
O Katarynie jest jednak coraz głośniej. Ostatnio została bohaterką imprezy dla blogerów z Salonu24. Choć na imprezie nie była, na forum Salonu24 podziękowała za spotkanie i… rozpętała burzę, bo przecież nikt jej nie widział i nadal nie wie kim jest.
Postaraliśmy się dowiedzieć o niej czegoś więcej. Kataryna zgodziła się na wywiad dla portalu tvn24.pl po krótkich namowach. W telefonie słychać było damski głos. Nie zgodziła się na spotkanie. Wywiad przeprowadziliśmy mailowo. Kataryna twierdzi, że nie pracuje w mediach, ani w polityce. Nie rozumie czemu wzbudza sensację. W końcu – jak mówi portalowi tvn24.pl – jej blog "nie kryje żadnej tajemnicy".
TVN24.pl: Znów szuka Cię cała Polska. Szukano na imprezie Salonu24. Byłaś tam?
Kataryna: Nie. Jestem zaskoczona zamieszaniem jakie wywołał niewinny żart, a zwłaszcza tym, że poważna gazeta ("Dziennik" – red.) uznała to za temat na sporą notkę.
Cieszy Cię ta popularność?
Dlaczego nie chcesz zaspokoić ciekawości internautów, dziennikarzy, polityków i ujawnić się?
Bo nie widzę powodu, dla którego powinnam zaspokajać czyjąś ciekawość swoim kosztem.
Leski powiedział, że Kataryna, to nie jedna osoba, ale kilka…
Jestem jedną osobą. Leski pisze o wiele, wiele więcej niż ja, a jest jedną osobą, nie rozumiem więc dlaczego uważa, że mojego bloga pisze kilka osób. Większość osób przecenia ilość pracy wkładanej w pisanie notki. Nie jest to nigdy efekt długiej i ciężkiej pracy, do której trzeba całego sztabu. Mam po prostu dość dobrą pamięć i umiem ją sobie błyskawicznie odświeżyć przy pomocy internetowej wyszukiwarki. Ot i cała tajemnica. Nawet nie nazywałabym tego researchem.
Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" mówi "Dziennikowi” o Katarynie: "to facet albo przynajmniej ma męski typ postrzegania świata".
Polskiemu Radiu mówiłaś swego czasu, że nie pracujesz w mediach, ani w polityce. W jakiej więc branży pracujesz.
Nic się nie zmieniło, nie pracuję ani w mediach, ani w polityce.
I tyle?
…
Po co piszesz bloga?
Oskarżasz media o strach. Piszesz, że nie podjęły tematu "zamachu". A to nieprawda. Ten wątek jak i inne tłuczono na okrągło. Kto konkretnie zawiódł?
Od początku sierpnia na blogu nie ma żadnego wpisu. Naprawdę nie było o czym pisać od tej pory?
Polityka zaczęła Cię nudzić?
Nie. Ona wciąga. Jednak o ile w 2004 i 2005 roku nadzieja, że już za chwilę zacznie się normalność, dodawała energii, tak teraz poczucie, że pewne nadzieje nigdy się już nie ziszczą, strasznie demotywują. Nie na tyle, żeby się przestać polityką interesować ale coraz trudniej o niej rozmawiać. Zwłaszcza w kampanii wyborczej tak niemerytorycznej jak ta.
Dobrze się stało, że będą wybory?
Pytanie czy było jakieś lepsze wyjście? Oczywiście poza konstruktywnym wotum nieufności z premierem Kaczmarkiem i rządem zgody narodowej. Trochę nawet żałuję, że pozbawiono nas takiego widowiska. Choć wiele wskazuje na to, że po wyborach będzie jeszcze zabawniej. Nie mam nadziei, że normalniej.
Jak oceniasz karuzelę politycznych transferów?
Trudno mieć pretensje do polityka, który uznał, że z inną partią mu bardziej po drodze, nikt nikomu wierności nie ślubował, szkoda tylko że te rozstania takie bez klasy. Są też oczywiście transfery szokujące, jak przejście Kutza do Platformy. Trochę mnie ten transfer niepokoi, bo jeśli ktoś tak nienawidzący PiS-u jak Kutz przechodzi do Platformy, to musi mieć pewność, że powyborcza koalicja będzie z LiD-em a nie z PiS-em. Nie wierzę, że przeszedłby do Platformy gdyby dopuszczał myśl, że po wyborach wyląduje w koalicji z tym strasznym Kaczorem. Jestem przekonana, że nie poszedł w ciemno i przed ogłoszeniem przejścia do Platformy upewnił się sto razy u Tuska i Schetyny co do powyborczych planów koalicyjnych PO. Musiał dostać gwarancję, że żadnego sojuszu z "kaczystami" nie będzie. To kolejna - po eliminowaniu frakcji Rokity w PO i Millera w SLD przesłanka za nieuchronnością koalicji PO-LiD. Dla wiecznych sierot po PO-PiS-ie to bardzo zła wiadomość.
Czy jest w tej kampanii wyborczej coś, co Cię szczególnie zniesmaczyło?
Rozmawiała Karolina Deling