sobota, 2 stycznia 2010

NHL. Bruins wygrywają na otwartym stadionie, Niemiec bohaterem

PAP, tka
2010-01-01, ostatnia aktualizacja 2010-01-02 09:09
Fot. Elise Amendola AP

Boston Bruins wygrali z Philadelphia Flyers po dogrywce 2:1 w meczu ligi hokejowej NHL, który rozegrano w Nowy Rok na otwartym stadionie Fenway Park w Bostonie. Na trybunach, mimo mrozu, zasiadł komplet publiczności - 38 112 widzów. Wielu z nich obejrzało mecz na stojąco.


Fot. Elise Amendola AP
Fot. Charles Krupa AP
Bohaterami spotkania byli Niemiec Marco Sturm, który w drugiej minucie dogrywki strzelił zwycięskiego gola, i fantastycznie interweniujący bramkarz "Niedźwiadków" Tim Thomas.

Mark Recchi dał prowadzenie gospodarzom już w drugiej minucie. Wyrównał w 25. Danny Syvret.

Zamach na meczu siatkówki. Liczba ofiar wzrosła do 93

zsz, awe, PAP
2010-01-01, ostatnia aktualizacja 18 minut temu
Ofiary zamachy w Pakistanie
Ofiary zamachy w Pakistanie
Fot. AP

Do 93 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych samobójczego zamachu, do którego doszło w piątek podczas meczu siatkówki w pobliżu miejscowości Lakki Marwat w Północno-Zachodniej Prowincji Pogranicznej w Pakistanie - poinformowała pakistańska policja. Zamachowiec zdetonował wyładowany materiałami wybuchowymi samochód na boisku, na którym odbywał się mecz.

Ofiary zamachy w Pakistanie
Fot. AP
Ofiary zamachy w Pakistanie
Ofiary zamachu na meczu siatkówki
Fot. Ghulam Akbar AP
Ofiary zamachu na meczu siatkówki
Poprzedni bilans mówił o co najmniej 88 zabitych. - Pięć osób zmarło w nocy w rządowym szpitalu Lakki Marwat - powiedział Mohammad Ayub, szef tamtejszej policji.

W wybuchu zniszczono aż 20 okolicznych domów. Mecz obserwował tłum ludzi, w tym osoby starsze i dzieci. Wiele osób znalazło się pod gruzami. Ranni są przewożeni do szpitali prywatnymi samochodami.

Według policji zamachowiec podjechał w okolice boiska furgonetką wyładowana materiałami wybuchowymi. Wówczas zdetonował ładunek.

Do ataku doszło w wiosce, która stawiała opór rebeliantom powiązanym z talibami i Al-Kaidą. Według miejscowych władz jej mieszkańcy utworzyli zbrojną milicję do walki z rebeliantami.

Według świadków na miejscu zamachu miał też być drugi samochód, którego kierowca po eksplozji uciekł.

- Jeden wysadził się w powietrze tu, a drugi uciekł w nieznanym kierunku. Uważamy, że drugi samochód może być użyty do ataku w innym miejscu - przekonuje przedstawiciel policji.

Atakują miejsca, gdzie jest wielu cywilów

Dotychczas ataki podczas zawodów sportowych nie zdarzały się w Pakistanie zbyt często, jednak rebelianci zaczęli ostatnio atakować miejsca, w których przebywa jednocześnie wielu cywilów, aby zwiększyć liczbę ofiar.

W odpowiedzi na ofensywy pakistańskiej armii na terenach zajmowanych przez rebeliantów w całym Pakistanie miała miejsce seria ataków terrorystycznych, w której od października zginęły setki ludzi.

Miejscowość, w której doszło do piątkowego zamachu, znajduje się w regionie, w którym rebelianci mają swoje kryjówki.

W piątek na znak protestu zamknięte były również niemal wszystkie sklepy i instytucje w finansowej stolicy Pakistanu Karaczi. Po tym jak na początku tego tygodnia podczas procesji z okazji szyickiego święta Aszura zamachowiec-samobójca zabił tam 43 osoby, tamtejsi przywódcy religijni i polityczni wezwali do protestów przeciwko przemocy.

Minister Grad wątpi w prezesa Orła z TVP

Agnieszka Kublik
2010-01-02, ostatnia aktualizacja 2010-01-01 19:18

TVP
TVP
Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta

Czy PiS-owski prezes TVP Romuald Orzeł został wybrany zgodnie z prawem? - Mam wątpliwości - mówi "Gazecie" minister skarbu Aleksander Grad. Chce, by telewizyjnemu konkursowi przyjrzał się sąd

Minister skarbu Aleksander Grad
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Minister skarbu Aleksander Grad
ZOBACZ TAKŻE
SONDAŻ
Czy uważasz, że Romuald Orzeł byłby dobrym prezesem TVP?

Tak
Nie
Nie wiem

Minister skarbu, właściciel TVP SA, przesłał już do Krajowego Rejestru Sądowego zastrzeżenia do wyboru nowego zarządu telewizji publicznej. KRS rozpatrzy je najpewniej na początku stycznia.

