To już prawie pewne - w Budapeszcie, a nie we Wrocławiu powstanie siedziba rady zarządzającej Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii. Polska zablokowała ostateczną decyzję, bo chce wywalczyć dla Wrocławia jeden z ośrodków badawczych Instytutu.
ZOBACZ TAKŻE
- EIT: Wrocław przegrał, ale może jeszcze wygrać (30-05-08, 20:18)
- Wrocław przegrywał. Polska zawetowała decyzję o EIT (30-05-08, 00:10)
- EIT - Polska zablokowała wybór Budapesztu (29-05-08, 21:53)
- Polskie weto w sprawie EIT? (29-05-08, 20:22)
- Polska zablokuje EIT, jeśli KE nie wybierze Wrocławia? (29-05-08, 18:48)
- Sikorski o szansach Wrocławia na EIT: sprawa nie jest przegrana (30-05-08, 09:56)
- Kolacją wygrać EIT (26-05-08, 07:47)
SERWISY
Bój o EIT toczył się w Brukseli na szczycie unijnych ministrów nauki. Rozpoczął się w czwartek wieczorem, a zakończył późną nocą. Po godz. 1 nad ranem węgierski minister Gordon Bajnai ogłosił: - Wygraliśmy bitwę, choć jeszcze nie wojnę.
Reprezentująca Polskę minister nauki Barbara Kudrycka nie spodziewała się chyba, że negocjacje będą tak trudne, a szanse Wrocławia na uzyskanie siedziby rady zarządzającej Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii tak niewielkie. Początkowo poparło nas siedem krajów. Minister Kudrycka nie chciała zdradzić które, lecz nieoficjalnie mówiono o Szwecji, Danii, Holandii, Irlandii i trzech państwach bałtyckich.
Z wyścigu szybko odpadły inne kandydatury niż Polska i Węgry: niemiecka Jena, Wiedeń wspólnie z Bratysławą i San Cugat del Valles pod Barceloną. Choć formalnych głosowań nie było, rzecznicy prasowi rozesłali informację, że "do drugiej tury przeszedł Budapeszt i Wrocław".
Tu dla polskiej minister zaczęły się ogromne trudności. Stało się oczywiste, że Budapeszt ma zdecydowanie największe poparcie, około 20 krajów, w tym dużych. Słoweńcy przewodniczący w tym półroczu UE naciskali, by decyzję podjąć już teraz. Wszyscy chcieli osiągnąć zgodę, byli skłonni pójść za głosem większości. - Wszyscy z wyjątkiem Polski - opowiadał "Gazecie" jeden ze słoweńskich dyplomatów.
Słoweńcy podkreślają, że podjęcie decyzji co do siedziby rady EIT jest pilne, bo do końca czerwca mają zostać wyłonieni członkowie tej rady. To oni decydować będą, jakie projekty badawcze wspierać będzie Instytut. Jego celem ma być promowanie badań i współpracy uniwersyteckiej w takich dziedzinach jak: energia, ochrona środowiska, technologie informacyjne, transport, medycyna. Ośrodki badawcze - tzw. Węzły Wiedzy i Innowacji - nie będą zlokalizowane tam, gdzie rada zarządzająca, lecz w kilku miejscach w Europie.
Argumenty na rzecz Budapesztu były mocne. - Sprawa rozbijała się o to, że mamy agencję Frontex - relacjonowała później Kudrycka. Frontex z siedzibą w Warszawie zajmuje się ochroną granic. Tymczasem na Węgrzech nie ma jeszcze żadnej unijnej agencji, co zostało użyte jako koronny argument za kandydaturą Budapesztu.
W dodatku Węgrzy przypomnieli Kudryckiej, o czym - jak twierdzi - wcześniej nie wiedziała, że gdy w 2005 r. przyznawano Frontex, Budapeszt zrezygnował z własnej kandydatury, gdy widać było, że większość państw popiera Polskę, a w zamian uzyskał podobno obietnicę, że jeśli będzie ubiegał się o inną instytucję w przyszłości, otrzyma poparcie Warszawy.
Polska minister prowadziła indywidualne rozmowy ze Słoweńcami i Węgrami, dzwoniła do Warszawy, by skonsultować się z premierem Donaldem Tuskiem. Wciąż nie zgadzała się jednak na wybór Budapesztu.
Ministrowie podjęli jeszcze jedną próbę, by przekonać ją podczas kolejnej rundy negocjacji z udziałem wszystkich. - Znalazła się pod ogromną presją - przyznaje jeden ze słoweńskich dyplomatów. - Krzyczeli na panią? - pytała później żartobliwie jedna z polskich dziennikarek. Pani minister tylko zdecydowanie pokiwała głową, że "tak".
Po kolejnej rundzie rozmów ministrowie wreszcie rozjechali się do hoteli. Ustalono, że wrócą do sprawy podczas posiedzenia 18 czerwca. Gdyby i wtedy nie udało się osiągnąć porozumienia, sprawą zajmą się zapewne przywódcy państw na szczycie 19-20 czerwca. Po spotkaniu Słoweńcy rozesłali do dziennikarzy komunikat prasowy, zgodnie z którym ministrowie zgodzili się na dwie zasady: że agencja ma być w nowym kraju członkowskim i w takim, który nie ma jeszcze żadnej agencji. A więc w praktyce w Budapeszcie.
W Polsce osoby zaangażowane w projekt EIT zdają sobie sprawę z przegranej walki o siedzibę główną. Chcą jednak - w zamian za poparcie Polski dla Budapesztu - wywalczyć gwarancje, że jeden z Węzłów Wiedzy i Innowacji powstanie we Wrocławiu.
Jerzy Langer z Polskiej Akademii Nauk: - Polska obok Węgier była najpoważniejszym kandydatem do siedziby EIT. Jeżeli ma ją dostać Budapeszt, to za wszelką cenę musimy uzyskać gwarancje, że w zamian uzyskamy jeden z węzłów.
- Polski rząd ma trzy tygodnie, aby taki kompromis osiągnąć - mówi prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.
Nieoficjalnie przedstawiciele rządu mówią, że właśnie taka będzie teraz taktyka strony polskiej. Przyznanie Wrocławiowi jednego z ośrodków badawczych też zostanie uznane za sukces.
- Z punktu widzenia rozwoju cywilizacyjnego kraju i tworzenia gospodarki opartej na wiedzy węzeł jest nawet ważniejszy od siedziby głównej - twierdzi eurodeputowany Jerzy Buzek, zaangażowany w walkę o EIT. - Nie jest oczywiście tak prestiżowy. Ale jeśli chodzi o innowacyjność, dopływ kapitału, nowe technologie, współpracę badawczą i rozwój Polski, to jest to rzecz absolutnie kapitalna, o którą musimy walczyć.
Pierwszą próbę uzyskania gwarancji ustanowienia węzła we Wrocławiu strona polska podjęła już w czasie nocnych negocjacji. Nie udało się, ponieważ prawnicy unijni stwierdzili, że byłoby to niezgodne z rozporządzeniem UE ustanawiającym EIT. Oznacza to, że w ciągu najbliższych trzech tygodni trzeba będzie znaleźć sposób na otrzymanie takich gwarancji.
Reprezentująca Polskę minister nauki Barbara Kudrycka nie spodziewała się chyba, że negocjacje będą tak trudne, a szanse Wrocławia na uzyskanie siedziby rady zarządzającej Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii tak niewielkie. Początkowo poparło nas siedem krajów. Minister Kudrycka nie chciała zdradzić które, lecz nieoficjalnie mówiono o Szwecji, Danii, Holandii, Irlandii i trzech państwach bałtyckich.
Z wyścigu szybko odpadły inne kandydatury niż Polska i Węgry: niemiecka Jena, Wiedeń wspólnie z Bratysławą i San Cugat del Valles pod Barceloną. Choć formalnych głosowań nie było, rzecznicy prasowi rozesłali informację, że "do drugiej tury przeszedł Budapeszt i Wrocław".
Tu dla polskiej minister zaczęły się ogromne trudności. Stało się oczywiste, że Budapeszt ma zdecydowanie największe poparcie, około 20 krajów, w tym dużych. Słoweńcy przewodniczący w tym półroczu UE naciskali, by decyzję podjąć już teraz. Wszyscy chcieli osiągnąć zgodę, byli skłonni pójść za głosem większości. - Wszyscy z wyjątkiem Polski - opowiadał "Gazecie" jeden ze słoweńskich dyplomatów.
Słoweńcy podkreślają, że podjęcie decyzji co do siedziby rady EIT jest pilne, bo do końca czerwca mają zostać wyłonieni członkowie tej rady. To oni decydować będą, jakie projekty badawcze wspierać będzie Instytut. Jego celem ma być promowanie badań i współpracy uniwersyteckiej w takich dziedzinach jak: energia, ochrona środowiska, technologie informacyjne, transport, medycyna. Ośrodki badawcze - tzw. Węzły Wiedzy i Innowacji - nie będą zlokalizowane tam, gdzie rada zarządzająca, lecz w kilku miejscach w Europie.
Argumenty na rzecz Budapesztu były mocne. - Sprawa rozbijała się o to, że mamy agencję Frontex - relacjonowała później Kudrycka. Frontex z siedzibą w Warszawie zajmuje się ochroną granic. Tymczasem na Węgrzech nie ma jeszcze żadnej unijnej agencji, co zostało użyte jako koronny argument za kandydaturą Budapesztu.
W dodatku Węgrzy przypomnieli Kudryckiej, o czym - jak twierdzi - wcześniej nie wiedziała, że gdy w 2005 r. przyznawano Frontex, Budapeszt zrezygnował z własnej kandydatury, gdy widać było, że większość państw popiera Polskę, a w zamian uzyskał podobno obietnicę, że jeśli będzie ubiegał się o inną instytucję w przyszłości, otrzyma poparcie Warszawy.
Polska minister prowadziła indywidualne rozmowy ze Słoweńcami i Węgrami, dzwoniła do Warszawy, by skonsultować się z premierem Donaldem Tuskiem. Wciąż nie zgadzała się jednak na wybór Budapesztu.
Ministrowie podjęli jeszcze jedną próbę, by przekonać ją podczas kolejnej rundy negocjacji z udziałem wszystkich. - Znalazła się pod ogromną presją - przyznaje jeden ze słoweńskich dyplomatów. - Krzyczeli na panią? - pytała później żartobliwie jedna z polskich dziennikarek. Pani minister tylko zdecydowanie pokiwała głową, że "tak".
Po kolejnej rundzie rozmów ministrowie wreszcie rozjechali się do hoteli. Ustalono, że wrócą do sprawy podczas posiedzenia 18 czerwca. Gdyby i wtedy nie udało się osiągnąć porozumienia, sprawą zajmą się zapewne przywódcy państw na szczycie 19-20 czerwca. Po spotkaniu Słoweńcy rozesłali do dziennikarzy komunikat prasowy, zgodnie z którym ministrowie zgodzili się na dwie zasady: że agencja ma być w nowym kraju członkowskim i w takim, który nie ma jeszcze żadnej agencji. A więc w praktyce w Budapeszcie.
W Polsce osoby zaangażowane w projekt EIT zdają sobie sprawę z przegranej walki o siedzibę główną. Chcą jednak - w zamian za poparcie Polski dla Budapesztu - wywalczyć gwarancje, że jeden z Węzłów Wiedzy i Innowacji powstanie we Wrocławiu.
Jerzy Langer z Polskiej Akademii Nauk: - Polska obok Węgier była najpoważniejszym kandydatem do siedziby EIT. Jeżeli ma ją dostać Budapeszt, to za wszelką cenę musimy uzyskać gwarancje, że w zamian uzyskamy jeden z węzłów.
- Polski rząd ma trzy tygodnie, aby taki kompromis osiągnąć - mówi prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.
Nieoficjalnie przedstawiciele rządu mówią, że właśnie taka będzie teraz taktyka strony polskiej. Przyznanie Wrocławiowi jednego z ośrodków badawczych też zostanie uznane za sukces.
- Z punktu widzenia rozwoju cywilizacyjnego kraju i tworzenia gospodarki opartej na wiedzy węzeł jest nawet ważniejszy od siedziby głównej - twierdzi eurodeputowany Jerzy Buzek, zaangażowany w walkę o EIT. - Nie jest oczywiście tak prestiżowy. Ale jeśli chodzi o innowacyjność, dopływ kapitału, nowe technologie, współpracę badawczą i rozwój Polski, to jest to rzecz absolutnie kapitalna, o którą musimy walczyć.
Pierwszą próbę uzyskania gwarancji ustanowienia węzła we Wrocławiu strona polska podjęła już w czasie nocnych negocjacji. Nie udało się, ponieważ prawnicy unijni stwierdzili, że byłoby to niezgodne z rozporządzeniem UE ustanawiającym EIT. Oznacza to, że w ciągu najbliższych trzech tygodni trzeba będzie znaleźć sposób na otrzymanie takich gwarancji.
Źródło: Gazeta Wyborcza