piątek, 28 grudnia 2007

XTB: koniec ery łatwych zysków na akcjach


(XTB/28.12.2007, godz. 12:50)
W ciągu ostatnich kilku lat giełda dostarczała Polakom bardzo dobrych możliwości inwestycyjnych.

Tak naprawdę wystarczało kupić akcje losowo wybranych spółek lub - jeszcze lepiej – nabyć fundusze akcji i obserwować rosnące zyski – kilkadziesiąt procent w skali roku. Miniony rok dał inwestorom wiele do myślenia. Choć główny indeks warszawskiej giełdy kończy rok na plusie (WIG20 zyskuje ponad 5%, mWIG40 ponad 6%, zaś sWIG80 ponad 10%), jasnym staje się, że czasy łatwych i oczywistych zysków z zakupów akcji czy jednostek udziału w towarzystwach funduszy inwestycyjnych się skończyły. Szczególnie druga połowa roku była mocnym testem nerwów dla inwestorów, kiedy kłopoty na (głównie) amerykańskim rynku kredytów hipotecznych i związane z tym straty największych instytucji finansowych zaserwowały nam kilka sesji, podczas których nastroje były już na granicy paniki. Co prawda, dobry wzrost gospodarczy w trzecim kwartale w USA oraz znakomite wyniki spółek technologicznych, póki co, ochroniły nas przed bessą, ale nieustający niepokój w sektorze finansowym każe zastanowić się czy najgorsze nie jest jeszcze przed nami.

Przyszły rok niesie wiele niepewności. Nawet, jeśli nie sprawdzą się pesymistyczne prognozy mówiące o recesji w amerykańskiej gospodarce, podstawowym scenariuszem dla światowych giełd jest trend boczny przy znacznej zmienności, a niewykluczona jest też dłuższa korekta. Wynika to z faktu, iż banki centralne wobec rosnącej inflacji nie będą mogły istotnie obniżać stóp procentowych mimo spowolnienia gospodarczego.

W takim układzie trudno oczekiwać odmiennego trendu na GPW, zwłaszcza, że warszawska giełda ciągle pozostaje rynkiem podwyższonego ryzyka. Choć przyszły rok w polskiej gospodarce również będzie niezły, wzrost gospodarczy powyżej 5% jest już w cenach akcji. W cenach jest także dwucyfrowy wzrost wyniku finansowego w spółkach giełdowych. Oznacza to, że trudno będzie zaskoczyć inwestorów w sposób pozytywny. Należy poważnie rozważyć scenariusz, w którym spowolnienie wzrostu będzie następować razem ze wzrostem presji inflacyjnej, co ograniczy pole manewru bankierom centralnym. Ewentualne odbicie mogłoby zatem nastąpić dopiero w drugiej połowie roku.

Jak więc inwestować w czasach zwiększonej niepewności, kiedy nie krystalizuje się konkretny trend? Dla amatorów akcji wagi nabierze analiza fundamentalna, która pozwoli wyselekcjonować spółki o mocnych fundamentach, odporne na dekoniunkturę, a wręcz te, które mogą skorzystać na spowolnieniu gospodarczym. Jednak nawet bardzo dobre spółki będą tracić w okresie globalnej dekoniunktury. W związku z tym nieodzowne jest zapewnienie sobie możliwości zajmowania krótkich pozycji na instrumentach akcyjnych. Dobrą strategią dla przykładu może być długoterminowa inwestycja w akcje mocnych fundamentalnie spółek i jednoczesne zajmowanie krótkich pozycji na kontraktach na WIG20 w okresie, kiedy oczekujemy spadków na giełdach. Strategia ta pozwoli nam dodatkowo zaoszczędzić na prowizjach oraz jest niewrażliwa na ryzyko płynności mniejszych spółek.