18 grudnia rada nadzorcza złożona z przedstawicieli SLD i PiS podzieliła się wpływami we władzach TVP. Prezesura przypadła prawicy (bo lewica dostała taki sam fotel w radiu). Szefem TVP został Romuald Orzeł - dziennikarz z Wybrzeża, potem związany ze SKOK-ami popieranymi przez PiS.

Z rekomendacji partii braci Kaczyńskich do zarządu wszedł też Przemysław Tejkowski (szef Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, pracował dla PiS w kampanii samorządowej). Lewica dostała jedno miejsce dla Włodzimierza Ławniczaka, b. dyrektora TVP za prezesury Roberta Kwiatkowskiego. Ostatnim członkiem został producent filmowy Paweł Paluch (z polecenia Tomasza Borysiuka z KRRiT, który tę lewicowo-prawicową koalicję skleił).

- Mam wątpliwości, czy w czasie konkursu nie naruszono prawa - mówi "Gazecie" minister Grad. Chodzi o wybór Orła, Tejkowskiego i Palucha.

Czy Orzeł mógł zrezygnować z rezygnacji

Orzeł między kolejnymi posiedzeniami rady wycofał się z konkursu, kiedy wydawało się, że PiS już go nie chce na prezesa, bo woli Jacka Karnowskiego (szef "Wiadomości" TVP). Podobno Orłowi zaszkodziło to, że lewa część rady była gotowa go poprzeć od razu.

Ale właśnie 18 grudnia Orzeł wycofał rezygnację, gdy okazało się, że to Karnowski nie ma szans (przeciwko jego kandydaturze byli nawet niektórzy z prawej strony). Szef rady nadzorczej Bogusław Szwedo (z rekomendacji PiS) pytany, jak to było z rezygnacją Orła, uspokajał, że to tylko "deklaracja woli". Ale było inaczej: Orzeł z konkursu wycofał się formalnie na piśmie.

Minister skarbu ma wątpliwości, czy rada miała prawo uznać rezygnację Orła za nieważną.

Czy Tejkowski mógł zostać zwykłym członkiem

Wątpliwości związane z Tejkowskim? Kandydował on na prezesa TVP, a wybrano go na członka zarządu. Jak to możliwe - zastanawia się Grad - skoro rada ogłosiła konkurs na dwa stanowiska: osobno na prezesa TVP, osobno na członka zarządu. Byli tacy, którzy zgłaszali swe kandydatury osobno na oba stanowiska.

Tejkowski nie został prezesem, bo fatalnie wypadł na przesłuchaniu. Był tak pewny, że prezesurę ma w kieszeni, iż - jak relacjonowali członkowie rady - zachowywał się arogancko, był nieprzygotowany. Tym zraził sobie nawet część prawej strony.

Grad ma wątpliwości, czy mógł ubiegać się wtedy o posadę członka zarządu. I czy rada nie złamała regulaminu, godząc się, by Tejkowski w trakcie posiedzenia 18 grudnia uzupełnił dokumenty. Wcześniej rada zdyskwalifikowała kilkudziesięciu kandydatów właśnie z powodu formalnych braków w dokumentach.

Czy Paluch ma wyższe wykształcenie

Minister pyta też KRS o wykształcenie Pawła Palucha. Zwraca uwagę, że zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów członek zarządu powinien ukończyć studia wyższe.

Na oficjalnej stronie internetowej TVP czytamy, że Paluch "ukończył Wydział Operatorski i Realizacji TV Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi". Na stronie internetowej Filmpolski.pl napisano: "1986 - rok ukończenia studiów (Wydział Operatorski PWSFTviT w Łodzi)". Czyli wszystko w porządku?

Grad przejrzał dokumenty, które wpłynęły do rady. Wynika z nich, że Paluch nie ma dyplomu ukończenia szkoły wyższej, a jedynie uzyskane w latach 80. absolutorium. Ale to nie koniec. Minister w piśmie do KRS zwraca uwagę, że Paluch nadal studiuje - jest na V roku studiów, które miał ukończyć w latach 80.

Grzegorz Borowiec, dyr. generalny w resorcie skarbu i przedstawiciel Grada w radzie TVP, zgłaszał te wszystkie wątpliwości podczas posiedzeń. Prawnicy TVP uspokajali, że wszystko jest OK.

Szef rady Bogusław Szwedo: - Jestem spokojny o decyzję KRS. Nasi prawnicy uznali, że wybór był zgodny z prawem.

TVP broni się też oficjalnie: - Telewizja zapewnia widzów, partnerów zewnętrznych i kontrahentów, iż wybór zarządu był w pełni legalny i przeprowadzony z zachowaniem należytych form i przepisów prawnych - napisał w oświadczeniu rzecznik spółki Stanisław Wojtera. Jego zdaniem kwestionowanie przez Grada legalności władz TVP to "działanie sprzeczne zarówno z interesem spółki skarbu państwa, jak i dobrem mediów publicznych".