Joerg Haider i jego ugrupowanie ponownie są faworytami wyborów w Austrii
Fot. Gert Eggenberger AP
W przedterminowych wyborach parlamentarnych w Austrii zwyciężyła Partia Socjaldemokratyczna przed Partią Ludową - takie są pierwsze, sondażowe wyniki. Ale prawdziwymi wygranymi tych wyborów są dwa skrajnie prawicowe ugrupowania - Austriacka Partia Wolności (17,9 proc. głosów) i Sojusz na rzecz Przyszłości Austrii (11,9 proc. głosów)
Fot. Gert Eggenberger AP
Joerg Haider z żona głosuja w lokalu wyborczym
Zwycięskie partie, czyli socjaldemokraci i chadecja zdobyli odpowiednio 28,6 procent i 25,1 procent głosów. Żadne z wielkich ugrupowań nie osiągnęło 30-procentowego poparcia, co dla lewicy i chadecji jest najgorszym wynikiem w powojennej historii Austrii. W 2006 roku socjaldemokraci uzyskali 35 proc. głosów, a chadecy 34 proc.
Faktycznym zwycięzcą dzisiejszych wyborów jest skrajnie prawicowa Austriacka Partia Wolności, która otwarcie lansowała w swojej kampanii eurosceptycyzm wykorzystując nastroje ksenofobiczne. Otrzymała aż 17,9 procent głosów i znalazła się na trzecim miejscu, zwiększając swój stan posiadania z roku 2006 aż o 6 punktów. Na drugie skrajnie prawicowe ugrupowanie, Sojusz na rzecz Przyszłości Austrii Joerga Haidera głosowało aż 11,9 procent wyborców, podczas gdy w roku 2006 - 7 procent. Austriacka partia Zielonych otrzymała tylko 10,5-proentowe poparcie.
Politolog: Spełnił się czarny sen
"To totalna katastrofa. Spełnił się czarny sen. Austria skręca gwałtownie na prawo. Fatalna polityka wielkiej koalicji doprowadziła do spektakularnego sukcesu skrajnej prawicy" - powiedział Polskiemu Radiu politolog Peter Ulram.
Ogłoszenia wstępnych oficjalnych wyników należy się spodziewać późnym wieczorem, ale ostatecznych - dopiero po 6 października, kiedy 10 procent wyborców nadeśle swoje głosy za pośrednictwem poczty.
Na ulicach węgierskich miast widać sporo aut na słowackich rejestracjach. Wiele z nich to ponoć samochody Węgrów, którzy w poszukiwaniu niższych podatków przenieśli firmy na Słowację
Jeszcze kilka lat temu Węgry były pupilem inwestorów i bankowych analityków. Teraz z zazdrością patrzą, jak Słowacja przyjmuje euro, a Polska i Czechy od kilku lat rozwijają się w tempie 5-6 proc. Na razie Węgrzy mogą o tym tylko pomarzyć.
Ulice Budapesztu nie wyglądają, jakby były w stolicy kraju, który przechodzi gospodarczy kryzys. Prawda jest jednak taka, że przez ostatnie kilka lat niewiele się tu zmieniło. - Nie jest ani lepiej, ani gorzej - stwierdza enigmatycznie Gabor, współwłaściciel hostelu w centrum Budapesztu. Gdy pytam, czy interes się kręci, przyznaje, że rok temu miał więcej gości, podobnie zresztą jak konkurenci z branży.
Węgierska gospodarka jest teraz w dołku, jakiego nie widziała od lat 90. - wzrost gospodarczy wynosi ok. 1 proc., inflacja przekracza 6 proc. I może jeszcze podskoczyć od lipca, kiedy tamtejszy rząd wprowadzi podwyżki cen gazu o prawie 10 proc. Bezrobocie wzrosło do 8 proc.
Zarówno Madziarom, jak i firmom działającym na Węgrzech daje się we znaki plan sanacyjny obecnego rządu, który ma na celu ograniczenie bardzo wysokiego deficytu budżetowego.
Węgrzy cały czas pamiętają zamieszki w Budapeszcie sprzed dwóch lat. Wybuchły, gdy się okazało, że rząd przed wyborami mamił ich obietnicami podwyżek pensji i emerytur, a tak naprawdę sytuacja budżetu była fatalna. W 2006 r. deficyt budżetowy osiągnął rekordowe 9,2 proc. PKB. W zeszłym roku poprzez podwyżki podatków, cięcia państwowych subwencji i zatrudnienia w administracji obniżono go do 5,5 proc. W tym roku ma sięgnąć 4 proc. PKB.