Będąc przy rynkach akcji nie sposób nie wspomnieć o parkietach azjatyckich, które w minionym roku dały zarobić nawet 100%. Należy jednak być ostrożnym w odniesieniu do inwestowania na tych rynkach. Mimo ok. 20% korekty z rekordowych poziomów chińskie akcje pozostają bardzo drogie, a perspektywy chińskiej gospodarki w drugim półroczu 2008 wcale nie są takie pewne. Może ona odczuć bowiem brak siły napędzającej, jaką obecnie jest nadchodząca olimpiada w Pekinie.

Nadchodzący rok zatem rysuje się raczej w szarych barwach, a sytuację uratować mogą chyba jedynie globalne spółki, o ile będą w stanie przystosować się do nowych, trudniejszych warunków.

Przemysław Kwiecień
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

Coraz więcej ofiar zamieszek w Pakistanie

mar, man, PAP
2007-12-28, ostatnia aktualizacja 2007-12-28 15:39
Zobacz powiększenie
Zamieszki w indyjskim Kaszmirze. Demonstranci starli się ze służbami porządkowymi w miejscowości Srinagar (28 grudnia 2007)
Fot. Dar Yasin AP

Przez Pakistan przetacza się fala demonstracji i zamieszek po czwartkowym zamachu, w którym w Rawalpindi zginęła była premier, przywódczyni opozycji - Benazir Bhutto. W piątek po południu władze poinformowały, że zginęło co najmniej 23 ludzi. Włoski dziennik "Avvenire" pisze w, że zabójstwo Bhutto może wywołać "polityczne tsunami" w Pakistanie.

Zobacz powiekszenie
Fot. Dar Yasin AP
Zamieszki w indyjskim Kaszmirze. Policja użyła gazu łzawiącego. 28 grudnia 2007, Srinagar
Zobacz powiekszenie
Fot. Emilio Morenatti AP
Demonstracja w Islamabadzie po zamachu na byłą premier Pakistanu. Manifestanci rzucają kamieniami w służby porządkowe
Zobacz powiekszenie
Fot. STR/PAKISTAN Reuters
Zwolennicy Benazir Bhutto zatrzymali pociąg w miejscowości Naudero. Po śmierci byłej premier 27 grudnia 2007 w całym Pakistanie wybuchły zamieszki.
Przed chaosem politycznym ostrzega też prasa brytyjska, amerykańska, francuska. Doniesienia o rozruchach i manifestacjach z udziałem tysięcy osób napływają z całego kraju.

"Spodziewamy się, iż sytuacja może się pogorszyć"

W południowo-wschodniej prowincji Sindh, gdzie w piątek pochowano panią Bhutto, rząd wezwał armię do pomocy w utrzymaniu porządku w kilku miastach, w których wybuchły zamieszki.

Siły bezpieczeństwa otrzymały rozkaz strzelania do uczestników zamieszek. - Tak, trzeba od razu strzelać do każdego, kto chce zagrażać życiu niewinnych ludzi i niszczyć własność publiczną - powiedział Zaman.

W ubogiej dzielnicy portu Karaczi, największego miasta Pakistanu i stolicy prowincji Sindh, nieznany sprawca zastrzelił policjanta. Bezpośrednie relacje z okolic Karaczi mówią o napięciu i aktach przemocy w wielu mniejszych miejscowościach oraz o setkach wypalonych samochodów przy drodze łączącej Karaczi z miastem Larkana, gdzie podpalono kilka domów, splądrowano sklepy i banki.

Z kolei podczas wiecu wyborczego w dolinie Swat w północno-zachodnim Pakistanie wybuch zabił w piątek trzech ludzi, w tym kandydata partii, popierającej prezydenta Perveza Musharrafa - poinformowała policja.

MSZ do Polaków: Nie jedźcie do Pakistanu

- W związku z napiętą sytuacją na terytorium Pakistanu spowodowaną zamachem terrorystycznym na byłą premier tego kraju panią Benazir Bhutto Ministerstwo Spraw Zagranicznych sugeruje obywatelom polskim ograniczenie do niezbędnego minimum podróży do Pakistanu - czytamy w piątkowym komunikacie resortu.

MSZ zaleca też zachowanie szczególnej ostrożności w sytuacji, gdy wyjazd do Pakistanu jest konieczny.

