązujące do dziś reformy: administracyjna (zamiast 49 wprowadziła 16 województw oraz powiaty), emerytalna (emerytury nie tylko z ZUS, ale też z otwartych funduszy emerytalnych) oraz oświaty (utworzenie gimnazjów). Wdrożenie tych reform mimo braku społecznej akceptacji dla zmian oraz pogarszająca się sytuacja gospodarcza sprawiły, że w 2001 r. AWS przegrał wybory. Mimo to jak dotąd Jerzy Buzek jest jedynym polskim premierem, który pełnił tę funkcję przez całą kadencję. W 2004 r. został eurodeputowanym PO. W wyborach zdobył ponad 173 tys. głosów, co było najlepszym wynikiem w kraju. W europarlamencie zaangażował się m.in. w opracowanie pakietu klimatycznego. W 2006 r. został zaś wybrany na eurodeputowanego roku. Ma spore szanse, by z ramienia Europejskiej Partii Ludowej, do której należy PO w PE, w nadchodzącej kadencji objąć stanowisko szefa europarlamentu.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów:

d.kolakowska@rp.pl,

k.manys@rp.pl

Rzeczpospolit

niedziela, 4 maja 2008

Tuskowi rośnie konkurent, wokół którego może zjednoczyć się lewica

Dariusz Rosati, Fot. Sławomir Kamiński, Agencja Gazeta

Jeśli Donald Tusk zdecyduje się kandydować na prezydenta, to mimo wysokiego poparcia może mieć bardzo groźnego rywala, i nie będzie to Lech Kaczyński. To Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych i coraz głośniej typowany na prezydenckiego kandydata lewicy, który pomógłby również się jej zjednoczyć. Takie informacji podaje tygodnik "Wprost".
Według polityków lewicy, obecny europoseł Dariusz Rosati ma same plusy i żadnych wad, przy którym Tusk nie ma szans. - To profesor ekonomii z bogatym rządowym doświadczeniem i ogromną swobodą poruszania się za granicą. Jest naturalnym kandydatem całej lewicy, ale ma wielkie szanse na pozyskanie głosów centrum i – tym samym – odebranie poparcia Tuskowi. Ma zerowy elektorat negatywny. Poza tym jest wysoki i przystojny, a jego żona projektantka i córka aktorka to prawdziwe celebrities. No i najważniejsze: w przeciwieństwie do Tuska jego nazwisko nie jest uwikłane w bieżące spory, jest świeże i nie zużyte – mówi "Wprost" jeden z polityków lewicy.

Jak ustalił "Wprost", taki scenariusz ma na lewicy coraz więcej zwolenników. W tym kontekście nazwisko byłego szefa MSZ po raz pierwszy pojawiło się kilka tygodni temu podczas konwentu krajowego SDPL, kiedy dwóch młodych działaczy tej partii Piotr Guział i Arkadiusz Kasznia rzuciło hasło: "Rosati kandydatem na lewicy na prezydenta". – My tylko powiedzieliśmy głośno to, o czym wiele osób myślało i szeptało w kuluarach – mówi "Wprost" Guział. – Sala odpowiedziała na nasz pomysł burzą oklasków, na co Rosati wstał i podziękował za poparcie. Powiedział, że naszym głównym celem powinna być przebudowa lewicy i że on oddaje się do dyspozycji tej inicjatywy – relacjonuje Kasznia, który jest rzecznikiem partii.

Sam Rosati nie zaprzecza tej wersji. – Bardzo mi miło, że są ludzie, którzy myślą o mnie pozytywnie. Centrolewica powinna jednak zająć się teraz uporządkowaniem swojej sytuacji, a nie dyskusją o kandydatach do wyborów w 2010 r. – dyplomatycznie mówi były szef MSZ. Co ciekawe, kandydaturą Rosatiego, który jest bezpartyjny (do Parlamentu Europejskiego dostał się z list SDPL, ale nie jest jej członkiem), w przyszłości może być zainteresowany także SLD. – W partyjnej dyskusji o wyborach prezydenckich na razie pojawiały się nazwiska Wojciecha Olejniczaka, Jerzego Szmajdzińskiego, Jacka Majchrowskiego i Ryszarda Kalisza, ale kandydatura Rosatiego też jest świetna – uważa Andrzej Szejna z kierownictwa sojuszu.

SLD miało już raz proponować Rosatiemu swoje poparcie. Było to w 2006 r. przy okazji wyborów prezydenckich w Warszawie. Były szef MSZ nie zdecydował się wówczas na odejście z PE.