Ale słabość węgierskiej gospodarki nie wynika wyłącznie z wielkiej łatwości poszczególnych rządów do wydawania pieniędzy z państwowej kasy. Problem jest znacznie szerszy.
- Węgry wcześniej przeszły transformację, pod koniec lat 90. byliśmy liderem regionu. Ale od kilku lat nic się nie zmienia. Stanęliśmy w miejscu - mówi Zoltán Pogátsa, ekonomista z Węgierskiej Akademii Nauk.
Zdaniem miejscowych ekonomistów rewolucja jest potrzebna na rynku pracy, w systemie podatkowym czy edukacyjnym. Zdaniem Attili Barthy, szefa zespołu badawczego ekonomicznego instytutu Kopint-Tárki, gospodarce potrzebne są bodźce, by ludziom opłacało się dłużej pracować, a nie przechodzić na emerytury.
A na przedsiębiorców czyhają liczne pułapki. - Jeśli którykolwiek polski przedsiębiorca ma zastrzeżenia do polskiej ustawy o VAT czy kodeksu pracy, powinien przyjechać na Węgry. Po powrocie mówiłby, że Polska to prawie raj podatkowy - mówi Marcin Sowa, radca handlowy polskiej ambasady w Budapeszcie.
Jego zdaniem prawo pracy jest anachroniczne. Bardzo trudno jest zwolnić pracownika. Zatrudniony zyskuje prawo do 30 dni urlopu wypoczynkowego rocznie nawet wówczas, gdy przebywa na urlopie wychowawczym.
Inny problem to podatki. - Pracodawca jest obciążany w różny sposób nie tylko 32-proc. klinem podatkowym [różnica między kosztem zatrudnienia pracownika a tym, co dostaje on na rękę] - mówi Marcin Sowa.
Węgrzy chwalą się 16-proc. stawką CIT, a dla małych firm - nawet 10-proc. Rzadko wspomina się jednak, że firmy muszą też płacić podatek przemysłowy ustalany przez samorządy, który może sięgnąć nawet 2 proc. przychodów. Do tego dochodzi 4-proc. specjalny tzw. podatek solidarnościowy wprowadzony we wrześniu 2006 r., gdy szukano nowych przychodów budżetowych.
Na domiar złego w ostatnim czasie eksporterom mocniej daje się we znaki umacniający się forint. A to eksport jest jednym z motorów napędzających węgierską gospodarkę.
- Tracimy pole na rzecz innych krajów, takich jak Słowacja czy Rumunia - przyznaje Attila Bartha. Jego zdaniem dopływ inwestycji zagranicznych w ostatnich latach znacznie się zmniejszył - w 2006 r. wyniósł 5,4 mld euro, w zeszłym roku już 4 mld euro. - Inwestorzy więcej mogą zarobić w innych krajach - mówi Bartha.
Zresztą widać to nawet na ulicach miast, po których jeździ sporo samochodów na słowackich rejestracjach. I często nie są to słowaccy turyści. To Węgrzy, którzy przeprowadzili się lub przenieśli swoje firmy na Słowację. Tam są znacznie niższe podatki.
- Sam mam zarejestrowaną działalność gospodarczą i poważnie się zastanawiam nad przeniesieniem jej na Słowację - mówi Zoltán Pogátsa. Tam podatek liniowy (PIT, CIT czy VAT) wynosi 19 proc. Na Węgrzech stawki PIT sięgają 18 i 36 proc., ale już po zarobieniu 1,7 mln forintów (ok. 23,6 tys. zł) wchodzi się w wyższy próg podatkowy. - Dlatego sporo Węgrów zatrudnia się na minimalną płacę, a resztę pensji dostają nielegalnie - mówi Attila Bartha.
Jego zdaniem takie zachowanie łatwo wytłumaczyć. - Jeśli masz płacić wysokie podatki, a w zamian dostajesz słabą usługę, to nie chcesz płacić więcej i oszukujesz - konkluduje Bartha.
Litewski parlament ratyfikował we czwartek zdecydowaną większością głosów traktat reformujący Unię Europejską, zwany Traktatem Lizbońskim.
Za traktatem opowiedziało się 83 posłów w 140-osobowym Sejmie, pięciu było przeciwko, 23 - wstrzymało się od głosu.
