czwartek, 30 sierpnia 2007

BBC: Sacked Polish minister arrested


Former Polish Interior Minister Janusz Kaczmarek
Mr Kaczmarek had been regarded as an ally of the prime minister
Poland's former interior minister, who had accused the government of illegal phone-tapping, has been arrested.

Lawyers for Janusz Kaczmarek say he is alleged to have obstructed justice.

Mr Kaczmarek was fired earlier this month on suspicion of leaking confidential information to hinder a corruption inquiry.

The former national police chief and the head of a state-run insurance firm were also arrested. Opposition politicians condemned the arrests.

Last week, Mr Kaczmarek told a parliamentary commission that Prime Minister Jaroslaw Kaczynski and other top officials had used the secret services to spy on political opponents and journalists - allegations Mr Kaczynski denies.

The former police chief, Konrad Kornatowski, was due to testify before a secret services committee on Friday.

Opposition politicians say Mr Kaczynski is trying to silence critics ahead of a planned snap election.

"We don't think it is a coincidence that Kornatowski's arrest took place exactly a day before his planned hearing in front of the secret services commission," said the commission's head, Pawel Gras, quoted by the Associated Press news agency.

Before his dismissal, Mr Kaczmarek had been regarded as a close political ally of Prime Minister Kaczynski, the BBC's Adam Easton reports from Warsaw.

Mr Kaczynski said on Thursday the arrests were not politically motivated.

"These [arrests] occurred in the normal run of the justice system, and placing them in any [other] context is groundless," he said.

Mr Kaczynski's conservative coalition collapsed last month, and parliament will vote next week on his plans to call an early general election.

"Największy kryzys polityczny wolnej Polski"

Michał Engelhardt
2007-08-31, ostatnia aktualizacja 2007-08-31 08:25

Jesteśmy w momencie najgłębszego kryzysu politycznego w wolnej Polsce - ocenił Aleksander Kwaśniewski w programie Tomasza Lisa "Co z Tą Polską". Zdaniem Lecha Wałęsy Kaczyńscy mogą wprowadzić stan wyjątkowy. Z kolei Sylwester Latkowski ujawnił, że aby inwigilować dziennikarzy służby podsłuchiwały legalnie współpracującego z prasą agenta ABW.

Zobacz powiekszenie
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Aleksander Kwaśniewski

Czego dowiedział się z całonocnego spotkania z byłym szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem reżyser i dziennikarz Sylwester Latkowski? Między innymi tego w jaki sposób legalnie podsłuchiwano dziennikarzy. Podsłuch miał założony podstawiony agent ABW, z którym dziennikarze współpracowali. I w ten sposób najzupełniej legalnie podsłuchiwani byli również dziennikarze - opowiadał Latkowski. Sylwester latkowski w "Co z tą Polską" - zobacz wideo Lech Wałęsa przypomniał w programie, że Kaczyńscy już na początku 90-tych chcieli dokonać zamachu stanu. Ja wtedy odłożyłem wyjaśnianie tego na później i to był chyba błąd - mówił Wałęsa. Zobaczyli, że im się upiekło i próbują teraz to robić. Teraz Kaczyńscy wpadli w panikę, że nabroili, nie potrafią rządzić i teraz jak to wszystko się wyjaśni to pójdą do więzienia. A narobili tyle głupstw, że jak te głupstwa naród zobaczy to ich naprawdę przegoni - mówił Wałęsa. Zdaniem byłego prezydenta bracia Kaczyńscy zagrażają demokracji i powinni trafić do wiezienia albo do zakładu medycznego. Jego zdaniem przez lata bracia Kaczyńscy zgromadzili wokół siebie grupę ludzi podobnych odchyłek jak oni są. Lech Wałęsa w "Co z tą Polską" - zobacz wideo Zdaniem Wałęsy przy błędach jakie popełniają bracia Kaczyńscy koniec ich rządów jest bliski. Lech Wałęsa w "Co z tą Polską" - zobacz wideo Polska jest teraz jak Zimbabwe albo Białoruś - mówił Aleksander Kwaśniewski. Gratuluję prezydentowi Wałęsie świetnego samopoczucia ale to byłoby śmieszne gdyby nie było straszne. Zdaniem Kwaśniewskiego Polska jest w momencie najgłębszego kryzysu politycznego po 89 roku. Do ego kryzysu doprowadził PiS. I partia rządząca nie może mówić, że jest dobrze, skoro chce wcześniejszych wyborów. Jego zdaniem w każdym kraju, gdyby minister spraw wewnętrznych opowiadał takie rzeczy o ministrze sprawiedliwości, to rząd wyleciałby w powietrze. Nawet gdyby tylko 10 proc. tego co opowiada były minister Janusz Kaczmarek było prawdą, to ten rząd powinien podać się do dymisji - mówił Kwaśniewski. Ten kryzys polityczny, może się przerodzić w kryzys społeczny i w kryzys gospodarczy. Aleksander Kwaśniewski w "Co z tą Polską" - zobacz wideo Wszelkie obawy o zagrożeniu demokracji bagatelizuje Bronisław Komorowski. Skoro w 89 roku, gdy resorty siłowe były w rękach PZPR, to samo z wymiarem sprawiedliwości opozycja wygrała wybory to teraz sobie też damy radę - mówi wicemarszałek Sejmu. Bo ta ekipa nic nie potrafi. Bronisław Komorowski w "Co z tą Polską" - zobacz wideo

Klęska Bełchatowa w Pucharze UEFA

jg, Bełchatów
2007-08-30, ostatnia aktualizacja 2007-08-31 10:05

Rewanż PGE GKS Bełchatów z Dnipro Dnieporopietrowsk obnażył braki nie tylko wicemistrzów Polski, ale całej ligi. Drużyna, która w zeszłym sezonie była rewelacją ekstraklasy, w czwartek przegrała z Ukraińcami 2:4, bo była po prostu piłkarsko słabsza.

