czwartek, 9 października 2008

Jean-Marie Le Clézio otrzymał literackiego Nobla

mm, us, IAR, PAP, AFP
2008-10-09, ostatnia aktualizacja 17 minut temu
Zobacz powiększenie
Jean-Marie Gustave Le Clezio z żoną Mariną, 1963 r.
Fot. AP

Jean-Marie Gustave Le Clezio, jeden z czołowych francuskich pisarzy, został laureatem Literackiej Nagrody Nobla.

Zobacz powiekszenie
Fot. Jessica Gow AP
Laureat Literackiej Nagrody Nobla Jean-Marie Gustave Le Clezio
Zobacz powiekszenie
Fot. AP Kirsty Wigglesworth Zobacz powiekszenie
Okładka książki tegorocznego noblisty Revolutions (2003)
RAPORTY
Le Clezio napisał blisko 30 książek. W 1978 roku opublikował "Mondo et autres histoires" - powieść, która jest uznawana za jedno z większych dokonań współczesnej literatury francuskiej. W Polsce znane są jego książki "Protokół", "Pustynia" i "Onitsza".

Le Clezio urodził się w Nicei w 1940 roku. Zaczął pisać w wieku 7-8 lat. Popularność zyskał w wieku lat 23, kiedy ukazała się jego pierwsza powieść "Le Proces-Verbal", za którą otrzymał nagrodę Prix Renaudot w 1963 r.

Rodzina pisarza przez jakiś czas mieszkała w Afryce, gdzie jego ojciec pracował jako chirurg armii brytyjskiej.

"Jestem Indianinem"

Od 1967 do 1970 roku wielokrotnie podróżował do Panamy, gdzie mieszkał wśród Indian i poznawał ich język. "Jestem Indianinem. Nie wiedziałem o tym, dopóki nie spotkałem Indian" - napisał o sobie. Zainteresowanie kulturą indiańską znalazło odbicie w kilku jego książkach, między innymi w "Hai".

Pisarz tworzy prozę eksperymentalną, związaną z tzw. nową powieścią. Demonstruje w niej swój sprzeciw wobec współczesnej, zautomatyzowanej cywilizacji

Le Clezio zajmuje się również tłumaczeniem mitów Indian północnoamerykańskich. Przez kilka lat wykładał na uniwersytecie stanu Nowy Meksyk w USA.

Gombrowicz nie wróżył mu sukcesu - czytaj



Jeden z "największych"

W 1994 r. w sondażu przeprowadzonym przez literacki magazyn "Lire" 13% respondentów uznało go za największego żyjącego pisarza francuskiego. Jest pierwszym francuskim powieściopisarzem uhonorowanym nagrodą Nobla od 1985 r., kiedy laureatem literackiego Nobla został Claude Simon.

Laureat dostanie 10 milionów szwedzkich koron, czyli równowartość trzech i pół miliona złotych.

Laureaci literackiego Nobla - zobacz pełną listę



Kandydatów do literackiego Nobla zgłaszają poprzedni laureaci, członkowie podobnych akademii w innych państwach, profesorowie literatury i historii literatury z uczelni akademickich, przewodniczący związków pisarzy, PEN-klubów z całego świata oraz sami członkowie Szwedzkiej Akademii.

Kandydatury można zgłaszać do końca stycznia. Jest ich zazwyczaj ok. 500, a po pierwszej selekcji zostaje 150-200 nazwisk. W marcu lista zawęża się do 10-20 nazwisk, przed wakacjami obejmuje maksymalnie 5-8 propozycji. We wrześniu dyskutuje się przeważnie już tylko nad dwiema kandydaturami. Głosowanie odbywa się następująco: sekretarz Akademii obchodzi stół ze srebrna tacą, a akademicy składają na niej karteczki z wybranym nazwiskiem. Obowiązuje absolutna większość głosów - jeżeli nie uda się za pierwszym razem, głosowanie odbywa się ponownie.

Islandzkie banki zablokowały konta tysięcy Brytyjczyków

Leszek Baj
2008-10-09, ostatnia aktualizacja 2008-10-09 12:42

Pogłębia się kryzys w Islandii. Islandzkie władze musiały zrezygnować ze sztywnego kursu walutowego, nie mogąc oprzeć się spekulantom. Brytyjskie władze grożą, że pozwą Islandię do sądu, bo islandzkie banki zablokowały konta tysięcy Brytyjczyków

Zobacz powiekszenie
Fundusze z ochroną kapitału dzięki niskiemu pułapowi wpłat, dostępne są dla inwestorów z chudymi portfelami
Przeczytaj również:
"Brytyjskie gminy martwią się o swoje depozyty w islandzkich bankach"
"Islandia: Największy bank pod zarządem państwowym"

Jeszcze w piątek Europejski Bank Centralny wyceniał euro na 156 islandzkich koron. We wtorek kurs korony osłabił się do poziomu 197 koron za euro, a wczoraj za jedno euro trzeba już było płacić 265 koron! Tak gwałtowne osłabienie oznacza dla obywateli duży wzrost cen importowanych towarów i znacznie wyższe raty kredytów w obcych walutach. Na forach internetowych Polacy z Islandii (jest ich 7-12 tys.) zastanawiają się, czy nie przyszedł czas, by wrócić do kraju. Problem w tym, że ich oszczędności w islandzkich koronach w ostatnich dniach stopniały o połowę.

