piątek, 23 września 2011

Papież w Bundestagu o zadaniach polityków, korzeniach Europy i ekologii


Benedykt XVI zaapelował w czwartek do niemieckich polityków o obronę sprawiedliwości, a także tożsamości kulturowej Europy, u której korzeni leżało przekonanie o istnieniu Stwórcy. Podkreślił także znaczenie ekologii.

W pierwszym dniu czterodniowej wizyty w Niemczech papież wygłosił przemówienie na forum niemieckiego parlamentu, Bundestagu, poświęcone fundamentom państwa prawa.

Podkreślił, że podstawowym kryterium i motywem pracy polityka nie może być sukces, a na pewno nie materialna korzyść. "Polityka musi być dążeniem do sprawiedliwości, by w ten sposób stworzyć przesłanki dla pokoju" - podkreślił. "Służba prawu i obrona przed panowaniem bezprawia jest i pozostanie fundamentalnym zadaniem polityka" - upominał.

Według papieża o takich właśnie zadaniach polityków mówi Biblia. Benedykt XVI przytoczył opowieść o Salomonie z Pierwszej Księgi Królewskiej Starego Testamentu: Gdy młody król mógł poprosić Boga o to, czego pragnie, zwrócił się o "serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła". "Również dziś nie powinniśmy życzyć sobie niczego innego" - ocenił Benedykt XVI.

Przypomniał, że Niemcy sami doświadczyli tego, co stało się, gdy "władza została oderwana od prawa, stanęła wbrew prawu i podeptała je oraz gdy państwo stało się narzędziem niszczenia prawa - stało się dobrze zorganizowana bandą rabusiów, którzy zagrozili całemu światu, spychając go na skraj otchłani".

Papież słowa uznania skierował pod adresem ruchu ekologicznego, który narodził się w latach 70. i był "wołaniem o świeże powietrze"

Rozważając, jak odróżnić dobro od zła i prawo od pozornej sprawiedliwości, papież ocenił, że w fundamentalnych kwestiach prawnych, gdzie w grę wchodzi godność człowieka i ludzkości, nie wystarczą stosowane zazwyczaj w demokracji kryteria większości. "Każdy musi znaleźć tu własne, osobiste kryteria" - powiedział. Jak zauważył, takimi właśnie kryteriami kierowali się członkowie ruchu oporu przeciwko nazistom i innym totalitaryzmom.

Za "dramatyczną sytuację" Benedykt XVI uznał obecną tendencję do "wyłącznego panowania" pozytywistycznej definicji rozsądku. "Uznawanie pozytywistycznego rozsądku za jedyną wystarczającą kulturę i degradowanie każdej innej rzeczywistości kulturowej do roli subkultury umniejsza człowieka, a nawet zagraża jego człowieczeństwu" - ocenił papież.

"Mówię to mając na myśli Europę, gdzie podejmuje się próby uznania tylko pozytywizmu za wspólną kulturę i wspólny fundament tworzenia prawa, spychając wszystkie pozostałe poglądy i wartości naszej kultury do roli subkultury. W ten sposób Europa zbliża się do stanu bezkulturowości, a jednocześnie pojawiają się ekstremistyczne i radykalne tendencje, mające wypełnić tę próżnię" - ostrzegł Benedykt XVI.

Dodał, że świat oparty jedynie na takiej definicji rozsądku przypominałby "betonową budowlę bez okien", ze sztucznym światłem i klimatem. "Nie możemy jednak zataić tego, że w tym zbudowanym przez nas samych świecie czerpiemy z zapasów Boga, które przetwarzamy na nasze własne produkty. Należy znów otworzyć okna, musimy znów ujrzeć wielkość świata, niebo i ziemię oraz nauczyć się właściwie z nich korzystać" - apelował Benedykt XVI.

Słowa uznania skierował pod adresem ruchu ekologicznego, który narodził się w latach 70. i był "wołaniem o świeże powietrze". "Nie można go nie słyszeć i ignorować (...) Natura też ma swą godność" - powiedział, zastrzegając, że jego słowa nie są propagandą na korzyść pewnej partii politycznej; w niemieckim parlamencie liczną frakcję tworzą Zieloni.

"Te przekonania wypływające z rozsądku składają się na naszą pamięć kulturową"

Benedykt XVI podkreślił jednak, że "istnieje również ekologia człowieka". "Także człowiek ma swoją naturę, którą musi szanować, i nie wolno mu nią samowolnie manipulować" - przestrzegł.

