sobota, 14 czerwca 2014

Groźne niebo naszpikowane Igłami i Strzałami. Jak separatyści to robią?

14 czerwca 2014, 11:06

Groźne niebo naszpikowane Igłami   i Strzałami. Jak separatyści to robią?
Foto: USAF | Video: TVN 24 "Strzała-2" gotowa do odpalenia

Zestrzelenie transportowego Ił-76 z 49 osobami na pokładzie jest najtragiczniejszą stratą ukraińskiego lotnictwa w walkach z separatystami. Nie jest jednak pierwszą. Prorosyjskie bojówki zaskakująco skutecznie polują na ukraińskie samoloty i śmigłowce, korzystając z ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych. W kompetentnych rękach to groźna broń.

Ił-76 został zestrzelony podczas podejścia do lądowania na lotnisku w Ługańsku w nocy z piątku na sobotę. Jak podało ukraińskie ministerstwo obrony, zginęli wszyscy obecni na pokładzie - 49 osób. Byli to głównie żołnierze.

Separatyści zestrzelili ukraiński samolot. Poroszenko zapowiada "stosowną odpowiedź"

Prezydent Ukrainy...
czytaj dalej »
Wojsko nazywa atak separatystów "cynicznym" i "podstępnym". Mówi to wiele o niekompetencji ukraińskiego dowództwa. Okolice lotniska w Ługańsku od dawna są pełne separatystów, którzy ostrzegali, że kontrolują przestrzeń powietrzną i grozili, że zestrzelą wszystko, co będzie chciało tam wylądować. Takie twierdzenie można uznać za rzucane na wyrost, jednak pomimo tego wysyłanie w takie miejsce dużego i powolnego samolotu transportowego to igranie z losem. Ił-76 to idealny cel dla ręcznych rakiet przeciwlotniczych. A jak separatyści już wielokrotnie pokazali, bardzo dobrze się nimi obchodzą.
Tak wygląda normalny lot Ił-76
Wideo: Reuters Tak wygląda normalny lot Ił-76

Wystawienie się na cel

Ił-76 najpewniej został zestrzelony przez rakietę Igła lub Strzała-2. Podawana przez część mediów nazwa "Zenit" jest błędna, ponieważ nie ma takiej ręcznej wyrzutni rakiet przeciwlotniczych. To nazwa rakiety kosmicznej do wynoszenia lekkich satelitów. W czasach II wojny światowej w ZSRR na wszystkie działka przeciwlotnicze mówiono "zenitówki". Być może tak ktoś określił wielkokalibrowe karabiny maszynowe, które również miały strzelać do Iła. Ukraińskie wojsko nie precyzuje nazwy systemu, przy pomocy którego zestrzelono samolot.

Źródło: domena publiczna Pierwszy radziecki MANPADS - Striela 2. Przed odpaleniem głowica rakiety musi uchwycić cel. Doprowadzenie do tego często jest najtrudniejszym zadaniem. Potem następuje odpalenie i dalej pocisk radzi sobie sam Zniżający się do lądowania duży transportowiec najpewniej padł ofiarą przygotowanej przez separatystów zasadzki. To znana metoda działania polegająca na ustawieniu broni przeciwlotniczej na przedłużeniu pasa startowego. Startujący lub lądujący samolot leci powoli, nisko i przewidywalnym kursem, co czyni go łatwym celem.

Podobną metodę stosowali między innymi mudżahedini w Afganistanie walczący z wojskiem ZSRR. Udało im się zestrzelić wiele transportowców wyładowanych żołnierzami. Nauczeni tym doświadczeniem dowódcy radzieccy przed każdą turą startów lub lądowań wysyłali na rozpoznanie patrole śmigłowców szturmowych i żołnierzy. Ich zdaniem było "wymieść" partyzantów czekających w zasadzce.

Piloci transportowców wykonywali natomiast "wariackie" lądowania polegające na bardzo gwałtownym nurkowaniu z dużej wysokości i szybkim posadzeniu samolotu na ziemi, tak aby jak najkrócej być w strefie zagrożenia. Podobnie wyglądały starty, podczas których samoloty wznosiły się maksymalnie jednocześnie gwałtownie wykonując zwrot. Podobne metody stosuje się w Afganistanie do dzisiaj. W nomenklaturze NATO nazywa się to lądowaniem i startem "taktycznym".

Jest mało prawdopodobne, aby "wymiatanie" przeprowadzono w Ługańsku. Okolice lotniska od ponad miesiąca są tam pod częściową kontrolą separatystów, których nie udało się wojsku pokonać. Na dodatek w okolicy jest dużo parowów i kilka wiosek, w których bojówkarzom łatwo się ukryć. W takiej sytuacji wysłanie ciężkiego i powolnego Iła-76 można uznać za niepotrzebne ryzykowanie życia żołnierzy.

Groźne rakiety na ramieniu

Separatyści zestrzelili nad Słowiańskiem helikopter ukraińskiej armii

Separatyści ze...
czytaj dalej »
Zestrzelony transportowiec był największą maszyną tego rodzaju w dyspozycji ukraińskiego wojska. Według niepotwierdzonych doniesień był to jedyny zmodernizowany egzemplarz oznaczony Ił-76 MD i noszący charakterystyczne ciemnoszare malowanie. Taka maszyna ma cztery duże silniki odrzutowe, które generują bardzo dużo ciepła, czyli są magnesem na ręcznie odpalane rakiety przeciwlotnicze.

Igły i Strzały, którymi dysponują separatyści, naprowadzają się właśnie na źródła ciepła. W odpowiednich warunkach to bardzo groźne uzbrojenie, o czym boleśnie przekonuje się ukraińskie lotnictwo. Ręcznie odpalane rakiety przeciwlotnicze, nazywane skrótowo z angielskiego MANPADS (Man Portable Air Defence System), służą z założenia do obrony wojsk lądowych przed atakującymi je śmigłowcami i samolotami na niskich pułapach.

MANPADS nie stanowią większego zagrożenia dla maszyn latających na dużych wysokościach lub z dużą prędkością. Mają bowiem ograniczony zasięg i są relatywnie powolne, trudno im więc dogonić "uciekający" samolot, który jest szybszy niż np. ciężki Ił-76. Pomagają też gwałtowne manewry, ale to zdecydowanie poza zasięgiem możliwości transportowca podchodzącego do lądowania.