Podczas dyskusji posłowie akcentowali konieczność ratyfikacji traktatu, gdyż - jak zaznaczali - "jest to krok w przyszłość, aktualizacja ustawodawstwa unijnego, czego potrzeba wynikła po rozszerzeniu Unii przed czterema laty o kolejne państwa".
Akcentowano również, iż Trakt Lizboński zakłada solidarność w rozstrzyganiu kwestii energetycznych, co dla Litwy jest bardzo istotne.
Litwa, podobnie jak Łotwa i Estonia, są tak zwanymi "wyspami energetycznymi", nie posiadającymi połączeń energetycznych z Zachodem i prawie absolutnie uzależnionymi od rosyjskich nośników energetycznych.
Posłowie, którzy opowiedzieli się przeciwko traktatowi, bądź powstrzymali się od głosu, krytykowali przede wszystkim fakt, iż dokument, który jest bardzo ważny, nie był omawiany publicznie. Zwracano uwagę, że 90 procent społeczeństwa, a także większość posłów nie ma pojęcie, o co chodzi w traktacie.
Traktat ma wejść w życie zgodnie z planem 1 stycznia 2009 roku po ratyfikacji przez 27 państw Unii Europejskiej.
Jedynym państwem unijnym, w którym w sprawie ratyfikacji zostanie przeprowadzone referendum jest Irlandia. Irlandczycy mają się wypowiedzieć w czerwcu. Irlandia wywołała kryzys w UE, odrzucając w 2001 roku w referendum Traktat z Nicei. Przyjęła go w drugim referendum w 2002 roku.
Główne postanowienia Traktatu Lizbońskiego - nowe w stosunku do obecnie obowiązującego Traktatu z Nicei - to usprawnienie unijnych instytucji poprzez przyjęcie nowego systemu podejmowania decyzji w UE, a także nadanie Unii osobowości prawnej oraz wiążącego charakteru Karcie Praw Podstawowych.
Donald Tusk i George W. Bush w czasie wspólnego spotkania
Fot. Charles Dharapak AP
"Polakom broń, a Czechom nic" - skarży się w tytule środowego komentarza czeski dziennik "Lidove noviny", odnosząc się do negocjacji z USA w sprawie rozmieszczenia w Europie elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Autor komentarza Lubosz Palata zwraca uwagę na sposób, w jaki negocjacje z Amerykanami prowadziły władze czeskie i polskie, a także jak zmienił się ton rozmów po zmianie rządu w Polsce. Palata obwinia Pragę o wyrażenie bez targów zgody na instalację w Czechach radaru będącego elementem tarczy. Za twarde negocjacje publicysta chwali ekipę Donalda Tuska.
"Polacy będą mieli najlepiej wyposażoną armię"
Komentator "Lidovych novin" przypomina także, że zarówno w Polsce jak i w USA pojawiały się głosy, które oskarżały polskiego premiera o celowe przedłużanie negocjacji i niechęć do całego przedsięwzięcia.
- Wynik wizyty Tuska w USA wskazuje jednak na to, że szef polskiego rządu chce tarczy w Polsce, o ile Amerykanie dobrze za nią zapłacą uzbrojeniem dla polskiej armii. A George W. Bush w poniedziałek publicznie i osobiście przyrzekł, że zapłacą - podkreśla.
- Polacy gdy się w końcu z Amerykanami porozumieją, dostaną za to broń, która z polskiego wojska zrobi najlepiej wyposażoną armię w całej postkomunistycznej Europie. A co dostaniemy my, Czesi? Nic - pisze z żalem autor.
Zdaniem Palaty "sukces albo nadzieja Tuska na sukces" obnaża największą słabość obecnych władz Czech wobec amerykańskiej tarczy. Czeski rząd - według niego - nie może pozbyć się podstawowego problemu, na który on sam nie ma i nie będzie miał odpowiedzi: "Co z tego będzie mieć Republika Czeska, że na jej terytorium stanie amerykański radar?".
"Dzięki negocjacjom opór Polaków może spaść"
Publicysta wskazuje, że w obu krajach blisko dwie trzecie obywateli sprzeciwia się budowie tarczy. "Jeśli jednak Tuskowi uda się dociągnąć twarde negocjacje do pomyślnego końca, opór Polaków może spaść, o co - jak się wydaje - w całym tym >>handlu<< może chodzić" - zauważa.
