awe, PAP
2008-01-10, ostatnia aktualizacja 24 minuty temu
Premier Donald Tusk powiedział dziennikarzom w czwartek w Pradze, że chce, aby Rada Gabinetowa w sprawie służby zdrowia odbyła się z udziałem mediów.
- Okrągły stół lekiem na naprawę służby zdrowia? (10-01-08, 14:39)
- Prezydent tym razem pomoże służbie zdrowia (10-01-08, 00:00)
- Rząd przyjął ustawy zdrowotne, ale nieformalnie (09-01-08, 00:00)
- Zdrowie w rządzie Tuska (08-01-08, 00:00)
"Dobrze, że prezydent włącza się w sprawy służby zdrowia"
Pytany jak ocenia "prezydencką ofensywę" w sprawie służby zdrowia, Tusk powiedział, że ze względu na rangę sprawy, interes pacjentów i pracowników służby zdrowia każdą inicjatywę należy traktować poważnie i z dobrą wolą. - W związku z tym, niezależnie od tego, jak oceniam zachowanie prezydenta przez ostatnie dwa lata, uważam, że dobrze się dzieje, iż włącza się w te sprawy. Nie ma innych możliwości naprawy sytuacji w służbie zdrowia niż porozumiewanie się -zaznaczył szef rządu. - W związku z tym muszę założyć, choć kosztuje mnie to dużo wysiłku, że prezydent ma dobrą wolę, kieruje się interesem pacjentów, pielęgniarek, czy lekarzy, a nie interesem politycznym - dodał.
Podkreślił, że właśnie dlatego udzielił zgody minister zdrowia Ewie Kopacz na udział w rozmowach w Pałacu Prezydenckim, gdzie w czwartek Lech Kaczyński przeprowadził konsultacje z przedstawicielami klubów parlamentarnych w sprawie sytuacji w służbie zdrowia.
"Przez dwa lata nie zrobiono nic"
Tusk przyznał też, że projekty PO w sprawie reformy służby zdrowia nie są może doskonałe, ale - jak podkreślił - "dziwi go tak żywiołowa reakcja opozycji". - Wydaje się, że przez ostatnie dwa lata rządzący nie zrobili literalnie nic, jeśli chodzi o zmiany legislacyjne w służbie zdrowia. Wówczas pan prezydent nie interweniował - dodał. - Wydaje się, to mój pogląd, że napięcie w ochronie zdrowia, zagrożenie losów pacjenta, niezadowolenie z sytuacji płacowej przez ostatnie dwa lata były wyraźnie większe niż dzisiaj. Nie doczekaliśmy się wówczas ani Rady Gabinetowej ani interwencji pana prezydenta - mówił szef rządu.
- Ale powtarzam, być może dobrze się stało, bo ja także będę szukał w tej sprawie porozumienia. Na końcu najważniejsze jest, aby te projekty ustaw (zdrowotnych), nad którymi na pewno potrzebna jest praca, zyskały akceptację nie tylko koalicji, ale także innych klubów i podpis pana prezydenta - dodał.
"Okrągły stół"? Lepsze poparcie dla ustaw
Pytany, czy "okrągły stół" w sprawie służby zdrowia to rodzaj pomocy jakiej oczekiwałby od głowy państwa, Tusk odparł, że "nie może wskazywać prezydentowi co ma robić, a głowa państwa ma uprawnienia konstytucyjne, z mocy których działa autonomicznie.
- Ale w mojej ocenie prawdziwą pomocą byłoby albo wsparcie dla projektów ustaw, które złożyliśmy i złożymy (...) albo złożenie własnych projektów. Jeśli pan prezydent uważa, że ważne są takie spektakle, żeby spotykać się i dyskutować to rozumiem - mam taką nadzieję, że dyskusja będzie dotyczyła konkretnych projektów, które mogą zmienić tę rzeczywistość - dodał.
"System dziurawy jak szwajcarski ser"
Zadeklarował, że jest otwarty na rozmowę o wszystkich pomysłach na ochronę zdrowia, chociaż - powiedział - "jest przywiązany" do kierunku, który wytyczył rząd.
Podkreślił jednocześnie, że jeśli jedynym projektem ze strony prezydenta, Pis-u albo lewicy byłby wzrost opodatkowania poprzez podniesienie składki zdrowotnej, to uzna to za błędny kierunek.
- Polski pacjent płaci dużo pieniędzy, zarówno w postaci składki jak i dodatkowych obciążeń. System jest dziurawy jak ser szwajcarski, w tym systemie nikt do końca nie wie, kto ile zarabia. Kompletujemy te dane i będę przygotowany na posiedzenie Rady Gabinetowej, żeby pan prezydent wiedział też, na czym stoimy. Dopóki ten system nie zostanie naprawiony obciążanie podatnika większą składką, wydaje mi się zupełnie nieuzasadnione i będę przeciwko temu oponował - zapowiedział Tusk.