Papież zauważył, że "z przekonania o tym, że istnieje Bóg Stwórca, zrodziły się idea praw człowieka, równości wobec prawa, zasada nietykalności godności ludzkiej i świadomość odpowiedzialności człowieka za jego działania".

"Te przekonania wypływające z rozsądku składają się na naszą pamięć kulturową. Ignorowanie tego albo uznawanie za kwestię przeszłości byłoby amputacją całej naszej kultury" - podkreślił.

Benedykt XVI mówił też, że tożsamość Europy ukształtowała się w wyniku "spotkania Jerozolimy, Aten i Rzymu - spotkania wiary w Boga Izraela, filozoficznego rozsądku Greków i prawa rzymskiego". "To trójstronne spotkanie kształtuje wewnętrzną tożsamość Europy. Ustanowiła ona wzorce prawne, mając na uwadze odpowiedzialność człowieka przed Bogiem i uznanie nietykalnej godności człowieka. Ich obrona jest naszym zadaniem w tych historycznych chwilach" - apelował.

Wystąpienie papieża posłowie przyjęli oklaskami. Część parlamentarzystów niemieckiej opozycji - socjaldemokracji, Lewicy i Zielonych - zbojkotowała jednak wizytę Benedykta XVI, argumentując, że przemówienie przywódcy religijnego na forum parlamentu narusza zasadę neutralności wyznaniowej państwa.

Gazprom poznał tajemnice polskiej armii?

06:23, 23.09.2011 /Rzeczpospolita

PRZESYŁAMY DANE PRZEZ ROSYJSKIEGO SATELITĘ

Gazprom poznał tajemnice polskiej armii?
Fot. TVN24Polscy żołnierze w Afganistanie
Polski Kontyngent Wojskowy w Afganistanie niejawne informacje o swoich działaniach przesyła przez satelitę należącego do Gazpromu - pisze piątkowa "Rzeczpospolita".
System satelitarnej łączności, z którego korzystają polscy żołnierze służący na misji w Afganistanie, oparty jest na urządzeniach wyprodukowanych przez Wojskowe Zakłady Łączności (WZŁ) w Zegrzu oraz firmę TTComm z Mińska Mazowieckiego. Jak pisze gazeta, urządzenia te są skonfigurowane z dwoma satelitami. Pierwszy to EUTELSAT W6, który należy do mającej siedzibę we Francji spółki Eutelsat. Drugi – Yamal-202, jest własnością państwowego, rosyjskiego koncernu gazowego Gazprom.

Zadośćuczynienia od MON dostaną rodziny ofiar katastrofy wojskowego... czytaj więcej »
Przez tego ostatniego satelitę przesyłane są m.in. strategiczne informacje o działaniach polskich żołnierzy w Afganistanie. W tym o funkcjonowaniu tamtejszych komórek polskiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.

Jak na talerzu

Eksperci są zgodni - przez te działania rosyjskie służby, które kontrolują Gazprom, wiedzą, gdzie przebywają osoby korzystające z telefonu satelitarnego. Znają częstotliwość i czas połączeń, a także numer, na który są one wykonywane. W rejonie działań wojennych takie informacje mogą decydować o życiu żołnierzy.

Zaufania do rosyjskiego satelity nie ma Andrzej Barcikowski, były szef ABW. – Byłbym ostrożny w przekazywaniu tą drogą delikatnych informacji – mówi. – Zakładam jednak, że dane kontrwywiadowcze przesyłane są w inny sposób, bo inaczej byłoby to niewłaściwe.

Polski śmigłowiec Mi-24 z czterema żołnierzami na pokładzie był zmuszony do... czytaj więcej »
Podobnego zdania jest gen. Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych. – Lepiej byłoby, gdyby był to satelita należący do któregoś z krajów Unii Europejskiej lub NATO – uważa.

Wszystko dobrze

Urządzenia korzystające z satelity Gazpromu trafiły do Afganistanu w 2009 r. Obie firmy wygrały przetargi organizowane przez MON. Ten z kolei „nie widzi w tej sprawie problemu, który wymagałby wyjaśnienia". „Łącza satelitarne stanowią jedynie platformę transmisyjną dla niejawnych systemów teleinformatycznych. W celu zapewnienia bezpieczeństwa działań operacyjnych oraz bezpieczeństwa przesyłanych informacji dowodzenia i kierowania do PKW Afganistan wykorzystywane są techniki kryptograficzne mające na celu zabezpieczenie przesyłanych w systemie danych przed wprowadzeniem ich w łącza satelitarne" – wyjaśnia biuro prasowe MON. I podkreśla, że systemy przetwarzające informacje niejawne mają certyfikaty wydane przez ABW.

mn/tr