niedziela, 5 sierpnia 2012

Londyn 2012. Boks. Karolina Michalczuk: Nie czuję się przegrana w tej walce



Łukasz Cegliński, Londyn
05.08.2012 , aktualizacja: 05.08.2012 16:05
A A A Drukuj
- Za każdym razem, jak przychodziłam do narożnika, byłam w plecy, ale dałam z siebie wszystko. Sędziowie punktowali pod nią, może dlatego, że to pięciokrotna mistrzyni świata. Ja nie czuję się przegrana w tej walce - powiedziała po porażce w pierwszej rundzie turnieju bokserskiego Karolina Michalczuk.
Polka startująca w wadze muszej (51 kg) walczyła z reprezentantką Indii, utytułowaną Chungneijang Hmangte. Obie bokserki od początku poszły na wymianę ciosów - Indyjka, głośno wspierana przez większość kibiców, była ruchliwsza, lepiej poruszała się na nogach, ale Michalczuk kilka razy zdołała ją mocno trafić.

Po pierwszej rundzie, która zakończyła się wynikiem 3:3, w dwóch kolejnych sędziowie punktowali dla Hmangte - 5:4 i 7:3. W ostatniej było 4:4.

Trener Michalczuk Leszek Piotrowski nie zgodził się szczególnie z wynikiem trzeciej rundy. - Walka była przegrana, ale nie aż tak, nie pięcioma punktami. To nie był tak jednostronny pojedynek.

- Wymiana ciosów od początku była straszna, ale innego sposobu nie było. Z pięciokrotną mistrzynią świata nie było kalkulowania, trzeba było zamęczyć ją fizycznie - dodał trener Michalczuk.

- Taktyka? Atak, nieustanny atak. Ale nie pomogła... - mówiła polska bokserka. - Nie czuję się przegrana w tej walce. Za każdym razem, jak przychodziłam do narożnika, byłam w plecy, ale dałam z siebie wszystko. Sędziowie punktowali pod nią, może dlatego, że to pięciokrotna mistrzyni świata - stwierdziła Michalczuk.

- Każdy widział, że ta dziewczyna była przynajmniej dwa razy do liczenia - na pewno w pierwszej rundzie i chyba w drugiej, po dwóch mocnych ciosach. Ja dostałam pod koniec trzeciej rundy, miałam rozluźnioną głowę, ale to nie były jakieś mocne ciosy.

- Marzenia się skończyły, co robić - zakończyła Michalczuk.

Londyn 2012. Boks. Trener Michalczuk: Odchodzę, nie będę "pajacykiem"



pcs, PAP
05.08.2012 , aktualizacja: 05.08.2012 17:22
A A A Drukuj
- Nie chcę być pociągany za sznureczki jak "pajacyk", rezygnuję - zapowiedział trener reprezentacji Polski kobiet w boksie Leszek Piotrowski. Jego podopieczna Karolina Michalczuk (51 kg) odpadła w 1/8 finału olimpijskiego turnieju w Londynie.
PAP: Nie udało się spełnić marzenia o medalu igrzysk. Zawsze pan powtarzał, że Londyn jest ukoronowaniem przeszło dziesięcioletniej pracy.

Leszek Piotrowski: Niestety, atmosfera wokół reprezentacji jest tak fatalna, że z dniem zakończenia olimpiady odchodzę ze stanowiska. Doszło do takiego "mieszania", jak w męskiej kadrze. Nie wyobrażam sobie i nie chcę być pociągany za sznureczki jak "pajacyk". Definitywnie rezygnuję z tej pracy.

Kiedy zaczęło się wszystko "psuć"?

Pierwszy kryzys miał miejsce w 2006 roku, ale później sytuacja się uspokoiła. Do czasu. Zaraz po majowych mistrzostwach świata w Chinach, będących jedyną kwalifikacją na igrzyska, znów doszło do napięć.

Michalczuk mówiła publicznie, że woli współpracować z trenerem z Paco Lublin Władysławem Maciejewskim.

Proszę prześledzić karierę Karoliny Michalczuk, pan Maciejewski sekundował jej w czterech zagranicznych walkach, a ja w 104. W ostatnim roku spędziłem z reprezentantkami 250 dni na zgrupowaniach, zaś pan Maciejewski został włączony do kadry w ostatnim etapie. To została wytrenowana przez klub?

