sobota, 29 września 2012

Kopacz: Uwierzyłam, że przekopywano ziemię w Smoleńsku


mm, PAP
 
27.09.2012 , aktualizacja: 27.09.2012 22:01
A A A Drukuj
Ewa Kopacz

Ewa Kopacz

- Jedynym moim błędem było to, że uwierzyłam w słowa, że przekopywano teren katastrofy w Smoleńsku - powiedziała marszałek Sejmu Ewa Kopacz. - Jeśli komukolwiek z powodu mojej niezręczności czy jakiegokolwiek uchybienia stała się krzywda, przepraszam - dodała.
Kopacz zorganizowała konferencję prasową po zakończeniu sejmowej debaty nad informacją ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego na temat działań po katastrofie smoleńskiej. Marszałek, rozpoczynając konferencję, zaznaczyła, że nie walczy o swoją pozycję polityczną, ale o swój honor. - Zapraszam na szczerą rozmowę - powiedziała.

- Słowo "przepraszam", "dziękuję" i "proszę" to są słowa, których na co dzień używam, nie tylko w stosunku do moich przyjaciół, których uraziłam, ale niekiedy ludzi obcych, których nieopatrznie naraziłam na przykrości czy kłopoty - podkreśliła Kopacz. - Uwierzyłam w słowa, że przekopywano ziemię w Smoleńsku - dodała. 

''Mój błąd, że uwierzyłam''

Była minister zdrowia tłumaczyła, dlaczego zaraz po katastrofie mówiła o tym, że teren katastrofy został dokładnie przekopany. Jak powiedziała, sama była w Moskwie, nie w Smoleńsku, skąd przywożono szczątki ludzkie. - Na pytanie, co tam jest i skąd to jest, odpowiedziano mi, że przekopują teren katastrofy i przywożą szczątki, które wykopują. Nie miałam powodów nie ufać, bo nie było mnie w Smoleńsku - powiedziała. - Jedynym moim błędem było to, że uwierzyłam w te słowa: "przekopywano i przywożono". 

- Nie sądziłam nawet, że wtedy powinnam co? Polecieć, wysłać kogoś do Smoleńska, sprawdzić czy oni tam przekopują? - pytała. - Przyjęłam wtedy to za dobrą monetę i jeśli dziś mogę pochylić głowę i powiedzieć: zbyt łatwo uwierzyłam - uwierzyłam, bo nie miałam powodów, dla których miałam nagle stać się bardziej podejrzliwa, widziałam te szczątki, te worki, one były rzeczywiście takie, jakie można było zebrać czy wykopać z ziemi, bo byłe ubrudzone w ziemi - mówiła Kopacz.

"Pomagałam rodzinom"

Marszałek dodała, że każdy z nas popełnia błędy. Zwróciła jednak uwagę, że w Moskwie miała opiekować się rodzinami, "bo do tego tam była przypisana i tam pojechała". Kopacz powiedziała, że starała się zrobić tyle, ile była w stanie oraz jakie były oczekiwania rodzin.

Marszałek podkreśliła, że 75 z 96 ofiar katastrofy smoleńskiej zostało rozpoznanych przez identyfikację przez osoby najbliższe; 21 zostało rozpoznanych przez badania genetyczne.

Kopacz zwróciła uwagę, że niekiedy rodziny rozpoznawały bliskich po szczegółach, takich jak blizna po operacji czy tatuaż, dlatego najbardziej wiarygodną identyfikacją była identyfikacja przez najbliższych. - To nie było proste, to nie były ciała ludzi, którzy umierają w łóżku (...), to były ciała uszkodzone w wyniku katastrofy samolotowej - zaznaczyła. - Mimo że było ciężko, to 96 ciał zostało rozpoznanych - dodała.

