Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WATYKAN. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WATYKAN. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 lipca 2008

Telegram Stolicy Apostolskiej w związku ze śmiercią prof. Geremka

mar, PAP
2008-07-21, ostatnia aktualizacja 2008-07-21 12:50

Arcybiskup Kazimierz Nycz odczytał w poniedziałek na początku mszy żałobnej, która otwiera uroczystości pogrzebowe prof. Bronisława Geremka specjalny telegram Stolicy Apostolskiej.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojtek Oksztol / AG
Bronisław Geremek
"Jego świątobliwość Benedykt XVI ze smutkiem przyjął wiadomość o tragicznej śmierci byłego ministra spraw zagranicznych RP, prof. Bronisława Geremka. Jego odejście to wielka strata dla świata nauki i polityki w Polsce i w Europie" - głosi dokument.

"Stolica Apostolska docenia jego wkład w proces przemian społeczno-politycznych zapoczątkowany w Polsce przez 'Solidarność', jak również w integrację UE i ratyfikację konkordatu zawartego między RP a Stolicą Apostolską w roku 1998" - podkreślono w telegramie.
Zawarte jest w nim zapewnienie, że papież modli się za profesora, jego rodzinę i wszystkich, których śmierć Geremka "napełniła bólem i smutkiem".

List podpisał watykański sekretarz stanu arcybiskup Tarcisio Bertone.

Abp Nycz podkreślił, że msza jest "także modlitwą dziękczynną". "Zasadniczym kluczem do wyjaśnieniem tak licznej obecności przy trumnie zmarłego profesora jest wdzięczność" - zaznaczył.

"Chcemy nasze 'dziękuję' powiedzieć zmarłemu wierząc, że szukając drogi do Domu Ojca został przez Boga odnaleziony" - dodał arcybiskup.

Prof. Geremek - działacz opozycji antykomunistycznej, poseł na Sejm, minister spraw zagranicznych w latach 1997-2000, poseł do Parlamentu Europejskiego - zginął w ubiegłą niedzielę w wypadku samochodowym. Miał 76 lat.

poniedziałek, 31 marca 2008

Zobaczymy Jana Pawła II

Tomasz Bielecki
2008-03-31, ostatnia aktualizacja 2008-03-30 22:24

Ciało Jana Pawła II zostanie wystawione w przeszklonej trumnie w Bazylice św. Piotra w Rzymie wkrótce po wyniesieniu polskiego papieża na ołtarze.

Zobacz powiekszenie
Fot. Reuters
4 kwietnia 2005 r. - Ciało Jana Pawła II jest przenoszone w żałobnej procesji przez plac św. Piotra do bazyliki
- Każdy, kto przyjedzie modlić się do bazyliki, od razu rozpozna jego relikwie - zapewniał dziennikarzy kard. José Saraiva Martins z Kongregacji ds. Świętych.

Relikwie Jana Pawła II zostaną przeniesione z Grot Watykańskich w podziemiach Bazyliki św. Piotra, gdzie przed blisko trzema laty pochowano papieża, na poziom posadzki bazyliki. Według wstępnych planów, które sporządzono przedwczoraj, przeszklony relikwiarz będzie ustawiony w kaplicy św. Sebastiana, czyli tuż obok "Piety" Michała Anioła.

Kard. Giovanni Battista Re w wywiadzie dla włoskiego dziennika "La Stampa" podkreśla, że środki chemiczne, którymi przygotowano ciało papieża Polaka na długie uroczystości żałobne w kwietniu 2005 r., najpewniej okazały się też zbawienne dla stanu przyszłych papieskich relikwii.

- Mam nadzieję, że ciało Jana Pawła II zachowało się w całości. Zapewne wystarczy tylko nałożenie na twarz woskowej maski o rysach Karola Wojtyły, bez konieczności sporządzania woskowej figury, która kryłaby kości - tłumaczy kard. Re.

Kult relikwii jest wciąż niezwykle popularny we Włoszech i zapewne dlatego kardynał bez ogródek wchodzi w najdrobniejsze szczegóły. Przypomina, że polski papież został pochowany podobnie jak Jan XXIII w 1963 r., czyli w dwóch drewnianych trumnach rozdzielonych trzecią z ocynkowanej blachy. To ona pomogła w dobrym zachowaniu doczesnych szczątków Jana XXIII, które od kilku lat spoczywają za szkłem w Bazylice św. Piotra.

Kościół naucza, że relikwie są pamiątką po błogosławionym lub świętym, która ma ułatwiać wiernym modlitwę oraz wzmacniać wiarę w jego ciągłą obecność i pomoc. Dużą cześć dla relikwii miał sam Jan Paweł II, który podczas jednej z ostatnich podróży do Krakowa otrzymał fragment kości św. Jacka Odrowąża i zawiózł tę relikwię do Rzymu. Tuż po śmierci papieża w krakowskim Kościele mówiło się, że po beatyfikacji Jana Pawła II do katedry na Wawelu trafi w relikwiarzu jego serce.

Według jednej z hipotez kult szczątków świętych wpisał się na trwałe w chrześcijaństwo już w pierwszych wiekach, kiedy prześladowani wyznawcy Chrystusa modlili się potajemnie w katakumbach, czyli pośród grobów. Z czasem uznano msze w katakumbach za symbol obcowania świętych, czyli wzajemnej modlitwy żywych oraz zmarłych chrześcijan. Później przez wiele wieków kościelną regułą było wmurowywanie relikwiarzy w ołtarze świątyń czasem noszących imię świętych, których w nich czczono.

Choć katolicy czczą też przedmioty, z którymi stykał się święty za życia (tzw. relikwie drugiego stopnia), to właśnie części ciała były od dawna najbardziej cenione przez wiernych oraz klasztory i kościoły. Gorliwe poszukiwania doczesnych pamiątek dotknęły nawet samego Jezusa i dopiero przed ćwierćwieczem zaprzestano publicznego kultu Świętego Napletka we włoskiej wiosce Calcata, który dzięki żydowskiemu obrzezaniu miał być jedyną materialną pozostałością po Chrystusie.

Rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi podkreślał wczoraj, że ostateczna decyzja o przeniesieniu ciała Jana Pawła II do bazyliki może być podjęta dopiero po jego beatyfikacji, której data jest wciąż nieznana. Biskup Tadeusz Pieronek prognozował niedawno, że beatyfikacja może się odbyć 16 października tego roku, czyli w 30. rocznicę wyboru Karola Wojtyły na papieża. Kuria rzymska już od kilku miesięcy rozsyła chętnym obrazki z wklejonym fragmentem sutanny Jana Pawła II, który po jego beatyfikacji także stanie się relikwią.

