wtorek, 13 kwietnia 2010

Tych ustaw prezydent nie zdążył podpisać

Tych ustaw prezydent nie zdążył podpisać

Tragicznie zmarły prezydent popierał zakaz kandydowania do parlamentu ludzi z wyrokami skazującymi. Ale z pewnością zakwestionowałby przepisy dokonujące rewolucji w wyborze władz Instytutu Pamięci Narodowej. Nie zdążył podjąć tych decyzji. Co zrobi Bronisław Komorowski?

Z informacji na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta wynika, że swój ostatni podpis pod ustawą Lech Kaczyński złożył 6 kwietnia. Podpisał wówczas nowelizację ustawy o inspekcji weterynaryjnej, dostosowującej badanie m.in. wina i mięsa do wymogów unijnych.

Ale bez podpisu pozostało ponad 30 ustaw uchwalonych przez parlament w marcu i kwietniu. Większość z nich nie budzi kontrowersji. Ale nie wszystkie.

• Nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej

Wokół niej od początku toczyły się ostre spory między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością. Nowe przepisy zmieniają zasady powoływania prezesa IPN, likwidują Kolegium IPN i powołują w to miejsce Radę Instytutu oraz pozwalają na wgląd w teczki bezpieki także funkcjonariuszom SB i agentom. PiS było temu przeciwne. "Na pewno prezydent Lech Kaczyński albo zawetuje ustawę, albo skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego" - mówił niedawno "DGP" jeden z pracowników instytutu. Podobne sygnały płynęły z Pałacu Prezydenckiego. Co zrobi Komorowski? Głosował za tą ustawą, więc trudno mu będzie jej nie podpisać. Choć w samej Platformie pojawiają się głosy, że powinien uszanować wątpliwości zmarłego prezydenta. "I skierować ją do trybunału" - mówił we wtorek poseł PO Jarosław Gowin.

Jeśli marszałek Sejmu podpisze ustawę, wybór następcy Janusza Kurtyki odbędzie się na zupełnie innych zasadach niż dotąd. Wskazanej przez Radę IPN kandydaturze potrzebne będą jedynie głosy samej koalicji rządzącej. Dziś nie można wybrać prezesa bez zgody PiS lub SLD.

• Ustawa o zmianie ustawy o Trybunale Stanu

Posłowie PO nie ukrywali, że uchwalają nowe prawo, by móc postawić przed Trybunałem Stanu Wojciecha Jasińskiego, byłego współpracownika Lecha Kaczyńskiego w resorcie sprawiedliwości, ministra skarbu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.

Na podpis prezydenta czekają też ustawy i nowelizacje niebudzące większych sporów, m.in. ustawy o: Polskiej Akademii Nauk, Narodowym Centrum Nauk, instytutach badawczych, zasadach finansowania nauki, służbie więziennej, utworzeniu Akademii Sztuki w Szczecinie. Sporu nie budziło też wprowadzenie do kodeksu karnego przepisów definiujących, czym jest handel ludźmi, i zaostrzających kary za związane z nim przestępstwa. Karane będzie teraz także ostrzelanie w czasie wojny obiektu cywilnego i przywłaszczenie zabytkowych rzeczy w kraju, gdzie prowadzone są działania wojskowe. Na podpis Komorowskiego czekają też nowelizacje prawa pracy, prawa telekomunikacyjnego i ustaw o podatku dochodowym od osób fizycznych i od osób prawnych.

Prezydent ma 21 dni na podjęcie decyzji o odmowie podpisania ustawy lub odesłaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego. Marszałek Sejmu ma już na podejmowanie decyzji odpowiednio mniej czasu.

Polska już kiedyś była w takiej żałobie

Nałęcz wspomina wydarzenia sprzed 75 lat

Nałęcz: Mamy żałobę podobną do tej po śmierci Piłsudskiego

Zjednoczenie się całego narodu w żalu, wyciszenie sporów politycznych - atmosfera i skala żałoby narodowej po tragedii w Smoleńsku przypomina wydarzenia sprzed 75 lat. Kandydat na prezydenta, a jednocześnie historyk Tomasz Nałęcz uważa, że Polska przeżywała już kiedyś podobne "powszechne poczucie straty".

Uroczystości pogrzebowe Józefa Piłsudskiego były największym tego rodzaju wydarzeniem, jakie kiedykolwiek odbyło się w Polsce.

"Można dostrzec pewne analogie z tamtymi wydarzeniami sprzed 75 lat w sposobie obchodzenia przez Polaków żałoby narodowej, choć sytuacja polityczna jest dziś inna. Porównywalna jest atmosfera wielkiego smutku i powszechne poczucie straty, wyciszenie sporów politycznych, a przede wszystkim - zaangażowanie społeczeństwa, duchowe zjednoczenie narodu w smutku. Ten moment można porównać z dzisiejszym, choć mamy zupełnie inną sytuację historyczną. Teraz nikt się nie martwi, co dalej będzie z Polską, nikt nie myśli, że kraj znalazł się w niebezpieczeństwie. Mamy stabilne państwo, zabraknie ludzi i tej straty nikt już nie wypełni, ale państwo będzie funkcjonować bezpiecznie dalej" - powiedział Tomasz Nałęcz.

