wtorek, 22 kwietnia 2008

Półfinał Ligi Mistrzów

Bramki:

Dirk Kuyt (43.)

Kartki:

-

Skład:

Pepe Reina - Alvaro Arbeloa, Jamie Carragher, Martin Skrtel, Fabio Aurelio (62. Riise); Xabi Alonso, Javier Mascherano, Steven Gerrard, Dirk Kuyt; Ryan Babel (76. Benayoun), Fernando Torres

Trener: Rafael Benitez


1 : 1

1
:
0


22 kwietnia 2008 godz. 20:45
Anfield Road - Liverpool
Sędzia: Konrad Plautz (Austria)

Bramki:

John Arne Riise (90+4. - samobój)

Kartki:

John Terry - żółta

Skład:

Petr Cech - Paulo Ferreira, John Terry, Ricardo Carvalho, Ashley Cole; Frank Lampard, Claude Makelele, Michael Ballack (86. Anelka); Florent Malouda, Didier Drogba, Joe Cole (63. Kalou)

Trener: Abraham Grant



Pech Risse szczęściem Chelsea
Michał Szadkowski
Liverpool był bliski zwycięstwa w pierwszym meczu półfinałowym LM przeciw Chelsea. Ale w 95 minucie "The Reds" stracili prowadzenie. Gościom cenny remis zapewnił John Arne Risse strzelając bramkę samobójczą.Rewanż za tydzień w Londynie
Jednak nie było nudno - relacja Z Czuba

Gdy minęła już czwarta minuta doliczonego czasu rezerwowy Salomon Kalou bez większych nadziei dośrodkował w pole karne Liverpoolu. Pilnujący Anelkę Riise, zamiast piłkę wybić nogą, próbował uderzyć ją "szczupakiem". Trafił pod poprzeczkę bramki Reiny.

Chelsea zremisowała, choć była gorszym zespołem od Liverpoolu. Gorsza od siebie samej sprzed roku. Właściwie wczoraj nie była nawet zespołem. - Bez błędów, bez niespodzianek. Tak grała Chelsea Jose Mourinho. Teraz jest inaczej - mówił po ćwierćfinale były napastnik londyńczyków Mateja Kezman. Trafił w sedno. Ze stylu, który w poprzednim półfinale LM pozwolił wicemistrzom Anglii walczyć z Liverpoolem przez 210 minut zostało niewiele. Liverpool z kolei tak silny jak wczoraj jeszcze nie był. I miał trenera.

Liga Mistrzów - serwis

W Chelsea widać było jego brak. Didier Drogba, który pod wodzą Portugalczyka zachwycał, wczoraj był kompletnie zagubiony. Szukał sposobu, by grać jak kiedyś. Nie znalazł. Próbował dośrodkowywać, cofał się, rozgrywał, ale okazji do strzelenia gola nie miał. Nie pierwszy raz. W tym roku strzelił tylko cztery gole. Nie miał go kto zastąpić, bo duet najbardziej bramkostrzelnych środkowych pomocników świata Michael Ballack i Frank Lampard długo snuł się wokół linii środkowej. Kiedy Lampard podawał, robił to niedokładnie, kiedy Ballack strzelał, nie trafiał w bramkę.

Najbardziej zawiódł jednak Florent Malouda. Francuz, który w Lyonie podbił serca kibiców fantastycznymi rajdami, w Chelsea zatracił wszystkie atuty. Wczoraj nie miał ani jednego udanego zagrania, gdy dostawał piłkę najczęściej ją tracił. Gdy stanął sam na sam z Reiną z kilku metrów strzelił obok bramki. Lepszej sytuacji Chelsea już nie miała.

Zawodził piłkarz, który kosztował Romana Abramowicza 13,5 mln funtów, od czasu do czasu budzili się ci, za których amerykańscy właściciele Liverpoolu zapłacili prawie 40 mln funtów. Ryana Babela stać było na dwa rajdy i niecelny strzał. Fernando Torres, który w tym sezonie strzelił już 30 goli, zmarnował dwie najlepsze sytuacje liverpoolczyków. Za pierwszym razem trafił w Czecha stojąc siedem metrów przed bramką. Tuż przed wyrównujacym golem miał taką samą okazję i znów lepszy był bramkarz Chelsea.

Zawodzili ci, których przyjście było symbolem wyjścia "The Reds" z transferowego zaścianka. Za to koncertowo, kolejny raz w LM, grał Javier Mascherano. Argentyńczyk był kimś takim jak Michal Essien (wczoraj pauzował za kartki) w Chelsea Mourinho. Nie sposób policzyć, ile razy odbierał piłkę, ile przebiegł w tę i z powrotem, prawdopodobnie jako jedyny stanął na każdym metrze kwadratowym murawy na Anfield. To po jego podaniach świetną sytuację miał Torres, to on odebrał piłkę Lampardowi i asystował przy golu Dirka Kuyta, który grał wczoraj mecz życia. Na prawym skrzydle robił co chciał z rozkojarzonym Ashleyem Cole'em, to po jego rajdach pod bramką Czecha działo się najwięcej. Kuyt okazał się wczoraj piłkarskim produktem skończonym. Gdy przychodził dwa lata temu z Feyenoordu, miał za sobą dwa sezony, w których strzelił 29 i 25 goli w lidze holenderskiej. Rafa Benitez nie widział w nim jednak snajpera. Potrzebował prawoskrzydłowego. I go sobie stworzył. Tak jak Mourinho, który ofensywnie grającego Johna Obi-Mikela przemianował na defensywnego pomocnika.

- Gdyby Mourinho nadal pracował w Chelsea, jej gra wyglądałby inaczej - zapewnia Kezman. I choć kapitan drużyny John Terry mówił, że cała drużyna stoi za Avramem Grantem wczoraj Grant nie stał za drużyną. W sobotę londyńczyków czeka mecz z Manchesterem w lidze, w środę rewanż z Liverpoolem. Oba na Stamford Bridge. Każdy remis z MU oznacza przegrane mistrzostwo Anglii. Jeśli nie stracą gola z Liverpoolem, będą w finale. Tylko czy drużyna bez trenera może przechytrzyć superzespół pod wodzą Beniteza?

Kuszczak jednak na ławce z Barceloną

Sarkozy odłożył wizytę w Polsce przez spór Tusk-Kaczyński

tan, mar, jas, ulast, gazeta.pl, PAP
2008-04-22, ostatnia aktualizacja 2008-04-22 16:01

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy odłożył wizytę w Polsce ze względu na przeszkody protokolarne, a dokładnie spór między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Lechem Kaczyńskim - pisze "Le Figaro". Dziennik w ostrym tonie krytykuje "szkody, jakie kontaktom polsko-francuskim przynosi wewnątrzpolski spór".

