piątek, 6 czerwca 2008

Wstępna kontrola oskarżenia (KPK)

Opublikowany: 10.12.06

Etap ten rozpoczyna się w momencie wniesienia sprawy ( aktu oskarżenia) do sądu, czyli w momencie zawisłości, a kończy się stwierdzeniem prezesa sądu, że sprawa nadaje się do rozpoznania przez sąd co sprowadza się do skierowania sprawy na rozprawę główną, co jest tożsame z wydaniem zarządzenia o wyznaczeniu rozprawy głównej. W momencie wydania takiego zarządzenia przez prezesa sądu rozpoczyna się drugi etap postępowania przed sądem I instancji.

Wstępna kontrola oskarżenia zwana jest też oddaniem pod sąd. Jest to pojęcie doktrynalne. Kontrola ta składa się z dwóch różnych instytucji:

  • kontrola aktu oskarżenia jako pisma procesowego, o czym mówią przepisy art. 337 – 338 Kodeksu postępowania karnego (kpk). Jest to kontrola aktu oskarżenia pod względem jego poprawności formalnej jako pisma procesowego.
  • kontrola sprawy – czy w ogóle nadaje się ona do skierowania na rozprawę główną. Mówi o tym art. 339 kpk.

Z kontrolą wstępną łączy się zagadnienie uprawnień sądu do kontroli zarówno samego aktu oskarżenia jako pisma procesowego jak i zasadności oskarżenia. Wstępna kontrola oskarżenia jest to prawo sądu do badania nie tylko tego czy akt oskarżenia spełnia wszystkie wymogi formalne przewidziane dla pisma procesowego w ogólności a dla aktu oskarżenia jako szczególnego rodzaju pisma procesowego w szczególności, o których to wymogach mówi art. 119 kpk, ale również czy spełnia on wymogi, które przewidziane są w art. 332 –333 kpk. I dopiero suma tych wymogów z art. 119 kpk i art. 332-333 kpk wypełnia pojęcie kontroli aktu oskarżenia.

W jakim zakresie sąd jest uprawniony we wstępnej fazie procesu, tj. przed wyznaczeniem rozprawy głównej, do badania zasadności oskarżenia ? W jakim zakresie wolno sądowi zdyskredytować akt oskarżenia jako pismo procesowe bądź też oskarżenie ?

Sąd w obu tych aspektach jest uprawniony do badania sprawy w fazie wstępnej kontroli aktu oskarżenia. Wynika to z tego, że nasza procedura zna takie pojęcie jak „oczywisty brak podstaw faktycznych oskarżenia”. Z tego przecież powodu sąd na posiedzeniu przed rozprawą może umorzyć postępowanie. Sąd aby mógł stwierdzić oczywisty brak podstaw faktycznych oskarżenia musi dokonać stosownej kontroli w ramach tej wstępnej kontroli oskarżenia. Są bowiem znane takie sytuacje jak: znikoma społeczna szkodliwość czynu czy warunkowe umorzenie postępowania. Tak więc sąd dysponuje środkami, które pozwalają mu przerwać definitywnie albo zatrzymać albo zawrócić bieg zbędnego lub niewłaściwie przygotowanego – jego zdaniem – procesu karnego.

Uprawnienia kontrolne sądu w stosunku do aktu oskarżenia mogą być różnie uregulowane w różnych systemach prawnych. Są takie systemy prawne, w których sąd nie ma żadnych uprawnień kontrolnych co do aktu oskarżenia po za – oczywiście – uzupełnieniem braków formalnych aktu oskarżenia. Negatywny zaś stosunek do wartości samego oskarżenia sąd może przedstawić dopiero w wyroku, np. wyrok uniewinniający. Tak więc w tych systemach sąd jest skrępowany wniesioną skargą karna i musi ją rozpoznać choćby dostrzegał oczywiste braki, które nadawałyby się do uzupełnienia.

Są też takie systemy prawne, w których te uprawnienia kontrolne sądu w fazie wstępnej są ogromne. Sąd ma duże możliwości niedopuszczenia sprawy niedopracowanej przez prokuratora na rozprawę. Wiąże się z tym instytucja „zwrotu sprawy do uzupełnienia postępowania przygotowawczego”.

Nasza ustawa procesowa przyjęła rozwiązania pośrednie pomiędzy tymi wyżej przedstawionymi rozwiązaniami. Dla nas najważniejsze w tym zakresie są przepisy: art. 337 kpk, art. 338 kpk, art. 339 kpk (zwłaszcza § 3), art. 345 kpk, art. 397 kpk. Ten ostatni przepis – art. 397 kpk – może być stosowany tylko na rozprawie, a nigdy przed rozprawą i dotyczy on zwrotu sprawy prokuratorowi do uzupełnienia postępowania przygotowawczego. W/w. przepisy regulują zakres uprawnień kontrolnych sądu w stosunku do wniesionego aktu oskarżenia i jego zasadności, zarówno przed rozprawą jak i na rozprawie.

Przepisy dotyczące zwrotu sprawy prokuratorowi stanowią bardzo istotny wyłom w zasadzie skargowości, bo zwrot sprawy prokuratorowi będzie wyłomem na rzecz zasady działania z urzędu, a więc sąd w takich wypadkach jakby zastępuje oskarżyciela w wykonaniu jego obowiązków i wymusza na nim wykonanie określonych czynności.

Przez jakie trzy filtry w sądzie przechodzi wniesiona przez prokuratora sprawa z aktem oskarżenia zanim dojdzie do jej finalizacji w postaci wyroku ?

1. I filtr – kontrola formalna aktu oskarżenia dokonywana w trybie art. 337 kpk.

Dokonywana jest ona przez prezesa sądu i on sprawdza czy akt oskarżenia odpowiada wymogom formalnym pisma procesowego i aktu oskarżenia, czyli czy są spełnione przepisy art. 119 kpk, art. 332 kpk i art. 333 kpk, czy dołączono do aktu oskarżenia kompletne akta wraz z załącznikami, odpowiednią ilość odpisów aktu oskarżenia (po jednym dla każdego oskarżonego jak również dla obrońcy oskarżonego.

2. II filtr – zwrot sprawy prokuratorowi do uzupełnienia postępowania przygotowawczego przed rozprawą – art. 339 § 3 kpk w zw. z art. 345 kpk.

Prezes sądu dostrzegając potrzebę zwrotu całej sprawy, a nie tylko aktu oskarżenia sam tego uczynić nie może lecz kieruje sprawę na posiedzenie sądu, bo tylko sąd władny jest zwrócić sprawę postanowieniem w trybie art. 339 § 3 kpk w zw. z art. 345 kpk.

3. III filtr – zwrot sprawy prokuratorowi do uzupełnienia postępowania przygotowawczego z rozprawy – art. 397 kpk.

Cały przepis art. 397 kpk podkreśla wyjątkowość sytuacji, w której może dojść do zwrotu sprawy prokuratorowi na rozprawie. O wiele szersze możliwości do dokonania zwrotu ma sąd przed rozprawą w trybie art. 339 § 3 kpk w zw. z art. 345 kpk. Muszą być bowiem spełnione takie przesłanki, że istotne braki postępowania przygotowawczego ujawnią się dopiero w toku rozprawy. Zwrot „ujawnią się” znaczy tyle, że pojawia się dopiero na rozprawie, a nie to że te braki były już w sprawie tylko my nie dostrzegliśmy ich, np. prezes źle przeczytał akta, „ujawnienie się” w tym sensie, że oskarżony czy przesłuchiwany świadek na rozprawie wprowadził jakieś takie nowe elementy, które nakazywałyby jednak dokonać zwrotu sprawy.

Aby zwrot mógł być uznany za zasadny muszą być spełnione dwa ważne warunki, które muszą występować łącznie. Otóż, uchybienia i błędy, które zarzuca sąd prokuratorowi muszą być:

1) istotne,
2) znaczne.

Błędy zawinione przez prokuratora i błędy niezawinione przez prokuratora.

Podział na błędy zawinione i niezawinione przez prokuratora nie ma żadnego znaczenia prawnego. Jeśli błąd prokuratora, który potem skutkował zwrotem sprawy nie był przez niego zawiniony to i tak zwrot sprawy może być uznany za zasadny, ponieważ na rozprawie wyjdą jakieś takie okoliczności, które będą jednak wymagały procesowego sprawdzenia, a błędy te nie były wynikiem jakiegoś procesowego zaniedbania w śledztwie, bo np. oskarżony milczał i korzystał z uprawnień do odmowy składania wyjaśnień a na rozprawie nagle skonfrontowany z obciążającymi wyjaśnieniami swoich wspólników zaczął mówić co będzie nieraz wymagało przeprowadzenia skomplikowanych czynności i będzie powodowało zwrot sprawy oczywiście bez winy prokuratora, który nie mógł zmusić podejrzanego do wyjaśnień w śledztwie.

Orzecznictwo:

Sąd Najwyższy gdy był sądem odwoławczym – a nie tak jak teraz jest prawie wyłącznie sądem kasacyjnym – w wielu swoich orzeczeniach przyjmował zasadność lub bezzasadność zwrotu sprawy prokuratorowi w różnych sytuacjach procesowych, np.:

1) Aktualny jest pogląd Sądu Najwyższego, że zasadny jest zwrot sprawy prokuratorowi, jeżeli nie ustalił on w postępowaniu przygotowawczym nazwiska i adresu pokrzywdzonego, choć dysponował pewnymi materiałami na to pozwalającymi. Tak więc nie sam fakt, że prokurator nie ustalił, bo będą takie sytuacje, że pokrzywdzony jest nieznany, ale jeśli były okoliczności, które mogły skutkować ustaleniem tego typu danych, a prokurator z nich nie skorzystał to będzie to skutkowało zwrotem.

2) Zasadny jest zwrot z powodu tego, że prokurator w toku śledztwa nie zgromadził wystarczających danych osobopoznawczych skutkujących pominięciem w akcie oskarżenia przyjęcia recydywy wobec art. 64 kk. Prokurator po prostu mimo istniejących podejrzeń, nawet dokumentów w aktach sprawy nie dołączył właściwych odpisów wyroków skazujących, ani informacji co do odbycia kary.

3) Kontrowersyjny jest zwrot z powodu zaniechania badań psychiatrycznych w toku postępowania przygotowawczego. Sądy raz mówiły, że był to zasadny powód do zwrotu, raz z kolei, że nie. Utarły się pewne prawidła kiedy prokurator musi poddać podejrzanego badaniom psychiatrycznym, a kiedy może nie poddawać go i sąd jeżeli będzie chciał takich badań to „sobie sam je zrobi” i nie będzie mógł zwrócić akt. Tak więc zwrot z powodu nie poddania podejrzanego badaniom psychiatrycznym będzie wtedy jeśli w aktach były jakieś okoliczności, jakieś dokumenty wskazujące na konieczność badania psychiatrycznego. Jeśli natomiast taka okoliczność wyjdzie na rozprawie i prokurator o tym nie wiedział i nie miał powodu, żeby wiedzieć, bo podejrzany przemilczał ten fakt, że był leczony neurologicznie lub psychiatrycznie – powiedział, że nie był leczony – to wtedy zwrot jest nieuzasadniony, a sąd sam musi powołać biegłych i to zbadać.

4) Zasadny jest zwrot gdy protokoły i inne dokumenty ręcznie sporządzane są nieczytelne. Zwrot prokuratorowi jest dokonywany po to, żeby prokurator sporządził uwierzytelnione odpisy tych dokumentów na maszynie, itd. Problem nieczytelności protokołów jest bowiem problemem gwarancji procesowych, ponieważ błędne odczytanie jakiś sformułowań w protokołach może spowodować błędne wyrokowanie.

Wraca sprawa "prezydenta-durnia"

Lech Wałęsa
AFP

Sąd w Gdańsku ma zbadać zażalenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego na umorzenie śledztwa w sprawie znieważenia go przez Lecha Wałęsę słowami: "durnia mamy za prezydenta".
O takiej decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie, który 9 czerwca miał zbadać to zażalenie, poinformował w piątek PAP Maciej Gieros z biura prasowego sądu. Decyzja o przekazaniu sprawy do Gdańska jest nieprawomocna.

W lutym 2007 r., po ujawnieniu przez prezydenta RP raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych, Wałęsa powiedział w TVN24, że raport jest "głupi" i "w ogóle nie uwzględnia tamtych czasów". Dokument wskazywał m.in., że Wałęsa ponosi "szczególną odpowiedzialność" za nieprawidłowości w WSI. Na stwierdzenie dziennikarki, że wykrzyczał swój żal do L. Kaczyńskiego, Wałęsa odparł: - Bo tego durnia mamy za prezydenta. Wałęsa przepraszał za te słowa, "jeśli ktokolwiek z rodaków poczuł się nimi urażony". Jak dodał, przeprasza "za siebie i za polityków, którzy do takich stwierdzeń czasem zmuszają".

Do prokuratur trafiły wtedy liczne doniesienia od osób prywatnych, a także od posłów PiS Jolanty Szczypińskiej i Karola Karskiego. Sprawa ostatecznie trafiła do Warszawy.

W lutym tego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo uznając, że wypowiedź Wałęsy była emocjonalna, ale nie znieważająca i nie nosiła cech przestępstwa. Kancelaria Prezydenta RP złożyła zażalenie, uzasadniając je względami formalnoprawnymi i błędami proceduralnymi. Prokuratura nie uwzględniła tego zażalenia.

Zgodnie z procedurą, po umorzeniu śledztwa osobie pokrzywdzonej przysługuje zażalenie na tę decyzję. Jeśli prokurator nie uwzględni zażalenia, sprawa trafia do sądu, który jeszcze raz bada sprawę i może nakazać prokuraturze podjęcie jej na nowo lub ostatecznie podtrzymać umorzenie. Gdyby sąd uchylił umorzenie, a prokuratura po podjętym śledztwie znów by je prawomocnie umorzyła, pokrzywdzony uzyskuje prawo złożenia w sądzie prywatnego aktu oskarżenia.

Prokuratura informowała, że w tym samym postępowaniu badano też wpis na blogu Wałęsy. Były prezydent w czerwcu 2007 r. ostro zareagował na wywiad L. Kaczyńskiego dla francuskiej TV, gdzie L. Kaczyński mówił, że Aleksander Kwaśniewski był dla polskiej demokracji mniejszym zagrożeniem niż Wałęsa. - Jedno tu tylko słowo pasuje: s...syn - napisał Wałęsa dodając, że od tej chwili nie będzie bronił za granicą rządzącej wówczas ekipy braci Kaczyńskich, co wcześniej czynił. Według śledczych i w tej sprawie brak jest "danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa przez Wałęsę".

Przepis art. 135 Kodeksu karnego mówi: - kto publicznie znieważa Prezydenta RP, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Jest to przestępstwo ścigane z urzędu.

Najgłośniejsza tego typu sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i ówczesnym premierze. W grudniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną.

W 2007 r. warszawska prokuratura umorzyła zaś śledztwo w sprawie artykułu w niemieckim "Die Tageszeitung" pt. "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem", opublikowanym na tydzień przed spotkaniem prezydenta Kaczyńskiego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem. Jak twierdziły niektóre polskie i niemieckie media, satyryczny artykuł zawierał obraźliwe treści i był przyczyną odwołania przez polskiego prezydenta udziału w spotkaniu w Weimarze.

Napieralski: Wszystko będzie dobrze

Rozmawiał Jacek Żakowski
2008-06-06, ostatnia aktualizacja 2008-06-06 11:07

- Nie jest tak, że nie rozmawiam z Wojciechem Olejniczakiem. Jesteśmy umówieni na spokojną rozmowę bez świadków - powiedział Grzegorz Napieralski z "Poranku Radia TOK FM"

Zobacz powiekszenie
Grzegorz Napieralski




Jacek Żakowski: Jeszcze nie zdążyłem panu pogratulować sukcesu. Co niniejszym czynię. Czy Wojciech Olejniczak pozostanie szefem klubu w Sejmie?

Grzegorz Napieralski: Bardzo serdecznie dziękuję, usłyszeć gratulacje od pana to wielki zaszczyt, szczególnie dla polityka lewicy.

Jacek Żakowski: No dobrze, a co z Olejniczakiem?

Grzegorz Napieralski: Ja zawsze odpowiadam tak samo - najpierw spotkam się z Wojciechem Olejniczakiem, a potem będziemy współpracować dalej.

Jacek Żakowski: A dlaczego jeszcze nie rozmawialiście?

Grzegorz Napieralski: A czy czas jest tutaj jakoś bardzo istotny?

Jacek Żakowski: Czas jest bardzo istotny w życiu.

Grzegorz Napieralski: Po pierwsze - rozmawialiśmy. Bo to nie jest tak, że nie rozmawiamy.

Jacek Żakowski: Tak czytałem w gazecie - że mijacie się na malutkim korytarzu i nie możecie się spotkać.

Grzegorz Napieralski: Nie, wcale tak nie jest, ale ja rozumiem, że dziennikarze szukają sensacji i atrakcji. Wczoraj rozmawialiśmy, dość krótko, to prawda. Ale umówiliśmy się na spokojną rozmowę bez świadków. Unikamy rozmów o stanowiskach, bo znowu pojawi się lawina spekulacji.

Jacek Żakowski: Ale wie pan, co się stało z SLD? Publiczność jest zainteresowana wyłącznie tym czy Napieralski czy Olejniczak - rozmowa o SLD stała się rozmową tabloidalną czyli taką, jakiej partia powinna się najbardziej bać. Jeśli pan tego nie przetnie - a proponuję to zrobić teraz - to będziemy spekulować jeszcze przez kolejny tydzień.

Grzegorz Napieralski: To prawda. Prawdą jest też, że jesteśmy partią w kryzysie i dyskusja personalna jest dyskusją zabójczą dla każdej partii. My chcemy z tego kryzysu wyjść. Sprawy personalne zawsze przyciągają publiczność.

Jacek Żakowski: No dobrze, to co z Olejniczakiem - zostaje przewodniczącym klubu?

Grzegorz Napieralski: Wszystko będzie dobrze, panie redaktorze.

Jacek Żakowski: A po co pan poparł wniosek PiS o dymisję dla ministra Rostowskiego?

Grzegorz Napieralski: Windowane są ceny paliwa, a rząd PO ma narzędzia, którymi można przynajmniej próbować coś zrobić.

Jacek Żakowski: A co rząd powinien zrobić? Obniżyć akcyzę?

Grzegorz Napieralski: To samo, co zrobił rząd Marka Belki - obniżyć akcyzę.

Jacek Żakowski: Ile kosztowałoby to budżet?

Grzegorz Napieralski: To nie o to chodzi, ile kosztowałoby to budżet, bo to nie jest, jak straszy PO. Belka obniżył akcyzę o 0,25 gr i nic się z budżetem nie stało. Decyzje wcześniejszych rządów - Marka Belki czy Leszka Millera - sprawiły, że budżet jest silny. Czyli obniżenie akcyzy jest możliwe. To, że rośnie cena paliwa sprawia, że rośnie cena żywności - wciąż przewożonej. Miliony Polaków płacą dziś co najmniej o 10 proc. więcej za żywność. A gdyby zapytać pana premiera Donalda Tuska ile kosztuje bułka czy masło, to z pewnością miałby spory kłopot z odpowiedzią bo zatrzymał się na etapie cen ze swojej kampanii wyborczej.

Jacek Żakowski: To może lepiej rozmawiać o vacie na żywność niż o vacie na paliwo?

Grzegorz Napieralski: Rozmawiajmy i o jednym i o drugim. Chciałbym przypomnieć, że to rząd ma w rękach to narzędzie i to rząd może negocjować stawki także z UE.

Jacek Żakowski: A czy pan popiera PiS, który chce obniżyć VAT na paliwa? Łatwo przewidzieć kolejność zdarzeń: obniży się akcyzę, spadną dochody budżetu, trzeba będzie robić oszczędności i wtedy klienci lewicy będą tymi, którzy stracą w pierwszej kolejności.

Grzegorz Napieralski: Po pierwsze, nikt nie popiera PiSu. To jest ciekawa sytuacja - gdy SLD głosuje tak jak PiS, to już jest bardzo źle. Jest wniosek - bardzo konkretny - w parlamencie i my ten wniosek popieramy bo to jest takie małe wotum nieufności dla całego rządu Donalda Tuska. Po drugie, jeśli już UE zastanawia się nad tymi wszystkimi procesami to znaczy, że coś jest nie tak. Coś trzeba z tym zrobić, a nasz rząd jest od tego daleko. Po trzecie, pan uważa, że jeśli spadną dochody z budżetu, stracą najsłabsi..

Jacek Żakowski: Od 10 lat tak jest.

Grzegorz Napieralski: To może zróbmy inaczej.

Jacek Żakowski: Ale wie pan, że tak się robi. Nawet Leszek Miller ciął po barach mlecznych.

Grzegorz Napieralski: Zgoda, to był błąd.

Jacek Żakowski: Każdy rząd tak robi bo to jest najłatwiejsze.

Grzegorz Napieralski: To trzeba to zmienić.

Jacek Żakowski: I myśli pan, że liberalny rząd Donalda Tuska..?

Grzegorz Napieralski: Być może silny głos lewicy wymusi jakieś działania. Nie wiem, dlaczego rząd nie pracuje dziś nad symulacjami i analizami, tylko umywa ręce, jest daleko i spokojny.

Jacek Żakowski: Jest rzeczą normalną, że opozycja domaga się debaty parlamentarnej nt. strategii energetycznej, bo polska strategia oparta jest na zapewnieniu dostaw i jest ogromna luka w polityce zmiany źródeł energii.

Grzegorz Napieralski: Ale czy nie powinno być tak, że jeśli narasta kryzys związany z rosnącą ceną paliw i pojawiają się różne narzędzia do rozwiązania tej sprawy, to minister Rostowski nie jest w Brukseli i nie rozmawia o tym? Dlaczego nie ma szybkich symulacji?

Jacek Żakowski: Może są. Nie ma? Rząd był o to pytany?

Grzegorz Napieralski: Pytaliśmy wielokrotnie, nikt nic nie mówi. Być może dopiero przymuszone wotum nieufności dla ministra finansów odniesie jakiś skutek. Ale wracając do energii - zgadza się, energia ze źródeł naturalnych to w Polsce niewielki procent. Do roku 2020 jesteśmy zobowiązania do wybudowania określonej ilości energii wiatrowych.

Jacek Żakowski: Jak nie, to będziemy płacili.

Grzegorz Napieralski: Oczywiście. Albo kupowali od Niemców. Za ogromne pieniądze. Nikt o tym nie dyskutuje, a przepisy są bardzo skomplikowane, nawet dla operatora, który chciałby wybudować elektrownię i na tym zarabiać. Są luki a my się zajmujemy sprawami niepotrzebnymi.

Jacek Żakowski: Muszę przyznać, że się z panem zgadzam. Cała ta rozmowa o VACie to rozmowa ludzi, którzy nie wiedzą jak sobie poradzić ze źródłem tego problemu i w związku z tym atakują na poziomie objawów, nie bardzo wiedząc, o co im chodzi. PiS żąda obniżenia akcyzy nie podając ani liczb, ani przewidywanych skutków. Dlatego dziwię się, że znaleźli Wasze poparcie.

Grzegorz Napieralski: Zachowanie PiSu to cynizm.

Jacek Żakowski: To dlaczego SLD to popiera?

Grzegorz Napieralski: Zaistniał fakt polityczny - złożenie wniosku o wotum nieufności w konkretnej sprawie. To nie jest tylko ten VAT, to roznosi się na rząd. Jesteśmy opozycją i mamy podobne zastrzeżenia do ministerstwa czy w ogóle rządu. Jeśli jest taki wniosek, to SLD musi się zachować - być albo przeciw albo za. Wstrzymanie się od głosu zupełnie mi się nie podoba. Jeśli jest tak, że rośnie cena żywności - a rośnie i widzi to każdy, kto idzie do sklepu - i jest to spowodowane m.in. rosnącą ceną paliwa i rząd nic nie robi, to twierdzimy, że coś jest nie tak. Trzeba pokazać Polakom, że tego nie akceptujemy i wywołać debatę polityczną.

Jacek Żakowski: Ja myślę, że będzie awantura, jak znam ten Sejm i znów stracimy masę czasu zamiast rozmawiać o tym, jak oszczędzać energię i racjonalizować gospodarkę, czego domagają się Zieloni, czyli wasz polityczny sojusznik.

Grzegorz Napieralski: Zieloni mówią, że dla nich podnoszenie ceny paliwa jest stymulujące. Ale transport - transport żywności - powoduje wzrost jej cen.

Jacek Żakowski: A czy rząd powinien próbować renegocjować to, na co zgodziła się Zyta Gilowska czyli podniesienie stawek na żywność od początku przyszłego roku?

Grzegorz Napieralski: Tak.

Jacek Żakowski: Czyli renegocjować?

Grzegorz Napieralski: Przynajmniej próbować.

Rozmawiał Jacek Żakowski



Źródło: TOK FM