us, PAP, IAR
2008-08-25, ostatnia aktualizacja 2008-08-25 20:54
Krakowski sąd zdecydował, że były minister sprawiedliwości musi przeprosić doktora Mirosława Garlickiego za słowa " już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie" wypowiedziane na konferencji prasowej po zatrzymaniu lekarza przez CBA. Wyrok nie jest prawomocny. Ziobro zapowiedział, że złoży apelację.
ZOBACZ TAKŻE
- Kalisz: Ziobro wpadał w "ziobrotoki" (25-08-08, 21:57)
Reprezentujący kardiochirurga mec. Aleksander Bentkowski wyraził zgodę na podawanie pełnego nazwiska swego klienta. Sam Garlicki nie był obecny na rozprawie.
7 tys. zadośćuczynienia i przeprosiny w 3 stacjach telewizyjnych
Sąd uznał, że ówczesny minister sprawiedliwości naruszył cześć lekarza. Dlatego nakazał mu opublikowanie przeprosin w trzech stacjach telewizyjnych po głównych wydaniach wiadomości. Nakazał mu także zapłatę Garlickiemu 7 tys. zł tytułem zadośćuczynienia.
Zdaniem sądu Ziobro naruszył cześć lekarza, mimo że podczas konferencji prasowej po jego aresztowaniu opierał się na ustaleniach prokuratury. "Emocjonalność wypowiedzi powoda i oceny o umyślności działania stanowią o tym, że jego słowa w kontekście całej wypowiedzi miały charakter bezprawny. Świadczą też o tym komentarze i relacje medialne po konferencji prasowej" - stwierdził w uzasadnieniu wyroku sędzia Zbigniew Ducki.
Zwrócił on uwagę, że powód słusznie twierdził, iż miał prawo informować o działaniach prokuratury. Jednak - zaznaczył - na konferencji prasowej nie udzielono rzetelnej informacji o ustaleniach śledztwa, a powód "w większości posługiwał się ogólnymi sformułowaniami".
Jak podkreślił sąd, powołując się na argument jednego z adwokatów, "żyjemy w demokracji medialnej, ale pan pozwany winien mieć tego świadomość, ponieważ występował wielokrotnie podczas konferencji prasowych i wiedział, w jaki sposób media komentują wypowiedzi". "Stąd też wypowiadając słowa winien je ważyć, i mieć świadomość, że mogą być komentowane, także w sposób nadmierny" - stwierdził sąd.
Sąd ograniczył roszczenia kardiochirurga, który domagał się 70 tys. zł zadośćuczynienia i opublikowania przeprosin w kilkunastu mediach elektronicznych i na pierwszych stronach trzech dzienników. Uznał, że żądania takie miały charakter represyjny.
Ziobro musi także zapłacić 950 zł kosztów sądowych. Wyrok jest nieprawomocny.
Ziobro: Moje słowa wyrwano z kontekstu
Zbigniew Ziobro, który po raz pierwszy stawił się przed sądem na trzeciej rozprawie w poniedziałek - podnosił w rozmowie z dziennikarzami, iż w sprawie kardiochirurga mówił jedynie o podejrzeniach, nie przesądzał o faktach, a jego wypowiedzi były wyrwane z kontekstu i wadliwie interpretowane.
"Moje wypowiedzi wielokrotnie były wyrwane z kontekstu. W treści konferencji prasowej blisko 20-krotnie podkreślam, że mamy do czynienia z zarzutem, a więc podejrzeniem popełnienia przestępstwa" - mówił Ziobro dziennikarzom w przerwie rozprawy. Ponieważ sąd ograniczył dowody osobowe, pozwany Ziobro mógł zabrać głos przed sądem tylko w wystąpieniu końcowym.
Po wyroku powiedział dziennikarzom, że "sprawa nie jest przesądzona". "Będę oczywiście składał apelację, nie podzielam tego rozstrzygnięcia" - zaznaczył.
Sprawa Mirosława G.
12 lutego 2007 roku funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali Mirosława Garlickiego w jego miejscu pracy - szpitalu MSWiA. Prokuratura zarzuciła mu między innymi zabójstwo.
Według komunikatu CBA Mirosław Garlicki przeprowadził w 2006 roku przeszczep serca u pacjenta, wiedząc o poważnych przeciwwskazaniach do zabiegu. Po dokonaniu przeszczepu miał zażądać od rodziny pacjenta łapówki, której nie otrzymał. Kilka dni po operacji wydał polecenie odłączenia pacjenta od urządzeń wspomagających czynności życiowe, co spowodowało natychmiastowy zgon chorego. Bezpośrednio po zatrzymaniu Mirosława Garlickiego ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro udzielił wypowiedzi, która stała się powodem procesu wytoczonego mu przez kardiochirurga.
W maju ubiegłego roku Mirosław Garlicki opuścił areszt. Decyzja o jego zwolnieniu została uzasadniona tym, że prokuratura nie wykazała dużego prawdopodobieństwa, iż dopuścił się on umyślnego zabójstwa pacjenta.
Mirosław Garlicki nie wrócił do pracy w szpitalu ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji. Pod koniec lipca tego roku został zatrudniony w prywatnym szpitalu Świętego Rafała w Krakowie, gdzie pokieruje oddziałem kardiochirurgii.
Środowisko medyczne wypowiadało się za uwolnieniem Mirosława Garlickiego. Do prokuratury trafił apel o zwolnienie lekarza, uchwalony w lutym przez zjazd kardiochirurgów. Również kilkudziesięciu byłych pacjentów kardiochirurga było gotowych ręczyć za niego i świadczyć w jego obronie.