Skąd ta niechęć do pana?

Kiedy okazało się, że trenerzy dostaną nagrody finansowe za medale olimpijskie. A ja w boksie nie jestem dla kasy, on nie jest dla mnie źródłem utrzymania. Żadne 100 tysięcy, 20 tysięcy czy tysiąc złotych nie satysfakcjonuje mnie tak bardzo jak coroczne dyplomy od ministra, w uznaniu za pracę szkoleniową.

Pracowałem w kadrze dla zawodniczek, dla polskiego pięściarstwa i sportu. Nie dla pieniędzy. Boks, organizacja zgrupowań i cała otoczka jest moim hobby. Ale w momencie, gdy swoje palce zaczęli wkładać działacze, skończyła się przyjemność. Dopóki oni się nie zmienią, nie będzie pięściarstwa.

Jak wyglądała współpraca ze związkiem w ostatnim czasie?

Rządzili wszyscy, oprócz trenera głównego, który zebrał garstkę zawodniczek i osiągnął takie wyniki (Michalczuk zdobyła trzy medale mistrzostw świata i pięć mistrzostw Europy - dop.).

Jaka była taktyka na pojedynek z Mary Kom (w niedzielę jeden z jej synów miał 5. urodziny; Piotrowski z kolei 1 sierpnia skończył 57 lat - dop.)?

Chodziło o bezustanny atak i zamęczenie fizyczne rywalki. Miałem niewiele zastrzeżeń do Karoliny, chodziło o to, że nie wykańczała akcji lewą ręką i nie podchodziła do Kom. Nie zgadzam się z pięciopunktową porażką (14:19). To nie była jednostronna walka, tylko bardziej remisowa.

Olimpijskie kontrowersje również w Twojej komórce - sprawdź m.Sport.pl »

Day 8 Review: Phelps ends career in golden fashion


Michael Phelps brought to an end an unparalleled career as he bowed out of the Olympic Games with 18 gold medals and 22 overall, bringing the curtain down on the London 2012 Swimming action at the Aquatics Centre.
Michael Phelps of the USA poses on the podium with a special award
Michael Phelps of the USA poses on the podium with a special award presented by FINA for his career achievements on Day 8 of the London 2012 Olympic Games at the Aquatics Centre
The 27-year-old started his Olympic Games career at Sydney 2000, 12 years ago, where he finished fifth in the 200m Butterfly.

Six gold and two bronze medals at Athens 2004 were followed by his historic eight golds at Beijing 2008.

His London 2012 Games adventure did not start off so well with fourth place in the 400m Individual Medley - his worst result since Sydney 2000 - and he was shocked by Chad le Clos in the 200m Butterfly, the South African taking advantage of Phelps' poor glide into the wall.

However, the Baltimore swimmer won the 100m Butterfly and 200m Individual Medley - where he beat team-mate Ryan Lochte - as well as taking the titles in the 4 x 200m Freestyle and tonight's Medley Relay and silver in the 4 x 100m Freestyle.

SMS messages and phone calls from the likes of US president Barack Obama followed, and tonight he was presented with a FINA lifetime achievement award by president Julio Maglione inscribed with the words: 'To Michael Phelps, the greatest Olympic athlete of all time. From FINA. August 4 2012. London, Great Britain.'

I finished my career how I wanted to.

Michael Phelps

After his final race, Phelps told a packed press conference: 'It's kind of weird looking at this (trophy) and seeing it say I am the greatest Olympic athlete of all time.

'I said to Bob (coach Bob Bowman) in the warm-down pool that I looked up to Michael Jordan, what he did in his career and I have been able to become the best swimmer of all time, we got here together and I thanked him. It was fine.

'He said "That's not fair. You were the one in the pool". I said "what's not fair"?

'My tears are in my goggles and yours are streaming down your face. I wouldn't be here without him. I love him to death and I am thankful to have someone like him. It has been great.'

On retiring, he added: 'I don't want to swim after I turn 30 and that is in three years and I don't want to swim for another three years.

'I would be past 30 by the time of the next Olympics. I have achieved what I wanted to achieve; Bob and I have somehow been able to do every single thing.

'If you can say that about your career then it's time to move forward, time to move on to other things.

