wtorek, 18 września 2007

Sensacja na Stamford Bridge

misza, mm
2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 23:22

Zobacz powiększenie
Joe Cole (Chelsea, z lewej) i Bjorn Tore Kvarme (Rosenborg)
Fot. TOM HEVEZI AP

Rosenborg oddał w Londynie zaledwie dwa celne strzały, ale to wystarczyło, by zremisować z Chelsea 1:1. Celtic z Arturem Borucem przegrał z Szachtarem Mariusza Lewandowskiego 0:2

Zobacz powiekszenie
Fot. DYLAN MARTINEZ REUTERS
Miika Koppinen po zdobyci gola przeciwko Chelsea
Zobacz powiekszenie
Fot. MANU FERNANDEZ AP
Fabio Cannavaro i Boubaca Sanogo
Zobacz powiekszenie
Fot. SERGIO PEREZ REUTERS
Raul po bramce strzelonej Werderowi Brema


Przed meczem bukmacherzy płacili za zwycięstwo Chelsea w LM 7,5 funta. Za wygraną Rosenborga 301. Ale po pierwszej połowie skazywali na klęskę Norwegowie prowadzili po strzale Miiki Kopinena. Dopiero po przerwie 56 gola w LM strzelił Andrij Szewczenko. Ukrainiec zagrał w tym meczu tylko dlatego, że kontuzjowany jest Didier Drogba. Kilka tygodni temu trener Jose Mourinho powiedział, że sprowadzony rok temu za 30 mln funtów napastnik musi poczekać na szansę, bo lepsi od niego są Drogba, Claudio Pizarro i Salomon Kalou. Gdy Szewczenko w końcu zagrał, w sobotnim meczu z Blackburn wypadł słabiutko, a Chelsea zremisowała 0:0.

We wtorek Ukrainiec trafił do bramki, ale z kolegami pobijał rekordy nieskuteczności. W sumie wicemistrzowie Anglii oddali aż 29 strzałów i tylko pięć z nich było celnych.

Z Werderem wygrał chwalony za występy w lidze hiszpańskiej Real, ale tym razem madrytczycy wypadli słabo. Zawiódł typowany na następcę Redondo Fernando Gago, nie błyszczał Wesley Sneijder. Mimo wydania 120 mln euro na nowych, młodych piłkarzy bramki zdobywali ci, którzy robią to od dawna. Najpierw 57 gola strzelił lider klasyfikacji wszech czasów Raul, w drugiej połowie 54. trafienie zaliczył Ruud van Nistelrooy.

Porażka Celticu w Doniecku

Przed meczem z Szachtarem piłkarze Celtiku zapowiadali, że jadą do Doniecka przerwać fatalną serię 13 wyjazdowych porażek w LM. Boruc twierdził, że problem tkwi w psychice.

I chyba coś w tym jest, bo Szkoci wyszli na boisko przestraszeni, przez pierwszy kwadrans nie opuszczali swojej połowy. W dodatku obrońcy Mark Wilson, Gary Caldwell, Stephen McManus i Lee Naylor popełniali fatalne błędy. Najpierw McManus stracił piłkę 20 metrów od bramki i na czystej pozycji znalazł się Brandao, a chwilę później cała czwórka przyglądała się jak Razvan Rat wykłada piłkę Christianowi Lucarelliemu. W obu sytuacjach polski bramkarz był bez szans.

Rok temu, kiedy Boruc do spółki z Shunsuke Nakamurą wprowadzili drużynę do 1/8 finału, bez przerwy narzekano na fatalną defensywę Szkotów. Kibice do dziś pamiętają, jak Caldwell w pojedynkę przegrał grupowy mecz z Benfiką 0:3. Po tym występie prasa domagała się wzmocnień defensywy. Ale w letnim oknie transferowym trener Gordon Strachan kupował napastników (Scott McDonald, Chris Killen), pomocników (Scott Brown, Massimo Donati) i rezerwowego bramkarza Marka Browna.

Efekty było widać we wtorek. Niska porażka to zasługa Boruca, który wyłapał uderzenie Ilsinho i Brandao. Mariusz Lewandowski grał cały mecz i nie miał zbyt wiele roboty, bo Celtic atakował rzadko. Maciej Żurawski wyszedł na ostatnie pięć minut. Michał Żewłakow grał 90 minut, a jego Olympiakos zremisował z Lazio 1:1.

Wszystkie wtorkowe mecze Champions League:

Grupa A:

FC Porto - Liverpool 1:1

Obydwa zespoły rozpoczęły tegoroczną edycję Champions League podbudowane dobrymi występami w rozgrywkach ligowych we własnych krajach. Zadowoleni mogli być zwłaszcza Portugalczycy, którzy wygrali wszystkie mecze w lidze. I to oni cieszyli się z pierwszej bramki w meczu. Zdobył ją w ósmej minucie Lucho Gonzalez, który wykorzystał rzut karny po faulu Reiny na Sektiouim. Wynik meczu ustalił 10 minut później Dirk Kuyt. Po przerwie czerwoną kartkę obejrzał Pennant i Liverpool bronił wyniku w dziesiątkę.

Ol. Marsylia - Besiktas Stambuł 2:0

Olympique Marsylia podbudowane powrotem do składu kapitana Lorika Cany pewnie pokonało turecki Besiktas. Na pierwszą bramką kibice zgromadzeni na Stade Velodrome musieli jednak czekać do 74 minuty, kiedy to gola dla gospodarzy zdobył Julien Rodriguez. Minutę później mogło być 2:0, ale Nasri trafił w słupek. To, czego nie udało się młodemu Francuzowi dokonał Djibrill Cisse, który w doliczonym czasie gry ustalił wynik meczu.

Grupa B:

Schalke 04 Gelsenkirchen - Valencia CF 0:1

Wicemistrzom Niemiec nigdy nie udało się przejść fazy grupowej LM. Również w tej edycji LM mogą mieć duże problemy w wywalczeniu awansu. Sytuację drużyny Mirko Slomki jeszcze bardziej skomplikowała przegrana z Valencią. Hiszpanie długo czekali na pierwszego gola. Dopiero w 63 minucie David Villa pokonał Manuela Neuera i zdobył jedyną bramkę w meczu.

Chelsea Londyn - Rosenborg Trondheim 1:1

Remis Rosenborga w Londynie z Chelsea można śmiało nazwać sensacją. Drużynę Jose Mourinho można co prawda tłumaczyć absencją Didiera Drogby i Franka Lamparda, ale i tak 1:1 z teoretycznymi outsiderami grupy to dla kibiców "The Blues" praktycznie blamaż. Wicemistrzowie Anglii przeważali przez całe spotkanie, ale kompromitowali się w sytuacjach podbramkowych. Ze skutecznością nie mieli za to problemów goście, którzy zdobyli pierwszego gola. W 24 minucie Petra Cecha pokonał Hiiki Koppinen i Stamford Bridge zamarło. Punkt dla Chelsea wywalczył niedoceniany przez portugalskiego szkoleniowca Andrij Szewczenko.

Grupa C:

Olympiakos Pireus - SS Lazio Rzym 1:1

Spotkanie w Pireusie zakończyło się podziałem punktów. Po bezbramkowej pierwszej połowie gola dla Olympiakosu w 55 minucie zdobył Argentyńczyk Galletti. Wyrównał 20 minut później Luciano Zauri.

Real Madryt - Werder Brema 2:1

Jest niewiele drużyn na świecie, które spotkała taka plaga kontuzji jak Werder Bremę. Już na początku sezonu trener Thomas Schaaf stracił dwóch podstawowych pomocników, Thorsterna Fringsa oraz Tima Borowskiego. W meczu w Madrycie mógł co prawda skorzystać z Brazylijczyka Diego, ale nie uchroniło to Niemców przed porażką. Real lepiej rozpoczął mecz. Podbudowani dopingiem kibiców na Estadio Santiago Bernabeu i trzema kolejnymi zwycięstwami w lidze "Królewscy" w 16 minucie znaleźli sposób na bramkarza z Bremy. Swojego 57. gola w LM strzelił niezawodny Raul. Radość mistrzów Hiszpanii trwała jednak zaledwie minutę - wyrównał bowiem Sanogo. Cały mecz był bardzo wyrównany, z lekkim wskazaniem na madrytczyków i to właśnie oni w 74 minucie wyszli ponownie na prowadzenie. Gola zdobył Ruud van Nistelrooy.

Grupa D:

AC Milan - Benfica Lizbona 2:1

Milan zaczął rozgrywki Ligi Mistrzów od mocnego uderzenia... Andrei Pirlo, który w swoim stylu, z rzutu wolnego, wyprowadził Włochów na prowadzenie. W 24 minucie na 2:0 podwyższył bohater ostatniego finału - Filippo Inzaghi, dla którego był to 39 gol w LM. Honorową bramkę dla gości w doliczonym czasie gry zdobył Nuno Gomes.

Szachtar Donieck - Celtic Glasgow 2:0

Już w piątej minucie Artura Boruca pokonał Brazylijczyk Brandao strzałem ze skraju pola karnego. Trzy minuty później polski bramkarz znów musiał wyciągać piłkę z siatki. Tym razem po golu Lucarelliego. Mimo dwubramkowego prowadzenia gospodarze nie zamierzają zwolnić i dominują na całym boisku. Tylko dzięki postawie Boruca szkocki zespół nie stracił więcej goli.

Fundusze HSBC już w Polsce

Marcin Bojanowski
2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 20:58

Na polski rynek funduszy inwestycyjnych wchodzi nowy potężny gracz - HSBC Investments. W ciągu trzech lat chce znaleźć się w pierwszej trójce funduszy zagranicznych w Polsce.

HSBC to największy europejski bank - ma ponad 10 tys. oddziałów w 83 krajach. W 20 z nich sprzedaje fundusze inwestycyjne pod marką HSBC Investments. Na koniec lipca zarządzał aktywami w wysokości 217 mld dol.

HSBC Investment jest już obecny w Czechach, na Węgrzech, Słowacji i w krajach bałtyckich. Od wczoraj jednostki uczestnictwa 11 funduszy można też kupić w Polsce w sieci PW Consulting. W ciągu dwóch tygodni licencję na sprzedaż jednostek funduszy ma otrzymać też HSBC Bank Polska.

- Na początek skupiamy się na budowie sieci dystrybucji, chcemy współpracować ze wszystkimi: bankami, biurami maklerskimi, ubezpieczycielami - mówi dyrektor departamentu sprzedaży funduszy inwestycyjnych HSBC Bank Polska Piotr Klinowski.

Wkrótce sprzedaż funduszy HSBC rozpoczną Deutsche Bank, Fortis Bank, Noble Bank i mBank. Rozmowy prowadzone są także z doradcami finansowymi, m.in. Expanderem i Open Finance, oraz towarzystwami ubezpieczeniowymi: Nordeą, Compensą i Aegonem. Za pół roku fundusze mają mieć ponad 30 dystrybutorów.

Zdaniem analityków niedawne spadki na warszawskiej giełdzie powodują wzrost zainteresowania bezpieczniejszymi inwestycjami. Klienci coraz chętniej wybierają fundusze zagraniczne, których w Polsce jest już ponad 400. Polacy ulokowali w nich według różnych szacunków od 2,5 do 3,5 mld zł.

- Polscy inwestorzy są przyzwyczajeni do wysokich zwrotów z inwestycji - mówi Heiner Weber, dyrektor zarządzający w HSBC Investments. W ciągu roku nasze fundusze zyskiwały nawet 80 proc. i mogą być atrakcyjne dla osób dotychczas zaangażowanych na warszawskiej giełdzie.

Wybierać można spośród ponad 40 różnych funduszy inwestujących głównie na rynkach wschodzących i azjatyckich. Minimalna wysokość pierwszej wpłaty to 5 tys. dolarów. W ciągu pół roku HSBC chciałby wprowadzić jeszcze kilka lub nawet kilkanaście subfunduszy.

Wybory - gdzie najbardziej zaiskrzy


Wojciech Szacki
2007-09-19, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 20:22

Jarosław Gowin kontra Zbigniew Ziobro, Ludwik Dorn kontra Bronisław Komorowski. Partie mają jeszcze parę dni, aby zamknąć listy wyborcze, ale już wiadomo, że w wielu okręgach 21 października będzie bardzo ciekawie

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Surdziel / AG
Jerzy Szmajdziński - SLD
Zobacz powiekszenie
Fot. Łukasz Giza / AG
Grzegorz Schetyna - PO
Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Adam Lipiński - PIS
Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Roman Giertych - LPR
Zobacz powiekszenie
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Janusz Palikot - PO
Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Elżbieta Kruk - PiS
Zobacz powiekszenie
Fot. Bartosz Bobkowski / AG
Marek Balicki - LID
Zobacz powiekszenie
Fot.Bartosz Bobkowski / AG
Bronisław Komorowski - PO
Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Ludwik Dorn - PIS
SERWISY


Pod Warszawą: Dorn, Komorowski, Balicki

Czasem będą to rewanże za wybory z 2005 r. W okręgu okołowarszawskim, tzw. obwarzanku, ponownie zmierzą się wiceszef PO Bronisław Komorowski i marszałek Sejmu Ludwik Dorn (PiS). W poprzednich wyborach Komorowski był lepszy o blisko 2 tys. głosów. LiD wystawi tu byłego ministra zdrowia Marka Balickiego.

Legnica: Lipiński, Schetyna, Szmajdziński

Do starcia liderów dojdzie też w Legnicy. Z PiS startuje tam wiceszef partii Adam Lipiński, minister w kancelarii premiera, który szerokiej publiczności dał się poznać jako rozmówca Renaty Beger - w jej pokoju hotelowym przekonywał ją do opuszczenia Samoobrony. PO wystawia swojego sekretarza generalnego Grzegorza Schetynę. Lipiński i Schetyna to zresztą - jak na obecne standardy - dobrzy znajomi. Z list SLD wystartuje szef klubu parlamentarnego Jerzy Szmajdziński. W 2005 r. wygrał właśnie Szmajdziński przed Lipińskim i Schetyną.

Kraków: Ziobro, Gowin, Widacki

Wczoraj wyjaśniło się, że w Krakowie przeciw Zbigniewie Ziobrze Platforma wystawi konserwatywnego senatora Jarosława Gowina, bliskiego Janowi Rokicie, który wycofał się z polityki. Gowina czeka ciężkie zadanie, Ziobro w 2005 r. zdobył ponad 120 tys głosów. LiD będzie reprezentował adwokat i b. ambasador na Litwie prof. Jan Widacki.

Lublin: Kruk, Palikot, Giertych

Na barwny pojedynek mogą liczyć mieszkańcy Lublina. O ich głosy zawalczą: poseł i biznesmen Janusz Palikot (PO), pamiętny choćby z konferencji prasowej, na której wystąpił ze sztucznym penisem; Roman Giertych (LPR), który nie mógł liczyć na dobry wynik w Warszawie, gdzie startował ostatnio; b. minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk (LiD); Izabella Sierakowska (LiD), w latach 90. żarliwa obrończyni PRL, oraz Elżbieta Kruk (PiS), obecnie szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Samoobrona wystawi posła Bolesława Borysiuka, ojca Tomasza Borysiuka z KRRiT i weterana PZPR.

(Gdańsk: Kurski, Nowak, Lis

W Gdańsku w 2005 r. triumfował szef Platformy Donald Tusk. Teraz przeniósł się do Warszawy, aby zmierzyć się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, a w Gdańsku zastąpi Sławomir Nowak. Będzie walczył z Bogdanem Lisem (LiD), jednym z przywódców strajku 1980 r., później w Unii Wolności i Partii Demokratycznej. PiS reprezentują Jacek Kurski (PiS), Tadeusz Cymański (PiS) i być może jeden z założycieli Platformy Maciej Płażyński.

Czas na decyzję mija 26 września - to ostatni dzień na rejestrację list.

Manekiny reklamują Warszawę w BBC

Jacek Zawadzki
2007-09-17, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 13:06

Zobacz powiększenie
Manekiny zaraz zaczną się cieszyć i spadną z krzeseł

Szare manekiny w garniturach spadają z krzeseł, ciesząc się z propozycji wyjazdu do Warszawy. Spot reklamowy w BBC ma zachęcić biznesmenów z Europy do odwiedzania stolicy.

ZOBACZ TAKŻE
SONDAŻ
Czy podoba Ci się spot BBC mający reklamować Warszawę?

Tak. Jest interesujący i z pewnością zachęci obcokrajowców do przyjazdu.
Nie. Reklama nie zachęci nikogo do przyjazdu. Łódź miała lepszy spot w BBC.
Nie mam zdania.



Na początku manekiny dyskutują, gdzie zorganizować konferencję. Sympatyczna pani z końca stołu proponuje Warszawę. Następuje seria migawek z życia miasta - zabytki, lokale rozrywkowe i infrastruktura biznesowa. Manekiny spadają z krzeseł w szale radości.

Spot trwa 30 sekund i zostanie wyemitowany 280 razy. Obejrzą go w tzw. prime time wszyscy europejscy widzowie BBC World, ale głównymi adresatami są biznesmeni i menedżerowie. Emisja rozpoczęła się wczoraj i potrwa przez 11 tygodni.

Kampanię zorganizowała i sfinansowała Warsaw Destination Alliance, fundacja skupiająca około 90 firm, głównie warszawskich hoteli. Powstała, aby promować miasto na świecie. - Zdecydowaliśmy się na żartobliwą formę, bo chcemy wyróżnić się na tle kampanii innych miast - tłumaczy Joanna Falkowska z TBWA/PR, agencji realizującej kampanię.

- Skupiamy się na reklamie konkretnego waloru miasta, atrakcyjnego miejsca do organizacji spotkań biznesowych - dodaje Joanna Blicharska, executive manager z fundacji.

Fundacja już od pięciu lat promuje Warszawę. - W 2006 roku zorganizowaliśmy kampanię prasową w "International Herald Tribune", a BBC emitowała spot promujący turystyczne walory stolicy - wylicza Joanna Falkowska.

Jej zdaniem kampanie przynoszą wymierne efekty: - Wzrosła rozpoznawalność miasta, a członkowie fundacji zanotowali wzrost liczby gości. Teraz też jesteśmy pewni sukcesu.

Obejrzyj reklamę Łodzi w BBC

Przypomnij sobie reklamę Polski wyświetlaną w BBC i CNN

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna

PO pozywa wicepremiera Gosiewskiego

Anna Roży
2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 22:18

Pierwszy pozew w trybie wyborczym w regionie. - Platforma Obywatelska i wielu ludzi w Skarżysku-Kamiennej jest blisko związana z grupą przestępczą - za te słowa władze świętokrzyskiej PO chcą podać do sądu wicepremiera Przemysława Gosiewskiego

Zobacz powiekszenie
fot. Krzysztof Mańkowski
Przemysław Gosiewski
Poszło o słowa, które padły w niedzielne przedpołudnie podczas Studia Politycznego Radia Kielce.

- Platforma Obywatelska i wielu ludzi w Skarżysku-Kamiennej jest blisko związana z Rejowem, czyli grupą przestępczą Pawliszaków - mówił wicepremier Przemysław Gosiewski, nr 1 na świętokrzyskiej liście PiS-u w wyborach do Sejmu. Poproszony przez dziennikarkę o konkrety nie sprecyzował wypowiedzi. Zasugerował, że wie o działaniach NIK. - Najwyższa Izba Kontroli dokonuje pewnych ustaleń, zaczekajmy na te ustalenia - dodał Gosiewski. Przemysław Gosiewski w Radiu Kielce - posłuchaj

- Zamierzamy pójść do sądu w trybie wyborczym. Trudno tolerować sugestie, że członkowie naszej partii mają związki z, łagodnie mówiąc, ludźmi marnej reputacji. Nie można oskarżać ludzi i posługiwać się kłamstwem. Za kłamstwa i bezpodstawne oskarżenia trzeba odpowiedzieć - podkreśla poseł Konstanty Miodowicz, przewodniczący PO w regionie, także lider listy wyborczej.

Potwierdza to inny poseł Platformy Krzysztof Grzegorek, z którym w niedzielę na radiowej antenie spierał się wicepremier Gosiewski.

- Poprosiliśmy o zapis audycji i przesłaliśmy go do biura krajowego partii. Chcielibyśmy, żeby prawnicy przeanalizowali materiał - mówi Grzegorek. Podkreśla, że chciałby, żeby w sądzie reprezentowała go kancelaria prawnicza z Warszawy.

Gosiewski twierdzi, że swoją wypowiedzią nie mówił generalnie o partii. - Przede wszystkim chcę powiedzieć, że nie była to audycja wyborcza. Zaproszono mnie tam jako posła i wypowiadałem się jako poseł. Moja wypowiedź była odpowiedzią na brutalny atak PO na PiS. Nie dotyczyła Platformy Obywatelskiej, była pewnym skrótem myślowym, który pojawił się w drodze sporu podczas audycji - powiedział wczoraj "Gazecie" wicepremier. Dodaje, że jeśli sprawa trafi do sądu, będzie swojej wypowiedzi bronił.

Gosiewski nie chce mówić o nazwiskach grupy przestępczej w Skarżysku.

- Ja zawsze twierdziłem, że niektórzy funkcjonariusze publiczni związani z PO, choćby pełniący funkcję w szpitalu powiatowym w Skarżysku-Kamiennej, mieli kontakty z firmami, które są powszechnie uważane za powiązane z braćmi Pawliszakami. Z układem towarzyskim, którzy tworzą ci panowie - mówi Gosiewski.

Dodaje, że o tym zjawisku mówił od kilku lat i zainteresował nim prezesa NIK-u oraz prokuratora generalnego.

- Mówiłem głośno o tym od pięciu lat. Mówiłem też w kampanii w 2006 roku, mówiąc, że trzeba złamać układ Pawliszaków, który rządził miastem. W związku z tym nie sadzę, że w jakiś sposób obraziłem przedstawicieli PO. Nie wypowiadałem się na temat formacji Platformy, struktury PO w Skarżysku-Kamiennej, bo pewnie w niej działa wielu dobrych i uczciwych ludzi - tłumaczy wicepremier.

Co powiedział wicepremier

Przemysław Gosiewski: Ja muszę powiedzieć, że, panie pośle, mówienie w pana słowach o bagnie moralnym o tych słowach jest dosyć dziwne.

Krzysztof Grzegorzek, poseł PO ze Skarżyska: Dlaczego?

Przemysław Gosiewski: Bo przecież Platforma Obywatelska i wielu ludzi w Skarżysku-Kamiennej jest blisko związana z Rejowem, czyli z grupą przestępczą Pawliszaków.

Małgorzata Pirosz, Radio Kielce: A przykłady możemy prosić, panie pośle, konkretne nazwiska?

Przemysław Gosiewski: Bardzo chętnie. Ja, proszę panią, bardzo wyraźnie powiedziałem, że akurat zwalczam ten układ i cieszę się, że nowi ludzie rządzą w Skarżysku, ale wracając do spraw politycznych...

Małgorzata Pirosz: Bo padają pewne słowa, a nie ma konkretnych przykładów, panie pośle.

Przemysław Gosiewski: Myślę, że Najwyższa Izba Kontroli dokonuje pewnych ustaleń. Zaczekajmy na te ustalenia.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce

"Dziennik": ks. Jankowski: PiS wygra, bo PO nie ma szans

PAP
2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 02:40

"Każdy, kto racjonalnie patrzy na scenę polityczną, wie, że PiS wygra, bo PO nie ma szans. Jeśli miałbym coś doradzić Platformie, to żeby obcięła ten kamień u swojej szyi, co się Tusk nazywa" - mówi w rozmowie z "Dziennikiem" ksiądz prałat Henryk Jankowski.

Ruszyła kampania. Dochodzą nas słuchy, że przychodzili już politycy szukający u księdza wsparcia politycznego. Kto szukał u księdza pomocy? - pyta gazeta.

"Przychodzą do mnie różni ludzie, od poczciwych szaleńców wierzących w swoją szansę, aż po poważnych polityków czołowych partii. Myślę, że to spóźnione próby ratowania własnej skóry, bo nie wszyscy mieli tyle czasu w ciągu tej kadencji na spotkania ze mną. Uciekający z tonących okrętów najczęściej proszą o pomoc w dostaniu się na listy PiS. Z zasady popieram młodych, którzy jeszcze nie przesiąkli, nie myślą o własnym interesie i nie są zmanierowani. I choć generalnie jestem za PiS, to męczą mnie już czasem intrygi różnych posłów, także z Gdańska" - odpowiada duchowny.

Ks. Jankowski nie zdradził, kogo poprze oficjalnie podczas wyborów. Tłumaczył, że nie chce "żeby go biskup ukarał".

Pytany, co radzi Lewicy i Demokratom, rozmówca "Dziennika" odparł: "Niech Bóg broni. Żebym nie leżał w szpitalu, to bym już nie raz rąbnął w telewizor, jak widzę Olejniczaka. O nim to mam akurat takie zdanie jak Oleksy. A na miejscu Kwaśniewskiego to już bym kupował bilet do Ameryki".

Czy Samoobronie uda się wejść do parlamentu? "Sprawa Samoobrony jest dla mnie osobiście przykra. Co prawda, dawno nie rozmawiałem z Andrzejem Lepperem, więc nie wiem, co ma na swoją obronę, ale pomijając wątki moralne, bo tu po ostatnich deklaracjach nie ma już o czym dyskutować, to poszło to wszystko w złą stronę. Chociaż z drugiej strony deklaracja o chęci bycia lewicą i wystawianie na swoich listach ludzi SLD, mam nadzieję, rozproszy elektorat lewicowy" - mówi duchowny.

A jaka będzie przyszłość takich polityków jak Roman Giertych, Marek Jurek czy Andrzej Lepper? - docieka gazeta. "Roman Giertych ma jeszcze czas, jeśli przestanie popełniać różne błędy, ma szansę jeszcze wrócić do gry, w końcu jest jeszcze młody. Andrzejowi Lepperowi przydałyby się rekolekcje, prawdziwe, nie w świetle reflektorów. Każdy przecież może się poprawić. Marek Jurek to porządny człowiek, ale porządni ludzie często giną w tłumie. Źle zrobił, że odszedł z PiS. To bardziej ideolog niż działacz, życzę mu więcej skuteczności. Przyszłość należy do odważnych" - stwierdził w rozmowie z "Dziennikiem" ks. Henryk Jankowski.

Hiszpanie nadal w szoku

ACM, PAP
2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 16:51
Zobacz powiększenie
Fot. VICTOR FRAILE REUTERS

Koszykarze i trenerzy Hiszpanii dwa dni po porażce z Rosją w ostatnich sekundach finałowego meczu 35. mistrzostw Europy w Madrycie nadal są w szoku i rozmowy o końcówce meczu traktują jako temat tabu


Finał Hiszpania - Rosja, przegrany przez gospodarzy 59:60, jest ciągle w centrum zainteresowania kibiców i mediów. Hiszpanie, mistrzowie świata, nie zdobyli do tej pory złotego medalu i po raz szósty musieli się zadowolić srebrem.

- Nadal nie rozmawiamy o tym, co się stało w ostatnich sekundach finału. To byłoby jak samobiczowanie - powiedział Jorge Garbajosa, który przed finałami ME stoczył własną batalię z władzami Toronto Raptors, bo szefowie klubu NBA nie chcieli wyrazić zgody na jego udział w mistrzostwach.

Zainteresowanie koszykówką nie maleje także dlatego, że kilkanaście godzin po finałowym meczu po wypowiedziach prezydenta Hiszpańskiej Federacji Koszykówki Jose Luisa Saeza i trenera Pepu Hernandeza pojawiły się spekulacje co do dalszej pracy Hernandeza z reprezentacją Hiszpanii. Hernandez stwierdził w wywiadzie udzielonym sportowej gazecie Marca, że nie wie, czy ma ważny kontrakt do IO w Pekinie.

- Albo się ma zaufanie, albo nie. Nie interesują mnie półśrodki - powiedział Hernandez. Prezydent FEB Saez odpowiedział, że decyzja o tym, czy Hernandez będzie przygotowywać zespół do igrzysk w Pekinie zależy od samego trenera, dodając, że federacja nie zamierza dokonywać zmian w sztabie szkoleniowym reprezentacji.

W internetowej ankiecie największego sportowego dziennika Marca 90 procent uczestników, czyli ponad 40 tysięcy kibiców, wyraziło poparcie dla trenera Hernandeza stwierdzając, że powinien przygotowywać zespół do IO w Pekinie. Hiszpanie pod wodzą Hernandeza zdobyli mistrzostwo świata w 2006 roku, które dało im bezpośredni awans do turnieju w Pekinie.

- Nie analizowałem przyczyn porażki. Ustaliliśmy, że będziemy unikać tego tematu, bo zbytnio nas rani. Spotkaliśmy się w poniedziałek, cała drużyna, na wspólnej kolacji i nikt nie zadawał pytań, dlaczego przegraliśmy - dodał Garbajosa.

Ziobro: Wydano postanowienie o postawieniu zarzutów Krauzemu

az, PAP
2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 11:31
Zobacz powiększenie
Ryszard Krauze
Fot. Bartosz Bobkowski / AG

Ryszard Krauze jest podejrzany o składanie fałszywych zeznań i utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa - za co grozi do 5 lat więzienia. Postanowienie o zarzutach wydano jeszcze 29 sierpnia, o czym wtedy prokuratura nie informowała.

Zobacz powiekszenie
Fot. Bartosz Bobkowski / AG
Zbigniew Ziobro
Minister powiedział, że chodzi o dwa zarzuty: składanie fałszywych zeznań i utrudnianie postępowania. Ziobro przypomniał, że grozi za to pięć lat pozbawienia wolności.

Ziobro nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy zostanie wydany Europejski Nakaz Aresztowania Krauzego, który przebywa za granicą.

O tym, że wydano postanowienie o zarzutach poinformował we wtorek w TVN24 minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Marzanna Mucha- Podlewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie powiedziała PAP, że postanowienie wydano jeszcze 29 sierpnia, razem z takimi samymi decyzjami wobec Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla.

Powołując się na "dobro śledztwa", Mucha-Podlewska nie chciała sprecyzować czy Krauze ma zarzut za zatajenie swego spotkania z Kaczmarkiem 5 lipca w Marriotcie (tak jak i sam b. szef MSWiA). Dodała, że Krauze ma status podejrzanego, ale formalnie nie przedstawiono mu zarzutu.

Prowadzą intensywne śledztwo

Ziobro nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy zostanie wydany Europejski Nakaz Aresztowania (ENA) dla Krauzego, który przebywa za granicą - jak donosi dziennik "Rzeczpospolita" - w Szwajcarii. - Wiele wskazuje na to, nie chcę tego przesądzać, że pan Krauze uchyla się od stawienia przed polskim wymiarem sprawiedliwości - dodał Ziobro w TVN24. - Cały czas materiał dowodowy jest uzupełniany i nie można wykluczyć, że prokuratura w pewnym momencie dojdzie do wniosku, aby poszerzyć katalog zarzutów - powiedział Ziobro. - Tego nie chcę przesądzać, ponieważ nie znam szczegółów ustaleń śledztwa, poza tym że posiadam informacje, iż śledztwo jest bardzo intensywnie prowadzone - podkreślił minister.

Odwaga prokuratury

- Teraz, mimo że pan prezydent Kaczyński nie przyjaźni się, ale zna pana Krauzego, mimo że zna, kiedy pojawiło się, iż pan Krauze wszedł w konflikt z prawem, prokuratura stanowczo po raz pierwszy postawiła mu zarzuty - mówił Ziobro. "Skoro zarzuty są stawiane, to znaczy, że jest poważny materiał dowodowy, wskazujący na to, że doszło do przestępstwa". - Nigdy wcześniej żaden z miliarderów nie stanął pod zarzutami, teraz prokuratura ma odwagę stawiać te zarzuty najbardziej wpływowym ludziom w Polsce - zaznaczył Ziobro.

Pod koniec sierpnia Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała b. szefa MSWiA Kaczmarka, b. szefa policji Kornatowskiego oraz prezesa PZU Netzla. Sąd uznał potem za "bezzasadne i nieprawidłowe" zatrzymanie Kaczmarka. Sąd uznał też, że Kaczmarek nie musi wpłacać 100 tys. zł kaucji; może też opuszczać kraj.

31 sierpnia prokuratura ujawniła podsłuchy rozmów, obciążające Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Mają oni zarzuty m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauzem 5 lipca w hotelu Marrriott i wzajemnego nakłaniania się do fałszywych zeznań. Nie zarzucono im zdrady tajemnicy co do samej akcji CBA.

Kaczmarek mówi, że nie był źródłem tego przecieku i zapewnia, że nie łączy go żaden układ z Krauzem. Nie ujawnia jednak, dlaczego ukrywał spotkanie z nim w hotelu.

Premier Jarosław Kaczyński uważa, że z reguł zdrowego rozsądku wynika, iż Kaczmarek był źródłem przecieku z akcji CBA. Według prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ujawnione dowody wobec Kaczmarka stwarzają "bardzo daleko idące podejrzenie, że dokonał on przecieku".

Kwatera w Zurichu

O tym gdzie jest teraz Krauze informowała "Rzeczpospolita" Biznesmen urządził sobie kwaterę główną w Zurichu. Tu, jeszcze przed zatrzymaniem Kaczmarka, rozmawiał z posłem Samoobrony Jackiem Woszczerowiczem. Stąd już po wybuchu afery podróżował do Kazachstanu i Stambułu. Właśnie w Turcji w ubiegłym tygodniu spotkał się z Wiesławem Walendziakiem, byłym posłem, którego zatrudnił, gdy ten zrezygnował z kariery politycznej. Jak udało się ustalić "Rz" Krauze zatrzymał się w samym centrum Zurichu w luksusowym hotelu. Wynajmował tam apartament numer 430. W miniony weekend przebywał jednak poza hotelem.

Iza Małysz na liście PO?

Iza Małysz, żona naszego najlepszego skoczka narciarskiego, już wkrótce może zostać posłanką. Miejsce na liście wyborczej zaproponowała jej Platforma Obywatelska - pisze "Super Express".

Zobacz powiekszenie
Fot. Grzegorz Celejewski / AG
Iza Małysz
28-letnia Iza była dotąd znana głównie dzięki sukcesom sportowym swojego męża. Gdy Adam Małysz dobrze skakał, jej popularność rosła. To ona, pod nieobecność męża, odbierała przyznawane mu nagrody. Błyszczała jego blaskiem. Teraz ma szansę wybić się sama - uważa gazeta.

Droga do sławy ma prowadzić przez politykę. PO wpadła na pomysł, żeby Izabela Małysz kandydowała do Sejmu właśnie z jej listy. "Faktycznie, padła taka propozycja z naszej strony" - potwierdza informacje "SE" Adam Warzecha, rzecznik śląskiej Platformy Obywatelskiej. - Czekamy na decyzję pani Izabeli. Sprawa rozstrzygnie się już niebawem, bo właśnie jesteśmy na etapie układania list - dodaje.

Z informacji gazety wynika, że na pomysł "zwerbowania" Izy Małysz wpadł osobiście Tomasz Tomczykiewicz, pochodzący z Pszczyny lider PO na Śląsku. Jeszcze kilka dni temu nawet jego najbliżsi współpracownicy nie mieli o tym zielonego pojęcia.

Iza Małysz, w rozmowie telefonicznej z "SE" potwierdziła tylko, że Platforma złożyła jej propozycję kandydowania do Sejmu. - Na razie nic więcej na ten temat nie powiem - ucięła pytania redakcji.

Źródło: "SE"

Janukowycz i Tymoszenko o sobie: "krowa" i "cham"

mig, PAP
2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 18:47

Główni rywale w wyborach parlamentarnych na Ukrainie, przywódca prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy Wiktor Janukowycz i stojąca na czele bloku swego imienia Julia Tymoszenko, obrzucili się niewybrednymi inwektywami.

Zobacz powiekszenie
Fot. Stephen Chuyko / AP
Wiktor Janukowycz

Janukowycz nazwał Tymoszenko "krową", w zamian za co ta odpłaciła mu słowem "cham".

Premier Janukowycz, spotykając się z wyborcami swojej partii w Winnicy (środkowa Ukraina) prosił, by nie ulegali populistycznym hasłom Bloku Julii Tymoszenko.

"Ona może jeździć na łyżwach, albo lepić garnki, ale nie potrafi zarządzać gospodarką" - powiedział Janukowycz, oceniając okres, kiedy Tymoszenko była premierem - od lutego do września 2005 r.

Zdaniem Janukowycza, kiedy Tymoszenko była szefem rządu, zachowywała się jak "krowa na lodzie".

Julia Tymoszenko nie zwlekała z odpowiedzią, chociaż i nie wdała się w osobistą dyskusję z Janukowyczem. Jej służba prasowa, w wydanym w godzinę po oświadczeniu premiera komunikacie napisała, że jego zachowanie nie dziwi.

"Prawie cały kraj wie, że więzienny pseudonim Janukowycza to "Cham". To wyjaśnia wszystko" - czytamy. W młodości Janukowycz był skazany za kradzież i pobicie.

Przed zaplanowanymi na 30 września wyborami parlamentarnymi Partia Regionów Ukrainy i Blok Julii Tymoszenko cieszą się największą sympatią ukraińskiego elektoratu. Według różnych sondaży ugrupowania te zdobędą w wyborach dwa pierwsze miejsca: na Partię Regionów gotowych jest zagłosować ok. 30 proc. wyborców, a Blok Tymoszenko poprze zapewne ok. 20 proc.

Promowany przez prezydenta Wiktora Juszczenkę blok Nasza Ukraina- Ludowa Samoobrona dostaje w badaniach przedwyborczych 8-10 proc. głosów.

Zdaniem komentatorów, pewna nerwowość polityków Partii Regionów spowodowana jest ekspansją bloku Tymoszenko we wschodniej Ukrainie, która była dotychczas bastionem ugrupowania Janukowycza.

Ukraina: Polacy pomagą Ukraińcom w utylizacji paliwa rakietowego

jas, PAP
2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 07:25

Na Ukrainie uruchomiono w poniedziałek przedsiębiorstwo utylizacji utleniacza paliw rakietowych, który przetwarzany będzie za pomocą metody opracowanej przez polskich naukowców.

Stosowany w radzieckich pociskach rakietowych na paliwo ciekłe utleniacz AK-20 to roztwór tlenków azotu w stężonym kwasie azotowym - niebezpieczna dla ludzi i środowiska ciecz o silnych własnościach żrących i toksycznych.

Polacy nie ograniczyli się wyłącznie do opracowania technologii. Uruchomiona w poniedziałek w Radechowie w obwodzie lwowskim mobilna instalacja do utylizacji utleniacza została zbudowana przez zespół naukowców Politechniki Wrocławskiej we współpracy z tarnowską Jednostką Ratownictwa Chemicznego.

- Instalacja została nam przekazana przez Polskę za jej własne środki, co jest dowodem realnej współpracy Ukrainy z państwami NATO - podkreślił obecny na uroczystości ukraiński minister obrony Anatolij Hrycenko.

Stronę polską reprezentował ambasador RP na Ukrainie Jacek Kluczkowski oraz przedstawiciele tarnowskiej jednostki ratowniczej i Politechniki Wrocławskiej.

Badania i prace nad metodą utylizacji utleniacza trwały półtora roku. W państwach dawnego Układu Warszawskiego zdeponowano ponad 20 tys. ton AK-20. W Polsce jest go tylko tysiąc ton, natomiast na Ukrainie aż 16,5 tys.

AK-20 składowany jest na poligonach, w zbiornikach z bardzo czystego aluminium, których czas życia obliczono na 15 lat. Ponieważ czas ten został już przekroczony, postępująca korozja zbiorników wywołała niebezpieczeństwo awarii, potencjalnie groźnych dla życia mieszkańców okolicznych miejscowości.

Według oceny specjalistów OBWE w razie awarii zbiornika utleniacza o pojemności 100 metrów sześciennych, promień strefy śmierci wyniósłby 2,5 km, a promień strefy zagrożenia ma 25 km. Stosowane dotychczas w różnych krajach metody utylizacji AK-20 nie spełniały pokładanych w nich oczekiwań.

Kierowany przez prof. Stanisława Witka zespół naukowców Politechniki Wrocławskiej opracował dwa warianty technologii, w których utleniacz przetwarza się w instalacji mobilnej w warunkach poligonowych.

- Gwarantuje to bezpieczną utylizację utleniacza na miejscu, bez konieczności jego ryzykownego transportu. Pozwala także uniknąć emisji toksycznych substancji - tlenków azotu - do atmosfery - wyjaśniał wcześniej prof. Witek.

Metoda jest prosta, skuteczna, a jej produkt końcowy stanowi surowiec do produkcji nawozów azotowych, pomyślnie przetestowany przez Centrum Nawozów Zakładów Azotowych w Tarnowie. Jej innowacyjność i skuteczność zainteresowały Unię Europejską, NATO, OBWE, a także Organizację na Rzecz Zakazu Broni Chemicznej (OPCW).

Uruchomiona w poniedziałek na Ukrainie mobilna instalacja utylizacji utleniacza może przerabiać około 7 ton tej substancji na dobę.

Dorn: Nie będzie głosowania ws. odwołania ministrów

met, PAP
2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 23:28

Nie będzie debaty i głosowania nad odwołaniem ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego. Zgodnie z jednogłośnymi ustaleniami Konwentu Seniorów, na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu odbędą się tylko głosowania nad poprawkami Senatu do ustaw - powiedział we wtorek w TVP3 marszałek Sejmu Ludwik Dorn.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Marszałek Ludwik Dorn

Wcześniej Platforma Obywatelska oświadczyła, że będzie się domagać, by Sejm zajął się jej wnioskami o wota nieufności dla 15 ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego, którzy zostali odwołani, a niedługo potem ponownie powołani w skład rządu. Szef klubu PO Bogdan Zdrojewski poinformował podczas konferencji prasowej, że przedstawiciel Platformy wystąpi podczas posiedzenia Prezydium Sejmu o uzupełnienie porządku obrad izby o te wnioski.

Niech PO złoży nowe wnioski

Marszałek Dorn powiedział w programie 3 TVP, że tego punktu nie włączy do porządku obrad. Powołał się na - jak mówił - jednogłośne ustalenia Konwentu Seniorów. Powiedział też, że "sprawa jest zamknięta" i przypomniał, że - po odwołaniu ministrów przez prezydenta, na wniosek premiera, punkty obrad poprzedniego posiedzenia Sejmu, dotyczące wniosków PO o wotum nieufności wobec ministrów, zostały skreślone. Marszałek dodał, że jeśli PO chce wracać do sprawy "niech ponownie złoży wnioski "a i tak Sejm tej kadencji nie będzie nad nimi głosował".

Na poprzednim posiedzeniu Sejmu (na którym posłowie podjęli decyzję o skróceniu kadencji parlamentu) nie doszło do debaty i głosowania nad wnioskami PO o odwołanie 15 ministrów, ponieważ zostali oni wcześniej - na wniosek premiera - odwołani. Wszyscy niedługo później powrócili na stanowiska w rządzie.

Odwoływanie przerwane a nie zakończone

W związku z tym PO zwróciła się do prawnika, prof. Andrzeja Rzeplińskiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, o opinię prawną.

Według Rzeplińskiego, który uczestniczył we wtorkowej konferencji, procedura dotycząca wniosków PO o odwołanie ministrów nie została zakończona, a jedynie przerwana. Tłumaczył, że nie doszło do zmiany w składzie Rady Ministrów w takim sensie, o jakim mówi konstytucja, ponieważ na stanowiska ministrów zostały powołane ponownie te same osoby.