Islandzki bank centralny zdecydował we wtorek, że usztywni kurs waluty na poziomie 131 koron za euro i przywiązał go do koszyka walut. Na swojej stronie internetowej zaapelował też do graczy rynkowych, by "wspomogli próby wzmocnienia korony". Jednak już wczoraj musiał skapitulować, bo inwestorzy finansowi masowo chcieli wyprzedawać islandzką walutę, a 3 mld euro rezerw walutowych to za mało, by obronić jej kurs. - Było to najkrótsze usztywnienie waluty w historii - skwitowali analitycy Commerzbanku.

W Islandii, której gospodarka w dużym stopniu opiera się na sektorze bankowym, sytuacja pogarsza się z godziny na godzinę. Inwestorzy masowo pozbywają się islandzkich aktywów. Państwo początkowo miało przejąć trzeci (Glitnir), a później drugi największy bank komercyjny na wyspie (Landsbanki). Ale rząd ostatecznie zdecydował, że Glitnir nie będzie odkupiony, bo - jak powiedział szef banku centralnego David Oddsson - problemy banku są dużo poważniejsze, niż sądzono. Powstanie za to zarząd komisaryczny, który ma uzdrowić sytuację w banku m.in. przez sprzedaż fińskich i szwedzkich oddziałów firmy.

Pomocy wymagał też największy islandzki bank - Kaupthing. Islandzki bank centralny udzielił mu 500 mln euro pożyczki. Wczoraj Kaupthing dostał też wart około 520 mln euro kredyt od szwedzkiego banku centralnego. Ma też sprzedać swój szwedzki oddział.

Gospodarcze problemy wyspy stają się powoli międzynarodową polityczną aferą. Najpierw świat obiegła informacja, że należąca do NATO Islandia negocjuje 4 mld euro pożyczki od Rosji. Potem okazało się, że 300 tys. Brytyjczyków, którzy mają w islandzkich bankach oszczędności (ok. 5,1 mld euro), nie może wycofać swoich pieniędzy z kont w internetowym banku Icesave. - Podejmujemy działania prawne przeciwko islandzkim władzom, by odzyskać pieniądze stracone przez ludzi, którzy założyli konta w brytyjskich oddziałach islandzkich banków - mówił w środę brytyjski premier Gordon Brown. Premier Islandii Geir Haarde wyraził nadzieję na znalezienie wspólnego rozwiązania.

Na razie brytyjski minister skarbu Alistair Darling ogłosił, że rząd zagwarantuje depozyty Brytyjczyków w Icesave, nawet jeśli przekraczają one ustalony w Wielkiej Brytanii poziom 50 tys. funtów. Dodał, że bank ING Direct UK zgodził się na odkupienie wartych 3 mld funtów depozytów około 180 tys. brytyjskich klientów dwóch innych banków z islandzkim kapitałem - Kaupthing Edge i Heritable Bank.

Źródło: Gazeta Wyborcza

"Niezwykła sytuacja rynkowa" na giełdzie w Reykjaviku

tm, PAP
2008-10-09, ostatnia aktualizacja 2008-10-09 13:14

Na giełdzie w Reykjaviku wstrzymano w czwartek, do poniedziałku, handel akcjami w związku z "niezwykłą sytuacją rynkową". Islandzka giełda jest zdominowana przez tamtejsze banki, przeżywające właśnie bardzo ostry kryzys.

Państwo przejęło już kontrolę nad trzema największymi bankami Islandii - Kaupthing, Landsbanki i Glitnir. Rząd stara się zapobiec całkowitemu załamaniu systemu bankowego. Przewidziano szybką sprzedaż zagranicznych aktywów największych banków.

Islandzki sektor bankowy rozrósł się do ogromnych rozmiarów, rozwijając działalność międzynarodową i wręcz usuwając w cień resztę gospodarki. Jego aktywa są dziewięć razy większe od islandzkiego PKB, wynoszącego (w przeliczeniu) 14 miliardów euro. W wielkim stopniu naraziło to Islandię na skutki globalnego kryzysu kredytowego.

