środa, 21 listopada 2007

Grecka tragedia Prokomu

gesi
2007-11-21, ostatnia aktualizacja 2007-11-21 23:15
Zobacz powiększenie
Fot. Rafa3 Malko / AG???????

Grę koszykarzy Prokomu Trefl Sopot w wyjazdowym meczu z Olympiakosem Pireus w 5. kolejce Euroligi można określić jako grecką tragedię, choć czasem popisy mistrzów Polski były komiczne. Ale najprościej powiedzieć o tym meczu: kompromitacja.

ZOBACZ TAKŻE
SONDAŻ
Prokom...

mając mocny skład kompromituje się wynikami
ma przejściowe kłopoty, bo zawodnicy są niezagrani
jest personalnie za słaby, żeby wygrywać w Eurolidze

Grę koszykarzy Prokomu Trefl Sopot w wyjazdowym meczu z Olympiakosem Pireus można określić jako grecką tragedię, a może nawet komedię. Ale najprościej: kompromitacja.

Prokom został znokautowany, choć Olympiakos zagrał bez najlepszego gracza - kontuzjowanego Lynna Greera. W drużynie z Sopotu do składu wrócił za to lider i najlepszy strzelec Milan Gurović, który z powodu choroby opuścił dwa poprzednie mecze. Powrót Serba nie był jednak udany, a jego gra - zero punktów w 15 minut (0/6 z gry) - była doskonałym odzwierciedleniem postawy całej drużyny z Sopotu.

Prokom wygrał przed tygodniem w Bolonii i wydawało się, że w Pireusie - biorąc pod uwagę nieobecność Greera i powrót Gurovicia - może powalczyć. Zamiast walki była jednak masakra. Każda kwarta i niemal każda minuta to egzekucja na drużynie z Sopotu.

Prokom rozpoczął w składzie Christos Harissis, Dajuan Wagner, Gurovic, Tomas Masiulis i Thomas ven den Spiegel. Po trzech minutach sopocianie przegrywali 1:7, ale w kolejnych odrobili straty i prowadzili nawet 8:7. Gospodarze momentalnie wzmocnili obronę i Prokom był zupełnie bezradny. Harissis, który przed rokiem występował w Olympiakosie, nie radził sobie wobec twardej defensywy byłych kolegów.

Po 10 minutach Olympiakos wygrywał 31:14, a w kolejnych kwartach przewaga zespołu z Grecji była coraz bardziej druzgocąca. Koszykarze z Sopotu nie potrafili zatrzymać litewskiego skrzydłowego Arvydasa Macijauskasa, niemniej kłopotów sprawiał im Amerykanin Qyntel Woods. Macijauskas trafił 6 z 7 rzutów za dwa punkty, miał 100 proc. rzutów wolnych i jeszcze pięć asyst.

Gracze Olympiakosu byli lepsi od mistrzów Polski w każdym elemencie gry - trafili 12 rzutów zza linii 6,25 m, mieli 19 asyst czyli o 12 więcej podań otwierających do drogę do kosza od Prokomu i o połowę mniej strat - 10, przy 20 zgubionych piłkach zawodników mistrza Polski.

Przewaga Olympiakosu w 26. minucie wynosiła 31 punktów (70:39), w 29. już 41 (80:39), aż w końcu doszła do - uwaga! - 52 punktów w 37. minucie (109:57)! Wtedy na boisku były już głębokie rezerwy zespołu z Pireusu, które i tak nie miały litości. Prokom stracił w Grecji 109 punktów, a mogło być jeszcze gorzej, bo granicę 100 punktów rywale przekroczyli już w 35. minucie!

Grę koszykarzy z Sopotu najlepiej pominąć milczeniem. Najlepszy w Prokomie był nowy rozgrywający Mustafa Shakur, który zagrał dopiero trzeci mecz w drużynie z Sopotu.

To najwyższa przegrana Prokomu w czteroletniej historii występów w Eurolidze. Do środowego meczu w Pireusie najdotkliwszej porażki Prokom doznał w pierwszym sezonie, w fazie Top 16, w Treviso w marcu 2005 roku, gdy przegrał Benettonem różnicą 34 punktów (51:85). Przed rokiem Prokom uległ Olympiakosowi w Pireusie 74:97.

Olympiakos Pireus - Prokom Trefl Sopot 109:65. Kwarty: 31:14, 21:16, 34:14, 23:21.

Olympiakos: Macijauskas 27 (2), Woods 22 (5), Jackson 9, Blakney 7 (1), Printezis 2 oraz Vasiliadis 14 (2), Bourousis 11 (1), Vasilopoulos 8, Teodosić 5 (1), Papamakarios 2, Kafkis 2. Prokom: Wagner 13 (2), Van den Spiegel 7, Masiulis 4, Gurović 0, Harissis 0 oraz Shakur 16 (1), Slanina 10 (2), Stanojević 9, Dylewicz 4, Roszyk 2.

Pozostałe wyniki 5. kolejki grupy A:

CSKA Moskwa - Żalgiris Kowno 78:70

MDP Siena- Virtus VidiVici Bolonia 80:69

Olimpija Lublana - TAU Ceramica Vitoria 78:92

zespółbilanspunktykosze
1. CSKA4-19400:262
2. Vitoria4-19438:371
3. Olympiakos3-28465:406
4. Siena3-28380:335
5. Żalgiris2-37382:392
6. Olimpija2-37363:411
7. Virtus1-46372:444
8. Prokom1-46359:436
Grupa B:

Lietuvos Rytas Wilno - Efes Pilsen Stambuł 70:77

Grupa C:

Partizan IGOKEA Belgrad - Lottomatica Rzym 91:86

Chorale Roanne - Panathinaikos Ateny 83:123

Koniec świata na Wembley!

Michał Szadkowski, ACM
2007-11-21, ostatnia aktualizacja 2007-11-21 23:04

Zobacz powiększenie
Fot. KIERAN DOHERTY REUTERS

Tylko przez 8 minut pierwszej i 12 minut drugiej połowy Anglia remisowała z Chorwacją i była pewna awansu na Euro 2008. Skończyło się 2:3 i do Austrii i Szwajcarii pojadą Rosjanie, którzy pokonali Andorę 1:0

SERWISY
Anglików zabraknie na mistrzostwach Europy pierwszy raz od 1984 r. Ale te eliminacje były dla nich fatalne. Skompromitowali się remisując z Macedonią i Izraelem, przegrali z Chorwacją i Rosją. Niemal od pierwszego meczu prasa domaga się zwolnienia trenera Steve'a McClarena. W środę szkoleniowiec zrobił to, czego domagali się jego krytycy - odesłał na trybuny bramkarza Paula Robinsona, na ławce usiadł David Beckham, który słabo spisał się w piątkowym meczu z Austrią (słabo, ale miał asystę przy golu Croucha). Wyrzucenia pierwszego od wielu miesięcy domagała się prasa. To przez jego błędy Anglia przegrała mecz z Chorwacją w Zagrzebiu (0:2) i rewanż z Rosją w Moskwie (1:2). McClaren stracił cierpliwość na bramkarza Tottenhamu dopiero, gdy ten... zaczął popełniać fatalne błędy na treningach. Zastąpił go Scott Carson, który kilka dni temu zadebiutował w reprezentacji, w meczu z Austrią. Kibice odetchnęli z ulgą, ale tylko do 9 minuty środowego spotkania. Wtedy Niko Kranjcar niezbyt mocno strzelił, a bramkarz Aston Villi (ponoć wart ok. 9 mln funtów) wrzucił ją sobie do bramki. Przez całą pierwszą połowę angielska obrona pozbawiona kontuzjowanych Johna Terry'ego, Rio Ferdinanda, Gary'ego Neville'a i Ashleya Cole'a popełniała kardynalne błędy.

Beckham wszedł po przerwie i zaczął od przestrzelenia rzutu wolnego. Kilka chwil później Anglicy strzelili gola. Frank Lampard wykorzystał rzut karny po faulu na Jermain'ie Defoe, którego nie było. Kilkanaście minut później rozgrywający 99 mecz w reprezentacji Beckham dośrodkował, a bramkę zdobył Peter Crouch.

Gdy wydawało się, że Anglicy wywalczą remis, z 25 metrów strzelił Mladen Petrić. Carson próbował interweniować, ale nie zdążył. Do końca Anglicy próbowali zdobyć gola na wagę awansu, ale mimo piłkarzy, którzy zachwycają w Lidze Mistrzów, nie mieli już okazji.

A jeszcze w sobotę wydawało się, że awans na Euro 2008 Anglikom wywalczą Izraelczycy. Rosjanie po porażce w Tel Awiwie mieli tylko teoretyczne szanse na awans. Musieli wygrać z Andorą i liczyć, że nie grający już o nic Chorwaci wygrają na wyjeździe z Anglią. By obie drużyny grające w środę na Wembley zagrały na Euro 2008, wystarczył remis.

Tym meczem najprawdopodobniej skończyła się kadencja najgorszego trenera Anglików w historii. Faworytem mediów do pracy z kadrą jest Martin O'Neill, bukmacherzy stawiają na byłego trenera Chelsea Jose Mourinho.

Turcja, Portugalia i Szwecja też jadą

Choć szansę na awans w grupie III miała jeszcze Norwegia, nic nie dało jej nawet zwycięstwo 4:1 z Maltą. Turcy skromnie pokonali u siebie Bośnię i Hercegowinę 1:0 i kosztem "Wikingów" awansowali do finałów ME.

W "polskiej" grupie I sytuację wyjaśniły dwa remisy - Serbii z Polską 2:2 i Portugalii z Finlandią 0:0. W przypadku zwycięstwa Polski, która na Marakanie prowadziła już 2:0, przy remisie w Lizbonie awansowałaby Finlandia. Serbowie jednak wyrównali w dwie minuty, a upragniony awans wywalczyła w ten sposób Portugalia.

Z grupy VI dość przewidywalnie obok Hiszpanów awansowali Szwedzi, którzy pokonali u siebie Łotwę 2:1. Irlandia Północna, która miała przed meczem teoretyczne szanse awansu, przegrała 0:1 z Hiszpanią.

Wyniki dzisiejszych meczów el. ME:

Grupa I:

Armenia - Kazachstan 0:1 (0:0)
Azerbejdżan - Belgia 0:1 (0:0)
Portugalia - Finlandia 0:0 (0:0)
Serbia - Polska 2:2 (0:1)

Grupa II:

Gruzja - Litwa 0:2 (0:0)
Włochy - Wyspy Owcze 3:1 (3:0)
Ukraina - Francja 2:2 (1:2)

Grupa III:

Turcja - Bośnia i Hercegowina 1:0 (1:0)
Malta - Norwegia 1:4 (0:0)
Węgry - Grecja 1:2 (1:1)

Grupa IV:

Cypr - Czechy 0:2 (0:1)
Niemcy - Walia 0:0 (0:0)
San Marino - Słowacja 0:5 (0:1)

Grupa V:

Izrael - Macedonia 1:0 (1:0)
Andora - Rosja 0:1 (0:1)
Anglia - Chorwacja 2:3 (0:2)

Źródło: Gazeta Wyborcza

"Wykonywanie rozkazu" w zażaleniach na areszt żołnierzy

mar, PAP
2007-11-21, ostatnia aktualizacja 48 minut temu

Wykonywanie rozkazu przełożonych oraz błąd, powstały przy ostrzale wzgórz niedaleko afgańskiej wioski - takie m.in. argumenty znajdą się w zażaleniach na areszt, składanych przez obrońców żołnierzy, zatrzymanych w sprawie ostrzelania wioski w Afganistanie.

Zobacz powiekszenie
Fot. Lukasz Cynalewski / AGENCJA GAZETA
Jeden z żołnierzy prowadzony na przesłuchanie w prokuraturze
Do czwartku obrońcy aresztowanych żołnierzy mają czas na złożenie zażaleń do Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu. Prawdopodobnie złożą je wszyscy.

Pierwsze zażalenie w sprawie dwóch żołnierzy zostało złożone w poniedziałek.

Obrońca: Pocisk zboczył z toru

Jak powiedział mec. Czesław Domagała, który broni jednego z żołnierzy, z relacji aresztowanego wynika, że żołnierze dokonywali ostrzału okolic wioski. - Żołnierze dokonywali ostrzału okolic wioski. Pociski moździerzowe były kierowane na wzgórze znajdujące się w jej okolicach. Prawdopodobnie jeden z pocisków zboczył z toru. Nie wyobrażam sobie, co by się w wiosce stało, gdyby to na nią kierowany był ostrzał i wpadłoby tam 20 wystrzelonych pocisków - powiedział Domagała.

Jak stwierdził prawnik, żołnierz, którego będzie bronił, jest w areszcie "w dość dobrej formie".

Inny obrońca: Taki był rozkaz. Żołnierze są rozbici

Obrońca innego z żołnierzy, mec. Jacek Relewicz powiedział, że on swoje zażalenie też uzasadni m.in. poleceniem wykonania rozkazu, które otrzymał oskarżony.

Jak dodał Relewicz, żołnierze przebywający w areszcie "są przygaszeni i rozbici". - Ci żołnierze nie wiedzieli, że ostrzeliwują ludność cywilną. Po akcji oni zbierali te osoby. Było to dla nich ogromne przeżycie - powiedział Relewicz.

Żołnierzy podejrzanych o udział w akcji w Afganistanie, w której zginęli cywile, będzie broniło sześciu prawników z Poznania i Zielonej Góry. Prawdopodobnie wszyscy adwokaci będą pracowali bezpłatnie.

We wtorek MON poinformował, że resort zapewni pomoc prawną dla siedmiu żołnierzy. Decyzję w tej sprawie podjął minister obrony Bogdan Klich.

Aresztowanie żołnierzy

Sąd Garnizonowy w Poznaniu zdecydował w ub. tygodniu o aresztowaniu siedmiu żołnierzy zatrzymanych w związku z sierpniową akcją w Afganistanie, w której zginęli cywile. Decyzję o zastosowaniu aresztu sąd uzasadnił zachodzącą obawą matactwa i grożącym podejrzanym surowym karom więzienia. Sześciu żołnierzom prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny - grozi mu do 25 lat więzienia.

Po zakończeniu śledztwa sprawa będzie toczyła się w Wojskowym Sądzie Okręgowym w Warszawie.

16 sierpnia polscy żołnierze otworzyli ogień w kierunku jednej z afgańskich wiosek. Przed wyjazdem patrolu, w którego skład weszli zatrzymani żołnierze, doszło do ataku na inny polski patrol.

Według prokuratury, żołnierze ostrzelali wioskę kilka godzin po ataku na polski patrol, a w osadzie nie było talibskich bojowników. Sześcioro Afgańczyków zostało zabitych, dwie kolejne osoby zmarły w wyniku odniesionych ran. Wśród poszkodowanych były dzieci i kobiety - trzy z nich zostały trwale okaleczone.

Polacy nie jadą na Euro! Bo biletów brak

Jakub Ciastoń
2007-11-21, ostatnia aktualizacja 2007-11-21 00:38

Zobacz powiększenie
Polscy kibice na Stadionie Śląskim cieszą się z awansu do mistrzostw Europy
Fot. KACPER PEMPEL REUTERS

Porzuć nadzieję, jeśli chcesz dopingować Polaków na stadionach Euro 2008. Biletów tyle co kot napłakał, a i tak większość dostaną sponsorzy i działacze. Polacy dostali na razie od UEFA 3300 biletów! Resztę rozdzieli PZPN, który na 30-tysięcznym stadionie otrzyma zaledwie 5700 wejściówek!

Tylko szczęśliwcy zobaczą w czerwcu na żywo mecze naszych piłkarzy w Austrii i Szwajcarii. Z biletami na duże imprezy zawsze jest problem, ale tym razem fani będą mieli naprawdę ciężko. - Bo gospodarze mają małe stadiony. Największy na 53 tys. widzów jest w Wiedniu, ale tam i tak będą grali Austriacy. Euro będzie imprezą kameralną, przede wszystkim telewizyjną - mówi "Gazecie" Adam Olkowicz z PZPN.

Mecze Euro odbędą się w ośmiu miastach. W aż sześciu z nich pojemność stadionów nie przekracza 32 tys. Oprócz Wiednia większy obiekt jest tylko w Bazylei - na 42,5 tys. Do sprzedania na wszystkie 31 meczów Euro było w sumie ok. miliona biletów. To trzy razy mniej niż na ostatnim mundialu w Niemczech w 2006, gdzie jednak było więcej meczów.

UEFA już nie sprzedaje

Kolejna zła wiadomość dla kibiców to, że pierwsza faza sprzedaży biletów... już się skończyła. I to w marcu! To była tzw. pula UEFA, która była sprzedawana przez europejska centralę w internecie. Stanowiła 33 proc. całości, czyli 330 tys. wejściówek. Zainteresowanie przeszło wszelkie oczekiwania - z całego świata napłynęło aż 10 milionów zgłoszeń! O tym, kto dostał bilety, przesądziło losowanie. Szczęśliwcy dostali maile z potwierdzeniem rezerwacji.

Kibice musieli zamawiać bilety w ciemno, bo w marcu trwały jeszcze eliminacje i nie wiedzieli, czy ich drużyny zakwalifikują się do mistrzostw. - Taka jest polityka UEFA. Chcemy dać wszystkim krajom równe szanse i wystarczająco dużo czasu na zorganizowanie wyjazdu. Najpopularniejsza i tak była opcja "Follow my team ticket", czyli bilety na kolejne mecze swojej drużyny. Polak, który zarezerwował taki bilet, zapłaci za niego w grudniu, czyli już po losowaniu grup. Gdyby Polska nie awansowała, mógłby zrezygnować. Drugiej tury sprzedaży przez internet w UEFA jednak nie będzie. Na miejsce rezygnujących wskoczą osoby z kolejki - mówi "Gazecie" Martin Kallen zajmujący się dystrybucją w szwajcarskim sztabie Euro 2008.

W UEFA dowiedzieliśmy się też, że w marcu z Polski wpłynęło ok. 100 tys. zamówień. W wyniku losowania dostaliśmy jedynie 3300 wejściówek (1 proc. całości puli). Liczba ta zwiększy się pewnie w wyniku rezygnacji innych krajów, ale nieznacznie.

PZPN znów rozda działaczom?

Kibicom zostaje teraz możliwość kupienia biletów w PZPN. - Polska federacja otrzyma 19. procent wejściówek na każdy swój mecz w fazie grupowej i podobną liczbą w przypadku awansu do dalszej fazy turnieju. Podobnie inne kraje, które grają na Euro - wyjaśnia Kallen.

Na razie nie wiadomo, na których stadionach zagrają Polacy, ale gdyby było to np. w Zurychu, to PZPN dostanie tylko 5700 biletów, bo stadion mieści 30 tys. widzów. Nasz rywal otrzyma drugie tyle, a reszta to pula UEFA (ta rozstrzygnięta w marcu) i niemniej liczna pula dla sponsorów UEFA (ponad 20 proc.). Mieszkańcy Zurychu - z kolejnej specjalnej puli - mogą liczyć na ledwie 1000 miejsc!

Kibice na hasło "PZPN sprzedaje bilety" dostają białej gorączki. Boją się, że tak jak w przypadku mundialu w Niemczech ogromna ich część trafi do sponsorów i działaczy terenowych. Wówczas z 12 tys. wejściówek na mecz grupowy z puli PZPN ponad 7 tys. dostały różnego rodzaju VIP-y, prezesi klubów i przyjaciele związku. "Znów ich obdarują. Nie cierpię PZPN!" - pisze jeden z internautów na forum. Przed MŚ "Gazeta" pisała m.in. o działaczach terenowych z C-klasowych klubów, którzy otrzymywali bilety "z przydziału". Dziennikarze TVN przeprowadzili prowokację, udowadniając, że część z takich działaczy nie pojechała w ogóle do Niemiec, lecz sprzedawała wejściówki z trzykrotnym przebiciem (co było nielegalne).

Jak będzie teraz? - Tamtą aferę nadmuchały media. Sprawa została umorzona i nic wielkiego się nie stało - mówi nam Michał Listkiewicz, prezes PZPN. - Mogę zapewnić, że zrobię wszystko by jak najwięcej biletów trafiło do zwykłych kibiców, ale nie możemy zapomnieć o sponsorach i działaczach. Czy piłkarz C-klasowej drużyny, albo pracownik firmy, która sponsoruje reprezentację, nie jest kibicem? Większym będzie właśnie piłkarz C-klasy, niż ktoś, kto raz na osiem lat kupi bilet na mecz. Bilety w pierwszej kolejności należą się ludziom piłki - podkreśla Listkiewicz. Dodaje, że pula dla sponsorów jest nie do ruszenia, bo PZPN nie jest instytucją charytatywną: - Sponsorzy dają pieniądze na reprezentację i w zamian dostają bilety. Takie są umowy, tak to działa na całym świecie.

A działacze? - Nie wiem jeszcze jak to będzie dzielone, ale nie dramatyzujmy. Na razie zasady nie zostały jeszcze ustalone. W grudniu mamy z UEFA warsztaty i dopiero wtedy wszystko się wyjaśni. Na pewno wejściówki będą sprzedawna przez internet. Obiecuję, że kibice nie ucierpią. Biletów jest mało, ale problemem nie jest ich dystrybucja, lecz za małe stadiony - kończy Listkiewicz.

Podział miliona biletów na Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii (w proc.)

38 - federacje narodowe biorące udział w ME

33 - sprzedaż publiczna w internecie

14 - sponosorzy, partnerzy UEFA

8 - Corporate Hospitality Program (dla bardzo zamożnych kibiców - razem z hotelami, kolacjami, programem turystycznym)

3 - VIP-y

3 - UEFA Football Family

1 - pula wyłącznie dla mieszkańców miasta lub (i) działaczy związanych z klubem, który gra na danym stadionie

Ceny biletów (w euro)

kategoria123
mecz otwarcia25017070
mecze grupowe1108045
ćwierćfinały18011060
półfinały30018080
finał550335160
Stadiony (pojemność w tys. widzów)

Szwajcaria

Bazylea42,5
Berno32
Genewa32
Zurych30
Austria

Wiedeń53
Klagenfurt32
Salzburg31
Insbruck30
Źródło: Gazeta Wyborcza

Ofiary nowej lustracji pozwą Sejm?

Ewa Siedlecka
2007-11-21, ostatnia aktualizacja 31 minut temu

Zobacz powiększenie
Archiwa IPN

Wygląda na to, że osoby, o których IPN poinformował, że byli zarejestrowani jako tajni współpracownicy czy jako kontakty operacyjne, nie mogą wystąpić o ustalenie prawdy do sądu.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Marek Siwiec
Zobacz powiekszenie
Fot. Tomasz Wawer / AG
Dariusz Rosati
Zobacz powiekszenie
Fot. Tomasz Kamiński / AG
Marcin Libicki
W poniedziałek IPN opublikował - wykonując art. 23 ustawy lustracyjnej - kolejne "informacje o osobach" pełniących funkcje publiczne, czyli podał, co jest w ich teczkach prowadzonych przez tajne służby PRL. I okazało się, że są tam materiały m.in. na europosłów.

(Marek Siwiec (SLD) był zarejestrowany jako tajny współpracownik "Jerzy" przez krakowską SB w 1986 r. - zachował się jeden meldunek na podstawie jego relacji ze spotkania z przedstawicielem wywiadu australijskiego;

(Dariusz Rosati (SLD) był w 1968r. zarejestrowany jako kandydat na tajnego współpracownika, potem, w 1978 r., zarejestrowano go jako "kontakt operacyjny" pseud. "Buyer", a w 1985 r. kontrwywiad zarejestrował go jako "kandydata";

• Marcin Libicki (PiS) miał być w 1966 r. „operacyjnie wykorzystywany” przez wywiad PRL „z uwagi na posiadane kontakty w Radiu Wolna Europa”.

Wszyscy oni składali w przeszłości oświadczenia lustracyjne, że nie współpracowali z tajnymi służbami PRL. Te oświadczenia nigdy nie były kwestionowane. Po publikacji IPN ponownie zaprzeczyli współpracy.

Jak w tej sytuacji traktować to, co opublikował IPN?

Zdaniem sędziego Włodzimierza Olszewskiego, b. rzecznika interesu publicznego (do marca 2007 roku, czyli do wejścia w życie nowej ustawy lustracyjnej, badał prawdziwość oświadczeń lustracyjnych), świadczy to głównie o niedoskonałości nowej ustawy lustracyjnej. Każe ona publikować niesprawdzone informacje z archiwów IPN, które w dodatku są niezrozumiałe dla opinii publicznej.

- Sam fakt rejestracji w jakimkolwiek charakterze, np. tajnego współpracownika, kontaktu operacyjnego czy kandydata, na pewno nie wystarczy do stwierdzenia współpracy - mówi sędzia Olszewski. - Taka rejestracja mogła nastąpić bez wiedzy rejestrowanego. Mimo że procedury rejestracji były rygorystyczne, to praktyka była różna. Takie jest moje przekonanie wyniesione z przesłuchań funkcjonariuszy w sprawach, które prowadziliśmy. Były takie placówki, w których procedury nie były przestrzegane, a i funkcjonariusze różnili się poziomem rzetelności.

Po poniedziałkowej publikacji IPN-u Marek Siwiec napisał: "Wyrażam protest w związku z publikowaniem sygnatur, dat i skrótów, które mają mnie zdyskredytować w oczach opinii publicznej, przeciw czemu nie mam szans się bronić".

Skoro jego oświadczenie lustracyjne nie zostało zakwestionowane, to sam nie może wszcząć procesu lustracyjnego.

Ustawa przewiduje taką możliwość tylko w dwóch przypadkach: gdy chce się, by sąd uznał, że było się do współpracy zmuszonym szantażem, lub gdy osoba, która niegdyś pełniła funkcje publiczną, zostanie pomówiona o współpracę.

Ale Siwiec i inne osoby, których zawartość teczek ujawnił IPN, nadal sprawują swoje funkcje.

Pozostaje więc sąd cywilny. - Mam wątpliwość, czy takie postępowanie może być skuteczne. No bo przecież IPN działał na mocy prawa i ujawnił to, co rzeczywiście ma - mówi sędzia Olszewski.

- Sytuacja jest rzeczywiście trudna - uważa prof. Zbigniew Hołda, adwokat i działacz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Nie może to być proces o ochronę dóbr osobistych, jeśli IPN ujawnił to, co ma, i nic nie zataił. Można spróbować kwestionować autentyczność dokumentów z IPN, ale jeśli są to po prostu zapiski funkcjonariuszy, to zapewne są autentyczne. Logicznie byłoby wszcząć postępowanie o ustalenie stanu faktycznego, ale to możliwe, tylko gdy dąży się do ustalenia prawa do czegoś, np. do spadku.

- Ja bym jednak próbował pozwu o ochronę dóbr osobistych - mówi sędzia Waldemar Żurek z wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Krakowie. - Ale nie przeciw IPN, bo działa zgodnie z prawem. Myślę, że można by pozwać Sejm za wydanie prawa, które uniemożliwia skorzystanie z prawa do obrony dobrego imienia. Pozew musiałby być przeciw skarbowi państwa, w tym przypadku reprezentowanemu przez Kancelarię Sejmu - mówi sędzia Żurek.

Zamknięcie drogi do sądu jest sprzeczne z konstytucją. Ale po to, żeby pokrzywdzeni mogli złożyć do Trybunału Konstytucyjnego skargę, muszą mieć najpierw w swojej sprawie prawomocne rozstrzygnięcie, np. decyzję.

A publikacja w Biuletynie IPN-u nie jest decyzją czy rozstrzygnięciem, więc trzeba by zaskarżyć sam przepis. To może zrobić rzecznik praw obywatelskich czy grupa posłów.

Polak potrafi, Włoch się boi

zczuba
2007-11-20, ostatnia aktualizacja 2007-11-20 14:12
Zobacz powiększenie

Wszystko zaczęło się wczoraj w nocy. Oszalały komunikatory internetowe, zapchały się skrzynki e-mailowe. A wszystko przez wiadomość o ankiecie La Gazetta Dello Sport mającą wykazać, kogo Włosi boją się najbardziej, w kontekście zbliżającego się Euro 2008. Polska początkowo zebrała jedynie 0,9 % głosów. Koło północy miała już 51%, a w chwili gdy piszemy te słowa - prawie 77. Chcesz przestraszyć Włochów? Zagłosuj!

Jeśli jakimś cudem jeszcze nie otrzymaliście wiadomości o podobnej treści, to swój głos możecie oddać tutaj. Ponad 3/4 ze 127 tysięcy osób, które wzięły do tej pory udział w ankiecie, uważa, że największym koszmarem Włochów na Mistrzostwach Europy będzie Polska. Na Italię padł blado-czerwony strach...

Tak wyglądały wyniki głosowania wczoraj o godzinie 23:28 (znalezione na blogu "Tam i tu"):



Polecamy Włochom lekturę tej strony, która radzi co zrobić, gdy się boimy. Szczególnie warto zwrócić uwagę na "30 sposobów radzenia sobie ze strachem", wśród których znajdziemy m.in.:

Rozluźnij swoje ciało. Zrób wszystko co konieczne, by to osiągnąć - weź gorącą kąpiel, idź na spacer, posłuchaj ulubionej muzyki, przeczytaj książkę, która podniesie Cię na duchu, wypij herbatkę uspokajającą.

Weź kilka głębokich wdechów. Poczuj, jak Twoje ciało rozluźnia się dzięki temu. Zacznij medytować. Wypełnij się światłem. Poproś o to, byś widział wszystko z szerszej perspektywy. Poproś swoje Wyższe Ja o taką pomoc, jaka jest Ci potrzebna. Poproś o łaskę.

Wydawaj z siebie głośne, ostre dźwięki po to, by rozproszyć chmurę strachu wokół siebie.

Zadzwoń do przyjaciela i poproś, by był przy Tobie, lub by z Tobą porozmawiał przez telefon.

Weź prysznic i świadomie wyobraź sobie, że to proces oczyszczania. Energicznie wyszczotkuj włosy, aby oczyścić aurę, następnie weź prysznic i umyj włosy.

Zastanów się, czy nie wypożyczyć komedii na video.

Wyobraź sobie wielki sagan z wodą, która staje się coraz cieplejsza. Zaczyna bulgotać coraz bardziej. W końcu woda zaczyna wrzeć. Co czujesz teraz?

Poproś o pomoc w snach.

Przypomnij sobie swoje przeszłe sukcesy i osiągnięcia. Wypisz je, doceń siebie i poczuj miłość do siebie samego za to, co zrobiłeś.

Wraz z wydechem wydawaj z siebie głośne dźwięki: ha, ha, ha, i jednocześnie tup nogami, podobnie jak wojownicy maoryscy robią przed bitwą! To jest bardzo bardzo skuteczne.

Ostatnia porada jest bardzo ważna także z punktu widzenia naszej drużyny. Jeśli na Euro zagramy z Włochami, to gdy wyjdą oni na murawę wydając z siebie dźwięki "ha ha ha", nie oznacza to, że śmieją się z naszej reprezentacji - są po prostu przerażeni.