Zobacz powiekszenie
Fot. MICHEL EULER ASSOCIATED PRESS
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Jak podaje Radio Zet do jego wizyty w Polsce dojdzie 9 maja.
ZOBACZ TAKŻE
Choć oficjalnie podano, że przyczyną przełożenia wizyty były uroczystości pogrzebowe francuskiego poety Aime Cesaire'a, powód był zupełnie inny - twierdzi dziennik. Zdaniem gazety polski premier uznał, że w planie wizyty najważniejsze rozmowy przypadły prezydentowi Kaczyńskiemu.

"Zniecierpliwieni wykrętami Polaków Francuzi zdecydowali się odłożyć spotkanie na później. Nie ustalono jeszcze żadnej daty" - podkreśla "Le Figaro".

"Szczyt polsko-francuski w końcu się odbędzie, ale fałszywy ton w polskiej dyplomacji już spowodował szkody" - komentuje dziennik.

Aby podkreślić rangę polsko-francuskiego szczytu, Sarkozy'emu miał wyjątkowo towarzyszyć premier Francois Fillon oraz co najmniej sześciu ministrów.

"Le Figaro" zwraca także uwagę na tarcia między kancelarią prezydenta a Ministerstwem Spraw Zagranicznych pod kierownictwem Radosława Sikorskiego. Francuski dziennik przypomina, powołując się na "Gazetę Wyborczą", sprawę odwołania bez konsultacji z prezydentem polskiego ambasadora w Argentynie.

Premier Donald Tusk powiedział, że przesunięcie terminu wizyty prezydenta Sarkozy'ego w Polsce nie ma żadnego związku z sytuacją w Polsce, "tylko z konkretnym zdarzeniem we Francji". - W sposób delikatny, ale chcę zaprotestować. Jeśli będziemy wiązać sprawę konsultacji międzyrządowych Polska-Francja z polityką prezydenta Lecha Kaczyńskiego wobec Gruzji, to możemy dojść do karkołomnych i niepokojących wniosków - powiedział premier.

Na pytanie, czy prezydent konsultował się z rządem ws. wyjazdu do Gruzji, Tusk powiedział: - Prezydent nie zwykł ze mną konsultować żadnych swoich wyjazdów. W tym wypadku także nie konsultował.

- Trudno przesądzić, czy "Le Figaro" ma rację, ale już sam fakt odwołania się do konfliktu rządu i pałacu prezydenckiego przez tak poważną gazetę pokazuje, jak poważnie traktowany jest ten spór w Europie i jak bardzo już dziś wpływa na polską politykę zagraniczną, jakie szkody przynosi - komentuje sprawę Paweł Zalewski. - Konstytucja zobowiązuje ośrodki prezydencki i rządowy do współpracy. Teraz nie należy się skupiać na szukaniu winnych lecz, podjąć niezbędną współpracę, by ograniczyć zakres szkód - dodaje.

Sarkozy ma przyjechać do Polski 9 maja. Jak podaje "Radio Zet", prezydent Francji przyjedzie sam, bez Carli Bruni.

Staramy się zdobyć komentarz z kancelarii prezydenta oraz z MSZ.

Bloger odpowiada Cejrowskiemu: Niewyobrażalna ilość bzdur

ulast
2008-04-22, ostatnia aktualizacja 37 minut temu

Wczoraj Wojciech Cejrowski zadeklarował chęć zrzeczenia się polskiego obywatelstwa na rzecz ekwadorskiego. Dziś autor bloga "Podróż na południe" poświęconego Ameryce Łacińskiej odpowiada Cejrowskiemu i zarzuca mu szereg kłamstw.- Cejrowski zaserwował na antenie radia niewyobrażalną, poniżającą słuchaczy ilość bzdur i kłamstw - pisze Tierralatina.

Zobacz powiekszenie
Fot. Lukasz Cynalewski / AG
Wojciech Cejrowski
Wczoraj podczas wywiadu dla Radia Wrocław podróżnik i znany kontrowersyjnych poglądów dziennikarz Wojciech Cejrowski potwierdził to, o czym wspominał od dawna - chce się zrzec polskiego obywatelstwa i jak najszybciej przyjąć obywatelstwo Ekwadoru. Najbardziej doskwiera mu biurokracja.

Cejrowski stwierdził m.in., że po "wcieleniu Polski do Unii Europejskiej" o kilkanaście zmalała liczba krajów, do których Polacy mogą jeździć bez wiz.

- Ekwadorczyk może sobie bez wizy pojechać do Stanów Zjednoczonych. A pani może? - pytał Cejrowski dziennikarkę.

Jak czytamy w blogu "Podróż na południe" Ekwadorczycy - jak wszyscy bez wyjątku obywatele państw Ameryki Południowej i Środkowej, potrzebują wiz do Stanów. - Może ekwadorski paszport daje wolność bezproblemowego podróżowania po innych zakątkach Ziemi? Chyba tylko w snach kłamczuszka Cejrowskiego . Obywatele Ekwadoru potrzebują wiz do ponad 110. państw świata. W tym całej Europy z Polską włącznie - pisze Tierralatina.

Cejrowski stwierdził też, że Ekwador to jeden z najbogatszych krajów Ameryki Łacińskiej. Według niego Ekawdorczykom żyje się bardzo dobrze. - W tym kraju zawsze się będzie dobrze działo, bo to Amerykanie wydobywają tam ropę, a nie Ekwadorczycy - mówił dziennikarz.

Autor bloga "Podróż na południe" powołując się na oficjalne statystyki podaje liczby, które podważają stwierdzenia Cejrowskiego. Ekwador z PKB wynoszącym 3088 dolarów plasuje się m.in. za Argentyną, Belize, Brazylią, Chile czy Surinamem. W skrajnej biedzie żyje 12,8 proc. Ekwadorczyków, a w biedzie 43 proc.

Więcej przykładów rozminięcia się Cejrowskiego z prawdą w blogu "Podróż na południe" .

- Czy on naprawdę ma nas za aż takich idiotów? Niestety po czymś takim, czytając jakąkolwiek książkę Cejrowskiego, widząc go w telewizji, będę zastanawiał się, czy nie zmyśla, czy zwyczajnie w świecie nie kłamie? Tak jak zmyślał i kłamał wczoraj - kończy swój wpis Tierralatina.

Deklarację Wojciecha Cejrowskiego skomentował też inny bloger Wojciech Wierzejski, zarzucając dziennikarzowi zdradę i nazywając go renegatem , o czym pisze Politbiuro .