'I finished my career how I wanted to.'

Phelps' retirement overshadowed the rest of tonight's programme, in which the USA women set a new world record in their medley race of 3:52.05.

Sun Yang also set a new world record in the 1500m Freestyle, lowering his own mark by more than three seconds to 14:31.02.

Ranomi Kromowidjojo completed the sprint 50m Freestyle, winning it in an Olympic record of 24.05.

Trzygodzinna wymiana ognia GROM-u z talibami. Zginęło 20 bojowników


Foto: TVN 24 W czasie akcji w Afganistanie zginęło 20 talibów

W prowincji Ghazni w Afganistanie żołnierze GROM-u zostali zaatakowani przez czterokrotnie liczniejsze siły Talibów. Wymiana ognia trwała ponad trzy godziny. Ostatecznie w wyniku starcia zginęło 20 Talibów - dowiedział się tvn24.pl ze źródeł zbliżonych do wojska.

Do zdarzenia doszło 26 lipca. Komandosi GROM udali się na patrol bojowy przy wsparciu jednostki powietrzno-szturmowej wydzielonej z polskich sił zadaniowych. Polacy po wylądowaniu zostali zaatakowani przez czterokrotnie liczniejsze siły talibskie.

Dowódca talibów nie żyje

Talibowie okrążyli Polaków. Wymiana ognia trwała ponad trzy godziny. W czasie bitwy zginęło 20 talibów, a 14 zostało rannych. Zginął m.in. ich dowódca. Dwóch żołnierzy GROM odniosło lekkie rany.

Ministerstwo Obrony Narodowej nie wypowiada się na temat wydarzenia. - Nie komentujemy działań jednostek specjalnych - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Janusz Walczak z MON.

2,5 tys. Polaków na misji

Polscy żołnierze służą w Afganistanie od 2002 roku, choć już w 2001 roku - po atakach z 11 września nasz kraj potwierdził swój udział w operacji "Enduring Freedom" wymierzoną w talibów.
Obecnie na terenie Afganistanu przebywa ok. 2,5 tysiąca Polaków.

Od początku 2012 roku, w związku ze zbliżającym się zakończeniem misji w Afgniastnie, Polacy rozpoczęli przekazywanie siłom rządowym w prowincji Ghazni.

Żołnierze PKW Afganistan prowadzą misję stabilizacyjną i szkoleniową. Pomagają także w odbudowie infrastruktury cywilnej i wspierają realizację programów rozwojowych.

Londyn 2012. Siatkówka. Męczarnie Włochów z Australią



tok
04.08.2012 , aktualizacja: 04.08.2012 18:20
A A A Drukuj

04.08.2012, godzina 15:45

Australia

  • 135 Set15
  • 144 Set25
  • 213 Set25
  • 252 Set18
  • 251 Set21

Earls Court Exhibition Centre

Włochy

W meczu grupy A siatkówki mężczyzn Włosi z dużymi problemami wygrali z dużo niżej notowanymi Australijczykami 3:2.
Na początku meczu Włosi byli bardzo zdekoncentrowani. Australijczycy grali bezbłędnie i wygrali dwa pierwsze sety do 21 i 18. Niespodzianka wisiała w powietrzu.

Faworyzowani Włosi obudzili się dopiero w trzecim secie, którego wygrali do 18. W kolejny poszło im jeszcze lepiej. Australijczykom pozwolili na zdobycie jedynie 14 punktów.

Tie-break znowu był wyrównany. Obie drużyny grały punkt za punkt do stanu 13:13. Wtedy jednak kluczowe okazało się doświadczenie Włochów, którzy prostymi środkami zdobyli dwa kolejne punkty i zapewnili sobie zwycięstwo. Wynik 3:2 to jednak tylko dwa, a nie trzy punkty dla zwycięzców. Australii przypadło jedno oczko.

Do tej pory Australijczycy wygrali jedynie z Wielką Brytanią. Pozostał im jeszcze mecz z Polską. Aby myśleć o awansie do ćwierćfinału, musieli by urwać nam jakieś punkty i liczyć na wpadkę Argentyny w meczu z najsłabszą w grupie Wielką Brytanią.