Uroczystości pogrzebowe marszałka Józefa Piłsudskiego miały miejsce w dniach 13-18 maja 1935 r. W ich trakcie ciało Józefa Piłsudskiego zostało przetransportowane koleją z Warszawy, gdzie zmarł 12 maja, do Krakowa. Tam złożono je w krypcie św. Leonarda na Wawelu.

Uroczystości te były ogromną manifestacją społeczną. Stanisław Cat-Mackiewicz pisał w książce "Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r.": "Piłsudski miał fanatycznych wielbicieli, którzy go kochali więcej niż własnych rodziców, niż własne dzieci, ale było wielu ludzi, którzy go nienawidzili, miał całe warstwy ludności, całe dzielnice Polski przeciwko sobie, potężną nieufność do siebie. I oto nie znać było tego w dniu pogrzebu".

Tuż po śmierci Piłsudskiego, salon pałacu belwederskiego, w którym nastąpił zgon, zamieniono na kaplicę żałobną, gdzie na katafalku spoczywało ciało marszałka. Dekoracje sali zaprojektował prof. Wacław Jastrzębowski, a wykonali je studenci Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Przy ciele zaciągnięto także wartę honorową, którą pełnili czterej oficerowie, dwóch podoficerów i dwóch szeregowych, zmieniający się co pół godziny.

Trumna z ciałem Piłsudskiego wystawiona była w Belwederze 13 i 14 maja. Katafalk przybrany był w purpurowe sukno z godłem Rzeczypospolitej na przedzie. Zwłoki marszałka ubrane były w mundur, przepasany Wielką Wstęgą orderu Virtuti Militari. Nad głową zmarłego umieszczono trzy sztandary wojska polskiego, przybrane kirem - z 1831 r., z 1863 r. oraz sztandar legionowy. Obok niej stała kryształowa urna z sercem marszałka, przy niej położono czapkę maciejówkę, buławę marszałkowską oraz szablę. Trumna marszałka została wykonana ze srebra, według projektu prof. Wojciecha Jastrzębowskiego, przez studentów warszawskiej ASP.


15 maja trumnę przewieziono na lawecie zaprzężonej w sześć koni do katedry św. Jana. Ustawiono ją w nawie głównej świątyni. Tam Piłsudskiego żegnały tłumy."Ciało Marszałka Piłsudskiego wniesiono do katedry św. Jana, pozostawiono na noc pod sklepieniem. I tłum warszawski od rana zaczął płynąć jak rzeka. Było tysiące, dziesiątki, setki tysięcy ludu - ludzie stali jedenaście godzin czekając swojej kolei, aby na chwilę przejść prędko koło trumny, aby rzucić choć okiem na jej zamknięte wieko" - wspominał Mackiewicz.

17 maja wieczorem pociąg z trumną Marszałka ruszył do Krakowa, na jego trasie zgromadziły się tłumy ludzi aby oddać zmarłemu hołd. "Pociąg z oświetloną reflektorami platformą, na której wysoko spoczywała trumna Marszałka, szedł wolno przez Radom, Kielce, Jędrzejów, Miechów do Krakowa przez całą noc. Przy trumnie trzymali wartę generałowie, oficerowie i szeregowi. W jednym z wagonów jechała rodzina Marszałka. Noc była ciemna, od czasu do czasu padał drobny deszcz. Wzdłuż toru kolejowego mieszkańcy rozpalili ogromne ogniska, żegnając odjeżdżającego na zawsze Józefa Piłsudskiego" - pisał Mackiewicz.

Atmosfera żałoby była powszechna: "Oto w dniach bezpośrednio po śmierci Piłsudskiego w całem mieście Wilnie policja nie zanotowała ani jednego faktu kradzieży. Męty społeczeństwa także były przejęte na swój sposób, zdenerwowane na swój sposób" - zauważył Mackiewicz.

Pociąg żałobny z trumną Piłsudskiego dotarł do Krakowa 18 maja. Ośmiu generałów, z Juliuszem Rómmlem na czele, przeniosło trumnę z platformy na lawetę armatnią ciągniętą przez sześć czarnych koni. Następnie uformował się pochód, który wyruszył w kierunku Kościoła Mariackiego. Na czele pochodu szedł oddział doboszy z werblami, następnie postępowała orkiestra wojskowa, poczty sztandarowe przysłane przez wszystkie pułki Wojska Polskiego, duchowieństwo. Po nich szedł okryty kirem koń Piłsudskiego. Następnie jechała laweta z trumną, ciągnięta przez 6 karych koni. Otaczało ją 12 adiutantów z obnażonymi szablami. Szacuje się, że w pogrzebie w Krakowie wzięło udział około 100 tys. osób, kondukt ciągnął się przez kilka kilometrów. Dzwonił dzwon Zygmunta.

Kiedy trumna spoczęła w Krypcie Leonarda na Wawelu ustawione na zamkowym wzgórzu działa oddały 101 strzałów armatnich. W całym kraju zapanowała trzyminutowa cisza. Uroczystości pogrzebowe Piłsudskiego trwały sześć dni.