- Rząd Topolanka zachowuje się tak, jakby go w ogóle ten problem nie interesował. Przecież już ludowi wytłumaczył, że radar nie szkodzi zdrowiu i zestrzeliwanie irańskich rakiet lecących na USA jest dobre. Boję się jednak, że Czechom to nie wystarczy. Odpowiedź "Amerykanie nam nic za radar nie dali, bo nic nie chcieliśmy" wygląda sensowniej, choć trochę głupio - konkluduje publicysta "Lidovych novin".
President George W. Bush shakes hands with Prime Minister of the Czech Republic, Mirek Topolanek, during their meeting Wednesday, Feb. 27, 2008, in the Oval Office. White House photo by Joyce N. Boghosian
President Bush Meets with Prime Minister Tusk of Poland
March 10, 2008 Oval Office
11:13 A.M. EDT
PRESIDENT BUSH: It's been my honor to welcome the Prime Minister of our very close ally and strategic partner, Poland. We'll both have opening statements, and then we'll take two questions a side.
I want to thank you for your candor, thank you for your friendship. The people of Poland stand as a great example of freedom and liberty. This is a nation with a proud history, a nation that has resisted tyranny and now lives as an example of a free society. And there are millions of Americans who are proud of their heritage, Mr. Prime Minister; they're proud to be called Polish Americans. And we welcome you.
I want to thank you for your nation's contributions to the liberation of people in Iraq and Afghanistan. Your troops have performed brilliantly and they'll be coming home based upon success. And I thank your government and I thank the people of Poland for the sacrifices. I also thank you to help the young democracy in Afghanistan survive and thrive and flourish. And some day, Mr. Prime Minister, people are going to say Afghanistan did exactly the same thing that happened in Poland -- people realized the blessings of liberty, and out of those blessings flow peace.
The Prime Minister and I had a long discussion about a lot of subjects. One in particular I want to talk about, and that is our mutual security. The United States recognizes the need for Polish -- the forces to be modernized. It's important for our allies to -- when they are worried about the modernization of their forces that friends respond, and we're responding. The first part of a response, of course, is to take inventory of needs. And Mr. Prime Minister, before my watch is over we will have assessed those needs and come up with a modernization plan that's concrete and tangible.
Along those lines we talked about the need for mutual security, and that the significant threat to the 21st century, or perhaps the most significant is the launch of a missile with dangerous materials in its warhead. Technologies are developing that will enable the free world to be able to defend itself from blackmail and/or strife from these such types of launches.
And we're in discussions with Poland about how we can help the mutual security of the region. I've assured the Prime Minister that any decisions made will reflect the sovereignty of Poland. I've assured the Prime Minister that this system is not aimed at Russia, and I will continue to work with President Putin to give him those assurances, as well. This system is designed for the threats of the 21st century.
And so I want to thank you very much for your candor and your friendship, and we're glad you're here.
PRIME MINISTER TUSK: (As translated.) I want to thank very much you, Mr. President, for your hospitality and genuine warmth. It doesn't really happen often that people of such a high position are so open and so friendly as you. From the very beginning, I was absolutely convinced that this meeting can bring us definitely closer to the wealth of good solutions.
I am also very glad, Mr. President, that both during our meeting and also here, you appreciate very much the contribution we are making with our troops in Iraq and in Afghanistan. For us Poles, it is really a very big effort, and we really are happy, that such an important ally appreciates it.
What really is most important from this meeting, Mr. President, that in the spirit of those talks and also in the agreement, which we have made during this conversation, we can draw the conclusion from that the United States can count on Poland whenever it needs, and Poland can count on the United States whenever Poland is in need. And this is our belief, the embodiment of the idea of solidarity, in the international dimension, and I want to thank you very much for this.
And what is really important for both parties, we came to a conclusion, both during the talks and also the cooperation which we would like to develop together, is that the missile defense system and the modernization of the Polish forces, as well as the reinforcement of the global security system, which also influences the Polish security system, that all these issues come in one package, and that this is really something which gives us very much good hope for the future. This is a very good (inaudible) for us, and once again I want to thank you for that.
PRESIDENT BUSH: Thank you, sir. Feller.
Q Mr. President --
PRESIDENT BUSH: Hold on one second, please.
Q When --
PRESIDENT BUSH: Ben. Excuse me, please. Ben.
Q Thank you, Mr. President. Secretary Rice was able to help get peace talks restarted in the Mideast during her trip, so what is it now that you want Vice President Cheney to get? What is your specific goal for him?
PRESIDENT BUSH: The Vice President will be on an extensive itinerary, as you know. His goal is to reassure people that the United States is committed to a vision of peace in the Middle East, that we expect relevant parties to obligate themselves -- uphold their obligations on the road map; that we fully see the threats facing the Middle East -- one such threat is Iran -- and that we will continue to bolster our security agreements and relationships with our friends and allies.