Bułgarzy rozniesieni w pył. Polacy liderami grupy


Foto: PAP/EPA Bułgarzy wygrali z Polakami, ale z Argentyną nie mieli szans

Sensacyjna porażka siatkarzy Bułgarii z Argentyną. Pogromcy biało-czerwonych na igrzyskach w Londynie przegrali 1:3 (18:25, 25:21, 19:25, 20:25) co sprawiło, że Polacy zostali liderem grupy A.

Biało-czerwoni cztery dni temu przegrali z Bułgarami 1:3 i - by myśleć o zajęciu pierwszej lokaty - musieli liczyć na potknięcie ekipy Najdena Najdenowa. Miało to nastąpić w poniedziałkowym spotkaniu z Włochami, którzy w turnieju olimpijskim spisują się jednak przeciętnie.

Szybko, łatwo i przyjemnie. Lekcja siatkówki dla Brytyjczyków

Polscy siatkarze pok...
czytaj dalej »
Z pomocą Polakom niespodziewanie przyszli jednak Argentyńczycy, którzy w sobotni wieczór wygrali z Bułgarią 3:1.

Dzięki temu rozstrzygnięciu, podopieczni Andrei Anastasiego po czterech kolejkach zajmują pierwsze miejsce i lepszym bilansem (tzw. ratio) małych punktów wyprzedzają Bułgarów. W poniedziałek polski zespół zagra z Australią (początek, godz. 10.30) i jeżeli wygra bez straty seta, to wynik pojedynku Włochy - Bułgaria nie będzie miał znaczenia.

O kolejności w tabeli przy równej ilości dużych punktów decyduje liczba zwycięstw, następnie stosunek setów, a na końcu ratio małych punktów.

Szturmem po olimpijskie złoto

W poniedziałek Polacy pewnie wygrali z Wielką Brytanią 3:0. Niewiele brakowało, by do sensacji doszło w kolejnym spotkaniu grupy A pomiędzy Włochami a Australią. Reprezentacja z Antypodów wygrywała już 2:0, by ostatecznie ulec 2:3.

Do ćwierćfinału turnieju olimpijskiego awansują cztery najlepsze drużyny. Zwycięzcy grup zostaną rozstawieni - zagrają z drużynami, które zajmą czwarte lokaty w drugich grupach. Dwie kolejne pary z drużyn z drugich i trzech miejsc zostaną rozlosowane.

W grupie B prowadzą aktualni mistrzowie olimpijscy - Amerykanie, którzy w sobotę doznali pierwszej porażki w turnieju. Po dramatycznym spotkaniu ulegli Rosji 2:3. Najprawdopodobniej czwarte miejsce zajmą Niemcy.

1. Polska 4 9 10-4 (ratio 1,221)
2. Bułgaria 4 9 10-4 (ratio 1,012)
3. Włochy 4 8 10-6
4. Argentyna 4 6 7-7
5. Australia 4 4 5-9
6. Wielka Brytania 4 0 0-12

Londyn 2012. Siatkówka. Argentyńczycy pokonali Bułgarów. Polska na pierwszym miejscud



tok
04.08.2012 , aktualizacja: 04.08.2012 23:36
A A A Drukuj

04.08.2012, godzina 21:00

Argentyna

  • 254 Set20
  • 253 Set19
  • 212 Set25
  • 251 Set18

Earls Court Exhibition Centre

Bułgaria

Argentyna pokonała w meczu grupy A siatkówki Bułgarię 3:1 (25:18, 21:25, 25:19, 25:20). Oznacza to, że jeśli Polska w ostatnim meczu pokona Australię 3:0 lub 3:1 (przy stracie co najmniej jednego seta Bułgarów z Włochami) zajmie pierwsze miejsce w grupie.
Bułgarzy mieli słabszy dzień. Wygrali tylko drugiego seta. W pozostałych przegrywali do 18, 19 i 20.

Polska ma tyle samo punktów co Bułgaria i taki sam bilans setów. Jest jednak dużo lepsza w małych punktach, a to te, a nie bezpośredni pojedynek (przegrany przez Polaków z Bułgarami 1:3) liczy się w tabeli.

