Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KAMPANIA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KAMPANIA. Pokaż wszystkie posty

środa, 31 października 2007

J. Kaczyński: Dziś wynik wyborów byłby zupełnie inny

ulast, IAR
2007-10-31, ostatnia aktualizacja 2007-10-31 08:04

Jarosław Kaczyński powiedział, że PO się odsłania jeszcze przed przejęciem rządów i że nie jest to już ta partia, która w wyborach otrzymała tak wielkie społeczne poparcie. Dodał, że gdyby obecne wydarzenia były znane przed wyborami, to ich wynik byłby zupełnie inny.

Zobacz powiekszenie
Fot. PAWEL KOPCZYNSKI REUTERS
Jarosław Kaczyński na chwilę przed wygłoszeniem przemówienia w czasie wieczoru wyborczego
SERWISY
SONDAŻ
Dziś zagłosował(a)bym:

Tak samo jak 21 października
Inaczej
Nie głosowałam(em)

Ustępujący premier wyraził pogląd, że Platforma Obywatelska nie była przygotowana do objęcia władzy. Jarosław Kaczyński występując w Sygnałach Dnia Polskiego Radia podkreślił, że ostatnie dni pokazują wyraźnie, iż PO nie ma kandydatów na ministrów. Premier powiedział, że najlepszym tego świadectwem jest wciąż zmieniająca się sytuacja, rozgrywki i fakt, że o obsadzie stanowisk przyszłego gabinetu decydują względy niemerytoryczne. Jako przykład wskazał zamieszanie wokół ministerstwa obrony. Powiedział, że PO ma świetnego kandydata na stanowisko szefa tego resortu, Bogdana Zdrojewskiego, a tymczasem już wiadomo, że to nie on zostanie ministrem, a do nazwisk, jakie padają, można mieć poważne zastrzeżenia. Premier przyznał, że wie, o co chodzi prezydentowi, gdy mówił o poważnych zastrzeżeniach wobec kandydatury Radosława Sikorskiego. Odmówił jednak podania bliższych szczegółów powołując się na tajemnicę państwową. Powiedział tylko, że chodziło o wizytę Sikorskiego w Stanach Zjednoczonych i nadmierne żądania finansowe.

"Powierzenie władzy PO jest krokiem wstecz"

Jarosław Kaczyński wyraził przekonanie, że wyborcy szybko się zorientują, iż powierzenie władzy Platformie Obywatelskiej jest krokiem wstecz, w lata 90. Ustępujący premier występując w Sygnałach Dnia w Programie Pierwszym Polskiego Radia podkreślił, że Polska straci przez to wiele lat i że polityka transakcyjna, jaką prowadzi PO, będzie dla Polski niesłychanie kosztowna. Jako przykład wymienił doniesienia o zmianie lokalizacji stadionu narodowego w Warszawie i plany budowy na miejscu stadionu X-lecia osiedla mieszkaniowego.

poniedziałek, 29 października 2007

W TVP śledztwo, kto się zgodził na emisję akcji "Zmień kraj. Idź na wybory"

Agnieszka Kublik
2007-10-29, ostatnia aktualizacja 2007-10-29 10:05

Prezes TVP na dzień przed wyborami zdjął z anteny spoty zachęcające do udziału w wyborach. Uznał, że zaszkodzą partii rządzącej, czyli PiS.

Zobacz powiekszenie
Zobacz powiekszenie
Kadr ze spotu Tomasza Sikory
Andrzej Urbański nie oszczędził żadnego spotu. Nawet tego,w którym dziewczynka nie może wybrać: wuzetka czy babeczka z owocami
SERWISY


Rzecznik TVP Aneta Wrona: - Kiedy w przedwyborczą sobotę prezes Andrzej Urbański zobaczył w TVP tę kampanię, zdecydował o jej zdjęciu. Miał wątpliwości co do treści i tego, czy nie zawiera podtekstów politycznych, nie skłania do opowiedzenia się za czy przeciw jakiejś partii.

"Gazeta": - Jakich podtekstów politycznych?

Wrona: - Nie wiem.

Chodzi społeczną kampanię profrekwencyjną pod hasłem "Zmień kraj. Idź na wybory", którą przygotowały m.in. Instytut Spraw Publicznych, Forum Obywatelskiego Rozwoju, Fundacja im. Batorego i kilkadziesiąt organizacji pozarządowych. Akcję wsparły media, m.in. "Dziennik", "Fakt", "Gazeta Wyborcza", radio ZET, RMF FM, Polsat i TVN.

Celem kampanii było nakłonienie Polaków, by na wybory szli tłumnie jak inni Europejczycy. W wyborach do Bundestagu głosowało 78 proc. Niemców, wyborach prezydenckich we Francji - 86!. Tymczasem u nas od 1989 r. frekwencja maleje. Dwa lata temu osiągnęła niechlubny rekord - 40,5 proc. W tym roku, m.in. dzięki kampanii społecznej, frekwencja przekroczyła "aż" 53 proc.

Akcja była jak wymarzona dla telewizji publicznej, bo misją mediów publicznych jest zachęcanie Polaków do udziału w życiu publicznym. Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej na pytanie Fundacji Batorego odpowiedział pisemnie, że nie jest to kampania partyjna i może być emitowana nawet podczas ciszy wyborczej.

TVP nadawała tę kampanię najkrócej - raptem trzy dni. Podczas gdy stacje komercyjne - dziesięć dni, także podczas ciszy wyborczej.

Premier Kaczyński wprost powiązał porażkę PiS z tą akcją społeczną: „Gdyby było to: » Idź na wybory «, to OK, ale » zmień Polskę «to jednak była sugestia » zmień rząd «. Przegraliśmy przez wielką kampanię zorganizowaną przeciwko nam. Najbardziej spektakularnym elementem była akcja telewizyjna » idź na wybory, zmień Polskę «, która trwała w TVP nawet podczas ciszy wyborczej”.

Sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński powtarza za premierem: - Ta akcja była tak pomyślana, by nawoływać do głosowania przeciwko nam. To m.in. dlatego przegraliśmy wybory.

Czy prezes Urbański, zdejmując spoty z anteny, znał pismo PKW, że akcja nie zakłóca ciszy wyborczej?

Rzecznik TVP Aneta Wrona: - Prezes nie wiedział o piśmie.

"Gazeta": - Nie sprawdził, czy kampania może być emitowana w trakcie ciszy?

Wrona: - Prezes nie musi wiedzieć wszystkiego, by podejmować decyzje.

W TVP jest śledztwo - kto zgodził się na emisję tej akcji. Prowadzi je od ponad tygodnia Jan Polkowski, dyrektor biura zarządu w TVP, bliski współpracownik Urbańskiego. Specjalna komisja kompletuje dokumenty, wzywa pracowników na przesłuchania.

Premier zapowiadał nawet, że sprawą może zająć się prokuratura.

Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego: - Przecież to PiS zmieniał Polskę od dwóch lat i chciał zmieniać nadal, a teraz sami siebie uznają za konserwatystów, którzy chcieli utrzymać status quo, a opozycję za tych, co chcieli zmieniać porządek.

Kot Przybora z agencji reklamowej PZL, która wymyśliła hasło "Zmień kraj. Idź na wybory", tłumaczy "Gazecie" jego sens: - Było skierowane do młodych, którzy zmieniali kraj dosłownie, czyli wsiadali w samolot i lecieli do Anglii albo Irlandii. Chcieliśmy, by nigdzie nie lecieli, tylko tu zmieniali kraj, idąc na wybory. Nie zachęcaliśmy do zmiany polityków, rządu czy premiera.

Kiedy w sobotę późnym popołudniem prezes Urbański zdejmował z "Jedynki", "Dwójki" i TVP Info wszystkie reklamy zachęcające do głosowania, jego ofiarą padł z rozpędu nawet spot, w którym dziewczynka, przytykając buzię do szyby cukierni, nie może wybrać: wuzetka czy babeczka z owocami.

Hasło brzmiało: "Nie pękaj. Dokonaj wyboru". Jaki tu jest podtekst polityczny?

List prezesa Andrzeja Urbańskiego do pracowników TVP:

Prezes TVP Andrzej Urbański podziękował ludziom TVP za obiektywizm i bezstronność podczas kampanii wyborczej:

"Zakończyliśmy obsługę kolejnych wyborów parlamentarnych. Serdecznie dziękuję Wam za wysiłek, zaangażowanie i umiejętności (...). W warunkach otwarcie stronniczego zaangażowania wielu mediów komercyjnych w kampanię wyborczą, zachowanie obiektywizmu i bezstronności przez TVP było zadaniem wyjątkowo trudnym. Z pewnością nie ułatwiały go wewnętrzne i zewnętrzne uwarunkowania polityczne ani ci krytycy, którzy w złej wierze opierali swoje oskarżenia o przeinaczenia, a często kłamstwa. Wykonanie tego zadania wymagało od Was nie tylko profesjonalizmu, odporności i wytężonej pracy, ale też codziennych wyborów takich zachowań i działań, które najlepiej wypełniałyby misję telewizji publicznej.

Do efektu tych wysiłków odnoszę się z szacunkiem i wdzięcznością. Jestem przekonany, że w zakończonych wyborach parlamentarnych TVP spełniła swoje zadania najlepiej jak mogła, udostępniając anteny dla kampanii wyborczej i przekazując informacje w sposób ściśle określony przez obowiązujące prawo.

Pozostaję z wdzięcznością i poważaniem,

Andrzej Urbański

Prezes Zarządu TVP S.A.

Szloch w Radiu Maryja

Jacek Hołub, Toruń
2007-10-29, ostatnia aktualizacja 2007-10-29 07:46

- Czy Polska przetrwa? - pyta o. Rydzyk. - PO ma na długo zapewnioną władzę. Bo do wzięcia jest 60 mld euro. Starczy dla wszystkich, uczciwych i nie - dodaje Krzysztof Wyszkowski

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Kardas / AG
o. Tadeusz Rydzyk
SERWISY
Szok w Radiu Maryja. Słuchaczki płaczą. Powyborcza noc. Karolina z Wrocławia (z ciężkim westchnieniem): - Boże kochany, tak żeśmy się wszyscy modlili, rozmawiali między rodzinami. I jak to się stało, nie mam pojęcia. Przecież wszyscy skreślaliśmy posłów i senatorów z listy PiS?

Ksiądz Jan z diecezji sandomierskiej: - Nie mogę spać po wyborach, trudno to wszystko przełknąć. Kolejny raz człowiek się zawiódł na narodzie.

Poniedziałek po godz. 13, magazyn "Aktualności dnia". Porażkę PiS komentuje Krzysztof Wyszkowski (działacz demokratycznej opozycji, zasłynął oskarżając Lecha Wałęsę o współpracę z bezpieką).

- Przegrana na własne życzenie - mówi. - Partia, która nie ma żadnego programu, kandydata na premiera, wygrała z partią, która miała władzę, wszystkie narzędzia do wygrania wyborów i poległa. Myślę, że to, niestety, nieszczęście nieodwracalne, tzn. jeśli w tej chwili PO nie popełni jakichś strasznych błędów, to ma na długo zapewnioną władzę, ponieważ gospodarka jest w doskonałym stanie, do wzięcia jest około 60 mld euro. Starczy dla wszystkich: dla uczciwych i dla złodziei, dla mądrych i dla głupich. Wydaje mi się, że to jest przegrana PiS na długo i w tym sensie wielka odpowiedzialność obu braci Kaczyńskich za to, że oddali Polskę w ręce ludzi zupełnie nieodpowiedzialnych.

O. Rydzyk - nie trzeba płakać

Noc z poniedziałku na wtorek. Po raz pierwszy odzywa się o. Rydzyk: - A co do wczorajszego dnia, to nie trzeba płakać, trzeba zastanowić się, dlaczego tak się stało. Ja mam swoje spojrzenie. Trzeba pracować. Tyle milionów ludzi bardzo dobrze rozumie, myśli, trzeba jeszcze, żeby inni myśleli, żebyśmy nie zmarnowali tego dziedzictwa, któremu na imię Polska.

Wtorek. Przedpołudniowa audycja "W Rodzinie Radia Maryja". Słuchaczka z Gdańska dziękuje za poparcie PiS i tłumaczy sukces Platformy w Trójmieście. - Niestety wielu wyborców oddało taki głos, jaką mają świadomość. A prasa niemiecka u nas jest rozdawana za darmo - wyjaśnia.

"Aktualności dnia". Profesor Jerzy Robert Nowak, historyk i główny ideolog toruńskiej rozgłośni, mówi, że PiS nie powinno doprowadzić do przedterminowych wyborów, tylko nadal trwać w koalicji z Samoobroną i LPR i przeprowadzić lustrację, dezubekizację i pogonić aferzystów. Oburza się ciszą wyborczą przedłużoną przez Państwową Komisję Wyborczą. - Czy wtedy nie doszło do przekrętów? Rozmawiałem z wieloma osobami, ludzie są niepewni.

Noc z wtorku na środę. - Przepraszam, że mam taki głos, ale trochę z zaziębienia, trochę z beczenia - usprawiedliwia się Maria z Warszawy. - Wczoraj tak się popłakałam... Nie tylko młodzi taką nienawiść objawiali. Rozmawiałam ze starszymi paniami. Ludzie są tacy skołowani. Bo są wierzący, chodzą do kościoła. Zastanawiam się, co ich może łączyć z tą Platformą?

Noc z czwartku na piątek. Barbara "z Bydgoskiego" powołuje się na wyniki przedwyborczych sondaży wskazujących na zwycięstwo PiS: - Jestem pewna, że w tych wyborach nastąpiło wyraźne oszustwo. Nigdy się z tym nie zgodzę.

- Na podstawie sondaży nie budujmy własnych myśli o tym, co się wydarzyło - odpowiada prowadzący program redemptorysta. - W sondażach przed wyborami prezydenckimi nikt nie dawał szansy prof. Kaczyńskiemu. Wygrała Platforma Obywatelska w demokratycznych wyborach i te wybory, czy nam się podobają, czy nie, są obowiązujące. Przed nami ewentualnie ogromne wyzwanie pozyskiwania świadomości ludzi.

Winni zdegenerowani dziennikarze

Noc z piątku na sobotę, słuchaczka z Katowic: - Większość zdegenerowanych dziennikarzy, działających na wyraźne zlecenie rodzimych i międzynarodowych liberalnych centrów, jest bezpośrednio odpowiedzialna za wynik wyborów.

- Zadecydowała frekwencja, zwłaszcza młodych ludzi, którzy zbyt łatwo ulegli propagandzie TVN 24 i innych takich mediów, które potrafiły zrobić wyciskacz łez z wyznań pani Sawickiej złapanej na wręczaniu łapówki - tłumaczy prof. Nowak w sobotniej audycji "Minął miesiąc".

O. Rydzyk, niedziela po godz. 2 nad ranem: - PiS rozjechali przez media specjaliści. Teraz niekoniecznie trzeba mieć karabiny maszynowe, żeby kogoś zabić. My tego doświadczamy na co dzień, tych wszystkich oszczerstw, pomówień. To jest walka cywilizacji i to jest w całym świecie. Czy Polska tę próbę przetrwa? To zależy od naszej mocy. Polska jest szczególną areną walki. Szatan się uwziął na Polskę, bo to jest najsilniejszy kraj katolicki w świecie.

Prymas: Nie życzę PO takiej opozycji, jaką ona sama była

cheko, PAP
2007-10-29, ostatnia aktualizacja 2007-10-29 10:03

Zobacz powiększenie
Prymas Józef Glemp
Fot. Waldemar Kompała / AG

- Dążenie PiS do moralnego oczyszczenia Polski było słuszne i mam nadzieję, że PO je podejmie - mówi w rozmowie z "Dziennikiem" prymas Józef Glemp.

SERWISY
- Dziwię się, że teraz wszyscy tak się odcinają od idei IV Rzeczpospolitej. Nie chodzi o numerację, ale odnowa życia społecznego musi być kontynuowana. Rzeczywiście, PiS nie wszystko się udało, ale to nie jest tylko ich wina. Ciągle odczuwamy skutki choroby wywołanej totalitaryzmem. Wciąż pokrętnie patrzymy na sprawy własności. Ci, co znosili w Polsce własność prywatna po II wojnie światowej, jako pierwsi wzbogacili się w wolnej Polsce. To karykatura sprawiedliwości. Wciąż musimy leczyć się z zakłamania z okresu komunizmu. Próbowało to robić PiS i jestem przekonany, że będzie to robić Platforma. Polacy muszą czuć własną godność, a takie zjawiska jak korupcja ją zabijają - komentuje hierarcha.

"Kampania przybierałą groteskowe formy"

Prymas przyznaje, że jako obywatel przyglądał się wyborom z zainteresowaniem, ale bez takich emocji, jakie okazywali politycy czy dziennikarze. Zdaniem Józefa Glempa, momentami kampania przybierała wręcz groteskowe formy. Pyskówki, ataki personalne, bez merytorycznych rozmów, wmawianie nam za wszelką cenę, jaki ten przeciwnik jest paskudny. Kardynał zauważa, że PiS przez cały okres rządzenia było bardzo ostro atakowane przez opozycję, szczególnie Platformę Obywatelską, która nieznacznie przegrała wybory w 2005 roku.

"Każda władza się zużywa"

- PiS miało dobre ideały, ale zapłaciło za rządzenie, bo każda władza się zużywa i traci na popularności. W samej kampanii sprawniejsza socjotechnicznie była Platforma. W społeczeństwie panowało oczekiwanie na zmianę. Jednak wynik wyborów pokazuje, że różnica poparcia między dwoma największymi partiami nie jest wielka. PiS otrzymało dużo głosów, więcej niż w poprzednich wyborach, i jest drugą co do wielkości partią w parlamencie. Wynik tego ugrupowania oznacza, że nie zostało odrzucone, nadal popiera je bardzo duża część Polaków - mówi prymas w rozmowie z "Dziennikiem".

W opinii kard. Józefa Glempa, koalicja PO z PiS byłaby najlepsza dla Polski, choć PSL też jest dobrym koalicjantem, mającym ludzi przygotowanych do rządzenia.

sobota, 27 października 2007

Powyborcza kampania PiS

man
2007-10-26, ostatnia aktualizacja 2007-10-26 14:58

Po zakończeniu wyborów parlamentarnych w kraju pojawiło się około tysiąca billboardów z hasłem - "Polska na dobrej drodze". Tajemnicza kampania, która na pierwszy rzut oka wygląda na akcję Platformy Obywatelskiej, okazała się reklamą rządów PiS.

Zobacz powiekszenie
Kampania promująca rządy PiS
ZOBACZ TAKŻE
SONDAŻ
Czy Polska jest na dobrej drodze?

tak
nie

Na billboardach nie widnieje logo partii, czy jakikolwiek odnośnik, który mógłby zdradzić, kto kryje się za tą akcją. Na plakatach znajduje się jedynie adres strony internetowej polskanadobrejdrodze.pl. I tu zaskoczenie. Nie jest to promująca PO witryna utworzona po zwycięstwie Donalda Tuska, a podziękowania dla wyborców PiS.

Poparcie dla IV RP

"Szanowni Państwo, dziękujemy Wam za głosy oddane na Prawo i Sprawiedliwość, za 5 mln głosów, które opowiedziały się za budową IV Rzeczypospolitej. Państwa zaufanie dwa lata temu pozwoliło nam rozpocząć głębokie przemiany w Polsce." - tymi właśnie słowami strona wita Internautów. Następnie jej autorzy przekonują: "Przez ten czas (dwa lata - przyp. red.) bardzo wiele udało się osiągnąć, zmieniliśmy naszą Ojczyznę i wierzymy, iż nadaliśmy bieg procesom, które nie zostaną zahamowane."

Sukcesy PiS według PiS

Twórcy witryny we wstępie wyliczają też sukcesy braci Kaczyńskich, jakie - ich zdaniem - można było zauważyć w ciągu ostatnich dwóch lat. "Dzięki naszym rządom w Polsce żyje się bezpieczniej. Maleje liczba przestępstw, policja jest skuteczniejsza i bardziej widoczna na ulicach. Jako pierwszy rząd po 1989 roku zdecydowaliśmy się obniżyć podatki i składki na ZUS. To za naszych rządów powstało 1,2 mln nowych miejsc pracy, a bezrobocie obniżyło się z 18 do 12 procent. Naszą zasługą jest m.in. przywrócenie corocznej waloryzacji emerytur i rent, podniesienie płacy minimalnej, zwiększenie nakładów na dożywianie dzieci i świadczeń kierowanych do gorzej sytuowanych rodzin. Będziemy dalej dostrzegać problemy słabszych." - czytamy.

Mapa braci Kaczyńskich

Na www.polskanadobrejdrodze.pl widnieje też pokaźna mapa naszego kraju, a na niej hasła: Polska, EURO 2012, patriotyzm, zdrowie, walka z korupcją. Po przesunięciu kursora myszki na jedno z tych haseł możemy przeczytać o kolejnych zasługach rządu, które miały przyczynić się do poprawy sytuacji w kraju. "Lata 2005 - 2007 to najlepsze lata w historii Polski po 1989 roku. Pod rządami Prawa i Sprawiedliwości Polska stała się krajem silniejszym i bogatszym." - czytamy pod hasłem "Polska". Z kolei pod "EURO 2012" możemy dowiedzieć się, że "za rządów PiS Polska stanęła przed szansą jaką jest organizacja mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku. Rząd przygotował, przyjętą we wrześniu przez Sejm, specjalną ustawę skracającą procedury lokalizacyjne i budowlane przedsięwzięć związanych z EURO 2012. Podjęta została ponadto decyzja o budowie najważniejszej areny tej imprezy - Stadionu Narodowego w Warszawie." Natomiast pod słowem "patriotyzm" czytamy: "Okres rządów PiS to czas prowadzenia aktywnej polityki historycznej, polityki zaniedbywanej przez poprzednie gabinety."

Nie można się oprzeć wrażeniu, że strona powstała, aby podsumować ewentualne zwycięstwo PiS w wyborach parlamentarnych. Jednak w momencie, gdy Polacy w większości wybrali Platformę, autorzy strony postanowili zapewne zmienić ją na podziękowania za oddane na PiS głosy.

Dorn będzie listownie przekonywał do koalicji PO-PiS

cheko
2007-10-27, ostatnia aktualizacja 2007-10-27 14:34
Zobacz powiększenie
Marszałek Ludwik Dorn
Fot. Sławomir Kamiński / AG

Ludwik Dorn publikuje dzisiaj na swoim blogu list do wszystkich wyborców, zarówno zwolenników jak i przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. Marszałek Sejmu dziękuje w nim za wzięcie udziału w głosowaniu i zapowiada opublikowanie kolejnego listu, wyjaśniającego zasadność stworzenia koalicji PO-PiS

ZOBACZ TAKŻE
SERWISY
Blog marszałka Sejmu Ludwika Dorna

- Serdecznie dziękuję wszystkim z Was, którzy 21 października poszli na wybory i głosowali. Ponieważ jednak obowiązuje ordo caritatis, szczególnie serdecznie dziękuję tym z Państwa, którzy głosowali na listę Prawa i Sprawiedliwości, a najserdeczniej jak to możliwe - tym, którzy oddali głos na mnie - pisze Dorn.

Wiceprezes Pis zwraca się również do swoich przeciwników, szczególnie tych, którzy na jego blogu próbowali go "obrazić, poniżyć lub ośmieszyć".

- Skoro zdecydowali się poświęcić trochę czasu, energii i inwencji (z tym było najgorzej), by mi dopiec, to albo znaczące okazało się to, co napisałem, albo też ja jestem dla nich osobą jakoś ważną, albo jedno i drugie. Tak czy siak, bardzo miło i podziękowania za bezinteresowny dar mojej dobrej zabawy, tym cenniejszy, że złożony przez ludzi, którzy szczerze mnie nie znoszą.

Dorn zapowiada opublikowanie w niedługim czasie kolejnego listu, w którym wyjaśni dlaczego "można i należy" stworzyć koalicję konstytucyjną między PO a PiS.

Listowny dorobek Dorna

Marszałek Sejmu wyjątkowo upodobał sobie listowną formę wyrażania swych poglądów i myśli. W lutym tego roku, krótko po złożeniu dymisji z funkcji szefa MSWiA, Dorn wystąpił z emocjonalnym listem skierowanym do premiera i kolegów z rządu.

- Powstała sytuacja jest dla mnie pod względem moralnym i politycznym nie do zaakceptowania. Nie mogę w niej podjąć się zadań, które planował mi Pan Premier powierzyć. Nie mogę też, co oczywiste, uczestniczyć w obradach Rady Ministrów - pisał Dorn oddając się do dyspozycji premiera.

Na początku października marszałek Sejmu wystosował list do polskiego wykształciucha, w którym apelował o "zaciśnięcie zębów i głosowanie na PiS". Dorn przekonywał w nim "opozycję prawdziwej inteligencji", że po 89 roku była stale oszukiwana i "dopiero władza PiS przywróciła jej wiarę w to, że ciężka praca może przynieść rzeczywisty sukces". Wiceprezes PiS użył również argumentu, że to w jego ugrupowaniu "tkwi siła", a przecież wykształciuch "zawsze wolał być po stronie silniejszych batalionów". Kulminacyjną częścią listu był fragment mający przekonać wykształciucha, że stanowi grupę społeczną, która "czci sukces", a przecież - według Dorna - w dzisiejszym życiu politycznym "sukces to PiS".

czwartek, 25 października 2007

Bartoszewski - ojciec sukcesu PO?

2007-10-24, ostatnia aktualizacja 2007-10-24 22:07
Zobacz powiększenie
Prof. Władysław Bartoszewski podczas przemówienia na konwencji PO w Krakowie
Fot. Mateusz Skwarczek / AG

- W kraju za rządów braci Kaczyńskich działo się coraz gorzej - powiedział w jednym z wywiadów Władysław Bartoszewski. Potem zaangażował się w kampanię PO. Nie wiadomo czy to właśnie jego poparcie było kluczem do sukcesu Platformy, ale tuż po wyborach Donald Tusk jako jedynej osobie wymienionej z nazwiska, bardzo serdecznie dziękował za wsparcie.

SERWISY
Prof. Bartoszewski na zdjęciach

Bartoszewski lokomotywą wyborczą PO

Dwukrotny minister spraw zagranicznych przez dłuższy czas starał się nie opowiadać za żadną partią polityczną. Dopiero podczas kampanii ostro zaatakował obóz braci Kaczyńskich i wstąpił do Komitetu Honorowego Platformy Obywatelskiej. - Wcześniej dość długo udawało mi się zachować dystans w stosunku do bieżącej polityki - starałem się nie recenzować żadnych posunięć rządu. Więcej - starałem się wręcz popierać zarówno Platformę Obywatelską, jak i Prawo i Sprawiedliwość za każdym razem, kiedy któraś z tych partii podejmowała działania w ostatecznym rozrachunku korzystne dla Polski. Są jednak granice milczenia. Są sytuacje, w których milczeć po prostu nie wolno. W kraju za rządów braci Kaczyńskich działo się coraz gorzej. Koszmarna koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin przynosiła skandal za skandalem - tak w rozmowie z "Dziennikiem" tłumaczył profesor Bartoszewski swoją decyzję o zaangażowaniu w wybory .

Głosy poloni wzmocnione przez nową emigrację

Trudno określić jak ta decyzja wpłynęła chociażby na głosy polskich emigrantów. Trzeba jednak zaznaczyć, że do Polaków za granicą bezpośrednio zwrócił się właśnie profesor Bartoszewski: - Tym razem głosy Polonii zostaną wzmocnione przez nową emigrację. Przez tych wszystkich Polaków, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat w poszukiwaniu lepszego życia udali się do Wielkiej Brytanii, Irlandii, krajów skandynawskich czy Niemiec. Nie wiemy jeszcze - bo to sytuacja bez precedensu - jak wielu z nich stanie przy urnach w polskich konsulatach. Dlatego trudno przewidzieć, jak wysoka będzie frekwencja wśród dwumilionowej rzeszy nowych emigrantów. Przewidywać można za to - i to bez problemu - ich preferencje, bo przecież zdecydowana większość z nich, wybierając życie w liberalnych, europejskich gospodarkach, opowiada się za wizją rozwoju Polski prezentowaną przez Platformę Obywatelską. To za sprawą PO bowiem Polska ma szansę dorównać najbardziej rozwiniętym krajom Europy - zaznaczył.

Przekonywał, że Polacy licznie stawią się przy urnach: - Włączając się teraz w politykę znacznie aktywniej, niż miałem to dotąd w zwyczaju, nie różnię się od większości Polaków. Wygląda na to, że tak jak nigdy dotąd postanowiliśmy naprawdę wziąć sprawy w swoje ręce. Polityka zyskuje w ten sposób prawdziwy obywatelski wymiar, a nasza demokracja dojrzewa - czytamy w jednym z wywiadów z profesorem.

Przełom w Krakowie

Prawdziwą burzę wywołało jednak przemówienie profesora Bartoszewskiego z 29 września na konwencji wyborczej Platformy w Krakowie. - Nie wierzcie frustratom czy dewiantom psychicznym, którzy swoje problemy psychiczne odreagowują na narodzie - nawoływał. - Ja chcę umrzeć w kraju wolnym i stabilnym! Kategorycznie wypraszam sobie lżenie Polski przez niekompetentnych członków rządu, niekompetentnych dyplomatołków! - podkreślił. Dodał, że dziennikarze często pytają go, jak ocenia ostatnie wydarzenia polityczne. - Mówię im: zwróćcie się do europosła Klicha, on jest psychiatrą i będzie umiał to wytłumaczyć - kontynuował prof. Bartoszewski.



Echa tego przemówienia jeszcze wiele razy przewijały się w trakcie kampanii. Premier Kaczyński kilkadziesiąt minut po wystąpieniu Bartoszewskiego powiedział na konwencji PiS w Szczecinie, że polityka zagraniczna rządu się zmieniła: - Odrzuciliśmy styl polityczny kłaniania się w pas, którą stosował pewien polityk, który nas dziś na konwencji w Krakowie bardzo mocno zaatakował. Tak, my rzeczywiście w pas się nie kłaniamy - zaznaczył.

Przewodniczący Prawa i Sprawiedliwości nie zdecydował się na dalszą wymianę ciosów, obawiając się starcia z legendą opozycji. Sprawa wróciła jednak podczas debaty Tusk - Kaczyński niecałe 2 tygodnie później. Premier zapytał Donalda Tuska o "politykę brzydkiej panny" wg prof. Bartoszewskiego ("Jak panna nie jest ani ładna, ani posażna, to przynajmniej musi być sympatyczna"). - Pan i wszyscy z naszego pokolenia powinni się nisko kłaniać przed profesorem. A ja uważam, że polityka zagraniczna nie polega na robieniu groźnych min. Profesor pokazał, na czym polega dobra dyplomacja, a waszym problemem jest pani Fotyga - ripostował Tusk. Debatę bezapelacyjnie wygrał szef Platformy, co jak się później okaże będzie jednym z kluczowych punktów tej kampanii.

Tusk gorąco dziękuje

- Chciałbym wymienić nazwisko jednego człowieka - Władysława Bartoszewskiego. Panie profesorze - najpiękniejszy polski życiorys, najpiękniejsza polska biografia, stała się świadectwem naszych najlepszych intencji, naszej dobrej energii. To pan pokazał Polakom i tym najmłodszym, i ich rodzicom i dziadkom, że można w tym czasie być przyzwoitym. Dziękujemy! - w taki właśnie sposób Tusk uhonorował swojego sojusznika. "Dziękujemy!" - skandowali zwolennicy PO, a lider Platformy dodał: - Mogę panu zameldować: przyzwoitość się opłaciła i wygrała.

Podobną sytuację oglądaliśmy, gdy po zwycięstwie w wyborach prezydenckich Lech Kaczyński dziękował swemu bratu Jarosławowi: - Panie prezesie melduję wykonanie zadania! - zwrócił się do szefa PiS. To właśnie Jarosław był bowiem jednym z głównych strategów ówczesnej kampanii prezydenckiej.

Dalsza współpraca

- Chcę więc Polski, z której wszyscy będziemy dumni. Chcę Polski, w której nie deprecjonuje się naszych heroicznych wręcz osiągnięć i sukcesów, które odnieśliśmy przez ostatnie osiemnaście lat. Chcę, byśmy mogli iść w przyszłość z podniesioną głową. Bo mamy ku temu wszelkie powody - powiedział z kolei uradowany po wyborach sam profesor Bartoszewski.

Okazuje się, że poparcie profesora dla PO podczas kampanii może jeszcze nie być końcem jego politycznej działalności. W Sejmowych kuluarach mówi się, że to właśnie on ma skleić koalicję Platformy Obywatelskiej z ludowcami. 85-letni polityk po wojnie działał bowiem w strukturach PSL, które było w tym czasie jedynym liczącym się ugrupowaniem opozycyjnym. Bartoszewski ma też być szefem ekspertów rządu ds. polityki zagranicznej.

Władysław Bartoszewski to więzień obozu koncentracyjnego w Auschwitz, żołnierz AK, działacz Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnik Powstania Warszawskiego. Dwukrotnie minister spraw zagranicznych, senator, przewodniczący Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej. Odznaczony Orderem Orła Białego i największym papieskim odznaczeniem przyznawanym osobom świeckim: Orderem św. Grzegorza Wielkiego. 9 października został przewodniczącym komitetu honorowego Platformy Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi 2007.

SERWIS WYBORCZY W GAZETA.PL

Kto dostał się do Sejmu, a kto do Senatu? Jak głosowali mieszkańcy dużych miast, a kogo wybrały ''wykształciuchy''. Zobacz szczegółowe wyniki wyborów oraz ich wizualizacje. Przeczytaj, jakie są reakcje prasy zagranicznej. Wszystko o wyborach w specjalnym serwisie. Więcej

środa, 24 października 2007

Tusk: propozycje PO i PSL - 24 godziny po dymisji rządu

mig, PAP
2007-10-24, ostatnia aktualizacja 2007-10-24 17:56

Szef PO i kandydat tej partii na premiera Donald Tusk powiedział dziennikarzom, że wszystko wskazuje na to, iż 24 godziny po dymisji rządu Jarosława Kaczyńskiego on i Waldemar Pawlak ogłoszą propozycje PO i PSL dotyczące nowego rządu.

Zobacz powiekszenie
Fot. Sławomir Kaminski / AG
Poseł PO Zbigniew Chlebowski
Jarosław Kaczyński ma złożyć dymisję swego rządu 5 listopada - na pierwszym posiedzeniu nowego Sejmu.

Jednak już w przyszłym tygodniu - jak zapowiedział Tusk - powinny pojawić się informacje na temat składu nowego rządu. "Mam nadzieję, że w poniedziałek dojdzie do wymiany dokumentów na temat tego, jak ma wyglądać struktura Rady Ministrów" - powiedział Tusk. Zaś we wtorek - jak mówił - powinny być pierwsze realne propozycje personalne jeśli chodzi o skład rządu.



Chebowski: We wtorek skład rządu

Prawdopodobnie we wtorek w przyszłym tygodniu - po wcześniejszym spotkaniu Donalda Tuska z Waldemarem Pawlakiem - zostanie zaprezentowany skład koalicyjnego rządu PO- PSL - zapowiedział w środę Zbigniew Chlebowski (PO).

Ruszają prace zespołów negocjacyjnych - jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP - negocjacje koordynować mają sekretarz generalny Platformy Grzegorz Schetyna oraz wiceszef klubu PSL Eugeniusz Grzeszczak.

Chlebowski powiedział po posiedzeniu zarządu partii, że w czwartek Schetyna i Bronisław Komorowski spotkają się z przedstawicielami ludowców i uzgodnią wstępny podział komisji sejmowych.

W piątek zbiera się Naczelny Komitet Wykonawczy PSL oraz nowy klub parlamentarny Stronnictwa, który ma wybrać skład zespołu negocjacyjnego do rozmów z Platformą Obywatelską. Grzeszczak powiedział, że oprócz "zespołu politycznego", powstaną 2-3 zespoły techniczne, które będą negocjowały warunki w poszczególnych obszarach - np. gospodarki czy polityki społecznej.

Do soboty Platforma ma wymienić się z PSL propozycjami dotyczącymi przyszłego kształtu Rady Ministrów oraz założeniami polityki społeczno-gospodarczej. W poniedziałek Pawlak spotka się z Tuskiem, a we wtorek ma zostać zaprezentowany skład rządu - zapowiedział Chlebowski.

Chlebowski zapewnił, że nie bierze pod uwagę - jak spekulowały media - objęcia resortu finansów. Pytany o swoją kandydaturę na ministra gospodarki nie zaprzeczył, ale - jak podkreślił - decyzja należy do Tuska.

Według Chlebowskiego, wszystko wskazuje na to, że nie dojdzie do połączenia resortu skarbu i gospodarki.

Poseł PO powiedział też, że Radosław Sikorski jest jednym z kandydatów na szefa MON. Wcześniej Tusk w rozmowie z dziennikarzami wymienił Sikorskiego - obok Jerzego Buzka - jako kandydatów na ministra spraw zagranicznych. Nieoficjalnie w PO mówi się, że na kierowanie MON-em liczy obecny szef klubu PO Bogdan Zdrojewski.

Niewykluczone też, że klubem parlamentarnym PO będzie kierował Schetyna. Tusk liczy na to, że Schetyna "silną ręką" pokieruje ponad 200-osobowym klubem PO. Część mediów wskazywała na Schetynę jako "murowanego" szefa MSWiA, ale Schetyna wcale nie jest zdecydowany na kierowanie tym resortem. Innym kandydatem na to stanowisko jest były szef MSWiA Marek Biernacki.



Chlebowski powiedział też, że Platforma rozważa albo powołanie trzech komisji śledczych (ds. akcji CBA w ministerstwie rolnictwa, śmierci Barbary Blidy i sprawy Beaty Sawickiej) albo przyjęcie "specustawy" powołującej jedną komisję, która zajęłaby się wyjaśnieniem tych spraw.

wtorek, 23 października 2007

Wyniki wyborów 2007

az
2007-10-23, ostatnia aktualizacja 29 minut temu
Zobacz powiększenie
Obrady Sejmu
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG

Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła oficjalne, ostateczne wyniki wyborów do Sejmu i Senatu. Frekwencja w wyborach wyniosła 53, 86%



Liczba osób uprawnionych do głosowania - 30 615 571

Wzięło udział 16 495 045 osób uprawnionych do głosowania.

Frekwencja wyniosła 53, 86%

Liczba głosów nieważnych 335 tys. 532 - to 2, 4% ogólnej liczby oddanych głosów

Ilość mandatów dla poszczególnych partii

PO - 209 mandatów

Na listę nr 8 zgłoszoną przez Komitet Wyborczy Platforma Obywatelska RP oddano 6 701 010 głosów, to jest 41,51%,

PiS - 166 mandatów

Na listę nr 6 zgłoszoną przez Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość oddano 5 183 477 głosów, to jest 32,11%

LiD - 53 mandaty

Na listę nr 20 zgłoszoną przez Koalicyjny Komitet Wyborczy Lewica i Demokraci SLD+SDPL+PD+UP oddano 2 122 981 głosów, to jest 13,15%

PSL- 31 mandatów

Na listę nr 10 zgłoszoną przez Komitet Wyborczy Polskiego Stronnictwa Ludowego oddano 1 437 638 głosów, to jest 8,91%

Mniejszość Niemiecka - 1 mandat

Na listę nr 19 zgłoszona przez Komitet Wyborczy Wyborców "Mniejszość Niemiecka" w okręgu nr 21 oddano 32 462 głosy, to jest 0,20%

W Senacie Platforma zdobyła 60 mandatów, PiS 39. Jedno miejsce przypadło kandydatowi niezależnemu Włodzimierzowi Cimoszewiczowi.

5 listopada odejdzie Kaczyński, nowy rząd do 3 grudnia

Co nas czeka w najbliższych tygodniach?

2007-10-22 14:33 Aktualizacja: 2007-10-22 16:19

To już prawie pewne. 5 listopada zbierze się nowy Sejm i Jarosław Kaczyński poda się do dymisji. Ale na nowy rząd poczekamy nawet do grudnia. Przed nami jeszcze gorączkowe negocjacje koalicyjne PO z PSL i być może utarczki z prezydentem o obsadę tzw. resortów siłowych. Co potem? Nowe komisje śledcze w Sejmie i być może niższe podatki.


Jarosław Kaczyński poda się do dymisji na pierwszym posiedzeniu nowego Sejmu - prawdopodobnie 5 listopada, czyli za dwa tygodnie. Tak każe mu konstytucja.

Nowy Sejm, ale stary rząd

Dymisję Jarosława Kaczyńskiego przyjmie jego brat - prezydent. Jednocześnie poleci dotychczasowym ministrom nadal pełnić swoje funkcje. Chodzi o to, by w resortach nie zapanowało bezkrólewie - tak stanowi prawo.

Po dymisji premiera prezydent ma 14 dni na wręczenie nominacji nowemu premierowi. Zwyczajowo nowy rząd zaczyna tworzyć zwycięska partia. Czyli w tym przypadku PO. Donald Tusk przystąpi więc do kompletowania składu swojego rządu.

Spór o ministrów

Mimo zwycięstwa w wyborach PO nie ma szans na samodzielne utworzenie rządu (ma 209 z 460 posłów). Najprawdopodobniej do rozmów zaprosi PSL (31 posłów). Taką koalicję Platforma zapowiadała przed wyborami i za takim sojuszem opowiadają się najwięcej wyborców PO (według sondażu PBS DGA dla TVN, TVN24 i dziennika "Polska", popiera ją 31,2 proc. sympatyków PO).

PSL czeka teraz na ruch PO. "Decyzje na tym etapie, czy rozpocząć dyskusje koalicyjne, czy też nie, będzie podejmowała Platforma. To nie do nas należy inicjatywa w tej sprawie" - mówi prezes PSL Waldemar Pawlak. Nie ukrywa, że liczy na objęcie resortu rolnictwa.

Mówi się także o stanowisku ministra rozwoju regionalnego dla Janusza Piechocińskiego z PSL i fotel wiceministra rolnictwa dla Eugeniusza Grzeszczaka.
Co na to Platforma? Będzie wiadomo prawdopodobnie 10 listopada. Jak zapowiada Bogdan Zdrojewski z PO, tego dnia zbierze się rada krajowa jego partii i podejmie decyzję o ewentualnych koalicjach. Na ten temat nie chce się na razie wypowiadać także Donald Tusk.

Wojna z prezydentem?

Oprócz utarczek koalicyjnych Platformę może czekać jeszcze jedna poważna batalia - z głową państwa. Krzysztof Putra z PiS nieoczekiwanie ogłosił dziś, że Lech Kaczyński chce mieć wpływ na obsadę tzw. resortów siłowych - MON i MSWiA oraz MSZ.

Platforma na pewno na to nie pozwoli. "Sami zdecydujemy o kształcie rządu" - odpowiada zdecydowanie Bogdan Zdrojewski. To samo mówi jego partyjny kolega Bronisław Komorowski.

Rząd Tuska najpóźniej 3 grudnia

Jeśli prezydent powoła Tuska na premiera, nowy szef rządu będzie miał dwa tygodnie na przedstawienie w Sejmie składu swego rządu i programu - czyli expose. Tego samego dnia poprosi posłów o wotum zaufania. Uzyska je, jeśli zdobędzie poparcie ponad połowy głosujących posłów. To oznacza, że skład nowego rządu powinniśmy poznać do 3 grudnia.

Sojusz z PSL nie daje jednak Platformie większości, która pozwoliłaby odrzucać weta prezydenta. A głowa państwa może - właśnie poprzez weto - blokować pomysły nowego rządu. Do odrzucenia weta prezydenta Platformie potrzebne by były także głosy LiD (53 posłów).

"Dzisiaj problemem numer jeden jest zbudowanie większości nie tylko rządowej, ale także większości, która byłaby w stanie bronić rządu przed ewentualnymi wetami prezydenta” - potwierdza Bronisław Komorowski z PO.

Być może dlatego Platforma myśli o wykonaniu ukłonu pod adresem lewicy i powołaniu na stanowisko ministra finansów Mirosława Gronickiego, który sprawował już tę funkcję w rządzie Marka Belki. O takim pomyśle wspomniał w TV Biznes Cezary Chlebowski z PO. "Mirosław Gronicki był świetnym ministrem finansów w rządzie Belki i z pewnością jest też świetnym kandydatem na ministra w nowym rządzie" - uważa polityk Platformy.

Niższe podatki i komisje śledcze

Co dalej? "Na pewno komisje śledcze. Sądzę, że takim bardzo ważnym sygnałem powinno być ratyfikowanie Traktatu reformującego Unię Europejską, bo to jest w końcu złożenie polskiej gotowości. Ja bym osobiście marzył o tym, żeby Polska była pierwszym krajem, który by go ratyfikował. A trzecia decyzja to na pewno będzie budżet. Będziemy musieli się bardzo pospieszyć z nowelą budżetu, bo zostało niewiele czasu" - mówi radiu RMF FM Bronisław Komorowski, pytany o pierwsze zadania nowego rządu.

Platforma myśli o powołaniu komisji śledczych, które rozliczyłyby rząd PiS. Chodzi przede wszystkim o działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego i sprawę samobójczej śmierci Barbary Blidy z SLD.

Czy CBA zostanie rozwiązane? Raczej nie. Ale można się spodziewać, że PO będzie chciała usunąć przed końcem kadencji - czyli przed sierpniem 2010 r. - szefa CBA Mariusza Kamińskiego z PiS.

Jeśli PO dotrzyma obietnic wyborczych, czeka nas też duża obniżka podatków - do 15 procent. Ale dopiero od 2009 roku. Zapowiedział to w TV Biznes Cezary Chlebowski. "Chcemy niskich prostych podatków, które sprzyjają nie tylko zwykłym Polakom, ale i przedsiębiorcom" - powiedział. Uznał, że najlepszym rozwiązaniem byłaby stawka 15 proc. PIT i CIT. VAT miałby pozostać na obecnym poziomie, ale jego struktura byłaby bardziej przejrzysta - prawdopodobnie mielibyśmy mniej zróżnicowanych stawek tego podatku.

Jak mówi Chlebowski, PO jest też przeciwna łączeniu państwowych molochów - PKO-PZU i Orlen-Lotos. "Uważamy że jeszcze przez znaczny czas te dwie firmy powinny funkcjonować oddzielnie. Nie ma potrzeby tworzenia gigantycznych państwowych instytucji. Trzeba najpierw uporządkować wszystkie kwestie związane z konfliktem PZU z Eureko" - tłumaczy Chlebowski.

Zwrot w Łodzi: Olejniczak jednak pokonał Grabarczyka

ulast
2007-10-23, ostatnia aktualizacja 53 minuty temu

Wojciech Olejniczak, lider Lewicy i Demokratów, uzyskał najlepszy wynik w okręgu łódzkim. Zagłosowało na niego 51,8 tys. osób. Jego do niedawna partyjny rywal Leszek Miller otrzymał jedynie 4,1 tys. głosów. Olejniczak był nawet lepszy od najlepszego kandydata zwycięskiej Platformy Obywatelskiej, czyli Cezarego Grabarczyka, który zdobył 44,6 tys. głosów.

Zobacz powiekszenie
Fot. S3awomir Kaminski / AG
Wojciech Olejniczak
Zwycięstwo Olejniczaka nad Grabarczykiem było sporym zaskoczeniem. Według wstępnych sondażowych wyników pierwsze miejsce należało do Cezarego Grabarczyka z PO. Miał on otrzymać 13% głosów, a liderowi LiD miało przypaść drugie miejsce z 11-procentowym poparciem.

Jednak po przeliczeniu wszystkich głosów kolejność się odwróciła i na prowadzenie wysunął się Wojciech Olejniczak, wyprzedzając Grabarczyka o około 7 tysięcy głosów.

Podobnym zaskoczeniem było zwrot w Krakowie. Według sondaży wygrywał Jarosław Gowin z PO, jednak po przeliczeniu głosów wyprzedził go Zbigniew Ziobro z PiS.

Wielkimi przegranymi w Łodzi są b. premier Leszek Miller, który startował z listy Samoobrony i otrzymał 4,1 tys. głosów oraz b. wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski (LPR), na którego zagłosowały 1992 osoby.

Olejniczak: Nie spodziewałem się zwycięstwa nad liderami PO

- Liczyłem na dobry wynik, ale w tej trudnej kampanii nie spodziewałem się, że będzie to zwycięstwo nad liderami Platformy Obywatelskiej. Stworzyliśmy tutaj bardzo dobry zespół i za to wszystkim dziękuję - powiedział Olejniczak we wtorek, podsumowując kampanię wyborczą i dziękując współpracownikom za udaną kampanię w okręgu łódzkim. - Zrobię wszystko, żeby nie zawieść wyborców - podkreślił Olejniczak.

Szef LiD wyraził nadzieję, że w następnych wyborach wynik LiD będzie "jeszcze lepszy".

Sejmowa giełda - kto zasiądzie w nowym rządzie?

man
2007-10-23, ostatnia aktualizacja 2007-10-23 11:54
Zobacz powiększenie
Donald Tusk pozdrawia zwolenników PO podczas wieczoru wyborczego
Fot. WOLFGANG RATTAY REUTERS

"Niezwłocznie" po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów do parlamentu rozpoczną się rozmowy na temat utworzenia nowego rządu. Wiadomo już, że Platforma Obywatelska nie ma większości w Sejmie, a więc aby spokojnie sprawować władzę potrzebna będzie koalicja. Najbardziej naturalny dla PO wydaje się sojusz z ludowcami. W kuluarach Sejmu można już usłyszeć, kto obejmie najważniejsze stanowiska w państwie, gdy spełnią się przewidywania obserwatorów sceny politycznej. O przymiarkach do poszczególnych ministerstw pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".

Zobacz powiekszenie
Fot. Jarosław Kubalski / AG
Bronisław Komorowski
Zobacz powiekszenie
Fot. Sergiusz Pęczek / AG
Radek Sikorski
Premier. Parafrazując słowa jednego z klasyków "oczywistą oczywistością" jest, że funkcję prezesa Rady Ministrów przejmie Donald Tusk. Tusk - z wykształcenia historyk, do tej pory w państwie pełnił jedynie funkcję wicemarszałka Sejmu i wicemarszałka Senatu. Jednak teraz jako przewodniczący zwycięskiej w wyborach partii jest naturalnym kandydatem na stanowisko szefa rządu. Przed nowym premierem z pewnością wiele wyzwań - wypełnienie obietnicy o cudzie gospodarczym w Polsce, rozliczenie 2 lat rządów Jarosława Kaczyńskiego, czy zmiana polskiej polityki zagranicznej.

Marszałek Sejmu. Na kolejne kluczowe stanowisko, dzięki któremu można kierować pracami Sejmu są już dwie kandydatury. Z ramienia PO marszałkiem ma szansę zostać były szef MON, a później odpowiedzialny w gabinecie cieni Platformy za sprawy zagraniczne - Bronisław Komorowski. Jednakże nie tylko PO chce stanowiska marszałka. Prezes PSL, były premier - Waldemar Pawlak będzie najprawdopodobniej ubiegał się o tą funkcję w zamian za zawarcie koalicji z Tuskiem.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Przez całą kadencję rządu Jarosława Kaczyńskiego było to stanowisko o podwyższonym stopniu ryzyka. Z funkcji tej odchodzili najpierw Ludwik Dorn, a następnie po wielkiej aferze w rządzie - Janusz Kaczmarek. Teraz szefem resortu, któremu podlega między innymi policja będzie sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna lub były szef tego resortu w rządzie Jerzego Buzka, założyciel CBŚ i zarazem osoba odpowiedzialna w gabinecie cieni PO za sprawy wewnętrzne i służby specjalne - Marek Biernacki.

Ministerstwo Sprawiedliwości. Zagęściła się liczba kandydatów na następcę Zbigniewa Ziobry. Obok członków PO - Julii Pitery (była prezes Transparency International Polska - pozarządowej organizacji zwalczającej korupcję, w gabinecie cieni odpowiedzialna sprawiedliwość) i Cezarego Grabarczyka (adwokat z Łodzi, członek Zarządu Krajowego PO) dużo mówi się o bezpartyjnej kandydaturze - profesora Andrzeja Zolla. Zoll to wybitny polski prawnik - profesor prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego i były Rzecznik Praw Obywatelskich. Przed szefem tego resortu wielkie wyzwanie, czyli przyjrzenie się działalności CBA. Mówi się też o rozdzieleniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, aby śledczy nie byli już wykorzystywani do rozgrywek politycznych. PO zamierza też zbadać, czy Zbigniew Ziobro, jako szef tego resortu nie nadużywał władzy.

Ministerstwo Finansów. Przed szefem resortu finansów olbrzymie wyzwanie - reforma finansów publicznych, której nie udało się zrealizować Zycie Gilowskiej, a także najprawdopodobniej praca nad zapowiadanym przez PO wprowadzeniem podatku liniowego. Na stanowisko to wymienia się obecnie aż 5 kandydatów. Na jednego z nich - trzykrotnego ministra finansów (w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego i Jerzego Buzka), byłego szefa NBP Leszka Balcerowicza stawia dziś "Życie Warszawy". Na rządowej giełdzie pojawia się też nazwisko Stefana Kawalca - byłego współpracownika Balcerowicza i doradcę PO w sprawach finansowych. Najpoważniejszym kandydatem jest ponoć jednak - Mirosław Gronicki, minister finansów za rządów Marka Belki. Wymienia się też Jacka Rostowskiego (profesor ekonomii na Uniwersytecie w Budapeszcie, członek Rady Fundacji CASE) i za przewidywaniami "Rzeczpospolitej" - Ryszarda Petru (obecnie główny ekonomista BPH). Przypomnijmy, że wcześniej mówiono, iż stanowisko ministra finansów obejmie Zbigniew Chlebowski, ale najprawdopodobniej zostanie on ministrem gospodarki.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Profesor Władysław Bartoszewski powiedział, że każdy minister spraw zagranicznych będzie lepszy od obecnej szefowej tego resortu Anny Fotygi. Polityka zagraniczna naszego kraju często przewijała się w kampanii wyborczej i jak zapowiadała Platforma - w tej sferze działalności państwa wprowadzona zostanie nowa jakość. Teraz o wprowadzenie tej nowej jakości zadbają najprawdopodobniej - Radosław Sikorski (były szef MON w rządzie Jarosława Kaczyńskiego) lub Jerzy Buzek (były premier, eurodeputowany PO).

Ministerstwo Obrony Narodowej. Duże wyzwania czekają nowego szefa MON. Zakończenie misji w Iraku (zapowiadane w kampanii PO), przyszłość misji w Afganistanie, tarcza antyrakietowa i kwestia Antoniego Macierewicza i jego działalności w Kontrwywiadzie to tylko niektóre z problemów przed jakimi stanie nowy szef tego resortu. Głównym kandydatem na objęcie tej funkcji jest w tej chwili przewodniczący klubu parlamentarnego PO - Bogdan Zdrojewski, w gabinecie cieni odpowiedzialny właśnie za obronę narodową. Potencjalnymi szefami tego ministerstwa mogliby też zostać wspomniani wcześniej Radosław Sikorski, czy Bronisław Komorowski, ale w tym przypadku byłoby to dla nich stanowisko pocieszenia.

Ministerstwo Edukacji Narodowej. Spójny program szkolny (od podstawówki do szkoły średniej), obniżenie wieku szkolnego, czy reorganizacja gimnazjum i liceów to podstawowe zadania jakie staną przed nowym szefem MEN. Dotychczas nawet w kuluarowych rozmowach nie wymienia się jeszcze żadnych konkretnych kandydatów. Jednak wiadomo, że na problemach edukacji w Platformie najlepiej zna się Krystyna Szumilas (przewodnicząca komisji edukacji, nauczycielka), czy Edmund Wittbrodt (minister edukacji za rządów Buzka) - choć ten ostatni nie jest podobno zainteresowany.

Ministerstwo Rolnictwa. Pojawia się tu kandydatura PSL. Ludowcy od dawna związani z problemami wsi widzą na tym stanowisku Marka Sawickiego (wiceminister łączności w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza)

Ministerstwo Transportu i Infrastruktury. Przed szefem resortu poważne zadanie - zdążyć z budową autostrad przez Euro 2012. Jest to zarazem kolejny resort, który chce przejąć partia Waldemara Pawlaka. Kandydatem PSL- u jest tu Janusz Piechociński (od 2 lat poza parlamentem, były przewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury, współtworzył szereg ustaw dotyczących infrastruktury, doradca gospodarczy w firmie monitorującej rynek transportowy). Podejrzewa się, że ludowcy chcą objąć to ministerstwo, gdyż to właśnie tutaj trafiło już sporo funduszy z Unii Europejskiej.

Ministerstwo Ochrony Środowiska. Po kontrowersyjnym ministrze - Janie Szyszko przyszedł czas na zmianę polityki w tej sferze. Szyszko swoimi decyzjami w sprawie chociażby Doliny Rospudy wszedł w otwarty konflikt z Komisją Europejską. Jego następca ma być również osoba związana z PSL-em. Najprawdopodobniej będzie to Stanisław Żelichowski (szef tego resortu w rządach Pawlaka, Józefa Oleksego i Cimoszewicza).

Angelina Kwiatek dostała tylko 258 głosów

Konkurs miss Wielkopolski 2007: Angelina Kwiatek z tyłu po prawej w koszulce w paski(fot. Agencja Gazeta)

Nie oczaruje Sejmu, nie wystąpi w "Tańcu z gwiazdami" i nie "zrobi ludziom dobrze". Piękna Angelina Kwiatek, kandydująca do Sejmu z list Samoobrony, zdobyła jedynie 258 głosów.

- Tajna broń Samoobrony niestety nie wypaliła. Może następnym razem? - ma nadzieję "Super Express". A my przypominamy, że Samoobrona zdobyła w sumie 247 335 głosów. A gdyby nie blondwłosa miss byłoby ich jeszcze mniej! Na osłodę, dla wszystkich 258 zwolenników Angeliny, mamy takie zdjęcie:

fot. Eastnews

Dodaj swój komentarz: