23.08.2015 07:00
Złoty pociąg miał wyruszyć w listopadzie 1944 roku lub na początku 1945 spod Wrocławia. Lokomotywa ciągnęła podobno 12 wagonów wyładowanych złotem i kosztownościami.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Kiedy Starostwo Powiatowe w Wałbrzychu otrzymało pismo, z którego wynika, że w okolicy odnaleziono pod ziemią złoty pociąg z czasów wojny, wszyscy wstrzymali oddech. Cały region trzyma teraz kciuki, by legenda o niemieckim pociągu pancernym ze złotem, który utknął w okolicach Zamku Książ, wreszcie się potwierdziła.
Według różnych źródeł w wagonach złotego pociągu znajdowały się: >> złoto Wrocławia, >> Bursztynowa Komnata, >> część depozytów Centralnego Banku Rzeszy, >> dzieła sztuki zrabowane w Polsce i Rosji, >> ewentualnie tajne archiwa III Rzeszy. Chociaż brzmi nieprawdopodobnie, to pierwsza z opcji jest całkiem możliwa.
Złoty pociąg, złoto Wrocławia
To skrzynie z depozytami miejskich banków. W 1944 roku ministerstwo finansów III Rzeszy wydało zarządzenie, aby cała ludność Dolnego Śląska "zabezpieczyła" swoje oszczędności. Kosztowności zwożono najpierw do Polizeiprasidium, czyli na komendę główną policji przy ul. Podwale.
Przechowywano je podobno w metalowych skrzyniach ustawionych rzędem w korytarzach piwnicy. Były bezpieczne - w podziemiach komendy znajdował się schron przeciwlotniczy. Aby utrzymać wszystko w tajemnicy, niemieccy esesmani zamknęli w podziemiach komendy również jeńców wojennych, żeby wartownicy byli przekonani, że pilnują więźniów, a nie skarbu.
Na liście odnotowano 56 metalowych skrzyń o wadze od 50 do 200 kg, z wiekami uszczelnianymi gumą. I wiele mniejszych, drewnianych. Było ich tak dużo, że stały również na korytarzach wyższych pięter.
Noc w pałacu albo zamku? Jest mnóstwo takich miejsc [PRZEGLĄD] 
Pod koniec stycznia 1945 roku, kiedy wojska radzieckie dotarły już do Wrocławia, skarb trzeba było ukryć. Trudno byłoby go wywieźć samochodami, bo Rosjanie przebazowali już swoje samoloty na lotniska pod miastem, a patrole lotnicze bez trudu odnalazłyby konwój. Ciężarówki jeździły nocami, kiedy szansa na atak lotniczy była jak najmniejsza. Dodatkowo reflektory przysłaniano kapturkami z wąskimi otworami, żeby nie zwracać niczyjej uwagi. Jazda takim samochodem po ośnieżonych górach była trudna i niebezpieczna" - opowiada w swoim programie "Skarby III Rzeszy" Bogusław Wołoszański.
Bardziej prawdopodobne wydaje się więc, że Niemcy zapakowali skarb do pociągu. Ich składy posiadały działa przeciwlotnicze, a zbombardowane tory łatwo można było naprawić. W każdym wagonie mogłoby się zmieścić nawet 20 ton kosztowności.
Niektórzy sądzą, że na pokładzie pociągu mogła znajdować się także Bursztynowa Komnata, czyli kompletny wystrój izby królewskiej zamówiony przez Fryderyka I, króla Prus. Wartość Bursztynowej Komnaty szacuje się na ponad 700 mln zł.
Złoty pociąg. Dokąd zajechał?
Według legend złoty pociąg został zatrzymany, a cała obsługa wymordowana. Niemieckich kolejarzy i żołnierzy mieli wtedy zastąpić esesmani. Gdzie pojechali? Pociąg miał podobno dotrzeć do Świebodzic, a stamtąd do Wałbrzycha, oddalonego o dziesięć kilometrów. Nigdy tam jednak nie dojechał.
Jedna z hipotez mówi, że transport zboczył z trasy i wjechał do wydrążonego wcześniej tunelu w okolicach Lubiechowa, który prowadził pod Zamek Książ. Inna - że pociąg stoi w tunelu wydrążonym pod Sudetami. Wśród wielu lokalizacji wymienia się m.in. podziemny kompleks w górze Sobiesz pod Piechowicami, gdzie znajdowała się fabryka zbrojeniowa. Część budynku mogła być schronem - idealnym do ukrycia skarbu. Poszukiwacze wspominają o podziemnych tunelach zamkniętych stalowymi bramami, które można znaleźć przy drodze z Piechowic na Cichą Dolinę i w okolicach Grzybowcy.
Bogusław Wołoszański, poszukując złotego pociągu, zwrócił uwagę na drogę nad brzegiem Zalewu Złotnickiego, niedaleko miasteczka Leśna. Wykuto ją na początku XX wieku przy okazji budowy zapory, która przegrodziła Kwisę. Za ostatnim tunelem na drodze do zapory ustawiono posąg lwa. Nie wiadomo jednak, kiedy i dlaczego. Podobno skarb ukryty jest w miejscu, które wyznacza kierunek spojrzenia zwierzęcia.
"W tamtym czasie z Wrocławia wyjeżdżały dwie linie kolejowe: do Zgorzelca i Lubania. Pociąg musiał więc jechać na południowy zachód, a tam znajdują się najdłuższe tunele kolejowe w Polsce o długości 1560 i 1601 m. Jeden z nich był przeznaczony dla pociągu-kwatery, którym Adolf Hitler jeździł po froncie. W tunelu można było wagony ukryć, naprawić lub uzupełnić zapasy" - przekonywał Wołoszański.
Jego ekipa przeszukała wzgórze za pomocą magnetometru, który bada zaburzenia pola magnetycznego - stalowe wagony i ciężarówki zmieniają takie pole. Niczego jednak nie znaleziono.
Podziemia Wałbrzycha i Gór Sowich wciąż nieodkryte
Według badaczy do tej pory odkryliśmy zaledwie 1/3 podziemnych korytarzy kompleksu Riese (z języka niemieckiego - Olbrzym). Jedno z wejść do sztolni - dopiero w latach 90.
Riese to kryptonim największego projektu górniczo-budowlanego w historii hitlerowskich Niemiec. Budowę podziemnych korytarzy i hal rozpoczęto prawdopodobnie w 1943 roku - tuż po tym, jak samoloty Royal Air Force zbombardowały niemieckie ośrodki doświadczalne na wyspie Uznam. Wtedy podjęto decyzję o przeniesieniu części strategicznych ośrodków przemysłowych i badawczych pod ziemię - tam, gdzie nie mogły im zagrozić żadne naloty.
Nie wiadomo dokładnie, jakie było przeznaczenie podziemnej sieci korytarzy i hal. Najpopularniejsza z teorii mówi, że miały tu powstać tajne kwatery Hitlera. Inna wspomina o największej na świecie podziemnej zbrojowni, a kolejna - o tajnym laboratorium atomowym.
Poszukiwacze skarbów wspominają o tajemniczych transportach z dziełami sztuki, a jeszcze inni próbują udowodnić, że budowano tam pionowo startujące statki powietrzne, podobne do statków kosmicznych. A może we wnętrzach Riese miała powstać słynna wunderwaffe, czyli cudowna broń wykorzystująca tajemniczą energię? "W Górach Sowich, w podziemiach, ukryliśmy skrzynie z cenną zawartością" - pisał w swym testamencie niemiecki saper, major Hans von Schreck.
Pytania pozostają bez odpowiedzi, bo tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej zniszczono całą dokumentację projektu.
Złoty pociąg raz już znaleziono
Inny złoty pociąg udało się jednak odnaleźć - był to skład z kosztownościami zrabowanymi na Węgrzech. Wyjechał pod koniec kwietnia 1945 roku z Budapesztu. Amerykańscy żołnierze odkryli go w Tunelu Tauryjskim w pobliżu Bockstein w Austrii. 24 wagony były wyładowane kosztownościami zrabowanymi zamożnym Węgrom pochodzenia żydowskiego. W skrzyniach znaleziono złoto, srebrne świeczniki, diamenty, biżuterię, a także ponad 1000 cennych obrazów.
Według różnych źródeł w wagonach złotego pociągu znajdowały się: >> złoto Wrocławia, >> Bursztynowa Komnata, >> część depozytów Centralnego Banku Rzeszy, >> dzieła sztuki zrabowane w Polsce i Rosji, >> ewentualnie tajne archiwa III Rzeszy. Chociaż brzmi nieprawdopodobnie, to pierwsza z opcji jest całkiem możliwa.
Złoty pociąg, złoto Wrocławia
To skrzynie z depozytami miejskich banków. W 1944 roku ministerstwo finansów III Rzeszy wydało zarządzenie, aby cała ludność Dolnego Śląska "zabezpieczyła" swoje oszczędności. Kosztowności zwożono najpierw do Polizeiprasidium, czyli na komendę główną policji przy ul. Podwale.
Przechowywano je podobno w metalowych skrzyniach ustawionych rzędem w korytarzach piwnicy. Były bezpieczne - w podziemiach komendy znajdował się schron przeciwlotniczy. Aby utrzymać wszystko w tajemnicy, niemieccy esesmani zamknęli w podziemiach komendy również jeńców wojennych, żeby wartownicy byli przekonani, że pilnują więźniów, a nie skarbu.
Na liście odnotowano 56 metalowych skrzyń o wadze od 50 do 200 kg, z wiekami uszczelnianymi gumą. I wiele mniejszych, drewnianych. Było ich tak dużo, że stały również na korytarzach wyższych pięter.

Pod koniec stycznia 1945 roku, kiedy wojska radzieckie dotarły już do Wrocławia, skarb trzeba było ukryć. Trudno byłoby go wywieźć samochodami, bo Rosjanie przebazowali już swoje samoloty na lotniska pod miastem, a patrole lotnicze bez trudu odnalazłyby konwój. Ciężarówki jeździły nocami, kiedy szansa na atak lotniczy była jak najmniejsza. Dodatkowo reflektory przysłaniano kapturkami z wąskimi otworami, żeby nie zwracać niczyjej uwagi. Jazda takim samochodem po ośnieżonych górach była trudna i niebezpieczna" - opowiada w swoim programie "Skarby III Rzeszy" Bogusław Wołoszański.
Bardziej prawdopodobne wydaje się więc, że Niemcy zapakowali skarb do pociągu. Ich składy posiadały działa przeciwlotnicze, a zbombardowane tory łatwo można było naprawić. W każdym wagonie mogłoby się zmieścić nawet 20 ton kosztowności.
Niektórzy sądzą, że na pokładzie pociągu mogła znajdować się także Bursztynowa Komnata, czyli kompletny wystrój izby królewskiej zamówiony przez Fryderyka I, króla Prus. Wartość Bursztynowej Komnaty szacuje się na ponad 700 mln zł.
Złoty pociąg. Dokąd zajechał?
Według legend złoty pociąg został zatrzymany, a cała obsługa wymordowana. Niemieckich kolejarzy i żołnierzy mieli wtedy zastąpić esesmani. Gdzie pojechali? Pociąg miał podobno dotrzeć do Świebodzic, a stamtąd do Wałbrzycha, oddalonego o dziesięć kilometrów. Nigdy tam jednak nie dojechał.
Jedna z hipotez mówi, że transport zboczył z trasy i wjechał do wydrążonego wcześniej tunelu w okolicach Lubiechowa, który prowadził pod Zamek Książ. Inna - że pociąg stoi w tunelu wydrążonym pod Sudetami. Wśród wielu lokalizacji wymienia się m.in. podziemny kompleks w górze Sobiesz pod Piechowicami, gdzie znajdowała się fabryka zbrojeniowa. Część budynku mogła być schronem - idealnym do ukrycia skarbu. Poszukiwacze wspominają o podziemnych tunelach zamkniętych stalowymi bramami, które można znaleźć przy drodze z Piechowic na Cichą Dolinę i w okolicach Grzybowcy.
Bogusław Wołoszański, poszukując złotego pociągu, zwrócił uwagę na drogę nad brzegiem Zalewu Złotnickiego, niedaleko miasteczka Leśna. Wykuto ją na początku XX wieku przy okazji budowy zapory, która przegrodziła Kwisę. Za ostatnim tunelem na drodze do zapory ustawiono posąg lwa. Nie wiadomo jednak, kiedy i dlaczego. Podobno skarb ukryty jest w miejscu, które wyznacza kierunek spojrzenia zwierzęcia.
"W tamtym czasie z Wrocławia wyjeżdżały dwie linie kolejowe: do Zgorzelca i Lubania. Pociąg musiał więc jechać na południowy zachód, a tam znajdują się najdłuższe tunele kolejowe w Polsce o długości 1560 i 1601 m. Jeden z nich był przeznaczony dla pociągu-kwatery, którym Adolf Hitler jeździł po froncie. W tunelu można było wagony ukryć, naprawić lub uzupełnić zapasy" - przekonywał Wołoszański.
Jego ekipa przeszukała wzgórze za pomocą magnetometru, który bada zaburzenia pola magnetycznego - stalowe wagony i ciężarówki zmieniają takie pole. Niczego jednak nie znaleziono.
Podziemia Wałbrzycha i Gór Sowich wciąż nieodkryte
Według badaczy do tej pory odkryliśmy zaledwie 1/3 podziemnych korytarzy kompleksu Riese (z języka niemieckiego - Olbrzym). Jedno z wejść do sztolni - dopiero w latach 90.
Riese to kryptonim największego projektu górniczo-budowlanego w historii hitlerowskich Niemiec. Budowę podziemnych korytarzy i hal rozpoczęto prawdopodobnie w 1943 roku - tuż po tym, jak samoloty Royal Air Force zbombardowały niemieckie ośrodki doświadczalne na wyspie Uznam. Wtedy podjęto decyzję o przeniesieniu części strategicznych ośrodków przemysłowych i badawczych pod ziemię - tam, gdzie nie mogły im zagrozić żadne naloty.
Nie wiadomo dokładnie, jakie było przeznaczenie podziemnej sieci korytarzy i hal. Najpopularniejsza z teorii mówi, że miały tu powstać tajne kwatery Hitlera. Inna wspomina o największej na świecie podziemnej zbrojowni, a kolejna - o tajnym laboratorium atomowym.
Poszukiwacze skarbów wspominają o tajemniczych transportach z dziełami sztuki, a jeszcze inni próbują udowodnić, że budowano tam pionowo startujące statki powietrzne, podobne do statków kosmicznych. A może we wnętrzach Riese miała powstać słynna wunderwaffe, czyli cudowna broń wykorzystująca tajemniczą energię? "W Górach Sowich, w podziemiach, ukryliśmy skrzynie z cenną zawartością" - pisał w swym testamencie niemiecki saper, major Hans von Schreck.
Pytania pozostają bez odpowiedzi, bo tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej zniszczono całą dokumentację projektu.
Złoty pociąg raz już znaleziono
Inny złoty pociąg udało się jednak odnaleźć - był to skład z kosztownościami zrabowanymi na Węgrzech. Wyjechał pod koniec kwietnia 1945 roku z Budapesztu. Amerykańscy żołnierze odkryli go w Tunelu Tauryjskim w pobliżu Bockstein w Austrii. 24 wagony były wyładowane kosztownościami zrabowanymi zamożnym Węgrom pochodzenia żydowskiego. W skrzyniach znaleziono złoto, srebrne świeczniki, diamenty, biżuterię, a także ponad 1000 cennych obrazów.
Cały tekst: http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,18610908,zloty-pociag-spod-walbrzycha-co-w-nim-jest-historia.html#ixzz3jdpjauGW