Poza prędkością, manewrami i wysokością, MANPADS można też skutecznie zmylić przy pomocy flar. To małe ładunki pirotechniczne, które po odpaleniu z samolotu opadają płonąć i wytwarzając bardzo dużo ciepła. Systemy naprowadzania rakiet mogą je wybrać ponad silniki. Na nagraniach z Ukrainy często widać jak są masowo odpalane ze śmigłowców i samolotów szturmowych. Rosyjskie media czasem biorą je - umyślnie lub nie - za "bomby fosforowe". Źródło: USAF C-130 Hercules demonstruje jak wyglądają flary

Niepotrzebne straty

Ze względu na zagrożenie, jakim są MANPADS, nieprzypadkowym jest to, że światowe agencje wywiadowcze prowadzą szeroko zakrojoną i skoordynowaną akcję ich śledzenia oraz "wyłuskiwania" z czarnego rynku. Istnieje silna obawa, że przy ich pomocy terroryści mogą gdzieś na świecie zestrzelić lądujący lub startujący samolot pasażerski, czyli zrobić coś podobnego do tego, co właśnie uczynili separatyści na Ukrainie. Na szczęście tego rodzaju uzbrojenie jest trudno dostępne i wymaga wyszkolonego strzelca, aby było skuteczne.

Źródło: USMC Symulator Igły. Jaśniejsza część to mechanizm spustowy zawierający całą elektronikę i stanowiący "serce" MANPADS. Doczepia się do niego wymienne pojemniki z rakietami

Prorosyjskie bojówki mają ułatwioną sytuację, bowiem wszystko wskazuje na to, że posiadają duże zapasy MANPADS. Najpewniej zostały zdobyte na wojsku lub wydobyte ze starych magazynów (stacjonujące na Ukrainie wojsko ZSRR miało takiego uzbrojenia masę) i otrzymane od służb rosyjskich. Na to drugie wskazuje między innymi przechwycenie na Ukrainie polskiej rakiety Grom, których pewną liczbę Rosjanie zdobyli w Gruzji.

Rewolta w Libii da terrorystom groźne rakiety?

Rewolta w Libii...
czytaj dalej »
Wśród separatystów najpewniej jest dużo byłych wojskowych, których przeszkolono w użyciu MANPADS. Jak przekonuje się boleśnie ukraińskie wojsko, nie zapomnieli oni, jak się ich używa. Od początku walk na wschodzie zestrzelono już trzy śmigłowce szturmowe Mi-24, co najmniej dwa transportowe Mi-8/17, samolot zwiadowczy An-30 i teraz Ił-76.

Wszystkie trafiono rakietami podczas lotu na małej wysokości, poza An-30, który miał być na wysokości około 3-4 kilometrów, czyli na granicy zasięgu Igieł i Strzał. Maszyna zwiadowcza leciała jednak powoli i prosto, co pomogło separatystom.

Co charakterystyczne, nie strącono żadnego samolotu myśliwskiego lub szturmowego, które również biorą udział w walkach. Są one po prostu za szybkie i zwrotne dla MANPADS. Mają też wyrzutnie flar, co czyni ich zestrzelenie trudnym. Straty wśród śmigłowców szturmowych atakujących na małej wysokości są nieuniknione. Zupełnie niepotrzebne są natomiast straty takich maszyn An-30 lub Ił-76. Wysyłanie ich w region, gdzie działają separatyści, jest proszeniem się o problemy. Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / Vitaly V. Kuzmin Jedna z najnowszych wersji Igły. Na dziobie widać czujnik promieniowania podczerwonego, który kieruje rakietę na strumień gorących gazów wydostających się z silników
Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Separatyści zestrzelili ukraiński samolot. Poroszenko zapowiada "stosowną odpowiedź" Separatyści zestrzelili ukraiński samolot. Poroszenko zapowiada "stosowną odpowiedź"

14 czerwca 2014, 18:04Separatyści zestrzelili ukraiński samolot.   Poroszenko zapowiada "stosowną odpowiedź" Foto: Reuters TV | Video: Reuters TV Tak wygląda miejsce, w którym spadł Ił-76

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wezwał w sobotę na konsultacje szefów resortów siłowych w związku z zestrzeleniem w nocy z piątku na sobotę przez prorosyjskich separatystów wojskowego samolotu transportowego. W wyniku ataku zginęło 49 osób.

Szef ukraińskiego państwa zapowiedział "stosowną odpowiedź" w związku z atakiem.

- Wszyscy związani z tym cynicznym aktem terroryzmu na wielką skalę muszą zostać ukarani. Ukraina potrzebuje pokoju. Terroryści otrzymają jednak stosowną odpowiedź  - głosi oświadczenie Poroszenki, opublikowane przez jego służby prasowe.

Prezydent ogłosił także niedzielę dniem żałoby narodowej.

Poroszenko zapowiada "stosowną odpowiedź"
Wideo: tvn24 Poroszenko zapowiada "stosowną odpowiedź"

49 ofiar zamachu

Do ataku doszło w nocy z piątku na sobotę na lotnisku w Ługańsku, na wschodzie kraju. Rzecznik ministerstwa obrony podał, że zestrzelony został wojskowy samolot transportowy IŁ-76.

Według ministerstwa obrony Ukrainy ofiary śmiertelne to 40 żołnierzy wojsk powietrznodesantowych i dziewięciu członków załogi, a ładunek samoloty stanowiły broń, amunicja i zaopatrzenie.

Pułapka przy lotnisku

Groźne niebo naszpikowane Igłami i Strzałami. Jak separatyści to robią?

Zestrzelenie...
czytaj dalej »
Separatyści mieli urządzić zasadzkę na zniżającą się i wolno lecącą maszynę. Samolot został ostrzelany z wielkokalibrowych karabinów maszynowych i trafiony rakietą przeciwlotniczą.

Ukraińskie media podają, że żołnierze z zestrzelonego samolotu odparli wcześniej atak na lotnisko.

Zestrzelili drugi samolot?

Rebelianci podali, że również w sobotę zestrzelili ukraiński samolot bojowy, atakujący siedzibę ich lokalnego dowództwa w mieście Gorłówka (Horliwka) w obwodzie donieckim. Władze Ukrainy na razie tego nie potwierdziły.

29 maja w rejonie Słowiańska w obwodzie donieckim rebelianci strącili śmigłowiec transportowy Mi-8, używając w tym przypadku również wystrzelonej z ręcznej wyrzutni rakiety przeciwlotniczej. Zginęło wtedy 14 ukraińskich wojskowych, wśród nich generał.

Wrażliwe lotnictwo

Od wielu tygodni w Ługańsku i jego okolicy toczą się zacięte walki między ukraińskimi siłami a prorosyjskimi separatystami, którzy ogłosili w mieście "Ługańską Republikę Ludową". Bojówki od dawna twierdziły, że "kontrolują" przestrzeń powietrzną nad lotniskiem i zestrzelą każdy zbliżający się samolot. Wysłanie w takich warunkach wielkiego i powolnego transportowca wyładowanego żołnierzami było bardzo ryzykowną decyzją.

Separatyści "strącili samolot wywiadowczy"

Prorosyjscy...
czytaj dalej »
W całym Donbasie bojówki pro-rosyjskie bardzo często korzystają z ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych. To w większości radzieckie/rosyjskie Igły i Strzały. Pojawiły się również zdjęcia jednego polskiego zestawu Grom, prawdopodobnie zdobytego przez Rosjan w Gruzji.

Takie uzbrojenie ma mały zasięg i jest mało skuteczne przeciw normalnym samolotom bojowym. Jednak świetnie nadaje się do zwalczania śmigłowców, których do tej pory zestrzelono już kilka, co najmniej dwa szturmowe Mi-24 i kilka transportowych Mi-17.

W odpowiednich warunkach ręczne rakiety przeciwlotnicze nadają się również do zwalczania nisko i/lub wolno lecących samolotów. Separatyści zestrzelili między innymi rozpoznawczego An-30 a teraz Ił-76. Ten ostatni zazwyczaj lata zdecydowanie za wysoko dla Igieł i Strzał, ale jest wrażliwy podczas startów i lądowań.

Przekonali się o tym boleśnie żołnierze radzieccy podczas walk w Afganistanie, gdzie mudżahedini często organizowali zasadzki na trasach podejścia do lotnisk. Później przed każdym lotem były one przeczesywane przez patrole śmigłowców. Na wschodniej Ukrainie separatystom jest łatwo się ukrywać i tego rodzaju zasadzki mogą zdarzać się częściej.

Ile baz za granicą ma Rosja? Putin: prawie wcale. Fałszywa skromność

Ile baz za granicą ma Rosja? Putin: prawie wcale. Fałszywa skromność
Foto: tvn24 | Video: tvn24 Rosja grzmi na Zachód za sam plan zwiększenia sił we wschodniej Europie, a sama od lat rozbudowuje swoje bazy

USA prowadzą najbardziej agresywną politykę na świecie - oskarża Władimir Putin. Dowodem mają być np. liczne zagraniczne bazy wojskowe. - My nie mamy takich prawie wcale - zapewnia prezydent Rosji. W rzeczywistości rosyjskich żołnierzy i wojskowe obiekty znaleźć możemy aż w 10 krajach świata, na dwóch kontynentach.

"Fatalnie idzie nam prostowanie kłamstw Putina"

USA, UE i NATO...
czytaj dalej »
- Polityka zagraniczna USA to najbardziej agresywna, najbardziej bezwzględna polityka na świecie. My od lat nie mamy prawie wcale baz wojskowych za granicą. A wszędzie na świecie są bazy i kontyngenty wojskowe Stanów Zjednoczonych, dziesiątki tysięcy kilometrów od granic USA - stwierdził Władimir Putin w wywiadzie dla francuskich mediów, opublikowanym 4 czerwca.

To "prawie wcale" oznacza lotniska, bazy lądowe, poligony, stacje radiolokacyjne i wojenne instalacje morskie w 10 państwach. Tysiące żołnierzy, setki czołgów i wozów opancerzonych, dziesiątki samolotów i helikopterów.

Źródło: tvn24 Rosja jest obecna militarnie w 10 krajach świata

Narzędzie polityki...

Putin: Rosja to specyficzna demokracja z najlepszą bronią atomową na świecie

Na Ukrainie nie...
czytaj dalej »
W czasach świetności ZSRR był obecny militarnie niemal na całym świecie. Takie były realia "zimnej wojny" między dwoma globalnymi supermocarstwami. Po 1991 roku Moskwa zaczęła po kolei rezygnować z baz i obiektów strategicznych w różnych punktach świata - od Kuby po Wietnam. Także w Europie trzeba było wycofywać się po kolei z byłych krajów bloku wschodniego i części republik postsowieckich.

W szeregu sąsiednich krajów bazy co prawda pozostały, ale przez kilkanaście lat były pod względem militarnym zaniedbywane. Miały być przede wszystkim symbolem obecności Moskwy na peryferiach utraconego mocarstwa, ale też służyć jako argument w polityce wobec lokalnych władz i powstrzymywać dalszą ekspansję NATO na obszar postsowiecki.

Źródło: mil.ru Część wojska stacjonującego poza granicami Rosji to żołnierze z poboru. Po półrocznej służbie wracają do domów (Giumri, listopad 2011)

...argument militarny

Znikający uchodźcy i 15 innych "faktów" rosyjskiej propagandy

Ukrainą rządzą...
czytaj dalej »
Dopiero w ostatnich latach te wysunięte przyczółki Rosji zaczynają nabierać nowego, czysto militarnego znaczenia. Ogromne znaczenie posiadania takich baz pokazały wojna z Gruzją w 2008 roku i aneksja Krymu w tym roku. W pierwszym przypadku to rzekome zagrożenie życia żołnierzy rosyjskich "sił pokojowych" w Cchinwali było jednym z kluczowych powodów inwazji na Gruzję. W drugim przypadku - dzięki posiadaniu baz Floty Czarnomorskiej - Rosja zajęła Krym niemal bez wystrzału po zalaniu półwyspu żołnierzami.

Podobnie wykorzystani mogą być w przyszłości żołnierze stacjonujące w separatystycznym Naddniestrzu (Mołdawia). Z kolei zwiększanie wojskowej obecności na Białorusi to wyzwanie rzucone bezpośrednio NATO. Bazy w Tadżykistanie i Kirgistanie to pierwsza linia obrony przed zagrożeniem płynącym z Afganistanu, zaś wojska w Armenii, Abchazji i Osetii Południowej szachują Gruzję i Azerbejdżan, czyniąc Rosję głównym rozgrywającym na Kaukazie.

Naddniestrze szuka sposobów na "połączenie z Noworosją"?

Rosja snuje plany...
czytaj dalej »
Nie można zapominać i o tych punktach obecności wojskowej Rosji, które leżą daleko do byłego ZSRR. Baza logistyczna floty wojennej w Tartus to nie tylko element sojuszu z Syrią i symbol obecności na Bliskim Wschodzie. To również element odbudowywania globalnej obecność militarnej Rosji. Tym należy tłumaczyć powrót do Wietnamu i podejmowane próby uzyskania przyczółków w Ameryce Łacińskiej - tuż pod bokiem USA. Najważniejsze i tak pozostają zagraniczne bazy na trzech głównych kierunkach, dla Rosji strategicznych: wschodnioeuropejskim (Białoruś, Mołdawia, Krym), kaukaskim (Abchazja, Osetia Płd., Armenia) i azjatyckim (Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan).

BIAŁORUŚ

Łukaszenka boi się wojny. Apeluje do Rosji i Zachodu o spokój

Prezydent...
czytaj dalej »
Białoruś jest dla Rosji bardzo ważnym sojusznikiem przede wszystkim ze względu na położenie. Wchodzi klinem między Polskę i kraje bałtyckie, bardzo blisko rosyjskiej eksklawy kaliningradzkiej. Białoruś to bufor lub platforma wyjściowa - albo w defensywie, albo w ofensywie - dla rosyjskiej armii w potencjalnej wojnie z NATO.

Potencjały obronne Rosji i Białorusi są ściśle zintegrowane (np. wspólna obrona powietrzna), a w ostatnich latach Moskwa rozbudowuje swoją bezpośrednią obecność militarną na terytorium zachodniego sąsiada. Do niedawna Rosja miała na Białorusi dwa obiekty wojskowe (pozostały po upadku ZSRR). Teraz są już cztery:

Stacja radiolokacyjna typu „Wołga" w Hancewiczach koło Baranowicz w obwodzie brzeskim to część systemu ostrzegania przed atakiem rakietowym. Jest skierowana w kierunku zachodnim, "widzi" w zasięgu 4,8 tys. km.

Źródło: mil.ru Stacja radiolokacyjna "Wołga" w Baranowiczach (Białoruś)

43. Centrum Łączności Floty Wojennej w Wilejce w obwodzie mińskim już od 1964 roku wspiera łączność sztabu floty z rosyjskimi podwodnymi okrętami atomowymi na całym świecie).

Baza powietrzna w Bobrujsku powstała zgodnie z umową o wspólnej obronie powietrznej. Umowa z lutego 2009 została ratyfikowana w 2012 r. W marcu 2014 Rosja wysłała do Bobrujska sześć Su-27 i trzy samoloty transportowe wraz z personelem naziemnym.

Głównym ośrodkiem stacjonowania rosyjskiego lotnictwa na Białorusi ma być jednak baza powietrzna w rejonie Baranowicz, 195 km od granicy z Polską. Obecnie stacjonują tam cztery Su-27. Już w 2015 r. ma tam stacjonować pułk nowoczesnych wielozadaniowych Su-30.

Źródło: mil.ru Od grudnia 2013 rosyjskie samoloty stacjonują na lotnisku w Baranowiczach. Na zdjęciu jeden z Su-27 z pułku myśliwskiego z Karelii (kwiecień 2014)

MOŁDAWIA

Wicepremier Rosji przyłapany na mołdawskim lotnisku z petycją Naddniestrza. "To prowokacja"

Władze Mołdawii...
czytaj dalej »
Naddniestrze, zbuntowany region Mołdawii, zawsze było dla Rosji strategiczną bramą do Bałkanów. Ostatnio zyskało na znaczeniu także ze względu na Ukrainę. Blisko Odessy i Krymu, stanowi dla Kijowa ciągłe zagrożenie militarne. Podtrzymywanie separatyzmu naddniestrzańskiego blokuje też ewentualne wejście Mołdawii do NATO i utrudnia zbliżenie z UE.

Od początku lat 90., na mocy porozumienia kończącego walki prorosyjskich separatystów z Kiszyniowem, w Naddniestrzu stacjonują "siły pokojowe" złożone z rosyjskich żołnierzy. Ich zadaniem ma być też ochrona wielkich składów broni z czasów ZSRR.

Źródło: mil.ru Rosyjscy żołnierze w Naddniestrzu stacjonują oficjalnie w charakterze sił pokojowych, stąd błękitne hełmy

Obecnie stacjonują tam - oficjalnie - dwa zmotoryzowane bataliony strzelców, batalion zabezpieczenia, jednostka helikopterów, pułk powietrznej obrony rakietowej. W sumie ok. 1,5 tys. ludzi. Nieoficjalnie mówi się, że w ostatnich miesiącach, po wybuchu konfliktu z Ukrainą, Rosja przerzuciła do Naddniestrza dodatkowo ok. 1 tys. żołnierzy.

Źródło: mil.ru Ćwiczenia rosyjskich "sił pokojowych" w Naddniestrzu

UKRAINA

Nikt nie uznaje decyzji Rosji o anektowaniu Krymu, w oczach świata i z punktu widzenia prawa międzynarodowego to wciąż terytorium ukraińskie. Stąd obecność na liście zagranicznych baz wojskowych Rosji.

Najważniejszym zadaniem wojsk stacjonujących na Krymie jest stałe zagrażanie południowym rubieżom Ukrainy, ale też szachowanie Gruzji i Turcji oraz wspieranie rosyjskich sił na Kaukazie.

Źródło: mil.ru Rosjanie ściągają na Krym coraz więcej wojska i broni

Obecnie stacjonuje tam ok. 25 tys. żołnierzy rosyjskich, w Sewastopolu mieści się główna baza Floty Czarnomorskiej (wzmocnionej przejętymi okrętami ukraińskimi i dezerterami z Ukrainy), a na półwysep ściągane są kolejne eskadry lotnictwa i systemy rakietowe.

ROSJA ZAMIENIA KRYM W FORTECĘ

ARMENIA

Obok Białorusi to najwierniejszy sojusznik Rosji, strategiczny na Kaukazie. Moskwa utrzymuje w Armenii dwie bazy. Główna to 102. Baza Wojenna w Giumri, koło tureckiej granicy, gdzie stacjonuje ok. 5 tys. żołnierzy, a w której skład wchodzą m.in. system rakietowy S-300. Powstała w 1995 r. Dwa lata później podpisano umowę dzierżawy na 25 lat. W 2010 r. przedłużono ją do 2044 r.

Źródło: mil.ru Pododdziały 102. Bazy wracają ze wspólnych z Ormianami ćwiczeń na poligonie Ałagaz (listopad 2011)

Pod stolicą Armenii Erewaniem, na lotnisku Erebuni jest 3624. Baza Sił Powietrznych. Stacjonuje tam co najmniej 16 maszyn MiG-29 oraz 18 helikopterów szturmowych Mi-24.

Źródło: mil.ru Żołnierze 98. Dywizji Wojsk Powietrzno-Desantowych na lotnisku Erebuni po zakończeniu ćwiczeń na terytorium Armenii (wrzesień 2012)

GRUZJA

Lotnisko w Erebuni ma kluczowe znaczenie dla sił rosyjskich w Armenii, bo od 2011 r. Rosja nie ma lądowego połączenia z bazami w tym kraju. Transporty wojska i zaopatrzenia zablokowała Gruzja. Ten kraj szachują z kolei bazy rosyjskie w separatystycznych regionach Abchazji i Osetii Południowej. To dwa militarne przyczółki Rosji po południowej stronie kaukaskiego pasma gór. W obu, oprócz żołnierzy w bazach, Rosja ma także setki pograniczników podległych FSB.

Źródło: kremlin.ru Rosyjski żołnierz odznaczony Krzyżem św. Jerzego za walkę w Osetii Płd (zdjęcie z 2006 roku)

W Osetii Płd. od 2009 r. stacjonuje oficjalnie ok. 3,5-4 tys. rosyjskich żołnierzy (4. Baza Wojenna). Są wyposażeni w dużą liczbę czołgów i wozów pancernych, systemy rakietowe Toczka-U, Grad i Smiersz, rakietowe systemy obrony powietrznej S-300. Trzon wojsk znajduje się w Cchinwali i miejscowości Dżawa. Oba te ośrodki są dzierżawione od 2009 r. na 49 lat, z opcją automatycznego przedłużenia o 15 kolejnych lat.

Źródło: mil.ru 4. Baza w Osetii Południowej powstała w 2009 roku. Początkowo liczyła ok. 400 żołnierzy

W Abchazji znajduje się 7. Baza Wojenna ze sztabem w Suchumi. Oficjalnie Moskwa przyznaje się tam do ok. 5 tys. żołnierzy i 1,5 tys. pograniczników. Umowa o stacjonowaniu wojsk rosyjskich została podpisana z rządem "niepodległej" Abchazji w 2009 r. na 49 lat. Od tamtej pory na rozbudowę infrastruktury wojskowej (koszary, umocnienia, lotniska, połączenia drogowe i kolejowe) Moskwa wydała tutaj blisko pół miliarda dolarów.

Źródło: mil.ru Minister obrony Rosji gen. Siergiej Szojgu z gospodarską wizytą w 7. Bazie w Gudaucie w Abchazji (maj 2014)

Kolej na Abchazję. Tam też Rosjanie ćwiczą "obronę"

Rosyjskie wojsko...
czytaj dalej »
W Gudaucie zbudowano największe po południowej stronie Kaukazu lotnisko wojskowe. Oficjalnie stacjonują tam co najmniej cztery samoloty: dwa Su-27 i dwa MiG-29. Gudauta to także baza 131. Brygady Zmotoryzowanej (co najmniej 41 czołgów T-90 i 170 wozów bojowych piechoty). Z kolei w graniczącym z Gruzją rejonie Gali, we wsi Otobaja - jak twierdzą źródła w Tbilisi - stacjonuje co najmniej 100 rosyjskich żołnierzy. 30 km od brzegu kontrolowanego przez Gruzję leży mały, ale strategicznie ważny port w Oczamczirze. Rosjanie trzymają tam niedużą flotyllę szybkich łodzi patrolowych.

KAZACHSTAN

Obecność militarna w Azji Centralnej to jedna z podstaw polityki Moskwy od czasów XIX-wiecznej rywalizacji z Imperium Brytyjskim i carskich marzeń o marszu na Indie. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że nowym rywalem jest Ameryka. Ale w rzeczywistości jest nim, i będzie z czasem coraz bardziej, Państwo Środka.

W największym kraju regionu, Kazachstanie Rosjanie dzierżawią m.in. kosmodrom Bajkonur i dysponują wydzielonym pułkiem lotnictwa transportowego w Kostanaj.

Źródło: mil.ru Ćwiczenia wojska Szanghajskiej Organizacji Współpracy na poligonie Matybułak w Kazachstanie (2011)

Bałkasz-9 działa od 1964 r. To węzeł radiotechniczny wojsk kosmicznych niedaleko jez. Bałkasz. Zainstalowano tam sześć radarów (część jeszcze w ZSRR), ale działa tylko jeden - obejmując zasięgiem zachodnie i centralne Chiny, Indie i Pakistan

Sary-Szagan to poligon i ośrodek testowy rakiet (działa od 1958). Wraz z poligonem Kapustin Jar w obwodzie astrachańskim w Rosji, tworzy duet, na którym testuje się międzykontynentalne pociski balistyczne. Najczęściej testowany pocisk jest odpalany w Kapustin Jar i razi umowny cel w Sary-Szagan.

Źródło: mil.ru Próba systemu antyrakietowego na poligonie Sary-Szagan w Kazachstanie (październik 2013)

KIRGISTAN

W tej republice Rosjanie mają punkt łączności floty, stację sejsmiczną, ale też ośrodek naukowo-techniczny broni torpedowej w Karakoł nad jeziorem Issyk Kuł. Rosjanie testują tutaj broń przeciwko okrętom podwodnym.

Źródło: mil.ru Niedawno bazę Kant w Kirgistanie wzmocniła eskadra zmodernizowanych Su-25 (kwiecień 2014)

Najważniejsza jest jednak baza lotnicza w Kant koło stolicy kraju, Biszkeku. Jest dzierżawiona od 2003 (umowa wygasa w 2032). Służy tutaj 250 oficerów i 150 żołnierzy z Rosji. Obecnie stacjonuje w Kant co najmniej 10 samolotów Su-25 i dwa helikoptery Mi-8.

W lutym 2013 kirgiska prasa informowała, że Rosja zamierza zbudować drugą w tym kraju bazę wojskową - w ważnej strategicznie prowincji Osz. Płynące także ze strony rosyjskiej generalicji zapowiedzi rozbudowy instalacji wojskowych w Kirgistanie mają związek z wycofaniem się NATO i USA z Afganistanu.

 

Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / Issyk-Kulmeer Jezioro Issyk-Kuł leży 1609 m n.p.m.

TADŻYKISTAN

Prawdziwym frontem ewentualnej wojny z afgańskimi talibami będzie jednak Tadżykistan. Tutaj stacjonują jednostki wchodzące w skład 201. Bazy Wojennej - największe zagraniczne zgrupowanie Sił Zbrojnych FR. Jest rozmieszczone w trzech miastach, obok Duszanbe, w Kurgonteppa i Kulob.

To w sumie 7,5 tys. żołnierzy, 96 czołgów, 300 wozów bojowych, 54 jednostki artylerii, 8 helikopterów, 5 samolotów bojowych. Pierwotna umowa o obecności wojsk Rosji w Tadżykistanie kończyła się w 2014 r. Ale w 2012 r. przedłużono ją do 2042.

Źródło: mil.ru W trwających miesiąc ćwiczeniach na trzech tadżyckich poligonach udział wzięła artyleria 201. Bazy (kwiecień 2013)

Do tego dodać trzeba trzy poligony oraz system kontroli przestrzeni kosmicznej "Okno" w górach Pamiru. W związku z wycofaniem się ISAF z Afganistanu Moskwa rozważa też rozmieszczenie swoich wojsk pogranicznych na granicy tadżycko-afgańskiej od końca 2014. Byłby to powrót do sytuacji sprzed 2005 r.

Źródło: mil.ru Prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent Tadżykistanu Emomali Rachmon w 201. Bazie (październik 2012)

SYRIA I WIETNAM

Podupadła po upadku ZSRR i reaktywowana na mniejszą skalę po 2008 r. 720. Stacja Wsparcia Logistycznego w Tartus na syryjskim wybrzeżu ma co najwyżej 100 ludzi załogi. Choć zawijał tu swego czasu nawet lotniskowiec "Admirał Kuzniecow", baza do niedawna nie miała większego znaczenia militarnego.

Zmieniło się to wraz z wybuchem wojny domowej w Syrii. Przez Tartus m.in. płyną dla Asada dostawy broni z Rosji. Port jest też zapleczem dla zwiększanej stopniowo Eskadry Śródziemnomorskiej - grupy okrętów nawiązujących do czasów ZSRR, gdy sowiecka flota na stałe była obecna ma M. Śródziemnym.

Źródło: mil.ru Tartus, czyli bezpieczna przystań rosyjskiej floty wojennej na Morzu Śródziemnym

Po latach chudych Rosja chce wracać także w bardzo odległe zakątki świata. Najczęściej odświeża po prostu stare, z czasów sowieckich, kontakty. Tak stało się w przypadku Wietnamu.

Źródło: mil.ru Na mocy porozumień z 2013 roku wraca militarna obecność Rosji w Wietnamie (marzec 2013, wizyta gen. Szojgu w Hanoi)

Baza Cam Ranh leży na brzegu Morza Południowochińskiego. W latach 1979-2002 była użytkowana przez flotę sowiecką, a potem rosyjską. W listopadzie 2013 prezydenci Rosji i Wietnamu podpisali umowę, na mocy której w Cam Ranh ma funkcjonować baza logistyczna rosyjskich okrętów podwodnych.

Źródło: Wikipeda (CC BY-SA) Sowieckie okręty w zatoce Cam Ranh. Zdjęcie wykonane przez amerykański wywiad w styczniu 1987 r.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Irańczycy wzmocnią siły na Morzu Kaspijskim. Pomagają Chińczycy

Irańczycy wzmocnią siły na Morzu Kaspijskim. Pomagają Chińczycy
Foto: Departament Obrony USA W irańskiej flocie pływają m.in maszyny radzieckiej konstrukcji

Iran zamierza wybudować nowy okręt podwodny, który operowałby na Morzu Kaspijskim - podaje azerbejdżański serwis news.az.

Według serwisu 50-metrowa jednostka powstaje w stoczni w Anzali (niegdyś Pahlevi) we współpracy z inżynierami z Chin. Więcej szczegółów dotyczących jednostki nie jest znanych, z wyjątkiem tego, że będzie ona polegała nie irańskiej marynarce wojennej a Strażnikom Rewolucji.

Ćwiczy Flotylla Kaspijska. Chodzi o Ukrainę, czy o ropę i gaz?

Rosyjska flota...
czytaj dalej »
Strażnicy bezpośrednio podlegają najwyższemu przywódcy duchowo-politycznemu Iranu ajatollahowi Aliemu Chameneiemu i w Iranie tworzą prawdziwe państwo w państwie, z własnymi biznesami włącznie. Ta rywalka tradycyjnej armii zaangażowana jest też mocno w zagraniczną politykę Iranu jako jego zbrojne ramię.

Morze niezgody

Morze Kaspijskie ma bardzo duże znaczenie strategiczne. Leży nad nim pięć państw: Rosja, Kazachstan, Turkmenistan, Iran i Azerbejdżan. Pod dnem morskim leżą ogromne złoża ropy i gazu. Rywalizacja o dostęp do nich to główna przyczyna tego, że ponad 20 lat po upadku ZSRR wciąż nie uregulowano statusu terytorialnego akwenu - przebiegu granic i podziału morza między leżące nad nim państwa.

Panowanie nad Morzem Kaspijskim oznacza też kontrolę nad szlakami dostaw ropy i gazu z Azji Centralnej do Europy.

Wyścig zbrojeń w miękkim podbrzuszu Rosji. Tygiel Morza Kaspijskiego

Wyścig zbrojeń w miękkim podbrzuszu Rosji. Tygiel Morza Kaspijskiego
Foto: tvn24.pl/mil.ru | Video: Vissarion / Wikipedia, mil.ru Spory na Morzu Kaspijskim podsycają surowce

Rosja ma problem nie tylko w relacjach z Europą czy Chinami, ale również ze swoimi sąsiadami nad Morzem Kaspijskim. Spory o wielkie złoża surowców i wzajemne animozje nakręcają tam morski wyścig zbrojeń. Nieprzypadkowo rosyjska Flotylla Kaspijska przechodzi właśnie gwałtowne odmłodzenie.

W nabierający tempa wyścig zbrojeń zaangażowane są wszystkie państwa położone nad Morzem Kaspijskim: Azerbejdżan, Iran, Kazachstan, Turkmenistan i Rosja. Kraje te inwestują znaczne środki w swoje floty (rozpatrując działania Rosji wyłącznie w tym regionie), bowiem tylko okręty mogą im zapewnić kontrolę nad tym, co najcenniejsze, czyli wielkim złożami surowców.

Szacunki co do ilości ropy i gazu zalegającego pod dnem Morza Kaspijskiego i w pobliżu jego brzegów są rozbieżne. Jedno jest pewne, surowców jest tam dużo. Od 20 do nawet 200 miliardów baryłek ropy i do 300 bilionów metrów sześciennych gazu. Oznacza to od kilku do kilkunastu procent światowych rezerw ropy i do ośmiu procent rezerw gazu ziemnego. Zaletą kaspijskich złóż jest to, że łatwo się do nich dostać. Większość jest w pobliżu brzegu i na małej głębokości. Znaczącą wadą jest to, że ciągle trwają spory co do przebiegu granic i tego, jak te wydobyte surowce dostarczyć do klientów.

Źródło: NASA Morze Kaspijskie z orbity. Jest lekko zasolone, bowiem kiedyś stanowiło część wielkiego oceanu. Obecnie nie wysycha głównie dzięki Wołdze

Sytuacja się skomplikowała

W okresie istnienia ZSRR wszystko było proste. Kraj Rad miał niemal kompletną kontrolę nad leżącym w Azji Centralnej Morzem Kaspijskim. Jedynym innym państwem nad jego brzegami był Iran, który przez większość XX wieku był skupiony na sprawach wewnętrznych i wydarzeniach na południu, nad Zatoką Perską. Na dodatek był zdecydowanie za słaby, aby rzucać wyzwanie potężnemu sąsiadowi z północy. Wzajemne porozumienia, pisane pod dyktando Moskwy, nawet nie zajmowały się kwestią wyznaczenia granicy morskiej. Dla ZSRR oznaczało to swobodne korzystanie z wielkich zasobów ropy i gazu ukrytych pod dnem Morza Kaspijskiego.

Irańczycy wzmocnią siły na Morzu Kaspijskim. Pomagają Chińczycy

Iran zamierza...
czytaj dalej »
Sytuacja zdecydowanie skomplikowała się wraz z rozpadem radzieckiego imperium. Nagle pojawiły się cztery nowe państwa, a na dodatek Rosja straciła wiele na sile w porównaniu z ZSRR. Odwieczną zasadą geopolityki jest to, że tam gdzie brakuje zdecydowanego hegemona, pojawia się niestabilność i spory pomiędzy mniejszymi państwami.

W latach 90. wszyscy gracze byli skupieni raczej na sobie. Rosja przechodziła głęboką zapaść, Iran lizał rany po brutalnej wojnie z Irakiem w poprzedniej dekadzie, a w poradzieckich republikach lokalni satrapowie konsolidowali władzę. To właśnie dla tych ostatnich złoża surowców stały się sprawą wagi najwyższej. Bez dochodów ze sprzedaży gazu i ropy władający Azerbejdżanem klan Alijewów, Kazachstanem Nursułtan Nazarbajew i Turkmenistanem Kurbankuły Berdymuhamedow, mieliby znacznie więcej problemów z utrzymaniem w ryzach swoich społeczeństw. Można zaryzykować stwierdzenie, że wręcz nie byliby w stanie skutecznie rządzić. Źródło: tvn24.pl Linie podziału stref kontroli na Morzu Kaspijskim. Tylko te na północy są pewne. Te na południu są przedmiotem sporu

Sprzeczne interesy

Po ustaniu turbulencji związanych z rozpadem ZSRR nad Morzem Kaspijskim zarysował się układ, który doprowadził do nakręcającego się morskiego wyścigu zbrojeń. Odzyskująca siły Rosja Władimira Putina pragnie ponownie zdominować poradzieckie republiki w sferze politycznej, a co najważniejsze zapewnić sobie wyłączność na tranzyt oraz sprzedaż wydobywanych przez nie surowców. Moskwa chce kupować od Azerbejdżanu, Kazachstanu i Turkmenistanu po cenach zaniżonych, a sprzedawać Europejczykom lub Chińczykom po cenach "rynkowych", czyli nawet z dwukrotnym przebiciem.

Ćwiczy Flotylla Kaspijska. Chodzi o Ukrainę, czy o ropę i gaz?

Rosyjska flota...
czytaj dalej »
Poradzieckie republiki chcą natomiast jak najwięcej zarobić na swoich surowcach i uniknąć zdominowania przez Kreml. Rządzący nimi autorytarni przywódcy wielce cenią sobie swoją władzę i niezależność. Narzucane przez wiele lat niekorzystne umowy z Rosją traktują jako przykrą konieczność. Długo nie mieli bowiem alternatywy. Teraz jednak ją zyskują. Kazachstan i Turkmenistan zaczynają rozgrywać Rosję dla równowagi zacieśniając relację z Chinami. Azerbejdżan jest natomiast od lat kokietowany przez Unię Europejską, której celem jest pozyskanie gazu z azerskich złóż z pominięciem Rosji.

Stojący nieco na uboczu tego "przeciągania liny" Iran ma jeden główny cel, czyli maksymalnie wzbogacić się na złożach surowców. Nadzieje Irańczyków rozpala to, że kontrolowany przez nich południowy kraniec Morza Kaspijskiego jest najsłabiej przebadany i istnieje możliwość, iż kryją się tam znaczne i jeszcze nie odkryte rezerwy gazu oraz ropy. Sytuację komplikują bardzo złe relacje Iranu z Azerbejdżanem. Źródłem konfliktu jest przebieg granicy morskiej i pomysły niektórych Azerów na odbudowę "Wielkiego Azerbejdżanu" obejmującego znaczne połacie północnego Iranu, oraz bardzo bliska współpraca Baku z Izraelem.

Podstawowym problemem wszystkich państw nad Morzem Kaspijskim jest kwestia uregulowania przebiegu ich granic morskich. Istotnych sporów nie ma jedynie pomiędzy Rosją, Kazachstanem i Azerbejdżanem, które podpisały stosowną umowę w 2003 roku. Iran i Turkmenistan jednak do niej nie przystąpiły i spierają się z sąsiadami o to, ile południowej części morza przypada im w udziale. Najostrzejsze spory toczy Azerbejdżan z Turkmenistanem i Iranem. Źródło: CIA Factbook Mapa przedstawiająca spory na południu Morza Kaspijskiego. Biała przerywana linia to proponowane rozwiązanie, podczas gdy Iran proponuje linię brązową, dalej na północ. Widoczne plamy to rozpoznane złoża

Lokalni liderzy

Przedstawione powyżej w skrócie problemy prowadzą do tego, że państwa nad Morzem Kaspijskim czują potrzebę rozbudowy swoich sił zbrojnych. Raczkujący wyścig zbrojeń napędza to, że Rosja posiada zdecydowaną przewagę nad pozostałymi graczami, co potęguje poczucie zagrożenia. Rosyjska Flotylla Kaspijska nie ma sobie równych w regionie i co ciekawe jej skład niedługo będzie najmłodszy oraz najnowocześniejszy spośród wszystkich flot Rosji.

Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / Vissarion Korweta "Astrachań" jeden z okrętów typu Bujan, czyli przyszłych koni roboczych Flotylli Kaspijskiej
Końmi roboczymi Flotylli Kaspijskiej w najbliższym czasie będą małe korwety typu Bujan. Ich budowa seryjna była z problemami rozkręcana od 2004 roku i dopiero teraz nabrała dużego tempa. Najnowsze Bujany są mocno zmodyfikowane i posiadają silne (jak na Morze Kaspijskie) uzbrojenie rakietowe. Prawdopodobnie jeszcze w czerwcu do linii wejdą dwa Bujany, dołączając do trzech zbudowanych wcześniej. Do końca tego roku do służby mają być przyjęte dwa kolejne, a trzy następne są budowane. Razem daje to dziesięć nowoczesnych okrętów. Uzupełniają je dwie większe i dość nowe fregaty typu Gepard, dwie starsze korwety typu Tarantula i szereg mniejszych okrętów. Od 2011 roku Flotylla Kaspijska ma na dodatek dywizjon rakiet ziemia-woda typu Bal-E, jeden z najnowocześniejszych w dyspozycji Rosjan. Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / Vissarion Fregata "Dagestan", jeden z dwóch największych okrętów Morza Kaspijskiego
Drugą siłą Morza Kaspijskiego pozostaje Iran, który dysponuje jednak znacznie mniejszą i mniej zaawansowaną technicznie flotą niż Rosja. W ostatnich latach następuje jednak jej gwałtowny rozwój. W 2013 roku zwodowano fregatę Damavand, a od 2003 roku trwa produkcja mniejszych okrętów rakietowych typu Kaman. Do dzisiaj powstały cztery.

Irańczycy dysponują na Morzu Kaspijskim prawdopodobnie kilkoma miniaturowymi okrętami podwodnymi, czym nie mogą się pochwalić inne państwa. Istotną informacją są doniesienia z maja, iż Iran buduje pierwszą pełnoprawny "kaspijski" okręt podwodny w stoczni w Anzali. Mają w tym pomagać firmy chińskie. Dodatkowo Irańczycy umieścili na swoim wybrzeżu niesprecyzowaną ilość rakiet ziemia-woda Noor, które są kopiami chińskich C-802.

Irańczycy wzmocnią siły na Morzu Kaspijskim. Pomagają Chińczycy

Iran zamierza...
czytaj dalej »

Start z niskiego pułapu

Na znacznie słabszej pozycji stoją poradzieckie republiki, którym po rozpadzie ZSRR w udziale przypadły nieliczne, małe i stare okręty radzieckiej Flotylli Kaspijskiej. Teraz wszystkie mają jednak ambitne plany i chcą znacząco rozbudować swoje floty. Tworzone są uczelnie morskie mające kształcić kadry, oraz stocznie remontowe niezbędne do utrzymania okrętów w gotowości. Azerowie stawiają na rakiety zdolne bronić ich wybrzeża, a w mniejszym stopniu na okręty. Kazachowie i Trukmeni wręcz przeciwnie.

Jednym z ostatnich doniesień są informacje na temat planowanego zakupu rosyjskich rakiet ziemia-woda przez Azerbejdżan. W ostatnich dniach maja Rosjanie poinformowali, iż chodzi o baterię systemu Bal-E, czyli takiego samego jak ma sama rosyjska Flotylla Kaspijska. Pod koniec 2013 roku pojawiły się w południowokoreańskiej prasie informacje, jakoby Azerbejdżan chciał zakupić uzbrojenie z Korei Południowej za trzy miliardy dolarów. Trudno stwierdzić, na ile jest to prawda, ale Azerowie jakoby byli zainteresowani okrętami podwodnymi i nawodnymi uderzeniowymi. Innym poważny kontrakt zawarto rzekomo w 2012 roku z Izraelem. Przedmiotem transakcji za ponad miliard dolarów miały być rakiety przeciwlotnicze i przeciwokrętowe oraz drony. Nie ma jednak do dzisiaj informacji o zrealizowaniu dostaw.

Ile baz za granicą ma Rosja? Putin: prawie wcale. Fałszywa skromność

USA prowadzą...
czytaj dalej »
Turkmenistan również stawia na zakupy za granicą. Obecnie podstawą floty tego kraju są dwie rosyjskie korwety rakietowe projektu 1241.8 Mołnia uzbrojone w rakiety przeciwokrętowe Uran (tak samo jak wspomniany system Bal-E). To głęboko zmodernizowane Tarantule, które również służyły w polskiej flocie. Turkmeńskie okręty są dość nowoczesne i groźne. Uzupełniają je mniejsze okręty patrolowe. Na horyzoncie ma być umowa z turecką firmą Dearsan na dostawę ośmiu nowych małych okrętów z silnym uzbrojeniem rakietowym. Niewiele wiadomo o szczegółach.

Kazachstan wybrał natomiast inną drogę. Zamiast dużych zakupów zagranicznych Kazachowie starają się stworzyć własny przemysł okrętowy. Udało im się rozpocząć seryjną produkcję małych patrolowców, oraz zbudowali dwie większe jednostki uderzeniowe Projektu 250, ale są one słabo uzbrojone i dość proste. Astana chce jednak szybko przejść do budowy większych i bardziej skomplikowanych okrętów. Teoretycznie do 2017 mają powstać trzy korwety i trzy kolejne patrolowce. Poza okrętami Kazachowie podobnie jak Azerbejdżan zakupili rakiety ziemia-woda. Sprzedawca jest dość nietypowy jak dla tego regionu, bowiem to Francuzi i ich rakiety Exocet. Pod koniec maja na targach zbrojeniowych KADEX zaprezentowano całą baterię w konfiguracji zgodnej z wymogami Kazachstanu.

Pretensje terytorialne Chin do Rosji. Brzeziński: mówią o tym dość jednoznacznie

Na gazowej umowie...
czytaj dalej »

Kurs na napięcia

Postępujące zbrojenia na Morzu Kaspijskim, które przez długi czas było spokojnym "rosyjskim jeziorem", oznaczają powolne podnoszenie się napięcia w regionie. Wojna jest jednak mało prawdopodobna. Możliwe są natomiast ograniczone incydenty na morzu. W przeszłości dochodziło już do ataków na jednostki badawcze lub wydobywcze, zwłaszcza na południu Morza Kaspijskiego. Wraz z rozbudową flot i pojawieniem się większej ilości okrętów, prawdopodobieństwo takich zdarzeń wzrośnie. Zwłaszcza jeśli autorytarni przywódcy państw regionu poczują się zbyt pewnie dzięki nowemu uzbrojeniu.

Bardzo duże znaczenie dla rozwoju sytuacji będzie miała geopolityczna walka o wpływy pomiędzy Chinami i Rosją. W takiej sytuacji sprzedaż uzbrojenia jest jednym z podstawowych sposobów działania. Widać to chociażby po zapowiedzianym przekazaniu przez Rosję Kazachstanowi pięciu dywizjonów rakiet przeciwlotniczych S-300, co jest bardzo szczodrym gestem, obliczonym oczywiście na zdobycie punktów w Astanie. Chińczycy mogą odpowiadać dostępem do uzbrojenia ze specjalnymi zniżkami, co w dalszym stopniu nakręciłoby zbrojenia.

Autor: Maciej Kucharczyk/mtom / Źródło: tvn24.pl