Rząd ogłosił nieograniczone gwarancje dla wszystkich depozytów bankowych - prywatnych i komercyjnych - w Islandii. Eksperci mają wątpliwości, czy środków z kasy państwowej wystarczy na ustabilizowanie zagrożonego sektora bankowego. Rząd Islandii zamierza negocjować z Rosją kredyt wysokości 4 miliardów euro.

Kurs islandzkiej korony wobec euro spadł w minionych 12 miesiącach o ponad 70 proc. W środę bank centralny Islandii po zaledwie jednym dniu musiał zrezygnować z próby wprowadzenia sztywnego kursu wymiennego.

Poprawa nastrojów na giełdach, rosyjski rynek jak "zegar z kukułką"

Na europejskich giełdach zdecydowana poprawa nastrojów. Po mocnym otwarciu główne indeksy zyskują na wartości, a sytuacja na giełdzie rosyjskiej na początku sesji była nawet tak dobra, że handel zawieszano. W Warszawie również mamy wzrost.

Na otwarciu w czwartek rano na większości giełd europejskich notowano wzrost wartości akcji.

Tuż po wznowieniu transakcji na giełdzie w Paryżu wartość CAC 40 wzrosła o 2,09 procent. W Londynie wzrost indeksu Footsie-100 wyniósł 1,48 proc., a we Frankfurcie wartość indeksu DAX zwiększyła się o 1,52 procent. W Wiedniu indeks ATX wzrósł o 1,84 proc., a brukselski BEL 20 - o 1,45 proc. Teraz zwyżki sa nieco mniejsze i wynoszą od 0,6 (w Niemczech) do 2 proc. (we Francji).

W Warszawie WIG20 na otwarciu sesji wzrósł o 1,61 proc. i wyniósł 2.193,41 pkt. Teraz popyt nieco osłabł i główny warszawski indeks zyskuje jedynie 0,2 proc. Analitycy podkreślają, że sytuacja na rynkach jest wciąż bardzo nerwowa i możliwe sa bardo duże wahania.

Bezprecedensowa sytuacja zapanowała w Moskwie, gdzie ponownie na około godzinę wstrzymano obrót akcjami w związku z rekordowym wzrostem notowań na dwóch głównych giełdach RTS i MICEX.

Około południa notowania na giełdzie Micex w Rosji wznowiono. Micex zwyżkował po godz. 13.00 lokalnego czasu o 17 proc. do 747,81 pkt.

"Jeśli rosyjski rynek będzie otwierał się i zamykał i działał jak zegar z kukułką, to ucierpi na tym jego wiarygodność" - mówi Chris Weafer, główny strateg UralSib Financial Corp. w Moskwie.

Na moskiewskich giełdach rano w czwartek, tuż po wznowieniu pracy, znacznie wzrosła wartość akcji. Na jednej z dwóch głównych moskiewskich giełd - RTS - rano na otwarciu notowano wzrost kursów akcji o 5,39 procent. Na drugiej giełdzie - MICEX wzrost wyniósł 8,75 procent.

Dzień wcześniej ze względu na gwałtowne spadki obrót akcjami na tych dwóch największych giełdach w Rosji został wstrzymany. Do momentu zamknięcia parkietów indeks RTS spadł o 11,25 proc. i wyniósł 761,63 pkt. Z kolei wskaźnik MICEX zjechał o 14,35 proc. - do poziomu 637,87 pkt.

Analitycy tłumaczyli tę wyprzedaż silną przeceną na giełdach w Azji i Ameryce.

Różna sytuacja panowała natomiast na giełdach azjatyckich. W Tokio na zamknięciu wartość indeksu Nikkei 225 spadła o 0,50 proc. W Hongkongu natomiast Hang Seng wzrósł o 2,7 procent, a singapurski Strait Times zanotował wzrost rzędu 0,97 proc. 2,2- procentowy spadek notowano natomiast w czwartek na giełdzie w Sydney. Giełda w Dżakarcie pozostawała zamknięta po środowej sesji, w trakcie której wartość indeksów spadła tu aż o ponad 10 procent.

W USA natomiast, mimo kolejnych cięć stopy procentowej przez amerykański bank centralny (Fed), nowojorska giełda zakończyła środową sesję sporymi spadkami głównych indeksów.

Ostatecznie indeks największych korporacji przemysłowych Dow Jones stracił 189,01 pkt. (2,00 proc.) i spadł do 9.258,10 pkt. Wskaźnik szerokiego rynku Standard & Poor's 500 obniżył się o 11,29 pkt. (1,13 proc.) do 984,94 pkt. Indeks firm wysokiej technologii Nasdaq stracił 14,55 pkt. (0,83 proc.) i zakończył dzień na poziomie 1.740,33 pkt.