Najniższa półka

Wojciech Staszewski
2008-04-22, ostatnia aktualizacja 2008-04-21 18:25

Zobacz powiększenie
Najtańsze produkty (od lewej): kawa rozpuszczalna - 5,99 zł; prezerwatywy - 2,99 zł; mielonka - 2,49 zł; syrop malinowy - 1,05 zł; orzeszki - 1,50 zł; keczup - 1,99 zł; dżem truskawkowy - 2,39 zł
Fot. Michał Mutor, stylizacja Joanna Woyda

Najtańsza mielonka wieprzowa w Polsce jest z kurczaków. Najtańszy syrop malinowy nie ma ani jednej maliny

Zobacz powiekszenie
Fot. Michał Mutor, stylizacja Joanna Woyda
Mielonka za 2,49 zł
Zobacz powiekszenie
ZOBACZ TAKŻE
SONDAŻ
Czego na pewno nie kupisz w Tesco?

Chleba ''Polskie Zboża''
Szynki ogonówki
Dżemu Symphatica
Soków, piwa i napojów
Niczego nie kupuję w Tesco

Kupujemy tanio, najtaniej. Ale czy zastanawiamy się, jakim prawem te rzeczy tak mało kosztują? W imieniu nas, konsumentów, schylam się do najniższej półki.

Najtańszy chleb. Chleb Polskie Zboża - 1,29 zł

- To chyba najtańszy chleb półkilogramowy w Warszawie - przyznaje dyr. Maria Wieteska z warszawskiej Spółdzielni Piekarsko-Ciastkarskiej SPC. - Stworzyliśmy dla Biedronki tanią markę Polskie Zboża.

- Jakim cudem ten chleb jest taki tani?

- Pełna mechanizacja produkcji, to już przemysł, linia produkcyjna wypuszcza kilka tysięcy bochenków na godzinę.

- Czym różni się od waszego markowego chleba za 2,39?

- Nasz Chleb Baltonowski jest smakowo inny, mówią, że "prywaciarski". Tam stosujemy naturalne zakwaszanie, kwas mlekowy, bakterie, które pracują nad fermentacją. To wymaga pracy ludzi. Pracownicy pilnują, przekładają, przenoszą zakwas do kolejnych dzież.

- A Polskie Zboża?

- W 85 proc. jest produkowany z mąki pszennej. Od 2005 roku ona jest tańsza od żytniej. I nie jest potrzebna przedłużona fermentacja mąki żytniej. A czas to pieniądz.

Najtańsza szynka. Szynka ogonówka. 1 kg - 13,99 zł

"Extra nastrzyk 200 procent! Extra produkt! 160 procent sukcesu! Vitasol". Ewa Mrówka z PIH pokazuje mi kolorowe reklamy, jakich nie znajdziemy w prasie codziennej. Ta pochodzi z pisma "Gospodarka Mięsna". Kolejna z pisma "Mięso i Wędliny", dotyczy preparatu Vitacel: "Wyższa wydajność obróbki cieplnej! Lepsza tekstura i smak! Wyjątkowe wiązanie wody i tłuszczu! Błonnik pszenny - wyjątkowe połączenie zdrowia i funkcji! Bez pylenia na produkcji, bez kapania na ogniu".

- I co w tym złego? Może taki błonnik pszenny jest bardzo zdrowy.

- Nie mówię, że nie jest. Ale to w niczym nie przypomina prawdziwej szynki, jakiej smak pamiętamy sprzed lat. Do 2003 roku obowiązywały Polskie Normy, zgodnie z którymi wędlina przekraczająca masą 130 proc. surowca (czyli z kilograma mięsa uzyskiwano powyżej 1,3 kg szynki) była uznawana za produkt szynkopodobny. Teraz stosowanie tych norm to dobra wola producenta. Konsument powinien jednak wiedzieć, że kupuje wędlinę złożoną w połowie z szynki, a w połowie z roślinnych dodatków białkowych i wody.

- Naprawdę tylko w połowie z szynki?

- Fachowcy potrafią z kilograma mięsa uzyskać dwa kilo produktu. Nastrzykuje się je wodą, a potem dodaje substancje wiążące wodę i sól, dlatego wędliny są takie słone. Także kolagen (białko stosowane głównie w kosmetykach). I dodatki sojowe, które poprawiają strukturę i zwiększają zawartość białka tak, że w laboratorium nie da się wykryć fałszerstwa.

- Czy to naprawdę źle?

- Są różne mody. Mięsarze twierdzą, że Polacy lubią, kiedy szynka "płacze", wilgotne wędliny uważają za soczyste. I przekonują, że od kiedy pojawiły się nowoczesne wędliny z wodą i soją, które mają przez to mniej tłuszczu - to ludzie są zdrowsi.

Dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Instytutu Żywności i Żywienia oponuje: - Człowiek to nie tylko układ krwionośny. Soja nie jest źródłem żelaza, tylko prawdziwe mięso. A bardzo dużo jest w społeczeństwie niedokrwistości i żelazo jest potrzebne. Ponadto europejska soja jest bogata w fitoestrogeny. Ich nadmiar powoduje hamowanie wytwarzania hormonów własnych, zwłaszcza testosteronu. To dobre dla kobiet w menopauzie. Czy to nie przez tę soję mężczyźni robią się tacy zniewieściali, opóźnia się dojrzewanie płciowe u chłopców?

O najtańszą szynkę z Carrefoura pytam jej producenta Henryka Kanię, właściciela zakładów mięsnych w Pszczynie.

- Mamy wędliny z różnych półek: szynki dojrzewające, polędwice surowe. A szynka z łopatki jest tańsza.

- Ile wody jest w najtańszej szynce?

- Przecież samo mięso składa się w 70 procentach z wody. Wiedział pan?

- Spytam inaczej: ile wędliny uzyskuje pan z 1 kg szynki?

- 1,20-1,30 kg. To standard.

- Co pan dodaje, że ona się tak zwiększa? Soję?

- Jeśli ktoś dodaje soję, to musi to napisać na etykiecie.

- A pan dodaje czy nie?

- Są substancje białkowe, może niektóre na bazie soi. Uczciwie mówiąc, to nawet nie wiem.

- A kto ma wiedzieć jak nie pan?

- Mam czterech technologów, musiałbym ich spytać.

Najtańszy keczup. Keczup Tesco - 1,99 zł

Rekordowe przebicie - produkt Tesco jest ponad trzy razy tańszy od Hellmann'sa (6,23) - ale też rekordowe przegięcie.Trzy pierwsze składniki Hellmann'sa: koncentrat pomidorowy (63 proc.), cukier i woda. Keczup Tesco to właściwie sok: woda, przecier pomidorowy (19 proc.), cukier.

- Nie tyle sok, co napój, bo ilość pomidorów jest tu śladowa - prostuje dr Monika Hoffmann z Wydziału Technologii Żywienia SGGW. - Nie dość, że przecieru jest bardzo mało, to jest jeszcze trzy razy mniej stężony niż koncentrat. Coś musi zagęszczać ten produkt - woda związana za pomocą skrobi. Najbardziej przypomina mi to budyń o smaku pomidorowym.

Byłem pewien, że droższy keczup będzie "bez konserwantów" - ale nie, ma je tak jak tańszy. Dietetyk dr Kozłowska-Wojciechowska się nie dziwi: - Sztuczne konserwanty są przebadane, dopuszczone do użytku i nie szkodzą. A najstarszym konserwantem jest sól, tyle że produkty konserwowane w ten sposób wcale nie są zdrowe. Sól w nadmiarze przyczynia się do udarów mózgu, raka żołądka. Jemy 14 g soli dziennie, a powinniśmy jeść 5-6 g.

Najtańszy dżem

Dżem truskawkowy Sympathica. 0,5 litra - 2,39 zł

Najtańsze dżemy to sam ulepek. Bo bierze się do ich produkcji mało owoców, a dużo pektyny (roślinna żelatyna z wytłoków jabłkowych lub cytrusowych), wody i cukru. Powstaje dżemowa galaretka. Kremowe truskawki w słoiczku cuchną siarką. - To pulpa, czyli owoce utrwalone dwutlenkiem siarki - wyjaśnia doktor Monika Hoffmann ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Z pulpy robi się dżem, bo fabryka nie pracuje przecież tylko wtedy, kiedy owoce są świeże.

- Dwutlenek siarki odparowuje, ale czuć pozostałości. Mogą one być alergizujące - dodaje dr Hoffmann. - Lepszym sposobem przechowywania owoców jest mrożenie, bo zachowują wtedy wartości odżywcze, witaminy. Ale to jest droższe.

A może być jeszcze taniej - kiedy dżem zrobi się z przecieru. Owoce na przecier nie muszą ładnie wyglądać, więc trafiają tam nadpsute odrzuty.

Dżem trzeba czymś utrwalić. Nie trzeba bać się chemicznych konserwantów, wszystkie są przebadane i dopuszczone do użytku. Ale lepsza - i droższa - jest obróbka termiczna i szczelne zamknięcie. Tak jak nasze babcie gotowały na gazie słoiczki konfitur. Jeśli dżem jest w plastiku, to na pewno został utrwalony konserwantami.

Rekordowo tani dżem Sympathica z Lidla jest sprzedawany w bardzo ładnych kubeczkach z cienkiego plastiku.

W 100 g jest 47 g cukru i 36 g truskawek.

Dla porównania w dżemie z Łowicza jest odwrotnie: 40 g owoców i 36 g cukru.

- Tani dżem na kanapce w smaku będzie podobny - ocenia Marcin Wiliński, kucharz z warszawskiej knajpki Pod Lipą. - Ale jeśli weźmie się go do naleśników i podgrzeje, to on się roztopi i wypłynie.

Najtańszy napój. Grapcio z sokiem. Butelka - 1,39 zł

Dr Monika Hoffmann ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego trzyma w szafce napoje dla dzieci. Kolorowa woda z cukrem. Grapcio z sokiem zawiera 1 proc. soku.

- Spójnik "z" jest w tej sytuacji nieuczciwy - uważa pani doktor. - Bo na przykład Frutek O SMAKU marchwiowo-pomarańczowo--bananowym przynajmniej nie oszukuje, a ma 3 proc. soku. Jednak to nadal dramatycznie mało, bo nawet fanta - odsądzana od czci i wiary, że taka słodka i niezdrowa - ma aż 6 proc. soku.

- Jakim cudem napój Grapcio jest tak tani?

- Bo czynnikiem kosztotwórczym jest sok - wyjaśnia Dariusz Olczar, główny technolog Ustronianki. - A Grapcio jest zaliczany do grupy napojów bezalkoholowych. W tej kategorii tylko nieliczne produkty posiadają w składzie sok owocowy. Wśród nich nasz Grapcio.

- Czy to jest zdrowe dla dzieci?

- Nasze napoje są produkowane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa żywnościowego i w myśl niego są produktami dopuszczonymi do spożycia - odpowiada technolog Ustronianki.

Dopuszczone nie znaczy zdrowe, jeśli napój to sam cukier - oprócz wody. Dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Instytutu Żywności i Żywienia oponuje: - Cukier to prosta droga do otyłości. Młodzi ludzie ok. 15 proc. spożywanych kalorii czerpią ze słodzonych napojów.

Najtańszy syrop malinowy

Syrop malinowy Tesco. Butelka - 1,05 zł

Często nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, wystarczy czytać etykiety. Trzeba tylko znać podstawową zasadę: składniki wypisuje się według objętości, to, czego jest najwięcej - na początku, czego najmniej - na końcu. Z czego jest zagęszczany syrop malinowy? Z malin?

Zaprawa do napojów o smaku malinowym Tesco kosztuje trzy razy taniej niż markowy syrop. Składa się kolejno z wody, syropu glukozowo-fruktozowego, kwasku cytrynowego, stabilizatora, aromatu, substancji słodzącej, barwnika oraz substancji konserwującej. Malin nie ma tu ani śladu, jest tylko chemiczny aromat. Syntetyczne aromaty robi się z estrów, aldehydów i ketonów, czyli z ropy naftowej.

- Niech pan nie przesadza - oponuje dietetyk dr Kozłowska-Wojciechowska. - To substancje dopuszczone do użytku. Syntetyczny aromat nie jest szkodliwy, a nadmiar cukru tak.

Wracam do półki z syropami owocowymi. Dla odmiany biorę pod lupę drogi produkt - syrop malinowy Herbapolu za 4,89 zł.

Czytam etykietę: cukier, syrop, woda i dopiero na czwartym miejscu zagęszczony sok. Ale jaki? Aroniowy! Dodatek zagęszczonego soku malinowego jest znikomy, bo został wymieniony nawet za aromatem.

Ściślej, taki sok Herbapol produkował na jesieni. Zimowa dostawa różni się składem: cukier, syrop, woda, zagęszczony sok aroniowy i... zagęszczony sok z czarnej marchwi. Jest też precyzyjna informacja, ile jest dwukrotnie zagęszczonego soku malinowego: 0,25 proc. To jedna malinka.