Zobacz powiekszenie
Może gdyby wystarczyło wybijać piłki i prowadzić grę destrukcyjną udałoby się ugrać bełchatowianom remis. Ale szybko stracona bramka przez gospodarzy wymusiła na nich otwarta grę, która okazała się zgubna. Owszem, GKS strzelił szybko dwa gole, ale jeszcze szybciej całą tę przewagę roztrwonił. A wszystko za sprawą obrońców, którzy w tym meczu kompletnie się pogubili. Nie radzili sobie z dośrodkowaniami Sergieja Nazarenki i napastnikami swawolnie biegającymi po polu karnym. Nie sprawdziło się ustawienie linii obrony przez Oresta Lenczyka z Dariuszem Pietrasiakiem i Maciejem Stolarczykiem na środku. Jeden albo drugi zostawiali niepilnowanych napastników na środku pola karnego, a ci bezlitośnie wykorzystywali zagrania Nazarenki. W ten sposób padały kolejne bramki dla gości. Obrońcy bywali nawet tak spóźnieni z interwencjami, że przy czwartym golu nie zdołali wybić piłki Ukraińcom, choć ci cztery razy strzelali w bezradnego Lecha. W końcu musiał skapitulować. - Potwierdziło się, że w europejskich pucharach liczą się przede wszystkim umiejętności - przyznał po meczu Orest Lenczyk, trener PGE GKS. - Ale nawet w najczarniejszych myślach nie spodziewałem się, że moja obrona może zagrać tak koszmarne 15 minut. PGE GKS Bełchatów - Dnipro Dniepropietrowsk 2:4 (2:4) Bramki: Maciej Stolarczyk (10-karny), Dawid Nowak (21) - Kostiantyn Krawczenko (7-głową), Oleg Szełajew (32.), Serhij Samodin (33.), Serhij Kornilenko (40.) Żółte kartki: Stolarczyk, Marcin Kowalczyk (PGE); Wiaczesław, Kiernozienko, Szełajew, Dżaba Kankawa, Kornilenko (Dnipro) PGE GKS Bełchatów: Piotr Lech - Jhoel Herrera (46. Edward Cecot), Dariusz Pietrasiak, Maciej Stolarczyk, Marcin Kowalczyk - Janusz Dziedzic, Paweł Strąk, Patryk Rachwał, Łukasz Garguła, Mariusz Ujek (46. Tomasz Wróbel) - Dawid Nowak (75. Aleksander Sanchez) Dnipro Dniepropietrowsk: Wiaczesław Kiernozienko - Denis Andrienko, Bogdan Szerszun, Andrij Rusoł, Witalij Denisow - Kostiantyn Krawczenko, Oleg Szełajew, Dżaba Kankawa (66. Oleksandr Hrycaj), Serhij Nazarenko (80. Mladen Bartulovic) - Serhij Samodin (77. Dmitrij Lopa), Serhij Kornilenko Sędziował: Stefan Mesner (Austria). Widzów: 4000 Dwumecz: 3:5 Awans: Dnipro

Felix obroniła tytuł na 200 m

PAP
2007-08-31, ostatnia aktualizacja 2007-08-31 15:10

Niespełna 22-letnia Amerykanka Allyson Felix, wicemistrzyni olimpijska ateńskich igrzysk, obroniła w Osace tytuł mistrzyni świata w biegu na 200 m uzyskując najlepszy w tym roku czas na świecie 21,81.

Zobacz powiekszenie
Fot. Anja Niedringhaus AP
To również najlepszy wynik od mistrzostw świata w 1999 roku w Sewilli, gdzie zwyciężyła Inger Miller (USA) - 21,77. Felix jest najmłodszą mistrzynią świata na dystansach sprinterskich. W Helsinkach, w sierpniu 2005 roku, kiedy to zwyciężyła na 200 m, miała 19 lat i 267 dni. Wyniki biegu na 200 m kobiet:
1. Allyson Felix (USA)21,81
2. Veronica Campbell (Jamajka)22,34
3. Susanthika Jayasinghe (Sri Lanka)22,63
4. Torri Edwards (USA)22,65
5. Sanya Richards (USA)22,70
6. Aleen Bailey (Jamajka)22,72
7. LaShauntea Moore (USA)22,97
8. Cydonie Mothersill (Kajmany)23,08

Liu znów najlepszy na 110 m ppł

mik, reuters
2007-08-31, ostatnia aktualizacja 2007-08-31 15:58

Mistrz olimpijski, Chińczyk Liu Xiang zdobył złoty medal mistrzostw świata w Osace na 110 m ppł. W piątkowym finale uzyskał czas 12,95 s.