Źródło: Gazeta Wyborcza

wtorek, 18 marca 2008

Dlaczego Benedykt XVI milczy ws. Tybetu

Tomasz Bielecki
2008-03-18, ostatnia aktualizacja 2008-03-18 00:04

Milczenie Benedykta XVI o tragedii Tybetańczyków wywołuje ostrą krytykę nawet ze strony jego podwładnych w Kościele. - Braku głośnego sprzeciwu papieża wobec prześladowań nie da się wytłumaczyć - ogłosił o. Venanzio Milani, szef kościelnej agencji prasowej Misna.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Benedykt XVI
Rzadko spotykana w Kościele głośna polemika między krytykami i obrońcami Benedykta XVI rozpoczęła się po niedzielnej modlitwie na Anioł Pański, podczas której papież ani słowem nie zająknął się o dramacie Tybetańczyków. Choć niemal cały świat mówił wtedy o brutalnych represjach Chin wobec buddyjskich mnichów i świeckich demonstrantów, to Benedykt XVI publicznie pomodlił się jedynie za ofiary przemocy w Iraku.

- W przeciwieństwie do swego poprzednika papież rzadziej reaguje na bieżące wydarzenia polityczne. Jednak to milczenie musiało wywołać polemiki - twierdzi Giacomo Galeazzi, watykanista włoskiego dziennika "La Stampa".

Biuro prasowe Stolicy Apostolskiej, odpierając przedwczoraj pytania dziennikarzy, niezdarnie wyjaśniało, że papież nie ma "pewnych źródeł wiedzy o wydarzeniach w Tybecie" i dlatego musi milczeć. Watykańscy urzędnicy biura prasowego przekonywali, że w Iraku są chrześcijanie, którzy należycie informują Watykan o swych tragediach, i dlatego można ich bronić, a z kolei brak chrześcijan w Tybecie utrudnia rozeznanie w sytuacji.

- Te wyjaśnienia są żałosne. Katolicy czy niekatolicy - represje i przemoc domagają się interwencji papieża - ostro polemizował cytowany przez "La Stampę" ojciec Venanzio Milani z agencji prasowej Misna utrzymywanej przez kilka katolickich zakonów misyjnych.

Natomiast ojciec Bernardo Cervellera, który szefuje agencji prasowej Papieskiego Instytutu Misyjnego, nie wdawał się w głośne polemiki, lecz na agencyjnej stronie Asianews.it umieścił wczoraj ostre potępienie chińskich prześladowców. "Pekin planuje, że podczas zbliżającej się inauguracji olimpiady pod chińską flagą wystąpią m.in. tybetańscy tancerze. Tymczasem tybetańskiemu narodowi grozi ludobójstwo" - napisał Cervellera. Przyłączył się do niego m.in. włoski senator Antonio Polito z ruchu obrony Tybetu, który w najbliższą środę zamierza zorganizować pod murami Watykanu demonstrację przeciw - jak mówi - błędnemu milczeniu Benedykta XVI.

Wielu przychylnych Benedyktowi XVI komentatorów przekonuje, że niedzielna modlitwa na Anioł Pański to przede wszystkim rezultat - nie pierwszej w ostatnich latach - fatalnej pomyłki pomocników papieża, a przeoczenie zostanie wkrótce naprawione.

Krytycy Benedykta XVI twierdzą jednak, że papież przemilczał sprawę Tybetu w imię twardej realpolitik. Nie chce bowiem niepotrzebnie drażnić Chin, bo mogłoby to storpedować szanse na porozumienie z Pekinem i legalizację podziemnego Kościoła katolickiego w Państwie Środka. Watykan już jesienią zeszłego roku odmówił przyjęcia podróżującego wtedy po Włoszech Dalajlamy, choć przez wiele lat pontyfikatu Jana Pawła II przywódca Tybetańczyków był podejmowany w Pałacu Apostolskim podczas każdej swej podróży do Rzymu. Jan Paweł II świetnie rozumiejący, czym są komunistyczne represje, zaprosił nawet Dalajlamę na wspólną modlitwę o pokój w Asyżu w 1986 r. Tybetańskiemu przywódcy pozwolono wówczas ustawić posążek Buddy w jednej z franciszkańskich kaplic.

Relacje z Pekinem to dla Stolicy Apostolskiej źródło ogromnych dylematów - nawet pozorne ugłaskiwanie autorytarnego reżimu budzi wielkie wątpliwości moralne, ale z drugiej strony ceną za pogorszenie stosunków może być zaostrzenie prześladowań wobec 8-12 mln chińskich katolików. Część z nich należy do legalnego Kościoła Patriotycznego, który z woli partii komunistycznej nie uznaje zwierzchności Watykanu, ale nawet oni nie mogą się czuć w Chinach pełnoprawnymi obywatelami.

Watykanista Marco Politi dla "Gazety"

Papież postąpił już w podobny sposób, nie przyjmując Dalajlamy. Wynika to stąd, że Watykan prowadzi niezwykle delikatne rokowania z Chinami w nadziei na nawiązanie stosunków dyplomatycznych z tym krajem. I tak można wytłumaczyć to milczenie.

Trzeba też zauważyć, że wszystkie państwa Zachodu przymykają oczy na to, co dzieje się w Chinach, ze względu na ich powiązania biznesowe z tym państwem. Na przykład Stany Zjednoczone wykreśliły Chiny z listy państw, w których łamane są prawa człowieka.

Jednak wierzę, że Watykan nie będzie długo kontynuował tej linii, to byłby wielki błąd. Sądzę, że zachowywanie milczenia w tej sprawie dłużej niż te 48 godzin pomnożyłoby znaki zapytania. Sądzę, że takie zachowanie można określić jako swoistą realpolitik Watykanu.

Źródło: Gazeta Wyborcza

niedziela, 17 lutego 2008

Ansa: Prawdopodobnie 19 marca ukaże się społeczna encyklika papieża

awe, PAP
2008-02-17, ostatnia aktualizacja 2008-02-17 23:38

Prawdopodobnie 19 marca, w uroczystość świętego Józefa, ukaże się społeczna encyklika Benedykta XVI - informuje Ansa.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Benedykt XVI
Według innych hipotez, na które powołuje się włoska agencja prasowa, pierwsza encyklika obecnego papieża dotycząca tematów społecznych zostanie ogłoszona na początku kwietnia.

Zauważa się jednocześnie, że data ogłoszenia publikacji lub złożenia papieskiego podpisu może zbiegać się z przypadającą 27 marca 40. rocznicą ogłoszenia historycznej encykliki Pawła VI "Populorum progressio".

Mimo że dokładny termin nie jest znany, wszystko wskazuje na to, że tekst encykliki, poruszającej aktualną tematykę, będzie znany już przed rozpoczynającą się 15 kwietnia podróżą Benedykta XVI do Stanów Zjednoczonych, w czasie której wygłosi on przemówienie w siedzibie ONZ w Nowym Jorku. Według nieoficjalnych informacji dokument jest już prawie gotowy i obecnie papież go szlifuje.