Jeśli Polacy pierwszego miejsca nie zajmą, ćwierćfinałowego rywala poznają w losowaniu - by uniknąć kalkulacji i ewentualnego odpuszczania meczów w celu wybrania sobie wygodniejszego przeciwnika, organizatorzy do zespołów z drugiego i trzeciego miejsca w grupie A dolosują zespoły z tych pozycji w grupie B. To oznacza, że w ćwierćfinale mogą spotkać się drużyny z drugich miejsc. Przy zajęciu miejsca pierwszego, nasi zawodnicy trafią na czwartą drużynę grupy B, którą prawdopodobnie będą Niemcy. Mniejsze szanse ma na to Serbia, która dwa ostatnie mecze gra z Brazylią i Rosją.

Tabela grupy A:

MiejscePunktysetymałe punkty
1. Polska 9 pkt 10-4343-281
2. Bułgaria 910-4325-321
3. Włochy 810-6357-331
4. Argentyna 67-7307-316
5. Australia 45-9302-307
6. Wielka Brytania 00-12223-301
Tabela grupy B:

MiejscePunktysetymałe punkty
1. USA10 pkt11-4352-317
2. Rosja89-5333-300
3. Brazylia67-3236-221
4. Niemcy56-8317-313
5. Serbia45-7265-273
6. Tunezja01-12241-320

Londyn 2012. Litwini postraszyli USA



Michał Owczarek
04.08.2012 , aktualizacja: 04.08.2012 19:55
A A A Drukuj

04.08.2012, godzina 15:30

Litwa

  • 224 Kw21
  • 213 Kw23
  • 262 Kw22
  • 251 Kw33

Basketball Arena

USA

Dwa dni po rekordowym meczu z Nigerią, reprezentacja USA musiała nieźle się napocić, by pokonać trzeci zespół ostatnich MŚ - Litwę. Ostatecznie Amerykanie wygrali 99:94, bo w końcówce sprawy w swoje ręce wziął najlepszy koszykarz świata - LeBron James
Litwini od samego początku dobrze grali blisko obręczy, umiejętni zacieśniali strefę podkoszową w defensywie, a w ataku wykorzystywali swoich wysokich. A do tego rewelacyjnie rzucali z dystansu. Mimo że mieli aż 23 straty, to przez cały mecz utrzymywali się w grze, bo trener Litwy Kestutis Kemzura, który od nowego sezonu będzie prowadził także Asseco Prokom Gdynia, wymyślił sposób na ograniczenie najgroźniejszej broni Amerykanów - kontrataku. Litwini po prostu przerywali szybkie ataki faulami w okolicach linii środkowej boiska.

Amerykanie nie trafiali już z taką skutecznością jak w meczu z Nigerią, nie byli w stanie odskoczyć na kilkanaście punktów. Na początku trzeciej kwarty nawet stracili prowadzenie po trójce Sarunasa Jasikeviciusa (56:55). Reprezentacja USA odpowiedziała jednak siedmioma punktami z rzędu w zaledwie 30 sekund.

Litwini się nie poddali. W czwartej kwarcie dobrze wykorzystywali skrzydłowego z doświadczeniem w NBA Linasa Kleizę. To po jego trójce na niespełna siedem minut przed końcem wyszli na dwupunktowe prowadzenie (82:80), ale Amerykanie mieli piorunujący finisz. LeBron James, MVP sezonu zasadniczego i finałów NBA, trafił ważną trójkę, a chwilę później zdobył efektowne punkty wsadem i reprezentacja USA odskoczyła na sześć punktów dwie minuty przed końcem. Ostatecznie Amerykanie wygrali 99:94.

James zakończył mecz z 20 punktami, zdobył siedem z ostatnich 10 punktów reprezentacji USA, trafiał w najważniejszych momentach. 20 punktów miał też Carmelo Anthony, a 16 dorzucił Kevin Durant.

Najwięcej punktów dla Litwy rzucił Kleiza - 25, 14 dorzucił Martynas Pocius, a 11 miał Darius Songaila.

Amerykanie wygrali jak na razie wygrali wszystkie mecze grupowe i pewnie zmierzają po pierwsze miejsce w grupie. W ostatnim spotkaniu zmierzą się z silną reprezentacją Argentyny. Litwini przegrali trzy z czterech meczów, ale do ćwierćfinału powinni awansować. Fazę grupową zakończą starciem z najsłabszymi na igrzyskach Tunezyjczykami.