Srebro wywalczył Terrence Trammell, który powiększył w ten sposób swój srebrny dorobek. Amerykanin ma bowiem dwa olimpijskie medale tego samego koloru. Trzeci był Amerykanin David Payne, który do Osaki przyjechał dopiero na nagłe wezwanie (był rezerwowym) we wtorek. Liu - rekordzista świata na 110 m ppł (12,88) - to pierwszy chiński mistrz świata w lekkoatletyce wśród mężczyzn. W poprzednich swoich stratach zdobywał srebro (2005) i brąz (2003). Wyniki:
1. Liu Xiang (Chiny)12.95
2. Terrence Trammell (USA)12.99
3. David Payne (USA)13.02
4. Dayron Robles (Kuba)13.15
5. Shi Dongpeng (Chiny)13.19
6. Sergiy Demidyuk (Ukraina)13.22
7. Jackson Quinonez (Hiszpania)13.33
8. Maurice Wignall (Jamajka)13.39

Anna Jesień trzecia na 400 m ppł

mik, PAP
2007-08-30, ostatnia aktualizacja 2007-08-30 14:59

Anna Jesień zdobyła w Osace brązowy medal mistrzostw świata w biegu na 400 metrów przez płotki. Zwyciężyła Australijka Jana Rawlinson przed Rosjanką Julią Pieczonkiną.

Zobacz powiekszenie
Fot. DAVID GRAY REUTERS Zobacz powiekszenie
Fot. BOBBY YIP REUTERS Zobacz powiekszenie
Fot. DYLAN MARTINEZ REUTERS Zobacz powiekszenie
Fot. Mark Baker AP
Z lewej Anna Jesień

To drugi medal Polski w Osace. Wcześniej brąz zdobył Marek Plawgo w biegu na 400 m ppł mężczyzn.

W finale Jesień pobiegła o 0,06 s sekundy gorzej niż w półfinale, gdy ustanowiła rekord Polski. Dla Polki to największy sukces w karierze. Przed dwoma laty w finale zajęła 4. miejsce. Wygrała Pieczonkina.

W czwartek Polka wystartowała na siódmym torze, identycznym, na którym Plawgo biegł we wtorek po brązowy medal w tej samej konkurencji i w ten sam sposób. Zachował siły na ostatnie 50 metrów, by wyprzedzić dwóch rywali tuż przed metą. 28-letnia Anna Jesień skopiowała wyczyn kolegi z reprezentacji.

Niespełna 25-letnia Australijka Jana Rawlinson (panieńskie nazwisko Pittman) to kolejna zawodniczka, która pierwszy znaczący sukces odniosła w... Bydgoszczy. 17 lipca 1999 roku wywalczyła złoty medal mistrzostw świata do lat 18 wynikiem 57,87. Cztery lata później została w Paryżu mistrzynią świata (53,22). W marcu 2006 roku poślubiła swego angielskiego trenera Chrisa Rawlinsona, starszego od niej o 10 lat.

Za Australijką metę minęła rekordzistka świata (52,34), 29-letnia Julia Pieczonkina, która w Osace broniła zdobytego w Helsinkach

tytułu. Jej rodaczka, mistrzyni Europy z Goeteborga (2006), Jewgienija Isakowa zajęła szóste miejsce.

Wyniki finału na 400 m ppł

1. Jana Rawlinson (Australia)53,31
2. Julia Pieczonkina (Rosja)53,50
3. Anna Jesień (Polska)53,92
4. Nickiesha Wilson (Jamajka)54,10
5. Huang Xiaoxiao (Chiny)54,15
6. Yevgeniya Isakova (Rosja)54,50
7. Tiffany Ross (USA)54,63
8. Natasha Danvers (Wielka Brytania)54,94

NSA orzekł, że można dać chłopcu na drugie "Dąb"

mar, PAP
2007-08-30, ostatnia aktualizacja 2007-08-30 12:26

W Zachodniopomorskiem, wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego, prawdopodobnie po raz pierwszy w Polsce nadane zostanie chłopcu drugie imię - Dąb. Po rozpoznaniu skargi kasacyjnej rodziców trzyletniego obecnie chłopca NSA orzekł, iż mają oni prawo do nadania synowi takiego imienia. Wyrok jest prawomocny.


- Rodzice jeszcze nie ponowili swojego wniosku w tej sprawie i na razie trzylatek jest tylko Tadeuszem, ale jeśli to zrobią będziemy musieli zarejestrować go w naszych aktach jako Tadeusza Dęba - powiedziała Karzyna Bassel-Jazgarz, zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Koszalinie.

Rada Języka Polskiego: To narazi dziecko na przykrości

Sprawa nadania chłopcu niecodziennego drugiego imienia zaczęła się od wniosku złożonego w przez rodziców we wrześniu 2004 w koszalińskim USC. Urząd odmówił uznając, iż "wyraz "Dąb" nie spełnia wymagań odnoszących się do form, które mogą być imionami, jest to bowiem wyraz pospolity, określający przede wszystkim nazwę drzewa".

USC w odmowie powołał się również na opinię Rady Języka Polskiego, według której "noszenie przez dziecko takiego imienia (nawet jako drugie) może narazić je na przykrości".

Rodzice odwołali się od decyzji USC do wojewody zachodniopomorskiego. W odwołaniu napisali m.in., iż wybierając dla syna imiona "zwracali szczególną uwagę na ich znaczenie". Tadeusz miał być synonimem odwagi i śmiałości ich syna, zaś Dąb miał świadczyć o jego sile, mocy i potędze oraz nawiązywać do polskości i patriotyzmu przez odwołanie do historycznej postaci gen. Stefana Dęba-Biernackiego

Wojewoda podpowiada, jakie imię wybrać

W czerwcu 2005 r. wojewoda utrzymał w mocy odmowną decyzję koszalińskiego USC. "Wyraz 'Dąb' jest pseudonimem przyjętym w czasie działań konspiracyjnych, który od marca 1921 r. na mocy dekretu pozwalającego oficerom na używanie nazwisk przybranych w czasie służby wojskowej, został włączony do jego nazwiska rodowego jako pierwszy człon" - napisał.

Wojewoda jednocześnie zasugerował rodzicom, by drugie imię syna wybrali z powszechnie używanych imion męskich "(...) charakteryzujących silnego, mężnego i odważnego człowieka, np. Andrzej (męski, mężny), Bernard (silny jak niedźwiedź), Bolesław, Radosław (cieszący się sławą), Jarosław (słynący z siły i odwagi), Leonard (silny jak lew), Robert (żyjący w blasku sławy), Ryszard (silny i odważny), Waldemar (sławny)".

Rodzice chłopca nie skorzystali z rad wojewody i zaskarżyli jego rozstrzygnięcie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - uzasadniali, że zarówno USC jak i wojewoda swoimi decyzjami ograniczyli ich władzę rodzicielską.

Co WSA sądzi na temat imion

W lutym 2006 r. WSA uznał skargę za bezzasadną. Pogląd rodziców, "że skoro dąb jest rzeczownikiem rodzaju męskiego to wzorowane na nim imię może otrzymać chłopiec", WSA uznał za błędny, "bowiem płci nie można utożsamiać z rodzajem męskim lub żeńskim rzeczowników". Zdaniem sądu, przyjęcie takiego punktu widzenia skutkowałoby tym, iż "wzorowane na słowie np. pierścionek, kwiatek - nadać chłopcu, zaś np. imię wzorowane na słowie wstążka dziewczynce (...)".

WSA stwierdził również, iż nie można wykluczyć, że wybrane przez rodziców imię dla dziecka mogłoby je w przyszłości narazić na ośmieszenie.

Rodzice małego Tadeusza nie dali za wygraną i zaskarżyli szczeciński wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Sprawę wygrali.

NSA: Urzędnik nie jest od oceniania gustów

NSA stwierdził, że nie sposób uznać imienia "Dąb" za ośmieszające, gdyż "słowo to nie tylko w polskiej kulturze jest synonimem siły, honoru i szlachetności", zaś w rozpatrywanym konkretnym przypadku jest ono również "wyrazem przywiązania rodziców do tradycji (...)".

"Nie jest rzeczą urzędnika stanu cywilnego bycie cenzorem gustów obywateli w zakresie nadawania imienia ich nowo narodzonego dziecka" - czytamy w uzasadnieniu.

Imiona dla Polaków - prawo

W Polsce nie funkcjonuje żaden urzędowy wykaz imion. Kwestie imion regulują w bardzo ogólny sposób dwie ustawy: o aktach stanu cywilnego oraz o zmianie imion i nazwisk. Według nich, imię powinno jednoznacznie wskazywać płeć noszącej je osoby, nie może być ośmieszające, nielicujące z godnością człowieka, mieć niepolskie brzmienie oraz występować w zdrobniałej formie.

Rejestrując imiona urzędnicy korzystają również z wydanych w 1996 r. przez Radę Języka Polskiego "Zaleceń dla urzędów stanu cywilnego dotyczące nadawania imion dzieciom osób obywatelstwa polskiego i narodowości polskiej". Dokument ten nie ma jednak mocy prawnej.

Mocne spadki spółek Ryszarda Krauzego


ask, maz, kar, PAP
2007-08-30, ostatnia aktualizacja 18 minut temu

Po podaniu wiadomości o możliwym zatrzymaniu Ryszarda Krauzego, spadają ceny akcji związanych z nim spółek. Najwięcej - o ponad 28 proc. spadły notowania Petrolinvestu. Inwestorzy sprzedają także akcje Prokomu i Biotonu. Według TVN24 w najgorszym momencie firmy Krauzego traciły dziś na wartości nawet 800 mln zł.

Zobacz powiekszenie
fot. Bartosz Bobkowski
Ryszard Krauze podczas debiutu swojej spółki na GPW
Akcje firm związanych z biznesmenem Ryszardem Krauze tracą w czwartek na wartości po informacjach mediów o możliwości zatrzymania biznesmena. Około godz. 14.20 na warszawskiej giełdzie Prokom Software tracił 8,67 proc. w stosunku do środowego zamknięcia, a Bioton - 11 proc. Najwięcej straciły akcje spółki Petrolinwest - 28,73 proc.

Właśnie portal "Rzeczpospolitej" podał informacje, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wydała postanowienie o zatrzymaniu szefa Prokomu Ryszarda Krauzego. Z kolei TVN24.pl informuje, że w domu Krauzego trwają już przeszukania. Prokurator krajowy Dariusz Barski początkowo "nie potwierdził, ani nie zaprzeczył" nieoficjalnym informacjom mediów, jakoby prokuratura nakazała zatrzymanie Ryszarda Krauzego. Później jednak potwierdził, że wydano postanowienie o przedstawieniu Krauzemu zarzutów.

Cena za związki z polityką

Rzecznik spółki Prokom Software Marek Zieleniewski odmówił w czwartek komentarza.

- Nie mamy podstaw do potwierdzenia tych informacji. Poza doniesieniami prasowymi, żadne formalne informacje do nas nie dotarły. Nie będą komentował doniesień prasowych - powiedział Zieleniewski.

Komentarzy udzielają za to analitycy finansowi.

Piotr Kuczyński, główny analityk firmy Xelion Doradcy Finansowi powiedział portalowi Gazeta.pl, że inwestorzy zadają sobie pytanie jak to się skończy.

- Nie tylko oni są teraz w niepewności, ale także pracownicy firmy i klienci. Na razie mówi się o zatrzymaniu, ale jeśli finałem będzie aresztowanie, to firmy pozostaną "bez głowy". Zarządy jego firm będą działać, ale przez pewien czas będzie to tylko techniczne zarządzanie - komentuje Piotr Kuczyński z Xeliona.

Zdaniem Kuczyńskiego Krauze płaci teraz pewną cenę za opieranie dużej części swoich interesów na kontraktach z instytucjami państwowymi.

- Nie wierzę w głosy, że to będzie polski Jukos. Z drugiej strony nie wiadomo jakie będą, ewentualne, zarzuty prokuratury. Jeśli okaże się, że są słabe i nie dotyczą jego działalności biznesowej, to być może inwestorzy zaczną je ignorować. Jeśli jednak będą mocne i udokumentowane, to firmy Ryszarda Krauzego na tym ucierpią.

Kursy akcji spółek Krauzego spadają, zgodnie ze starą zasadą: jeśli masz wątpliwości to sprzedawaj. - uważa Kuczyński.

Giełda reaguje na politykę

Z kolei według Tomasza Uścińskiego z X-Trade Brokers dzisiejsze wydarzenia dowodzą, że wbrew ostatnim komentarzom polityka ma jednak wpływ na giełdę. - Od dłuższego czasu wydawało się, że inwestorzy nie reagują na zawirowania na scenie politycznej. Dzisiejsze wydarzenia pokazały, że jest inaczej - mówi Uściński.

Zdaniem Uścińskiego pogłoski o aresztowaniu mogą znacznie zaszkodzić przedsięwzięciom Krauzego.

- Naturalnie od aresztowania do zarzutów droga daleka. Jednak dzisiejsze wydarzenia mogą stawiać pod znakiem zapytania projekty Ryszarda Krauzego takie jak pozyskiwanie ropy za wschodnią granicą - mówi.

Dzisiaj rano doszło do zatrzymania szefa innej dużej firmy PZU - Jaromira Netzla.

ABW przed domem właściciela Prokomu, Ryszarda Krauzego

jg, asz
2007-08-30, ostatnia aktualizacja 55 minut temu
Zobacz powiększenie
Ryszard Krauze
Fot. Bartosz Bobkowski / AG

- Wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów szefowi Prokomu, Ryszardowi Krauze - poinformował prokurator krajowy Dariusz Barski. Wcześniej "Rzeczpospolita" podała, że wydano postanowienie o zatrzymaniu Krauzego. "Wprost" podał natomiast, że trwają przeszukania mieszkań i domów Krauzego.


Tę informację potwierdził reporter TVN 24. - Przed bramą stoją dwa busy z panami, którzy nie pozostawiają wątpliwości: to ABW - relacjonował dziennikarz sprzed domu szefa Prokomu. Ochroniarz nie chciał powiedzieć, czy Krauze jest w środku. Wiadomo, że przebywa obecnie na urlopie. Około godz. 15 busy ABW odjechały.

Dzisiaj rano premier Kaczyński mówił na zjeździe Solidarności o "pewnym potężnym biznesmenie", który stoi za przeciekami w sprawie akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Pytany przez dziennikarzy o możliwość zatrzymania Krauzego, premier nie zaprzeczył. - Wszystko w swoim czasie. Ja nie jestem prokuratorem - mówił.

Prokurator "nie potwierdza, nie zaprzecza"

Zdaniem "Wprost", zdążył wyjechać z Polski jakiś czas przed tym, gdy śledczy zdecydowali się na zatrzymanie Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla.

Według informacji tygodnika, ws. przecieku w aferze gruntowej i związków polityków z Ryszardem Krauze prokuratura może wnosić o uchylenie immunitetów kilku parlamentarzystów. - W grę wchodzą wielomiliardowe interesy i kupowanie ludzi na różnych stanowiskach władzy - mówi informator "Wprost".

Prokurator krajowy Dariusz Barski "nie potwierdza, ani nie zaprzecza" informacjom o nakazie zatrzymania Krauzego. - Na tym etapie nie chcę komentować tych informacji - mówi.

Tajemnicze spotkanie w hotelu Marriott?

Prokuratura ma nagranie z kamery przemysłowej hotelu Marriott, na którym są Kaczmarek, poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz i Krauze - podały dwa tygodnie temu "Wiadomości".

Nagranie pochodzi z czwartku 5 lipca. Był to dzień przed akcją CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Nagranie ma dowodzić, że to Kaczmarek jest źródłem przecieku o akcji.

- Nie było takiego spotkania pana Krauzego, Kaczmarka i Woszczerowicza ani w Marriotcie, ani nigdzie indziej - mówił wtedy Marek Zieleniewski odpowiedzialny za kontakty Prokomu z mediami.

Co do tej pory ujawnił Janusz Kaczmarek?


2007-08-30, ostatnia aktualizacja 2007-08-30 11:20

Były szef MSWiA Janusz Kaczmarek część poniższych faktów ujawnił w wywiadach prasowych, część wyciekła z posiedzenia sejmowej komisją ds. służb specjalnych.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
20.08.2007, Warszawa, Janusz Kaczmarek na konferencji prasowej
Narady u premiera

Kaczmarek opowiadał o częstych naradach u premiera Jarosława Kaczyńskiego. Oprócz Kaczmarka bywali tam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz szefowie ABW i CBA. Nie było na nich koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. Premier miał ciągle pytać o układ, "kiedy wreszcie ujawnimy układ", "dlaczego jeszcze nie został rozbity". Przypominał, że układ musi zostać rozbity, bo "jak tego nie zrobimy, przegramy wybory".

Zatrzymanie i aresztowanie b. posłanki SLD Barbary Blidy miało być właśnie pokazową akcją wykrycia układu SLD i mafii węglowej.

? Na tych naradach była też mowa o szukaniu informacji obciążających politycznych przeciwników. Na liderów PO (Donalda Tuska i Mirosława Drzewieckiego) służby miały szukać haków obyczajowych, na Grzegorza Schetynę - gospodarczych.

Kulisy śmierci Barbary Blidy

? Na naradzie u premiera przed akcją u Blidy szef policji Konrad Kornatowski i Kaczmarek mówili premierowi, że nie ma mocnych dowodów przeciwko Blidzie. Ziobro przekonywał, że są.

Szef ABW Roman Święczkowski zapewniał, że sąd zgodzi się aresztować Blidę. Miał stwierdzić: - Nie po to zmienialiśmy obsadę prokuratury i sądu w Katowicach, żeby mieć z tym problem. Chodzi o to, że żona szefa ABW w Katowicach jest przewodniczącą miejscowego sądu okręgowego. Święczkowski miał powiedzieć Kaczmarkowi, że jak Blida "trochę posiedzi, to znajdą się dowody". Chodziło o tzw. areszt wydobywczy - Blida miałaby obciążyć inne osoby z SLD, aby odzyskać wolność.

? Premier podczas jednej z narad miał powiedzieć, że w sprawie Blidy "nie może być fuszerki, bo SLD nas rozjedzie". Po samobójstwie Blidy Ziobro miał powiedzieć: "Trzeba załatwić, żeby nasze media dały z tego dobrą relację".

Prezydent o mentalności Ziobry

? Kaczmarek twierdził, że kilka razy informował prezydenta Lecha Kaczyńskiego o tym, co go niepokoiło w działaniach Ziobry. Mówił, że premier ma pełne zaufanie do ministra sprawiedliwości, ale prezydent już nie. Na jednym ze spotkań z Kaczmarkiem Lech Kaczyński miał powiedzieć: "A czego się można było spodziewać po 35-letnim mężczyźnie o mentalności 25-latka?".

? Podczas innego spotkania prezydent był zirytowany, bo podejrzewał, że służby interesują się jego rodziną - związanym z SLD zięciem i córką, która skarżyła się, że jest śledzona przez ABW. Mówił też, że CBA inwigiluje Lenę Cichocką, minister w Kancelarii Prezydenta. "Ziobro kiedyś wywróci ten rząd" - miał usłyszeć Kaczmarek od prezydenta Kaczyńskiego. [w zeszłym tygodniu Kancelaria Prezydenta zdementowała te informacje w specjalnym komunikacie]

Haki na opozycję i na swoich

? Oprócz wymienionych już polityków PO Kaczmarek opowiadał o szukaniu haków na opozycję. Głównym obiektem był b. prezydent Kwaśniewski. Uruchomiono też służby, które śledziły syna b. prezydenta Lecha Wałęsy Jarosława (posła PO). Kaczmarek twierdzi, że było niepisane zalecenie, by szczególnie przyglądać się również politykom koalicji posłów - LPR i Samoobrony.

? B. szef MSWiA miał też mówić o klimacie panującym w PiS. Ziobro cieszył się doniesieniem byłego posła Samoobrony i detektywa Krzysztofa Rutkowskiego na europosłów PiS Adama Bielana i Michała Kamińskiego (obaj należą do frakcji w PiS przeciwnej Ziobrze). Rutkowski zarzucił im wyłudzanie pieniędzy z Parlamentu Europejskiego. Ziobro chciał, by prokuratura bardzo poważnie potraktowała doniesienie Rutkowskiego.

Ziobro a specsłużby

? Ziobro miał mieć doskonałe kontakty z szefem ABW Bogdanem Święczkowskim i ten przynosił mu tajne materiały operacyjne. Kierujący wcześniej ABW Witold Marczuk - zaufany Lecha Kaczyńskiego i Ludwika Dorna - odmawiał Ziobrze przekazywania nieoficjalną drogą informacji. Według Kaczmarka, wiosną tego roku Ziobro uknuł intrygę, by Dorna i jego ludzi wyrzucić z MSWiA. Ziobro donosił premierowi Kaczyńskiemu na Dorna, oskarżając go, że on i jego ludzie blokują walkę z układem.

? Kaczmarek twierdzi, że Ziobro otoczył się młodymi, niedoświadczonymi prokuratorami, którzy materiałów operacyjnych nie weryfikowali, tylko mechanicznie włączali do akt prokuratorskich. Wymienił jako najbardziej dyspozycyjne wobec Ziobry prokuratury w Katowicach i w Krakowie.

Dobrzy i źli dziennikarze

? Ziobro opracował mechanizm współpracy z wybranymi przez siebie dziennikarzami (kilka osób z mediów ogólnopolskich). Inspirował ich do napisania o konkretnej sprawie, potem organizował konferencje prasową, na której omawiał artykuł i zapowiadał, że prokuratura zajmie się tą sprawą. W ten sposób można było wszczynać nawet wcześniej umorzone śledztwa. Tak było np. ze sprawami prowadzonymi przeciwko b. prezydentowi Kwaśniewskiemu, które wszczynano po publikacjach w "Gazecie Polskiej". Jako najbardziej zaufanych ludzi mediów w kręgu Ziobry Kaczmarek wymienił Anitę Gargas, szefową publicystyki TVP nadzorującą propagandowy program telewizji "Misja specjalna", oraz Tomasza Sakiewicza, naczelnego "Gazety Polskiej".

? Ziobro miał pokazywać znajomym pasek w telewizji z najświeższymi informacjami i mówić: "Zobaczysz - teraz zadzwonię i zaraz na pasku się pojawi moja informacja".

? Jednocześnie Ziobro miał listę dziennikarzy, z którymi zabronił swoim podwładnym kontaktu. Był tam np. Maciej Duda z "Rzeczpospolitej". Natomiast kontakty z prokuratorami Bogdana Wróblewskiego z "Gazety" Ziobro miał kazać sprawdzać. Wiedział też, że do Kaczmarka dzwoni Monika Olejnik, a on z nią rozmawia. Robił o to Kaczmarkowi wymówki.

? Kaczmarek opowiadał, że gdy ukazywał się niekorzystny dla Ziobry materiał w mediach, minister domagał się sprawdzania billingów dziennikarzy. Wykorzystywał też fakt, że dziennikarze telefonowali do osób, które były podsłuchiwane przez CBŚ i ABW, do tego, by podsłuchiwać tych dziennikarzy (Dorn nie odczytał nazwisk inwigilowanych dziennikarzy, które były w stenogramie) .

? Kaczmarek mówił o szukaniu przez Ziobrę haków na Polsat, TVN, Agorę (wydawcę "Gazety").

Po akcji CBA u Leppera

? Ziobro lubił się wśród swoich współpracowników chwalić założonym u Lepppera podsłuchem. Szef Samoobrony miał być podsłuchiwany przez wiele miesięcy jako wicepremier, aż do momentu odwołania go z rządu po akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. Według Kaczmarka, szef CBŚ Jarosław Marzec musiał odejść dlatego, że 6 sierpnia bardzo ostro zwrócił Ziobrze uwagę, że to przez jego gadatliwość doszło do przecieku, bo do Leppera dotarła informacja o akcji CBA.

? Kaczmarek - który sam jest podejrzany o przeciek w tej sprawie - twierdzi, że służby przeszukały mieszkania jego asystentów, dom jego dyrektora gabinetu politycznego, a nawet mieszkanie rodziców tego dyrektora. Wcześniej ABW przeszukała mieszkania Kaczmarka, Kornatowskiego i Marca. Kaczmarek twierdzi, że w trakcie przeszukań zniknęły kopie doniesienia o przestępstwie, jakie 7 sierpnia złożył w prokuraturze, wskazując, że to Ziobro mógł być źródłem przecieku w sprawie akcji CBA.

Kaczmarek nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań

w, jg, mar, asz, mt
2007-08-30, ostatnia aktualizacja 9 minut temu

Zobacz powiększenie
Kadr z amatorskiego nagrania Sylwestra Latkowskiego - ABW prowadzi Janusza Kaczmarka do samochodu. B. ministra SWiA zatrzymano 30 sierpnia, pod zarzutem utrudniania śledztwa ws. przecieku dot. akcji CBA
Fot. Sylwester Latkowski

- Januszowi Kaczmarkowi postawiono zarzut utrudniania postępowania i składania fałszywych zeznań - poinformował Wojciech Brochwicz, pełnomocnik byłego ministra, po spotkaniu ze swoim klientem. - W mojej ocenie są to śmieszne zarzuty i w żaden sposób nie tłumaczą takiego traktowania, jakie widzimy - dodał Brochwicz.

Zobacz powiekszenie
Po wysłuchaniu zeznań Kaczmarka, posłowie zażądali przesłuchania przed speckomisją Konrada Kornatowskiego i Jarosława Marca

nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania zeznań. Pozostaje w dyspozycji prokuratury. Wcześniej Brochwicz skarżył się dziennikarzom, że imo wielu godzin oczekiwania, nie miał możliwości rozmowy ze swoim klientem. - Jest to naruszenie ustawowego prawa do obrony - mówił pełnomocnik Kaczmarka. Dopiero po 15 wpuszczono go na teren prokuratury.