The Vice President will be taking a very hopeful message to the Middle East that progress in Iraq is necessary for peace in the Middle East. And so it's -- I'm looking forward to his trip and I'm really appreciative of the fact that he's going.
Do you want to call on somebody from the Polish media?
Q Mr. President, is there any breakthrough as far as the missile defense system is concerned?
PRESIDENT BUSH: Well, I think there's a commitment to a system that respects Polish sovereignty, will -- that will ensure that the people of Poland will not be subjected to any undue security risks, that the system is necessary to deal with the realities of the threats. Obviously there's a lot of work to do, because many times a strategy on paper is a little different from the details. And so our experts are working through a system to make sure that the people of Poland are comfortable with the idea. This is the kind of issue that all kinds of rumors and worries can grow out of -- and we just want to assure people that it's necessary, and at the same time there will be this modernization effort that takes place.
PRIME MINISTER TUSK: What is really very important is what we stressed in the conclusion of this meeting today, that we wanted to stop the speculations on intentions expressed by the United States and expressed by Poland. Our joint intention is to cooperate in all aspects of global security, American security, and Polish security. And an element of the security is the missile defense system.
What I would call a breakthrough is my conviction that though the President of the United States and the American party understand quite clearly our expectations. And if I may use this expression, I think that you have set the perspective of Poland on the principle of the cooperation here. And as you said, Mr. President, all the technicalities pertaining to the face of the negotiations and all those technical issues, they will be solved by experts.
PRESIDENT BUSH: Matt.
Q Yes, sir. Back on the Middle East, what do you think of Israel's plan to build 750 new homes in a settlement near Jerusalem? And what, if any, threat or complication, do you see to your administration's peace efforts?
PRESIDENT BUSH: We expect both parties to -- involved in the Middle Eastern peace process to adhere to their obligations in the road map. And those obligations are clear. And to this end, the Secretary of State is dispatching the general that we named to be the coordinator of road map activities to the Middle East, for him to conduct meetings with the relevant parties.
The key question is whether or not a vision can prevail that will enable people who reject violence and extremists -- enable them to see a better tomorrow. That's what we're working toward. And, you know, this is a part of the world where people have heard promises before, and they've been vague promises. Now, they've got a President and an administration willing to work for two states, two democracies, side by side in peace.
There are three major forces that are -- we're now witnessing in the Middle East. Two of those forces adhere to peace: Israel and the forces of President Abbas. And then there's one force in the Middle East, and some suspect that they're funded from outside governments and outside movements, all aiming to destabilize democracy; all aiming to prevent the vision where people can live side by side in peace; all wanting to destroy Israel.
And the fundamental question is, will there be enough will and determination to reject those forces of extremism, and to stand up and support those who long for peace? And our mission is exactly along those lines. And I'm optimistic that we'll be able to achieve a vision that shows a way forward, and I'm optimistic leaders will step forward and do the hard things necessary so people don't have to live in deprivation and fear. And so that's our focus, and that's our mission.
Q Mr. President, it's getting to be embarrassing for Polish politicians to talk about visas in the Oval Office, but it's even more embarrassing for my countrymen to apply for visas. And it would be really ironic if Poland would become a third missile defense site, and Polish citizens would still have to apply for visas. So can we expect that, before your watch is over, something will change, and maybe we'll convince the lawmakers on Capitol Hill to do something about this?
PRESIDENT BUSH: Well, thank you very much. First of all, the Prime Minister, of course, brought up the issue. And he was very firm about the need for a friend to treat a friend as a friend when it comes to visas.
Look, this is a tough issue. And we changed law. And now there are ways forward for the people applying for visas. A lot of it has to do with rejection rates. And as the Prime Minister noted, the rejection rates are changing quite dramatically, and so of course, this will be taken into account.
I fully understand the frustrations. And if I were living in Poland, I'd be -- and wanted to come to America, I'd be frustrated, too. And the truth of the matter is, we're going from one era to the next. We're going from a time when the -- during the Soviet era, where there was a different motivation by the people. And we're adjusting. And I fully understand the pace of adjustment doesn't meet expectations inside Poland.
And so I'm very sympathetic. But the law is changing. The paradigm is shifting. And I hope at some point in time, obviously, that the frustrations of our friends and allies are able to be eased with more moderate visa policy.