Jacek Sim z Herbapolu wyjaśnia: - Sok malinowy nie nadaje się do dłuższego przechowywania, gdyż nawet przygotowany metodą domową po pewnym czasie traci swój naturalny kolor i brązowieje. Odpowiednio dobrana kompozycja dodatkowych - poza zagęszczonym sokiem malinowym - składników zapewnia kolor, smak i zapach malinowy intensywniejszy i trwalszy niż sam sok malinowy. Wynika to z oczekiwań konsumentów. Ponadto zdrowotne walory produktu dzięki aronii są wyższe, niż zapewniałby sam syrop malinowy.

Najtańszy nektar. Garden. 2 litry - 3,69 zł

Nektar to napój bogów olimpijskich, wspaniały i delikatny. Ale to dotyczy mitologii, a nie sklepowych półek.

Bo na półkach najwyżej jest sok. W sezonie robi się go ze świeżych owoców, potem można rozcieńczyć uzyskany koncentrat. Ale obowiązuje zasada: sok nie może być jednocześnie dosładzany i zakwaszany. Albo się go nieznacznie dosładza (do 15 g cukru na litr, żeby skorygować smak, np. sok grejpfrutowy), albo zakwasza (np. sok gruszkowy, winogronowy).

Nektar zawiera 25-50 proc. soku. To średnia półka. W przypadku owoców, które można wycisnąć (np. pomarańcze, jabłka), obowiązująca ilość soku to 50 proc. A nektary z papkowatych i gęstych owoców jak banan oraz bardzo kwaśnych jak czarna porzeczka, aronia muszą mieć 25 proc. soku.

Najniżej są napoje owocowe, które muszą zwierać powyżej 20 proc. soku. Producenci starają się ukryć wstydliwe słowo "napój". "Garden prosto z sadu" to niezła ściema. Wbrew temu hasłu z tyłu znajdziemy małą czcionką, że został wyprodukowany bynajmniej nie ze świeżych jabłek, tylko z zagęszczonego soku owocowego. Zawiera 20 proc. owoców. W tej sytuacji wybite z przodu hasło "100 procent świeżego smaku" jest co najmniej wprowadzeniem klienta w błąd. A hasło "1+1 litr gratis" robi się zabawne. - Ten gratis to posłodzona woda - komentuje dr Monika Hoffmann z SGGW.

Dokładnie tak jest. Garden kosztuje 3,69 zł za dwa litry, gdy za litrowy sok jabłkowy Fortuny trzeba zapłacić 3,08. Czyli litr wody z cukrem (uwaga, jeszcze taniej jest ze słodzikiem!) kosztuje 61 groszy.

Najtańszy sos do pieczeni. Sos do pieczeni Tesco - 0,99 zł

Sosy do pieczeni, pięć pierwszych składników w dwóch markach. Marka Tesco: mąka pszenna, laktoza, skrobia ziemniaczana, sól, substancja wzmacniająca smak. Droższy Knorr, za 1,67 zł: skrobia modyfikowana, maltodekstryna, glukoza, mąka pszenna, tłuszcz roślinny. Sos Tesco potania mąka.

- Cenę droższego sosu podnosi skrobia chemicznie modyfikowana (jest w pełni bezpieczna i nie należy tego mylić z żywnością genetycznie modyfikowaną), która lepiej kleikuje - wyjaśnia dr Monika Hoffmann. - W drugim taką funkcję ma mąka, ale sos trzeba długo mieszać, a i tak nie uzyska się równie gładkiej konsystencji.

Najtańsza mielonka wieprzowa. Mielonka w puszce Tesco - 2,49 zł

Markowy luncheon meat z Sokołowa (za 4,29 zł puszka) to 53 proc. mięsa wieprzowego, dalej woda, tłuszcz wieprzowy, skrobia, białko sojowe itd. Natomiast marka Tesco (za 2,49 zł) składa się przede wszystkim z tzw. mięsa oddzielonego mechanicznie (MOM, inaczej spray mięsny), i to z kurcząt. Jest go w produkcie aż 33 proc. Dalej: woda, skórki wieprzowe (fu!), tłuszcz wieprzowy i dopiero na piątym miejscu mięso wieprzowe - zaledwie 6,6 proc. Czyli najtańsza mielonka wieprzowa jest z mięsa kurczaków.

- I bardzo dobrze, bo kurze jest zdrowsze od czerwonego - komentuje zaskakująco dietetyk dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska.

Jednak wieprzowina, którą udaje kurczak, sama potrafi udawać cielęcinę. Krystyna Gawkowska z Państwowej Inspekcji Handlowej do dziś nie może się nadziwić produktowi Parówki Cielęce, który kiedyś widziała. W składzie była sama wieprzowina, o jedną trzecią tańsza od cielęciny.

Najtańsze orzeszki w puszce

Orzeszki Carrefoura i Tesco - 1,50 zł

- Jakim prawem pana orzeszki są takie tanie?

Szef firmy produkującej orzeszki w puszkach, m.in. dla Carrefoura i Tesco, nie chce podawać w gazecie nazwiska ani swojej marki. W zamian będzie odpowiadał szczerze.

- Czasem sieć sprzedaje poniżej ceny zakupu. Mogę pokazać faktury. Sprzedajemy im puszkę po 1,30 zł, a oni wystawiają towar po 1,20. Przyciągają ludzi.

To 1,30 to i tak dwa razy taniej niż markowe orzechy, bo orzeszki Felix kosztują 3,50 zł.

- Większość producentów sypie śmieci. Orzeszki, które nie powinny iść do konfekcji, tylko na krajankę do cukiernictwa.

Skąd się bierze te śmieci?

- Z Hamburga. To orzechy z Chin, które przypłynęły do Niemiec i tam okazuje się, że są nieodpowiedniej jakości. Lekko zjełczałe, nadają się na paszę, a nie dla ludzi. Powinno się to odesłać do nadawcy na jego koszt. Więc Chińczyk woli spuścić cenę o połowę, ale pozbyć się kłopotu.

- Polska nie importuje takich orzechów?

- Nie przeszłyby badań aflotoksyn, to takie pleśni rakotwórcze. U nas te przepisy są zbyt surowe, u Niemców łagodniejsze. A jak sprowadzam te orzechy z Unii Europejskiej, to już nie muszę robić badań.

- Pan sprowadza?

- Przyznam, że zdarzyło mi się zakupić partię z Hamburga dla jednej z sieci. Bo dla supermarketów tylko cena się liczy.

Najtańsza pasta do zębów. Dentica - 2,69 zł. To prawie jedna trzecia ceny markowej pasty Blend A Med.

Prezydent Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego Marek Ziętek wyjaśnia, że pasta do zębów służy do trzech rzeczy. Ma działać przeciwpróchnicowo, czyli powinna zawierać związki fluoru. Przeciwzapalnie - triclosan. I oczyszczająco - tlenek wapnia, związki cynku. Ziętek domyśla się recepty na tańszą pastę. Po pierwsze, stosuje się bardziej zanieczyszczony krajowy tlenek wapnia (zagraniczny jest bardziej miałki). Po drugie, nieorganiczne związki fluoru są tańsze od organicznych. A po trzecie, nie dodaje się tzw. kopolimerów (one powodują, że triclosan po nałożeniu na szkliwo będzie się powoli z niego uwalniał, nawet do 24 godzin - stąd slogany reklamowe o długotrwałej ochronie).

Katarzyna Jankowska z firmy Torf produkującej pastę Dentica: - Bywa, że pasty mają napisane, że super wzmacniają szkliwo, mają składnik wybielający i jeszcze wspomagają odchudzanie. Że jak pan umyje zęby, to w paście jest taka substancja, że nie będzie pan głodny. My nie składamy takich obietnic. Pasta ma się pienić, oczyścić zęby i odświeżyć oddech.

Najtańsze piwo. Piwo Tesco - 1,14 zł/puszka

W Tesco mówią, że ich piwo produkuje browar Van Pur. Mało alkoholu - tylko 4 proc. Dwa i pół razy taniej niż puszka piwa tego samego browaru, ale sprzedawana pod jego logo.

Jakim cudem to piwo jest takie tanie?

Po kilku tygodniach ustaleń otrzymałem odpowiedź prezesa Marka Krzystkiewicza, że to efekt niższych kosztów promocji i dystrybucji oraz zerowego kosztu reklamy. Zaś "w zakresie technologii produkcji, jakości surowców, jak i kontroli jakości brak jest istotnych różnic" między piwem Van Pur a marką supermarketową.

Ale skąd aż dwuipółkrotne przebicie?

Doktor inż. Elżbieta Baca z Zakładu Technologii Piwa i Słodu w Instytucie Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego podsuwa taką hipotezę: - Jeżeli browar ma zalegające piwo, to woli się go pozbyć nawet po cenie produkcji. Produkcja piwa trwa trzy-cztery tygodnie, a potem towar ma pół roku-rok trwałości. Sprawdzam w sklepie: pudło. Piwo marki Tesco ma najdłuższy termin przydatności w całym dziale piwnym.

Paweł Kwiatkowski, rzecznik prasowy konkurencyjnej Kompanii Piwowarskiej, podsuwa inne tropy: - Można używać słodu jęczmiennego albo zamiast niego kukurydzy, to tańsze. Można kupić chmiel gorszej klasy, bez aromatu i dodać aromat syntetyczny. Można też dodać enzymy, żeby przyspieszyć proces fermentacji. Wtedy da się więcej wyprodukować w krótszym czasie.

Eliza Panek z Browaru Żywiec dodaje: - Jeśli się przerwie fermentację, wyjdzie piwo z mniejszą zawartością ekstraktu, czyli mówiąc w uproszczeniu - słabsze. A akcyzę płaci się od zawartości alkoholu. Ale i tak się nie da wyprodukować piwa w takiej cenie, bo nie da się tak zbić kosztów fiskalnych, pytałam w naszym dziale technologii. Nawet przy słabym piwie sama akcyza i VAT to razem 77 groszy. A produkcja?

Paweł Kwiatkowski: - W branży mówi się, że "piwo generuje traffic". Czyli ludzie przyjdą do sklepu po tanie piwo i coś przy okazji dokupią.

Najtańsza kawa rozpuszczalna. Tesco. 100 gramów - 5,99 zł

Kawa składa się w 100 proc. z kawy. Ale może być suszona rozpyłowo albo liofilizowana. Pierwsza obróbka powoduje utratę aromatu, gorszy smak, ale jest tańsza. Koncentrat kawy wpuszcza się w cylinder i suszy w strumieniu gorącego powietrza. Wychodzą z tego granulki kawowe. Kawa liofilizowana (koncentrat się mrozi) wygląda jak małe kryształki.

Jak to się dzieje, że marka supermarketowa jest prawie dwa razy tańsza od Nescafé (10,91 za taki sam słoiczek przy takiej samej obróbce)?

Producent marki własnej kawy rozpuszczalnej dla Carrefoura i Tesco: - Od 40 do 60 proc. ceny słoiczka to dystrybucja i marketing. Przy marce własnej nie trzeba tego doliczać.

Ten mechanizm potwierdza Marcin Ciecierski z FHU Excellence, firmy produkującej syropy - zarówno pod swoim logo, jak i tzw. marką własną - dopowiada: - Do ceny produktu z własnym logo trzeba doliczyć jeszcze 50 proc. kosztów na promocję. Dla merchandisera, żeby wyżej umieścił towar na półce, albo dla pani magazynierki. Nie pieniądze, bo za to się teraz idzie do więzienia. Ale długopis, szklanka, koszulka. Pan wie, ile te gadżety kosztują?

Krzysztof Szponder z Metra zarządzającego siecią Real dorzuca kilka liczb: - Koszty dobrej tygodniowej kampanii telewizyjnej to pół miliona złotych. Producent marki własnej ich nie ponosi. A druga rzecz to wolumen produkcji. Jak zagwarantujemy masarni zbyt 60 ton szynki tygodniowo, to ona może obniżyć koszty.

Policzmy. Jeśli 100-gramowy słoiczek kawy granulowanej w Tesco kosztuje 5,99 zł i doliczymy do niego 60 proc., wyjdzie nam 9,59 zł. Mniej więcej tyle samo, ile stojący obok słoiczek kawy Nescafé (10,91 zł).

W tej sytuacji rodzi się inne pytanie: dlaczego drogie produkty same w sobie nie są w zasadzie droższe od tanich?

Najtańsze prezerwatywy. Rosetex . 3 szt. - 2,99 zł

Poprosiłem żonę o pomoc. Wzięliśmy dwie prezerwatywy. Ja trzymałem, a żona półlitrowymi butelkami wlewała wodę. I liczyliśmy, która po ilu butelkach pęknie. Tańsza pękła dwie butelki wcześniej. Ale Andrzej Karczewicz z Urzędu Rejestracji Leków zapewnia, że każda sprzedawana w Unii Europejskiej prezerwatywa musi wytrzymać po napompowaniu 18 litrami powietrza przy ciśnieniu 2 atmosfer.

Tanich prezerwatyw szukałem w marketach. Marki własnej nie znalazłem nigdzie. Najtańsze były Roseteksy za 2,99 zł - połowa ceny markowych prezerwatyw na półce obok.

O kosztach decyduje element ludzki. - Przy sprawdzaniu jakości prezerwatyw w fabryce jest dużo ręcznej roboty - opowiada Andrzej Karczewicz. - Siedzą ludzie i naciągają prezerwatywy na metalowe fallusy, potem puszcza się prąd o wysokim napięciu i znów trzeba prezerwatywy ściągnąć i zrolować. Dlatego tańsze są prezerwatywy produkowane tam, gdzie są niższe koszty pracy.

- Cenę możemy obniżyć przez tańsze opakowanie - mówi Olgierd Wejner z Abpolu produkującego prezerwatywy Rosetex. - U nas to nieklejony kawałek kartonika. A są opakowania w formie pudełeczka, jeszcze z folią zewnętrzną.

Można też oszczędzić na dodatkach. Prezerwatywa jest nawilżana środkiem chemicznym. Tańszy będzie wysychał zaraz po odpakowaniu prezerwatywy, droższy utrzyma się przez wiele minut. Ale dyr. Lucjan Exner z Unimilu mówi, że nie opłaca się obniżać ceny prezerwatyw: - Generalnie kupuje się drogie. Są dwie takie kategorie produktów: prezerwatywy i przeciery dla dzieci w słoiczkach, w których konsument kieruje się ceną, aby była jak najwyższa.

Źródło: Duży Format

"Polska biega po punktach zapalnych świata" - Gruzja na skraju wojny?

Prezydent Lech Kaczyński, Fot. Jacek Turczyk
PAP

- Winna być wspólna delegacja w tej sprawie. To zupełnie niepotrzebny zgrzyt i incydent. Stawia on w złym świetle koordynację (ośrodka prezydenckiego z rządem - red.) – powiedział w Radiu Zet Zbigniew Chlebowski. Szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej skomentował w ten sposób kwestię polskiej misji wysłąnej przez prezydenta do Gruzji.
- Wydaje mi się, że Polska, sąsiad Rosji, powinna w swojej polityce wschodniej dużo częściej jeździć do Brukseli do NATO i do Komisji Europejskiej, do Berlina, Paryża i Londynu i tam uzyskiwać zrozumienie i wsparcie dla swojej koncepcji niż biegać po rozmaitych zapalnych punktach, w których Rosja jest niezwykle wrażliwa - powiedział w Radiu Zet Andrzej Celiński (SdPl).

Od piątku do soboty, w związku z sytuacją w Gruzji, w Tbilisi przebywali przedstawiciele prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W skład delegacji weszli minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński, dyrektor Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik i sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Robert Draba.

PO, PSL i SLD: dobra inicjatywa. PiS nie ma zastrzeżeń

Wysłanie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego delegacji do Gruzji to dobra inicjatywa, ale powinna być skonsultowana z ministerstwem spraw zagranicznych - uważają przedstawiciele PO, PSL i SLD. Zastrzeżeń do decyzji prezydenta nie ma PiS.

Jak tłumaczył w TVP Info Kamiński, decyzja o wysłaniu misji do Tbilisi była wynikiem czwartkowej rozmowy telefonicznej prezydentów Polski i Gruzji, w której prezydent Micheil Saakaszwili poprosił L. Kaczyńskiego o "podjęcie natychmiastowych i szybkich działań".

Jak zapewniał minister Draba na antenie TOK FM, "pełna relacja dotycząca rozmów, które prowadziliśmy znajdzie się na biurku ministra Sikorskiego".

Sytuacja w Gruzji zaostrza się - możliwy wybuch walk?

Siły obrony powietrznej Abchazji zestrzeliły w niedzielę gruziński bezzałogowy samolot zwiadowczy - poinformował prezydent tej separatystycznej republiki na terytorium Gruzji Siergiej Bagapsz.

- Samolot został zestrzelony. Trwają poszukiwania jego szczątków - oświadczył Bagapsz, którego cytuje agencja RIA-Nowosti.

Strona gruzińska zaprzeczyła, jakoby miała jakikolwiek związek z tym incydentem. - Nasze samoloty nie wykonywały żadnych lotów nad terytorium kontrolowanym przez stronę abchaską - zakomunikowała rzecznik Ministerstwa Obrony Gruzji Nana Inckirweli.

Z kolei szef sztabu generalnego sił zbrojnych Abchazji Wiktor Zajcew powiedział telewizji Kanał Pierwszy, że maszynę strącono o godz. 9.57 czasu moskiewskiego (7.57 czasu polskiego) nad miejscowością Gagida, w rejonie Gali, na wschodzie republiki.

Zajcew przekazał, że podobna maszyna 4 kwietnia naruszyła już obszar powietrzny Abchazji i że abchaskie władze ostrzegły wówczas Tbilisi, że jeśli incydent taki się powtórzy, to samolot zostanie zestrzelony.

Według Zajcewa, jest to drugi w tym roku gruziński bezzałogowy samolot zwiadowczy strącony nad Abchazją. Pierwszą taką maszynę abchaskie siły obrony powietrznej zestrzeliły 18 marca.

Także wtedy władze Gruzji zaprzeczyły, by takie zdarzenie miało miejsce, a wiadomość o strąceniu samolotu określiły mianem "świadomej dezinformacji".

Doniesienia na temat zestrzelenia gruzińskiego bezzałogowego samolotu zwiadowczego nad Abchazją zbiegły się w czasie z informacjami o ściąganiu przez Gruzję do rejonów graniczących z tą zbuntowaną prowincją dodatkowych wojsk.

Rządowa "Rossijskaja Gazieta" podała w sobotę, że Tbilisi przerzuciło do górnej części wąwozu Kodori ok. 800 żołnierzy.

Prezydent Kaczyński poleci z misją do Tbilisi

mar, PAP, IAR
2008-04-22, ostatnia aktualizacja 2008-04-22 08:02

PRZEGLĄD PRASY. Jeśli wzrośnie napięcie w Gruzji, na znak solidarności prezydenci Polski i Litwy polecą do Tbilisi. Taki plan mają Lech Kaczyński i Valdas Adamkus - napisał "Dziennik". Do tej pory żaden z przywódców Europy i Ameryki nie zdecydował się na tego typu ruch. - To dobry pomysł - uważa Paweł Kował z PiS-u.

Zobacz powiekszenie
Fot. BOGDAN CRISTEL REUTERS
Prezydent Kaczyński i szef MSZ Radosław Sikorski
ZOBACZ WIDEO
POSŁUCHAJ
"Rozważamy wszystkie opcje. Ale przed podjęciem dalszych kroków w sprawie Gruzji prezydent chciałby skonsultować się z premierem" - powiedział gazecie dyrektor Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik. Podobnie sprawy widzi doradca prezydenta Adamkusa Simonas Satunas. "To jest możliwa opcja" - przyznaje pytany o pomysł wspólnej wizyty w gruzińskiej stolicy.

Inicjatywa ewentualnej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji ma być skonsultowana z rządem: w poniedziałek dowiedział się już o niej MSZ. W ten sposób prezydent chce, aby Kreml nie mógł rozgrywać różnic między oboma ośrodkami władzy w naszym kraju.

Kowal: To dobry pomysł

Poseł PiS-u Paweł Kowal uważa, że wizyta prezydenta Kaczyńskiego w Gruzji jako wyraz poparcia dla tego kraju to dobry pomysł.

Wspólne działanie byłoby dobrym sygnałem dla Europy - mówił Kował w "Sygnałach Dnia". Jak powiedział, w polityce nie da się zadowolić wszystkich, dlatego nie można się kierować tylko tym, że polskie zaangażowanie na wschodzie będzie źle widziane przez Rosję.

Kowal dodał, że nie należy stosować polityki bierności w tak ważnej sprawie jak kryzys w Gruzji oraz stosunki na lini Moskwa-Tibilisi. Nie można się kierować tylko interesami, ale też rozszerzaniem sfery demokracji na świecie - zwłaszcza, jeśli ma się taką historię, jak Polska - uważa Kował. - My upominamy sie o innych, bo o nas też się kiedyś upomniano - dodał były wiceszef MSZ.

Źródło: "Dz"

Zobacz, czym zajmuje się Tusk

Tak wygląda kalendarz premiera Tuska

Mamy złą wiadomość dla kolegów po fachu: premier nie obejrzy dziś ani "Faktów" w TVN, ani "Wiadomości" w publicznej Jedynce. Woli grać w piłkę nożną, na którą znajduje czas mimo innych obowiązków.

Godzina po godzinie szefa rządu
"Fakt" chwali się, że dotarł do notesu, w którym premier rozpisuje plan na każdy dzień pracy. Mimo że Tusk kończy dziś 51 lat, to okazuje się, że na urodzinowej kolacji w domu zjawi się dopiero późną nocą. Z notatek wynika też, że oprócz obowiązków znajduje czas na swoją ulubioną piłkę nożną. Co ciekawe - kosztem programów informacyjnych w telewizji.

Szef rządu do swojego gabinetu wkroczy o godzinie 7.30. Po krótkiej chwili weźmie się za poranny przegląd prasy i przejrzy najważniejsze dokumenty. Potem przyjdzie czas na posiedzenie rządu, na którym ministrowie mają przyjąć program prywatyzacji na lata 2008-201.

Donald Tusk musi się jednak się spieszyć, bo z notesu wynika, że czekać go też będzie spotkanie z premierem Danii Andersem Rasmussenem. Z szefem duńskiego rządu polski premier jest umówiony na obiad.

Potem jeszcze kilka spotkań ze swoimi współpracownikami i Tusk będzie mógł się przebierać w koszulkę, korki i sportowe spodenki. "19.00 - Piłka" - taki lakoniczny wpis widnieje w notesie Donalda Tuska. Wynika więc, że premier nie obejrzy dzisiaj w telewizji najważniejszych serwisów informacyjnych.

Piłka piłką, ale to wcale nie koniec dnia premiera. Z notatek wynika, że o godzinie 21.00 Tusk popracuje jeszcze nad dokumentami i zaplanuje wraz z współpracownikami kolejny dzień pracy.

A jeśli wszystko pójdzie sprawnie, to przed godziną 23.00 szef rządu wróci do domu, by zjeść z żoną urodzinową kolację.

Kwaśniewski zajmie się segregacją śmieci

Kwaśniewski chce zostać ekologiem

Aleksander Kwaśniewski szuka nowego miejsca w polityce. Po nieudanej próbie patronowania lewicy podczas wyborów i rozpadzie LiD chce zostać ekologiem. Doradza też lewicy, by zajęła się ekologią - pisze DZIENNIK. A swój nowy pomysł zaczął już wcielać w życie.

W zeszłym tygodniu były prezydent wrócił z Antarktydy, gdzie zgłębiał temat topnienia lodowców. W ostatnim numerze "Przekroju" deklaruje, że chce iść w ślady amerykańskiego wiceprezydenta Ala Gore’a i zamierza popularyzować takie hasła jak "Nie śmieć."

Zamierza jeszcze zrobić ekologiczny wypad do Chin i Indii. Na tym nie koniec. Kwaśniewski chce powołać ekologiczny think tank przy swojej fundacji. Chce powołać grono ekspertów, którzy wymyślą i podsuną politykom inicjatywy dla ochrony środowiska. Kwaśniewski chciałby, np. żeby dzieci w szkołach uczyły się oszczędzania wody i segregowania śmieci.

Do tej pory ekologia nie była konikiem eksprezydenta. "Byłbym nieszczery, gdybym powiedział, że ochrona środowiska specjalnie mu leżała na sercu" - mówi Czesław Śleziak, były SLD-owski minister ochrony środowiska. Natomiast organizacje ekologiczne nie wierzą w czyste intencje Aleksandra Kwaśniewskiego.

"Miał dwie kadencje, żeby coś zrobić. Lepiej niech poszuka sobie innego sposobu na zaistnienie w mediach" - denerwuje się Jacek Winiarski, rzecznik prasowy Greenpeace Polska. A Magda Mosiewicz z Zielonych 2004 przypomina, że w 2005 r. dopiero pod naciskiem obrońców zwierząt zawetował nowelizację ustawy pozwalającą na testowanie kosmetyków na zwierzętach.

"Ekologia i ochrona przyrody to tematy popularne wśród polityków zazwyczaj przed wyborami, w okresach przesileń w partiach oraz wtedy gdy ktoś poszukuje popularności" - ocenia jeden z polityków SLD. Katarzyna Piekarska, w której Kwaśniewski widzi swoją sojuszniczkę, zwraca uwagę, że dotychczas ta tematyka była traktowana w partii po macoszemu.

A Joanna Senyszyn z SLD dziękuje prezydentowi za dobrą radę, by partia teraz zajęła się ekologią. "Już mamy program i w nim oczywiście zajmujemy się tą problematyką" - wyjaśnia. Tylko czy lewica chce i potrzebuje ekologicznego patronatu Kwaśniewskiego? Wojciech Olejniczak szef SLD rozmawiał z byłym prezydentem. Mówi o tym bez entuzjazmu. "Na konkrety jest za wcześnie" - zastrzega. Na pytanie: czy Kwaśniewski odniesie sukces na nowym polu? Joanna Senyszyn odpowiada wymijająco. "Nagrodę Nobla przyznają za nowe tematy i nowe rozwiązania. To nie wygląda na świeże" - ironizuje.

Małgorzata Kolińska-Dąbrowska, Karolina Wichowska