Niespokojnie też w Kaszmirze

Do zamieszek doszło również w Srinagarze, stolicy Kaszmiru. Setki mieszkańców tego regionu wyrażało w centrum miasta swój gniew z powodu śmierci przywódczyni pakistańskiej opozycji Benazir Bhutto. Rozruchy zostały stłumione przez policję.

Demonstranci, którzy zgromadzili się przy głównym meczecie w Śrinagarze, wznosili okrzyki "Niech żyje Pakistan!", "Niech żyje Bhutto!". Gdy w okolicy pojawiły się oddziały policji, poleciały kamienie. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym.

Bhutto pochowana w rodzinnym mauzoleum

Bhutto została pochowana w piątek w rodzinnym mauzoleum. Zginęła w czwartek w wyniku zamachu terrorystycznego w Rawalpindi. W wyniku eksplozji, do której doszło w czasie wiecu opozycji, zginęło - oprócz niej - co najmniej 20 osób. Bombę podczas spotkania z przywódczynią opozycji zdetonował terrorysta-samobójca. Do zamachu przyznała się Al-Kaida.

Wkrótce po zamachu ogłoszono trzydniową żałobę narodową. Prezydent Pakistanu Perwez Musharraf zaapelował do narodu o zachowanie spokoju. Musharraf, który na wieść o śmierci Bhutto zwołał naradę swych najbliższych współpracowników, powiedział w telewizyjnym orędziu, że "złowrogie przejawy terroryzmu mogą zostać zwalczone".

Każdy mógł podejść blisko Benazir Bhutto

Maciej Kuźmicz
2007-12-28, ostatnia aktualizacja 2007-12-27 18:33

- Premier, Benazir! - krzyczał mi wprost do ucha zwalisty Zubair na wiecu w Lahore 11 listopada. Przepychał się w stronę samochodu Bhutto tak, że tratował wszystkich na swojej drodze. Nikt nie kontrolował, czy Zubair nie ma broni, czy nie nosi na sobie bomby.

W połowie listopada Benazir Bhutto objeżdżała kraj, szukając poparcia. Wszyscy zwolennicy jej partii, z którymi wtedy rozmawiałem, bali się o jej życie. Wiedzieli, że nawet fanatycznie oddana ochrona jej nie ocali. - Ona ryzykuje wszystko. Być blisko ludzi to też być blisko zamachowców. Ale ona się nie cofnie - mówili mi.

Na wielotysięczne wiece, słabo strzeżone przez ochotnicze patrole, przychodził, kto chciał. Każdy chciał jej dotknąć, mieć zdjęcie. I sama Bhutto starała się być blisko, bo wiedziała, że w ten sposób zjednuje sobie ludzi.

Gdy przyleciała do Lahore, teoretycznie lotnisko miało być całkowicie odcięte. Gazety cały czas pisały o kolejnych groźbach wobec Bhutto. Ale dotarcie tam zajęło mi tylko godzinę. Policjantów trzeba było zagadać, przekupić, przekonać, że jedzie się odebrać przyjaciela. Żaden nie sprawdził, czy taksówka, którą jechałem, nie ma w bagażniku bomby, czy ja sam nie mam broni.

Później nawet kordony policji pękły. - Wpuszczaj, wpuszczaj! To nasza Benazir! Odsunąć się! Dalej! - krzyczał potężny Anwar. Gestykulował, przepychał wielkim brzuchem policjantów, ściskał, poklepywał po ramieniu, zaklinał się na swoją matkę i dzieci. Za nim poszli kolejni, z flagami, śpiewem.

Kiedy przy wyjściu z lotniska gniotłem się ze zwolennikami Bhutto, przez rozluźnione posterunki napływały kolejne setki ludzi. Tłum biegł przed halę przylotów.

Gdy Bhutto wychodziła z lotniska, Pakistańczycy zatarasowali wyjazd i potężne terenówki z kolumny Bhutto nie mogły ruszyć z miejsca. Nie pomogli potężni ochroniarze. Mogłem dopchać się na pięć metrów od Bhutto. Gdyby ktokolwiek w tłumie jej zwolenników miał na sobie ładunek, z terenówki, którą jechała, zostałby tylko dymiący wrak, a ofiar byłyby setki.