"Pytania Tuska o to, kto zapraszał do samolotu, były głupie i nie w jego stylu"


mm
 
28.09.2012 , aktualizacja: 28.09.2012 20:47
A A A Drukuj
- W środku przemówienia premier zaczął prowokować drugą stronę. To było niepotrzebne, głupie i nie w stylu Donalda Tuska - oceniał w TOK FM Sławomir Sierakowski, redaktor naczelny "Krytyki Politycznej". Sierakowski spierał się także z Łukaszem Warzechą z "Faktu" o ataki na Ewę Kopacz.
- Przemówienie premiera było bardzo dobre. Tusk jest według mnie politykiem cynicznym, ale to bardzo utalentowany mówca - ocenia Sławomir Sierakowski. Jak dodaje, zaskoczyły go przeprosiny premiera. Jednak jeszcze bardziej jest zdziwiony późniejszymi uwagami premiera.



- W środku przemówienia premier zaczął prowokować drugą stronę. Stawiał pytanie, kto zapraszał do samolotu, kto jest za to odpowiedzialny. Obok deklaracji i propozycji zakończenia wojny smoleńskiej, te pytania wydawały się niepotrzebne, głupie, nie w stylu Donalda Tuska - dodaje Sierakowski.



Warzecha: Tusk chciał sprowokować

- Donald Tusk chciał sprowokować drugą stronę przed sobotnim marszem. To było bardzo cyniczne - ocenia z kolei Łukasz Warzecha z "Faktu". - Po drugie, dla Donalda Tuska bardzo wygodne jest wpychanie PiS w koleinę smoleńską. PO na tym zależy szczególnie w kontekście ostatnich merytorycznych działań PiS, np. debaty ekonomicznej - dodał.

Sierakowski i Warzecha spierali się także o oskarżenia pod adresem Ewy Kopacz.

Nie akceptuję ataków na Kopacz

- Trudno mi zaakceptować ataki na Ewę Kopacz - powiedział Sławomir Sierakowski. - Ona nie należy do moich ulubionych ministrów, nie podoba mi się ten rząd i sposób funkcjonowania PO - zapewnił. Jednak - jego zdaniem - oskarżenia pod adresem marszałek Sejmu są po prostu niesłuszne. - Sam fakt bycia ministrem nie nakłada obowiązku uczestniczenia w tym wszystkim, na co zdecydowała się Ewa Kopacz po katastrofie. Nawet jeśli popełniła błąd - stwierdził.

Warzecha: Słuszne oskarżenia

Do ataków przyłączył się jednak Łukasz Warzecha z "Faktu". - Te oskarżenia są bardzo słuszne. Ewa Kopacz ma na swoim koncie kilka wypowiedzi, które spokojnie można uznać za kłamstwa. Mówiła nieprawdę o udziale polskich patologów w tych sekcjach. Taki urzędnik powinien się podać do dymisji - stwierdził. (Kopacz tłumaczyła, że doszło do pomyłki, a chodziło jej o udział w identyfikacji zwłok, a nie w sekcjach).

- Ale trzeba pamiętać, że Ewa Kopacz nie jest sama, była wykonawcą pewnej linii. Na końcu łańcuszka odpowiedzialności jest premier. Tak więc nawet żal było mi pani Kopacz. Ale najbardziej poszkodowany był Jarosław Gowin, który został wypchnięty przez premiera i musiał świecić oczami, choć nie miał z tym nic wspólnego - stwierdził Warzecha.

Sierakowski: Mówi pan nieprawdę!

- Mówi pan po prostu nieprawdę. To nieprawda, że Kopacz była odpowiedzialna za sekcję, za to - według prawa - odpowiada prokuratura wojskowa. Kopacz nie miała prawnej odpowiedzialności za żadną z funkcji, którą wykonywała w Moskwie. Robiła to z własnej, dobrej wioli - odpowiadał Sierakowski.

- Nieprawdą jest też, że minister Kopacz kłamała, mówiąc, że wszystkie ciała zostały rozpoznane - to efekt niewiedzy, pomyłki, a nie kłamstwa. Kłamstwo to świadome wprowadzanie w błąd. A nie rozumiem, jaki cel ktokolwiek miałby w tym, żeby kłamać ws. sekcji zwłok, podmieniania ciał - dodał.