Będzie to trzecia encyklika Benedykta XVI po "Deus caritas est" o miłości oraz "Spe salvi" na temat chrześcijańskiej nadziei.

piątek, 7 grudnia 2007

Donald Tusk na audiencji u Benedykta XVI

cheko, man, Marcin Graczyk, Radio TOK FM
2007-12-07, ostatnia aktualizacja 46 minut temu
Zobacz powiększenie
Donald Tusk u Benedykta XVI
Fot. TONY GENTILE REUTERS

Benedykt XVI przyjął Donalda Tuska na prywatnej audiencji w papieskiej bibliotece. Papież zwrócił się także do prof. Władysława Bartoszewskiego, który przybył do Włoch wraz z polskim premierem. - Ekscelencjo, dziękujemy za to, co robi pan dla Polski i dla nas wszystkich - powiedział papież po niemiecku do profesora Bartoszewskiego.

Zobacz powiekszenie
Fot. TONY GENTILE REUTERS Zobacz powiekszenie
Fot. Marcin Graczyk/radio TOK FM
Donald Tusk i Romano Prodi na konferencji prasowej
Słowo ekscelencjo nie było tu użyte przypadkowo. Prof. Bartoszewski był bowiem ambasadorem Polski.

Rozmowa w cztery oczy trwała około 20 minut. Na zakończenie Tusk podarował papieżowi model żaglowca ze srebra. Dziękując za prezent Benedykt XVI nawiązał do Gdańska - miasta, gdzie narodziła się "Solidarność". Premier został obdarowany przez papieża medalem obecnego pontyfikatu.

Żegnając się papież życzył sukcesów rządowi Donalda Tuska, złożył też polskiemu premierowi życzenia z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.

Modlitwa przed grobem Jana Pawła II

Po wizycie u papieża Tusk wraz z rodziną modlił się przed grobem Jana Pawła II w Grotach Watykańskich pod bazyliką św. Piotra. Syn premiera Michał złożył na grobie czerwono- białe tulipany.

Zarówno przed grobem, jak i podczas wcześniejszej audiencji u Benedykta XVI, oprócz najbliższej rodziny - żony oraz córki i syna - Tuskowi towarzyszyli także: prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz- Waltz, wspomniany sekretarz stanu w Kancelarii Premiera prof. Władysław Bartoszewski, ambasador w Watykanie Hanna Suchocka oraz szef gabinetu politycznego Sławomir Nowak.

Tusk spotkał się też w Watykanie z sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej kardynałem Tarcisio Bertone.

Tusk po rozmowach z Prodim: Żadnych spraw spornych

Przed wizytą u papieża, premier rozmawiał w Rzymie z szefem włoskiego rządu Romano Prodim. Po spotkaniu Tusk powiedział dziennikarzom, że w czasie spotkania nie odnaleźli "ani jednego punktu spornego". Obaj opowiedzieli się za współpracą z Moskwą w dziedzinie energetyki.

Donald Tusk podkreślił, że jego szczególną uwagę wywołała reakcja Romano Prodiego na "sygnały" o możliwej poprawie relacji między UE i Rosją.

Uzyskałem od pana premiera pełne zrozumienie w tej kwestii - mówił Tusk podczas wspólnej konferencji prasowej.

"Solidarność energetyczna leży w interesie całej Europy"

Premierzy poinformowali, że rozmawiali o europejskiej polityce energetycznej i opowiedzieli się za współpracą z Moskwą w tej dziedzinie.

Romano Prodi oświadczył, że ożywienie kontaktów między Warszawą a Moskwą oraz Moskwą i Brukselą leży w interesie wszystkich narodów europejskich.

- Solidarność energetyczna powinna mieć praktyczny wymiar i leży w interesie całej Europy - zauważył Tusk. Wyraził opinię, że rosyjsko-niemiecki Gazociąg Północny po dnie Bałtyku nie jest dobrym przykładem takiej solidarności. - Chcemy rozmawiać o tym z naszymi rosyjskimi i niemieckimi partnerami - wyjaśnił. Dodał, że będzie namawiał władze Niemiec i Rosji do odstąpienia od tego projektu, gdyż "istnieją lepsze rozwiązania".

Tusk wyraził nadzieję na szybkie zniesienie rosyjskiego embarga na polskie mięso, ale nie chciał komentować pogłosek, że ma to nastąpić nawet w sobotę. Jego zdaniem, zniesienie tego embarga byłoby "sukcesem zdrowego rozsądku".

Prodi o o doskonałych stosunkach polsko-włoskich

Donald Tusk podziękował Romano Prodiemu za jego wkład w rozszerzenie Unii, gdy był przewodniczącym Komisji Europejskiej. - Bez pańskiego zaangażowania, wizji i determinacji, nie byłoby tak szybkiego rozszerzenia - powiedział Tusk, zwracając się do szefa włoskiego rządu. - W imieniu Polaków chciałbym panu jeszcze raz za to podziękować - dodał.

Prodi powiedział, że jest bardzo zadowolony, iż mógł gościć nowego polskiego premiera w Rzymie i zapewnił o doskonałych stosunkach polsko-włoskich.

Szefowie obu rządów poinformowali, że porozumieli się w kwestii organizowania dorocznych polsko-włoskich spotkań międzyrządowych.

Donald Tusk dodał, że pierwsze takie spotkanie odbędzie w jego rodzinnym Sopocie w pierwszym kwartale przyszłego roku.

Decyzje w sprawie religii na maturze nie zapadną na rozmowach z biskupami

Premier Donald Tusk po spotkaniach z Benedyktem XVI i Romano Prodim na konferencji prasowej w polskiej ambasadzie odniósł się też do ostatnich wydarzeń w naszym kraju.

Szef rządu powiedział, że sprawa dopuszczenia egzaminu maturalnego z religii "nie jest jeszcze przesądzona". Minister edukacji Katarzyna Hall spotkała się wczoraj w tej sprawie z przewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski abp. Kazimierzem Nyczem. Możliwe, że maturę z religii będzie można zdawać już w 2010 roku, choć pani minister nie chciała potwierdzić tego oficjalnie.

Tusk zaznaczył, że decyzja w tej sprawie zapadnie w ramach rządu, a nie podczas bilateralnych spotkań członków jego gabinetu z biskupami.

Szefa CBA czeka poważna rozmowa z premierem

Premier odniósł się także do listu, jaki wysłali do niego śledczy z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. W piśmie mają oni oskarżać Mariusza Kamińskiego, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego o utrudnianie im śledztwa. Kamiński ponoć nie chce współpracować z prokuraturą, która bada legalność prowokacji w ministerstwie rolnictwa.

Tusk przyznał, że nie czytał jeszcze pisma od rzeszowskich śledczych, ale zapewnił, że dokładnie przyjrzy się sprawie. Zapowiedział też, że Mariusza Kamińskiego czeka z nim poważna rozmowa, która "w wielu aspektach może być nieprzyjemna dla szefa CBA".

poniedziałek, 26 listopada 2007

Watykan zamyka drzwi przed Dalajlamą

Tomasz Bielecki
2007-11-27, ostatnia aktualizacja 2007-11-26 19:39

Papież Benedykt XVI nie przyjmie Dalajlamy podczas jego grudniowej wizyty we Włoszech. - Watykan nie chce zaogniać stosunków z Pekinem - mówi Marco Politi, watykanista dziennika "La Repubblica".

Zobacz powiekszenie
Fot. ARTURO MARI AP
Jan Paweł II i Dalajlama podczas spotkania w Watykanie. 28 października 1999
Dalajlama jest duchowym przywódcą Tybetańczyków zwalczanym przez Chiny, które wokół jego każdej oficjalnej wizyty zagranicznej urządzają dyplomatyczny skandal. Posądzają kraje goszczące Dalajlamę o wspieranie oddzielenia się Tybetu od Chin.

Papieże od Pawła VI, poprzez Jana Pawła II, po Benedykta XVI przyjmowali dotychczas Dalajlamę podczas jego wszystkich podróży do Rzymu. Szczególnie serdecznie witał go zawsze polski papież - doskonale rozumiejący, czym są komunistyczne represje. W 1986 r. zaprosił Dalajlamę na wspólną modlitwę o pokój w Asyżu. Przywódcy prześladowanych Tybetańczyków pozwolono ustawić posążek Buddy w jednej z franciszkańskich kaplic.

Tym razem Watykan - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - nie chce przyjąć u siebie niewygodnego gościa. - Kuria rzymska nie chce drażnić Pekinu, bo ma nadzieję na kompromis w sprawie wyświęcania chińskich biskupów - twierdzi włoski watykanista Marco Politi.

Chińscy katolicy, których liczbę szacuje się na 8-12 mln, są podzieleni. Kościół podziemny, pomimo nacisków komunistycznych władz, uznaje pełną zwierzchność Rzymu. "Kościół patriotyczny" jest lojalny wobec państwa, a Pekin narzuca mu wyznaczonych przez siebie biskupów.

Zszycie obu Kościołów jest głównym celem azjatyckiej polityki Stolicy Apostolskiej. Papież ma nadzieję, że porozumienie z Pekinem zakończy represje wobec katolików z obu odłamów Kościoła i zapobiegnie schizmie, czyli ich trwałemu podziałowi.

Ponadto w Rzymie coraz głośniej mówi się o religijnym odrodzeniu w Chinach. Z niemałymi sukcesami wykorzystują je protestanci nawracający Chińczyków, nie czekając na pozwolenie władz. Według katolickich szacunków aż 90 proc. Chińczyków przyjmujących dziś chrześcijaństwo to zielonoświątkowcy i inni protestanci.

W zamian za porozumienie z Chinami Watykan jest więc gotowy błyskawicznie zerwać stosunki dyplomatyczne z Tajwanem i przenieść swą nuncjaturę do Pekinu, a Benedykt XVI wysyła sygnały, że jest gotów dać Pekinowi gwarancje, że Kościół po jego oficjalnym uznaniu przez Pekin nie będzie się mocno wtrącał do polityki.

- Chińczycy boją się efektu "Solidarności", czyli niezależnego Kościoła wspierającego opozycję. Watykan usiłuje uśmierzać te lęki - mówi Politi.

Najsilniejszym pojednawczym gestem Benedykta XVI był list do chińskich katolików wystosowany przed kilkoma miesiącami. Komentatorzy odczytali go jako propozycję kompromisu oraz przychylny krok wobec chińskich biskupów wyznaczonych przez Pekin - formalnie nieuznających jurysdykcji papieża.

W Watykanie wybuchł nawet publiczny spór wokół przekładu listu na język chiński oraz załączonej wykładni sekretariatu stanu. Kardynał Joseph Zen z Hongkongu ogłosił, że tłumacze zbyt uwypuklili tony pojednawcze wobec Pekinu. - Pomimo to w Watykanie panuje nadzieja, że Pekin docenił pojednawczy gest Benedykta XVI - twierdzi Politi.

Niewykluczone, że pojednawczą odpowiedzią Pekinu na watykańskie gesty były niedawne nominacje biskupów "Kościoła patriotycznego", które jednocześnie cieszyły się aprobatą Rzymu. Choć więc nawet nie rozpoczęły się oficjalne negocjacje, to kuria rzymska liczy na szerszy kompromis w sprawie wyznaczania biskupów. Jak za czasów PRL państwo miałoby zatwierdzać kandydatów proponowanych przez papieża.

Czy dla niepewnych rozmów o ugodzie z Pekinem papież jest gotów milczeć m.in. o prawach prześladowanych Tybetańczyków? - Pamiętajmy, że Benedykt XVI już raz przyjął Dalajlamę, choć nie robi tego wielu światowych przywódców. Może nie powinniśmy zbyt surowo oceniać jego dyplomatycznych zabiegów wobec Pekinu. Ich celem jest obrona praw, także prześladowanych, katolików - mówi Politi.

sobota, 20 października 2007

Watykan krytykuje pokojowego Nobla dla Ala Gore'a

cheko, PAP
2007-10-20, ostatnia aktualizacja 2007-10-20 23:54
Zobacz powiększenie
Laureatem tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla został były wiceprezydent USA Al Gore
Fot. TORSTEN BLACKWOOD AFP

Watykan skrytykował przyznanie tegorocznej pokojowej Nagrody Nobla byłemu wiceprezydentowi USA Alowi Gore'owi - pisze w sobotę "La Repubblica". Tak gazeta interpretuje słowa przewodniczącego Papieskiej Rady Iustitia et Pax (Sprawiedliwość i Pokój) kardynała Renato Martino.

Al Gore otrzymał pokojowego Nobla wraz z Międzyrządowym Panelem do spraw Zmian Klimatu.

Kardynał Martino zabierając głos podczas Tygodnia Społecznego włoskich katolików w Pizie zwrócił się do słuchaczy z następującymi słowami: "Pozwólcie mi wyrazić uzasadnione wątpliwości co do tego, jak i komu przyznaje się pokojowe Nagrody Nobla".

Dodał następnie: "W minionych latach nagrodzono osoby jak najbardziej tego godne".

Watykański kardynał, jeden z najbliższych współpracowników Benedykta XVI, nie wymienił nazwiska laureata, a proszony przez dziennikarzy o rozwinięcie tej myśli, odmówił wszelkich komentarzy.

To policzek dla Ala Gore'a ze strony Watykanu - twierdzi watykanista rzymskiego dziennika Marco Politi. Jego zdaniem tegoroczny werdykt Komitetu w Oslo "wywołał złość" Stolicy Apostolskiej.

Politi wyraża przekonanie, że na ocenę decyzji o przyznaniu nagrody Gore'owi miało wpływ jego przychylne stanowisko wobec aborcji i eutanazji, gdy był wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych.

- A kardynał Martino, były ambasador watykański przy ONZ za prezydentury Clintona, ma żelazną pamięć - dodaje włoski watykanista.

czwartek, 12 maja 2005

Papieskie testamenty

Jedynie czterech papieży, pełniących swoją posługę w XX wieku pozostawiło po sobie testamenty. Byli nimi – poza Janem Pawłem II – Paweł VI, Jan XXIII i Pius X.

Zdaniem specjalizującego się w historii Kościoła XX wieku ks. prof. Zygmunta Zielińskiego z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, nie ma w piśmiennictwie choćby wzmianki o istnieniu testamentów pozostałych czterech papieży, którzy stali na czele Kościoła katolickiego w ubiegłym stuleciu: Jana Pawła I, Piusa XII, Piusa XI i Benedykta XV.

Testament Pawła VI jest dłuższy od niż teksty innych papieży. Zdaniem prof. Zielińskiego, to świadectwo tego, że Paweł VI był człowiekiem „bardzo dokładnym i zorganizowanym”. Paweł VI w przesłaniu do potomnych napisał, że pragnie umrzeć w ubóstwie i oddać ubogim wszystkie należące do niego cenne rzeczy. Jego wolą – jak dodał ks. Zieliński – było także to, aby nieruchomościami i ruchomościami zdobytymi za jego życia, rozporządzali po śmierci jego bracia.

Paweł VI polecił zniszczyć własną korespondencję i swoje dokumenty. Ta wola jednak nie została spełniona. Przeprosił w testamencie wszystkich bliskich, którym mógł sprawić przykrość i podziękował tym, od których doświadczył dobra – dodaje Zieliński.

Ks. Zieliński zauważył, że z kolei Jan XXIII sporządził bardzo krótki testament. Napisał w nim jedynie: „Umieram nadzwyczaj szczęśliwy, bo biedny, rozdawszy według różnych potrzeb i okoliczności mego życia prostego i skromnego na służbę biednym i świętego Kościoła, który mnie żywił, wszystko to, co dostało się do moich rąk, podczas lat mojego kapłaństwa i mojego biskupstwa”.

Natomiast Pius X zawarł w swoim testamencie jedynie zdanie: „Ubogim się urodziłem, ubogim żyłem i ubogim chcę umrzeć”. Papież nie życzył sobie, by zrobiono mu wystawny nagrobek. Prof. Zieliński powiedział, że wbrew ostatniej woli Piusa X, taki nagrobek mu jednak wystawiono.

czwartek, 7 kwietnia 2005

Testament Jana Pawła II

Testament z dnia 6.III.1979

(i dodatki późniejsze)



W Imię Trójcy Przenajświętszej. Amen.

„Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie” (por. Mt 24, 42) - te słowa przypominają mi ostateczne wezwanie, które nastąpi wówczas, kiedy Pan zechce. Pragnę za nim podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddają w ręce Matki mojego Mistrza: totus Tuus. W tych samych rękach matczynych zostawiam wszystko i Wszystkich, z którymi związało mnie moje życie i moje powołanie. W tych Rękach zostawiam nade wszystko Kościół, a także mój Naród i całą ludzkość. Wszystkim dziękuję. Wszystkich proszę o przebaczenie. Proszę także o modlitwę, aby Miłosierdzie Boże okazało się większe od mojej słabości i niegodności.

W czasie rekolekcji przeczytałem raz jeszcze testament Ojca Świętego Pawła VI. Lektura ta skłoniła mnie do napisania niniejszego testamentu.

Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław, któremu dziękuję za tyloletnią wyrozumiałą współpracę i pomoc. Wszystkie zaś inne podziękowania zostawiam w sercu przed Bogiem Samym, bo trudno je tu wyrazić.

Co do pogrzebu, powtarzam te same dyspozycje, jakie wydał Ojciec Święty Paweł VI. (dodatek na marginesie: Grób w ziemi, bez sarkofagu. 13.III.1992). O miejscu niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy.

«Apud Dominum Misericordia

et copiosa apud Eum redemptio»

Jan Paweł pp. II

Rzym, 6.III.1979.

Po śmierci proszę o Msze Święte i modlitwy.

5.III.1990.

***

(bez daty)

Wyrażam najgłębszą ufność, że przy całej mojej słabości Pan udzieli mi każdej łaski potrzebnej, aby sprostać wedle Jego Woli wszelkim zadaniom, doświadczeniom i cierpieniom, jakich zechce zażądać od swego sługi w ciągu życia. Ufam też, że nie dopuści, abym kiedykolwiek przez jakieś swoje postępowanie: słowa, działanie lub zaniedbanie działań, mógł sprzeniewierzyć się moim obowiązkom na tej świętej Piotrowej Stolicy.

***

24.II. - 1. III.1980.

Również w ciągu tych rekolekcji rozważałem prawdę o Chrystusowym kapłaństwie w perspektywie owego Przejścia, jakim dla każdego z nas jest chwila jego śmierci. Rozstania się z tym światem - aby narodzić się dla innego, dla świata przyszłego, którego znakiem decydującym, wymownym jest dla nas Zmartwychwstanie Chrystusa.

Odczytałem więc zeszłoroczny zapis mojego testamentu, dokonany również w czasie rekolekcji - porównałem go z testamentem mojego wielkiego Poprzednika i Ojca Pawła VI, z tym wspaniałym świadectwem o śmierci chrześcijanina i papieża - oraz odnowiłem w sobie świadomość spraw, do których sporządzony przeze mnie (w sposób raczej prowizoryczny) ów zapis z 6.III.1979 się odnosi.

Dzisiaj pragnę do niego dodać tylko tyle, że z możliwością śmierci każdy zawsze musi się liczyć. I zawsze musi być przygotowany do tego, że stanie przed Panem i Sędzią - a zarazem Odkupicielem i Ojcem. Więc i ja liczę się z tym nieustannie, powierzając ów decydujący moment Matce Chrystusa i Kościoła - Matce mojej nadziei.

Czasy, w których żyjemy, są niewymownie trudne i niespokojne. Trudna także i nabrzmiała właściwą dla tych czasów próbą - stała się droga Kościoła, zarówno Wiernych jak i Pasterzy. W niektórych krajach, (jak np. w tym, o którym czytałem w czasie rekolekcji), Kościół znajduje się w okresie takiego prześladowania, które w niczym nie ustępuje pierwszym stuleciom, raczej je przewyższa co do stopnia bezwzględności i nienawiści. Sanguis Martyrum - semen Christianorum. A prócz tego - tylu ludzi ginie niewinnie, choćby i w tym kraju, w którym żyjemy...

Pragnę raz jeszcze całkowicie zdać się na Wolę Pana. On Sam zdecyduje, kiedy i jak mam zakończyć moje ziemskie życie i pasterzowanie. W życiu i śmierci Totus Tuus przez Niepokalaną. Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia czyli Paschy. Ufam też, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny), dla osób, które szczególnie mi powierzył - dla sprawy Kościoła, dla chwały Boga Samego.

Niczego więcej nie pragnę dopisać do tego, co napisałem przed rokiem - tylko wyrazić ową gotowość i ufność zarazem, do jakiej niniejsze rekolekcje ponownie mnie usposobiły.

Jan Paweł pp. II

***

Totus Tuus ego sum

5.III.1982

W ciągu tegorocznych rekolekcji przeczytałem (kilkakrotnie) tekst testamentu z 6.III.1979. Chociaż nadal uważam go za prowizoryczny (nie ostateczny), pozostawiam go w tej formie, w jakiej istnieje. Niczego (na razie) nie zmieniam, ani też niczego nie dodaję, gdy chodzi o dyspozycje w nim zawarte.

Zamach na moje życie z 13.V.1981 w pewien sposób potwierdził słuszność słów zapisanych w czasie rekolekcji z 1980 r. (24.II - 1.III).

Tym głębiej czuję, że znajduję się całkowicie w Bożych Rękach - i pozostaję nadal do dyspozycji mojego Pana, powierzając się Mu w Jego Niepokalanej Matce (Totus Tuus).

Jan Paweł pp. II

***

5.III.82.

Ps. W związku z ostatnim zdaniem testamentu z 6.III.1979 (: O miejscu m.in. pogrzebu) «niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy» - wyjaśniam, że mam na myśli Metropolitę Krakowskiego lub Radę Główną Episkopatu Polski - Kolegium Kardynalskie zaś proszę, aby ewentualnym prośbom w miarę możności uczynili zadość.

***

1.III.1985 (w czasie rekolekcji):

Jeszcze - co do zwrotu «Kolegium Kardynalskie i Rodacy»: «Kolegium Kardynalskie» nie ma żadnego obowiązku pytać w tej sprawie «Rodaków», może jednak to uczynić, jeśli z jakichś powodów uzna za stosowne.

JPII

Rekolekcje jubileuszowego roku 2000

(12.-18.III.)

(do testamentu)

1. Kiedy w dniu 16.października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: «Zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie». Nie wiem, czy przytaczam to zdanie dosłownie, ale taki z pewnością był sens tego, co wówczas usłyszałem. Wypowiedział je zaś Człowiek, który przeszedł do historii jako Prymas Tysiąclecia. Wielki Prymas. Byłem świadkiem Jego posłannictwa, Jego heroicznego zawierzenia. Jego zmagań i Jego zwycięstwa. «Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję» - zwykł był powtarzać Prymas Tysiąclecia słowa swego Poprzednika kard. Augusta Hlonda.

W ten sposób zostałem poniekąd przygotowany do zadania, które w dniu 16. października 1978 r. stanęło przede mną. W chwili, kiedy piszę te słowa jubileuszowy Rok 2000 stał się już rzeczywistością, która trwa. W nocy 24 grudnia 1999 r. została otwarta symboliczna Brama Wielkiego Jubileuszu w Bazylice św. Piotra, z kolei u św. Jana na Lateranie, u Matki Bożej Większej (S.Maria Maggiore) - w Nowy Rok, a w dniu 19 stycznia Brama Bazyliki św. Pawła «za murami». To ostatnie wydarzenie ze względu na swój ekumeniczny charakter szczególnie zapisało się w pamięci.

2. W miarę jak Rok Jubileuszowy 2000 posuwa się naprzód, z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc, zamyka się za nami dwudziesty wiek, a otwiera wiek dwudziesty pierwszy. Z wyroków Opatrzności dane mi było żyć w tym trudnym stuleciu, które odchodzi do przeszłości, a w roku, w którym wiek mego życia dosięga lat osiemdziesięciu («octogesima adveniens»), należy pytać, czy nie czas powtórzyć za biblijnym Symeonem «Nunc dimittis»?

W dniu 13. maja 1981 r., w dniu zamachu na Papieża podczas audiencji na placu św. Piotra, Opatrzność Boża w sposób cudowny ocaliła mnie od śmierci. Ten, który jest jedynym Panem Życia i śmierci, sam mi to życie przedłużył, niejako podarował na nowo. Odtąd ono jeszcze bardziej do Niego należy. Ufam, że On Sam pozwoli mi rozpoznać, dokąd mam pełnić tę posługę, do której mnie wezwał w dniu 16.października 1978. Proszę Go, ażeby raczył mnie odwołać wówczas, kiedy Sam zechce. «W życiu i śmierci do Pana należymy ... Pańscy jesteśmy» (por. Rz 14, 8). Ufam też, że dokąd dane mi będzie spełniać Piotrową posługę w Kościele, Miłosierdzie Boże zechce użyczać mi sił do tej posługi nieodzownych.

3. Jak co roku podczas rekolekcji odczytałem mój testament z dnia 6.III.1979. Dyspozycje w nim zawarte w dalszym ciągu podtrzymuję. To, co wówczas a także w czasie kolejnych rekolekcji zostało dopisane, stanowi odzwierciedlenie trudnej i napiętej sytuacji ogólnej, która cechowała lata osiemdziesiąte. Od jesieni roku 1989 sytuacja ta uległa zmianie. Ostatnie dziesięciolecie ubiegłego stulecia wolne było od dawniejszych napięć, co nie znaczy, że nie przyniosło z sobą nowych problemów i trudności. Niech będą dzięki Bożej Opatrzności w sposób szczególny za to, że okres tzw. «zimnej wojny» zakończył się bez zbrojnego konfliktu nuklearnego, którego niebezpieczeństwo w minionym okresie wisiało nad światem.

4. Stojąc na progu trzeciego tysiąclecia «in medio Ecclesiae», pragnę raz jeszcze wyrazić wdzięczność Duchowi Świętemu za wielki dar Soboru Watykańskiego II, którego wraz z całym Kościołem - a w szczególności z całym Episkopatem - czuję się dłużnikiem. Jestem przekonany, że długo jeszcze dane będzie nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw, jakimi ten Sobór XX wieku nas obdarował. Jako Biskup, który uczestniczył w soborowym wydarzeniu od pierwszego do ostatniego dnia, pragnę powierzyć to wielkie dziedzictwo wszystkim, którzy do jego realizacji są i będą w przyszłości powołani. Sam zaś dziękuję Wiecznemu Pasterzowi za to, że pozwolił mi tej wielkiej sprawie służyć w ciągu wszystkich lat mego pontyfikatu.

«In medio Ecclesiae» ... od najmłodszych lat biskupiego powołania - właśnie dzięki Soborowi - dane mi było doświadczyć braterskiej wspólnoty Episkopatu. Jako kapłan Archidiecezji Krakowskiej doświadczyłem, czym jest braterska wspólnota prezbyterium - Sobór zaś otworzył nowy wymiar tego doświadczenia.

5. Ileż osób winien bym tutaj wymienić? Chyba już większość z nich Pan Bóg powołał do Siebie - Tych, którzy jeszcze znajdują się po tej stronie, niech słowa tego testamentu przypomną, wszystkich i wszędzie, gdziekolwiek się znajdują.

W ciągu dwudziestu z górą lat spełniania Piotrowej posługi «in medio Ecclesiae» doznałem życzliwej i jakże owocnej współpracy wielu Księży Kardynałów, Arcybiskupów i Biskupów, wielu kapłanów, wielu osób zakonnych - Braci i Sióstr - wreszcie bardzo wielu osób świeckich, ze środowiska kurialnego, ze strony wikariatu Diecezji Rzymskiej oraz spoza tych środowisk.

Jakże nie ogarnąć wdzięczną pamięcią wszystkich na świecie Episkopatów, z którymi spotykałem się w rytmie odwiedzin «ad limina Apostolorum»? Jakże nie pamiętać tylu Braci chrześcijan - nie katolików? A rabina Rzymu? i tylu innych przedstawicieli religii pozachrześcijańskich? A ilu przedstawicieli świata kultury, nauki, polityki, środków przekazu?

6. W miarę, jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięcią do jego początku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem), do wadowickiej parafii, gdzie zostałem ochrzczony, do tego miasta mojej młodości, do rówieśników, koleżanek i kolegów ze szkoły podstawowej, z gimnazjum, z uniwersytetu, do czasów okupacji, gdy pracowałem jako robotnik, a potem do parafii w Niegowici, i krakowskiej św. Floriana, do duszpasterstwa akademickiego, do środowiska ... do wielu środowisk ... w Krakowie, w Rzymie ... do osób, które Pan mi szczególnie powierzył - wszystkim pragnę powiedzieć jedno: «Bóg Wam zapłać»!

«In manus Tuas, Domine, commendo spiritum meum».

A.D.

17.III.2000

***

poniedziałek, 4 kwietnia 2005

Spełnienie - Apocalipsis

Podczas ceremonii chrztu dzieci w Kaplicy Sykstyńskiej pod freskiem Michała Anioła „Sąd Ostateczny”. Wrzesień 2000 roku
(c) EAST NEWS / ALBERTO PIZZOLI

Kres jest tak niewidzialny, jak początek.
Wszechświat wyłonił się ze Słowa i do Słowa też powraca.
W samym centrum Sykstyny artysta ten niewidzialny
kres wyraził
w widzialnym dramacie Sądu -
I ten niewidzialny kres stał się widzialny jakby szczyt
przejrzystości:
omnia nuda et aperta ante oculis Eius!
Słowa zapisane u Mateusza, tutaj zamienione w malarską wizję:
"Pójdźcie błogosławieni... idźcie przeklęci"...

I tak przechodzą pokolenia -
Nadzy przychodzą na świat i nadzy wracają do ziemi,
z której zostali wzięci.
"Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz".
To co było kształtne w bezkształtne.
To co było żywe - oto teraz martwe.
To co było piękne - oto teraz brzydota spustoszenia.
A przecież nie cały umieram,
to co we mnie niezniszczalne trwa!

Rz

Jakie były testamenty poprzednich papieży

Wojciech Czuchnowski
2005-04-04, ostatnia aktualizacja 2005-04-07 14:53

O czym pisali w testamentach poprzedni papieże?

Zobacz powiekszenie
Fot. AP
Ile siły, ile historii jest w tym zdjęciu. Karol Wojtyła i Jan Paweł I. 3 września 1978 roku.
Odchodzący papieże pozostałe po sobie dobra materialne powierzają Kościołowi lub każą rozdać biednym. Poza wyjątkami nie wyrażają życzeń co do innego miejsca pochówku niż podziemia Bazyliki św. Piotra.

- Testamenty pozostawiane przez papieży nie są zbudowane według jakichś określonych wzorów - mówi ks. prof. Jacek Urban, historyk Kościoła, kierujący Instytutem Jana Pawła II w Krakowie. Jako jeden z najbardziej znanych i jednocześnie lakonicznych papieskich testamentów ks. Urban przytacza ostatnią wolę Jana XXIII, który stał na czele Kościoła od 1958 do 1963 r. Swój testament papież ten napisał jeszcze w 1954 r. jako patriarcha wenecki i tylko w 2 lata przed śmiercią dokonał niewielkich modyfikacji. "Urodzony biedny, lecz z ludu godnego i pokornego, umieram nadzwyczaj szczęśliwy, bo biedny, rozdawszy według różnych potrzeb i okoliczności mego życia prostego i skromnego na służbę biednym i Świętego Kościoła, który mnie żywił, wszystko to, co dostało się do moich rąk podczas lat mojego kapłaństwa i mojego biskupstwa" - napisał ten papież zwany "Janem Dobrym".

Paweł VI, następca Jana XXIII, zostawił testament bardziej rozbudowany. "Co do rzeczy tego świata pragnę umrzeć w ubóstwie. Ruchomościami i nieruchomościami mojego życia doczesnego niech rozporządzają moi bracia Lodovico i Francesco" - napisał papież przed śmiercią, dodając, żeby rzeczy cenne rozdać ubogim. Nakazał też zniszczyć swoje rękopisy, osobiste pisma i notatki, ale jak mówi ks. Urban, tego akurat życzenia nie spełniono.

Paweł VI życzył sobie mieć "pogrzeb pobożny i prosty". Prosił, by "usunąć katafalk używany przy papieskich pogrzebach i zastąpić go prostym urządzeniem". Życzył sobie "grobu w ziemi, ze skromnym znakiem"- to życzenie zostało częściowe spełnione, bo chociaż spoczął tak jak większość papieży w podziemiach Bazyliki św. Piotra, to miejsce jego pochówku symbolicznie przysypano ziemią. Paweł VI sporo miejsca w testamencie poświęcił na podziękowania pod adresem rodziców i współpracowników. Przeprosił też tych, którzy poczuli się przez niego urażeni. Nakazał też kontynuację dokonań II Soboru Watykańskiego oraz dzieła ekumenizmu. "Co do świata, nie sądźmy, że mu się pomaga, przyjmując jego upodobania" - napisał Paweł VI.

Odchodzący Papieże na ogół nie zostawiali szczegółowych dyspozycji co miejsca swojego pochówku, przyjmując, że zgodnie ze zwyczajem będą to podziemia Bazyliki św. Piotra. Według ks. prof. Urbana w ciągu ostatnich 200 lat zdarzyły się tylko dwa odstępstwa od tej zasady - papież Pius IX (1846-78) zażyczył sobie, by pochowano go w Bazylice San Lorenzo na rzymskim cmentarzu Campo Verano. Życzenie zostało spełnione, ale prochy Piusa IX przeniesiono tam z Watykanu dopiero 3 lata po pogrzebie.

Papież Pius VI (1775-1799) został wygnany z Watykanu przez Napoleona i zmarł w Walencji, gdzie miał pogrzeb. Do Watykanu jego trumnę sprowadzono po 2 latach, ale serce Piusa VI zostało pochowane w Walencji.

sobota, 23 września 2000

Jak Kwaśniewski namawiał Siwca do parodiowania papieża

Migawki z prezydentury

Aleksander Kwaśniewski namawiający Marka Siwca do parodiowania Jana Pawła II jest bohaterem zapisu filmowego, który przestawił w piątek dziennikarzom sztab wyborczy Mariana Krzaklewskiego. Biskup Jan Chrapek mówił, że Kwaśniewski sam wyklucza się z możliwości bycia prezydentem naszego narodu. Materiał ten pojawi się w sobotę rano w bezpłatnej audycji wyborczej w drugim programie Telewizji Polskiej.

- To nie jest kampania negatywna, tylko mówienie o faktach - argumentował Wiesław Walendziak. Szef sztabu Mariana Krzaklewskiego powołując się na badania opinii publicznej, mówił, iż "większa część Polaków nie wie, że Aleksander Kwaśniewski był aparatczykiem partii komunistycznej, postrzega go jako najlepiej wyedukowanego i najprzystojniejszego". Dlatego materiały, które będą pojawiały się w programach wyborczych lidera AWS mają przypomnieć wyborcom wydarzenia z ostatnich lat.

Ziemia kaliska

Wśród materiałów pokazanych w piątek dziennikarzom najważniejszy jest zapis dokumentalny z pierwszych minut wizyty Aleksandra Kwaśniewskiego w Kaliszu 17 września 1997 roku. Widać, jak ze śmigłowca wysiada szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec i schodząc po schodkach kreśli w powietrzu znak krzyża świętego w kierunku witających go urzędników i działaczy, jakby ich błogosławił. Za Siwcem wychodzi Kwaśniewski i pyta: "Czy minister Siwiec całował już ziemię kaliską?". Wówczas szef BBN klęka i - w taki sam sposób, jak zwykł to czynić Jan Paweł II - całuje ziemię. Komentujący tę sytuację lektor pyta: "Czy Aleksander Kwaśniewski, człowiek, który publicznie obraża Ojca Świętego, zasługuje na to, by reprezentować nasz kraj?".

- Niech każdy przypomni sobie, co Aleksander Kwaśniewski mówił, gdy uzasadniał istotę swojej obecności podczas narodowej pielgrzymki do Watykanu - komentował Wiesław Walendziak pokazany dziennikarzom materiał. Szef sztabu wyborczego Mariana Krzaklewskiego zwrócił uwagę, że wydarzenie zarejestrowane na filmie odbyło się w obecności wielu, widocznych w tle, ludzi, nie może więc być uznane za wybryk w prywatnym gronie.

W programie wyborczym Mariana Krzaklewskiego możemy także zobaczyć wyraźnie "niedysponowanego" Aleksandra Kwaśniewskiego podczas uroczystości żałobnych w Charkowie, usłyszeć jego słowa, gdy wstępowanie do "Solidarności" w 1980 roku nazywa "owczym pędem". W spotach występują też Krzysztof Cugowski, Jan Pospieszalski i Danuta Rinn namawiając do głosowania na Krzaklewskiego.

Wybieranie migawek

Aleksander Kwaśniewski nie pamięta pokazanych przez sztab Krzaklewskiego wydarzeń z 1997 roku w Kaliszu. - Dlaczego mam sobie przypomnieć? - pytał w piątek prezydent. Pamięta natomiast Marek Siwiec, który w radiowej Trójce stwierdził, że pokazane na filmie zachowanie to jego "spontaniczny gest wobec przyjaciół z Kalisza". - Nie wiem, czy pewne gesty są zarezerwowane dla pewnych osób, choćby najbardziej wybitnych - mówił Siwiec, nazywając działania sztabu Krzaklewskiego "bezpardonową agresją" i "kloaką". Dariusz Szymczycha natomiast użył określenia "stalinowska propaganda" i nazwał Wiesława Walendziaka "uczniem Stalina".

Lech Nikolski ze sztabu wyborczego prezydenta powiedział nam, że nie w porządku jest "wybieranie kilkusekundowych migawek z życia 45-letniego człowieka, a nawet z pięciu lat jego prezydentury". - To tak, jakbym zestawił czyjeś zdjęcia na plaży we Włoszech z zalanymi ulicami Nysy - mówi Nikolski, nawiązując do wydarzeń 1997 roku, gdy podczas powodzi Marian Krzaklewski pojechał na wakacje.

Biskup Jan Chrapek, główny organizator ostatnich pielgrzymek papieskich, komentował w piątek, że Kwaśniewski sam wyklucza się z możliwości bycia prezydentem całego narodu.

- Są pewne granice, których nie można przekraczać, w tym wypadku wobec Aleksandra Kwaśniewskiego trzeba powiedzieć stanowcze "Non possumus" - powiedział biskup Chrapek.

Autentyczność potwierdzona

Wiesław Walendziak zapewniał w piątek, że autentyczność pokazanej dziennikarzom taśmy została potwierdzona, a kaseta, na której zarejestrowano przybycie prezydenta do Kalisza, jest własnością osoby prywatnej, która przekazała ją sztabowi Krzaklewskiego.

Konferencję prasową, na której prezentowano film, zorganizowano ponad godzinę po dostarczeniu tych materiałów do TVP - co nastąpiło zgodnie z rozporządzeniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na 24 godziny przed emisją. - Program zostanie wyemitowany w sobotę rano, o ile w telewizji nie stanie się nic nieprzewidzianego - zapowiadał Kajus Augustyniak.

- Wszystkie materiały, które napłynęły do nas na 24 godziny przed emisją, są oceniane wyłącznie pod względem technicznym - zapewnił nas Krzysztof Tadej ze studia komitetów wyborczych TVP, natomiast szef Komisji ds. Wyborów w TVP Stanisław Królak potwierdził, że "komitet wyborczy Mariana Krzaklewskiego spełnił wszystkie wymogi i jego kaseta została zakwalifikowana do emisji".

To może zadziałać

- To może zadziałać, Aleksander Kwaśniewski może stracić nieco poparcia, choć trudno powiedzieć, ile - mówi socjolog Andrzej Rychard. Dodaje jednak, iż nie oznacza to, że zyska wówczas Marian Krzaklewski. - Przez to, że ktoś pokazał złe zachowanie innych kandydatów, on sam nie staje się lepszy - powiedział nam Rychard. Podobną opinię wygłosił w piątek w radiowej Trójce psycholog społeczny Janusz Czapiński, który nie wykluczył jednak, że możemy mieć do czynienia z "efektem bumerangu". - Kto papieżem wojuje, tego może spotkać kwaśna klątwa, a wtedy nigdy z politycznych krzaków nie wyjdzie - mówił Czapiński.

Marcin Dominik Zdort, ART