Podobnie było w meczecie, który odwiedziła w Lahore: Bhutto wszędzie witały tłumy. Kiedy przenosiła się do domu, w którym się zatrzymywała, zawsze pod murem koczował tłum dziennikarzy. Ich też nikt nie sprawdzał.

Bezpieczna była tylko wtedy, gdy pędziła ponad 120 km na godzinę w kolumnie samochodów.

- Boję się, że kiedyś stanie się coś złego. Nie wyobrażam sobie, co wtedy zrobię - mówił mi Zubair, gdy wracaliśmy razem z lotniska. W czwartek to, czego sobie nie wyobrażał, nadeszło w Rawalpindi.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Klich: dodatkowo 400 żołnierzy pojedzie do Afganistanu

jas, PAP
2007-12-28, ostatnia aktualizacja 2007-12-28 16:04

Polski kontyngent wojskowy w Afganistanie zostanie zwiększony; MON planuje wysłać tam dodatkowo 400 żołnierzy na przełomie kwietnia i maja 2008 roku - poinformował w piątek minister obrony narodowej Bogdan Klich.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Bogdan Klich


Szef MON wyjaśnił, że spośród dodatkowych żołnierzy 180 będzie stanowiło obsługę śmigłowców, które mają być wysłane do Afganistanu. Rola pozostałych nie jest jeszcze sprecyzowana.

Minister powiedział także, że rozważane są plany koncentracji polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie. - Nasza flaga narodowa niestety nie jest zbyt dobrze widoczna, jesteśmy ważnym elementem operacji natowskiej, ale nie na tyle widocznym, żeby zaspokajał nasze polskie ambicje - mówił Klich.

Szef MON wyjaśnił, że realizacja planów dotyczących polskiego kontyngentu oznaczałaby też przejęcie odpowiedzialności za część prowincji Paktika, w której m.in. stacjonują Polacy.

Klich zaznaczył, że o planach wzmocnienia polskiego kontyngentu w Afganistanie rozmawiał z prezydentem Lechem Kaczyńskim "już kilka tygodni temu".

"Bezpieczeństwo naszych żołnierzy jest zagwarantowane"

Pytany o ewentualne konsekwencje ostatnich wydarzeń w Pakistanie dla polskich żołnierzy, Klich odpowiedział, że czwartkowy zamach na Benazir Bhutto oznacza destabilizację w Pakistanie, co może wpłynąć na destabilizację w całym regionie, także w Afganistanie. Jednocześnie zapewnił, że polscy żołnierze są bezpieczni; mają dobrą ochronę wywiadu i kontrwywiadu.

- Bezpieczeństwo naszych żołnierzy jest zagwarantowane, ale nikt nie może przewidzieć, jak sytuacja rozwinie się w przyszłości - dodał.

Szef MON zapowiedział także, że w połowie stycznia jedzie z wizytą do Waszyngtonu, podczas której będzie m.in. rozmawiał na temat misji afgańskiej.

W Afganistanie przebywa obecnie druga zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Podobnie jak poprzednia, liczy ok. 1200 żołnierzy. Polscy żołnierze pełnią tam misję w ramach sił ISAF (Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa). Do ich zadań należy m.in. zapewnienie bezpieczeństwa w wyznaczonych rejonach oraz szkolenie afgańskiej armii.

"Elementarne przywracanie sprawiedliwości mamy już za sobą"

Pytany o podsumowanie mijającego roku Klich powiedział, że "jest spraw wiele, część wymaga porządkowania i takim porządkowaniem właśnie się zajmuję". Jak dodał, innym zadaniem jest "przywracanie elementarnej sprawiedliwości (...) dotyczy to przede wszystkim polityki kadrowej".

Nawiązując do zmiany w kierownictwie Żandarmerii Wojskowej, Klich powiedział, że "elementarne przywracanie sprawiedliwości mamy już za sobą". Według szefa MON, ŻW w świetle podejmowanych w przeszłości decyzji "uzyskała tak naprawdę status szóstej służby specjalnej w Polsce".

- Myślę, że teraz ŻW będzie wykonywała swe zadania w sposób właściwy i zgodny z tym, jaką rolę w systemie obronnym kraju powinna pełnić - zaznaczył minister.

W połowie grudnia szef MON zwolnił ze stanowiska Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej gen. Jana Żukowskiego, a na jego miejsce powołał gen. Marka Witczaka. Przyczyną odwołania Żukowskiego były wyniki kontroli, która dotyczyła funkcjonowania żandarmerii. Minister mówił wcześniej, że docierają do niego "z różnych źródeł bardzo niepokojące sygnały, że w ciągu ostatnich dwóch lat została dramatycznie rozbudowana ta część Żandarmerii Wojskowej, która odpowiada za działania operacyjno-rozpoznawcze".

Al-Kaida przyznała się do zabicia Bhutto. W Pakistanie wybuchły zamieszki

mar, PAP
2007-12-28, ostatnia aktualizacja 2007-12-28 08:40
Zobacz powiększenie
Tłum wynosi trumnę z ciałem Bhutto ze szpitala z Rawalpindi
Fot. Anjum Naveed AP

Al-Kaida Osamy bin Ladena przyznała się w piątek do przeprowadzenia zamachu, w wyniku którego w czwartek zginęła była premier Pakistanu Benazir Bhutto - podaje agencja AFP, powołując się na informacje telewizji pakistańskiej.

Zobacz powiekszenie
Fot. Emilio Morenatti AP
Demonstracja w Islamabadzie po zamachu na byłą premier Pakistanu. Manifestanci rzucają kamieniami w służby porządkowe
Zobacz powiekszenie
Fot. AHMAD MASOOD REUTERS
Trumna b. premier okryta flagą Partii Ludowej
Zobacz powiekszenie
Fot. STR/PAKISTAN REUTERS
Ludzie kopią grób, w którym zostanie pochowana b. premier. Bhutto spocznie w rodzinnym mauzoleum, obok swego ojca
Zobacz powiekszenie
Fot. B.K.Bangash AP
Benazir Bhutto przemawia na swoim ostatnim wiecu - 27 grudnia 2007
GALERIA ZDJĘĆ
Zamieszki po śmierci Bhutto - wideo agencji Reutera

Rząd Pakistanu zakomunikował tuż po nadaniu tej informacji przez AFP, że "nic mu nie wiadomo" na temat jakiegokolwiek związku Al-Kaidy z zamachem, w którym zginęła Bhutto.

Benazir Bhutto - przywódczyni pakistańskiej opozycji, była premier Pakistanu - zginęła w czwartek w zamachu w Rawalpindi, razem z 20 swoimi zwolennikami. Zamachowiec zaatakował podczas wiecu zwolenników Pakistańskiej Partii Ludowej, której przewodziła Bhutto. Ciało Bhutto przywieziono w piątek o świcie ze stolicy kraju Islamabadu do jej rodzinnego domu w okręgu Larkana na południu kraju, gdzie w piątek odbędzie się pogrzeb.

W Waszyngtonie podano, że wywiad amerykański usiłuje stwierdzić, kto faktycznie stał za zamachem w Rawalpindi. Rzecznik wywiadu USA Ross Feinstein zastrzegł jednak, iż do tej pory brak danych, potwierdzających udział Al-Kaidy w ataku na Bhutto.

Mózgiem ataku mógł być zastępca bin Ladena

Według cytowanych w Waszyngtonie informacji, podanych na stronach internetowych wykorzystywanych tradycyjnie przez ekstremistów islamskich oraz rosyjskiej agencji ITAR-TASS, mózgiem ataku miał być zastępca Osamy bin Ladena Ajman al-Zawahiri, osobistość numer dwa organizacji.

Rosyjska agencja cytuje indyjską agencję PTI, według której działacz Al-Kaidy Mustafa Abu al-Jazid skontaktował się z mediami, informując iż zamachu, przeprowadzonego z inicjatywy Al-Kaidy faktycznie dokonał miejscowy, pendżabski ochotnik z islamskiego ugrupowania Laszkar-i-Dżangwi.

W tym roku Al-Kaida ogłosiła przystąpienie do świętej wojny - dżihadu - przeciwko prezydentowi Pakistanu Pervezowi Musharrafowi, głównemu sojusznikowi USA w walce z terroryzmem. Po powrocie Bhutto z emigracji do kraju w październiku, ekstremiści kilkakrotnie grozili jej śmiercią, dokonując m.in. zamachu na jej pierwszym wiecu po powrocie do kraju. W ataku tym zginęło w Karaczi ponad 130 ludzi.

Zamieszki w kraju: zabito m.in. policjanta

W ubogiej dzielnicy portu Karaczi, największego miasta Pakistanu, będącego twierdzą zwolenników Bhutto, nieznany sprawca zastrzelił policjanta. W zamieszkach po jej śmierci zginęło kilkanaście osób.

O rozruchach, manifestacjach z udziałem tysięcy osób, a także ofiarach w ludziach, donoszą z całego kraju. Telewizja pakistańska podała liczbę co najmniej 15 osób zabitych w zajściach po śmierci byłej premier.

Najgwałtowniejsze reakcje wywołały wiadomości o zamachu w jej rodzinnej prowincji Sindh na południu kraju, a zwłaszcza w stolicy tej prowincji, porcie Karaczi w delcie Indusu nad Morzem Arabskim .

- Nieznani ludzie zastrzelili dziś rano w dzielnicy Lyari funkcjonariusza policji - powiedział w piątek komendant policji w Karaczi Fayyaz Khan.

Przedstawiciele miejscowej służby zdrowia podali wcześniej, że od czwartkowego wieczoru do piątku rano zabitych zostało czterech mieszkańców Karaczi. W wielu miejscach doszło do starć z policją.

Musharraf potępił zamach

Bezpośrednie relacje z okolic Karaczi mówią o napięciu i aktach przemocy w wielu mniejszych miejscowościach oraz o setkach wypalonych samochodów przy drodze łączącej Karaczi z rodzinnym miastem Larkana, gdzie od pokoleń mieszka rodzina Bhutto. W mieście podpalono kilka domów, splądrowano i obrabowano sklepy i banki.

Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf, wieloletni przeciwnik polityczny pani Bhutto, potępił zamach w którym zginęła i wezwał ludność do zachowania spokoju, ogłaszając zarazem trzydniową żałobę w całym kraju.

Były premier Nawaz Sharif, który rywalizował z panią Bhutto o rolę przywódcy opozycji, wezwał do strajku powszechnego w piatek i ogłosił bojkot wyznaczonych na 8 stycznia wyborów parlamentarnych.

Benazir Bhutto pochowana w rodzinnym mauzoleum

mar
2007-12-28, ostatnia aktualizacja 2007-12-28 12:42
Zobacz powiększenie
Tłumy przybyły na pogrzeb Benazir Bhutto w jej rodzinnym mauzoleum w Garhi Khuda Baksz
Fot. ZAHID HUSSEIN Reuters

Benazir Bhutto została pochowana w rodzinnym mauzoleum w Garhi Khuda Baksz w prowincji Sindh. B. premier Pakistanu spoczęła obok swojego ojca, także byłego premiera Zulfikara Ali Bhutto, straconego w 1979 roku oraz dwóch braci, którzy zginęli w tajemniczych okolicznościach.

Zobacz powiekszenie
Fot. STR/PAKISTAN REUTERS
Asif Ali Zardari - mąż zamordowanej Benazir Bhutto płacze nad śmiercią swojej żony w Naudero - rodzinnej miejscowości byłej premier Pakistanu.
Zobacz powiekszenie
Fot. ZAHID HUSSEIN Reuters
Zwolennicy Benazir Bhutto niosą trumnę z jej ciałem do mauzoleum w Garhi Khuda Baksz.
GALERIA ZDJĘĆ
Trumna Benazir Bhutto - wideo agencji Reutera

Wcześniej tysiące żałobników szły razem z prostą, drewnianą trumną owiniętą czerwono-zielono-czarną flagą Pakistańskiej Partii Ludowej w przeszło dwugodzinnej, kilkukilometrowej procesji. Żałobnicy szli od domu rodzinnego byłej premier do odległego o pięć kilometrów mauzoleum.

Urodzona w 1953 roku w znanej od pokoleń, bogatej rodzinie posiadaczy ziemskich była dwukrotna premier spocznie u boku ojca Zulfikara Alego Bhutto, pierwszego w historii Pakistanu wybranego demokratycznie premiera, obalonego w 1977 roku przez juntę wojskową, a następnie powieszonego.

Ciało Benazir Bhutto przewieziono w nocy wojskowym samolotem C- 130 z Islamabadu na lotnisko w mieście Sukkur w bogatej prowincji Sindh na południu kraju, gdzie znajdują się korzenie klanu Bhutto. Stamtąd samochodem przewieziono ją do rodzinnego domu.

Przez cały czas towarzyszył zmarłej mąż Asif Ali Zardari i trójka ich dzieci, a także członkowie kierownictwa jej partii.

Al-Kaida: To my zabiliśmy Bhutto

Bhutto zginęła w czwartek w wyniku zamachu terrorystycznego w Rawalpindi. W wyniku eksplozji, do której doszło w czasie wiecu opozycji, zginęło - oprócz niej - co najmniej 20 osób. Bombę podczas spotkania z przywódczynią opozycji zdetonował terrorysta-samobójca. Do zamachu przyznała się Al-Kaida.

Wkrótce po zamachu ogłoszono trzydniową żałobę narodową. Prezydent Pakistanu Perwez Musharraf zaapelował do narodu o zachowanie spokoju. Musharraf, który na wieść o śmierci Bhutto zwołał naradę swych najbliższych współpracowników, powiedział w telewizyjnym orędziu, że "złowrogie przejawy terroryzmu mogą zostać zwalczone".

Zamieszki w Pakistanie i w Indiach

Od czwartku w różnych częściach Pakistanu trwają zamieszki po tym, jak zwolennicy Bhutto dowiedzieli się o jej śmierci. Zagraniczna prasa pisze, że Pakistan może pogrążyć się w chaosie.

W ubogiej dzielnicy portu Karaczi, największego miasta Pakistanu, będącego twierdzą zwolenników zabitej Benazir Bhutto, nieznany sprawca zastrzelił policjanta. W zamieszkach po jej śmierci zginęło kilkanaście osób.

O rozruchach, manifestacjach z udziałem tysięcy osób, a także ofiarach w ludziach, donoszą z całego kraju. Najgwałtowniejsze reakcje wywołały wiadomości o śmiertelnym zamachu w jej rodzinnej prowincji Sindh na południu kraju, a zwłaszcza w stolicy tej prowincji, porcie Karaczi w delcie Indusu nad Morzem Arabskim . Zginęło tam od czwartku szesnaście osób, w tym trzech policjantów. - Spodziewamy się, iż sytuacja może się pogorszyć po pogrzebie - zapowiada szef MSW tej Sindh.

W piątek wybuch podczas wiecu wyborczego w dolinie Swat w północno-zachodnim Pakistanie zabił trzech ludzi, w tym kandydata partii popierającej prezydenta Musharrafa.

W Śrinagarze, stolicy Kaszmiru w Indiach, doszło do zamieszek. Setki mieszkańców tego regionu wyrażało w centrum miasta swój gniew z powodu śmierci przywódczyni pakistańskiej opozycji Benazir Bhutto. Rozruchy zostały stłumione przez policję. Demonstranci, którzy zgromadzili się przy głównym meczecie w Śrinagarze, wznosili okrzyki "Niech żyje Pakistan!", "Niech żyje Bhutto!". Gdy w okolicy pojawiły się oddziały policji, poleciały kamienie. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym.