Kurs dolara wobec euro dramatycznie spadł w nocy z wtorku na środę. Chiny zasygnalizowały chęć zamiany części gigantycznych rezerw walutowych z "zielonych" na mocniejsze waluty
Amerykańska waluta słabnie już od wielu miesięcy, bo pogarsza się koniunktura gospodarcza w USA z powodu skutków kryzysu na rynku kredytów hipotecznych dla gorzej sytuowanych kredytobiorców.Już we wtorek kurs sięgnął nowego dna - za euro płacono nieco ponad 1,45 dol. Gdy w nocy naszego czasu Chińczycy ujawnili swoje plany, wstrząsnęli rynkiem walutowym i euro podrożało o kolejne prawie dwa centy.
Chińskie władze zrobiły, czego od dłuższego czasu obawiali się analitycy. Zapowiedziały, że będą kupować silne waluty, aby zróżnicować swoje sięgające 1,43 bln dol. rezerwy walutowe. Wynika z tego, że Chińczycy postanowili nie czekać dłużej, aż wartość ich rezerw dolarowych będzie topnieć z powodu różnic kursowych.
Taka zapowiedź zrobiła swoje, bo jeśli Chiny zaczną masowo wymieniać dolary na euro, to mogą załamać i tak już niski kurs amerykańskiej waluty. Chcąc uprzedzić ten ruch, inwestorzy rzucili się do skupowania euro, franków szwajcarskich i funtów brytyjskich.
Poza tym zaniepokoiły ich spekulacje, że amerykański bank centralny Fed może jeszcze raz w tym roku obciąć stopy procentowe, co dodatkowo obniżyłoby dochodowość amerykańskich obligacji. We wrześniu i w październiku stopy w USA spadły o 0,75 pkt proc., podczas gdy w Eurolandzie pozostały bez zmian, co przyciąga kapitał do Europy.
Dolary sprzedają też eksporterzy ropy tacy jak np. Rosja. Chcą oni trzymać swoje rezerwy np. w mocnym euro.
Ropa bliżej 100 dolarów, złoto bije rekord
Przecena dolara wywołała reakcję łańcuchową: w górę poszły ceny surowców i metali szlachetnych, którymi handluje się na międzynarodowych rynkach w dolarach. Najbardziej istotny z punktu widzenia światowej gospodarki jest wzrost ceny ropy naftowej.
Wczoraj spekulanci szykowali się do wywindowania jej ceny do 100 dol. za baryłkę (ok. 159 litrów). Rano w czasie sesji giełdy w Nowym Jorku za baryłkę surowca z amerykańskich złóż z dostawą w grudniu płacono już rekordową kwotę 98,62 dol.
Padł też kolejny rekord ceny ropy Brent z Morza Północnego. Za baryłkę tego surowca na giełdzie w Londynie płacono 95,19 dol.
Ale szturm na cenę 100 dol. został odwołany po ogłoszeniu cotygodniowego raportu o stanie rezerw paliwowych USA. Przez ostatnie dwa tygodnie zmniejszały się one dużo szybciej, niż przewidywali analitycy, co wywoływało skokowy wzrost cen surowca na giełdzie.
Tym razem okazało się, że przez ostatnie siedem dni amerykańskie zapasy ropy zmalały o 0,8 mln baryłek, dużo mniej niż prognozy analityków oczekujących spadku aż o 1,8 mln baryłek. Na tę wieść ceny surowca na giełdach zaczęły zniżkować.
Trwa za to szturm inwestorów na złoto, które uznawane jest powszechnie za dobrą lokatę na trudne czasy. Cena uncji tego szlachetnego kruszcu (28,3 grama) podskoczyła wczoraj do 841 dol. Oznacza to, że jest o włos od rekordu wszech czasów ustanowionego w styczniu 1980 r., kiedy to uncja kosztowała 850 dol. Tylko w tym roku cena złota wzrosła o ponad jedną czwartą.
Będzie interwencja banków?
Sytuacja na rynku walutowym zaniepokoiła polityków. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy zaapelował podczas swojej oficjalnej wizyty w USA o wzmocnienie dolara. To nie dziwi, bo rekordowo silne euro nie służy europejskim eksporterom.
Swoje trzy grosze dorzucił też wczoraj były szef Fed Alan Greenspan, który od miesięcy kasandrycznie wieści poważne osłabienie gospodarki USA. Ocenił on kryzys kredytowy w USA jako "bardzo dramatyczny", a prawdopodobieństwo recesji w Stanach na mniej niż 50 proc.
Tak silne zawirowania na rynkach walutowych i surowcowych z powodu słabej kondycji dolara mogą skłonić największe banki centralne świata - amerykański Fed, Europejski Bank Centralny i Bank Japonii - do skoordynowanej interwencji na rynku walutowym, aby ustabilizować kurs waluty USA. Analitycy spekulują, że dojdzie do tego, gdy kurs euro przekroczy psychologiczną barierę 1,5 dol.
Spadek kursu dolara to zła informacja także dla Polaków trzymających swoje oszczędności w "zielonych". Mimo gwałtownie spadającego kursu nadal na naszych kontach spoczywa ok. 5 mld dol. Wczoraj według danych z serwisu Kantory.pl za dolara płacono średnio jedynie 2,45 zł, a sprzedawano go po 2,56 zł.
Przecena dolara i gwałtownie drożejąca ropa spowodowały przecenę akcji w Europie i USA.