- Art. 245 Kpk mówi o tym, że osoba zatrzymana ma prawo do niezwłocznego kontaktu ze swoim adwokatem. Jeżeli zastanawiacie się państwo teraz co to znaczy niezwłoczność, to spójrzcie na zegarki, odpowiedź przyjdzie sama - mówił zdenerwowany Brochwicz o 14.30. Adwokata wpuszczono do prokuratury dopiero po 15. - Nie wiem, kiedy mogą się skończyć przesłuchania, może nawet dopiero jutro - powiedział Barski.

Dziś o 7.30 ABW zatrzymała Janusza Kaczmarka, byłego szefa MSWiA, b. szefa policji Konrada Kornatowskiego oraz szefa PZU Jaromira Netzela pod zarzutem utrudniania śledztwa ws. przecieku dot. akcji CBA. Do zatrzymania Kaczmarka doszło w domu niezależnego dokumentalisty telewizyjnego Sylwestra Latkowskiego, gdzie b. szef MSWiA spędzał noc.

Kolejny będzie Krauze

Jak podaje "Rzeczpospolita", zatrzymanie Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla planowane było na środę. Jednak ABW odmówiła przeprowadzenia akcji. Stwierdziła, że zatrzymanie musi być przygotowane w najdrobniejszych szczegółach, by nie powtórzyła się sytuacja z Barbarą Blidą, która zastrzeliła się podczas akcji zatrzymania. Bezpośrednim impulsem do zatrzymania miała być opinia biegłego, który potwierdzał, że za sprawą przecieku w aferze gruntowej mógł stać Janusz Kaczmarek.

Prawdopodobnie ABW planuje kolejne zatrzymania. Chodzi najpewniej o Ryszarda Krauzego. Pod jego domem w Gdyni pojawiły się samochody ABW. Barki potwierdził, że prokuratura podjęła decyzję o postawieniu Krauzemu zarzutów.

Co Kaczmarek robił u Latkowskiego

Kaczmarek był gościem Latkowskiego, który robi film o zabójstwie Marka Papały oraz pisze artykuł o inwigilacji mediów. Chciał porozmawiać z byłym szefem MSWiA m.in. o jego relacjach z politykami.

Latkowski nagrał zatrzymanie b. ministra MSWiA telefonem komórkowym. Na zdjęciach widać Kaczmarka w kajdankach wyprowadzanego przez kilku funkcjonariuszy. Latkowski twierdzi, że nie zgodził się na wejście funkcjonariuszy ABW do mieszkania. Relacja Latkowskiego

Jak podaje "Wprost", Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego miała dziś zatrzymać także Jarosława Marca, b. szefa Centralnego Biura Śledczego. Do zatrzymania jednak nie doszło, bo Marzec przebywa za granicą.

Marzec i Kornatowski mieli zeznawać przed speckomisją

Zatrzymanie Kaczmarka i Kornatowskiego oznacza, że b. szef policji nie może jutro złożyć wyjaśnień przed sejmową Komisją ds. Służb Specjalnych. - To zamykanie ust świadkom w przeddzień posiedzenia speckomisji - powiedział Marek Biernacki, członek komisji z ramienia PO. Jutro przed komisją zeznawać mieli Kornatowski i Marzec.

Kaczmarek w ubiegłym tygodniu zeznawał przed speckomisją, mówiąc o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu państwa. Na tajnym posiedzeniu Sejmu stenogramy tych zeznań czytał posłom marszałek Dorn. Zeznania wzburzyły opozycję, która domaga się powołania komisji śledczej. B. szef MSWiA jest oficjalnym kandydatem LPR i Samoobrony na premiera.

Kornatowski i Kaczmarek

Kiedy Janusz Kaczmarek został szefem MSWiA, pociągnął za sobą Konrada Kornatowskiego i Jarosława Marca. Pierwszego zrobił komendantem głównym policji, drugiego - szefem Centralnego Biura Śledczego. Kiedy jednak cień padł na Kaczmarka, odejść z nim musieli też jego zaufani ludzie - Kornatowski i Marzec. Znajomość, czy też przyjaźń, Janusza Kaczmarka i Kornatowskiego rozpoczęła się w połowie lat 90., gdy pracowali w Prokuraturze Rejonowej w Gdyni - pierwszy był prokuratorem rejonowym, drugi jego podwładnym.

Kornatowski zabłysnął wtedy śledztwami w sprawie gangów samochodowych i związanej z tym serii zabójstw na zlecenie. Posłał do więzienia wyjątkowo brutalny gang "Wróbla", który na koncie miał m.in. porwania i torturowanie ofiar, oraz gang tzw. kajdankowców, który przykuwał ofiary kajdankami do kaloryferów.

Drugim z ludzi Kaczmarka, który stracił stanowisko, jest Jarosław Marzec, szef Centralnego Biura Śledczego. W odróżnieniu od Kornatowskiego nie podał się do dymisji, odwołano go 9 sierpnia. Kaczmarek i Marzec poznali się w grudniu 2001 r. Marzec został wtedy szefem gdańskiego CBŚ, a Kaczmarek był szefem Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

Debiut 30.VIII.2007

Mój alternatywny blok informacyjny grupujący ciekawe artykuły z polskich portali informacyjnych (Gazeta, Onet, Dziennik) cnn.blox.pl