Obecny prezydent Vaclav Klaus został w piątek po południu wybrany przez czeski parlament na drugą 5- letnią kadencję - poinformowały oficjalne źródła w Pradze.
Fot. CZAREK SOKOLOWSKI AP
Vaclav Klaus
W czwartej turze głosowania na wspólnym posiedzeniu Izby Poselskiej i Senatu kandydat rządzącej prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) 66-letni Klaus otrzymał większość 141 głosów - oświadczył przewodniczący niższej izby Miloslav Vlczek.
Klaus wyprzedził w końcu swojego rywala, mieszkającego przez wiele lat w USA profesora ekonomii Jana Szvejnara, który uzyskał 111 głosów.
Kandydująca w wyborach Jana Boboszikova wycofała się w piątek z rywalizacji.
Ponownego wyboru na urząd prezydenta Czech pogratulował Klausowi w rozmowie telefonicznej prezydent Lech Kaczyński - poinformował dyrektor Biura Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik.
Sylwetka Vaclava Klausa
W Czechach Klaus jest powszechnie uważany za jednego z twórców transformacji ustrojowej, ale kojarzony zarówno z sukcesami, jak i porażkami gospodarczej przemiany kraju.
Jest ultraliberałem. Sceptycznie ocenia Traktat Reformujący Unię Europejską, uważając go za przemianowaną konstytucję UE.
Od zwycięstwa aksamitnej rewolucji jesienią 1989 r. Klaus uczestniczył w niemal wszystkich przełomowych wydarzeniach. Był pierwszym ministrem finansów postkomunistycznej Czechosłowacji, jednym z twórców prywatyzacji metodą kuponową. Obok Vladimira Mecziara był tym politykiem, który faktycznie dokonał podziału Czechosłowacji.
Syn urzędnika, absolwent handlu zagranicznego w praskiej Wyższej Szkole Ekonomicznej. Po studiach pracował w Instytucie Ekonomicznym Czeskiej Akademii Nauk (do 1970 r.), a później przez kilkanaście lat w Czechosłowackim Banku Państwowym. W 1987 r. rozpoczął pracę w Instytucie Prognoz Czeskiej Akademii Nauk. Nie był członkiem Komunistycznej Partii Czechosłowacji.
Karierę polityczną zaczął jesienią 1989 r., kiedy wstąpił do Forum Obywatelskiego, by w roku 1990 zostać jego przewodniczącym. Kiedy zorientował się, że Forum stanowi hamulec dla jego kariery politycznej, wraz z grupą zwolenników założył Obywatelską Partię Demokratyczną (ODS), z którą w roku 1992 wygrał wybory parlamentarne. Dzięki temu został premierem Czech.
Był nim do roku 1997, kiedy po aferze korupcyjnej upadł jego drugi gabinet. Udało mu się jednak ocalić osłabioną partię i po wyborach w 1998 r. podpisać tzw. umowę opozycyjną z kierowaną wówczas przez Milosza Zemana Czeską Partią Socjaldemokratyczną (CzSSD), która wygrała wybory. Umowę tę nazywano umową o podziale władzy. Na jej podstawie Klaus został na cztery lata przewodniczącym Izby Poselskiej, a jego ODS tolerowała mniejszościowy rząd socjaldemokratów.
W roku 2002 ODS znów przegrała z socjaldemokratami wybory parlamentarne, a Klaus zrezygnował z szefowania partii.
W marcu 2003 roku wrócił do polityki już jako głowa państwa. Obecnie jest honorowym przewodniczącym ODS.
Vaclav Klaus w wolnym czasie słucha muzyki jazzowej; znany jest ze sportowego trybu życia, nienagannej elegancji, podziwu dla Margaret Thatcher, forsowania podatku liniowego. Jest autorem książek i artykułów, głównie o tematyce ekonomicznej i dotyczącej środowiska naturalnego. Krytyk teorii o globalnym ociepleniu klimatu.
Zna angielski, rosyjski i niemiecki.
Od 1968 roku jest żonaty z Livią; ma dwóch synów: Vaclava i Jana oraz pięcioro wnucząt.
artykuły z portali internetowych ONETGAZETADZIENNIKBBCCNN Uwagi, sugestie, komentarze? Redaktor Naczelny: mig29@prokonto.pl
Dziennik III RP działa w oparciu o przepisy art. 25, 26, 29, 33 i 49 ust. 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. Nr 24, poz. 83) nie stanowiąc prasy w rozumieniu przepisów prawa prasowego